Skocz do zawartości
Nerwica.com

Po co żyjecie, czy to ma jeszcze jakiś sens?/sens zycia


mtk

Rekomendowane odpowiedzi

O ludzie....aż mi się rzygać chce jak patrze na to pytanie. Jak ja długo się z tym męczyłam, żeby w końcu określić sens życia. Powstawało wiele teorii. Myślałam myślałam, aż w końcu wymyśliłam. Dwa zdania

1. "Ludzie żyją dla Ciebie, Ty żyjesz dla ludzi"

2. "Pewne sprawy nie należą do umysłu, więc nie należy ich nim rozważać"

ad.1. Tego chyba tłumaczyć nie trzeba. Żyjesz dla ludzi. To nadaje życiu sens. A oni dla Ciebie

ad.2 rozmyślanie 'życie ma sens, czy nie ma sensu? Logicznie rzecz biorąc nie ma, praktycznie nie ma, teoretycznie ma'- to zupełnie bez sensu! Doszłam do wniosku, że w to, że życie ma sens, trzeba wierzyć. Z całego serca. wierzyć także w to, że nasze cierpienie do czegoś prowadzi. To należy do serca. Trzeba wierzyć. Nic innego nie pozostaje. Umysłem do niczego nie dojdziesz. Są pewne sprawy, które człowiekowi nie są dane zrozumieć i znać. Więc po co się męczyć. Trzeba po prostu wierzyć, że to co tutaj jest, ma sens i do czegoś prowadzi. Nic więcej!

Pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ życie ma ogromny sens!!

 

Niestety nie wiem czy powinnam opisywać sens życia, który ja widzę tak w pełni, ponieważ wiąże się on z moją wiarą i nie wiem czy każdy chciałby o tym czytać. Nie chcę, by zarzucano mi propagowanie swoich religijnych przekonań w miejscu do tego nieprzeznaczonym. Ale myślę, że mogę napisać o czymś, co poniekąd także z wiary wynika, aczkolwiek ja nie wiążę tego z nią.

Otóż dla mnie sensem życia jest możliwość obcowania z innymi ludźmi, bycia z nimi w tych pięknych i trudnych chwilach, niesienia pomocy, "uczłowieczania" tego świata. To właśnie znalazłam w wolontariacie. Wiem jednak, że nie jest łatwo troszczyć się o innych, gdy samemu ma się problemy ze sobą i całkowicie to rozumiem. Ale myślę, że warto czasem - zapominając na chwilę o swoim bólu - spojrzeć na świat dookoła, zobaczyć drugiego człowieka, uśmiechnąć się do niego. Wtedy człowiek czuje się od razu o wiele mniej samotny, zyskuje jakieś poczucie potrzeby bytu, sensu właśnie. Może to dla niektórych śmieszne, ale szczery uśmiech do/od kogoś jest właśnie tym, co nadaje temu życiu sens, a pomocna dłoń w cierpieniu wyciągana w obie strony sprawia tak naprawdę, że jesteśmy ludźmi.

Aby dostrzec sens bytu, trzeba dostrzec piękno otaczającego świata. Myślę, że jego okrucieństwo widać na codzień, za to o wiele trudniej jest wyjść na łono natury, położyć się na trawię i po prostu wsłuchać w to, co dzieje się dookoła - śpiewające ptaki, szumiące drzewa czy potoki. Ja znalazłam takie swoje miejsce, które lubię i wiem, że każdy gdzieś takie ma, nawet jeśli go nie dostrzega.

 

Życie każdego człowieka to droga, która nie kończy się w chwili śmierci (nie każdy musi w to wierzyć, wiem). Proponuję, Ty, Który Teraz To Czytasz, żebyś - nim zaczniesz zastanawiać się nad sensem - spojrzał na świat i na tych, którzy Cię otaczają trochę innym niż dotychczas okiem. Spróbuj zobaczyć to, co jest dobre i piękne, zauważ, ile dobroci każdego dnia dostajesz i ile sam możesz dać innym. Przyjrzyj się możliwościom, które daje Ci życie i zastanów się, jak najlepiej je wykorzystać. Przede wszystkim jednak - spójrz na siebie jak na istotę ludzką, ZAUWAŻ W SOBIE DOBRO, popatrz przez pryzmat swoich DOBRYCH STRON, i daj sobie prawo do posiadania wad, do bycia niedoskonałym.

