Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bardzo kocham moją siostrę i mam wyrzuty sumienia


Rekomendowane odpowiedzi

Niete,

akurat jesli idzie o rody , królewskie nie do końca sie zgodze, dlatego ze oni i tak obracali sie tylko w towarzytwie arystokratów a dzisiaj az tak klasowe nie ejst jak wtedy, klasowe społeczeństwo istnieje w uduchowionych indiach, gdzie kasty funkcjonują do dzisiaj,w europie nie do końca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tahela, rozumiem problem i wiem, że nie bez powodu większość ludzi nie czuje pociągu do osób blisko spokrewnionych. Ale jak już się zdarzy, że ten mechanizm nie zadziała, to nie jestem pewna, jakie jest najlepsze wyjście. Z punktu widzenia dobra gatunku, pewnie lepiej by było gdyby mój kuzyn się nie rozmnażał, ale jeśli temu jest szczęśliwy? Uważam tylko nie ma jednego, pewnego, dobrego rozwiązania.

 

-- 07 gru 2014, 02:43 --

 

"Jeśli dzięki temu jest szczęśliwy" miało być i "że" zgubiłam. Czas iść spać:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Post o "pedofilii" mnie zdołował..W wieku 17 lat byłem już całkowicie dorosły i ukształtowany fizycznie (chociaż nie byłem pełnoletni). Nasz wcześniejszy kontakt w dzieciństwie był bardzo rzadki, a bardziej poznawać się, zaczeliśmy gdy oboje byliśmy już praktycznie dorośli.

Moja Magda nie ma z tym, żadnego problemu, z tym że się kochamy. Ona nie czuje wyrzutów sumienia, ani wstydu, nie czuje że to co robimy jest złe.

Jestem w stanie poświęcić dla niej wszystko, ale nie chce też skrzywdzić naszej matki, i martwie się jak zereaguje, gdy dojdzie do niej co robimy. Bo w końcu zacznie się domyślać, nawet jeśli wyjedziemy i będziemy się wypierać przed rodziną. Chcociaż z drugiej strony nie zrezygnuję ze swojego szczęscia, bo bez niej czuje się beznadziejnie, a kiedy jesteśmy razem - jestem szczęsliwy.

Wiem, jak społeczeństwo obiera takie pary jak my (czytałem też wątek "Profesor", co mnie jeszcze bardziej dobiło)- napewno bylibyśmy potępieni, poza tym takie związki są karane pozbawieniem wolności, więc napewno nie pójdę do rzadnego terapeuty, bo bałbym się że może na nas donieść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoanalepsja_SS, geniuszu nie zawsze się dziedziczy...inaczej sławami nauk, sportu i kultury byłyby ciągle te same osoby... ale potworne choroby genetyczne

 

A odrzucając kwestię wad genetycznych potomstwa - bo mogą zrezygnować z posiadania dzieci.

Mnie to odrzuca nie z kwestii moralnej... ale tego, że nie wierzę w miłość aż po grób i miłość przezwyciężającą wszystko...

ale pakowanie się w taki związek to same problemy i kłody pod nogi przez całe życie...

to czy jest tego warte...zdecydują oni sami...

 

Jesteście bardzo młodzi...

taki związek jest bardzo trudny...

Dodatkowo wybranie osoby z najbliższej rodziny jako partnera może być związane z dużą asekuracją i lękiem przed związaniem się z obcą osobą...

Zaufaniem i tworzeniem więzi z kimś kto jest nam obcy jest dużo trudniejsze...więc może to nie miłość a leczenie swoich rodzinnych braków emocjonalnych?

 

Patrząc z jednej strony na minusy:

wymuszona bezdzietność - jeśli jest wysokie ryzyko urodzenia się dziecka z chorobą genetyczną, a niektóre są naprawdę straszne..

niechęć otoczenia gdy się dowie,

odrzucenie przez rodzinę gdy się dowie - brak wsparcia od rodziców,

ukrywanie się przed wszystkimi,

życie w kłamstwie...

 

a plus...

miłość....

(która nie przezwycięży wszystkiego i się kiedyś kończy...)

