Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samce i samice - bezwzględna ewolucja i determinizm


Rekomendowane odpowiedzi

Powtórzę się kolejny raz. Jakie to ma znaczenie? Nic, żadnego.

 

ma to takie znaczenie, że jeśli coś zostało intersubiektywnie uznane za piękne, nie znaczy, że jest piękne samo w sobie, więc nie jest wartością samą w sobie.

 

 

Literalnie nic nie zawiera piękna ale jeśli ileś osób nadaje temu taką wartość to ona tam jest w umysłach ludzi przypisana do tej rzeczy. Nie opiera się to na błędzie poznawczym tylko na właściwościach mózgu, które gwarantowały przetrwanie bądź takich, które po prostu są i wtedy jest to wartość sama w sobie.

 

no jeśli boisz się o przetrwanie to miałoby to sens, jeśli chcesz mieć kobiete dla respektu otoczenia, szpanu to faktycznie warto zadbać by Twoja projekcja pasowała do projekcji silnych jednostek.

 

Przecież ustaliliśmy niedawno, że nie ma rzeczywistości obiektywnej a w intersubiektywnej charakterystycznej dla ludzi ma brzydką kobietę, zajmuje niższą pozycję w hierarchii, jest mniej szanowany, ma gorsze znajomości, gorsze zasoby.

 

no dlatego że nie ma w rzeczywistości obiektywnej piękna, dlatego będzie miał taką samo piękną kobietę czyli nijak :smile:

 

A ja uważam, że to bardzo żałosne i nie ma żadnej wartości.

 

:D no tak właśnie wyczułem dlatego napisałem ten przykład...tu się różnimy ja wolę iść w kierunku autonomiczności, zadbac o swoje szczęście, a nie jakąś hierarchię, która nic w moim świecie nie znaczy - nic praktycznego nie wynika dla mnie z tego czy bede mial piekną w uznaniu ogółu kobietę czy nie, otaczam się ludźmi którzy szanują mnie ze względu na inne cechy, jak bede sie spotykał z brzydulą w ich oczach to się ode mnie nie odwrócą.

 

to wtedy będę czuł wyższość nad plebsem.

 

to też jest czysty instynkt :)

 

-- 11 kwi 2015, 14:24 --

 

Gorzej jak ktoś ma świadomość, potrzebuje prawdziwego sensu a nie swojej projekcji, o której wie, że to tylko projekcja

 

prawdziwego sensu, czyli dopasowania się do zbiorowej projekcji? wygrywanie wyścigu na zasadach wyznaczonych przez zbiorową projekcję?

dla mnie to jest żałosne, no ale ja jestem raczej indywidualistą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ma to takie znaczenie, że jeśli coś zostało intersubiektywnie uznane za piękne, nie znaczy, że jest piękne samo w sobie, więc nie jest wartością samą w sobie.

 

Jeśli przekonasz mnie do swojego zdania to będę musiał się odjebać więc muszę pobronić jeszcze swojego punktu widzenia :D Czemu uważasz, że intersubiektywne wartości nie są wartościami samymi w sobie?

 

no jeśli boisz się o przetrwanie to miałoby to sens, jeśli chcesz mieć kobiete dla respektu otoczenia, szpanu to faktycznie warto zadbać by Twoja projekcja pasowała do projekcji silnych jednostek.

 

Chcę mieć kobietę, która dla mojej świadomości będzie wystarczająco dobra czyli nie mogę wybrać kobiety z tego powodu, że ja jestem gorszy i przez to mam gorszą kobietę - wtedy ona traci na wartości dla mnie.

 

no dlatego że nie ma w rzeczywistości obiektywnej piękna, dlatego będzie miał taką samo piękną kobietę czyli nijak :smile:

 

Jak nie ma jak jest? :D Skoro mówimy o pięknie to samo zjawisko oceny czegoś jako piękne jest obiektywnie występującym zjawiskiem, które można opisać i ludzie stosują to jako miarę obiektów. A więc piękno jest obiektywnie sposobem subiektywnej miary jednostek i istnieje intersubiektywne piękno postrzegane przez ludzi.

 

Jeśli uważasz, że żadna kobieta nie jest piękna a jeśli jakaś ci się podoba to jest to tylko twoja projekcja to należałoby dążyć do pozbycia się iluzji i postrzegania świata takiego jaki on jest. Wtedy jesteś buddystą - nihilistą, wyprutym z człowieczeństwa komputerem albo hedonistą - egoistą mającym gdzieś wartości i społeczeństwo i liczy się tylko zdobywanie sposobów pobudzających twoją reakcję na bodźce czyli działasz instynktownie jak zwierzę. Właśnie takie myśli mi chodzą po głowie na swój temat i staram się jakoś odrzucić oba te punkty widzenia bo one byłyby równoznaczne z brakiem sensu i wtedy wolałbym nie żyć niż żyć.

 

:D no tak właśnie wyczułem dlatego napisałem ten przykład...tu się różnimy ja wolę iść w kierunku autonomiczności, zadbac o swoje szczęście, a nie jakąś hierarchię, która nic w moim świecie nie znaczy - nic praktycznego nie wynika dla mnie z tego czy bede mial piekną w uznaniu ogółu kobietę czy nie, otaczam się ludźmi którzy szanują mnie ze względu na inne cechy, jak bede sie spotykał z brzydulą w ich oczach to się ode mnie nie odwrócą.

 

Ale potrafiłbyś być szczęśliwy wiedząc, że robisz coś bez sensu, że jesteś spaczoną jednostką i na dodatek masz w dupie co inni o tobie pomyślą? Zresztą to tylko hipotetyczna gadanina bo tak naprawdę przyznałeś, że podobają ci się kobiety, które podobają się innym więc mimo, że odczuwasz czym jest piękno, o którym piszę starasz się utrzymywać, że to nie istnieje bo nie ma tego obiektywnie. Czy umiałbyś obniżyć poprzeczkę? A gdybyś miał niską poprzeczkę i świadomość, że to nie jest stan optymalny, prawidłowy, dobry tylko efekt twojej niskiej indywidualnej wartości to nie wolałbyś skupić się na tym co należy zrobić żeby zmienić swoje cechy na prawidłowe i wtedy podnieść sobie poprzeczkę? :)

 

to też jest czysty instynkt :)

 

A nie wiem. Myślę, że raczej wychowanie bo moja rodzina zawsze gardziła plebsem a ja z politowaniem patrzyłem na krewnych ze wsi słuchających disco polo.

