Skocz do zawartości
Nerwica.com

adieu

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia adieu

  1. Hi. Chcę i opiszę pewne zdarzenie z mojego życia. Nie spotkałem nigdy nikogo kto miałby taką przygodę, na żadnym forum/serwisie dotyczącym depresji też się z tym nie spotkałem. Zaczęła się jakieś 8 lat temu myślę. Nie pamiętam po prostu dokładnie, to się rozwijało od dluższego czasu i pewnego dnia po prostu bach, totalny upadek psychiki. Z dnia na dzień niesamowite pogorszenie i ciężka depresja plus lęki społeczne. A wszystko przez.. narkotyki. Mam teraz "uczulenie" na nie i jak ktoś będzie je np chciał sprzedać mojej narzeczonej albo naszemu dziecku jak dorośnie to zabiję. Dosłownie. Tekst trochę długi może być, więc to co podkreślone to wstęp i możecie ominąć, potem będzie szybka i czysta akcja ;P Zawsze miałem poczucie niskiej wartości. Wysoki chudy chłopak z wąsikiem już w podstawówce. Trochę duże i jak niektórzy twierdzą wyłupiaste oczy Do tego wychowany bez ojca przez matkę i babkę czyli taka trochę dupa, bardzo wrażliwy i niewinny chłopaczek. No i już każdy się domyśla jak rówieśnicy do mnie podchodzili :) Na dodatek finansowo mojej rodzinie niezbyt się powodziło. Byłem inny, wszyscy dawali mi to jasno do zrozumienia. Nawet nazwisko mam dosyć śmieszne. Przesrane jednym słowem :) Ale jakoś dawałem radę, poczucie niskiej wartości maskowałem strasznym błaznowaniem w szkole. Niezbyt to pomagało ale chcieli clowna to mieli ;P Znajomości jakieś tam były, niezbyt ciekawe oceniając teraz po latach ale były. No i jak to młody człowiek z głupimi znajomymi zacząłem palić trawkę ;P Nigdy niczego więcej, tylko trawka, czasami skun (taka 'podrasowana chemicznie' trawka) lub haszysz. Niezbyt mi się to podobało no ale szukałem akceptacji, Ci ludzie mi to w jakiś tam sposób to dawali więc paliłem. Oni po trawce zawsze weseli, uśmiechnięci, wyluzowani. U mnie to inaczej wyglądało. Wszystkie lęki a konkretnie "wszyscy ludzie się ze mnie śmieją" przybierały na sile. Najchętniej po paleniu miałem ochotę się gdzieś zaszyć i czekać aż mi przejdzie. I tak było rok lub dwa, nie pamiętam dokładnie. No i w końcu nadszedł TEN dzień. Znowu Ci znajomi, znowu trawka, znowu paskudne uczucie. Tylko że tym razem było bardziej paskudne niż zazwyczaj, straszne dziury w pamięci mam do dzisiaj, nie pamiętam jak dostałem się do domu z miejsca gdzie paliliśmy. Pamiętam jak wszedłem do domu i poszedłem spać. Była 17, 18 godzina, późne popołudnie. Chciałem to przespać licząc że wstanę i znowu będzie normalnie. Nie wiedziałem że ten dzień nie nadejdzie. Gdy tylko się położyłem dostałem strasznych drgawek. Rzucało mną po całym łóżku, ciało się dziwnie wykrzywiało. Bałem się jak cholera, nie wiedziałem co się dzieje. Po kilku minutach drgawki ustąpiły, poszedłem spać ze łzami w oczach. Rano wstałem i... nic już nie było takie same. Czułem się jakbym dalej być nacpany. Wyszedłem do znajomych bo stali pod klatką i wróciłem po 5 minutach. Zaczęły się lęki i schizy że wszyscy się ze mnie smieją... Że