Skocz do zawartości
Nerwica.com

Świat rozwodzi się na potęgę [mapa]


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ty apriorycznie uważasz, że jedyny sposób uregulowania sytuacji dla pary, jaki powinien być dozwolony, to zawarcie związku małżeńskiego.

 

Byłabym jak najbardziej za tym, żeby związki, które nie są małżeństwami, tak się nie nazywały. Nie miałabym też nic przeciwko, żeby ludzie, którzy razem żyją, mieli jakieś prawa, np. dziedziczyli po sobie (to się chyba zresztą da ustalić). Problem jest taki, że we wszystkich krajach Europy, gdzie pojawiły się związki partnerskie, zaraz pojawiła się kwestia, że nie wolno ich "dyskryminować" i w rezultacie te pary dostają takie same prawa jak małżeństwa, łącznie z adopcją dzieci. I w ten sposób pary homoseksualne mogą adoptować dzieci. Dlatego konserwatyści i myślący ludzie w Europie są przeciwko związkom partnerskim, które same w sobie nikomu by nie przeszkadzały, ale dopóki panuje terror "równości", będzie to miało zły koniec.

 

No i pięknie pominęłaś to, co napisałam o przysposobieniu. Przewiń sobie. Wiedziałam,że taki argument padnie.

Myślisz, że obecnie w Polsce JEDYNIE MAŁŻEŃSTWO może adoptować dziecko?

 

"myślący ludzie są przeciwko związkom partnerskim" :lol: No cudne. Hamuj się trochę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, moim zdaniem to wszystko o czym piszesz zmierza do utrzymywania ludzi w niedojrzałości. Boicie się małżeństwa? Proszę bardzo, macie półmałżeństwo. Jesteście narzeczonymi? Super, dajemy Wam od razu to samo, co mają małżeństwa. A jeśli narzeczeni mają takie same prawa jak małżeństwo, to po co się pobierać? Są i tak już pary wiecznych narzeczonych.

Całe Twoje ukochane prawo powstało w oparciu o spójną wizję ładu społecznego, w tym wypadku małżeństwa, które było ważną instytucją. Mężczyzna aby żyć z kobietą brał ją za żonę, gwarantował opiekę, utrzymanie dzieciom i jej. To jest dorosłość i odpowiedzialność, do pewnego momentu życia czerpiemy od innych i społeczeństwa, od pewnego momentu zaczynamy dawać. Najlepszym środowiskiem dla rozwoju dziecka jest rodzina i ją prawo promowało. Prawo nie jest tylko po to, żeby wszystkim było wygodnie, a kauzyperdy miały pracę, ma m.in tworzyć/wspierać stabilność i sprawiedliwość w społeczeństwie.

 

W procesie karnym nie mamy jakoś problemów, żeby konkubentów nie uznawać za osoby obce i przyznawać im prawo np. do odmowy składania wyjaśnień. Jeżeli oskarżony ma konkubinę i dziecko, to określamy ich jako rodzinę - tę parę również, nie tylko kombinacje ojciec+dziecko, mama+dziecko.

 

No to w czym problem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przypominam,że małżeństwo w realnym życiu.To nie M jak Miłość,czasem problemy są tak duże nie da się je załatwić.Pocałunkiem,kolacją przy świecach,czy wyjściem do kina.

 

Gdyby moja mama,była przeciw rozwodom.Małżeństwo było by,tylko na papierze.Ojciec miałby parę kochanek.A do domu wracał by,tylko na kolację.I tak,by to trwało latami.I tak mam wytrzymała 10 lat,druga żona 28.I też ją zdradzał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem to wszystko o czym piszesz zmierza do utrzymywania ludzi w niedojrzałości.

 

W jaki sposób zawarcie małżeństwa miałoby pociągać za sobą dojrzałość? A w jaki sposób jego niezawieranie miałoby wymuszać jej brak? Nie przekłada się to jakoś na praktykę – obserwuję wiele niedojrzałych osób w małżeństwie i wiele dojrzałych osób żyjących w związkach nieformalnych, w których czasem jest o wiele więcej odpowiedzialności i rozwagi niż w tych pierwszych.

 

Mhm, ja nie wiem, czy Ty naprawdę myślisz, że w dniu ślubu następuje jakaś cudowna zmiana? Wielki przeskok? Oświecę Cię – nie. Nie masz męża, więc może na moim przykładzie.

