Skocz do zawartości
Nerwica.com

Takie będą Rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie


buka

Rekomendowane odpowiedzi

Pozwoliłem sobie założyć temat po pewnych przemyśleniach na odnośnie naszego systemu edukacji,ale nie tylko naszego...

Miałem nawiązać w wątku o JKM ale wydaje mi się że temat zasługuje na poważniejsze potraktowane.

Inspiracją dla mnie dziś przejrzany dzienniczek uwag.To co tam wpisują panie nauczycielki początkowo wydało mi się

b.śmieszną anegdotką do opowiadania w towarzystwie.zrobiła mi dzień ta lektura więc przytoczę kilka cytatów-100%autentyk:

 

[W czasie obiadu Adam usiadł przy filarze i stukał głową.nie reagował na wołanie

by przestał.panie starały się zmienić jego zainteresowanie.chłopiec wstał

i uspokojony został zaprowadzony do sekretariatu-tam jest ciszej]

 

[igor na lekcji religi zabrał koledze Michałkowi kredki a później ugryzł go w palca]

 

[Dominik nie zechciał wstać i wyjść z klasą na korytarz (zajęcia ruchowe).Potem nie chciał

przyjść na dywan-wszystko robił oddzielnie od dzieci - w innym czasie]

 

[Czarek Buła z bratem wynieśli sanki z pod szkoły.Zdarzenie zostało nagrane na monitoring szkolny]

 

[skandaliczne zachowanie Daniela,(nie pracował na lekcji,chodził i krzyczał),Dawida (bił się z Dominikiem),Kamila(wstawał i krzyczał)

oraz Kamila (wstawał,bił się z chłopcami).Reszta klasy pracowała bardzo ładnie]

 

[Daniel powiedział do Kuby 'zajebany frajerze' i 'zamknij morde' po tym jak Kuba wyrzucił mu rzeczy z

piórnika na podłogę]

 

[Daniel cały czas jadł papier na lekcji,wcześniej będąc w łazience zamoczył włosy w umywalce

ponieważ 'było mu gorąco'.Na końcu lekcji przysunął ławkę do Pauliny]

 

[Podczas przepisywania z tablicy Daniel i Dominik cały czas chodzili do siebie i dokuczali sobie.

Nie słuchali nauczyciela przez co zaczęli rozpraszać innych uczniów.Daniel używał niestosownych

słów pod adresem Dominika.Dominik zabierał Danielowi rzeczy.Również Kuba i Igor dołączyli do

Daniela i zaczęli prowokowac Dominika.Na końcu lekcji Dominik zabrał naklejki Daniela i położył

się pod ławką.Daniel w złości próbował pchnąć na niego ławkę.Podczas przerwy zaczełam wpisywać

uwagę Dominikowi.Dominik próbował mi wyrwac dzienniczek.Gdy przyszła pani X,udało mi się wpisać uwagę]

 

[Dominik turlał się po podłodze w sali gimnastycznej.W czasie śpiewania hymnu nie chciał wstać z

podłogi nawet na polecenie dyrektora szkoły]

 

[Dzieci mają zadanie zapoznać się w necie z regulaminem ZOO]

 

Bynajmniej nie jest to jakaś patologiczna szkoła,ot taka przeciętna.Co mi leży na wątrobie.Otóż przyszła mi taka refleksja

czy powszechny obowiązek szkolny jest potrzebny.Nie mówie tu o bezpłatnych studiach ale o szkole wogóle.

Czemu służy trzymanie bachorów przez tyle lat w obozach gdzie nauczą się mentalnego dziadostwa a oduczą samodzielnego myślenia?

Niech nikt mi nie mówi że chodzi o edukacje.Alfabetu czy tabliczki mendelejewa moża nauczyć się w ciągu roku.Raczej chodzi o to żeby dzieciaki miały gdzie się podziać podczas gdy starzy pracują.

Dla mnie podstawówka a potem liceum to było coś co trzeba było przetrwać.Byłem frajerem i nie dogadywałem się z rówieśnikami,albo byłem traktowany jak niegroźny psychol.Zawsze chciałem być dorosły bo wydawało mi się że dorośli są...dorośli.Tymczasem /cenzura/ gdzieś zniknęło

moje dzieciństowo.Wyraźnie to sobie uświadomiłem.

Coś jak wyparcie,prawie nic nie pamiętam,tylko jakieś przebitki jak ze snu.Potem około 18 stało się coś na co nie byłem gotowy(nie uczyli mnie tego ani w szkole ani w rodzinie) i rozkurwiło mi się życie.

Przegrałem bo większość czasu chciałem dopasować się do systemu do którego pasowałem jak pięść do nosa,a potem kiedy dostałem szanse raz/100000 nie mogłem przestać udawać kogoś kim nie byłem.

Takie wyznanie,dupy ściskanie.

 

Jak ma się wasze dzieciństwo do tego co jest teraz?

 

Ha, ha, ha, poczytałam te uwagi w dzienniczku.