 

moja wizja jest taka:

ona zachodzi w ciążę, rodzi się dziecko z potworną chorobą genetyczną,

Ich matka i ojcowie się dowiadują, odrzuca ich i zrywają kontakty z nimi...

trzeba się utrzymać iść do pracy (nie kończą studiów)...

opłacić leczenie dziecka...

każdy kto się dowiaduje odrzuca ich więc są ZUPEŁNIE SAMI

potem ktoś donosi do prokuratury...

dziecko trafia do domu dziecka albo szpitala...

oni do więzienia...

po iluś latach wychodzą z niego...

i ile dalej mogą na siebie patrzeć...

to było warto?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo nie wyobrażam sobie kochać inną kobietę, a to już trwa 4 lata

Nic dziwnego, że sobie nie wyobrażasz, skoro od tak młodego wieku jesteś z nią, a z racji tego jak Wasz związek wyglądał nie miał prawa się normalnie wypalić. Co więcej, absorbuje całą Twoją energie psychiczną i stanowi pewnego rodzaju zajęcie.

Nie obwiniaj się, bo to też nie ma sensu, taka sytuacja mogła przydarzyć sie każdemu, tylko zastanów sie czy naprawde warto to ciągnąć. Zawsze będziecie musieli ukrywać się, zrezygnować z własnego potomstwa, czuć sie wyalienowani (próba samobójcza to już poważna sprawa, sam widzisz, że to niszczący związek). A jesteście jeszcze młodzi i dałoby się zacząć od nowa. Pewnie niełatwo, może przydałaby się jakaś separacja od siebie na rok - dwa, żebyście mogli poukładać sobie życia (oczywiście wtedy przynajmniej jedno z Was musiałoby zrezygnować także z rodzinnych spotkań, ale może warto się poświęcić).

Jeśli mimo wszystko chcielibyście to ciągnąć, to cóż, chyba tak jak tu już ktoś wspomniał, najlepiej byłoby naprawde wyjechać gdzieś, zmienić otoczenie, żebyście się czuli mniej osaczeni i przy okazji ograniczyło by to kontakty z resztą rodziny, mielibyście mniej stresu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Post o "pedofilii" mnie zdołował..W wieku 17 lat byłem już całkowicie dorosły i ukształtowany fizycznie (chociaż nie byłem pełnoletni). Nasz wcześniejszy kontakt w dzieciństwie był bardzo rzadki, a bardziej poznawać się, zaczeliśmy gdy oboje byliśmy już praktycznie dorośli.

Nie dołuj się, bo to jakaś bzdura, ale widzisz, nawet na tym forum, gdzie można by sie spodziewać wyrozumiałości po ludziach, zdarzają sie takie kwiatki, więc w normalnym społeczeństwie musiałoby być jeszcze gorzej.

Dziwne, że Ty tak bardzo się męczysz z tym, a Twoja Magda tak lekko do tego podchodzi. Nigdy nie czułeś się pod jakąś presją jej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoanalepsja_SS, geniuszu nie zawsze się dziedziczy...

Potwornych chorób genetycznych nie zawsze się dziedziczy. Wpływ czynnika genetycznego na inteligencję to jakieś 50-80%, prawdopodobieństwo wystąpienia choroby recesywnej jest na pewno o (co najmniej) kilka rzędów wielkości niższe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy miałem 15 lat, moja starsza siostra również zwierzała mi się z fantazji sennych na mój temat, bywało także że z zazdrości manipulowała korespondencją z moimi koleżankami. Zawsze ignorowałem takie zachowania, a obecnie nie mam z nią kontaktu.

W Indiach takie związki to dość powszechne zjawisko, inna sprawa, że ich owocem są dzieci zasadniczo zawsze obarczone defektami genetycznymi. W Polsce to egzotyka, takie znajomości zawsze będą spotykać się z powszechnym potępieniem i ciężko wskazać rozsądny argument, który by za nimi przemawiał. Wydaje mi się, że w naszym konserwatywnym społeczeństwie właśnie kalectwo ewentualnego dziecka byłoby newralgicznym argumentem przeciwników takich związków, w przypadku ogólnej debaty. Polskie prawo skromnie wypowiada się na ten temat i stara się zapobiegać poprzez penalizację już samego aktu płciowego rodzeństwa. Z drugiej strony w przypadku wykrycia w porę zespołu Downa czy innych trisomii, zostawia się matce wybór, czy chce urodzić. Myślę, że nasze prawo jak zawsze i w tym wypadku zawiera wiele luk, niespójności i wymaga reform, mentalność Polaków podobnie...

