Skocz do zawartości
Nerwica.com

depresja a narkotyki/alkohol


niezapominajka

Rekomendowane odpowiedzi

Ja bym nie umiał zrezygnować z alkoholu. Nie wyobrażam sobie wyjść do pubu ze znajomymi i pić soczek :roll: .

 

Jak dla mnie to ty masz poważny problem........nie wydaje ci się, że to lekka przesada.....chyba najważniejsze jest dobre towarzystwo a nie alkohol...

Przy takim stanie rzeczy nie ma się co dziwić, że np. leki nie działają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aż wstyd się do tego przyznać, ale ja też pije biorąc leki. napewno nie często... lekarz powiedział, że w małych ilościach można.

chociaz u mnie to nie są małe ilości.

piłam przy SSRI, SNRI i benzodiazepinach ( :shock: ). nic mi się nie stało. poniekąd zauważyłam, że czasem wprowadza mnie to w dość dziwny dołek psychiczny. przy alprazolamie naprawde szybko można się upić ale też i być zadowolonym z życia jak nigdy.

ogólnie nie polecam, każdy ma inny organizm....

i każdy robi to na własną odpowiedzialność..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Wiele leków może wchodzić w interakcje z alkoholem, co zwiększa ryzyko choroby, urazu lub śmierci. Szacuje się, na przykład, że w przypadku co najmniej 25% przyjęć pacjentów na ostrym dyżurze doszło do interakcji między alkoholem a zażywanymi przez te osoby lekami [1]. Mniej poważne w skutkach wzajemne oddziaływania prawdopodobnie nie są rozpoznawane i nie podlegają rejestracji, a zatem ich liczba nie jest znana. W niniejszym numerze Alcohol Alert omówione zostały najistotniejsze interakcje alkoholu z lekami.

 

Jak powszechne są interakcje z lekami?

W Stanach Zjednoczonych istnieje ponad 2 800 rodzajów leków dostępnych na receptę, a lekarze wypisują rocznie 14 miliardów recept. Dodać do tego trzeba około 2 000 preparatów dopuszczonych do wolnej sprzedaży [2].

 

W przybliżeniu 70% dorosłej populacji pije alkohol przynajmniej okazjonalnie, a 10% pija go codziennie [3]. Około 60% mężczyzn i 30% kobiet miało w życiu co najmniej jedno niepomyślne doświadczenie związane z alkoholem [4]. Wraz z danymi dotyczącymi rozpowszechnienia leków powyższe zestawienia sugerują, iż wzajemne oddziaływanie alkoholu i leków jest nieuniknione.

 

Prawdopodobieństwo, iż pacjenci starsi wiekiem mieszają leki z alkoholem jest bardzo wysokie, a konsekwencje takich kombinacji mogą być niezwykle groźne. Chociaż osoby w wieku 65 i więcej lat stanowią tylko 12% całej populacji w USA, spożywają 25% do 30% wszystkich przepisywanych środków farmakologicznych [5]. Wystąpienie ubocznych efektów leczenia jest wyższe u osób starszych, a waga tego zjawiska rośnie wraz z wiekiem pacjenta [5]. Dziesięć procent osób w wieku sześćdziesięciu i powyżej sześćdziesięciu lat mieszkających w domu i aż 40% tej populacji przebywających w domach opieki spełnia wszystkie kryteria nadużywania alkoholu [6].

 

Jak alkohol i leki współoddziaływują na siebie?

Aby wywrzeć pożądany efekt, lek - ogólnie rzecz biorąc - musi przeniknąć do krwioobiegu i wraz z krwią dotrzeć do miejsca działania, gdzie wywołuje określone zmiany w organie bądź tkance. Wpływ leku maleje z upływem czasu, w miarę jak jest on przetwarzany (metabolizowany) przez enzymy i usuwany z organizmu. Alkohol zachowuje się podobnie: wędruje wraz z krwią, oddziałuje na mózg, wywołując stan upojenia, na koniec zostaje zmetabolizowany i usunięty z ustroju, głównie przez wątrobę. Stopień, w jakim podana dawka dociera do miejsca działania nazywamy dostępnością (availability) leku. Alkohol może wpłynąć na skuteczność danego preparatu farmakologicznego poprzez wpływ na jego dostępność. Typowa interakcja między alkoholem a lekiem obejmuje kilka różnych procesów [7]: po pierwsze jednorazowa dawka alkoholu (pojedynczy drink lub kilka drinków w ciągu kilku godzin) może zahamować przemianę leku w wyniku rywalizacji o enzymy metabolizujące. Tego rodzaju interferencja wydłuża i wzmaga dostępność leku, potencjalnie zwiększając ryzyko, iż pacjent odczuje szkodliwe uboczne skutki jego działania. Po drugie, stałe (długotrwałe) przyjmowanie alkoholu może wywołać proces przeciwstawny, to znaczy uaktywnić enzymy metabolizujące lekarstwo, zmniejszając tym samym dostępność leku i osłabiając jego działanie. Raz uaktywnione enzymy pozostają w tym stanie, nawet pod nieobecność alkoholu, przyspieszając metabolizm niektórych leków jeszcze w kilka tygodni po rozpoczęciu abstynencji [8]. Tak więc alkoholik, który stosunkowo niedawno zaprzestał picia, może potrzebować wyższych aniżeli niepijący dawek leków, aby działały one terapeutycznie. Po trzecie, enzymy uaktywnione przez chroniczne picie mogą przekształcać niektóre leki w toksyczne związki, zdolne do uszkodzenia wątroby czy innych organów. Po czwarte, alkohol może nasilić hamujący efekt środków uspokajających czy narkotycznych w miejscu ich działania w mózgu. Trzeba też zaznaczyć, że niektóre leki wpływają z kolei na metabolizm etanolu, wpływając tym samym na jego potencjał odurzający czy negatywne skutki picia [7].

 

Niektóre oddziaływania specyficzne

Środki znieczulenia ogólnego. Podaje się je przed zabiegami chirurgicznymi, aby znieść u pacjenta odczuwanie bólu poprzez wyłączenie u niego świadomości. Chroniczne picie alkoholu zwiększa dawkę propofolu (Diprivan)1 niezbędną do uśpienia pacjenta [9]. Zwiększa także ryzyko uszkodzenia wątroby przez lotne środki anestetyczne, takie jak enfluran (Ethrane) [10] i halotan (Fluothan) [11].

