Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłość


czesctoja

Rekomendowane odpowiedzi

Nie odczuwam miłości - Babcia mnie kocha, czuje to,ale ja nie mogę powiedzieć, że kocham Babcie. Z Dziadkiem tak samo. Jezus mnie kocha i dał mi to poznać, ale ja nie czuje w sobie miłości do Niego. No nie wiem, przykładów nie będę mnożył no bo w sumie już nikt więcej mnie tak na prawde nie kocha (może matka, ale tutaj jest zawiła sytuacja - nie mieszka ze mną, widze ją parę razy na rok).

 

Nie zakochałem się nigdy, nie zauroczyłem... NIC.

 

Macie podobnie? Wiecie co może być przyczyną?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesctoja z kilku zdań ciężko wywnioskować co może być przyczyną Twojego nie zakochiwania się. Osobiście odradzam wkręcanie sobie jakiś zaburzeń wpływających na afekt, bo lepiej zostawić ocenę specjalistom. Przyczyn naprawdę może być multum, sam w swoim kręgu towarzyskim mam parę osób, które jak dotąd (chyba?) się nie zakochały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesctoja , ale chyba jednak kogoś w życiu jednak kochałeś, skoro teraz wiesz, że nie kochasz?

Ja mam o tyle podobnie, że nie wiem czy kogokolwiek kochałam, raczej wszystkie dodatnie uczucia jakie żywię do innych( nie ma tego zbyt wiele co prawda), są natury "przyzwyczajeniowej" i wynikają z lubienia z jakiegoś powodu tych osób, więc podejrzewam, że to nie miłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezus mnie kocha i dał mi to poznać, ale ja nie czuje w sobie miłości do Niego.

a kto Ci powiedział ,że masz być "czujnikiem " ?

Miłośc to akt Woli , nie czucia . A przejawia się słowem , modlitwą , czynem .

Na tej Tutaj obczyżnie mamy zbyt mdłe ciała , często niewspólgrające z duchem,,, dlatego nie czujemy się wciąż heapy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesctoja, nie zawsze jest łatwo kochać babcię w ten sposób, żeby odczuwać bliskość, dzieli Cię z nią różnica pokoleniowa, często miłość babci jest specyficzna - wie co jest dla Ciebie dobre lepiej od Ciebie albo nie jest po prostu w stanie Cię za bardzo zrozumieć.

Jeśli chodzi o Jezusa, to wiesz w teorii że Cię kocha, ale jest to zapewne dla Ciebie zupełna abstrakcja, Jezus nie przytuli, nie pocieszy (to znaczy niektórzy powiedzą, że tak, ale dlatego, że nauczyli się nawiązywać relację z Bogiem i odczuwać ją konkretnie w swoim życiu), to jakiś niewidzialny byt - ciężko odczuć z Nim bliskość, jeśli nie doświadczasz miłości i bliskości z człowiekiem. Miłość Boga przedstawia się na podobieństwo miłości ludzkiej - np. ojca do dzieci - potrzebny jest konkretny wzór, żeby go przenieść na Boga - jeśli ktoś nie ma tego wzoru, to będzie to dla niego abstrakcja.

Piszesz że Twoja mama nie mieszka z Tobą, a jak się układała Twoja relacja z nią kiedy byłeś dzieckiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie odczuwam miłości. Ani do rodziców, ani do babci, ani do dziadka, ani do nikogo. Nigdy nie odczuwałem. Szczerze wątpię, że istnieje coś takiego jak miłość. Moim zdaniem to wszystko wynika z poczucia obowiązku, np. ktoś dla nas jest miły, wspiera nas, pomaga nam itd. to trzeba się zrewanżować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze wątpię, że istnieje coś takiego jak miłość. Moim zdaniem to wszystko wynika z poczucia obowiązku, np. ktoś dla nas jest miły, wspiera nas, pomaga nam itd. to trzeba się zrewanżować.

Ja też tak sądzę, z resztą czym niby miałaby być ta miłość?

Wg mnie całe zachowanie ludzkie, tak naprawdę opiera się przed wszystkim na wzajemności-"ja komuś coś, to on potem mi"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesctoja, A nie odczuwasz przy tym wszystkim jakiejś nieufności wobec ludzi?

 

Odczuwam, jednak do Boga mam zaufanie bezgraniczne.

 

-- 16 wrz 2014, 12:07 --

 

czesctoja, nie zawsze jest łatwo kochać babcię w ten sposób, żeby odczuwać bliskość, dzieli Cię z nią różnica pokoleniowa, często miłość babci jest specyficzna - wie co jest dla Ciebie dobre lepiej od Ciebie albo nie jest po prostu w stanie Cię za bardzo zrozumieć.