 

prawdziwego sensu, czyli dopasowania się do zbiorowej projekcji? wygrywanie wyścigu na zasadach wyznaczonych przez zbiorową projekcję?

dla mnie to jest żałosne, no ale ja jestem raczej indywidualistą.

 

Człowiek jest istotą społeczną. Uważam, że tego rodzaju indywidualizm to mechanizm obronny przed byciem gorszym w hierarchii- wtedy tworzysz własne zasady, w których możesz być lepszy. To takie parazasady, parawartości. Zbiorowa projekcja nie wyznacza żadnych zasad. Jeśli będę silniejszy to ja sobie poustalam pewne zasady, do których to inni będą się dopasowywać ale to nie może być coś takiego, że uznam Zapendowską za równie ładną jak Doutzen Kroes :D

 

Dark Passenger, już któryś raz czytam o amfce a ani raz nie widziałem jego wpisu. Gość musiał robić furorę :D Ale, że moje wpisy są podobne? Eeee, a czemu tak uważasz? :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, żę trafiłem na interesującą dyskusję, ale nie zgodzę się z takimi wywodami. To jest dla mnie jakaś NOWO-MOWA. :P

Znaczy inaczej. Wgryzlem się w ten tekst, ale jest on tak enigmatycznie, wręcz matematycznie napisany, że z początku nie kapnąłem o co w tym "kaman". Jednakże zgodzę się co do istoty tej wypowiedzi, ale to jest sprawa znacznie bardziej skomplikowana, niż się może wydawać.

odnośnie reszty to masz osobnika X w oczach stada nieatrakcyjnego, podoba mu się kobieta Y w oczach stada nieatrakcyjna, podoba mu się dlatego, że gust mu się przekształcił w wyniku odrzucania go przez takie które podobały się i mu i stadu.

więc teraz projektuje piękno na Y i ona bedac w podobnej sytuacji do niego projektuje piękno na niego, to ja nie uważam, że to jest żałosne (w rzeczywistości obiektywnej ma tak samo ładną kobietę jak najładniejsza wg stada), a wewnętrznie, subiektywnie może doświadczać satysfakcji w obcowaniu z pięknem które projektuje.

 

Zasady w życiu są proste. Jeśli aspirowałeś/aś do ligi HIGH-LIFE ładnych kobiet/przystojnych panów, ale zostałeś odrzucony i to wielokrotnie to znasz już swoje miejsce w szeregu i głową muru nie przebijesz i najlepiej sobie odpuścić dalsze aspiracje. To rada zarówno dla pań i panów. Życie czasem tak się układa, że czasem spotyka się kogoś ładnego i równie fajnego, odpowiadającego nam też i charakterologicznie ;) Ale niestety jak jesteś w niskiej lidze i nikt cię nie wyrywa, to jest strasznie ciężko to zmienić choćbyś dwoił się i troił i choćbyś pękł/a. Obserwuję też to po mało urodziwych koleżankach, albo po mojej przyjaciółce (ale nie jest ona moją dziewczyną, po prostu się przyjaźnimy) i jak ona dostałą już kosza kilka razy z rzędu w ostatnich 2-óch latach i widziałem, jak bardzo tym faktem była załamana. :-| Teraz ma już chłopaka, ale też jakoś ja tam nie widzę cudownej miłości. To bardziej jej wybór z rozsądku bo dziewczyna jest już pod 30-tkę i nie chce zostać sama i starą panną. :P Te wasze teorie można o kant dupy rozbić. Życie jest bardziej bezwzględne, niż wam się może wydawać. :o Ktoś ładny/a i przystojny nie musi za wiele robić. Ma branie "na dzień dobry". No chyba że to ktoś nawiedzony, niedostoswany społecznie, itp. to wtedy ciśnienie na tę osobę może płci przeciwnej opaść, ale w przeciwnym wypadku to ma branie jak ta lala, niewiele się wysilając. :P Teb brzydki, czy ta mniej urodziwa naprawdę musi się MOCNO NAGIMNASTYKOWAĆ żeby usidlić wybrankę swojego serca, żeby nie powiedzieć konkretniej - swojego wacka :mrgreen: Ja mogę powiedzieć, że kilka bezwzględnych dziewczyn nauczyło mnie kiedyś rozumu i utwardziło moje cechy powodując wręcz takie jakby delikatne chamstwo u mnie (cynizm czy wyrafinowany żart), co notabene stało się NAGLE moim atutem w oczach płci pięknej. haha ;) Czasem życie daje ci szansę, jednak boleśnie zmieniając twoje stare nastawienie, bo wcześniej posiadając odpowiednie cechy charakteru, nie byłeś w stanie sam się zmienić. Dopiero splot pewnych zdarzeń powoduje z początku niezauważalną metamorfozę. (i nie o wygląd tu głownie chodzi a o cechy osobowości). I tyle co miałem w temacie i was pozdrawiam i widzę, ze forum wciąż żyje i ZNIKAM hehe. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czemu uważasz, że intersubiektywne wartości nie są wartościami samymi w sobie?

 

tzn. zależy jakie, ale skoro mowa o intersubiektywnie ustalonym pięknie, to jest to tylko zgodność projekcji.

 

Chcę mieć kobietę, która dla mojej świadomości będzie wystarczająco dobra czyli nie mogę wybrać kobiety z tego powodu, że ja jestem gorszy i przez to mam gorszą kobietę - wtedy ona traci na wartości dla mnie.

 

gorszy w jakim sensie? gorszy wg apriorycznie ustalonej punktacji które nie wyznaczają gorszości czy lepszości samej w sobie, bo mechanizmy projekcyjne są tu tendencyjne, nastawione - np. jeśli symetria to wrażenie piękna, jeśli niesymetria to wrażenie brzydoty.