 

Antybiotyki. Stosuje się je do leczenie zakażeń. W połączeniu z jednorazową dawką alkoholu niektóre antybiotyki mogą powodować nudności, wymioty, bóle głowy, a nawet drgawki; do preparatów tych należą: furazolidon (Furoxone), gryzeolfulwina (Grisactin i inne), metronidazol (Flagyl) i przeciwmalaryczna chinakryna (Atabrine) [7]. Izoniazyd i rifampina stosowane są łącznie w leczeniu gruźlicy, choroby stwarzającej szczególnie dużo problemów u pacjentów w podeszłym wieku [12] i bezdomnych alkoholików [13]. Jednorazowa dawka alkoholu zmniejsza dostępność izoniazydu w krwioobiegu, natomiast picie chroniczne zmniejsza dostępność rifampiny. W obu przypadkach skuteczność leczenia może ulec zmniejszeniu [7].

 

Środki przeciwkrzepliwe. Warfarynę (Coumadin) podaje się, aby zahamować krzepliwość krwi. Sporadyczne picie alkoholu nasila działanie leku, zwiększając ryzyko wystąpienia u pacjenta groźnych dla życia krwotoków [7]. Picie chroniczne obniża dostępność warfaryny, zwiększając możliwość wystąpienia zaburzeń krzepnięcia krwi [7].

 

Środki antydepresyjne. Alkoholizm i depresja są często ze sobą powiązane [14], przez co wzrasta możliwość interakcji między alkoholem i środkami przeciwdepresyjnymi. Alkohol wzmaga uspokajające działanie trójpierścieniowych leków przeciwdepresyjnych, takich jak amitryptylina (Elavil i inne), upośledzając sprawności niezbędne do prowadzenia pojazdów [15]. Jednorazowa dawka alkoholu zwiększa dostępność niektórych leków trójpierścieniowych, potencjalnie nasilając ich działanie uspokajające [16], natomiast wydaje się, że picie chroniczne zwiększa dostępność jednych preparatów trójpierścieniowych i zmniejsza dostępność innych [17, 18]. Znaczenie tego rodzaju oddziaływań pozostaje niejasne. Efekty te utrzymują się u zdrowiejących alkoholików [17].

 

Substancja chemiczna zwana tyraminą, występująca w niektórych gatunkach piwa i wina, wchodzi w interakcje z niektórymi środkami przeciwdepresyjnymi, jak na przykład z inhibitorami monoaminooksydazy, czego wynikiem jest niebezpiecznie duży wzrost ciśnienia krwi [7]. Nawet tak niewielka dawka alkoholu jak standardowy drink niesie ryzyko tego rodzaju interakcji.

 

Leki hipoglikemiczne. Doustne środki obniżające poziom glukozy we krwi podaje się niektórym pacjentom cierpiącym na cukrzycę. Sporadyczne picie alkoholu przedłuża, a chroniczne picie zmniejsza dostępność tolbutamidu (Orinase). Etanol w połączeniu z niektórymi preparatami tej grupy leków powoduje nudności i bóle głowy, podobne do tych, które opisano w odniesieniu do metronidazolu w paragrafie dotyczącym antybiotyków [7].

 

Środki antyhistaminowe. Leki takie jak difenhydramina (Beandryl i inne), dostępne bez recepty, stosuje się przy leczeniu alergii i bezsenności. Alkohol może zintensyfikować działanie uspokajające spowodowane środkami antyhistaminowymi [15]. Leki te mogą u osób starszych wywołać zawroty głowy i nadmierne spowolnienie; połączony efekt preparatów antyhistaminowych i alkoholu może mieć zatem szczególne znaczenie w tej grupie osób [19].

 

Leki psychotropowe. Leki w rodzaju chloropromazyny (Thorazine) stosowane są celem zmniejszenia objawów psychotycznych takich jak urojenia i halucynacje. Jednorazowa dawka alkoholu zwiększa uspokajające działanie tych leków [20], upośledzając przy tym koordynację ruchową i powodując trudności w oddychaniu, które mogą być fatalne w skutkach [7]. Połączenie chronicznego picia i przyjmowania leków psychotropowych może doprowadzić do uszkodzenie wątroby [21].

 

Leki przeciwpadaczkowe. Podaje się je wyłącznie przy leczeniu epilepsji. Jednorazowa dawka alkoholu zwiększa dostępność fenytoiny (Dilantin) i ryzyko skutków ubocznych stosowania tego specyfiku. Chroniczne picie może obniżyć dostępność preparatu, istotnie zmniejszając ochronę pacjenta przed atakami epileptycznymi nawet przy zachowaniu prze niego abstynencji [8, 22].

 

Leki stosowane w chorobie wrzodowej. W pewnych warunkach preparaty powszechnie stosowane w leczeniu choroby wrzodowej, takie jak cymetydyna (Tagamet) i ranitydyna (Zantac), zwiększają dostępność niskich dawek alkoholu [23, 24]. Kliniczne znaczenie tej obserwacji nie zostało jak dotąd wyjaśnione. W innych pracach zakwestionowano występowanie tego rodzaju oddziaływań przy zastosowaniu wyższych dawek alkoholu [25 - 27].

 

Leki nasercowe. Do tej grupy leków należy wiele preparatów stosowanych w leczeniu chorób serca i układu krążenia. Jednorazowa dawka alkoholu wchodzi w interakcje z niektórymi z nich, powodując zawroty głowy, czy nawet omdlenia. Do leków tych należy nitrogliceryna, stosowana w dusznicy bolesnej oraz rezerpina, metylodopa (Aldomet), hydralazyna (Apresoline i inne) i guanetydyna (Ismelin i inne) stosowane w leczeniu nadciśnienia tętniczego. Chroniczne picie alkoholu zmniejsza dostępność propranololu (Inderal) stosowanego w nadciśnieniu tętniczym, potencjalnie obniżając terapeutyczny efekt leku.

 

Narkotyczne środki przeciwbólowe. Przepisuje się je w celu złagodzenia silnych bólów. Do leków tych należą opioidy: morfina, kodeina, propoksyfen (Darvon) i meperydyna (Demerol). Połączenie wymienionych opioidów i alkoholu nasila uspokajające działanie obu substancji, zwiększając ryzyko śmierci z przedawkowania [28]. Pojedyncza porcja alkoholu może podwyższyć dostępność propoksyfenu, potencjalnie zwiększając wywołane przezeń skutki uboczne.

 

Nienarkotyczne środki przeciwbólowe. Aspiryna i podobne jej preparaty przeciwbólowe, sprzedawane bez recepty, są lekami najczęściej stosowanymi przez osoby w podeszłym wieku [5]. Niektóre z tych środków powodują krwawienie z żołądka i hamują krzepnięcie krwi; alkohol może nasilić te efekty [30]. Starsi ludzie, którzy mieszają napoje alkoholowe z dużymi dawkami aspiryny, aby w ten sposób uwolnić się od bólu, należą do grupy szczególnie wysokiego ryzyka z uwagi na wystąpienie krwawienia z błony śluzowej żołądka [19]. Ponadto aspiryna może podwyższyć dostępność etanolu [31], nasilając odurzające działanie spożytej ilości alkoholu.

