Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak ośmielić się do kobiet?


onet700

Rekomendowane odpowiedzi

beznadziejniak: dlaczego ojciec rzuca się na Ciebie z pięściami??? Nie chcesz nie musisz odpowiadać.

Może to i pusty frazes, ale uwierz mi, że coś w tym jest. Lepiej być dobrym śmieciarzem niż słabym prawnikiem ;) To zależy też od ambicji. Jeśli Ci to przeszkadza to możesz to zmienić. Możesz znaleźć inną pracę, jeśli nie masz wykształcenia możesz je zdobyć. Ja też byłem nie samodzielny, nic nie umiałem sam zrobić, a dziś sam sobie ze wszystkim radzę. później się wypowiem szerzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beznadziejniak: oczywiście, że brak wiary jest przyczyną niepowodzeń. Jak nie wierzysz w siebie to nic nie osiągniesz, chyba, że masz ogromne szczęście, ale nie wiele osób je ma. Musisz w siebie uwierzyć ;)

Uwierz mi, że każdy człowiek zasługuje na normalne życie. Nie jesteś śmieciem na pewno. To, że tu jesteś to już oznacza, że gdzieś w twojej świadomości jest potrzeba zmiany tego stanu. Takie zdania jak ja tutaj piszę 2-3 lata temu pisali mi inni. I mieli rację. Wszystko można, ale to my sami musimy się starać. Owszem, łatwiej jest jak masz wsparcie rodziców, ukochanej dziewczyny, czy przyjaciół. Ja nie miałem żadnego, sam w siebie uwierzyłem. Zacząłem działać, a działanie przynosiło efekty. Do ideału daleko, ale jestem na dobrej drodze. Mimo, że nie raz się ośmieszyłem np. w pracy swoją niewiedzą na dany temat, albo w jakimś urzędzie Pani w okienku patrzyła na mnie jak na dziecko bez żadnego pojęcia o życiu. Ale przeszedłem przez to. Dziś oprócz gotowania chyba potrafię większość rzeczy zrobić, by przetrwać. No może poza prasowaniem koszuli... Jeśli sam nie umiesz zmienić swojego myślenia to psychoterapia pomoże :) Jesteś jeszcze młody. Możesz zmieniać swoje życie w dowolnym kierunku ile chcesz ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość beznadziejniak

Ojciec od małego znęcał się nade mną i rodzeństwem. Po pijaku przepytywał z tabliczki mnożenia, przeglądał zeszyty w poszukiwaniu kiepskich ocen. Uważał, że nie chcieliśmy się uczyć i trzeba nas do tego zmuszać siłą. Nie chcieliśmy się uczyć bo on nas napierdzielał i wydzierał się co dla dzieciaka jest naprawdę straszne. Upokarzał mnie przed kolegami, którzy później wyśmiewali mnie w szkole. Ten sk...wiel zrobił mi krzywdę której nie zapomnę.

 

Czcij ojca swego.

Ojca, ale nie bydlaka.

 

Poleciłem ojcu aby otwierał okna bo w domu jest wilgoć i przez to na oknach robi się grzyb. Wystartował z kanapy, z pięściami gotowymi do zadania ciosu - "Ja cię zaraz nauczę!". W końcu jak mogę nakazywać cokolwiek człowiekowi którego muszę utrzymywać od dwóch lat... heh. Zagroziłem że jeśli posunie się o krok dalej, spakuje walizy i wyrzucę go z domu.

 

Nie uderzył mnie.

