Skocz do zawartości
Nerwica.com

sytuacja na studiach-reakcja lękowa, urojenia.Jak się zachow


Rekomendowane odpowiedzi

Po prostu maciek,

W pracy jest łatwiej niż na studiach i nie trzeba mieć aż tak dużej wytrzymałośći psychicznej jak na studiach.

Uwazam, ze jest zupelnie odwrotnie. (z wlasnego doswiadczenia)

Ale tez znam sporo ludzi, ktorzy w pracy funkcjonuja lepiej niz w szkole czy na studiach. Mnie to zawsze dziwilo.

 

-- 05 sie 2014, 15:08 --

 

Studia i stres na nich przy dzisiejszych zakładach pracy to praktycznie pikuś.

No dokladnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale tez znam sporo ludzi, ktorzy w pracy funkcjonuja lepiej niz w szkole czy na studiach. Mnie to zawsze dziwilo.

W pracy mnie nikt nie wywołuje do odpowiedzi na ocenę przed całą klasą, która się ze mnie śmieje :roll:

Więc oceniam pracę jako łatwiejszą niż chodzenie do podstawówki. Tak to ciężko zrozumieć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cyklopka, Praca moim zdaniem pochłania dużo więcej energii, musisz w niej siedzieć na siłę i to wcale nie krótko. W szkole są często przerwy, panuje więcej luzu, nic się nie stanie jak czasami nie przyjdziesz, możesz zdawać np. w późniejszym terminie.. jedyne co musisz robić to siedzieć i słuchać. Poza tym, gdy coś ci dolega to cię nie wywalą a w pracy owszem.. :roll:

 

-- 05 sie 2014, 18:03 --

 

W szkole nie siedzisz 40 godzin tygodniowo...

można tak dalej wyliczać..

 

-- 05 sie 2014, 18:19 --

 

Jest mnóstwo wolnego w szkole, ferie, wakacje..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale nie rozumiesz, że nie wszyscy mają taką samą pracę?

Nie wszyscy pracują w dużych firmach, gdzie siedzą długo w biurze, odpowiadają za siebie i swój zespół/swoich podwładnych przed srogim szefem :roll:

 

Schemat beztroskie dzieciństwo vs. stresująca ciężka praca zawodowa nie musi pasować do każdego człowieka, bo każdy ma inne doświadczenie, ktoś mógł mieć duże problemy w szkole , a pracę ma łatwą.

 

Żeby nie gadać o mnie, przykład z sąsiedztwa, mały dresiarz ze względu na rejonizację wylądował w najlepszym gimnazjum w mieście, gdzie kujony z całego województwa się biły o miejsca, a jego musieli przyjąć, bo nie składał papierów nigdzie indziej, a mieszka w centrum (ot, jedyna dresiarska rodzina na Starym Mieście). Dostał fobii szkolnej (z diagnozą na papierze) i musiał mieć nauczanie indywidualne. Teraz ma 18 lat i dajmy na to praktyki w warsztacie samochodowym. Też mu powiesz, że praca (grzebanie w samochodach, co robił od maleńkości z ojcem i bratem) jest bardziej stresująca niż szkoła? :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, że jesteście. Chcę powiedzieć, że czytam Wasze odpowiedzi, jednak nie jestem w stanie w tej chwili odpisać. Czuje takie napięcie, że nie moge nic zrobić, mam wrażenie, że zaraz wybuchne. Trace jasny umysł, nie wiem, co ze soba zrobić.. Boje się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bączku, czasem trzeba WYBUCHNĄĆ, to dobrze robi na nerwy. To lepsza alternatywa niż trwanie w napięciu i lęku. Nie bój się tego, tylko daj sobie upust. Ja na takie okazje mam worek treningowy w piwnicy :D Od kiedy go mam moje napięcia zmniejszyły się o 50%. Lęk jest drugą stroną agresji, jeśli nie możesz pozbyć się lęku, przemień go w złość i walnij w coś, to naprawdę uwalnia....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niełatwo mi sie pisze. Sterczę tu, jak kołek, żeby schwytać myśli, które akurat uciekają. Mam rozbiegany wątek, trace podczas rozmów na żywo, prywatnych skupienie, więc pisanie wychodzi mi tym trudniej akurat teraz. Nie zawsze mogę odpisać na czas. Na ogół loguje się, zaczajam się tutaj, a potem dezerteruje. Mam nadzieję, że to nie problem, że czasem będę odpisywać z opóźnieniem. Jest tak dlatego, że nieustannie podtrzymuje lęk, żeby nie eskalował, sposobu na niego nie mam, ani nie mogę go zażegnać, więc staram się chociaż, żeby nie opanowywał wszystkiego - przez to odcinam emocje od myslenia, dzieje się to kosztem ogromnego wysiłku i prowadzi do zdysocjowania i obniżenia możliwości umyslowych. Nie wiem, jak brzmie.