 

Chroniczne picie aktywuje enzymy przekształcające acetoaminofen (Tylenol i inne) w substancje chemiczne zdolne do uszkodzenia wątroby, nawet jeśli acetoaminofen stosowany jest w standardowych dawkach terapeutycznych [32, 33]. Efekty te mogą wystąpić u osób pijących bardzo zróżnicowane ilości alkoholu nawet przy tak niskiej dawce acetoaminofenu jak 2,6 g [34].

 

Środki uspokajające i hipnotyczne ("środki nasenne"). Benzodiazepiny takie jak diazepam (Valium) są szeroko stosowane przy leczeniu lęku i bezsenności. Z uwagi na ich szeroki margines bezpieczeństwa w znacznym stopniu wyparły one barbiturany, których stosowanie ogranicza się obecnie niemal wyłącznie do interwencyjnego leczenia drgawek [2].

 

Przedawkowanie benzodiazepin może w obecności alkoholu spowodować znaczną ospałość [35], zwiększając prawdopodobieństwo wypadków komunikacyjnych bądź domowych [15, 36]. To ostatnie twierdzenie odnosi się przede wszystkim do ludzi starszych wiekiem, którzy silniej reagują na tego rodzaju preparaty [5, 19]. Alkohol wchodzi w interakcję z niskimi dawkami flurazepamu (Dalmane), upośledzając zdolność do prowadzenia pojazdów, nawet jeśli spożywany jest rano następnego dnia po zażyciu Dalmanu. Ponieważ alkoholicy często przeżywają lęk i cierpią na bezsenność, a wielu z nich wypija porannego drinka, tego rodzaju interakcja może być groźna w skutkach [37].

 

Benzodiazepina lorazepam (Ativan) staje się coraz częściej stosowanym środkiem z uwagi na jego działanie przeciwlękowe i uspokajające. Połączenie alkoholu i lorazepamu może powodować depresję oddechowo-krążeniową, dlatego też leku tego nie należy podawać pacjentom w stanie upojenia alkoholowego [38].

 

Jednorazowa, sporadyczna dawka alkoholu podwyższa dostępność barbituranów, wydłużając ich uspokajające działanie. Natomiast picie chroniczne obniża dostępność barbituranów w wyniku aktywacji enzymów [2]. Co więcej, sporadyczne bądź chroniczne picie nasila uspokajające efekty barbituranów w miejscu ich działania w mózgu, co może doprowadzić do śpiączki bądź śmiertelnego w skutkach zatrzymania funkcji oddechowych [39].

 

Interakcja alkoholu z lekami - komentarz dyrektora NIAAA dr. med. Enocha Gordisa

Osoby spożywające napoje alkoholowe powinny być świadome faktu, że łączenie alkoholu z lekami - zarówno dostępnymi wyłącznie na receptę, jak i tymi, które dopuszczono do wolnej sprzedaży - może stać się źródłem problemów. Na przykład, nawet bardzo małych dawek alkoholu przypuszczalnie nie wolno łączyć z lekami antyhistaminowymi i innymi o działaniu uspokajającym. Osoby, które wypijają duże ilości alkoholu mogą wpędzić się w kłopoty, zażywając powszechnie stosowane preparaty (np. acetoaminofen) w trakcie picia lub w niedługim czasie po jego zaprzestaniu. Osoby starsze powinny zachować tu szczególną ostrożność z uwagi na to, że na ogół przyjmują większe ilości środków farmakologicznych, a zachodzące w ich organizmie procesy fizjologiczne często są z racji wieku upośledzone."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jak ktoś "jadąc" na tabletkach może się skusić na alkohol-priotytet powinien być jeden:zdrowie;

alkohol i tabletki to zawsze złe połączenie Mad

Racja ;)

 

Poza tym alkohol często tez osłabia działanie leków bo są szybciej metabolizowane.

czy pogłebiają sie przy tym wasze dolegliwości
Alko ma to do siebie, że jak pijemy to jest ok jesteśmy trzeźwi to się płakać chce więc sięgamy znowu ale jest okres kiedy się urżnąć nie można bo coś tam coś tam i ten okres przerwy najbardziej psychę rozwala, kiedy nasz trzeźwy umysł ma okazję przemyśleć wszystkie problemy, poużalać się nad sobą, mówić sobie jacy to jesteśmy beznadziejni.
Czy przeszkadza wam picie alkoholu

 

Zdarzało mi się często i mi nie przeszkadzało. Do czasu bo prawie sobie związek rozjebałem. Więc kategorycznie odradzam przesadzanie z alkoholem ;)

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hi.

 

Chcę i opiszę pewne zdarzenie z mojego życia.

Nie spotkałem nigdy nikogo kto miałby taką przygodę, na żadnym forum/serwisie dotyczącym depresji też się z tym nie spotkałem.

 

Zaczęła się jakieś 8 lat temu myślę. Nie pamiętam po prostu dokładnie, to się rozwijało od dluższego czasu i pewnego dnia po prostu bach, totalny upadek psychiki. Z dnia na dzień niesamowite pogorszenie i ciężka depresja plus lęki społeczne.

 

A wszystko przez.. narkotyki.

Mam teraz "uczulenie" na nie i jak ktoś będzie je np chciał sprzedać mojej narzeczonej albo naszemu dziecku jak dorośnie to zabiję. Dosłownie.

 

Tekst trochę długi może być, więc to co podkreślone to wstęp i możecie ominąć, potem będzie szybka i czysta akcja ;P

 

Zawsze miałem poczucie niskiej wartości. Wysoki chudy chłopak z wąsikiem już w podstawówce. Trochę duże i jak niektórzy twierdzą wyłupiaste oczy ;) Do tego wychowany bez ojca przez matkę i babkę czyli taka trochę dupa, bardzo wrażliwy i niewinny chłopaczek.

No i już każdy się domyśla jak rówieśnicy do mnie podchodzili :)

Na dodatek finansowo mojej rodzinie niezbyt się powodziło.

Byłem inny, wszyscy dawali mi to jasno do zrozumienia. Nawet nazwisko mam dosyć śmieszne. Przesrane jednym słowem :)

Ale jakoś dawałem radę, poczucie niskiej wartości maskowałem strasznym błaznowaniem w szkole. Niezbyt to pomagało ale chcieli clowna to mieli ;P

Znajomości jakieś tam były, niezbyt ciekawe oceniając teraz po latach ale były.