Wybierzmy sobie okres czasu przed i po dniu ślubu. Dajmy na to miesiąc:

Czerwiec …… Ślub …… Lipiec -> tak umownie, obrazowo (miesiące wybrane losowo)

Myślisz, że nagle w lipcu coś się jakkolwiek zmieniło? Zaliczyliśmy jakiś wielki przeskok? Nie. To był taki constans. Cały czas tak samo byliśmy zakochani. Mieszkaliśmy u siebie cały czas. Cały czas mieliśmy mniej więcej takie same wspólne plany. Zarówno wówczas narzeczony, jak i potem już mąż się mną opiekował i – co dla Ciebie pewnie jest bardzo chwalebne – zapewniał utrzymanie, a ja mogłam wydawać stypendium studenckie wedle swego uznania. Cały czas – co dla Ciebie pewnie jest już naganne, ale trudno, większość ludzi tak żyje i musisz się z tym pogodzić - uprawialiśmy taki sam seks. Tak samo codziennie zasypialiśmy i budziliśmy się przy sobie. Cały czas ufałam mu tak samo. Rozkład dnia się nie zmienił. Nawet stosunki majątkowe się nie zmieniły, bo posiadamy rozdzielność majątkową (mówiąc bardzo ogólnie – w jednej pracy odpowiadamy za zobowiązania całym swoim majątkiem, a mąż odpowiadał już wtedy, więc to jedyne sensowne rozwiązanie). Mogłabym wyliczać, wyliczać, wyliczać. Tylko po co?

Ślub był dla mnie wówczas wyrażeniem uczuć, symbolem, chyba głównie tym. Taką deklaracją i niejako „zademonstrowaniem” poczucia przynależności do małżonka. I byłam zadowolona, że wreszcie jestem „panią …………” (czyt. że noszę nazwisko męża, taki kolejny wyraz przynależności). Czy świadczyło to o dojrzałości? Niekoniecznie. Niespełna 22-latka (w dodatku z takiej a nie innej rodziny) nie mogła być w pełni dojrzała do małżeństwa z 38-latkiem. Dojrzewałam w trakcie związku, narzeczeństwa, potem małżeństwa i to był proces, który przebiegał niezależnie od ślubu lub jego braku.

ALE potrafiłabym wskazać wiele innych wydarzeń, które miały większe znaczenie dla rozwoju związku.

I jestem pewna, że w wielu związkach również inne wydarzenia mają charakter bardziej przełomowy niż jedna impreza.

Absurdem jest dla mnie wiązanie ze ślubem wszystkich „wielkich przełomów” w życiu – wspólne zamieszkanie i przeprowadzka, pierwszy seks, codzienne funkcjonowanie razem – tacy ludzie wiążą się ze sobą, nie znając się w ogóle. Nie mówiąc już o tym, jaki to musi być stres – wszystko „huzia na Józia”. Dopiero, jeśli kogoś pozna się na co dzień, budzi przy nim, zasypia, zna go właściwie we wszystkich sytuacjach życia codziennego można podejmować jakiekolwiek decyzje odnośnie wspólnego życia.

 

Super, dajemy Wam od razu to samo, co mają małżeństwa.

 

Tego nikt nie powiedział. Prawo do wspólnego przysposobienia (już dzisiaj formalnie KAŻDY może starać się o adopcję dziecka samodzielnie, zapominasz o tym!!!!!!!!!!!!!!), przynależność do zerowej lub pierwszej grupy podatkowej od spadków i darowizn, obowiązek alimentacyjny – wiele rzeczy trzeba byłoby przemyśleć.

 

 

 

Całe Twoje ukochane prawo powstało w oparciu o spójną wizję ładu społecznego

 

Nie jest „ukochane”, bo widzę i jego wady, i jego zalety. Ale tuszę, że rozumiem je trochę lepiej od Ciebie. Widać to chociażby po tym, co teraz napisałaś.

Twoja „spójna wizja ładu społecznego” nieustannie ewoluuje. Bardacha polecam do podusi, bo bardzo przeciętny student pierwszego roku o tym wie, a Ty tego nie zauważasz.

Tytułem przykładu – spójna wizja ładu społecznego za czasów gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej wyglądała zupełnie inaczej. W PRLu również.

 

małżeństwa, które było ważną instytucją.

nadal jest.