 

Zamiatanie ulic to przeszłość. Zakład w którym pracuję obecnie, jest uważany za schronisko dla jełopów. Nikt normalny nie zostaje tam na dłużej, tylko ci którzy nic nie potrafią. Wykonuję nieskomplikowaną robotę. Jestem najlepszy na moim wydziale... Pośród głąbów. "W krainie ślepców, jednooki jest królem." W każdym poważnym zakładzie byłbym najsłabszym pracownikiem. Zmiana pracy wiąże się z dużym ryzykiem - utrzymam się, czy nie? Mam na karku spore zobowiązania finansowe i nie mogę sobie pozwolić na ryzyko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Współczuję takiego ojca... jeśli w ogóle można go tak nazywać. Mówisz, że masz rodzeństwo? Starsze? Młodsze? Jak oni sobie radzą? Może to w nich powinieneś poszukać wsparcia? Rodzeństwo to zawsze rodzeństwo. Jeśli nie ma dużej różnicy wieku to przeważnie trzyma się razem.

Rozumiem Twoje obawy co do zmiany miejsca pracy, tym bardziej, że masz zobowiązania finansowe. Ale stojąc w miejscu, w dodatku wiedząc, że jesteś nie zadowolony z pracy, będziesz tylko jeszcze bardziej się dołował. Zmień pracę. Nie wie gdzie mieszkasz, jeśli to jakieś miasto, nawet nie duże to na pewno byś znalazł jakąś prace. Jesteś młody, na pewno by Cię ktoś zatrudnił. Nie wiem jakie masz ambicje, ale u nas np. jest dużo pracy dla handlowców, oferują przyuczenie, auto, telefon, wszystko co potrzebne. Owszem nie każdy to polubi, ale na powiedzmy 10 osób, 2-3 zostaną w tej pracy na dłużej. A praca jest na pewno bardziej satysfakcjonująca niż zamiatanie ulic. Wtedy byś na siebie spojrzał inaczej. Po za tym nawet jeśli nie znajdziesz innej pracy, to Urzędy Pracy oferują różne kursy/szkolenia. Każdy może w życiu osiągnąć wiele, tylko trzeba chcieć. Nawet jeśli wydaje się to absurdalne. Mimo, że skończyłem technikum informatyczne, to trudno było mnie sobie wyobrazić jako speca od komputerów. Pierwsza praca była mało ambitna, szukałem dalej. Po niecałym roku męczenia się tam odszedłem. Po kilku miesiącach znalazłem drugą. Co prawda już na samej rozmowie mnie zniechęcali, chociażby tym, że dużo muszę się nauczyć, że praca jest ciężka. Ale zaryzykowałem. Wiedziałem, że jeśli tu się sprawdzę to poradzę sobie wszędzie. Pracuje w gigantycznej firmie. Mam kontakt z ludźmi, to właśnie tu nauczyłem się z nimi rozmawiać. Moje życie odmieniła praca w dużej mierze, rozmowy z ludźmi, oraz wsparcie osób głównie z tego forum ;) Tobie też się może udać. Musisz tylko próbować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość beznadziejniak

Siostra - starsza. Strasznie nieodpowiedzialna. Nie mam z nią kontaktu właśnie przez ten jej brak odpowiedzialności.

Brat - młodszy. Studiuje w seminarium.

Nie chcę im mówić o moich problemach. Wstydzę się. Nic nie wiedzą i niech tak zostanie.

 

Kiedy już padnie fabryka w której obecnie pracuję, z pewnością poszukam lepszej pracy. Będę musiał to zrobić. Mówi się że to kwestia kilku miesięcy.

Kiedyś UP skierował mnie na staż. Miałem sprzedawać Cyfrowy Polsat. Taka praca zawsze kojarzyła mi się z kłamliwymi sukinsynami, naciągaczami. Nie chcę być naciągaczem. Nie mogę wpychać ludziom jakiegoś badziewia z uśmiechem na ustach. Zamiast tego wybrałem pracę w fabryce. To o wiele uczciwsze zajęcie i bardziej prestiżowe niż zamiatanie ulic.