No i jak to młody człowiek z głupimi znajomymi zacząłem palić trawkę ;P

Nigdy niczego więcej, tylko trawka, czasami skun (taka 'podrasowana chemicznie' trawka) lub haszysz.

Niezbyt mi się to podobało no ale szukałem akceptacji, Ci ludzie mi to w jakiś tam sposób to dawali więc paliłem.

Oni po trawce zawsze weseli, uśmiechnięci, wyluzowani. U mnie to inaczej wyglądało. Wszystkie lęki a konkretnie "wszyscy ludzie się ze mnie śmieją" przybierały na sile. Najchętniej po paleniu miałem ochotę się gdzieś zaszyć i czekać aż mi przejdzie.

I tak było rok lub dwa, nie pamiętam dokładnie.

 

No i w końcu nadszedł TEN dzień.

Znowu Ci znajomi, znowu trawka, znowu paskudne uczucie.

Tylko że tym razem było bardziej paskudne niż zazwyczaj, straszne dziury w pamięci mam do dzisiaj, nie pamiętam jak dostałem się do domu z miejsca gdzie paliliśmy.

Pamiętam jak wszedłem do domu i poszedłem spać. Była 17, 18 godzina, późne popołudnie. Chciałem to przespać licząc że wstanę i znowu będzie normalnie. Nie wiedziałem że ten dzień nie nadejdzie.

Gdy tylko się położyłem dostałem strasznych drgawek. Rzucało mną po całym łóżku, ciało się dziwnie wykrzywiało. Bałem się jak cholera, nie wiedziałem co się dzieje. Po kilku minutach drgawki ustąpiły, poszedłem spać ze łzami w oczach. Rano wstałem i... nic już nie było takie same.

Czułem się jakbym dalej być nacpany. Wyszedłem do znajomych bo stali pod klatką i wróciłem po 5 minutach. Zaczęły się lęki i schizy że wszyscy się ze mnie smieją... Że ja zachowuję się nienormalnie, że "oni wszyscy" to widzą, mają mnie za wariata, pokazują palcami.

Ten dzien był koszmarem ale wkońcu poszedłem spać. Ten dzień przeżywałem jakieś 2 lata, codziennie to samo. Te same lęki. Balem się stanąć wśród ludzi na przystanku. Autobus albo rozmowa z kimś nieznajomym to była dla mnie fikcja, nie dało się. Horror.

 

Po jakichś 2 latach zaczęło być coraz lepiej, najpierw bywały dni kiedy czułem się prawie normalnie, potem juz dni normalne i "zle" wystepowaly po rowno, po 2latach tych zlych juz prawie nie bylo, zdarzaly sie co miesiac, dwa np w autobusie az znikly zupelnie.

 

Dzisiaj lęków prawie nie mam - tylko w jednej sytuacji, zaraz napisze jakiej. Została "tylko" depresja i cholernie się z tego cieszę. Brak mi motywacji i sil do dzialania ale przy tamtych lękach to nic takiego ;)

Unikam tylko tamtego towarzystwa, kiedy ich spotykam to wszystko natychmiat wraca, ale wystarczy ze sobie odejde dalej i jest dobrze, dziwne, hmmm ?

 

Najchetniej zmienilbym otoczenie bo jest wkolo wielu ludzi ktorzy zle na mnie wplywaja. Czesc z nich to nawet Ci ktorzy wysmiewali mnie 15 lat temu w szkole :) Czesc to robi od pierwszej klasy do dzisiaj -_-'

Co jest dosyc irytujace bo raczej jestem normalny i nie widac po mnie zeby byl inny. No ale lubia sobie przypominac ze np 7 lat temu sie dziwnie zachowywalem i nawet teraz szeptac do kolegow "to ten co wam opowiadalem". Wk*** mnie to troche mimo ze nie powinienem sie przejmowac bo to banda dresiarzy dla ktorych sensem zycia jest wypic piwo na lawce, zaczepiajac innych ludzi. No ale nie "idzie" sie tym nie przejmowac kiedy idę z narzeczoną ("prawie" narzeczoną, niedługo oświadczyny ;) ) obok nich i słyszę ich śmiechy, wołanie po nazwisku itp.

 

 

Mam parę pytań :)

 

1. Czy komuś coś takiego się zdarzyło ? Chodzi mi o drgawki po trawie.

Może ktoś słyszał o takim przypadku ? Albo wyjaśni mi od medycznej strony czym były te drgawki... Depresja to wiem że zaburzenia chemii w mózgu, neuroprzekaźniki jak serotonina nie działają tak jak powinny.

Ale żeby marihuana to spowodowała ? Nie słyszałem nigdy o takim przypadku, poza moim oczywiście ;)

2. Jak sobie poradzić z tymi "dresami". Przecież nie pójdę ich lać w mordę bo albo ja zabiję któregoś albo oni (co bardziej prawdopodobne) wybiją zęby mi. Dziecko mam w drodze, wolałbym nie bać się chodzić z wózkiem po ulicy. Olewać ? No trochę kurde dziwnie z kobietą i dzieckiem spacerować i słyszeć jakieś wyzwiska. Kobieta jeszcze zrozumie ale mały dzieciak ? Czekać aż ich pozamykają ? Kilku już "odpadło" ale wszystkich się nie doczekam raczej.

3. Czemu niektórzy ludzie to takie skończone skur***** bez wyobraźni i szacunku do drugiego człowieka że normalny człowiek w myślach tnie im twarze, powoli, zardzewiałą żyletką ? Tak, tak tych skur**** nienawidzę że mam takie myśli od dawna i jakby nie dziecko, przyszła żona i do tego np dowiedziałbym się że mam raka i umrę za miesiąc to bym to po prostu zrobił płacząc ze szczęścia.... :/ (wyszedłem bardzo na psychopatę ? :( )

 

