Skocz do zawartości
Nerwica.com

mieszkać samej/ samemu


nebs

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, dziś o mieszkaniu samej/ samemu.

 

Jest super, bo nikt nie wchodzi w drogę samotniczej naturze ;>

Nie jest super, bo często fajniej jednak być z kimś.

W ogóle nie jest super, gdy pojawia się lęk czy jakiekolwiek inne stany chorobowe i tylko tabletki szczęścia wesoło mrugają z napoczętych blistrów.

 

U mnie stałym patentem jest nieustannie włączony komputer - seriale, programy, udawacze, że coś się dzieje. To jest oczywiście tylko ucieczka, ale chodzi o to, żeby przeżyć ;)

 

A jak tam u Was?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli sam mieszkać to tylko tak.

http://naluzie.onet.pl/nasz-swiat/zawsze-marzyliscie-o-domku-na-odludziu-musicie-zobaczyc-te-zdjecia/leweb

napewno to lepsze o niebo niż być samotny w tłumie i bawić się ze skurwysynami w worek treningowy,ścierwo do okradania,parówę do opluwania itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nebs, Myślę,że posiadając internet,masz kontakt z innymi,więc nawet mieszkając sama,nie musisz czuć się samotna,chociaż kontakt internetowy nie zapewni Ci takich relacji,jakie możesz mieć w realu..coś jednak wyczuwam,że samotne mieszkanie nie za bardzo Ci odpowiada..mam rację?;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym nie chciał mieszkać na takim odludziu. Od samej obecności gdzieś w jakiejś puszczy daleko od domu robi mi się niedobrze. Tak obco się tam czuję, jakbym nie miał tam czego szukać. Chociaż, gdybym w takim domku jak np. te wyżej wymienione wytworzył sobie jakąś rutynę, miał jakąś oś czasu, to może nie było by tak źle. Wolałbym jednak nie ryzykować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chyba planuję, ale nie wiem czy będą robić dziuple 10 m^2 w lesie

Zrób trochę większą , to zamieszkamy razem , ty będziesz spał ja polowala , później zmiana.

 

 

 

Jak znajdę dobrze płatna pracę ( w miare) to mam zamiar , ale nie sama , bo nie lubie długotrwałej samotności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ty będziesz spał ja polowala , później zmiana.

jak nie będziesz polować to będziesz przynętą w pułapce na norweskiego niedźwiedzia, którego zastrzelę z dachu kałachem od nieboszczyka

 

Zgodzę się , pod warunkiem , że później , zmiana , ty jesteś przyneta na niedźwiedzia , ja strzelam z kalacha od nieboszczyka .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk ja bym się z chęcią wylogowała z otaczającej rzeczywistości, ale skąd kasa?

 

warrior11 zawsze jest ten moment, gdy zamykasz okno konwersacji i znów jesteś sam. Mieszkanie samej nie jest proste, a jest zdecydowanie trudne, gdy atakuje choroba.

 

bittersweet to jest dobry pomysł, z tym że ja nie jestem bardzo "zwierzęca"; nie wyniosłam z domu ręki do zwierzaków i tak już zostało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieszkanie samemu ma swoje plusy i minusy. Mam wrażenie, że przyzwyczaiłam się do tego tak bardzo, że momentami czuję się przytłoczona nawet obecnością mojego kota.

Nikt nic ode mnie nie chce, może być nie posprzątanie tygodniami a ja cały weekend mogę spać i zbierać siły na następny tydzień...

 

tylko po co?

 

By być dalej samą? Nie ma wokół mnie ludzi, nie mam rodziny..

samotność mnie drąży...

ale w sumie nie czułam się lepiej od lat...

więc coś za coś...

 

i mi pomaga włączony komputer - filmy, programy.

TV nie mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Follow_, to jest dobre kiedy jest się chorym i zostaje alternatywa albo sam mieszkać,zbierać grzyby,łowić ryby i tanio jeść albo zabawa w opresyjnym środowisku.gdzie byście woleli odbywać karę dożywocia?na wyspie Trumulin gdzie trzeba ganiać za jedzeniem z maczugą i zadaszenie samemu sobie sklecić z liści?czy betonowy kąt izolatki w psychiatryku i jedzenie bez żadnej wartości odżywczej podawane nosem do żołądka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wstrzelę się w temat, bo właśnie mam ogromny dylemat z nim związany. Otóż większość moich problemów ma podłoże w dzieciństwie i okresie nastoletnim, kiedy to w domu rodzinnym przyżywałam gehennę, jaką zafundowali mi rodzice alkoholicy; maltretowanie psychiczne, przemoc fizyczna, ciągły strach i ból... Teraz planuję się z tego domu wynieść. I pojawiają się trzy przeszkody:

1. Strach przed tym, że nie wydolę finansowo (obecnie szukam pracy, bo poprzednią straciłam, gdy zaczęłam chorować).

2. Brat, jedenastoletni dzieciak, którego boję się zostawić w tym piekle samego (choć i tak jest dużo lepiej niż kuedyś).

3. Chłopak, który nie che wyprowadzić się ze mną (sam ma problemy ze swoją psychiką, do tego jest zbyt silne związany emicjonalnie ze swoimi domiwnikami) i nie bardzo uśmiecha mu się pomysł, bym zrobiła to sama.

 

Dręczy mnie kwestia wyprowadzki i choć czuję, a nawet jestem pewna, że muszę to zrobić, by zacząć normalnie funkcjonować, jestem niesamowicie przez powyższe zblokowana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tak zawsze jesteśmy sami, liczy się tylko EGO i to co posiadamy, posiadamy rodzinę, rzeczy, cztery ściany, rozmawiamy z innymi o własnych sprawach wiedząc że ich interesuje to o tyle ile sami w tym uczestniczą a jeżeli nie uczestniczą w naszych sprawach to zaraz po rozmowie zapominają o nas. Każdy z nas ma tak naprawdę tylko siebie, łączą nas układy wzajemnej pomocy a kiedy taki układ przestaje komuś pasować to odchodzi, nikogo nie mamy na zawsze, bo każdy ma swoje życie nawet kiedy żyjemy pod tym samym dachem to jutro może być zupełnie inaczej. i nie mówię tego pesymistycznie ale optymistycznie, bo wiedza że tak naprawdę mamy tylko siebie uwalnia nas od przymusu zatrzymywania innych przy sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przykro mi nieboszczyk, że ktoś opluwa Twoją parówkę, musisz być bardziej uważny

 

myślę, że jak ktoś ma za sobą słabe dzieciństwo i jest w dodatku intro, to mieszkanie w pojedynkę mu się jawi jak wizja raju. mi się zakodowało w głowie, że współlokatorzy, czytaj ojciec i jego gąska, to burzyciele domowego spokoju i teraz każdy kto by miał ze mną mieszkać jest z gruntu traktowany jak wróg. całe życie trzeba było kulić głowę w ramionach, to nawet jak się dziś trafia spoko osoba/y do mieszkania, nie umiem się wczuć w swobodny klimat. boję się robić herbaty, jak ktoś jest w kuchni. tzn. wkurza mnie to, bo trzeba będzie gadać i mam w ogóle wyrzuty sumienia, że ja sobie chcę tę herbatę zrobić. testuję od paru lat, no i ni chvja. super będzie nareszcie kisić się samotnie w samotniczym barłogu. jak mnie nie będzie stać na własne lokum, to przyoszczędzę na ogrzewaniu najwyżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×