ja zachowuję się nienormalnie, że "oni wszyscy" to widzą, mają mnie za wariata, pokazują palcami. Ten dzien był koszmarem ale wkońcu poszedłem spać. Ten dzień przeżywałem jakieś 2 lata, codziennie to samo. Te same lęki. Balem się stanąć wśród ludzi na przystanku. Autobus albo rozmowa z kimś nieznajomym to była dla mnie fikcja, nie dało się. Horror. Po jakichś 2 latach zaczęło być coraz lepiej, najpierw bywały dni kiedy czułem się prawie normalnie, potem juz dni normalne i "zle" wystepowaly po rowno, po 2latach tych zlych juz prawie nie bylo, zdarzaly sie co miesiac, dwa np w autobusie az znikly zupelnie. Dzisiaj lęków prawie nie mam - tylko w jednej sytuacji, zaraz napisze jakiej. Została "tylko" depresja i cholernie się z tego cieszę. Brak mi motywacji i sil do dzialania ale przy tamtych lękach to nic takiego Unikam tylko tamtego towarzystwa, kiedy ich spotykam to wszystko natychmiat wraca, ale wystarczy ze sobie odejde dalej i jest dobrze, dziwne, hmmm ? Najchetniej zmienilbym otoczenie bo jest wkolo wielu ludzi ktorzy zle na mnie wplywaja. Czesc z nich to nawet Ci ktorzy wysmiewali mnie 15 lat temu w szkole :) Czesc to robi od pierwszej klasy do dzisiaj -_-' Co jest dosyc irytujace bo raczej jestem normalny i nie widac po mnie zeby byl inny. No ale lubia sobie przypominac ze np 7 lat temu sie dziwnie zachowywalem i nawet teraz szeptac do kolegow "to ten co wam opowiadalem". Wk*** mnie to troche mimo ze nie powinienem sie przejmowac bo to banda dresiarzy dla ktorych sensem zycia jest wypic piwo na lawce, zaczepiajac innych ludzi. No ale nie "idzie" sie tym nie przejmowac kiedy idę z narzeczoną ("prawie" narzeczoną, niedługo oświadczyny ) obok nich i słyszę ich śmiechy, wołanie po nazwisku itp. Mam parę pytań :) 1. Czy komuś coś takiego się zdarzyło ? Chodzi mi o drgawki po trawie. Może ktoś słyszał o takim przypadku ? Albo wyjaśni mi od medycznej strony czym były te drgawki... Depresja to wiem że zaburzenia chemii w mózgu, neuroprzekaźniki jak serotonina nie działają tak jak powinny. Ale żeby marihuana to spowodowała ? Nie słyszałem nigdy o takim przypadku, poza moim oczywiście 2. Jak sobie poradzić z tymi "dresami". Przecież nie pójdę ich lać w mordę bo albo ja zabiję któregoś albo oni (co bardziej prawdopodobne) wybiją zęby mi. Dziecko mam w drodze, wolałbym nie bać się chodzić z wózkiem po ulicy. Olewać ? No trochę kurde dziwnie z kobietą i dzieckiem spacerować i słyszeć jakieś wyzwiska. Kobieta jeszcze zrozumie ale mały dzieciak ? Czekać aż ich pozamykają ? Kilku już "odpadło" ale wszystkich się nie doczekam raczej. 3. Czemu niektórzy ludzie to takie skończone skur***** bez wyobraźni i szacunku do drugiego człowieka że normalny człowiek w myślach tnie im twarze, powoli, zardzewiałą żyletką ? Tak, tak tych skur**** nienawidzę że mam takie myśli od dawna i jakby nie dziecko, przyszła żona i do tego np dowiedziałbym się że mam raka i umrę za miesiąc to bym to po prostu zrobił płacząc ze szczęścia.... :/ (wyszedłem bardzo na psychopatę ? ) Pozdrawiam.
  2. adieu

