Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to jest normalne, czy nie bardzo?


rodzynka94

Rekomendowane odpowiedzi

 Z góry zaznaczam, że może być długie.
Chciałabym zaczerpnąć informacji, może ktoś tutaj miał/ma podobnie i może mi mniej więcej określić, co to za problem lub czy to wgl. jest problem i czy warto to poruszać na terapii.
Zacznę może od dziecka chodze do psychologów/psychiatrów, diagnozy miałam różne, leki też. Myślę, że te problemy z diagnozą brały się z tego, że ja przychodziłam z obecnymi w tamtym konkretnym momencie obajawami, a one mi sie z czasem zmieniają. Innymi słowy-widziałam drzewa, nie widziałam lasu.
Ostatnio zaczynam ten las dostrzegac, miałam na to czas, bo parę miesięcy temu przeżyłam silne załamanie nerwowe, związane z utratą pracy i troche miesięcy było, żeby sie sobie poprzyglądać.
Zdecydowałam się też na psychoterapię, zaczynam od czerwca, niesety ze względów, że mieszkam za granica, terapia będzie prowadzona tylko online.
Mój problem z psychiką polega na dwóch rzeczach. Zanim je wypiszę, to zaznacze, że przeszłość miałam niezbyt fajną, wydarzyło się parę rzeczy w moim dzieciństwie, z którymi nie jestem w stanie sobie poradzić, co objawia się zaburzonym funkcjonowaniem, a dotyczy tak w skrócie dwóch głównych rzeczy:
1. Okresy silnych załamań nerwowych, kiedy coś mi przypomni stresor z przeszłości. Wygląda to mniej więcej tak, ze jestem w stanie w miarę normalnie funkcjonowac, ale jak pojawi się w moim środowisku coś, co przypomina mi przeszłosc, to załamuję się kompletnie, często na kilka miesięcy. Moje ostatnie załamanie nerwowe było spowodowane "mobbingiem" w pracy. Specjalnie daję cudzysłów, gdyż typowy mobbing to nie był, bo ja w tej pracy byłam... tylko 3 dni, a mobbing stwierdza się od 6 miesięcy takiego gnębienia. Po prostu, baby w prac na samym początku zaczeły się ze mnie podśmiechiwać, spowodowało to napływ negatywnych wspomnień (byłam bardzo mocno prześladowana w dzieciństwie) i kompletnie załamanie nerwowe, z myslami samobójczymi, samookaleczeniami i fobią społeczną włącznie. Przez kilka peirwsych miesięcy siedziałam na bezroboicu, nie wychodziłam z domu wcale i notorycznie "wyłączałam się", uciekałam intensywnie w marzenia. Skutkowało to odrzucaniem partnera, brakiem bliskości i długami (na szczęscie nie dużymi), które musze spłacać teraz, bo kiedy mogłam ich uniknąć to miałam problem, żeby zadzwonić i się dogadac.
Moje życie to przeplatające się okresy pozornej normalności i takich załamań nerwowych.
2. Brak jednej strategii radzenia sobie z problemami. Myślę, że to jest powodem otrzymywania różnych diagnoz przez lekarzy, bo kiedy mam te załamania nerwowe, to zachowuję się w różny sposób, nie jestem w stanie tego przewidzieć jak się zachowam i kontrolowac.
Dla przykładu: po opuszczeniu gimnazjum, kiedy poszłam do liceum, to tam również próbowano się nade mna znęcac. Oczywiście spowodowało to załamanie nerwowe, ale wtedy coś mi się w głowie przestawiło i stałam się bardzo agresywna. Miałam w okresie liceum problemy z policja, mieli mnie ze szkoły wydalić, bo często w bójki się wdawałam, kradłam. Idąc po liceum do studiach, znowu spotkała mnie nieprzyjemność. Na jednej grupie na facebooku zwizanej z moją uczelnią, zostałam wyśmiana przez duzą liczbę osób, jak zadałam parę pytań odnośnie studiów. Pod mim postem było jakoś 200+ komentarzy obrażających mnie, obrazających nawet moją nieżyjącą mame, prywatnie tez dostawałam chamskie wiadomości od użytkowników tej grupy. Bałam się, że mój post, moje zdjęcie zapamiętają osoby z mojego roku, bo sytuacja miała miejsce na samym starcie studiów. Chciałam zrezygnować ze studiów, bo myślałam, że będę tam agresywna i mnie zamkną czy coś. Ale okazało się zupełnie inaczej. Przeszlam oczywiście załamanie nerwowe, ale nie byłam juz agresywna. Mocno izolowałam się od ludzi i miałam tendecje autodestrucyjne. Trafiłam wówczas do szpitala, bo podczas picia alkoholu na jednej imprezie, tak mocno straciłam kontrole nad tym co robie, ze wypiłam tyle, e nie byłam w stanie się ruszać i kontaktowac i trzeba było wezwac karetkę.
Generalnie moje zaburzone funkcjonowanie to te dwie rzeczy: okresy załaman nerwowych i brak kontroli/brak przewidywania tego, jak zareaguję na te załamania.
Przepraszam, że tak długo, ale chciałam opisać to, bo może mój problem, z którym tu przyszlam ma jakiś związek z tym jak się zachowuję, nie wiem.
W każdym razie, zauważyłam u siebie bardzo dziwne zachowanie, taki mechanizm obronny.
Cofnę się może do przeszłości, żeby to opisać, bo wted to się pojawiło (może wczesniej ale dzieciństwa wczesnego aż tak dobrze nie pamiętam).