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam od 4 miesiecy cierpie na depresje po lekową. w kwietniu skończe 20 lat. a wiec opowiem w skrocie jak to sie stalo. gram w tenisa ziemnego 10 lat w wieku 18 lat pierwszy raz sprobowalem tabletki ekstazy pol roku pozniej sprobowalem amfetaminy biorac bardzo sporadycznie przez pol roku majac 19 lat wpadlem w nalog brania amfy bralem praktycznie codziennie przez miesiac oczywiscie gralem dalej w tenisa i dawalem lekcje. kiedy zblizal sie okres turnieji przestalem swiadomie bo wiedzialem ze z tego nic nie bedzie zagralem turniej poszlo mi swietnie po turnieju znowu byla przerwa do nastepnego turnieju z 3 tygodnie wiec bralem znow z 2 tygodnie amfe jak debil, wtedy nie zdawajac sobie sprawy z konsekwencji mojego postepowania. i tak przez rok na zmiane amfa tenis amfa tenis i basta ! zbliza sie turniej nie brałem juz 54 dni tzn (wsumie dopiero) jak by teraz patrzec. noi super za tydzien turniej wszystko elegancko, poszedlem z kolega na dwor to byl wtorek i dalem sie namowic nie wiem jakim cudem no ale dalem sie namowic wzialem sporo bo niestety nigdy nie mialem umiaru, zreszta moj organizm byl na tyle silny ze poprostu odespalem jedna noc po zarywaniu dwoch czy 3 i czulem sie "idealnie" noi dwa dni nie spalem bo sprzet nie z pod lady ze tak powiem.. i tak mija czwartek lipa czuje sie beznadziejnie piatek tez beznadziejnie, wiec wpadlem na super pomysl zeby zrobiic sobie zastrzyk testosreronu na wzmocnienie.. noi zaczal sie horror sobota niedziela to po schodach nie mialem sily wchodzic zeby sprzedac działke. pon wt masakra w szkole sr czw jeszcze gorzej piatek szpital kroplowka uspokojenie i wrocenie do normy cisnienie 120 na 80. nagle dzwoni ojciej mowi ze mam trening dzis i ze jak chce to zebym jechal.. Pojechalem..1-5h tenisa na maksa :roll: noi wszystko niby dobrze troche serce mocniej walilo. najgrosze zaczelo sie w domu bol glowy doprowadzil nie do szalu po 4 dniach wyladowalem w kolejnym szpitalu z zaburzeniami hypochondrycznymi i lękami. z nadcisnienia oczy doslownie w bok mi uciekały. polezalem tam doslownie tydzien dostawalem hydroksyzyne regularnie uspokoilem sie i wszystko wrocilo do normy. pogodzilem sie ze turnieju nie zagralme i ze jest nastepny za dwa tygodnie i gdy wyszedlem ze szpitala zaczalem biegac. nic sie nie dzialo cisninie spadlo z 140/95 na 120/80 idealne ksiazkowe. nagle dwa tygodnie pozniej jak sie okazalo przestal dzialac testosteron. i wpadlem jak sie okazalo w depresje strasznie silna nie moglem nic robic patrzylem sie w sciane, nie mogac przebolec tego ze stracilem zdrowie i nie gram turnieji. wszystko stracilo sens dziewczyna ze mna zerwala bo matka jej sie zabronila ze mna spotykac i meczac sie tak miesiac wkoncu postawniolem popelnic samobojstwo polknalem silnych 30 tabletek antyderpesyjnych na raz ale moje serce przez sport bylo za silne zeby powalic mnie do grobu. nie mam pojecia jak aj to zrobilem ale zaczalem sie ciac pocialem sie i wbilem sobie noz takze w szyje. bylem pewny ze umre z wykrwawienia. ale przezylem pamietam tylko jak przez mgle to wszystko. obudzilem sie w totalnym szoku w szpitalu.ale leku juz nie czulem po chwili przyszli moi bliscy i moje zycie zaczelo nabierac sensu od nowa powoli zaczalem sie godzic z tym ze mam taki rece zaslonilem zegarkiem na szyji prawie nie widac noi przyszyl ferie bylo coraz lepiej tylko szybko sie meczylem ale biegalem. czulem z dnia na dzien ze jestem silniejszy. zaczalem grac i szkola zaczela isc. czulem sie juz idealnie coraz dalej oddalaly sie mysli o tamtym dniu, do dnia w ktorym zobaczylem ze znowu dzieje sie zemna cos nie tak po biegadniu czulem tak jak by ciezko mi sie sline przełykało, pojawił sie lek, depresja sie nawrocila teraz czuje sie wmiare no ale zero skupienia czuje sie taki pusty mimo tego ze daje lekcje zaraz matura a ja nie moge sie niczego nauczyc nie chce mi sie uczyc wogole mam wrazenie ze moje zycie stracilo sens a najgorsze jest to ze jak juz ide spac czy np jestem w ciszy i nagle jakis hałas czy odglos szklanki czy widelca porpstu uderza centrycznie do mojej glowy takie mam wrazenie strasznie mnie to denerwuje pije Alveo potencja wrocila az do przesady no ale kurde czuje sie taki glupi i w dodatku jeszcze oczy mam zamulone czasami zaboli serce, nie chce juz mi sie latac po tych lekarzach bo nie widze sensu mam zamiar skonczyc ta szkole i dawac lekcje do konca zycia no ale nie wiem co z tymi uszami czy to przejdzie macie tak ? co to jest ?a wogole ciezko mi sie sline przełyka szybko sie mecze serce mi mocno bije jak cokolwiek zrobie pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ufff no niezla historia..

nie wiem co byla przyczyna podejrzewam ze amfa a potem ten testosteron.. po co brales testosteron ? masz pojecie o tym wogole? najpierw mysli sie o zdrowiu ale wiekszosc ludzi dopiero mysli jak juz cos sie stanie.. testosteron mogl dodatkowo spowodowac w twoim organizmie takie stany jakie przechodziles po prostu rozchwiales sobie orgaznizm przez to ale chyba to wiesz! sluchaj wez sie za siebie idz do porzadnego specjalisty zacznij pracowac nad soba porzadnie, zajmij sie sportem bo to twoja pasja i rob wszystko zeby bylo tylko dobrze , jak widzisz Bog jeszcze dal ci szanse wiec wykorzystaj ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć adieu,

znam te lęki i dziwne stany po trawce. Miałem to samo tylko ja jeszcze ćpałem fete. To, że słyszysz głosy ludzi którzy z ciebie szydzą to klasyczny objaw. Szkoda że nie poszedłeś od razu do psychiatry bo nie musiałbyś się męczyć tak długo. Domyślam się, że nikt się z ciebie tak na prawde nie wyśmiewał :? Ale ty byłeś pewny, że tak jest. To jest objaw psychozy.

 

Po prostu tak jak ja masz pewne predyspozycje do chorób psychicznych i narkotyki nie są dla ciebie. Ale nie przejmuj się. Minęło już sporo czasu i jak będziesz się dobrze prowadził to będzie ok.

Te drgawki to rzeczywiście trochę dziwne. Ale nie martwił bym się, bo to pewnie nie była jakaś reakcja fizjologiczna tylko szok.

 

Co do mafii podwórkowej, która ci dokucza po prostu olej ich. Jak zobaczą że nic sobie z tego nie robisz to odechce im się. Myślę że cie to tak dręczy, bo masz taki schemat, że widząc ich boisz się i stresujesz. Ale to tylko głupie przyzwyczajenie. To ty masz kontrolę nad swoimi reakcjami, nic innego!!!