Obecnie szkoła nie tylko oducza samodzielnego myślenia i zapobiega wytwarzaniu się szerokich horyzontów (przez to, że wystarczy nauczyć się pod test, żeby ją skończyć), ale też kastruje chłopców, oczekując od nich zachowania grzecznych dziewczynek. Współczesna pedagogika zaczyna poddawać w wątpliwość nawet rywalizację w grach (bo takie niedobre emocje, be).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, mark123,

tak walnąc słabszego to każdy umie to właśnie przez przemoc robią się chorzy kolejni

na miejscu rodzica tego dziecka bym takiemu rękę up......lił przy samej d......... żeby nikogo nie walnął już

Nie chce mi się znów wałkować tematu różnicy pomiędzy karą cielesną a pospolitym wpierdolem, tak samo nie chce mi się znów wałkować rozróżnienia pewnych sytuacji wymagających ukarania.

 

Krótko: "rodzenie się kolejnych chorych" przez przemoc - dla mnie to bzdura. Od samego początku, ponieważ zakłada że rodzic który stosuje kary cielesne jest "chory". Jeśli tak uważasz, to w takim razie moi rodzice są "chorzy" bo nieraz dostałem po dupsku za takie czy srakie przewinienia. I - ? Jakoś nie chodzę po ulicach napierdalając słabszych. Wiesz czemu? Bo te kary cielesne były cześcią ogólnego wychowania. Pewnie, napierdalając dziecko po łbie za nic z dużym prawdopodobieństwem stworzysz potwora. Owszem, napierdalając dziecko regularnie bejzbolem po łbie za to że przynosi kiepskie oceny - masz znów duże prawdopodobieństwo stworzenia potwora. Ba, nawet napierdalając dziecko całkiem słusznie po nogach bejzbolem, bo właśnie otrzymało się ze szkoły wiadomość że pociecha połamała koledze nogę BEZ WYTŁUMACZENIA DLACZEGO SIĘ DZIECKO KARZE - również możesz stworzyć potwora!

 

Kiedy ktoś rzuca hasło "kara cielesna" czy "klaps" to niektórym ludziom od razu wyświetla się w głowie obraz pijanego typa w berecie i siatkowym podkoszulku, jedną łapą dzierżącego butlę "Żytniej" a drugą napierdalającego pięścią dzieciaka do połamania szczęki. Sorry, ale to jest złe skojarzenie.

 

Nauczcie się rozróżniać wychowanie od znęcania.

 

Jestem całkowicie przeciwny znęcaniu się nad dzieckiem, nawet wyjątkowo winnym. Dziecko to nie dorosły.

 

Nie da sie zrobić przepisu mówiącego że wolno gówniarzowi spuścić wpierdol i tym samym zmniejszyć gówniarskie wybryki na osiedlu.

Nie pojmuję całkowicie czemu. Skoro da się zrobić przepis mówiący że gówniarzowi nie wolno głosować dopóki nie stuknie mu 18-ka, to nie rozumiem czemu niby nie dałoby się zrobić przepisu mówiącego o dowolności środków wychowawczych. Dziecko to nie dorosły, powtórzę, ma inne prawa, inne przywileje, inne obowiązki - mnóstwo różnic, no chyba nie muszę nikomu tłumaczyć bo dziecko jakie jest każdy widzi. Tylko nie wszyscy chcą dostrzec to z obu stron. Tak jak nikt nie będzie składał dziesięciolatkowi pozwu o molestowanie seksualne, jak w tramwaju klepnie w tyłek jakąś panią, tak żadnemu rodzicowi czy nauczycielowi czy sąsiadowi nie powinno się wytaczać procesów o naruszenie nietykalności (czy jak to się tam zwie) po tym jak pacną tego dziesięciolatka przez łeb za wspomniane klepnięcie pani po tyłku. Dziecko nie ma takich samych praw jak dorosły, wbijcie sobie to do łba! Nie nawołuję do nadużywania tej przewagi, gdyż ponownie - jestem przeciwny ZNĘCANIU się nad dzieckiem. Za klepnięcie panią w tyłek w autobusie dziecko nie powinno zostać ukarane chłostą batem z żyletkami i miesiącem o chlebie i wodzie w piwnicy Fritzla. Każdy normalny człowiek wie gdzie przebiega granica, a każdy kto nie wie powinien ponosić konsekwencje. Dla mnie sprawa jest banalnie prosta i nie pojmuję jak ktoś może to tak drążyć i drążyć. W życiu nie pobiłem nikogo i nie uderzę pewnie nikogo do momentu kiedy w moim życiu pojawi się rodzina, dziecko, i kiedy to dziecko wyleje mi umyślnie zupę do buta.

 

Jesteśmy teraz w innym świecie....

Nie przeczę, dlatego właśnie sympatyzuję z Korwinowym nawoływaniem do "przywrócenia normalności".

w tym nie ma różnicy cios to cios i nikt mi nie wmówi że jest inaczej

dla mnie z takimi poglądami jesteś zwykłej maści bandytą teraz

Myślę, że szkolnym chuliganom o wiele bliżej do bandytyzmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obecnie szkoła nie tylko oducza samodzielnego myślenia i zapobiega wytwarzaniu się szerokich horyzontów (przez to, że wystarczy nauczyć się pod test, żeby ją skończyć), ale też kastruje chłopców, oczekując od nich zachowania grzecznych dziewczynek. Współczesna pedagogika zaczyna poddawać w wątpliwość nawet rywalizację w grach (bo takie niedobre emocje, be).