 

 

Pewnie zaraz ktoś powie, że gadam głupoty, że przecież "i tak umrzemy, więc po co żyć", że "nie jestem wcale tu potrzebny". I ja doskonale rozumiem takie podejście, wiem że nie da się go zmienić z dnia na dzień, wiem jak to jest, gdy wszystko, absolutnie wszystko widzi się w czarnych barwach, a już najgorzej - samego siebie. ALE WIEM TEŻ, że każdy, kto żyje na tym świecie, jest tutaj w jakimś celu, jest POTRZEBNY. I Ty także, skoro jesteś tutaj - jesteś wiele wart...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie zaraz ktoś powie, że gadam głupoty

nikt tak nie powie bo bardzo ładnie to ujelas i madrze.

 

niestety ale gdy czlowiek czuje sie zle i to psychicznie zle bardzo ciezko jest w cokolwiek uwierzyc , wziasc sie w garsc bo takie pozytywne myslenie bardzo czesto pryska jak bańka mydlana i trzeba na prawde duzo sily zeby podtrzymac ten sens zycia zeby nie prysł!!!

Ja mam sens w zyciu chcialabym znalezc ta SIŁE zeby sens mojego zycia moc utrzymac, bo mam sens ale czesto z braku sily tak jak napisalam pryska!

Jestesmy naznaczeni , cierpimy i cale zycie bedziemy to cierpienie pamietac , a dlaczego akurat my..? tego nikt nam nie wytlumaczy!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnie sens zycia to milosc i ludzie, w sumie to sie laczy z wszystkim co nas otacza, a cierpienie.....czasami pozwala spojrzec na inne sprawy jasniej i mniej egoistycznie, pozwala docenic pewne aspekty zycia, ktore wczesniej byly dla nas malo wazne ale jakze potrzebne....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po co żyjemy po co cierpimy dlaczego nie możemy spokojnie dożyć starości. I tak umrzemy więc po co żyć skoro więcej cierpienia niż dobrych chwil? jak tu lubieć takie życie. Jaki jest sens w cierpieniu ? Dlaczego dobry człowiek zachorował mimo że nie należało mu sie to umarł w mękach.

 

 

po co zyjemy?: zyjesz dla innych, a nie dla siebie

 

po co cierpimy?: bo cierpienie uszlachetnia, ksztaltuje charakter, a przyjemnosc rozleniwia i degeneruje

 

dlaczego nie mozemy spokojnie dozyc starosci?: bo by nam bylo strasznie nudno jakby bylo spokojnie i nic sie nie dzialo

 

 

i tak umrzemy wiec po co zyc?: zeby cos pozostawic dobrego po sobie

 

skoro wiecej cierpienia niz dobrych chwil? : nie prawda, tylko od ciebie zalezy ile bedzie cierpienia a ile dobrych chwil

 

jak lubic zycie pelne cierpienia? : nie lubic, nie akceptowac, tylko zmieniac na lepsze

 

dlaczego dobry czlowiek zachorowal i umarl w mekach? : to juz wie tylko Bog, zapewne zeby poddac go probie, jak zniesie te cierpienie i smierc, i zeby poddac ciebie probie jak na te smierc zareagujesz, cz starcisz wiare w Boga, dobro i sens zycia, cz pozostaniesz dobrym czlowiekiem

a moze starcisz wiare w sens zycia, staniesz sie zlym czlowiekiem, a moze popelnisz samobojstwo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po co żyjemy po co cierpimy dlaczego nie możemy spokojnie dożyć starości. I tak umrzemy więc po co żyć skoro więcej cierpienia niż dobrych chwil? jak tu lubieć takie życie. Jaki jest sens w cierpieniu ? Dlaczego dobry człowiek zachorował mimo że nie należało mu sie to umarł w mękach.

 

Nikt nie mówił że świat jest sprawiedliwy. Trzeba jakoś sobie radzić, lepiej lub gorzej, ale starać się wygrać swoje życie, żeby było jak najlepiej. Zresztą, czasem mam wrażenie, że jesteśmy tu za karę.

 

A czasem wprost przeciwnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

życie samo w sobie sensu nie ma. Sami ten sens znajdujemy. Jak na razie to ja żyję dla ukochanej osoby. Innego powodu do życia nie widzę.