 

nieporada nie martw się. Idź do psychiatry i wszystko powiedz. Będzie ok tylko NIE ĆPAJ. Może warto się wybrać do terapeuty uzależnień?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wychodzi na to że nie tylko ja...po paru latach zrozumiałem ze trawka to gówno nie mówiąc już po amfetaminie po której do dzisiaj mam odrzut....wiem ze to z czasem przechodzi pod warunkiem ze sie nie bierze ..trzeba tylko wytrzymac ..od tego zalezy nasze zycie...najgorse sa okazje..wtedy człowiek mysli "a jak tam raz wezme to nic sie nie stanie"..a to objaw uzależnienia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie tykam już amfetaminy to wielkie głowno ryje psychike po miesięcznym maratonie wyglądałem jak kościotrup.

Wytrzymałem tydzień teraz pale Browna nie chce wpadac w ciągi wszuystko narazie kontroluje moge przestac kiedy chce niby to Heroina z nią nie ma żartów , po niej nie ma zła zgineły piorytety , zawiśc , zazdrośc , świat jest niby piękny ale jakis sztuczny. Moge normalnie spac znaczy prawie normalnie dzisiaj zasnołem w łazience w wannie. Najgorsze że 3 miesiące leczenia poszły sie jeb** . Mam jeszcze jakieś szanse ? Bede kiedys normlanym człowiekiem ? Najgorsze jest to że o tym ze pale dowiedzieli sie ludzie z osiedla omijaja mnie z daleka nawed nie chcą podac reki wyzywaja od hivow a najśmieszniejsze jest to ze sami jaraja Marihuane.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz na pewno szansę na normalność a nawet na bardzo ciekawe i satysfakcjonujące życie.

Tylko musisz przestać uciekać od problemów, bo wtedy jest jeszcze gorzej.

 

Nie będę ci bajerował, że jak przestaniesz ćpać to od razu wszystko będzie ok, trzeba trochę wysiłku. Na początku możesz mieć nawet wrażenie że jest jeszcze gorzej niż z narkotykami. Ale wiem po sobie, że to mija tak samo jak wiele innych iluzji np. poczucie niższości i inne twory chorego umysłu. Teraz po 8 miesiącach abstynencji moje życie jest o wiele lepsze i szczęśliwsze.

Nie wiem jak to się dzieje, że jestem niby tym samym człowiekiem co kiedyś ale teraz układam sobie wszystko jak chcę i radzę sobie z trudnościami o wiele łatwiej niż jak ćpałem. Wymagało to dość radykalnej zmiany - tu nie chodzi tylko o branie dragów tylko o zmianę sposobu na życie. Jest ciężko ale na prawdę warto, bo nie ma nic bardziej cennego niż wolność i szczęśliwe życie.

Pozdro 600.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:46 pm ]

A i jescze dodam, że nie oszukuj się , że dasz radę sam, bo ja też tak myślałem i straciłem rok na próby wychodzenia z tego samemu.

 

Najgorsze jest to że o tym ze pale dowiedzieli sie ludzie z osiedla

 

Ja już się nie przejmuję takimi nieistotnymi kwestiami jak jacyś tam ludzie z osiedla :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na początek witam wszystkich bardzo serdecznie :)

 

Nie chcąc przeciągać wszystkiego za bardzo nie rozpiszę się zbytnio, napiszę że właśnie podobnie jak koledzy zakończyłem swoją prawie 5letnią przygodę z dragami - 2,5 roku amfa z umiarkowanym nasileniem i kilkoma kilkumiesięcznymi przerwami, potem rok raczej spokojny z kilkoma epizodami z extasy i ostatnie dwa lata spędzone z MJ, większość czasu codziennie, od 8 mcy w duzych ilościach, wcześniej raczej małych - jeden-kilka buszków na dzień, raczej takie lecznicze ilości bezsenności i bezsensowności świata poamfetaminowego, ostatni czas to jednak już ostra jazda. Cóż, postanowiłem zakończyć, chciałem zacząć normalne życie i zaczałem... z tym że jest tak jak napisał Radek - na razie gorzej niż w zielonym ciągu ( skończyłem w połowie marca ) :roll: Tuż po odstawieniu zielska było najgorzej - miałem takie napady lęku i smutku że czułem iż jest to moja absolutna granica wytrzymałości psychicznej, byłoby gorzej i nie wiem jak by się skończyło... Na szczęście skończyło się tym że postanowiłem powiedzieć najbliższym o moim problemie i jak jest mi źle ( heh, niezłe święta wielkanocne Im zafundowałem ), po tym wydarzeniu lęki troszke mnie opuściły ( większość z nich była na temat taki co będzie jak wyjdzie to wszystko w jakimś niespodziewanym momencie ), uderzały mnie nadal ale takie do opanowania, choć było ciężko, przeszukiwałem internet i chłonałem wszystko na temat chorób psychicznych i defektów mózgu oczywiście będąc niemalże pewnym że wszystko to mam i przyszłośc moja rysuje się raczej w ciemnych barwach szpitala psychiatrycznego. Trochę przeszło po rozmowach z ludźmi którzy jeszcze więcej niż ja życia przebalowali i przeszli a mimo to prowadzą normalne (no, prawie normalne :smile: ) szczęsliwe ( chyba? ) życie, sam widzę w tym szansę dla siebie. Do sedna :smile: Nie odczuwam już takich lęków, byłem też u psychiatry który wysłuchał mnie ( nie zamknął! :D ) pogadał chwilę, zapisał hydroxizyn który mam łykać w razie cięzkich stanów i polecił udać się na psychoterapię, powiedział też że nie mam w ogóle pić alkoholu gdyż na pewno się uzależnię szybko. I w tym mój problem, alkohol od 10 lat zawsze był koło mnie, w szkole średniej zaczeło się popijanie, nie za częste ale czasem mocne, potem raczej dragami się zajmowałem, alkohol raczej był dla wzmocnienia działania, nie zawsze lub na zejścia. Od końca palenia zalewałem się codziennie alkiem który dawał choć chwilę szczęsliwości, od wizyty u psychiatry ( 2 tygodnie temu ) staram się ograniczać ale podczas spotkań z przyjaciółmi którzy wręcz kochają alkohol trudno mi się oprzeć, zresztą te spotkania to jedyne miłe chwile w tygodniu... Obecnie mam stany podobne do depresji, codziennie budząc się nie mam ochoty na nic, czuję że nadchodzi coś niedobrego i boję się dnia nawet gdy jest on taki jak dziś, że mogę sobie cały dzień przeleżeć w wyrku, posiedzieć przed kompem czy pojeździć na rowerze lub spotkać się z kimś na piwku ( to jednak ograniczam i staram się pić jak najmniej, nie zawsze jednak wychodzi...) Przejdę się jeszcze do psychologa, myślę o terapii uzależnień w monarze, przeszedłem się nawet tam ale spłoszyli mnie 6-miesięczną całkowitą abstynencją i obowiązkowymi spotkaniami 3 razy w tygodniu popołudniami - na pewno nie mam na to siły, studiuję i pracuję, czasem całe dnie, wykańcza mnie sama myśl o czymś takim i brak spotkania z przyjaciółmi choć przy 3 piwkach 1-2 razy na tydzień.