 

może uważasz jak co niektórzy prawomyślni że agresja jest dobra bo przygotowuje do życia w rodzinie?;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w tym nie ma różnicy cios to cios i nikt mi nie wmówi że jest inaczej

dla mnie z takimi poglądami jesteś zwykłej maści bandytą teraz

Błagam, bez żartów!!! Wytarganie dziecka za ucho to jest "cios"? Klaps po tyłku to jest "cios"?? "Cios" to jest też kiedy bokser komuś daje w mordę. No więc jeśli dla was klaps to jest to samo co cios potrafiący złamać kość to... to nie mam słów :D 5 groszy i 100 złotych to też to samo - pieniądz, ale chyba wiesz ile jest warte 5 groszy a ile 100 złotych..? Powiedz że widzisz różnicę, bo zaczynam tracić wiarę w ludzi i zdrowy rozsądek :D

 

Ty argumentujesz że nikogo na ulicy nie bijesz...ale zobacz na swoje poglądy. Ja mam obraz człowieka którego toczy wściekłość, czy wręcz furia do świata.

Nie będę się sprzeczał, ale jeśli uważasz że to jest efektem nie tego, że mamy popieprzony świat i że takie mi się poglądy ukształtowały przez te 30 lat na nim obecności, tylko tego że za dzieciaka dostałem kilka razy po dupie, to... masz do tego prawo, a ja tylko spytam (nie mówiąc wcale że się z tobą zgadzam) - czy nie liczy się efekt? Może i ociekam jadem, nienawiścią i furią, ale rozładowuję je nikomu nie szkodząc - pisząc pierdoły w internecie na przykład. Nadal uważam że to lepsze rozwiązanie niż pozwalanie dziecku na wszystko żeby wyrósł z niego człowiek kochający życie, świat, ludzi - ale dla zabawy biegający z maczetą za kibicami innej niż "jego" drużyny ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, w konstytucji od urodzenia ma się prawo do nietykalności cielesnej

Co jest czystym debilizmem bo dzięki temu np. mordercy, gwałcicielowi czy pedofilowi nie może legalnie ojciec zamordowanego/zgwałconego dziecka dać w mordę bo go za napaść oskarżą.

 

Konstytucje na szczęście można zmieniać.

 

Plus nadal nie odpowiedziałeś na pytanie: czy 5 groszy to to samo co 100 złotych..?

 

jak potrafisz przemocą tylko wychowywać to jesteś zwykłym bandytą

Tak, owszem, byłbym bandytą, a nawet mówiąc dosadniej - zwyczajnym ch*jem, gdybym potrafił tylko przemocą wychowywać, lub nawet gdybym tylko nawoływał do wychowywania przemocą. Tyle że ja wcale tak nie twierdzę. Ba, twierdzę wręcz przeciwnie, bo samą przemocą to nikogo się nie wychowa, można co najwyżej coś wyhodować. Natomiast klaps, wytarganie za ucho, chlaśnięcie pasem po tyłku - po pierwsze że nie mieszczą się w moim pojmowaniu "przemocy" (ponownie: 5 groszy a 100 pln...), po drugie zaś: ja tylko dopuszczam kary cielesne jako jedną z technik wychowawczych (matko, jakie terminy trzeba tworzyć żeby tak prostą sprawę wytłumaczyć). Czyli: nie mówię że jak dziecko wybije sąsiadowi szybę to od razu trzeba mu łamać rękę. Ale jak po rozmowach i innych niekontaktowych metodach wychowawczych dziecko notorycznie wybija sąsiadowi szybę, to jak najbardziej uważam że małego lania nie zaszkodzi wypróbować. Bo jak 10 razy nie trafia mówienie, to co będziesz robił, mówił do usranej śmierci i wstawiał tą szybę sąsiadowi do końca życia co tydzień?

 

Proszę ze mnie nie robić potwora i debila, bo ustawiczne powtarzanie że "tylko przemocą potrafię wychowywać" zaczyna mnie irytować. Proszę mi zacytować jakiś fragment w którym mówię że dziecko należy wychowywać wyłącznie laniem po dupie następnym razem. Gdybyś był moim dzieckiem to powoli zaczynał byś zasługiwać na lanie właśnie, bo w kółko powtarzam pewne rzeczy, ty nie chcesz pojąć / przyjąć do wiadomości, przekręcasz - w pewnym momencie skoro nie chcesz pojąć to się mówi "koniec" i chwyta się za pas bo ileż można? Nie chcesz pojąć po dobroci, może trzeba spróbować innej metody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klaps pasek jaka różnica

5 groszy i 5 złotych - jaka różnica? Ano faktycznie mniejsza niż powiedzmy... klaps a złamanie ręki. To jest jak 5 groszy i 100 złotych. I tu tkwi sedno sprawy: jak zgubię 5 groszy czy 5 złotych, to nie będę rozpaczał, ale jak zgubię 100 złotych to na pewno przynajmniej będę się starał je odszukać - bo 100 złotych to już duża kwota. I tak samo z karami cielesnymi - wykręcenie ucha czy klaps nie wyrządzą prawdziwej szkody, mają być swoistą granicą, żeby dziecko wiedziało gdzie ma się absolutnie zatrzymać z zachowaniem które się kara. Złamanie ręki to już gruba przesada - i każdy to wie.