 

Ale potrafiłbyś być szczęśliwy wiedząc, że robisz coś bez sensu, że jesteś spaczoną jednostką i na dodatek masz w dupie co inni o tobie pomyślą? Zresztą to tylko hipotetyczna gadanina bo tak naprawdę przyznałeś, że podobają ci się kobiety, które podobają się innym więc mimo, że odczuwasz czym jest piękno, o którym piszę starasz się utrzymywać, że to nie istnieje bo nie ma tego obiektywnie. Czy umiałbyś obniżyć poprzeczkę? A gdybyś miał niską poprzeczkę i świadomość, że to nie jest stan optymalny, prawidłowy, dobry tylko efekt twojej niskiej indywidualnej wartości to nie wolałbyś skupić się na tym co należy zrobić żeby zmienić swoje cechy na prawidłowe i wtedy podnieść sobie poprzeczkę? :)

 

ale wg moich watrtości niedopasowanie projekcji do zbiorowych projekcji nie jest niczym spaczonym. zdolność przetrwania nie wyznacza mi wartości (to odnośnie pogrubionego), optymalne, prawidłowe w kontekście zbiorowej projekcji nie jest dla mnie wartością.

dla mnie optymalne to takie w którym dobrze mi się funkcjonuje.

 

A nie wiem. Myślę, że raczej wychowanie bo moja rodzina zawsze gardziła plebsem a ja z politowaniem patrzyłem na krewnych ze wsi słuchających disco polo.

 

człowiek ma instynktowną potrzebę czucia się lepszym od innych czytałem nawet książkę o tym.

 

Człowiek jest istotą społeczną. Uważam, że tego rodzaju indywidualizm to mechanizm obronny przed byciem gorszym w hierarchii- wtedy tworzysz własne zasady, w których możesz być lepszy. To takie parazasady, parawartości. Zbiorowa projekcja nie wyznacza żadnych zasad. Jeśli będę silniejszy to ja sobie poustalam pewne zasady, do których to inni będą się dopasowywać ale to nie może być coś takiego, że uznam Zapendowską za równie ładną jak Doutzen Kroes :D

 

no człowiek jest istotą społeczną ale ja nie czuje potrzeby rywalizowania, zyskiwania uznania czymś czego sam nie uznaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A chciałem jeszcze dodać. "Czasem życie daje ci szansę, jednak boleśnie zmieniając twoje stare nastawienie, bo wcześniej posiadając odpowiednie cechy charakteru, nie byłeś w stanie sam się zmienić", ABY być atrakcyjnym dla płci przeciwnej. To tak k'woli doprecyzowania. ;)

 

-- 11 kwi 2015, 15:40 --

 

A tak jeszcze króciutko się odniosę...

ale wg moich watrtości niedopasowanie projekcji do zbiorowych projekcji nie jest niczym spaczonym. zdolność przetrwania nie wyznacza mi wartości (to odnośnie pogrubionego), optymalne, prawidłowe w kontekście zbiorowej projekcji nie jest dla mnie wartością.

dla mnie optymalne to takie w którym dobrze mi się funkcjonuje.

Coś w tym jest. Najważniejsze w życiu, to w sumie robić to z czym się człowiek dobrze czuje i na co ma ochotę. ;) To jest wgl temat rzeka. Zacznijcie podrywać dziewczyny, obcować z kobietami a nie tworzyć tu jakieś nowe teorie filozoficzne. Każda dziewczyna, którą z nam "na dzień dobry" zanudziła by się na amen tego typu rozmową. Widzę, że jeszcze spooooro pracy przed wami chłopaki. :P To nie złośliwa, ale tylko taka DOBRA rada. ;) Co wam daje żonglowanie i przepychanie się różnymi tezami? W czym posuwa to was do przodu w relacjach z kobietami? Wydaje mi się, że taka gadanina w niczym nie posuwa. :P

 

-- 11 kwi 2015, 15:54 --

 

I znowu nie dodałem, że "nie posuwa... spraw na przód" (miałem dodać) , bo żeby znowu nie było podtekstów. hahahahaha :mrgreen::tel2:

 

-- 11 kwi 2015, 16:10 --

 

no człowiek jest istotą społeczną ale ja nie czuje potrzeby rywalizowania, zyskiwania uznania czymś czego sam nie uznaje.

 

że co?? :P

 

Naprawdę. Dobrze radzę. Iść dzisiaj na dyskotekę i do dzieła a nie tam takie przepychanki słowne. Nie ze się czepiam. Jak dziewczynę wpuścicie w taki merytoryczny kanał konwersacyjny (używając waszego wysublimowanego języka) to zapomnijcie o jakimś podrywie. :P Chyba, że tylko tak sobie gadacie przydając swoim wypowiedziom różne atrybuty słowne (w sumie już tak się wkręciłem w wasz język komunikacji, że sam już przestaję rozumieć co piszę hahaha. :D:P ). Czasem zawijanie prostych spraw życiowych w z pozoru niby tak inteligentne teorie, nijak ma się to do prozy życia i relacji społecznych. W życiu jest tak, jak napisałem ze 2 posty wyżej. I nie ma co tu snuć jakiś dziwnych teorii. Albo masz wzięcie u płci przeciwnej albo NIE. Jeśli nie to musisz znaleźć sposób aby to zmienić jakoś. Reszta deliberacji jest tu zupełenie zbędna i WSZYSTKO w TEMACIE. Kiedyś przestałem trwonic czas na tego typu dyskusje, to dopóty dziewczyny miały mnie gdzieś, bo jak mogło być inaczej skoro człowiek udzielał sie głównie na forum/ach a nie w realnym życiu. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, ze nie, ale dobrze radzę abyście w końcu zaczęli to robić a nie tylko o tym gadać. Inaczej nie ruszycie z miejsca. Mówię to wam jako doświadczony facet. Przechodziłem też przez to co wy, ale się jakoś z takich dyskusji wyleczyłem i zacząłem działać, no po prostu. Nie wyjdzie ci z jedną dziewczyną, to kombinuj z inną. W końcu nie wszyscy do siebie muszą pasować. Relacje damsko - męskie są proste jak budowa cepa. Zawsze takie były od wieków. Owszem, z biegiem wieków życie stawia przed nami coraz większe wymagania, ale samo obcowanie z dziewczynami w sensie-stricto nic się nie zmienia od stuleci. Powiem nawet więcej. Współczesne dziewczyny są bardziej otwarte niż te wieki temu czy nawet z 50 lat temu i naprawdę jest łatwiej bo i obyczajowość bardzo się zmodernizowała. (zliberalizowała się - mówiąc inaczej) Kiedyś bez posagu to nawet nie podchodź do dziewczyny haha :D a dziś żeby kogoś poznać, to nie trza mieć jakiegoś pokaźnego posagu. Rozumiem, że na tym forum przebywają ludzie, którzy mają z tym problem, więc w sumie nie chciałem być zbyt ostry dla nikogo i kogoś pognębiać. Ale naprawdę jestem praktykiem tej tematyki w dość dużym stopniu i moje powyższe doświadczenia mówią tylko jedno. Więcej działać z dziewczynami, a mniej o tym gadać. Trening czyni mistrza. Są różne typy osobowości i różne upodobania (od tego trzeba uzależnić swoją ofertę wobec dziewczyny), i jedynie taka informacja może być przydatna w relacjach z dziewczynami. A cała reszta, to już tylko własna inwencja, intuicja i doświadczenie w relacjach z dziewczynami (o ile się takowe posiada). Chyba już niewiele więcej mądrego mogę dodać w ramach koleżeńskiej porady. DO DZIEŁA i POWODZENIA! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AdrianR, facet nie musi być przystojny i może dużo zrobić (tępak niewiele może). Kobieta musi być po prostu ładna. Ale to wszystko powoduje, że mówimy o jakimś dopasowywaniu się zwierząt i to traci sens. Obrzydziłem sobie pojęcie związków, seksu bo to jest tylko zwierzęce dziadostwo. Ja nie wiem po co miałbym się godzić na gorszą pozycję i kobietę tylko dlatego, że nie ze swojej winy urodziłem się gorszy. Jak nie zdobędę tego na czym mi zależało to równie dobrze mogę nie mieć nic ale odejść z godnością a nie żyć jak śmieć, którego wytykają palcami, ignorują albo się śmieją.

