Skocz do zawartości
Nerwica.com

Forum pesymizmu - Nerwica jest uleczalna!!!


DarkAngel

Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś przesadziłem z kadzidełkami. Przez tydzień dochodziłem do siebie ze strasznym bólem głowy. Teraz za chiny, nikt mnie nie namówi na zapalenie smrodzidła w pokoju...hehe :wink:

Kup sobie kominek i olejek - drzewo sandałowe- ja tam sie codziennie tym sztacham! :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wam coś tez powiem co moze was trochę pocieszyc.

Mój syn obserwując moje zachowanie w trakcie napadu nerwicy zadał mi pytanie - mamo znowu się nakręcasz?

I wiecie co to była prawda. On to zauważył po jakimś czasie i mi o tym powiedizał. ja jeżeli zaczyanło sie cos ze mną dziać siadalam mierzyłam ciśnienie - było wysokie więc się przestraszyłam, a jak sie przestraszyłam to serce zaczęło kołatać to znowu dostałam biegunki ze strachu :D i rzeczywiscie nakrecałam sama swój organizm nie mówiąc o tym, ze nie mogłam oddychać itd.

Poddając sie nakręcamy spiralę i jest coraz gorzej.

Wiecie co to stwierdzenie mojego syna bardzo mi pomogło i teraz blokuję tę nerwicę zawsze przypominając sobie to -co mamo znowu sie nakręcasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

własnie dlatego ,ja uciekam się do takich sztuczek jak praca, a jak mnie coś łapie, to nie analizuje, nie czytam , nie rozczulam sie, nie łapię się za serce, nie przyjmuje do wiadomości ,że coś mnie bierze. no chyba, że faktycznie jest to tak zauważalne lub bolesne ,że musze zareagowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc Wam wszystkim a ja znowu jak sie stresuje czuje sie bezradna potem drgawi i strach przed choroba ale czasami staram sie nad tym zapanowac tłumaczac sobie ,czasami pomaga!pozdrowionka pa.P.S.staram sie zyc dla kochanej córeczki i wspaniałego meza to oni mnie motywuja do działania. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczęło się banalnie osiem lat temu, nagły napad duszności, mrowienie całego ciała, nie mogłam zrobić żadnego ruchu i tak wylądowałam w szpitalu. Oczywiście djagnoza lekarska była nieziemska tj. zmiany wynikające z dojrzewania. Boże gdybym wtedy wiedziała, jakich bzdur naopowiadał mi lekarz. Fakt miałam 17 lat i jakoś się w to nie zagłębiałam. Póżniej kilka mniejszych napadów i spokój na około 6 lat. I znów się zaczęło. Słoneczny dzień jadłam lody i nagle dostałam tak silnego bólu w klatce piersiowej, że upadłąm . Wezwano karetkę, miałam szczęscie trafiłam na super lekarza, który uświadomił mnie, że najwyższa pora złosić się do psychiatry. Oczywiście w międzyczasie zrobiłam tak jak wszyscy zresztą -badania każdego rodzaju. I nic. Od około roku napady powtarzają mi się w miarę systematycznie choć ostatnio po kolejnej zmianie leku zauważyłam zdecydowaną poprawę. Nie nawidzę tych napadów, najpierw duszno, póżniej kłuje w klatce piersiowej, póżniej pali, póżniej zawroty głowy, ciężki oddech wydaje mi się że umieram, że serce mi nie pracuje. Ale znalazłąm na to malutki sposób. Zaczynam szukać sobie zajęcia byleby tylko nie nakręcać się jeszcze bardziej i zazwyczaj wtedy siadam na kompie i przeglądam wszelkie możliwe strony, to pomaga. Dodatkowo nauczyłam się mówić sobie codziennie rano że jestem super silna, mądra i piękna- może to banalne, ale przynosi rezultaty. Oczywiście w najgorszych momentach i nagłym ataku np w pracy połykam xanax... Czytając wasze wypowiedzi przeraża mnie myśl że to może nigdy się nie skończyć, nawet jak się zaleczę to prędzej czy póżniej napady znów wrócą... Zresztą nie znam nikogo kto wyleczyłby się z nerwicy lękowej... :) [/url]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:) Witajcie! Trafiłam na te stronkę dziś niemal przypadkiem.