 

Ja nic nie przekręcam. Nic nie umniejszam, nic nie usprawiedliwiam - bo nie ma i czego. Kładę kawę na ławę, ty walisz we mnie wymyślonymi oskarżeniami. Dżizas, ja mówię o klapsie czy pasku a ty traktujesz to jakbym zrzucał pieprzoną bombę na Hiroszimę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kradziesz 5zł czy 100 to i tak kradzież zasady się liczą

DOKŁADNIE! Tu się w pełni zgadzam! Dlatego też kradzieżą nie nazywamy zabrania skądś SWOICH złotówek ;) Jak widać tego samego przedmiotu (problemu) mogą dotyczyć różne zasady. QED.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś był moim dzieckiem to powoli zaczynał byś zasługiwać na lanie właśnie, bo w kółko powtarzam pewne rzeczy, ty nie chcesz pojąć / przyjąć do wiadomości, przekręcasz - w pewnym momencie skoro nie chcesz pojąć to się mówi "koniec" i chwyta się za pas bo ileż można?

 

Ferdynand k... spuszczaj spodnie :lol:

 

kradziesz 5zł czy 100 to i tak kradzież zasady się liczą

 

nie do końca bo do jakiejś tam kwoty-chyba 200zło-kradzież jest traktowana jako wykroczenie nie przestępstwo,także za zawinięcie 5zł do więzienia nie pójdziesz,chyba:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jak po rozmowach i innych niekontaktowych metodach wychowawczych dziecko notorycznie wybija sąsiadowi szybę, to jak najbardziej uważam że małego lania nie zaszkodzi wypróbować. Bo jak 10 razy nie trafia mówienie, to co będziesz robił, mówił do usranej śmierci i wstawiał tą szybę sąsiadowi do końca życia co tydzień?
A co w sytuacji, gdy po wypróbowaniu takich "metod wychowawczych", jak klapsy czy lanie, dziecko nadal postępuje wbrew woli osoby dorosłej? Jak to się skończy? Zakatowaniem dziecka w poszukiwaniu tej skutecznej "metody wychowawczej", która wreszcie utrwali w dziecku co wolno, a czego nie? :shock:

Gdyby w ten sposób postępowała Policja, czyli gdyby coraz to bardziej eskalowała "kary" w poszukiwaniu tej, która "podziała" na daną osobę, to pewnie nieraz byśmy widzieli na ulicach okładanie pałami kogoś, kto np. po raz kolejny przeszedł czy przejechał na czerwonym świetle. :?

 

deader, W tego typu rozumowaniu, jak powyżej wymieniłeś, zdaje się być ukryte przekonanie typu "dziecko to diabeł wcielony, który tylko czyha, by zrobić coś złego, a rolą rodzica jest do tego nie dopuścić". :roll:

Nikt nie rodzi się z wpojonymi zasadami czy normami zachowań - każdy człowiek dochodzi do tego poprzez zdobywanie doświadczeń (które są bardziej skuteczne, niż kazania, zakazy czy nakazy). I dlatego dziecko np. na równi z zaglądaniem i badaniem "co w trawie piszczy", wtyka palec w oko innego dziecka, bo widzi "coś małego, białego i lśniącego", co je zainteresowało (dla dziecka tego typu doświadczenia są równorzędne, a dla osób dorosłych jedno jest "dobre", a drugie "złe"). Najprawdopodobniej spotka się z nieprzychylną reakcją. I ważne jest, by ta reakcja przy kolejnych, takich samych zachowaniach była równie konsekwentna. A gdy tylko te reakcje będą niekonsekwentne (np. raz upomnienie, a innym razem klaps czy lanie), dziecko zacznie sprawdzać dlaczego raz jest tak, a innym razem inaczej.

 

A to, co najważniejsze, to fakt, że ukryte przesłanie, jakie kryje się za klapsami czy laniem jest takie: "kto ma siłę, ten ma rację, więc może narzucać swoją wolę". Czy na prawdę tego byśmy chcieli nauczyć kolejne pokolenia? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co w sytuacji, gdy po wypróbowaniu takich "metod wychowawczych", jak klapsy czy lanie, dziecko nadal postępuje wbrew woli osoby dorosłej? Jak to się skończy? Zakatowaniem dziecka w poszukiwaniu tej skutecznej "metody wychowawczej", która wreszcie utrwali w dziecku co wolno, a czego nie? :shock:

Gdyby w ten sposób postępowała Policja, czyli gdyby coraz to bardziej eskalowała "kary" w poszukiwaniu tej, która "podziała" na daną osobę, to pewnie nieraz byśmy widzieli na ulicach okładanie pałami kogoś, kto np. po raz kolejny przeszedł czy przejechał na czerwonym świetle. :?

Zacznę od d... strony: o ile się orientuję, w kodeksie karnym funkcjonuje pojęcie recydywy, działające na zasadzie: im częściej łapiemy obywatela X na wykroczeniu/przestępstwie Y, tym stopniowo zwiększamy karę za Y, żeby X wreszcie zrozumiał że Y jest zabronione. I nie mam nic przeciwko temu żeby ktoś trafił na krzesło elektryczne po tym jak 10-ty raz zostanie złapany pijany za kierownicą: widocznie 9 razy to było za mało, kary typu mandaty, zabieranie prawa jazdy i inne nie skutkują - człowiek który nie jest w stanie pojąć że prowadzenie po pijaku jest niebezpieczne jest niebezpieczny dla otoczenia i należy chwasta wyrwać.