 

monk.2000, rozumiem Cię. Kiedys bawiłam się atrybutami i akcesoriami studenta, jednak przyszedł taki czas, że musiałam wykonac kawal pracy twórczej. Wtedy okazało się, że nie da się prowadzić skoordynowanej, zorganizowanej i zintegrowanej wieeelomiesięcznej działaności z praca badawcza bez ruszenia (wzruszenie/wzburzenia) zdolności myślenia. Okazało się, że bardzo dysocjuje i nie napisze tej pracy, jeśli nie przestane się dzielić i rozdrabniać na objawy. By przywrócić pamieć, musiałam włożyć rękę w wężowisko emocji i tym sposobem stałam się twórcza. Tym sposobem tez wypuscilam byczego zwierza, potwory i spółkę. Zaburzenia lękowe, urojenia.

 

Inga_beta, fajnie, że tu wpadłaś. Czytałam Twoje posty w innym wątku i mogę Ci powiedzieć, że zazdroszczę Ci terapeuty. Kogoś takiego bym potrzebowała. Faktycznie popadłam w zrezygnowanie.. Jeśli chodzi o moją terapeutkę, mam do niej trochę niepewny stosunek. Wydawalo mi się, że jest ok, ale powoli tracę przekonanie do niej. Odnosze wrażenie, że niezupełnie mogłyśmy dojść do porozumienia. Tzn., wychowywana bylam w sporej przemocy, zmanipulowaniu itd., a to wszystko podlane było sosem obłudy religijnej i religijnego podporządkowania i posłuszeństwa. Dochodzilam do granic obłędu, znosząc to wszystko, pozbawiona możliwości poskarżenia się komukolwiek, kneblowana słusznością zasad i surowym, niedopuszczającym sprzeciwu Bogiem. W wyniku silnej negacji rzeczywistości w domu rodzinnym i w najbliższym otoczeniu, do którego ogranczało się moje życie, nabawiłam się silnych zaburzeń dysocjacyjnych. Potrafię nie czuc własnego ciała, poszczególnych kończyn lub wybranych partii ciała. Mam silne zaburzenia pamieci, napięcie spala się w objawach somatycznych, kompulsjach, natręctwach, zazwyczaj o treści religijnej i czasem obrazoburczej, urojeniach, samookaleczeniu, depresji, lękach. Na ogół nie mam dostepu do masy wspomnień. Czuje sie pokawalkowana, rozkrojona na multum elementow. No więc, moja psychoterapeutka chyba nie do końca rozumie moje zachowanie na terapii. Na ogół na początku mam dosłownie chwilkę na odsapnięcie (dojeżdżam z daleka) i powiedzenie paru słów i/lub odpowiedzenie na pojawiające się pytanie już na wstępie kontaktu. Terapeutka jest aktywna, kontaktowa, zaangażowana. Zanim wyklaruje mi się temat w chaosie emocjonalnym, w jakim tam zachodze, czuje się już wprowadzona przez nią w określone ramy. Moja syt. psychiczna wyglada tak, że mam trudność w odczuwaniu przy drugim człowieku, pod wpływem jego obecności zerwaniu ulega więź ze swoim wnętrzem, jestem bardzo zaangażowana w postać terapeuty. Mogę wzrok wbic w podłogę, ale czuję każdy jej ruch. Ona się już z tego śmieje, że ja nie patrząc na nią, dokładnie wiem, jakie ruchy wykonuje. Trudniej mi być przy sobie. Dlatego tak ważne jest dla mnie, bym mówiła jej wszystko, co sie ze mną dzieje. Bardzo często emocja pogania emocje, a praktycznie, (prawie) zawsze. Kiedy raporuje jej, co czuje, ona chcę się już na tym skupić, a ja nie mogę, bo naraz zrywa się cała gama uczuć mi na głowę. Ona przystaje i naciska, żebysmy zatrzymały się na poprzednim temacie, ja jednak jestem już przy czym innym.