 

 

Mężczyzna aby żyć z kobietą brał ją za żonę, gwarantował opiekę, utrzymanie dzieciom i jej.

Rozumiem, że dla Ciebie to jest „jedyna słuszna” wizja związku i małżeństwa),

Związku – żeby mężczyzna mógł żyć z kobietą (czyt. sypiać z nią, mieszkać, mieć potomstwo, powinien bezwzględnie wziąć ją za żonę. Bez ślubu to już nie :lol:

Małżeństwa – kobieta niemota, potrzebuje opieki zagwarantowanej a priori. A, i on ją „brał” za żonę. Wiesz, brać to sobie mój małżonek może papier toaletowy z półki w sklepie i wkładać ten papier do koszyka. Ze mną wstępował w związek małżeński. I mimo że owszem, u nas jest tak, że mąż jest bardzo opiekuńczy, to nie ma słowa „brał” i nikt a priori nie zakłada, że maż ma gwarantować utrzymanie (bo kobieta nie jest upośledzonym czymś, co ma niższe prawa i samo sobie nie poradzi). Małżeństwo jest stosunkiem prawnym opartym na całkowitej równości stron tego stosunku.

Ja myślałam, że jesteśmy razem dlatego, że się kochamy, że chcemy być razem, że nam na sobie zależy, a tu widzę taki system poddaństwa, rzekłabym wasal – lennik. Opieka, utrzymanie, ale w zamian prawo „posiadania”. Całe moje życie legło w gruzach :(

To jest dorosłość i odpowiedzialność, do pewnego momentu życia czerpiemy od innych i społeczeństwa, od pewnego momentu zaczynamy dawać.

 

A ta żona z Twojego „małżeństwa idealnego” co daje? A, już wiem. Dupy i macicy (żeby nie było, że dyskryminuję kobiety uprawiające seks z mężami i mające dzieci – nie, ale uważam, że kobieta powinna wnosić do związku coś więcej, a jeżeli nie wnosi, to świetnie pasują do niej powyższe słowa). I za tanią siłę roboczą robi. Sprzątanie, gotowanie, zakupy, pranie, prasowanie, zmywanie. Idealny model związku ;) Za to on gwarantuje wikt i opierunek. Świetna wizja związku. A ja się – głupia – trudziłam, zarywałam nocki, siedziałam nad książkami, tymi ze studiów i tymi które powinnam uzupełnić, bo miałam braki, żeby cokolwiek sobą reprezentować i żeby małżonek nie musiał się mnie wstydzić i miał o czym ze mną rozmawiać, podczas gdy to było takie proste!!! Rozłożyć nogi, urodzić, posprzątać, ugotować, wyprać, wyprasować, pozmywać – im szybciej, tym lepiej. Powtórzyć razy 7, żeby się jajniki nie marnowały :lol: Wszak rodzina liczna to boże błogosławieństwo. Po 7-krotnej powtórce można wyglądać jak potwór i zdechnąć, szanowny pan wdowiec szuka wówczas kolejnej gorliwej żony, coby mnożyć się i zapewniać sobie ziemię poddaną :lol:

 

Najlepszym środowiskiem dla rozwoju dziecka jest rodzina i ją prawo promowało.

A samotne matki i ojcowie?

 

a kauzyperdy miały pracę

Ślicznie nas nazywasz, dziękujemy ;)

Kauzyperdy nie mogą być stroną stosunku pracy. Rzec można zatem, że pracy nie mają.

Ino radcowie, ale to już nie „kauzyperdy” (a oni mają jakiś taki „ładny” odpowiednik?)

 

sprawiedliwość w społeczeństwie.

A i klops, bo nie żyjemy w systemie equity.

 

 

No to w czym problem?

W tym, że warto byłoby przenieść to na grunt prawa rodzinnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając do tematu, mam nową mapkę dotyczącą narodzin dzieci w rodzinach pozamałżeńskich , tam nawet widać że narodziny pozamałżeńskie w Polsce układają się według granic II RP, w jej granicach jest ich oczywiście mniej, nawet na ziemiach dzisiejszej Ukrainy a dawnej Polski jest podobnie. W Niemczech tez ciekawie w dawnym NRD dzieci poza małżeństwem rodzą się na potęgę a w Bawarii mało niczym w katolickiej Polsce.

