Skocz do zawartości
Nerwica.com

Forum pesymizmu - Nerwica jest uleczalna!!!


DarkAngel

Rekomendowane odpowiedzi

witam wszystkich serdecznie. Mam 26 lat meza i coreczke o tym ze mam nerwice dowiedzialam sie 2 lata temu to co przezylam to byl szok .Nie wychodzilam z domu wszystkiego sie balam a najbardziej chyba siebie balam sie ze cos komus lub sobie zrobie.Nie moglam jesc spac nie moglam sie nawet mys bo balam sie ze utopie lub zemledje, w tym czym chodzilam w tym spalam caly czas sie trzeslam bez przerwy myslalam ze za chwile zemledje ze mam raka mozgu lub zoladka calymi dniami bolala mnie glowa zoladek kregoslup , nie moglam zajmowac sie mala plakalam a wyjscie po za drzwi mieszkania to byl horror.Wyobrazcie sobie ze balam sie nawet ogladac tv bo myslalam ze za chwile powiedza ze kogos zabilam lub ze zrobilam cos innego, nie moglam patrzec sie nawet w okno bo balam sie ze przez nie wyskocze , winda schody ludzie wszystko bylo dla mnie zagrozeniem najpierw trafilam na oddzial ogolny psychiatr. w celu wyciszenia a nastepnie przyjeto mnie po za kolejka na oddzial nerwic.Dopiero tam uzyskalam pomoc zmieniono mi lek na bioxetin ,depakine chrono, dostawalaM TEZ AFOBAM PROPRANOLOL I chydrox.... . bo 2 tygodniach brania bioxetinu zaczelo mi sie poprawiac i w koncu moglam uczestniczyc w psychoterapii. wiezcie mi ze ona nie jest zla (mowa o psychoter. grupowej).bo to wlasnie ona a nie leki ma nam najwiecej pomoc, chodzi o to aby dotrzec do swojego wnetrza i dowiedziec sie skad to sie u nas bierze bo zazwyczaj poczatek naszej choroby ma poczatek w dziecinstwie lub jakims zdarzeniu z naszego zycia.Poniewaz moj przypadek oceniano na ciezki a djagnoza brzbiala NERWICA LEKOWA,OSOBOWOSC EMOCJONALNIE NIEDOJRZALA,ZABURZENIA NERWICOWE DEPRESYJNE CHIPOCHONDRYCZNE SEKSUALNE I PSYCHASTENICZNE wyszlam z oddzialu nie do konca wyleczona ale cieszylam sie ze moj stan choc troche sie poprawil ze moge zaczac pomalutku funkcjonowac a psychoterapia pomogla mi odkryc skad to mam i po niej umiem tez walczyc o swoje .Nadal boje sie chodz juz w miejszym stopniu wychodzic z domu ,jezdzic winda boli mnie czesto glowa brzuch itd ale jest lepiej niz bylo i z tego sie ciesze.Wiem ze czeka mnie kolejny pobyt w szpitalu na psychoterapii ale jesli moj maz sie w koncu zgodzi pojade tam z wielka checia bo wiem ze po tej wizycie bedzie jeszcze lepiej .Takie szpitale dla osob nerwowo chorych nie sa zle to nie sa oddzialy zamkniete trzba uczestniczyc tylko w zajeciach(psychoterapia muzykoterapia , psychorysunek i kilka innych) potem masz czas dla siebie mozesz wychodzic nawet po za teren szpitala ale mysle ze lepiej jest zostac na oddziale i przebywac z osobami ktore maja podobne problemy bo wlasnie od siebie nawzajem mozemy sie wiele nauczyc .POZDRAWIAM :)

 

[ Dodano: Sro Kwi 19, 2006 10:11 pm ]

Sorki za bledy ale pisalam w pospiechu :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AGA 26 To przykre, że Twój mąż musi się " w końcu" zgadzać...ta takie ważne, aby ta druga osoba była otwarta, chciała słuchać i zrozumieć. Nie jest to łatwe, ale nic co ma dużą wartość nie jest łatwe. A jest tą wartością dojrzały DIALOG małżonków - czyli rozmowa w prawdzie i miłości, prowadząca do spotkania dwóch osób.

Podzielę się z Tobą i z Wami, kilkoma "dobrymi radami" , to efekt dzielenia się swoim doświdczeniem małżeństw z kilkunastoletnim stażem , które budują dojrzałą i pękną relację. Jakie to ważne, w dzisiejszych czasach gdzie wszyscy znają cenę wszystkiego a wartość niczego, tłumaczyć nie trzeba. Myślę, że te rady będą również cenne dla wszystkich znerwicowanych, szczególnie pozostających w relacji.