    tradycyjne powitanie

    Dobry wieczór ;P
  3. Bywałem na różnych i uwierz mi, tutaj jest cieplutko i przyjemnie jak w zimową noc przy kochanej kobiecie przed gorącym kominkiem Ale wrażenie masz całkiem normalne i każdy tak ma - ja jestem nowy, Wy jesteście "paczką". No i tak mi zimno samemu Ja tam nie napisałem krótkiego "Witam", nawet się trochę rozpisalem ;P A nikt mnie nie zna więc czego mam oczekiwać ? Hi jestem Ania, słuchaj mam psa i ciocię a depresję po śmierci rodzica. Zaczeło się to w roku... i tak dalej, kazdy z forum biegnie do nowego się witac, przedstawiać ? Chłopie, czasu byś nie znalazł żeby to wszystko przeczytać Pisać i czytać każdemu wolno więc piszmy, czytajmy, po czasie może się poznamy lepiej a może nie. Sam narazie jestem "zadowolony z forum". Ludzie wiedzą o czym piszą, robią to często mądrze i ciekawie. Mam nadzieję że coś z tego pozytywnego dla siebie wyciągnę, może kiedyś z jakiegoś mojego posta ktoś też wyciągnie coś fajnego dla siebie Pozdrawiam :)
  4. Jestem nowy i niekoniecznie chcialem zaczac od krytyki starszych uzytkownikow ale.. Fiolka- Nie pisz takich rzeczy. Chcesz go tym zmotywować ? To może zdrowego czlowieka. Jesli marekk_op ma depresję to skutek może być inny. Pewnie chce wierzyć w samego siebie i zacząć "działać", znasz kogoś kto by nie chciał ? Ale pewnie nie potrafi skoro tutaj trafił i napisał takiego a nie innego posta. Straszenie go ze jak się nie weźmie natychmiast do roboty, co więcej - nie uda mu się pokonać swojego problemu to jest skończony, to go zniszczy blah blah jest raczej złym wyjściem. Motywować można na dwa sposoby. Może pokazać komuś plusy - jak to będzie cudownie jak odniesie sukces. Albo postraszyć jak będzie fatalnie jak nie wygra. Na różnych ludzi działa jeden albo drugi sposób. Ale to na ludzi zdrowych a my mamy depresję, więc z tym wkręcaniem możliwych czarnych scenariuszy to nie jest dobry pomysł. marekk_op - Chyba wiem o czym mówisz. Wydaje mi się że mamy podobny problem. Widzisz.. jestem bezrobotny. W sumie z wyboru. Jestem zdolny pracować, zmusić się do tego. No ale chciałbym czegoś innego, mam pomysł na zarobienie pieniędzy. Nie wiem, przeraża mnie fakt że mógłbym pracować jak każdy normalny człowiek na tej planecie, dla kogoś. Chcę pracować dla siebie. Tez coś umiem i chcę na tym zarobić. Z jednej strony wiem że jestem do tego zdolny, z drugiej sam sabotuję swoje działania, nie mam pojęcia czemu. Myślę wstanę rano i zacznę to robić co chcę (szczególnie że jestem już w połowie ). Rano budzik dzwoni, wyłączam go, drugi i kolejny też. Wstaję w południe z fatalnym nastroju. Nawaliłem, miałem wstać i pracować. Jestem beznadziejnym zerem. Ale wypalam papierosa, wypijam herbatkę i myślę "zacznę najwyżej później, co z tego że zaspałem". Ale nie potrafię się do tego zabrać. I cholera nie wiem czemu. Jakaś siła mnie od tego odciąga. Oczywiście wieczorem straszny żał, dołek i postanowienie że tym razem wstanę wcześniej I tak mam od 2,3 miesięcy. Wcześniej miałem okres kiedy potrafiłem rano wstać, zrobić swoje i mieć zajebiste poczucie satysfakcji. Nagle się to skończyło i dupa, nie wraca :) Nie wiem czy jak nasze sytuacje są podobne, ale może akurat wystarczająco i będziemy mogli się razem w to wgłębić Co do tego że chcesz być kimś innym. Chyba wielu ludzi z depresją chciałoby być kim innym Mi np depresja wywindowała strasznie ambicję. Chcę sobie tym pewnie odbić moje dotychczasowe życie. Przecież było do dupy, czułem się zawsze gorszy, teraz muszę pokazać i sobie i wszystkim dookoła że to ja jestem ten najlepszy Z jednej strony fajna sprawa, troszkę (nie przesadnie ) wybujałe ego pomaga i to bardzo. Bardzo rzadko wpadam w dołki "jestem najgorszy i beznadziejny". Wiem teraz że mam problem, depresję i trudno, nie moja wina. Z drugiej to znowu powoduje kolejny, nowy problem: każda porażka boli trochę bardziej. Bo przecież ma mi się udać wyjść z depresji i zacząć zarabiać kasę w taki sposób jaki chcę, czemu ten dzień nie nadchodzi ? :) No i mam taka paskudną huśtawkę. Czasami wydaje mi się że jestem naprawdę w porządku facetem, lubię się i mówię do siebie "wpadłeś w kłopoty ale z nich wreszcie wyjdziesz, wszystko będzie dobrze". Czasem jednak wraca to uczucie kiedy wydaje mi się że jednak jestem nikim, straceńcem zmierzającym w przepaść Paradoksalnie - na szczęście mam depresję A jednym z jej objawów jest takie trochę otępienie czasami, marazm, nawet nie chce mi się myśleć. Dlatego jak dopadają mnie beznadziejne myśli o porażce, że nigdy mi się nie uda, to wpadam sobie w marazm - mam to w dupie, niech się dzieje co chce :) Można powiedzieć że nauczyłem się trochę sterować depresją i wykorzystywać ją do swojego celu, wyjścia z niej Sorry za długiego posta no ale nikt Wam nie każe czytać całego Pewnie trochę chaotycznie napisany no ale już tak mam Pozdrawiam :)
  5. adieu