 

Kursy powiadasz... Zrobiłem szkołę policealną Technik-Informatyk. Pracuję jako krajacz metali. Fabryka wysłała mnie na kurs obsługi suwnic. W zeszłym roku prywatnie zrobiłem kurs obsługi wózka widłowego. Niby mógłbym poszukać czegoś lepszego już teraz, ale nie mam pewności że w nowej pracy utrzymam się dłużej niż przez okres próbny, a potrzebuję stałego źródła dochodów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłeś technika informatyka? Już miałeś podstawy do dobrego zawodu. Ja zrobiłem, co prawda po samym technikum ciężko było znaleźć robotę w małym mieście, ale się udało w końcu. Pójście na studia w tym kierunku też pomogły w znalezieniu aktualnej pracy, z której jestem raczej zadowolony.

Mówisz, że masz kursy na wózki widłowe. To jest dobry fach, pełno jest jakiś magazynów, w których szukają właśnie do obsługi wózków, a płace podobno też nie najgorsze. Na pewno zarobiłbyś więcej niż na produkcji czy sortowaniu. Handlowiec to praca specyficzna, zgadzam się z tym co mówisz, mnie też proponowali staż w sklepie/serwisie komputerów. Też nie mógł bym tam pracować ;) Każdy potrzebuje stałego źródła dochodów, a mimo to każdy prędzej czy później będzie musiał zaryzykować. Sam mówisz, że firma długo nie pociągnie. Nie masz na co czekać ;) Działaj ;) Na prawdę warto ;) Choć po drodze może być ciężko, to jak widzisz efekty i kasę na koncie to samoocena sama wzrasta ;) Serio ;) Nie myśl, że tak po prostu Cię pocieszam. Ja miałem podobne myślenie, ale udało się z tego wybrnąć. Z perspektywy czasu i tak cieszę, że nikt mi nie pomagał, nie miałem wsparcia. Bywało ciężko, czasem chciałem się poddać i wrócić do siedzenia w domu, ale przetrwałem ;) Tobie też się może udać!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość beznadziejniak

Nie pójdę na studia informatyczne, bo wiem że nie dam sobie tam rady. Zadania matematyczne jakie pokazywał mi kolega studiujący informatykę, są poza moim zasięgiem. Mam problemy ze zwykłym dodawaniem.... Więcej chyba nie muszę mówić.

 

Wolę zaczekać, aż fabryka sama upadnie. Wtedy dostanę wyprawkę, będzie mi przysługiwał zasiłek dla bezrobotnych - zawsze to jakieś zabezpieczenie na czas szukania pracy. Jeśli odejdę już teraz, zostanę z niczym. Nie jest pewne czy znajdę inną pracę. Nawet jeśli zatrudni mnie inny zakład, skąd pewność że się utrzymam? W każdym liczącym się zakładzie jest ostry przesiew pracowników i zostają tylko najlepsi. Ja w niczym nie jestem najlepszy. Zastanawiające jest to, że wszędzie gdzie złożyłem papiery, przyjmują dosłownie meneli spod budki z piwem, a do mnie nikt się nie odzywa, mimo że mam uprawnienia na suwnice i na wózki. Wiesz jak to ryje samoocenę? Wszyscy mówią: rób kursy... I co z tych kursów skoro menel z doświadczeniem stolarskim jest wart więcej niż człowiek chętny do pracy, ale bez doświadczenia. Menel zostanie wyrzucony z pracy, ale na jego miejsce i tak się nie dostanę. Mogę sobie wmawiać, że jestem wart więcej niż śmieć, ale wszystko i wszyscy wokół przypominają mi że tak nie jest. Przypominają mi że jestem nic nie wartym śmieciem. "Zmień myślenie - nie jesteś śmieciem" - już przez to przechodziłem. To jest oszukiwanie samego siebie. Próbowałem sobie wmówić, że jestem jak inni ludzie. Nie jestem.

 

Dzisiaj wigilia. Ojciec idzie do swojej rodziny. Ja, mama i brat idziemy do babci ze strony mamy. W sumie wolałbym zostać w domu. Celem wyjaśnienia: jestem prawosławny. Święta... Jakie święta? To powinien być czas spędzony wspólnie z rodziną. Wieczne kłótnie, co roku w czasie świąt... Ojciec poniża matkę... Eh je.....ać to!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×