Nie wiem, czy mnie rozumiesz.

Ja potrzebuje najpierw poczuć sie przy niej bezpiecznie, nauczyć się być przy sobie i dzielić sie z drugim człowiekiem tym, co w sobie przechowuje. Jest to tym wazniejsze, że nie posiadam granitc i w kontakcie tracę swoją integralnosc. Bardzo szybko staje się też dla mnie obiektem, w związku z czym wywołuje cały koncert emocjonalny. Zaczynam słyszeć jej oddech, a na pytania o siebie regauje lękiem i dezorientacją, w efekcie czego pojawia się agresja. agresja znowu budzi lek. I tak w koło macieju. A ona po prostu chce się zatrzymać na jednym wątku, zazwyczaj tym pierwszym, którym inicjowałam. Potem się czuje winna i tak to wygląda.

 

Po prostu maciek, tak, jak napisałam, boje się, ponieważ taką reakcję lękowa to rodzi, niezrozumiałą, irracjonalnych rozmiarów. Po prostu.

O wiele bardziej wolę wykonywac proste, krótkoplanowane prace, o przewidywalnym przebiegu, z zaznaczoną metą i gratyfikacją, niż zaliczenia semestralne, wystąpienia publiczne, pracę dyplomową (dwa lata roboty + badania).

 

Dzięki, dziewczyny, że się za mną wstawiłyście.

 

Ermeline, nigdy nie próbowalam pracy z ciałem. Nie za bardzo wiem, z czym to się je.

 

małpka bubu, dziękuję Ci za słowa otuchy.

 

Więcej na raz nie dam rady napisać. Potem dopiszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem twoją sytuacje na terapii. Uważam że taka terapia jaką masz nie jest dla ciebie odpowiednia. Potzrebujesz takiej terapii i takiej postawy terapeuty jaką ja miałam przez kilka lat gdy terapeuta prezentował się prawie jak mumia.

Spokój, bezruch, brak emocji, cisza, uwaga skierowana na mnie, brak zaangażowania, neutralność, brak jakichkolwiek oczekiwań, odpowiadanie na moje reakcje.

Zwłaszcza że nie masz granic więc czujesz się bardzo zagrożona jakimkolwiek jej ruchem czy reakcją emocjonalną. Twoja obecna terapia powinna polegać na swobodnym wyrażaniu przez ciebie tego co czujesz i co myślisz a terapeutka powinna ci w tym spokojnie towarzyszyć, tak aby cię nie przestraszyć.

Właśnie przez to że tracisz siebie, swoją integralność w kontakcie z drugim człowiekiem terapeutka powinna być jak cień niczego nie narzucający i nieaktywny a tylko przyjmujący to co od ciebie wychodzi. Mnie taka postawa terapeuty dawała duże poczucie bezpieczeństwa.

Masz duży atut którym jest twoja niesamowita inteligencja przebijająca się spod tych lęków. Wbrew temu co tu niektórzy piszą, inteligencja bardzo pomaga w terapii, bo łatwiej dzięki niej można wyłapać ciągi przyczynowo skutkowe.

 

Jest taka metoda pracy z ciałem TRE którą można stosować samodzielnie a można ją śćiągnąć z chomika. Ja chciałam ją nawet stosować ale u mnie nie szło bo jestem zbyt odcięta od siebie.

Ponadto moja córka chodzi na terapię ciałem, somatoterapię w Krakowie i ta metoda też jest dobra, bo można się pozbyć niektórych przeżyć, nawet ich sobie nie przypominając.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inga_beta, zapewniam Cię, że nie jestem inteligentna. Po prostu pobudzenie nerwowe daje efekt rozpisania.

Inga, przepraszam Ciebie i resztę osób się tu wypowiadających, że dopiero teraz się odzywam. Przestałam pisac, bo wyjechałam do rodziny, niestety, podczas pobytu mi sie jeszcze pogorszylo. Trudno jest wysiedzieć przy ekranie monitora. Nie wiem, juz, dlaczego zdarzają sie ataki paniki i czy kiedykolwiek mina.

Inga, wieczorem napiszę Ci pw.

Dziekuje.

 

Czy na forum zmieniła się czcionka? Czy to już urojenia? Wydawało mi się, że była inna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×