 

Jak dziewczynę wpuścicie w taki merytoryczny kanał konwersacyjny (używając waszego wysublimowanego języka) to zapomnijcie o jakimś podrywie.

 

Hehehe mówisz o moim wabiku na laski, który daje przewagę nad rywalami i pokazuje moją inteligencję? :) Ja po prostu rezygnuję już z kobiet. Mając świadomość tego wszystkiego co tu opisałem odechciewa się jakiejkolwiek relacji.

 

Albo masz wzięcie u płci przeciwnej albo NIE

 

To wzięcie nie bierze się z niczego tylko z pewnych opisanych mechanizmów a znajomość tego daje taką przewagę, że jeśli jesteś ciut przystojniejszy od diabła będziesz wychodził z klubu z laskami 10/10. O ile nie masz potrzeby tworzenia szczerej relacji żeby laska pokochała ciebie a nie stworzoną maskę i reagowała jak pajacyk na sznurku na twoje sztuczki. Sam podryw i relacje z kobietami mają wartość albo nie.

 

jetodik,

 

tzn. zależy jakie, ale skoro mowa o intersubiektywnie ustalonym pięknie, to jest to tylko zgodność projekcji.

 

Niepotrzebnie to definiujesz w ten sposób. Nie ważne co to jest. Ważne co z tego wynika a nie z czego to wynika :) Tu wystarczy świadomość, że z czegoś wynika i są to jakieś mechanizmy doboru naturalnego.

 

gorszy w jakim sensie? gorszy wg apriorycznie ustalonej punktacji które nie wyznaczają gorszości czy lepszości samej w sobie, bo mechanizmy projekcyjne są tu tendencyjne, nastawione - np. jeśli symetria to wrażenie piękna, jeśli niesymetria to wrażenie brzydoty.

 

Ale to nieważne. Gorszy społecznie. Popatrz na to z mojego punktu widzenia, który jest taki - rodzimy się nie wybierając sobie cech. Nie ważne z jakich powodów to powstało. Życie przeszłością to iluzja - ważne jest teraz i przyszłość projektowana w głowie bo to będziesz wcielał w życie i kiedyś to będzie teraźniejszością. Psychoanaliza jest bez sensu. Masz jakiś problem np sikasz na skos i przez to lejesz za kibel to nie jest ważne z jakiego powodu masz krzywą kuśkę tylko szukasz sposobu naprawy, identyfikujesz problem, działanie kusiaka jako nieprawidłowe i sprawdzasz jakie powinno być. Rzeczywistość, w której żyjemy jest jaka jest i panują tu takie a nie inne reguły a ludzie rywalizują ze sobą o przyjemność - przetrwanie, zasoby, władzę, płeć przeciwną, pozycję w hierarchii, godność, zwycięstwo samo w sobie. Jedną z właściwości człowieka jest ocena. Na poziomie przyczyn i skutków zamiast zastanawiać się dlaczego tak jest lepiej zastanowić się co można zrobić żeby było lepiej. Patrzę na to co ludzie uważają za wartościowe i staram się to osiągnąć żeby zrobić to jeszcze lepiej niż inni. Nie mam kasy to myślę jak ją zarobić, nie mam kobiety to myślę jak ją zdobyć. Czuję potrzebę sensu to myślę co z tym zrobić - tego nie wiem i to mnie niszczy, zabija z minuty na minutę.

 

ale wg moich watrtości niedopasowanie projekcji do zbiorowych projekcji nie jest niczym spaczonym. zdolność przetrwania nie wyznacza mi wartości (to odnośnie pogrubionego), optymalne, prawidłowe w kontekście zbiorowej projekcji nie jest dla mnie wartością.

dla mnie optymalne to takie w którym dobrze mi się funkcjonuje.

 

To dość niebezpieczny punkt widzenia. Skąd przejąłeś taki model myślenia? To jest charakterystyczne dla psychopatów ale ty w żadnym wypadku nie przypominasz mi psychopaty. Przecież gdyby dobrze funkcjonowało ci się gdybyś zabijał ludzi albo gwałcił kobiety to musiałbyś użyć porównania i przyjąć modele oceny charakterystyczne dla innych ludzi. Każdy to robi - nawet psychopaci tego potrzebują po to żeby wiedzieć w jaki ton uderzyć i jakie postawy udawać :) Tylko, że człowiek mający empatię bierze pod uwagę punkty widzenia innych a ten bez empatii tego nie robi tylko je wykorzystuje.

 

człowiek ma instynktowną potrzebę czucia się lepszym od innych czytałem nawet książkę o tym.