Co możecie mi polecić? Jak radzicie sobie z takimi stanami? Do narko w ogóle mnie już nie ciągnie, wiem że na pewno nigdy nie sięgnę, nauczyłem się też przeżywać dni w ogóle bez alkoholu, kawy, herbaty, już umiem żyć normalnie, co jednak zrobić aby znów mieć tą chęć do życia? Rodzice mówią mi że na razie powinienem nie myśleć o antydepresantach, leki powinny być pozostawione na ostatecznośc, jak już będe wiedział że inaczej nie dam rady, chwilami jednak czuję że chyba nie dam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie tykam już amfetaminy to wielkie głowno ryje psychike po miesięcznym maratonie wyglądałem jak kościotrup.

Wytrzymałem tydzień teraz pale Browna nie chce wpadac w ciągi wszuystko narazie kontroluje moge przestac kiedy chce niby to Heroina z nią nie ma żartów , po niej nie ma zła zgineły piorytety , zawiśc , zazdrośc , świat jest niby piękny ale jakis sztuczny. Moge normalnie spac znaczy prawie normalnie dzisiaj zasnołem w łazience w wannie. Najgorsze że 3 miesiące leczenia poszły sie jeb** . Mam jeszcze jakieś szanse ? Bede kiedys normlanym człowiekiem ? Najgorsze jest to że o tym ze pale dowiedzieli sie ludzie z osiedla omijaja mnie z daleka nawed nie chcą podac reki wyzywaja od hivow a najśmieszniejsze jest to ze sami jaraja Marihuane.

Pozdrawiam

 

 

Ej sorry, ale ten text o amfie i o brownie mnie rozwalił...

Hera to chyba największe gówno (Na drugim miejscu jest CRACK Cocaine Freebase?)) jeśli chodzi o drugs...

Swoją drogą "ciekawe" przejście z fety do heleny.. ;>

 

Aha. Piszesz ze mozesz przestać kiedy chcesz?? To przestań teraz bo hel, Cię tak omota że się nawet nie spostrzerzesz... Długo palisz brauna??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc

 

tez mam depresje o ktorej wcale nie wiedzialam :cry::cry: a zaczelo sie od bezsennosci mialam straszne propblemy z zasypianiem ale jakos sie meczylam skonczylam studia znalazlam prace no i niby bylo ok z tym ze pracowalam 24h a do tego mialam straszne problemy z zona kolegi ze zmiany ( byla chora grozila mi pobila mnie ) przez to wszystko zaczelam pic piwko zeby zasnac..... wracajac z pracy o 7 rano lecialam do sklepu po piwko bralam prysznic i po wypiciu kladlam sie spac pozniej jedno nie wystarczalo wiec zwiekszala sie jego ilosc .... przesypilam prawie caly dzien budzilam sie o 18-19 i bieglam znow po piwko no i tak to trwalo ponad rok ... przez ten czas strasznie sie zaniedbalam nic mnie nie cieszylo marzylam tylko w pracy zeby przetrwac te 24h i znow sie napic

 

powiedzialam dosc zmienilam prace pracuje 8 h tylko mam super szefa zero zmartwien ale mimo to po tym roku picia nie moglam przestac i nadal to robilam picie ukrywalam przed wszystkimi robilam to w ukryciu widywalam sie ze znajomymi ale z nimi wypilam 1 piwo i szlam do domku bo wiedzialam ze tam mam juz nastepne i chociaz nikt nie bedzie widzial ze upijam sie i nie zrobie nic glupiego pod wplywem

 

no i tak to trwalo stracilam bliskie mi osoby przez moja nerwowosc :cry::cry: ktoregos dnia zobaczylam sie w lustrze i przestraszylam sie bylam taka zaniedbana ze szok do tego moja ciocia codziennnie pije tez ma depresje ale nie walczy z nia

 

powiedzialam sobie ze nie chce byc taka jak ona poszlam do psychiatry o alkoholu nic nie powiedzialam tylko o problemach ze snem dostalam leki ... z alkoholem jest tak ze nie musze i nie pije codziennie mialam pare razy tygodnie bez tego ale pozniej cos sie stalo i wracalam

 

teraz od 7 dni nie pije i mam nadzieje ze nie wroce juz do tego !!!!!!! ze uda mi sie pokonac depresje i cieszyc sie zyciem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie tykam już amfetaminy to wielkie głowno ryje psychike po miesięcznym maratonie wyglądałem jak kościotrup.

Wytrzymałem tydzień teraz pale Browna nie chce wpadac w ciągi wszuystko narazie kontroluje moge przestac kiedy chce niby to Heroina z nią nie ma żartów , po niej nie ma zła zgineły piorytety , zawiśc , zazdrośc , świat jest niby piękny ale jakis sztuczny. Moge normalnie spac znaczy prawie normalnie dzisiaj zasnołem w łazience w wannie. Najgorsze że 3 miesiące leczenia poszły sie jeb** . Mam jeszcze jakieś szanse ? Bede kiedys normlanym człowiekiem ? Najgorsze jest to że o tym ze pale dowiedzieli sie ludzie z osiedla omijaja mnie z daleka nawed nie chcą podac reki wyzywaja od hivow a najśmieszniejsze jest to ze sami jaraja Marihuane.

Pozdrawiam

 

 

Ej sorry, ale ten text o amfie i o brownie mnie rozwalił...

Hera to chyba największe gówno (Na drugim miejscu jest CRACK Cocaine Freebase?)) jeśli chodzi o drugs...

Swoją drogą "ciekawe" przejście z fety do heleny.. ;>

 

Aha. Piszesz ze mozesz przestać kiedy chcesz?? To przestań teraz bo hel, Cię tak omota że się nawet nie spostrzerzesz... Długo palisz brauna??