Jeśli chodzi o Jezusa, to wiesz w teorii że Cię kocha, ale jest to zapewne dla Ciebie zupełna abstrakcja, Jezus nie przytuli, nie pocieszy (to znaczy niektórzy powiedzą, że tak, ale dlatego, że nauczyli się nawiązywać relację z Bogiem i odczuwać ją konkretnie w swoim życiu), to jakiś niewidzialny byt - ciężko odczuć z Nim bliskość, jeśli nie doświadczasz miłości i bliskości z człowiekiem. Miłość Boga przedstawia się na podobieństwo miłości ludzkiej - np. ojca do dzieci - potrzebny jest konkretny wzór, żeby go przenieść na Boga - jeśli ktoś nie ma tego wzoru, to będzie to dla niego abstrakcja.

Piszesz że Twoja mama nie mieszka z Tobą, a jak się układała Twoja relacja z nią kiedy byłeś dzieckiem?

 

Babcia napewno mnie kocha, bo nikt by od tak nie zrobił tyle dla mnie co ona.

 

Faktycznie tak było jak mówisz, aż do spowiedzi 2 miesiące temu, właśnie wtedy poczułem, że Jezus mnie kocha i że ja go nie kocham. Odczułem Jego faktyczną miłość - czegoś takiego nie czułem jeszcze nigdy w życiu...

 

-- 16 wrz 2014, 12:10 --

 

Czesctoja , ale chyba jednak kogoś w życiu jednak kochałeś, skoro teraz wiesz, że nie kochasz?

Ja mam o tyle podobnie, że nie wiem czy kogokolwiek kochałam, raczej wszystkie dodatnie uczucia jakie żywię do innych( nie ma tego zbyt wiele co prawda), są natury "przyzwyczajeniowej" i wynikają z lubienia z jakiegoś powodu tych osób, więc podejrzewam, że to nie miłość.

 

Nigdy nie kochałem, mam podobnie do Ciebie (nie tak samo, ale podobnie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, Twoja postać na tym forum to swoisty fenomen. Podejrzewasz u siebie masę zaburzeń, o jakim by problemie czy dziwactwie nie było mowy, to okazuje się, że też go masz (przynajmniej tak twierdzisz), a jednocześnie nie widać u Ciebie jakiejkolwiek woli, by coś się zmieniło na lepsze, nie mówiąc o chęci terapii. Zastanawia mnie, co dla Ciebie wnosi to, że kolejny raz przyznasz "ja też..."

Człowieku, jeśli rzeczywiście masz te wszystkie problemy, pod którymi się zgłaszasz, to samo się nie poprawi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, Twoja postać na tym forum to swoisty fenomen. Podejrzewasz u siebie masę zaburzeń, o jakim by problemie czy dziwactwie nie było mowy, to okazuje się, że też go masz (przynajmniej tak twierdzisz), a jednocześnie nie widać u Ciebie jakiejkolwiek woli, by coś się zmieniło na lepsze, nie mówiąc o chęci terapii. Zastanawia mnie, co dla Ciebie wnosi to, że kolejny raz przyznasz "ja też..."

Człowieku, jeśli rzeczywiście masz te wszystkie problemy, pod którymi się zgłaszasz, to samo się nie poprawi...

Początek zmian to trochę jak wypłynięcie z wyspy na morze, na którym jest sztorm, nie spieszy mi się do "sztormu".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tytuł: Miłość

 

A mnie jakoś razi gdy ktoś pisze, że miłość nie istnieje. Są rożne jej rodzaje. To, że ktoś nie chce/nie potrafi kochać to nie znaczy, że nie ma takiego uczucia jak miłość. Wrażliwość i empatia to miłość.

 

Tak, tylko to prywatna opinia tej osoby. I może też nie doświadczyła tej miłości, więc kompletnie tego nie czuje, choć może na nią zasługuje.

 

Sorry, że zamiast Ci napisać tutaj jako pw mi wyszło :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spoko, odpiszę to samo co odpisałam. :P

 

W moi świecie też nie ma miłości już prawdziwej, i ja nie wiem czy kiedykolwiek będzie. Ale tak, wiem co to jest, ten stan istnieje i istnieje to na świecie, jest coś takiego jak miłość. Istnieje też zło i zawiść na świecie. Unosi się w powietrzu i otacza nas, choć nie zawsze jesteśmy w stanie tego doświadczyć. Ale miłość jest, istnieje pomiędzy ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesctoja, Może to dlatego ja po swoich kopach życiowych nie potrafię nikomu zaufać(w kwestii kobiet) jak już jakaś się na mnie uweźmie to spieprzam jak najdalej. Z natury kobiety brzydzą się na mnie choćby splunąć a jak już się przystawiają to chyba tylko że mają jakiś interes w tym. A co do miłości to może i istnieje ale jak zmieniają się czasy tak coraz bardziej przelicza się uczucia na pieniądze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×