 

Ok ale niekoniecznie z natury wynika podział na lepszą elitę i gorszy plebs. Ci gorsi też mają potrzebę czuć się lepszymi więc zrównują z błotem wartości czyniące ludzi lepszych i na tej podstawie powstały takie ideologie jak komunizm i buddyzm.

 

no człowiek jest istotą społeczną ale ja nie czuje potrzeby rywalizowania, zyskiwania uznania czymś czego sam nie uznaje.

 

Bo z jakiegoś powodu została w tobie zabita chęć rywalizacji. Natura mężczyzny została poskromiona najprawdopodobniej przez jakieś poniżenie. Przyjąłeś za pewnik swoją gorszą pozycję w hierarchii więc relatywizujesz sobie hierarchię i tworzysz nihilistyczną wizję świata opartą na suchych przyczynach i skutkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niepotrzebnie to definiujesz w ten sposób. Nie ważne co to jest. Ważne co z tego wynika a nie z czego to wynika :) Tu wystarczy świadomość, że z czegoś wynika i są to jakieś mechanizmy doboru naturalnego.

 

nazwałeś wartością samą w sobie, więc tu trzeba sięgnąć do natury tej wartości i zbadać z czego wynika wtedy okazuje się, że nie jest wartością samą w sobie.

 

 

 

 

Ale to nieważne. Gorszy społecznie.

 

dla Ciebie nieważne, dla mnie gorszość wg społeczeństwa jest nieważna o ile nie przeszkadza w funkcjonowaniu.

 

Bo z jakiegoś powodu została w tobie zabita chęć rywalizacji. Natura mężczyzny została poskromiona najprawdopodobniej przez jakieś poniżenie. Przyjąłeś za pewnik swoją gorszą pozycję w hierarchii więc relatywizujesz sobie hierarchię i tworzysz nihilistyczną wizję świata opartą na suchych przyczynach i skutkach.

 

nie tak, ja rywalizuje tylko, że czymś co sam uznaje, co dla mnie jest wartościowe. jak jestem w tym lepszy to mam satysfakcje.

 

-- 11 kwi 2015, 17:21 --

 

To dość niebezpieczny punkt widzenia. Skąd przejąłeś taki model myślenia? To jest charakterystyczne dla psychopatów ale ty w żadnym wypadku nie przypominasz mi psychopaty.

 

ale mi by się źle żyło krzywdząc innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazwałeś wartością samą w sobie, więc tu trzeba sięgnąć do natury tej wartości i zbadać z czego wynika wtedy okazuje się, że nie jest wartością samą w sobie.

 

Ale przecież to z czego coś wynika nie oznacza wartości ani jej braku. Wartość jest nadrzędna do przyczyn i skutków a z samego faktu nadania czemuś wartości wynikają kolejne ciągi przyczynowo skutkowe.

 

dla Ciebie nieważne, dla mnie gorszość wg społeczeństwa jest nieważna o ile nie przeszkadza w funkcjonowaniu.

 

Czyli co? Żreć, spać, srać i tyle? Takie życie jest przecież strasznie puste i odbiera godność. Mi to przeszkadza w funkcjonowaniu.

 

 

nie tak, ja rywalizuje tylko, że czymś co sam uznaje, co dla mnie jest wartościowe. jak jestem w tym lepszy to mam satysfakcje.

 

Na jakiej podstawie uznajesz coś za wartościowe?

 

-- 11 kwi 2015, 17:24 --

 

ale mi by się źle żyło krzywdząc innych.

 

Też tak myślę dlatego tym bardziej dziwi mnie, że przedstawiasz punkt widzenia sprzeczny do tego, z którym dobrze by ci się żyło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hitman,

Ale przecież to z czego coś wynika nie oznacza wartości ani jej braku. Wartość jest nadrzędna do przyczyn i skutków a z samego faktu nadania czemuś wartości wynikają kolejne ciągi przyczynowo skutkowe.

 

twierdzisz, że intersubiektywnie ustalone piękno jest wartością samą w sobie, a to tak jakbyś chciał powiedzieć, że banknot 100pln ma wartość samą w sobie, bo wchodzi w skutki przyczynowo skutkowe. ma wartość umowną i o ile ta wartość umowna pieniądza ma wpływ na moje życie to w jaki sposób społeczeństwo się umówi co do urody mojej kobiety nie ma na moje życie żadnego wpływu.

 

Czyli co? Żreć, spać, srać i tyle? Takie życie jest przecież strasznie puste i odbiera godność. Mi to przeszkadza w funkcjonowaniu.

 

ależ skąd życie daje wiele możliwości nawet jeśli wg społeczeństwa nie jest się uznanym za kogoś wysoko w hierarchii.

 

Na jakiej podstawie uznajesz coś za wartościowe?

 

na podstawie dobra i zła.

 

-- 11 kwi 2015, 17:34 --

 

Też tak myślę dlatego tym bardziej dziwi mnie, że przedstawiasz punkt widzenia sprzeczny do tego, z którym dobrze by ci się żyło.

 

nie rozumiesz, pisząc że dobrze by mi się funkcjonowało mam na myśli warunki spełniające również moje wartości więc nic tu nie jest sprzeczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

twierdzisz, że intersubiektywnie ustalone piękno jest wartością samą w sobie, a to tak jakbyś chciał powiedzieć, że banknot 100pln ma wartość samą w sobie, bo wchodzi w skutki przyczynowo skutkowe. ma wartość umowną i o ile ta wartość umowna pieniądza ma wpływ na moje życie to w jaki sposób społeczeństwo się umówi co do urody mojej kobiety nie ma na moje życie żadnego wpływu.

 

Bo banknot 100 zł ma wartość samą w sobie - dokładnie taką na jaką jest się w stanie go wymienić. I na tym właśnie polega rynek pieniężny a piękno kobiet jest wymierną wartością na rynku matrymonialnym ale też dotyczy poczucia piękna, estetyki czyli wyższych idei, które są wartościami same w sobie mimo, że nie mają sensu. Ładna kobieta to lepszy status społeczny, zaspokojenie swojej potrzeby doświadczania piękna, nadaje to także wartość dziewczynie, która jest ładna bo dzięki temu wyróżnia się od innych itd można wymieniać.