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10070

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlos, cały czas jesteśmy w temacie ;) On co prawda trochę ewoluował, ale obraca się wokół jednego - tego, że niektórzy uważają związek małżeński za "święty" (co ciekawe, sami w takim związku nie są).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak rozwody są popularne niemal na całym Świecie, tylko w różnych krajach to trochę inaczej wygląda.

Polska nie jest jeszcze w tak złej sytuacji, jeżeli chodzi o rozwody, jak np. Ukraina, Białoruś, Rosja, Łotwa i jeszcze Stany Zjednoczone.

 

W Polsce, mimo że rozwody stały się modą, to jednak wyznanie katolickie i Kościół katolicki się temu zjawisku sprzeciwia.

Ale w innych krajach, już nie patrzy się na wyznanie, na Kościół, tylko rozwody są czymś normalnym. W takiej Rosji to odsetek rozwodów jest kilka razy większy, niż w Polsce, bo tam nawet brakuje facetów, a jest zdecydowanie więcej kobiet.

A z czego to wynika? Przede wszystkim, w Rosji jest popularne picie alkoholu, alkoholizm i wielu facetów umiera z alkoholizmu, giną w jakichś wypadkach lub zapijają się na śmierć i dlatego tak ubywa facetów w Rosji i na to też wpływ ma niski przyrost naturalny, bo rodzi się bardzo mało dzieci.

Także to nie jest tylko problem Polski.

 

Dlatego w Rosji, na Ukrainie tak bardzo są popularne serwisy randkowe, również międzynarodowe, ponieważ wiele Ukrainek i Rosjanek szuka partnerów poza Ukrainą i Rosją, często też w Polsce, bo tam, zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie już bardzo często nie nadają się na partnerów, na mężów, ponieważ są alkoholikami i do niczego się nie nadają.

W Polsce też jest popularny ten sam serwis randkowy, co na Ukrainie, Białorusi i Rosji i tam jest coraz więcej Ukrainek, Białorusinek i Rosjanek po rozwodach, które szukają partnerów w Polsce, ale to oczywiste, że nie jest łatwo trafić na kogoś odpowiedniego, również w innych krajach.

Na Ukrainie i w Rosji, co trzecia chyba kobieta jest rozwódką, więc to o czymś świadczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego w Rosji, na Ukrainie tak bardzo są popularne serwisy randkowe, również międzynarodowe, ponieważ wiele Ukrainek i Rosjanek szuka partnerów poza Ukrainą i Rosją, często też w Polsce, bo tam, zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie już bardzo często nie nadają się na partnerów, na mężów, ponieważ są alkoholikami i do niczego się nie nadają.
W jakimś topniu tak ale w dużej mierze chodzi tu o to że Polacy zarabiają więcej niż Ukraińcy i standard życia jest wyższy niż np w Rosji gdzie jest bardzo drogo. Polki na zachodzie też wiążą się tubylcami bo oni przeciętnie więcej zarabiają, maja wyższy status społeczny a nie dlatego że Polacy tyle piją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego w Rosji, na Ukrainie tak bardzo są popularne serwisy randkowe, również międzynarodowe, ponieważ wiele Ukrainek i Rosjanek szuka partnerów poza Ukrainą i Rosją, często też w Polsce, bo tam, zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie już bardzo często nie nadają się na partnerów, na mężów, ponieważ są alkoholikami i do niczego się nie nadają.
W jakimś topniu tak ale w dużej mierze chodzi tu o to że Polacy zarabiają więcej niż Ukraińcy i standard życia jest wyższy niż np w Rosji gdzie jest bardzo drogo. Polki na zachodzie też wiążą się tubylcami bo oni przeciętnie więcej zarabiają, maja wyższy status społeczny a nie dlatego że Polacy tyle piją.

Wiesz, może i tak, a przyczyny rozwodów na całym Świecie są różne.

W każdym razie, na Ukrainie i w Rosji jest bardzo dużo rozwódek i wolnych kobiet. W porównaniu do Polski, kilka razy więcej wolnych kobiet w tych krajach.

Ogólnie poziom życia w większości, wschodnich krajów, nie tylko na Ukrainie, Białorusi i Rosji jest sporo niższy niż w Polsce.

A skoro problem rozwodów na ŚWIECIE jest tak duży, to warto się zastanowić, czy jest w ogóle sens zawierać małżeństwa, skoro i tak istnieje ryzyko rozpadu małżeństwa z bardzo różnych przyczyn?