 

scrat, mówisz, że trzeba sobie jakoś radzić. Czasami jest tak źle, że nie można sobie już samemu poradzić. Co jak się zacznie przegrywać życie? Zazdroszczę Ci podejścia, ja tak nie potrafię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

życie samo w sobie sensu nie ma. Sami ten sens znajdujemy. Jak na razie to ja żyję dla ukochanej osoby. Innego powodu do życia nie widzę.

 

Robisz wielki błąd. Taki jaki ja kiedyś zrobiłem. Teraz już wiem, że jeżeli mam dla kogokolwiek żyć, to tylko dla siebie. Związek dziś jest, jutro go może nie być... Nieważne jak się zaangażujemy... I co wtedy? Świat się zawali, skoczysz z mostu? To nie jest ani dobre ani bezpieczne podejście.

 

scrat, mówisz, że trzeba sobie jakoś radzić. Czasami jest tak źle, że nie można sobie już samemu poradzić. Co jak się zacznie przegrywać życie? Zazdroszczę Ci podejścia, ja tak nie potrafię.

 

Nie mówię że ja tak potrafię. Ale się staram, wmawiam sobie, z lepszym lub gorszym skutkiem, że jest dobrze, znajduję zajęcia, udowadniam sam sobie, że to życie nie musi być tak beznadziejne jak jest. Na krótką chwilę pomaga.

 

Od 3 dni mam smuta, totalnego, nic mi się nie chce, najchętniej bym się zakopał w pościeli i nie wychodził. Do tego boli mnie głowa i brzuch. A żeby tego było mało, dziewczyna się martwi, myślę że też trochę irytuje... No i co ja mam jej powiedzieć, "nie chce mi się żyć"? Ona też jest pesymistką, też ma ze sobą problemy, poważne, ale czasem mam wrażenie że lepiej sobie z tym wszystkim radzi niż ja...

 

A czasem wprost przeciwnie. Tyle że ja lubię się czuć potrzebny, ciągnąć ją do góry, ona też lubi pomagać, ale ja z kolei nie lubię, jak ktoś mi pomaga... I stąd irytacje. Mówi że chce żebym był jej facetem a nie opiekunem...

 

Ale to długi temat. I nie na ten wątek...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

życie samo w sobie sensu nie ma. Sami ten sens znajdujemy. Jak na razie to ja żyję dla ukochanej osoby. Innego powodu do życia nie widzę.

 

Robisz wielki błąd. Taki jaki ja kiedyś zrobiłem. Teraz już wiem, że jeżeli mam dla kogokolwiek żyć, to tylko dla siebie. Związek dziś jest, jutro go może nie być... Nieważne jak się zaangażujemy... I co wtedy? Świat się zawali, skoczysz z mostu? To nie jest ani dobre ani bezpieczne podejście.

 

scrat, mówisz, że trzeba sobie jakoś radzić. Czasami jest tak źle, że nie można sobie już samemu poradzić. Co jak się zacznie przegrywać życie? Zazdroszczę Ci podejścia, ja tak nie potrafię.

 

Nie mówię że ja tak potrafię. Ale się staram, wmawiam sobie, z lepszym lub gorszym skutkiem, że jest dobrze, znajduję zajęcia, udowadniam sam sobie, że to życie nie musi być tak beznadziejne jak jest. Na krótką chwilę pomaga.

 

Od 3 dni mam smuta, totalnego, nic mi się nie chce, najchętniej bym się zakopał w pościeli i nie wychodził. Do tego boli mnie głowa i brzuch. A żeby tego było mało, dziewczyna się martwi, myślę że też trochę irytuje... No i co ja mam jej powiedzieć, "nie chce mi się żyć"? Ona też jest pesymistką, też ma ze sobą problemy, poważne, ale czasem mam wrażenie że lepiej sobie z tym wszystkim radzi niż ja...

 

A czasem wprost przeciwnie. Tyle że ja lubię się czuć potrzebny, ciągnąć ją do góry, ona też lubi pomagać, ale ja z kolei nie lubię, jak ktoś mi pomaga... I stąd irytacje. Mówi że chce żebym był jej facetem a nie opiekunem...

 

Ale to długi temat. I nie na ten wątek...