 

ależ skąd życie daje wiele możliwości nawet jeśli wg społeczeństwa nie jest się uznanym za kogoś wysoko w hierarchii.

 

Niby jakich?

 

na podstawie dobra i zła.

 

Czym jest dobro i zło? To intersubiektywne pojęcia, na dodatek bardziej relatywne od piękna czyli wg ciebie przecież nie istnieją.

 

nie rozumiesz, pisząc że dobrze by mi się funkcjonowało mam na myśli warunki spełniające również moje wartości więc nic tu nie jest sprzeczne.

 

Tzn? Bo tego faktycznie nie rozumiem. Co to za warunki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo banknot 100 zł ma wartość samą w sobie - dokładnie taką na jaką jest się w stanie go wymienić.

 

to nie jest wartość sama w sobie, tak się tego nie określa ;) gdyby miał wartość sam w sobie, to nawet gdyby nie można było go za nic wymienić miałby wartość, ze względu na samego siebie czyli.

 

a tymczasem trzeba tu całego skomplikowanego kontekstu. to nie jest samo w sobie, a kontekstualne, w sytuacji hiperinflacji maleje drastycznie, banknot sam w sobie jest tylko papierkiem, ale ma wartość praktyczną ze względu na społeczną umowę - można coś za ten papierek kupić, z tą wartością praktyczną muszę się w życiu liczyć, a to jakie są kanony piękna i czy moja kobieta do nich pasuje nie ma na moje życie większego wpływu.

 

 

Niby jakich?

 

o jeny wiele można realizować swoje pasje, hobby.

 

Czym jest dobro i zło? To intersubiektywne pojęcia, na dodatek bardziej relatywne od piękna czyli wg ciebie przecież nie istnieją.

 

nie dla mnie dobro to szczęście a zło to cierpienie chodzi tu o żywe szczęście i cierpienie.

 

Tzn? Bo tego faktycznie nie rozumiem. Co to za warunki?

 

warunki pozwalające dobrze funkcjonować ale z poszanowaniem moich wartości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to nie jest wartość sama w sobie, tak się tego nie określa ;) gdyby miał wartość sam w sobie, to nawet gdyby nie można było go za nic wymienić miałby wartość, ze względu na samego siebie czyli.

 

W takim razie nie istnieje żadna wartość sama w sobie - jest tylko przyjemność, brak przyjemności i cierpienie ;) Tylko, że wartość sama w sobie nie musi istnieć bo nie ma takiej potrzeby. Ważne jest to co sprawdza się w praktyce, to co istnieje w praktyce a nie wyobrażenie o obiektywnym ideale.

 

a to jakie są kanony piękna i czy moja kobieta do nich pasuje nie ma na moje życie większego wpływu.

 

Jak to nie ma? :shock:

 

o jeny wiele można realizować swoje pasje, hobby.

 

Wiem, nawet się powinno bo to nadaje wartości człowiekowi, który ma pasję. Ale nie każdy może być mistrzem w swojej dziedzinie, nie każdy ma taki talent. Ja np nie mam żadnego talentu ani żadnej pasji i to skutecznie niszczy mi życie. To i brak sensu, świadomość tego, że będę zawsze samotny.

 

nie dla mnie dobro to szczęście a zło to cierpienie chodzi tu o żywe szczęście i cierpienie.

 

A jakie to jest żywe/martwe szczęście i cierpienie?

 

A przy tym cytacie zatrzymam się na chwilkę bo o to wszystko rozbija się mój problem w praktyce. Jeśli dobro to szczęście a zło to cierpienie a sensem jest dążenie do szczęścia to ja powinienem od razu strzelić sobie w łeb. Wszystko co daje mi szczęście ma drugą stronę medalu i jest wtedy cierpieniem. Wychodzi przez to tak, że to co kocham tego nienawidzę ale rezygnując z tego wszystkiego zostaje puste życie, którego nienawidzę jeszcze bardziej kiedy nie ma w nim czegoś co jest szczęściem i nie niesie za sobą cierpienia oraz jest uniwersalne dla wszystkich po to żebym miał świadomość, że kiedy zdobywam szczyty i się cieszę nikt na tym nie cierpi. Kiedy wygrywam ktoś musi przegrać. Ktoś rodzi się z jakimiś cechami i przez to jego życie jest zdeterminowane i albo będzie super bo dostał wszystkie dobre cechy albo będzie chujnia bo urodził się źle już na starcie. Ta świadomość powoduje, że wszystko pozytywne traci sens dla tych, którzy to mają, a ci którzy tego nie mają tylko przez to cierpią.

 

warunki pozwalające dobrze funkcjonować ale z poszanowaniem moich wartości.

 

Czyli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ważne jest to co sprawdza się w praktyce, to co istnieje w praktyce

 

no właśnie dlatego mnie nie przeszkadza, że miłość to instynkt czy jak to tam określasz, o ile mi w praktyce jest dobrze w tym temacie.

 

Jak to nie ma?

 

no zwyczajnie :)

mnie się podoba moja kobieta i to mi w zupełności wystarczy, czy będzie uznawana wg ustalonych kanonów piękna za ładną czy nie nie ma wpływu na moje postrzeganie, ani na to jak mi się moje życie układa.

 

A jakie to jest żywe/martwe szczęście i cierpienie?

 

normalnie doświadczanie cierpienia jest złem a szczęścia dobrem. cierpienie nie potrzebuje uzasadnienia - nie unika się go ze względu na coś innego, tylko ze względu na samo to cierpienie - jest czymś negatywnym samo w swojej naturze, tak samo ze szczęściem, pożąda się go nie jak pieniądze ze względu na to co one dają, tylko ze względu na samo to szczęście.

Czyli?

 

czyli warunki pozwalające na bycie szczęśliwym nie przysparzając cierpienia innym, zwłaszcza najbliższym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie dlatego mnie nie przeszkadza, że miłość to instynkt czy jak to tam określasz, o ile mi w praktyce jest dobrze w tym temacie.

 

Dla mnie to egoistyczne i strasznie... puste. Bo gdyby przyjemność sprawiało mi mówienie "tralalalalalaa" i robiąc tak czułbym się zadowolony to... nie umiem chyba oddać tej myśli słowami ale robi mi się niedobrze na samą myśl o tym ;)

 

no zwyczajnie :)

mnie się podoba moja kobieta i to mi w zupełności wystarczy, czy będzie uznawana wg ustalonych kanonów piękna za ładną czy nie nie ma wpływu na moje postrzeganie, ani na to jak mi się moje życie układa.