W okresie lat od 11 wzwyż, miałam jako dziecko parę trudnych sytuacji: straciłam obu rodziców, trafiłam do rodziny zastępczej i byłam mocno prześladowana w szkole. Pamiętam, że wtedy jako dziecko podkochiwałam się w jednym piosenkarzu (daruje sobie imię bo to trochę cringe xd), dajmy mu na imię Stefan.
Było to normlane jak na ten wiek, bo wiele moich koleżanek ze szkoły miało takie miłości. Ja zbierałam wówczas intensywnie plakaty, kubki, gadżety ze Stefanem. Ale w pewnym momencie zaczęło to wymykać sie spod kontroli. Im bardziej mnie ciśnięto w domu i w szkole, tym bardziej "zakochiwłam się" w tym muzyku. Na takiej zasadzie, że jak miałam zły, smutny nastrój, czy się samookaleczalam, to byłam wtedy święcie przekonana, że robię to, bo Stefan mnie nie kocha. Cały czas płakałam po nocach za Stefanem, moja rodzina myślał, że jestem nienormalna, zwłaszcza, że z wiekiem powinno mi to przechodzic, ppwinnam interesowac się normalnym chłopcami, a nie jakimś tam piosenkarzem. Ja oczywiście uciekałam w to wtedy, po latach wiem, że nie Stefan był moim problemem, a szkoła, dom i strata rodziców, ale lata mi zajęło, żeby do tego dojść.
To co piszę jeszcze jest w miare normalne, ale głowny problem, dla którego pisze ten post, to to:
W okresie zainteresowania tym piosenkarzem, w pewnym momencie zaczęlam mocno uciekać do swojej głowy. Wyglądało to tak, że np. jestem w szkole i mnie tam wyzywają, wracam do domu, kładę się w łozku i wyobrażam sobie jakąś osobę w mojej głowie, z reguły była to brzydka dziewczyna, której nikt nie lubił, była nieśmiała i wrażliwa. Wyobrazałm sobie, że np. to nie mnie, ale j tak wyzwali w szkole, po czym przyszedł Stefan, w którym ona się podkochiwała i zaczął ją pocieszac, zabrał ją generalnie ze sobą i takie tak pozytywne zakończenia wymyslałam. Generalnie zatapialam się w tych fantazjach przez całe godziny.
Najlepsze jest to, że jak tak "przerzucalam" emocje na postace z moich fantazji, to ZAWSZE odczuwałam taki dziwne uczucie, które wówczas myliłam z miłoscią (myslałam, że kocham Stfana, dlatego to czuję, dziwiaj już wiem, że nie, bo miłość inaczej sie czuje, plus nadal jak tak przerzucam to to uczucie się pojawia). Jest tu uczucie jakby zapadania się klatki piersiowej, wzmaga mi się tetno, mam dreszcze. Jest brdzo intensywne, ale nie jest ani nieprzyjemne, ani przyjemne, po prostu jest silne.
W pewnym momencie dostałam koszulke ze Stefanem, to spłam z tą koszulką, gadałam do niej, nawet jadłam z nią przy stole.
Oczywiście to wzbudziło niepokój u mojej rodziny, byłam u psychologa, ale moja matka zastępcza tak się rozgadała, że zapomnial komplenie o tym wspomniec, mi to było na rekę bo trochę wstyd byo mi o takich rzeczach mówić.
W każdym razie, wypadałoby, żeby to coś minęło z wiekiem, jednak ta się nie stalo.
Zostalo to ze mną do dzisiaj, tylko postacie się zmieniły. Postać żeńska funkjonujee nadal, wciąż jest to niezbyt atrakacyjna, niesmiała, lękliwa dziewczyna, często o niskim statusie społecznym. Jest też postać męska, silna, agresywna, dominująca.
Postaci mają swoje imiona, mają rozbudowane życie psychcizne i relacje między soba, nawet wygląd swój maja, jak o nich myśe to mam konrtne osoby przed oczami xd Postać żeńska podkochuje się w męskiej, męska jej nie kocha, ale ma świadmość, że musi ją bronić, w konsekwencji schemat jest z reguly taki:
Ja doświadczam stresu----->przerzucam emocje na postać żeńską, teraz to ona doświadcza mojego stresu--->widzi to postać męska i broni posyać żeńską np. torturuje lub zabija ludzi, którzy ja skrzywdzili---->postać żeńska czuje się kochan, liczy, że mężczyzna może ją kocha, na pewno czuje się bezpiecznie i chroniona---->konsekencja jest taka, że jak robię to wystarczająco długo to i mi czasem robi się lepiej.
Jest to mechanizm automatyczny, wiąże się zarówno z silnyn pobudzeniem organizmu jak i z "zapadaniem" się w sobie. Stosuje go w okresach stresu NOTORYCZNIE. Nie pomaga mi nic innego, ani obecność partnera, ani alkohol, ani konfrontacja z problemem.
Ja kompulsywnie uciekam do swojej głowy, przez ostatnich kila miesięcy całe dnie wyglądały u mni w tedy sposób, że lezałam w łożku i tak sobie emocje przerzucałam na wymyślone postacie.
Myślę, czy wspomniec o tym terapeutce. Jest to dla mnie trudne, przez wiele lat nie widziłam tego mechanizmu, zaczełam go zauwazac jak wkroczyłam w dorołośc, gdzie takie coś pownno mi minąc, a poza tym, tracę na tym całe godziny, całe dni.
Nie wiem co to może być, może miał ktoś podobnie?
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.05.2021 o 15:14, Lilith napisał:

Z braku innego słowa mogę to określić mianem "normalnego". Przeżyłam traumy i był w moim życiu okres, kiedy wystarczył zapach czy słowo, które kojarzyło mi się z przeszłością, to odpływałam, załamywałam się, cięłam się. Teraz już tego nie robię. Udało mi się jakoś przez to przejść. Czasami są jakieś przebłyski, ale to bardzo rzadko. 

Ja uciekałam w Harry'ego Pottera ;) Była to moja odskocznia, bo ciężko przechodziłam przez gimnazjum. Zbierałam wszystko, co się dawało zebrać i uciekałam w świat wyobraźni. Także to też jestem w stanie zrozumieć. Kiedy jest się niezrozumianym i poniżanym, to często ucieka się we własną głowę, w świat fantazji.

 

 

Dlugo walczylas, zeby sje tegi pozbyc? 

Ja odplywam non stop ostatnio, brak bodzcow, osob, do ktorych moge sid odezwac tylko poglebia ten stan. 

Po pierwszej rozmowie z terapeutka, gdy musialam mowic z czym przyszlam, to tak mocno sie wylaczylam,.ze przestalam kontaktowac. Wyszlam na spacer, nie kontrolowalam tego gdzie ide, mialam chwile, ze stawalam w miejscu, wylaczalam sie (pustka w glowie), po czym jak to minelo to tracilam orientacje w terenie, nie pamietalam gdzie jestem ;/ 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×