Nie długo dojdzie do sytuacji, gdzie małżeństwa zanikną, bo to już nie będzie się opłacało. A ŚWIAT właśnie do tego dąży, żeby zniszczyć śluby, małżeństwa i tak to wygląda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bonus chyba troszkę przesadzasz,małżeństwa nie znikną.Tylką będzie ich mniej,może w islamie.Wartość kobiety liczy się w ilości dzieci urodzonych.

I zawarciu,aranżowanego małżeństwa.Ale,w Zachodniej cywilizacji już nie.

Ja uważam,że rozwody są pozytywne.Bo ratują niekiedy,dosłownie czyjeś życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bonus chyba troszkę przesadzasz,małżeństwa nie znikną.Tylką będzie ich mniej,może w islamie.Wartość kobiety liczy się w ilości dzieci urodzonych.

I zawarciu,aranżowanego małżeństwa.Ale,w Zachodniej cywilizacji już nie.

Ja uważam,że rozwody są pozytywne.Bo ratują niekiedy,dosłownie czyjeś życie.

Nie no, oczywiście, że małżeństwa nie znikną całkowicie, nigdzie, ale będzie ich zdecydowanie mniej.

Coraz więcej ludzi, a szczególnie kobiet nie będzie chciało ponownie wchodzić w małżeństwa, bo już tego doświadczali, i to może kilkakrotnie, a niedobre, złe małżeństwa wcale nie dają nic pozytywnego, tylko męczą psychicznie i to nawet psychologowie, socjologowie o tym mówią.

 

Jest bardzo wiele kobiet rozwiedzionych, na całym ŚWIECIE, które już nie mają chęci drugi, trzeci raz zawierać związków małżeńskich z wiadomych powodów i wolą żyć bez małżeństwa.

I myślę, że liczba takich kobiet cały czas rośnie. Ale to dotyczy też i facetów, choć może w mniejszym stopniu niż u kobiet. Tego akurat nie wiem.

W Polsce i na Świecie bardzo spada liczba zawieranych małżeństw, tylko różnie to wygląda w skali danego kraju, regionu, miejscowości.

Więcej rozwodów zapewne jest w największych miastach krajów świata, a mniej i najmniej jest w małych i mniejszych miejscowości, ale nie znam takich statystyk.

W każdym razie jest to zróżnicowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spada liczba rozwodów

 

Poprawa sytuacji materialnej Polaków, ograniczenie bezrobocia, spadek emigracji i przychylne nastawienie władz do polityki rodzinnej - to zdaniem Marka Grabowskiego, prezesa Fundacji Mamy i Taty, główne przyczyny spadku liczby rozwodów i wzrostu liczby zawieranych małżeństw.

 

Jego zdaniem jednak informacje te nadal budzą niepokój. Dane za rok 2016 opublikował Główny Urząd Statystyczny.

 

Poniżej komentarz Marka Grabowskiego dla KAI:

 

Dane GUS mogą napawać optymizmem, cieszy zwłaszcza lekkie obniżenie liczby rozwodów.

 

Wpływ na ten stan rzeczy może mieć kilka czynników. Należy wymienić poprawę sytuacji materialnej Polaków oraz znaczne ograniczenie bezrobocia, spadek emigracji, bardziej przychylne nastawienie władz do kwestii polityki prorodzinnej.

 

Nadal jednak wskaźniki rozwodów wzbudzają duży niepokój. Musimy pamiętać, że rozwody negatywnie wpływają zarówno na dzieci wychowywane w rozpadających się małżeństwach, jak i na wskaźniki ekonomiczne. Potrzebny jest wspólny wysiłek zarówno rządzących, jak i organizacji pozarządowych dla poprawy tego niebezpiecznego zjawiska. Jednym z tego typu kroków jest zainicjowany przez Fundację Mamy i Taty portal RatujRodzine.Pl, na którym oprócz garści informacji o konsekwencjach rozwodów oraz sposobach ratowania związku, można znaleźć bazę danych psychologów i terapeutów. Mam nadzieję, że portal ten pomoże osobom w trudnej sytuacji kryzysu rodzinnego wykonać pierwszy krok do poprawy relacji w związku.

 

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/193233,spada-liczba-rozwodow.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×