 

sorry cocaine ale brown przynajmniej nie ryje mozgu w takim stopniu jak amfetamina! ale powoduje najwieksza degeneracje w spoleczenstwie bo jest DROGI dlatego cpuny szybko przestaja meic kase i zyj jak banddyci. ale w sumie to samo jest z alkoholikami! tak w polsce mam zjebana kulture ktora propaguja hiophopy typu hemp gru ze w teledyskach bralnairzy sciagaja i daja im wpierdol a sami na koncu kreche wala no debilizm polski nie zna ranic! i glownie w polsce w narodzie debili amfetamina odniosla taki sukces bo na zachdozie wola koks ktory tak strasznie mozgu nie ryje. ale idz czlowieku do monaru na detox bo z brownem nie ma zartow..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam, mnie problem z depresją dotknął 2 lata temu. wcześniej paliłem cdzoniennie marihuane i piłem bardzo dużo alkoholu, do tego chorowałem na Paruresis "lęk przed sikaniem" co z dodatkiem alkoholu i narkotyków przerodziło sie w fobie np. mogłem wypic 4 piwa i przy tym ani razu nie isc do ubikacji, chociaż miałem pecherz jak balon. zaczełem być nerwowy chociaz z głupoty, bo inaczej tego nazwać nie można piłem dalej i dalej konfortowałem sie z Paruresis przy czym alkohol i Paruresis powodował u mnie co raz wiekszą agresje i co raz częstrze kontaky z policją. wreszcie doszedłem do wniosku, że nie bedą mógł z tymi problemami toczyc chulaszczego trybu życia, który niestety bardzo lubiłem. z normalnego człowieka stałem sie nieufny, agresywny ale jednocześnie niesmiały, małomówny. nastąpił czas refleksji oczywiście nie omineły mnie pytania typu "może masz już raka" "marskość wątroby" "niewydolność nerek", "wszycy wiedz, że ejsteś nerwowy bydlak i patrza na ciebie jak na typ pierwotniaka, kryminalisty". powiedziałem sobie jednak "jedno życie musisz próbować". no i tak sie zaczełą zaczełm uprawiać sport, akcpetować przeszłość i myslec nad tą lepszą przyszłościa, rzuciłem papierosy, marihuane i alko... no właśnie, moj nastroj poprawił sie po 3 miesiącach, zaczełem odczuwać euforie, że jednak może być lepiej no i... postanowiłem, że od czasu do czasu moge jednak sie napić. przeciez nie pale fajek ani zielska.. napiłem sie raz drugi trzeci, za każdym razem aby wrócic do stanu euforii potrzebowałem 5 dni, przy czym towarzyszyły mi zaparcia, łomotanie serca i inne zamulacze i depresujące zjawiska. 3 dni temu znowu sie napiłem i nastąpiło apogeum, czuje sie gorzej jak przed uprawianiem sportu, myśli samobójcze no i teraz rozmyslam, ze albo rzuce to wszystko wpizdu albo będe musiał już niedługo szukać sobie trumny. tylko nie wiem czy ja potrafie żyć bez dodatków. zawsze je lubiłem, kumple sobie moga walic keidy chcą ,a ja nawet nie moge raz na 2 tyg. bo od razu wpadam w jakieś dno, nie wiem czy jeszcze potrafie byc normalny, a wiem, że do stanu normalnego bedzie szalenie długa droga. chciałbym znalesc jakas dziewczyna któa pomogłaby mi z tego wyjść, spróbowac czegoś innego, zycia po ludzku, chodzic na spacery, nie wiem czy by mi to pomogło ale zawsze warto spróbowac. jednak zaraz nasuwaja sie pytania "a któa by chciała takiego nieudacznika z taką reputacją" i takie inne pierdoły. doszedłem do wnisku, że musze wyjechac ze swojego miasta które tak bardzo lubie i skończyc ze wszystkim używkami. teraz robie sobie badania na mocz, krew etc, chce wykluczyc choroby.

 

co do leków nigdy nie próbowałem i raczej próbować nie będe, jedynie piłem melise któa bardziej mnie dołowała niż pomagała. psyhol też od pada, bo jak sobie sam człowiek nie pomoże to nikt ci nie pomoże, zresztą mam bardzo dobry plan walki z tym gównem, juz raz mi sie to udało ale teraz wiem, że tego nie przezwycieza sie przez 3-4 miesiace tylko juz do końca swoich dni trzeba uważać na pułapki stawiane przez nas umysł.

 

mój plan wygląda tak

 

1. wykonać szczegółowe badania usg układu moczowego, serca, bdania moczu krwi. dla pewności, zeby nie mąciło mojej głowy

 

2.akceptacja przeszłości( trzeba poprostu zaakceptować traumatyczne wydarzenia z przeszłości- co już mi sie raz powiodło- sport dodawał mi pewnosci siebie, zaczełem chodzic po miescie na luzie, nie bacząć czy na mnie ktos patrzy i co o mnie mysli- wole tą opcje od tzw. "zapomnienia" bo nie oszukujmy sie człowiek takich wydarzen nie zapomnii, wydarzeń które zmieniaja Ci psyhike, i one na pewno bedą do nas powracać, może w dalszym okresie rzadziej, jednak będzie taka możliwość.

 

3.zrezygnowanie całkowite ze wszystkich używek.nie ma mowy do poworu nawet w małych ilościach. najlepiej zrzygnować. bo moze sie zdarzyć, ze jak wypijesz malutko, jebnie ci sie koncetracja, a w warunkach gdy pijesz bardzo, żadko jak nie w ogóle to do tego dużo nie trzeba i będziesz pić na potenege, a na nstępny dzień obudzisz sie z niespodzianką na kacu i dodatkowym błachym problemem który na kacu urośnie do ragni demona, którego nie bedziesz w stanie przepędzić

 

4. znaleść sobie zajęcie/hobby ja osobiście planuje żyć na sportowo

 

5 iw moim przypadku wyjechać z miejsca zamieszkania, nie wiem na jak długo, wiem że oczyszczenie przyjdzie po roku ale bede chciał wyjechać i planuje na 5lat. z dala od rozyrwkowego towrzystwa, z dla od problemów, poprostu wszytko zostawić w miejscu gdzie sie to zaczeło.

 

 

 

6. znaleść sobie kobiete która cie zrozumie.

 

nie chce z tym gównem żyć, a znam przypadek człowieka któy żyje z tym 25 lat!!

 

 

chciałem sie podzielić z wami swoim problemem, dziekuje za wysłuchanie

pozdro i powodzenia w dorze do normaności !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ja mam problem podobny zeby nie myśleć to z chęcią codziennie bym piła alkohol ale nie moge bo mam dziecko ale nie potrafie sobie poradzić z problemami zostalam sama z dzieckiem i psem po 6 latach małżenstwa i nie daje rady pozbierac sie mam dzien w ktorym mam optymizm w zyciu a nastepny ze placze caly dzien i nic mi sie niechce tak myslalam czy nie wybrac sie do lekarza jakiegos bo czuje ze to naprawde jest powazn problem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×