Skocz do zawartości
Nerwica.com

Strach przed konfliktem


acidolac

Rekomendowane odpowiedzi

Mam w swoich emocjach jakieś skojarzenie, że konflikt jest wtedy, kiedy ktoś przynajmniej krzyczy, a kiedy ktoś krzyczy, to może zastosować fizyczną agresję.

A skąd w moich emocjach takie skojarzenie, to nie mam pojęcia.

 

Czy w Twoim obecnym życiu dochodzi aż do takich kłótni, że ktoś krzyczy? To już nie jest konflikt, ale awantura moim zdaniem. A skojarzenie możesz mieć takie, bo, jak sam mówiłeś, obserwowałeś przemoc i pewnie tam tak się działo, że najpierw krzyk, a potem bicie. Nie musiałeś brać w tym udziału, ale się tego nauczyłeś poprzez obserwację.

Ja uważam, że krzyk sam w sobie nie jest awanturą. Awantura jest wtedy, kiedy w tym krzyku występują jakieś bardzo ostre słowa.

Z tego co mi wiadomo o moim wczesnym dzieciństwie (bo do przemocy w rodzinie dochodziło tylko w moim wczesnym dzieciństwie), to fizycznej przemocy nie obserwowałem, a jedynie psychiczną. Przemoc fizyczna w mojej rodzinie ustała po moich narodzinach. No chyba, że matka nie powiedziała mi do końca prawdy o atmosferze w domu w moim wczesnym dzieciństwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że krzyk sam w sobie nie jest awanturą. Awantura jest wtedy, kiedy w tym krzyku występują jakieś bardzo ostre słowa.

 

Czyli uważasz, że to normalne, że ludzie podnoszą głos? Mnie to od razu odpycha i kojarzę to z agresją. Jeśli ktoś podniesie tylko na mnie głos, zwracam takiej osobie uwagę, bo bardzo tego nie lubię. :P

 

Z tego co mi wiadomo o moim wczesnym dzieciństwie (bo do przemocy w rodzinie dochodziło tylko w moim wczesnym dzieciństwie), to fizycznej przemocy nie obserwowałem, a jedynie psychiczną. Przemoc fizyczna w mojej rodzinie ustała po moich narodzinach. No chyba, że matka nie powiedziała mi do końca prawdy o atmosferze w domu w moim wczesnym dzieciństwie.

 

No to widocznie wyobraźnia zadziałała i to wystarczyło. Albo Twój lęk przed konfliktem jest tak duży, że aż sprowadzasz go do najgorszych jego form, a więc agresji fizycznej. Takie katastrofizowanie chyba to się nazywa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli uważasz, że to normalne, że ludzie podnoszą głos? Mnie to od razu odpycha i kojarzę to z agresją. Jeśli ktoś podniesie tylko na mnie głos, zwracam takiej osobie uwagę, bo bardzo tego nie lubię. :P

Tak, uważam, że nie ma w tym nic złego (ale nie mam tu na myśli jakiegoś wyzywania drugiej osoby, tylko np. wymiana zdań na jakiś temat podniesionym głosem).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boję się kłótni i wszelakich konfliktów, nie umiem walczyć o swoje np. reklamacje, nieoddane mi długi itp.

Gdy ktoś mnie krytykuje bądź ma do mnie jakieś pretensje moją reakcją jest burak na twarzy, łzy w oczach i łamiący się głos.

Czy są tu osoby z takim samym problemem?

Nigdy z nikim się nie pokłóciłam prócz brata i chłopaka. Nie umiem, boję się.

 

Miałem dokładnie taki sam problem.

 

Podświadomie wyczuwasz wszelkie emocje, nawet po mimice, drobnym grymasie, a zarazem cholernie boisz się wszelkiej krytyki, w jakiejkolwiek formie. Zapewne masz także dodatkowo fobię społeczną.

 

Nie pomogę, moja recepta to kloszardzić po całej Polsce i zbierać po pysku i dużo pić, aż do skutku. Są chyba lepsze metody.

 

Każdy bodziec o ile jest się na niego narażonym dostatecznie długo po prostu przestaje być znaczący. Narażaj się, byle nie bez potrzeby, na krytykę tak długo i tak często, aż zacznie Ci to być obojętne, może podziała. Tylko nie prowokuj spornych sytuacji dla prowokowania. Ciężko złamać swoje uwarunkowanie, ale jest to możliwe. Człowiek jest plastyczny, przynajmniej do pewnego etapu swego życia.

 

 

Co ciekawe to wszystko, nie z powodu rodziców, a z powodu macochy, która potrafiła uderzyć, nie wspominając nawet o wyzwiskach, poniżaniu i karaniu. Jak się przez takie bagno przejdzie, trudno potem być asertywnym i nie bać się konfliktów. Ale z rodzeństwem nie raz potrafię się pokłócić i nie mam z tym problemów, ale bez agresji.

 

Tak czy inaczej nad konfliktami z ludźmi "z zewnątrz" nadal pracuję i są małe kroczki do przodu, tak więc lęk DA SIĘ pokonać i warto.

 

Wszystko, cholera, tkwi w człowieku od smarkacza, większość nawyków, dobrych i złych. Nieudolni smarkacze, potem raczej są skazani na sukces, o ile nie wykonają nad sobą oceanu pracy i w pewnym jej momencie nie zniechęcą się, stwierdzając że to nie ma sensu.

 

Inny dystans dzieli człowieka od rodzeństwa, inny od obcych ludzi, więc siła rzeczy łatwiej wówczas o asertywność i bojowość, tylko że nie zawsze to wychodzi na zdrowie.

 

Da się zmienić, nawet bardzo diametralnie, bez tego życie nie miałoby sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×