 

1. Słuchanie ma pierszeństwo przed mówieniem

2. Rozumienie ma pierszeństwo przed osądzaniem

3. Dzielenie się ma pierszeństwo przed dyskusją ( tą radę, mogliby wziąść sobie do SERCA niektórzy forumowicze:)

 

Prowadząc dialog warto pamiętać aby;

 

1.Uświadamiać sobie swoje uczucia, nazywać je i akceptować. Warto zastanawiać się o jakich potzrebach psychicznych mówią, czego dowiaduję się o samym sobie dzięki nazywaniu uczuć.

2. Odróżniać swoje oceny od opinii i poglądów.

3. W rozmowie jak najdokładniej opisywać swoje uczucia; pojawiających się uczuć NIE NALEŻY usprawiedliwiać, ani TYM BARDZIEJ oceniać. Być delikatnym, ale szczerym w tym, co się mówi.

4. SŁUCHAĆ - uwaznie i głęboko - nie tylko nie przeszkadzając w mówieniu, ale wsłuchując się i potwierdzając zrozumienie.

5. Zaakceptować uczucia jakie przeżywasz Ty, Twój partner/ka, narzeczony/na - zaakceptować , że przeżywa wiele spraw inaczej niż Ty.

6. Poznawać i rozumieć partnera.

7. DZIELIĆ SIĘ SOBĄ, ZAMIAST PRZEDSTAWIAć RACJE I WYKAZYWAć WYZSZOść WłASNYCH OPINI I POGLąDóW

8. Nie próbować poprzez dialog zmieniać partnera/partnerki, ani nie obwiniać jej/jego i siebie!

9. Nie unikać tematów, które są ważne dla ciebie oraz partnerki/ra, choć poruszenie ich może być trudne, niewygodne lub krępujące.

10. Być wielkodusznym i zawsze gotowym PRZEBACZYĆ.

 

Takie dialogowe 10 przykazań:) Przepraszam, że się tak rozpisałem, ale mam wrażnie ,że te rady mogą się przydać wielu z Nas.

 

Pozdrawiam Wszystkich ciepło;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzilo mi o to ze od dluzszego czasu prubuje dac mu do zrozumienia ze czas na kolejna psychoterapie poniewaz znowu zaczyna sie cos dziac ze mna i czuje ze jest mi to potrzebne , wkoncu musze kiedys przestac brac leki i zaczac normalnie funkcjonowac a nie tak jak teraz ciagle mnie cos boli ciagle sie czegos boje - to jakis koszmar.Ja rozumiem mojego meza ale niech on tez zrozumie mnie przeciarz nie robie tego tylko dla siebie a dla nas dla naszej rodziny .Chce jechac na psychoterapie bo chce byc zdrowa i normalnie ZYC. POZDRAWIAM :? :|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

Mam 33 lata,nerwica lekowa towarzyszy mi 3 lata.Na poczatku byly to krociutkie ataki ktore szybko przechodzily,a ostatnio pzrez ponad dwa miesiace nie wychodzilam z domu i "umieralam" ze strachu.Mam klasyczne objawy.Ale pewnego dnia powiedzialm dosc,przeciez moj paniczny strach ktory towarzyszyl mi nawet jak sie budzilam nie moze zrobic mnie niewolnikiem.Sama trenuje joge(kupilam plyte joga relaksacyjna),trenuje prawidlowe oddychanie i kontrole nad miesniami.Ostatnio wzielam sie za nauke relaksu poprzez trening autogenny SCHULTZA.Strach przed atakiem towarzyszy mi nadal,ale wiem ze ty tylko ja sama go wywoluje wiec i sama musze nauczyc sie go pozbyc.Od dwoch miesiecy nie mialam atakuJest to bardzo meczace,sa lepsze dni i gorsze.Mam juz taki mamy sposob,gdy czuje ze cos jest nietak to juz nie uciekam tylko spokojnie mowie" o nie,nie moja droga tobie dziekuje"i skupiam sie na oddychaniu i relaksie.Dodam ze nie biore zadnych lekow.No i to by bylo na tyle.Mysle ze wymienianie doswiadczen pomoze nam wzajemnie poskromic tego "zlego ducha")