 

Etap wmawiania sobie, że jest dobrze to ja mam za sobą. Mnie już okłamywanie siebie nie pomaga. Bo wcale nie jest dobrze i zaczynam to teraz widzieć. I dalej uważam, że dla siebie samego nie warto żyć. Może masz racje. Ale jak mój związek się zakończy to albo się podniosę albo upadnę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, znowu coś nie tak zinterpretowałem, znowu coś nie tak napisałem. Nie powinienem się wdawać w ogóle w dyskusję o sensie życia. Bo to właśnie nie ma sensu. Przepraszam.

 

Nie, przepraszam, mam podły dzien i naskakuję na wszystkich o byle pierdołę, nie przejmuj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówienie sobie, że jest dobrze jak jest bardzo źle rzeczywiście nie ma sensu, ale przekonywanie siebie samego do wiary w to, że dobrze będzie - jest jak najbardziej na miejscu! Myślami można bardzo wiele zmienić! Człowiek, który wmawia sobie, że jest nieszczęśliwy taki właśnie jest, niezależnie od rzeczywistości czy obiektywnej oceny, natomiast ten, kto stara się zauważyć jakieś dobre strony, jakieś choćby maleńkie iskierki, po których obecności może stwierdzić, że jednak JEST SZCZĘŚLIWY - sutomatycznie jest człowiekiem szczęśliwym. Tzn z tym "automatycznie" to wielkie uproszczenie, aczkolwiek w skrócie tak się właśnie dzieje. Można samego siebie motywować do zmiany - niekoniecznie świata, ale siebie w środku! I to nie jest wtedy wmawianie sobie, że jest inaczej niż jest! Ktoś kto widzi JASNĄ przyszłość, wierzy w nią i wyobraża sobie ją - a także realną drogę do jej osiągnięcia - zapewnia sobie taką właśnie przyszłość.

Szczęście i SENS są naprawdę w dużej mierze zależne od nas samych, od tego jak pokierujemy własnymi myślami, ponieważ zarówno szczęście jak i sens są pojęciami względnymi.

 

To tyle teorii, praktyka wymaga niestety wielkiej SIŁY, a tej osoby z depresją czy ludzie na skraju samobójstwa zwykle nie posiadają. ALE to też można zmienić. Nie zawsze samemu, więc należy korzystać z pomocy. Ale nigdy nie wolno siebie dodatkowo dołować i zawsze trzeba mimo wszystko wracać do tych chwil, kiedy było dobrze albo nie tak źle... To jest możliwe.

Przecież tak naprawdę nikt i nic nie pomoże jeśli sami nie uwierzymy w to, że może pomóc!

 

 

WIERZĘ, że za kilka lat każda osoba, która teraz nie widzi sensu życia, zrozumie, że ten sens jest w nas samych i uwierzy w siłę, którą w sobie ma.

 

A co do życia dla innych... Myślę, że to może być sens dla wielu osób, aczkolwiek nie można w tym wszystkim zapominać o sobie. Tak naprawdę nie warto opierać sensu istnienia tylko na drugim człowieku, bo wtedy nie mamy tak naprawdę wpływu na własne życie. Warto znaleźć jakiś wyższy cel, taki, który nie będzie zależny od czynów drugiego człowieka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć wszystkim!!! mam 24 lata i od 18 roku życi niewiem co mam robić ze sobą , od tego czsu (gdzieś na przełomie 2001/2002 uciekłem z domu)i potem w belgii i poznałem tu fajną dziewczyne o 7 lat starszą (to był anioł, )ale jak już ją poznałem to cpałem już w tedy na potege bo nie wiedziałem co dalej co robic . dziś od tego czasu minelo dużo czasu i ja nadal nieiem po co ja żyje i co ja tu robie , straciłem swego anioła na swoje zyczenie, cpam dalej tak jak cpałem i nadal niewiem co ja tu robie i poco sie męcze na tym swiecie.mam dziwne myśli i już niewiem co mam dalej robić zeby życ a nie gnić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sens zycia odnajdziesz w pasji ktora cie pochlonie, dla jednego jest to uprawa ogrodka, a dla innego sporty extremalne

a jak nie widzisz sensu w zyciu, to podaruj te zycie innym ludziom, tak jak to robia zakonnicy pracujacy po calym swiecie na misjach w biendych krajach

 

narkomania to czysty egoizm, wiec zlo i dlatego nie jestes w stanie odnalezc szczescia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×