 

Co do pierwszej części: najpierw odpowiem, potem sam się zapytam. Odpowiadam więc: tak jak jestem zwolennikiem używania kar cielesnych w procesie wychowawczym, aby nauczyć dziecko określać granice pewnych zachowań, tak samo jestem zwolennikiem zdrowego rozsądku oraz wierzę że ludzie wychowani w ten sposób będą właśnie znać umiar. Mówiąc krótko, jeśli zakazy słowne nie przynoszą rezultatu, jeśli kary psychiczne nie przynoszą rezultatu, jeśli karcenie cielesne nie przynosi rezultatu - to poddaję się. Szczerze, poddaję się, ponieważ kara cielesna to jest ostateczność, (czego nie chcą pojąć jej przeciwnicy) desperacka próba okiełznania dziecka kiedy wszystkie inne znane metody wychowawcze zawodzą. I każdy człowiek o odrobinie działającego mózgu potrafi rozpoznać kiedy płacz dziecka zmienia tonację z "ojeoj, płaczę bo nie podoba mi się to co się dzieje" na "AU-kurwa-ŁAA, TO K*RWA BOLI!!!". Przeciwnicy karcenia w ten sposób myślą że to jest właśnie głównym celem tej metody wychowawczej: zadać ból dla samego bólu. Otóż nie. Ważny jest kontekst. Klapsa da się wymierzyć tak że prawie się go nie czuje, to swego rodzaju zachowanie symboliczne, rytualne. Jeśli niegrzeczne dziecko dostaje klapsa w sklepie to czynnikiem który motywuje go do zaprzestania zachowań których rodzic nie chce nie jest sam klaps, co wynikłe z niego poczucie wstydu, wstydu że przed tyloma ludźmi dostało się w dupsko. Następnym razem dziecko jeśli nie chce się najeść wstydu - będzie bardziej uważać.

 

Teraz pora na pytanie, związane zresztą z tym że osobiście poddaję się jeśli klapsy nie spełniają swego zadania. Mianowicie: co ty (zakładam że mówisz w imieniu przeciwników klapsów, pasów i tym podobnych) zrobisz, jeśli dziecko mimo rozmów i innych metod wychowawczych - nadal nie chce się słuchać?

 

Podejrzewam że to co i ja, kiedy się poddam - pójdziesz z dzieckiem do psychologa, dziecko dostanie zwolnienie z iluś przedmiotów bo przeszkadza innym, przeniesiesz je do szkoły dla trudnej młodzieży, sąsiadom będziesz płacił regularnie za wybite szyby (proszę wziąć pod uwagę że jest to swego rodzaju metafora i tych szyb nie należy traktować dosłownie), w końcu i dziecko i rodzic zostają skierowani do psychiatry, gdzie oboje dostają prochy na uspokojenie.

 

Tyle że ja przynajmniej będę mógł powiedzieć przed pójściem do tego psychologa że "próbowałem wszystkiego" ;)

 

deader, W tego typu rozumowaniu, jak powyżej wymieniłeś, zdaje się być ukryte przekonanie typu "dziecko to diabeł wcielony, który tylko czyha, by zrobić coś złego, a rolą rodzica jest do tego nie dopuścić". :roll:

Nikt nie rodzi się z wpojonymi zasadami czy normami zachowań - każdy człowiek dochodzi do tego poprzez zdobywanie doświadczeń (które są bardziej skuteczne, niż kazania, zakazy czy nakazy). I dlatego dziecko np. na równi z zaglądaniem i badaniem "co w trawie piszczy", wtyka palec w oko innego dziecka, bo widzi "coś małego, białego i lśniącego", co je zainteresowało (dla dziecka tego typu doświadczenia są równorzędne, a dla osób dorosłych jedno jest "dobre", a drugie "złe"). Najprawdopodobniej spotka się z nieprzychylną reakcją. I ważne jest, by ta reakcja przy kolejnych, takich samych zachowaniach była równie konsekwentna. A gdy tylko te reakcje będą niekonsekwentne (np. raz upomnienie, a innym razem klaps czy lanie), dziecko zacznie sprawdzać dlaczego raz jest tak, a innym razem inaczej.

Nie mogę się zgodzić z początkową tezą :) Ja wcale nie zakładam z góry że dziecko to szatan. Ba, przeciwnie, jestem pewien że generalnie więcej jest dzieci które nie będą potrzebować ekstremalnego wychowania. Nigdzie też nie mówię że wychowanie to samo lanie za nic w przerwach pomiędzy otwieraniem kolejnego piwa. I zgadzam się, że reakcje w pewnych sytuacjach powinny być konsekwentne. To znaczy - nie sądzę żeby było dobrym pomysłem za rozlanie mleka zacząć od upominania, a za wybicie szyby od razu sięgać za pas. Wydaje mi się że we wszystkich takich sytuacjach "stopniowanie" metod wychowawczych powinno być takie samo: najpierw wytłumaczenie co dziecko zrobiło i dlaczego rodzic chce żeby tak nie robiło; przy ponownym złamaniu zakazu należy się słowne upomnienie i przypomnienie dlaczego nie chcemy żeby dziecko robiło rzecz X; dopiero kiedy wszelkie "pokojowe" rozwiązania nie skutkują, można spróbować rozwiązań siłowych. Ważne jest aby nie osiąść na laurach i zobaczywszy że metoda zadziałała przy, przykładowo, wybijaniu szyb - nie zacząć jej stosować jako pierwsze rozwiązanie w innych sytuacjach. Żeby nie próbować każdego problemu od razu biciem.