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam sie z stwierdzeniem że tu tylko ludzi dołują - fakt faktem trza sie tez gdzieś wygadac a na forum najplepiej :)) jakby nie było :) ale tez nie można do końca trzeba wierzyć że bedzie lepiej :) Ludzi się poddaja że tak jest jak mają :( ja mam fobie smotności i lek przed opuszczeniem domu ale walczę z tym i chce sie tego w końcu pozbyc raz na zawsze i chce uwierzyć ze życie tez może być pozbawione leków czy depresji wiele ludzi teraz choruje na to więc świata jest ogólenie pojebany !! ale nie można się poddawac i nie można tak się dołowac i klasyfikowac jak ją mam to nic nie zrobię lub nie będe porbowac :!!!!! trza walczyć jesteśmy młodzi wszysycy duchem a to nie jest choroba nieuleczlna !! Wszystko można osiągnąć tylko trzeba w to wierzyć !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BRAWO DLA DOROTKAS I MARTUSI!! JESTEM Z WAMI, TEŻ W TEN SPOSÓB WALCZĘ, INNEGO WYJŚCIA NIE MA. CO PODDAĆ SIĘ??!! JEST MĘCZĄCE, SĄ CHWILE SŁABOŚCI, ALE TRZEBA CHOLERA ŻYĆ!!A PESYMISTOM JUŻ PODZIĘKUJEMY!! LEKARZE TO NIE WSZYSTKO!!PROBLEM JEST W GŁÓWCE I NASZYCH EMOCJACH. KONTROLA NA KAŻDYM KROKU!! :D BĘDZIE DOBRZE, MUSI BYĆ!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przeżywanie lęków pozostawia po sobie swoistą traumę.ale chyba nie ma nią lekarstwa.ona po prostu sama minie z czasem.mózg przestanie pamietac jaki to stan i nie bedziesz sie zadreczac ze wróci.nie zamartwiaj sie na zapas.jeżeli teraz czujesz sie lepiej to próbuj utrzymac ten stan jak najdłużej.trzymaj sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie przez cały czas zaczęło się jak byłam mała, robiło mi się duszno, bałam się na ulicy szczególnie jak było ciemno itp.

tak to sobie trwało rodzice poszli ze mną do psychologa ta stwierdziła,że to okres dojrzewania:( i przejdzie

Potem jak byłam starsza w szkole to nie mogłam wysiedzieć w kinie, kościele ręce mi drętwiały ale jakoś dało się funkcjonować w niarę normalnie.

Uprawialam dużo sportu -pływałam wyczynowo(szkoła sportowa), jeździłam konno, potem taniec towarzyski- tak poznałam męża.

Zaczęło się naprawdę źle jak urodziłam 1 szą córeczkę- nie mogłam jeść ważyłam 40 kilo(przełyk mi się kurczył), ciągle wydawało mi sie że kimuś coś się stanie, ciągle sprawdzałam czy dziecko żyje.

Jak się zakrztusiła to panika,

Jak już nie mogłam wytrzymac byłam odwodniona na nogach się nie mogłam utrzymać mąż zawióżł mnie do psychiatry- teraz jem Ola ma 10 lat.

Ale za to coraz to nowe niespodzianki los mi sprawia.

Bywało lepiej ,bywało gorzej , nawet czasami było dobrze, ale nigdy nie było super.Ale ja się cieszę jak mogę normalnie z dzieciakami iść na spacer czy do kina.

3 miesiące temu zacięłam się i siedzę w domu z tachycardią , cały czas mną telepie.

Wczoraj poszłam kupić jedzenie niedaleko domu, chciałam w kiosku kupić gazetę dla mojej Gosi- stałam pół metra od kiosku z 15 min ,łapy mi się trzęsły, pani w kiosku dziwnie na mnie patrzyła w końcu poddałam się nie kupilam cholernej gazety. Boże dolazłam do tego kiosku-pól metra mi zabrakło...

Teraz to myślę ,że tak mnie wzięło na ostro bo mam powarzne problemy rodzinne i to trwa już kilka miesięcy więc przewlwkly stres pewnie powoduje te wszystkie dodatkowe atrakcje.

Ale myślę,że w koncu musi być dobrze.