Tak mi się skojarzyło ;)

1417353788_by_KEWALSajot.jpg?1417353788

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Dziwne, że Ty tak bardzo się męczysz z tym, a Twoja Magda tak lekko do tego podchodzi. Nigdy nie czułeś się pod jakąś presją jej?

 

Nie, nigdy nie wywierała na mnie żadnej presji. Chociaż to ona pierwsza zainicjowała nasz pierwszy pocałunek, który oczywiście odwzajemniłem. Podobało mi się, bo pragnąłem i pragnę jej, ale kiedy przekroczyliśmy pewną granicę zaczęły się u mnie wyrzuty sumienia.

Mimo wszystko do niej lgnąłem, i kiedy jesteśmy razem nie myślę o wstydzie bo jestem b. szczęśliwy, ale kiedy jestem sam to męczę się z myślami.

Magda zawsze miała bardziej lekkie podejście do życia, niż ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ją kocham, najbardziej na świecie, zrobiłbym dla niej wszystko, ale z drugiej strony czuje wyrzuty sumienia, że robimy coś bardzo złego, potrafie się tak myślami zadręczać w ciągu nocy.
Zadaj sobie pytanie - dlaczego uwazasz ze to cos złego ? poprzez schematy społeczne ? jezeli tak, sam zadecyduj czy potrafisz ponad te normy przeskoczyć, czy bedziesz sie nimi kierowac. Dopoki nie bedziecie mieli dzieci i nie dowie sie rodzina, to co robicie nikogo nie krzywdzi.
Wiem, że moja matka by się załamała psychicznie, jakby się o tym dowiedziała. Boże nie wiem co robić, bo nie wyobrażam sobie kochać inną kobietę, a to już trwa 4 lata.
Jezeli dla was wasz zwiazek jest najwazniejszy, po prostu emigrujcie. Bedzie małe prawdopodobienstwo, ze rodzina cos zwącha.

PS Twoje rozterki i tzw. zakazana miłośc to nic nowego, na przestrzeni czasu tylko obiekty takiego zakazanego uczucia sie zmieniały. Kiedyś absolutnym tabu był homoseksualizm albo zwiazki nieformalne, bez slubu. Teraz nie akceptuje sie kazirodztwa i zwiazków poligamicznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoanalepsja_SS, co do dziedzicznosci inteligencji sprawa jest dyskusyjna i naprawde to nie wiemy na ile inteligencja jest dziedziczona, wiadomo natomiast ,ze geniusze raczej genialnych dzieci nie maja, wiedza o mozgu jest tak mała póki co ze nie wiemy tylko troche wszystko to przypuszczenia a czytam sporo naukowych publikacji bo to lubie, nie jakies bzdury psychologiczne tylko typowe naukowe publikacje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zadaj sobie pytanie - dlaczego uwazasz ze to cos złego ? poprzez schematy społeczne ?

 

Poprzez schematy, normy i całkowite wykluczenie ze strony społeczeństwa, strach że zniszczymy rodzicom życie, gdy się dowiedzą. Już sam fakt, że za taką miłość można trafić do więzenia, daje poczucie, że to coś złego i wypaczonego. Ponadto jestem osobą wierzącą i kazirodztwo jest grzechem śmiertelnym.

 

Mimo wszystko, nie chce rezygnować ze swojego szczęścia, rezygnacja z Magdy by mnie zabiła, z czasem wolałbym umrzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoanalepsja_SS, co do dziedzicznosci inteligencji sprawa jest dyskusyjna i naprawde to nie wiemy na ile inteligencja jest dziedziczona

Z tego co czytałem, to czynniki genetyczne stanowią co najmniej 50%, nawet mój skrypt z genetycznych podstaw zachowania człowieka mówi o 50%.

 

wiadomo natomiast ,ze geniusze raczej genialnych dzieci nie maja

Dlaczego?

 

Kejfas,

strach że zniszczymy rodzicom życie, gdy się dowiedzą.

Wina nie leżałaby wtedy po Waszej stronie tylko po stronie nietolerancyjnych rodziców/społeczeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poprzez schematy, normy i całkowite wykluczenie ze strony społeczeństwa, strach że zniszczymy rodzicom życie, gdy się dowiedzą. Już sam fakt, że za taką miłość można trafić do więzenia, daje poczucie, że to coś złego i wypaczonego. Ponadto jestem osobą wierzącą i kazirodztwo jest grzechem śmiertelnym.

 

Mimo wszystko, nie chce rezygnować ze swojego szczęścia, rezygnacja z Magdy by mnie zabiła, z czasem wolałbym umrzeć.