    Siema ;)

    Hi :-) Wczoraj znalazłem to forum, dzisiaj się zarejestrowałem, co będzie później czas pokaże 25 lat, depresja od hmm.. nie pamiętam kiedy, jakieś 8 lat chyba. 4 lata temu największe dno, zabawy z żyletkami. Dzisiaj już "prawie dobrze" gdyby nie brak motywacji i brak sił na cokolwiek. Mam znowu marzenia, pomysły na ich realizację, jestem w szczęśliwym związku. Pewność siebie wzrosła chyba do stanu przed "zachorowaniem". Tylko że właśnie są momenty kiedy nie idzie wstać z łóżka, nawet z 3 włączonymi budzikami, niczego nie chce się robić. Chociaż może nie tyle nie chcę co nie potrafię. Teoretycznie potrafię.. a zresztą macie depresję to znacie to uczucie specyficzne :-) Przeczytałem wczoraj w nocy parę tematów i aż mnie ciarki przeszły ;P Niektórzy z Was opisują idealnie to co sam czuje i myślę, wyciągają podobne wnioski z różnych sytuacji, jakbym czytał sam siebie. Dziwne uczuciem, dotychczas czułem się jak jedyny który ma ten problem, inni też mają ale inne. A tu guzik prawda, niektórzy macie identyczne. Aż do przesady identyczne, co jak już pisałem wyżej trochę mną wstrząsnęło Pierwszy raz sie spotykam z takim czymś, na innych forach piszą ludzie którzy usłyszeli "depresja" od pana z telewizora i byle gównianą chandrę nazywają depresją. Na żywo tym bardziej ciężko spotkać kogoś kto rozumie. Nawet najbliżsi mówią że jestem parszywym leniem i gówno dały godziny tłumaczenia co mi jest i na czym to polega. I właśnie dlatego tu jestem Nie szukam na siłę kogoś kto będzie mi mówił ejjjj wszystko będzie dobrze, poradzisz sobie. Przełamiesz się. To ostatnie hasło po prostu uwielbiam. Kiedy ktoś mówi "weźmiesz się w garść i wszystko będzie dobrze", po tym jak przez pół godziny starałem się wytłumaczyć że to właśnie tak nie działa Wiele osób z tego forum ma to co ja, idealnie rozumie to co czuję bo sami czuję identycznie to samo. Więc jestem. Nie koniecznie potrzebuję. Czuję mocną przynależność Witam wszystkich.. Chociaż nie... witać może gospodarz a ja jestem świeżo przybyłym gościem Więc hmm.. Cześć :))
×