 

A to, co najważniejsze, to fakt, że ukryte przesłanie, jakie kryje się za klapsami czy laniem jest takie: "kto ma siłę, ten ma rację, więc może narzucać swoją wolę". Czy na prawdę tego byśmy chcieli nauczyć kolejne pokolenia? :roll:

Yyy, a przepraszam, czego chcemy go nauczyć..? Że rację ma słaby? Wychować generację cipolągów chodzących w rurkach i uważających że islam to religia pokoju i nie należy z nim walczyć bo to oznaka nietolera... wróććććććććć my JUŻ wyhodowaliśmy takie pokolenie.

 

Chodzi o to, by nauczyć dziecko, że do pewnego wieku rację ma ten kto jest jego opiekunem, i że wedle tej racji powinien funkcjonować. Kiedy wyzwala się spod tej opieki, osiągając pełnoletniość, przechodzi pod inną opiekę - państwa - i też powinno się wiedzieć że wedle racji tego państwa powinno się funkcjonować, i wiedzieć ze ma ono prawo użyć siły jeśli się jest nieposłusznym. Nie chodzi o to, by nauczyć dziecko że spuszczenie wpierdolu jest rozwiązaniem problemu. Chodzi o to, ze dziecko ma być posłuszne rodzicowi, kropka. I do momentu kiedy synkowi się pierwszy wąs nie sypnie a córce cycki nie zaczną wyrastać, to rodzic powinien mieć prawo stosowania takich metod, jakie uważa za skuteczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, jak nadal nie słucha znaczy że nie nadajesz się na to by mieć dzieci raz

dwa w ten sposób będą właśnie znać umiar. - umiar czasem jest potrzebny ale czasem nie

w takim razie wychowujesz człowieka do państwa totalitarnego, który nie potrafi sam myśleć, bronić się itd

i dzieciak myśli że przemoc=władza

nic dziwnego że skoro tak wychowują to ofiary się nie bronią nie walczą, wszystko zabronione ograniczone wyrastają ludzie któremu można zabrać portfel bo się boi pobicia a powinien mieć prawo wtedy wyjąć

45 i kula łeb to samo z ofiarami gwałtów nie uderzą nie dadzą rady jeszcze siebie obwiniają

dziwić się że tu jest syf jaki jest skoro obywatel zna umiar w obronie swoich praw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, jak nadal nie słucha znaczy że nie nadajesz się na to by mieć dzieci raz

Co? :shock: Zaraz zaraz, a jakim cudem możesz przewidzieć przed narodzinami jaki dziecko będzie miało charakter? :shock: Wielu ludzi którzy nie bili swoich dzieci wychowało morderców, gwałcicieli, złodziei... Więc jak dla mnie to jest czyste za przeproszeniem pierdolenie.

 

dwa w ten sposób będą właśnie znać umiar. - umiar czasem jest potrzebny ale czasem nie

w takim razie wychowujesz człowieka do państwa totalitarnego, który nie potrafi sam myśleć, bronić się itd

Człowieku, żyjesz w totalitarnym systemie, czy tego chcesz czy nie, chyba lepiej żyć do niego przystosowanym niż jak my, wariaty, stanowić margines..? Sądzę jednak że nie pojmie pan, panie Ferdku, tego argumentu, bo ludziom totalitaryzm kojarzy się z Hitlerem bądź Chinami, nie widząc że wszystkie systemy są totalitarne (zawsze na górze jest ktoś kto jest najsilniejszy) tylko nie wszystkie się z tym obnoszą. Myślisz że ustrój w Polsce nie jest totalitarny? Że masz wolność wyboru? Bullshit, masz wolność wyboru jakie płatki zjesz na śniadanie, masz wolność konsumpcyjną, wolność pozorną, wolność zdemagogizowaną. Bo wolności w tym chociażby jak wychować swoje dziecko - już nie masz.

 

nic dziwnego że skoro tak wychowują to ofiary się nie bronią nie walczą, wszystko zabronione ograniczone wyrastają ludzie któremu można zabrać portfel bo się boi pobicia a powinien mieć prawo wtedy wyjąć

45 i kula łeb to samo z ofiarami gwałtów nie uderzą nie dadzą rady jeszcze siebie obwiniają

dziwić się że tu jest syf jaki jest skoro obywatel zna umiar w obronie swoich praw

No i patrz, zgadzamy się w tym że złodziejowi powinno się móc z miejsca strzelić w czachę - ale też, patrz, jest to niezgodne z prawem. Tak samo jak kary cielesne jako metoda wychowawcza. Czyli jak widać można popierać rzeczy które są ogólnie uznawane za niepoprawne, które są karalne - i myśleć że twoja wersja rzeczywistości jest najlepsza. Inną sprawą jest wcielenie ich w życie. Ja bym zresztą wolał społeczeństwo w którym nikt nie kradnie, bo jest za młodu wystarczająco nauczony że kradzież jest zła, a jeśli jest tego nienauczony, to zostaje poddany eutanazji; wolałbym społeczeństwo w którym okradziony obywatel nie musi się stresować, bo wie że winnego w ciągu 24 godzin namierzą po wszytym chipie i nie tylko odzyska swoje zrabowane pieniądze, ale też obejrzy w TV publiczną egzekucję złodzieja.

 

Ale to już dygresje i moje utopijne wizje przyszłości. Dziwi mnie tylko że uważasz że z bicia wyrastają ludzie agresywni, jednocześnie narzekając że według mnie z bicia wychowa się pokolenie maminsynków. Wedle tej logiki powinieneś być zadowolony że dzieci się bije, bo wyrosną na pewnych siebie siłaczy którym nikt nie podskoczy.