Albo bedziesz sie miotał dalej w takim rozdwojeniu jak teraz, albo zmienisz podejscie - tylko nie wiem czy do norm, czy do Magdy. Trzecia opcja jest taka, zyjecie razem ale bez seksu - i niczego wam nie mozna zarzucić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albo bedziesz sie miotał dalej w takim rozdwojeniu jak teraz, albo zmienisz podejscie - tylko nie wiem czy do norm, czy do Magdy. Trzecia opcja jest taka, zyjecie razem ale bez seksu - i niczego wam nie mozna zarzucić.

 

Tu nie chodzi nawet o seks (chociaż na dłuższą metę życie razem w takim celibacie by się nie sprawdziło, bo za bardzo się pragniemy), a bardziej o o potrzebę bliskości - bo nie wyobrażam sobie, że gdy jesteśmy razem sami, nie mógłbym jej przytulić, pocałować, pogłaskać, itp.

Wczoraj słuchałem wykładu ks. Oko nt kazirodztwa, normalnie załamać się można. Wiem, ze to co robimy jest grzechem, ale nie zrezygnuje z Magdy, nawet gdyby rodzina miała nas się wyrzec. Wyjedziemy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj słuchałem wykładu ks. Oko nt kazirodztwa, normalnie załamać się można. Wiem, ze to co robimy jest grzechem, ale nie zrezygnuje z Magdy, nawet gdyby rodzina miała nas się wyrzec. Wyjedziemy

Myślę, że powinieneś przemyśleć źródła, z których czerpiesz, poszukując moralnego osądu Waszych czynów. Zadać sobie pytanie czy na pewno starożytne księgi i przedstawicieli instytucji na nich zbudowanych, są tym właściwym źródłem. Jeżeli nie przestaniecie postrzegać Waszego uczucia i zachowania jako grzechu, będziecie cierpieć psychicznie, szczególnie że, jak mówisz, nie zamierzasz przestać "grzeszyć". Mi kiedyś sprawiało to ból, choć "grzech" był o wiele bardziej trywialny.

 

Piszesz jeszcze o seksie, że:

na dłuższą metę życie razem w takim celibacie by się nie sprawdziło, bo za bardzo się pragniemy

I tu kolejny problem, bo seks przedmałżeński jest w katolicyzmie postrzegany jako grzech, a nie zawrzecie przecież małżeństwa kościelnego (ani nawet cywilnego), więc uprawiając seks, będziecie jeszcze mocniej grzeszyć, jeszcze gorzej się z tym czując.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to jest akurat ciekawe, czy poczucie co jest dobre a co złe wynika z własnego sumienia, które się kształtuje dość wcześnie i jest całkowicie integralną częścią nas samych (i to bez znaczenia czy rozumiemy 'sumienie' w sensie religijnym czy psychoanalitycznym, i tak się nie da przeprogramować), czy też zapożycza się te normy i pojęcia z zewnątrz, a tak na prawdę się czuje/uważa inaczej. W tym drugim przypadku wystarczy lekka zmiana podejścia do życia, pierwszego nie oszukasz, chyba że jakieś ciężkie pranie mózgu (typu sekta albo nieetyczna terapia).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat kazirodztwo w przeszłosci nie zawsze było pietnowane, czasami promowane, np w starozytnym Egpcie faraon poslubial swoje siostre. Podejrzewam, ze w tamtym czasie Kejfas nie miałby zadnych zastrzeżeń co do swojego zwiazku. To, ze jest w wewnetrznym konflikcie pokazuje imho ze jego wrodzone poczucie co jest dobre, co złe, zderzyło sie z zewnetrznymi normami religijnymi i społecznymi. Najwyraźniej jedno nie współgra z drugim, gdyby wrodzona moralnosc odrzucała miłosc do siostry a priori, nigdy by sie nie zakochał.

Domysłam sie, ze ma poczucie że nie krzywdzi ani siebie ani siostry, podczas gdy od społeczeństwa plynie zupełnie inny przekaz .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdyby wrodzona moralnosc odrzucała miłosc do siostry a priori, nigdy by sie nie zakochał.