 

I nie przeszkadzałby ci fakt, że gdybyś był 1/10 i miał kobietę 1/10 to dlatego, że nie możecie mieć lepszego partnera? Ja bym się nie umiał zadowolić jedzeniem suchego schabowego gdybym miał na myśli smak dobrego steka.

 

normalnie doświadczanie cierpienia jest złem a szczęścia dobrem. cierpienie nie potrzebuje uzasadnienia, jest czymś negatywnym samo w swojej naturze, tak samo ze szczęściem.

 

Nie ma czegoś takiego jak czyste szczęście a czyste cierpienie także zdarza się rzadko. Przeważnie jest euforia-zjazd z depresją albo ciężka praca - cieszenie się efektem. Dobro i zło równoważą się w ten sposób i stanowią 0 czyli chujowiznę składającą się na nasze życie - to jest kluczowy dowód na to, że nie istnieje Bóg bo gdyby istniał i dawał nam równe zero to ch*j mu w rajtuzy.

 

czyli warunki pozwalające na bycie szczęśliwym nie przysparzając cierpienia innym, zwłaszcza najbliższym.

 

Aha. To ja nie mam takich warunków. Wszystko co dobre wiąże się z jakimś cierpieniem ale na szczęście głównie moim a nie cudzym. Choć cierpi na tym moje otoczenie bo samo przebywanie z taką osobą jest destrukcyjne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo gdyby przyjemność sprawiało mi mówienie "tralalalalalaa" i robiąc tak czułbym się zadowolony to... nie umiem chyba oddać tej myśli słowami ale robi mi się niedobrze na samą myśl o tym

 

a gdyby mi przyjemność sprawiało mówienie tralalalala to bym mówił tralalala.

I nie przeszkadzałby ci fakt, że gdybyś był 1/10 i miał kobietę 1/10 to dlatego, że nie możecie mieć lepszego partnera? Ja bym się nie umiał zadowolić jedzeniem suchego schabowego gdybym miał na myśli smak dobrego steka.

 

dla mnie by była 10/10 a to ze dla kogos 1/10 by mi latało.

to samo ze schabem gdyby smakował mi wyśmienicie to nie myślałbym o steku który by mi nie smakował.

 

Nie ma czegoś takiego jak czyste szczęście a czyste cierpienie także zdarza się rzadko

 

czyste nie czyste, cierpienie może mieć ogromne stężenie im większe tym gorsze, to samo ze szczęściem.

jak jest stan mieszany to w zależności czego jest więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a gdyby mi przyjemność sprawiało mówienie tralalalala to bym mówił tralalala.

 

Myślę, że w tym momencie rozmowa zeszła na tory abstrakcji bo w rzeczywistości ludzie widzieliby, że coś jest z tobą nie tak i sam być to pewnie dostrzegał więc udałbyś się do psychiatry zamiast mówić tralalalala :D

 

dla mnie by była 10/10 a to ze dla kogos 1/10 by mi latało.

to samo ze schabem gdyby smakował mi wyśmienicie to nie myślałbym o steku który by mi nie smakował.

 

No ale to steki mi smakują (dobre schabowe też ale w barach czasem mają podłe) a w przypadku kobiet 1/10 przeszkadzałaby mi nadal świadomość, że faktycznie one są brzydkie. No ale na szczęście nie uważam Zapendowskiej za atrakcyjną ;)

 

czyste nie czyste, cierpienie może mieć ogromne stężenie im większe tym gorsze, to samo ze szczęściem.

jak jest stan mieszany to w zależności czego jest więcej.

 

To dlaczego jak mówię, że moim szczęściem i sensem w życiu jest palenie jointów to większość oburza się, straszy różnymi rzeczami, wytyka że wydaję na to większość forsy? To jest jedyne szczęście jakie mam z życia i czasem przez cały dzień na duchu podtrzymuje mnie myśl, że wieczorem sobie zajaram i wtedy nawet nie potrzebuję palenia tylko samą świadomość :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że w tym momencie rozmowa zeszła na tory abstrakcji bo w rzeczywistości ludzie widzieliby, że coś jest z tobą nie tak i sam być to pewnie dostrzegał więc udałbyś się do psychiatry zamiast mówić tralalalala

 

no to bym ukrywał to mówienie tralalala :)

 

No ale to steki mi smakują

 

no skoro steki, to steki, ja ciągle mówię, że zadowoliłbym się tym co dla mnie smaczne, co mi się podoba itd., a nie że zadowoliłbym się czymś co mi się nie podoba, albo mi nie smakuje, więc skoro nie lubisz schabowych i piszesz:"Ja bym się nie umiał zadowolić jedzeniem suchego schabowego" to ten przykład w ogole się nie tyczy tego o czym ja pisze, bo sam bym się nimi nie zadowolił gdyby mi one nie smakowały.

 

 

To dlaczego jak mówię, że moim szczęściem i sensem w życiu jest palenie jointów to większość oburza się, straszy różnymi rzeczami, wytyka że wydaję na to większość forsy? To jest jedyne szczęście jakie mam z życia i czasem przez cały dzień na duchu podtrzymuje mnie myśl, że wieczorem sobie zajaram i wtedy nawet nie potrzebuję palenia tylko samą świadomość

 

to już ich zapytaj, ja bym tak nie powiedział. osobiście jointów nie lubię wolę wolnopłynącą satysfakcję ona daje mi więcej szczęścia, ale jak komuś pasują jointy to niech sobie jara.

myślę, że ludzie którzy się oburzają nie potrafią zrozumieć, że to, że im to nie pasuje nie znaczy, że Tobie nie pasuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to bym ukrywał to mówienie tralalala :)

 

Kurde ale to nie o to chodzi tylko o własną świadomość, że mówienie tralalala jest prawidłowe i dobre, ma realną wartość i wnosi coś więcej poza moim dobrym samopoczuciem, które równie dobrze mogłoby powstawać gdybym mówił sialalahop zamiast tralalala więc trzeba znaleźć argumenty, że tralalala jest lepsze od sialalahop :D Jeśli nie to nie ma to wartości i lepiej dać sobie spokój.