 

Jak by nie było powinieneś popierać kary cielesne bo albo działają na twoją korzyść albo potwierdzają twoje teorie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, nie ma chyba takiego kraju na świecie, w którym zaostrzenie prawa skutkowałoby zmniejszeniem przestępczości. W niektórych krajach było wręcz odwrotnie, bo do tych przestępstw, które "zwykle" były, dochodziły nowe, które dotyczyły "wywinięcia się" podejrzanego (tuszowanie dowodów, zastraszanie świadków, korupcja itd.).

 

Cieszę się, że nie posunąłbyś się dalej, niż do lania. Jednak tym samym dąłbyś dziecku do zrozumienia, że musi Cię słuchać tak długo, jak długo "nie przetrzyma" Cię, czyli skoro klapsy nie poskutkują, Ty się poddasz, a dziecko może robić wtedy co tylko zechce.

Ponadto owo zawstydzenie, o którym napisałeś nie spowoduje, że dziecko przyswoi sobie, że w takiej sytuacji tak się nie postępuje. Zapamięta za to, że gdy jesteś w pobliżu ma się zachowywać tak, jak sobie życzysz (by uniknąć upokorzeń), ale gdy w pobliżu już Cię nie ma...

 

Mianowicie: co ty (zakładam że mówisz w imieniu przeciwników klapsów, pasów i tym podobnych) zrobisz, jeśli dziecko mimo rozmów i innych metod wychowawczych - nadal nie chce się słuchać?
Rozpatrzmy to na banalnym przykładzie: dziecko bije łopatką koleżankę czy kolegę z piaskownicy.

Proszę, by tak nie robiło. A zarazem daję do wyboru: jeśli przestanie, będzie mogło bawić się dalej, jeśli nie przestanie, pójdziemy do domu. I podkreślam, że to do dziecka należy wybór. Jeśli dziecko postanawia zaprzestać bicia, chwalę je za taki wybór. A jeśli postanawia nadal bić kogoś łopatką, idziemy do domu (zarazem nie piętnuję i nie robię wyrzutów za to, że dziecko wybrało taką opcję - jego wolna wola, ale i odpowiednie konsekwencje). Po całej sytuacji rozmawiam z dzieckiem dlaczego tak postąpiło. Przykładowo: jeśli z rozmowy wyniknie, że bicie łopatką było odpowiedzią na zabranie zabawki, proponuję inne możliwe rozwiązania tej sytuacji (poproszenie o zwrot zabawki, pobawienie się inną zabawką).

Ilość takich doświadczeń, jakie dziecko musi zebrać, zależeć będzie od jego charakteru. Jednak w końcu dziecko zacznie się zachowywać w zgodzie z oczekiwaniami.

 

Gdybym miał płacić za rozbijane przez dziecko szyby, nauczyłbym je, że cokolwiek zrobi, ja za to mam odpowiadać. A gdy zawsze jest ktoś, kto płaci za czyjeś błędy, to prosta droga do wychowania nieodpowiedzialnego człowieka.

Jeśli moje dziecko wybije szybę, niech ze swojego kieszonkowego zapłaci za jej ponowne wstawienie (lub w inny sposób niech naprawi szkodę, którą wyrządziło). Co prawda kieszonkowe będzie pewnie pochodziło i tak z kieszeni osoby dorosłej, jednak dziecko odczuje taką lekcję odpowiedzialności, gdy zabraknie mu pieniędzy na jego potrzeby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, nie ma chyba takiego kraju na świecie, w którym zaostrzenie prawa skutkowałoby zmniejszeniem przestępczości. W niektórych krajach było wręcz odwrotnie, bo do tych przestępstw, które "zwykle" były, dochodziły nowe, które dotyczyły "wywinięcia się" podejrzanego (tuszowanie dowodów, zastraszanie świadków, korupcja itd.).

 

 

 

 

to prawda za to gdy więcej obywateli umie się bronic przed przemocą to tak

ilość brutalnych przestępstw spada wraz z liczbą posiadaczy legalnej broni

 

-- 09 cze 2014, 12:55 --

 

http://preppingtosurvive.com/2012/06/18/as-gun-ownership-increases-violent-crimes-decreases/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, co innego obrona własna a bicie bezbronnego dziecka

Co innego bicie obcego człowieka, co innego bicie swojego dziecka - to tak jak z pieniędzmi, pamiętasz analogię?

 

charakter dziecka nie ma znaczenia to rodzic je kształtuje - (nie biciem )

Powtórzę - jest to połowiczny bullshit, koncepcja tabula rasa odeszła już chyba do lamusa. Charakter dziecko sobie kształtuje samo, każdy sam sobie kształtuje charakter. Wychowanie to inna sprawa. Wychowanie może mieć wpływ na charakter i vice versa, ale nie są to terminy tożsame.

 

wolnośc jest tylko ludzie mózgu nie mają i nie wiedza jak korzystać

Tak, masz wolność do tego żeby jako człowiek z mózgiem z premedytacją trzepać posty z ortami. Yeah, ale wolność. Jakże umiejętnie wykorzystana...