 

'wrodzona moralność' mogłaby co najwyżej jednostce wychowanej w buszu, gdzie się poluje na mięso i nie obowiązują żadne normy społeczne, nieśmiało podpowiedzieć, że jest coś nie halo w zabiciu dla zabawy słabszego. tutaj, to zupełnie inna kwestia, poczucie dopuszczenia się czegoś straszliwego, bo tak widzi to społeczeństwo i Kościół, a jest wierzący.

kompleks Edypa, to moim zdaniem mocno nagięta teoria, ale z kazirodztwem sprawa jest już nieco bardziej skomplikowana, a w przypadku jak tutaj, już zupełnie niejednoznaczna - gdy nie są dla siebie nawzajem aseksualni, bo wspólnie nie dorastali. do momentu osiągnięcia pełnego rozwoju byli dla siebie praktycznie obcymi ludźmi, niczyja to wina, że się tak później potoczyło. to nie jest tak, że rodzeństwo nie czuje do siebie pociągu seksualnego, bo ma tak wpojone i tak 'nie wolno' - nie czuje, bo wychowując się razem od dziecka nie widzi w sobie nawzajem obiektów seksualnych. z mojej strony - wyjazd za granicę i pomoc psychologiczna, ograniczenie kontaktu z matką i zaniechanie rozmnożenia. próba 'zabicia' uczucia pewnie niewiele da, bo i tak będą na siebie co jakiś czas skazani na spędach rodzinnych, poza tym nie wiadomo, czy rozejście się nie będzie miało gorszych konsekwencji niż zdecydowanie na wspólne życie w ukryciu. i szczerze wątpię, że komukolwiek z nich udałoby się stworzyć zdrowy i trwały związek z innymi osobami. toby cały czas wisiało w powietrzu i im zatruwało życie. a jak czytam posty o pedofilii, to mi się włos na głowie jeży, trochę rozsądku ludzie...

 

-- 08 gru 2014, 17:07 --

 

no i nie chce mi się tam przebierać w postach i nie wiem, co (i czy cokolwiek) autor coś na ten temat mówił, ale wszyscy się uczepiliście tych wad genetycznych potomstwa. on się wyraźnie pytał, czy może zasiać coś w swojej siostrze, czy tylko, czy może z nią być i jak sobie z tym poradzić? na mój chłopski rozum, byłby idiotą, gdyby chciał zakładać z nią rodzinę i chyba raczej nie miał tego na myśli (?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

harlancoben,

hehe jak to im sie zrodziło w głowie to i rodzina tez moze im sie zrodzic, dla mnie ten zwiazek nie jest do końca normalny , w boga raczej nie wierze jednak to nie jest cos normalnego, ale jak ja kocha niech z nia bedzie tylko niech dzieci sobie nie robią i tyle a czepilismy sie wad bo jednak to wazny element takich zwiazków, a cała ta sytuacja wynikła z tego ze znowu ktos nie przestrzegał zasad podstawowych i znowu nastepna sytuacja skomplikowana z tego wyszła, przestrzegali by zasad na poczatku nie było by tego ,tak samo jest ze zdradami, robieniem swiństw innym , idziesz prosta droga i unikasz takich sytuacji łądujesz sie w dziwne zwiazki krzywdzisz i siebie4 bo jak widac szczesliwy nie jest i naokoło wzystkich ludzi to samo jest ze zdradami mam kogos nie zdradzam i tyle chociaz kusi, tylko nie piszcie mi ze zycie jest bardziej skomplikowane , nie zycie jest włąsnie proste a te zasady nie wzieły sie znikąd tylko ludzie sa słabi i czesto głupi nie zdajac sobie sprawy z konsekwencji włąsnych działań i ze pewne rzeczy zawsze źle sie kończa. krzywda nas samych, wyrzutami, sumienia , krzywda innych a wystarczy byc silnym i myslec,

niestety uwazam ,ze ten kodeks moralny ma sie wrodzony, ja juz jakos zawsze wiedziałm odkad pamietam czyli od 3 roku zycia ze pewnych rzeczy nie powinno sie , po prostu wiedziałam nawet jak miałm 3 lata chociaz moze inaczej wtedy rozumowałam,zycie mogłó by byc duzo prostsze tylko ludzie sami sie krzywza i innych głupimi decyzjami w zyciu z których nic dobrego nie wychodzi zwiazek z siosra zycie komplikuje, zdrada zycie komplikuje a później jest tylko płacz i zal. podłozenie swini tez komplikuje zycie a po podjeciu tych decyzji okazuje sie ze wcale ne sa bardziej szczęsliwi niz byli wczesniej tylko im gorzej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×