Po tylu latach zaczęłam chodzić do psychologa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim :D Ja walcze kilkanaście lat , a zaczęlo się wcześniej bo miałam ojca, alkoholika,jak byłam mała to często z mamą i bratem musieliśmy po nocy uciekać z domu i tak to si e zaczeło. Pożniej zaczęło się poważniej. Zaczęło si e od arytmii., przyjeżdżało pogotowie. Potem doszły zawroty głowyitd. walczyłam jak mogłam jakieś leki ziołowe itp. Na 2-3 lata uspokoiło sie.Poroniłam i wtedy to sie zaczęlo na poważnie i trwało to z mała przerwą do tej pory.Był czas ze nie byłam w stanie wejść do sklepu.Na powietrzu było jako tako. Bywałam u różnych lekarzy był oksazepam , signopam xanax .Leki brałam tak jak kazali .Miesiąc,dwa i natym koniec bo si e uzależnie .Owszem pomagały na 1-2 miesiące a potem to samo. Gdy 13 lat temu urodziłam córke myślałam że to się uspokoi .Lęk o dziecko spotęgował to bardziej. Nigdy sama ni wyszłam z wózkiem na spacer. Wróciłam do p-racy gdy miała 5 lat .Dostalam od razu na 3 miechy wypowiedzienie, bo zlikwidowano mój etat.Mała chodziła do przedszkola. Gdy ja zostałam bez pracy to musiałam sama ją zaprowadzać i przyprowadzac z przedszkola. Udawało mi się to.I tak jako tako si e to ciągnęło.Niedawno zmarła mama mojego męża.Potem na raka zachorował mój brat i siostra mężą.Teraz po śmierci brata był koszmar i trafiłam do psychiatry., bo czułam że jak sobie w pore nie pomogę to póżniej będzie jeszcze gorzej.Czuje sie dużo lepiej. i polecam to każdemu, uważam że straciłam niepotrzebnie część życia . Lek działa 'nie mam już bólów głowy, zamostkowych i ciągłego lęku.Była w markiecie co prawda z mężem i ataki się nie pojawiły choć moja podświadomość tylko na to czekała. Teraz zabieram moja mamę do mojej lekarki , bo jest w opłakanym stanie . Widok syna umierającego na raka i jego śmierć jest chyba najgorszym przeżyciem. Mam zaufanie do mojej lekarki i myśle że tak jak mnie do tej pory pomogła tak pomoże i jej. Pozdrawiam was wszystkich .

 

[ Dodano: Nie Kwi 30, 2006 6:36 pm ]

PS.Zaczynam już czuć jak się żyje bez lęku, nie wiem na jak długo, ale myśle że moja wiara w to że musi mi sie udać mi dopomoże. Jeżeli odważę sie sama pojechać autobusem zaczynam psychoterapie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Cie serdecznie ciesze sie że uważasz że można wyleczyc się z tej choroby :D Mój problem jest inny i bardzo prosze Cię o radę.Patrzę na tę chorobę z boku i niewiem co robic.Moja córka poznała chłopca 21 letniego chorego właśnie na tę chorobę,bardzo jej na nim zależy.Chcę go poznac,ale on niechce przyjśc do naszego domu, chce bym spotkała się z nim w centrum miasta w dodatku w obecności jego mamy.Wybacz ale wydaje mi sie to dosyc komiczne.Uważam że jeśli ma wyjśc z choroby i życ normalnie to musi przełamac lęk i do nas przyjśc.Niewiem co robic ??Pozdrawiam i z góry dziękuje za rade pa pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alina to nie jest takie proste przełamać lęk poczytaj sobie posty na tym forum , ludzie maja ataki czasem bardzo tragiczne zapewniam cie tu nie ma sie z czego śmiać! Wyobraź sobie totalne zagrożenie życia nie wiadomo z jakiego powodu(coś cie dusi , nie możesz oddychać, totalna panika) czy to moze być sytuacja komiczna?Grunt to zrozumiec drugiego człowieka, bo jak wiadomo w życiu są rozne są sytuacje i nikt nie jest wolny od chorób.Postaraj sie zrozumieć pozdrawiam serdecznie :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miau napisałaś że bałaś siępatrzeć ludziom w oczy ja też się boję myśle że ciągle coś robie nie tak jak rozmawiam bo nikt nie chce ze mną rozmawiać nie wiem co robić kiedyś miałam przyjaciół teraz nawet oni odwrócili się ode mnie boję się też trochę jeździć autobusami bo tam wszyscy się na mnie gapią tak dziwnie najgorsze jest to że inni sobie pewnie myślą że źle o nich myślę a tak wcale nie jest przed tem się stresowałam jak z kimś miałam rozmawiać teraz może już tak nie a może po prostu przyzwyczaiłam się do tego stresu nie wiem co robić pomocyyyyy mój nr gg 2131849 napiszcie jak coś wiecie na ten temat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja do końca to nie wiem czy mam nerwicę moje objawy to strach przed patrzeniem w oczy bo wydaje mi się albo tak jest że jak coś mówię to to jakos dziwnie mówię nikt nie chce ze mna rozmawiać i nie wiem co robic wiem że to trochę głupie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×