 

no skoro steki, to steki, ja ciągle mówię, że zadowoliłbym się tym co dla mnie smaczne, co mi się podoba itd., a nie że zadowoliłbym się czymś co mi się nie podoba, albo mi nie smakuje, więc skoro nie lubisz schabowych i piszesz:"Ja bym się nie umiał zadowolić jedzeniem suchego schabowego" to ten przykład w ogole się nie tyczy tego o czym ja pisze, bo sam bym się nimi nie zadowolił gdyby mi one nie smakowały.

 

Mi chodzi o sytuację kiedy ktoś lubi coś co jest jakimś gównem np słucha disco polo i je konserwę z puszki bo wybiera ją zamiast spaghetti :) Tylko, że pomijając już takie pojedyncze upodobania, że ktoś woli coś gorszego to jednak większość ma zbliżone smaki, zbliżone gusta co do płci przeciwnej a ludzie słuchający disco polo zazwyczaj się tego wstydzą albo są prostakami, z którymi nie ma normalnej rozmowy.

 

to już ich zapytaj, ja bym tak nie powiedział. osobiście jointów nie lubię wolę wolnopłynącą satysfakcję ona daje mi więcej szczęścia, ale jak komuś pasują jointy to niech sobie jara.

myślę, że ludzie którzy się oburzają nie potrafią zrozumieć, że to, że im to nie pasuje nie znaczy, że Tobie nie pasuje.

 

W przypadku jointów jest jeszcze ok ale co gdybym zamiast tego lubił na tej samej zasadzie amfe albo koke? To już by było złe. Tato żre jak świnia, mama mówi - nie żryj tyle. Jaram jointy, tato mówi - nie jaraj tyle a ja mu mówię żeby nie pił tyle. Mamie mówię żeby tyle nie pracowała a przy ludziach i tak każdy stara się zaprezentować z jak najlepszej strony i przedstawić swój punkt widzenia jako najwłaściwszy. I zazwyczaj jedni mają rację a inni jej nie mają i pewne obiektywne wartości wychodzą na wierzch, pewne rzeczy oceniamy jako gorsze, złe, niezdrowe, obciachowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hitman,

Kurde ale to nie o to chodzi tylko o własną świadomość, że mówienie tralalala jest prawidłowe i dobre, ma realną wartość i wnosi coś więcej poza moim dobrym samopoczuciem, które równie dobrze mogłoby powstawać gdybym mówił sialalahop zamiast tralalala więc trzeba znaleźć argumenty, że tralalala jest lepsze od sialalahop :D Jeśli nie to nie ma to wartości i lepiej dać sobie spokój.

 

dla mnie realną wartość by stanowiło szczęście jakie by mi sprawiało mówienie tralalala, i w życiu bym nie poszedł tego leczyć i pozbywać się tak łatwego sposobu na uzyskanie szczęścia :D

 

Mi chodzi o sytuację kiedy ktoś lubi coś co jest jakimś gównem np słucha disco polo i je konserwę z puszki bo wybiera ją zamiast spaghetti :)

 

jeśli je tą konserwę bo mu smakuje bardziej niż spaghetti to dobrze robi, a jeśli je tą konserwę bo choć mu nie smakuje to nie ma pieniędzy na nic więcej to ma problem.

 

to jednak większość ma zbliżone smaki, zbliżone gusta co do płci przeciwnej a ludzie słuchający disco polo zazwyczaj się tego wstydzą albo są prostakami

 

no większość ma zbliżone smaki bo ludzie są dosyć generyczni, ale jak ktoś ma inny smak to nie widze powodu aby jadł to co uznane za smaczne przez innych, no chyba że to co innym smakuje jest zdrowsze ale to już inna kwestia.

i zdaje sie, ze już to przerabialiśmy na poprzednich stronach ;)

 

W przypadku jointów jest jeszcze ok ale co gdybym zamiast tego lubił na tej samej zasadzie amfe albo koke? To już by było złe. Tato żre jak świnia, mama mówi - nie żryj tyle. Jaram jointy, tato mówi - nie jaraj tyle a ja mu mówię żeby nie pił tyle. Mamie mówię żeby tyle nie pracowała a przy ludziach i tak każdy stara się zaprezentować z jak najlepszej strony i przedstawić swój punkt widzenia jako najwłaściwszy. I zazwyczaj jedni mają rację a inni jej nie mają i pewne obiektywne wartości wychodzą na wierzch, pewne rzeczy oceniamy jako gorsze, złe, niezdrowe, obciachowe.

 

ćpanie amfy i koki na dłuższą metę przynosi więcej cierpienia niż szczęścia dlatego i tylko wyłacznie dlatego byłoby to złe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnie realną wartość by stanowiło szczęście jakie by mi sprawiało mówienie tralalala, i w życiu bym nie poszedł tego leczyć i pozbywać się tak łatwego sposobu na uzyskanie szczęścia :D

 

Ale to by nie miało sensu i czyniło z ciebie wariata/kogoś gorszego od reszty.

 

jeśli je tą konserwę bo mu smakuje bardziej niż spaghetti to dobrze robi, a jeśli je tą konserwę bo choć mu nie smakuje to nie ma pieniędzy na nic więcej to ma problem.

 

Nie bo to spaghetti powinno mu smakować bardziej od konserwy.

 

ćpanie amfy i koki na dłuższą metę przynosi więcej cierpienia niż szczęścia dlatego i tylko wyłacznie dlatego byłoby to złe.

 

Życie samo w sobie na dłuższą metę przynosi więcej cierpienia niż szczęścia a im więcej skorzystamy z życia tym więcej tego cierpienia :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to by nie miało sensu i czyniło z ciebie wariata/kogoś gorszego od reszty.

 

miałoby sens, bo szczęście jest celem, a czyniłoby kogoś gorszego tylko wg kryteriów których nie uznaje.

 

Nie bo to spaghetti powinno mu smakować bardziej od konserwy.

 

niby czemu? chłop uwarunkowany jest w taki sposób że konserwa smakuje mu bardziej tak jak inni są uwarunkowani w taki sposób że spaghetti smakuje im bardziej, żadne powinno/nie powinno tutaj nie pasuje, można tylko sobie życzyć jednego albo drugiego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×