 

Każdy kto myśli że jest wolny, jest zabawny :3 Doprawdy, żyjąc w miejscu gdzie jesteś zmuszony do chodzenia do pracy, do utrzymywania kontaktów z innymi ludźmi, do pierdyliarda innych rzeczy - jeśli myślisz że jesteś wolny, to znaczy tylko że jakieś korpo dość dobrze sprzedało ci koncepcję wolności. Myślisz że wolność to możliwość zagłosowania na lewo bądź prawo. Bullshit, wolność to wolność, wolność to choćby możliwość wyskoczenia na ulicę wymachując dongiem na wszystkie strony. Ile tak pobiegasz po ulicy zanim cię zwiną do sześciopaka? Żyjesz w świecie totalitarnym i nie masz przed tym ucieczki, sorry, taki mamy klimat. Wiem że ludzie lubią się oszukiwać, ale aż tak? :roll:

 

deader, nie ma chyba takiego kraju na świecie, w którym zaostrzenie prawa skutkowałoby zmniejszeniem przestępczości. W niektórych krajach było wręcz odwrotnie, bo do tych przestępstw, które "zwykle" były, dochodziły nowe, które dotyczyły "wywinięcia się" podejrzanego (tuszowanie dowodów, zastraszanie świadków, korupcja itd.).

Skoro w Chinach dość dobrze funkcjonuje zasada jednego dziecka, to znaczy to tylko jedno: w krajach gdzie próbowano zaostrzyć kary - nie zaostrzano ich dostatecznie. Gdyby przywrócić karę ucinania ręki za kradzież, to sądzę że jednak liczba kradzieży by zmalała. Ot choćby dlatego że dziś ludzie nie potrafią żyć bez stukania smsów i postów na fejsbuku więc zastanowili by się dwa razy czy chcą tracić połowę "siły pisarskiej". Poza tym nie uważam do końca aby zaostrzone kary były dla przestępców. Posłużę się cytatem z wiecznie żywego Carlina: "Po co marnować karę śmierci na dilerów narkotyków - przecież oni nie boją się śmierci, codziennie walczą ze sobą o wpływy, o terytoria, ucinają sobie łby... Ale - ! Gdyby wprowadzić karę śmierci za pranie brudnych pieniędzy z narkotyków to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby nagle bandy cipkowatych bankierów stanęło przed ryzykiem kary śmierci". Ostra kara ma odstraszać potencjalnych przestępców, oraz dawać ofiarom poczucie sprawiedliwości.

 

Proszę, by tak nie robiło. A zarazem daję do wyboru: jeśli przestanie, będzie mogło bawić się dalej, jeśli nie przestanie, pójdziemy do domu. I podkreślam, że to do dziecka należy wybór. Jeśli dziecko postanawia zaprzestać bicia, chwalę je za taki wybór. A jeśli postanawia nadal bić kogoś łopatką, idziemy do domu (zarazem nie piętnuję i nie robię wyrzutów za to, że dziecko wybrało taką opcję - jego wolna wola, ale i odpowiednie konsekwencje). Po całej sytuacji rozmawiam z dzieckiem dlaczego tak postąpiło. Przykładowo: jeśli z rozmowy wyniknie, że bicie łopatką było odpowiedzią na zabranie zabawki, proponuję inne możliwe rozwiązania tej sytuacji (poproszenie o zwrot zabawki, pobawienie się inną zabawką).

Ilość takich doświadczeń, jakie dziecko musi zebrać, zależeć będzie od jego charakteru. Jednak w końcu dziecko zacznie się zachowywać w zgodzie z oczekiwaniami.

To ostatnie zdanie to tylko założenie i myślenie życzeniowe. Wiem że wielu chciałoby (albo: wolałoby) myśleć że żyjemy w świecie pięknym, czystym, idealnym. Ale tak nie jest: są elementy życia które są naprawdę syfiaste. Może będziesz miał farta i twoje dziecko się takie okaże. Ale na moje pytanie nadal nie odpowiedziałeś: co jeśli dziecko NIE REAGUJE, zupełnie NIE REAGUJE na pokojowe rozwiązanie sprawy?

 

Gdybym miał płacić za rozbijane przez dziecko szyby, nauczyłbym je, że cokolwiek zrobi, ja za to mam odpowiadać. A gdy zawsze jest ktoś, kto płaci za czyjeś błędy, to prosta droga do wychowania nieodpowiedzialnego człowieka.

Jeśli moje dziecko wybije szybę, niech ze swojego kieszonkowego zapłaci za jej ponowne wstawienie (lub w inny sposób niech naprawi szkodę, którą wyrządziło). Co prawda kieszonkowe będzie pewnie pochodziło i tak z kieszeni osoby dorosłej, jednak dziecko odczuje taką lekcję odpowiedzialności, gdy zabraknie mu pieniędzy na jego potrzeby.

Zakładasz że uda ci się nauczyć dziecko to i tamto... Wszystko pięknie, ale co jeśli przytrafi ci się szatan który no, ni cholery nie poddaje się twoim metodom wychowawczym? Pytam jasno i proszę o jasną odpowiedź (ja takiej udzieliłem): CO ROBISZ KIEDY DZIECKO NIE PODDAJE SIĘ TWOIM METODOM WYCHOWAWCZYM? Próbujesz cudzych metod, próbujesz swoich do usranej śmierci, wywalasz dziecko na ulicę..? Ja mówię: wypróbowuję wszystkie znane mi metody wychowawcze, potem biorę dziecko do specjalisty. Ty - ?..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×