Skocz do zawartości
Nerwica.com

marla

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez marla

  1. przeżywanie lęków pozostawia po sobie swoistą traumę.ale chyba nie ma nią lekarstwa.ona po prostu sama minie z czasem.mózg przestanie pamietac jaki to stan i nie bedziesz sie zadreczac ze wróci.nie zamartwiaj sie na zapas.jeżeli teraz czujesz sie lepiej to próbuj utrzymac ten stan jak najdłużej.trzymaj sie.
  2. pomyślałam tak sobie,że swiadomość iż nie jest się samemu w tej chorobie daje ulgę.ale ulgę o tyle, o ile jesteśmy przez to silniejsi i razem walczymy ,a nie razem narzekamy.dawno temu wysłali mnie na terapię grupową i wcale nie polecam.słuchanie o paranoiach innych tylko robi z człowieka hipochonrdyka i zabiera nadzieję.to ,że pan x ma czkawkę to nie znaczy ,że ja tez na nią zapadnę.mam wrazenie ,że co poniektóre osoby na tym forum sądzą ,że wspolne użalanie się pomaga .ślepy prowadzi ślepego.cierpię i potrzebuję kogoś silnego.kogoś z postawą jak darkangel.ja tam wierzę w nas wszystkich.pamiętajcie, że te wszystkie objawy to choroba, a nie wasza osobowość.
  3. ważne aby opanować to wrażenie ,że ludzie sie nam przygladają i wiedza co się z nami dzieje.bo tak naprawdę maja nas gdzies i chodzą sobie obok.nikt nam krzywdy nie zrobi od tak.póki nie zdradzamy paniki nikt by się nawet nie zorjetował,ze jesteśmy w fazie lęku.ja tam sobie cały czas powtarzam,że ten cały syf to tylko choroba ,a nie moja osobowość.po latach ludzie myśla ,że już tacy sa poprostu-markotni,smutni,zniewoleni.nie myślcie żle o sobie.to nie są cechy waszej osobowości.to są objawy choroby.trzeba je zwalczać,choćby nie wiem co.a jak już niestety stanie sie wstyd przy ludziach i przyjezdza po mnie karetka na ulicy, to też nie koniec świata...ludzie z widocznymi chorobami chodza po ulicach i nikt sie nie śmieje....
  4. miałam atak lęku jdąc na rowerze wieczorem .cierpię na nie od lat i w momencie kiedy nadchodzą bierze mnie taka panika ,bo nie wiem gdzie jestem i wogóle DRAMAT.tym razem zeszłam z roweru spokojnie i pozwoliłam sie poddac lękowi az przejdzie przezemnie.straciłam kontakt z otoczeniem ,w głowie piekło i niebo.ogólnie wojna .a ja stałam nieruchomo ,powtarzajac sobie ze musze tak stac ,nie myślec.za kilka minut bedzie ok.powtarzałąm sobie ze to przeciez nie pierwszy raz .ze przezyłam go juz dziesiatki to ten TEŻ sobie pójdzie.SAM.a jak nie pójdzie to umre.NO I NIE UMARŁAM.jak sie przejdzie przez niego "swiadomie"to łatwiej sie z nim oswoić.
  5. ja znosze xanax dobrze,na tyle na ile wogóle można mówic o nie "chemicznym " spokoju przy braniu tych leków.brałam nmóstwo leków i z tego co czytam ,to co organizm to inny przypadek.nie ma uogólnienia. mi na przykład żle po lekach które owiane są chwałą
  6. cierpię na tą dolegliwość juz 10 lat z przezwami oczywiscie.zauważyłam jednak,że będac w obcym miejscu ,innym otoczeniu ,dalekim miescie jest mi łatwiej.nie mam poczucia winy,nie boje się czy ludzie mnie żle ocenią.łatwiej sie żyje niz u "siebie".
×