 

Czytam Was i czytam... i to prawda, od razu robi się raźniej:)... choć nadal każdy z nas jest sam i do niego tylko należy zadanie bojowe pt. walka z lękiem.

 

Ja w swych zmaganiach zaczynam dostrzegać pierwsze poważne przebłyski własnej skuteczności... co daje nadzieję...

 

Musimy byc dzielni, nikt za nas tego nie zrobi!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję za komplement, ale wcale nie jestem mądry bardziej niż Ty, czy ktos inny z forum......

Z tym psychologiem, to dośc trudne pytanie. Ja swoją terapie skończyłem pół roku temu, od tamtej pory nie byłem u psychologa. Ale często brakuje mi go, wiesz kogoś do wyżalenia się, takiej poduchy.....hehe.

Dzisiejszy świat tak już jest skonstruowany, pełno w nim stresu, zreszta sama wiesz.....psycholog jest w nim jak najbardziej potrzebny.

Jednak, to jak długo będziesz do niego chodziła zależy tylko od Ciebie.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiek, nie wiem jak bedzie u Ciebie. U mnie z czasem wszystko co nieprzyjemne zaczęło sie wyciszać, później nauczyłem sie żartować z nerwicy. Trafiając na to forum we wrześniu, kiedy była tu garstka ludzi, nadal miałem lęki, dziwne myśli o śmierci, o istnieniu.

Nie twierdze, że to forum leczy, ale znalazłem tu ludzi, z którymi mogłem pogadać, zobaczyłem że nie jestem sam. Postanowiłem ponownie zacząc walczyć. Bo wówczas byłem w mozna powiedziec dołku. Dlatego szukałem czegoś w internecie na temat nerwicy. Muszę ci powiedzieć że teraz tego nie żałuję. Mój optymizm i wiara w wyleczenie, zaczeły na nowo sie odradzać. Z czasem próbowałem troche tego optymizmu przekazać forumowiczom....z różnym skutkiem....

Ogólnie, mówiąc Kasiek trzeba mieć nadzieje, że jutro będzie lepsze...... :wink:

Pozdrawiam!!! :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to znaczy,ze przyjdzie taki moment ,ze w mojej głowie wszystko się pozmienia?Negatyw zmienie na pozytyw?Bo trochę mi się nie chce w to wierzyc!

U mnie w zasadzie przyszedł taki moment....wiec dlaczego u Ciebie miałby nie przyjść! Ja po terapi.......czasem wpadałam do mojego psychologa, ale to chyba z czystej sympatii:) ale jakbym miała jakis problem, z ktorym sobie sama nie radze to bez wachania umówiłabym sie na wizyte:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Olka ,chyba masz racje z tym nie ma co walczyc,to trzeba poprostu zaakceptowac,nauczyc sie z tym zyc,i wyciągac z tego po jakimś czasie pozytywne rzeczy. :lol:

Ja nie mowie ze trzeba nauczyc sie z tym zyc, trzeba wszystko robic zeby z tego wyjsc:) To nie jest proste....ale ktos chce, to wszystko moze!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesli mogę cos dodać taki mały przykładzik heheheh. zawsze kiedy wracałem z pracy i byłem juz w tramwaju miałem widok na stare drzewo .

kiedy byłe wystraszony załamany niewiedziałem co mi jest to drzewo mnie przerażało,nawet się go bałem. Ale kiedy miałem swietne dni to samo drzewo wydawało mi się takie piękne ze chciałem je zabrać do domy bo czyłbym się przy nim bezpieczny . TO jak spostrzegamy swiat zależy od naszego nastawienia od tego jak się czujemy i ile dajemy siebie innym a nieskupiamy się na sobie na swoich objawach.Moze to wydwać się smieszne,ale pozytywne nastawienie moze działać wiele dobrego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×