Skocz do zawartości
Nerwica.com

Spamowa wyspa


Etna

Rekomendowane odpowiedzi

Mam bardzo bardzo bardzo (po stokroć bardzo) głupie pytanie...

Mam taki problem że boję się właściwie jednej, jedynej rzeczy, mianowicie rozmów telefonicznych. :oops:

Czy jest tutaj może jakaś dobra dusza, która zechciała by co jakiś czas pogadać i pomóc oswoić się z tym tematem?

Pytam tutaj, bo większość osób tutaj znam, więc łatwiej było by mi się przełamać.

Kiedyś rozmawiałem kilka razy przez telefon z osobą z forum, ale tak mnie to stresowało że zerwałem kontakt i aż mi głupio z tego powodu. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Purpurowy, mam to samo. Nie wiem czy mam ochotę się przełamywać. Rozmowy telefoniczne źle mi się kojarzą. Korzystam jak muszę. Wolę napisać sms niż gadać (zaraz się zaczynam jąkać i w ogóle, albo milczę)

Rozumiem. Wiesz, bardzo chciałbym to przełamać, bo nie skorzystam z telefonu nawet kiedy trzeba. Np. jak trzeba się zapisać do lekarza, to łatwiej jest mi wsiąść w samochód, pojechać do przychodni, zapisać się i wrócić do domu, niż zadzwonić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Purpurowy, ja też tak mam, jest bardzo niewiele osób, do których dzwonię, żeby pogadać, chyba że dwie. W pracy zawsze wolę, żeby ktoś inny odbierał, albo nawet coś przekazał w moim imieniu. Też wolę pójść gdzieś osobiście niż dzwonić. W sumie możemy się kiedyś wymienić telefonami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ciągu jednego tygodnie zostałem wpędzony w nerwicę lękową. Zaczęło się w środę dwa tygodnie temu. Zepsuł mi się komputer na którym miałem ważne dane. Na dodatek komputer ten to narzędzie do prowadzenia firmy. Przeszyłem potężne stany lękowe tak że aż zbierało mi się na wymioty. Samo naprawianie komputera było kosmicznie stresujące. Jak jechałem motocyklem z instalką to mało nie potrąciło mnie auto. Dwa serwisy komputerowe nie dały rady naprawić laptopa. Ostatecznie naprawiłem go sobie sam wiedząc, że mogę popsuć bo najwyżej przeinstaluje system. Nie czułem radości z naprawienie. Byłem totalnie rozbity emocjonalnie. Przewrażliwiony na dźwięki, Roztrzęsiony. Pojawiły się niepokoje, ale na szczęsice przechodziły po kilku godzinach.

 

Ale później kiedy już byłem tak rozbity wydarzyło się coś jeszcze gorszego. Coś co było gwoździem do trumny. Rzecz w tym, że prowadze firmę i dokonuje około 1 0 transakcji tygodnowo.

Nie są to usługi abonamentowe. Żeby zarabiać muszę odpisywać na maile, Większość zapytań przychodzi do południa Na odziale dziennym na który teraz chodzę mogłem bez poblemu używać komputera od 10 :00 do 12:00. Zapisywałem się na tak zwaną siłownię. Siłownia polega na tym, że dwóch gości jeździ na rowerkach reszta siedzi na krzesłach. Ja w tym czasie odpisywałem na maile. Tydzień temu w piątek przyszła kierowniczka ośrodka i powiedziała, że nie mogę używać komputera. Strasznie się zdenerwowałem bo oznaczyło to dla mnie zablokowanie możliwości zarabiania ( a muszę zarabiać bo mam koszty i trzeba się za coś utrzymać). Zapytałem się jej jak by się czułe jakby ktoś zabronił jej przychodzić do pracy.

Ona odpowiedziała na to, że albo pracuję albo się leczę. Ta odpowiedź całkowicie wprowadziła mnie z równowagi. Po prostu wściekłem się bo nie jestem tak chory żeby nie móc pracować. Z drugiej strony nie mogę pójśc na chorobowe bo dostanę tylko 1200 zł z ZUS a mam koszty 3000 zł miesięcznie. Tak więc ja musze prowadzić tę firmę. To co się wydarzyło odebrałem jako zagrożenie dla swojej egzystencji. Na pewno emocjonalnie odebrałby to inaczej gdyby nie awaria komputera, która mnie rozbiła.

 

Później działo się co raz gorzej. Wieczorem na spacerze myślałem o tej sytuacji i wściekłem się. Dostałem takich nerwów, ze myślałem żeby dzwonić na pogotowie bo nie jestem w stanie na nogach wrócić do mieszkania. Na drugi dzień w sobotę rano dostałem napadu lęku, który trwał dwie godziny. Przez cały dzień myślałem o tej sytuacji komputerem. W niedzielę obudziłem się już z lękiem, który trwał już cały dzień. Później przyszedł poniedziałek, powinienm pójść na oddział, ale miałem w sobie tyle złości do tej baby, że jakbym ja zobaczyl to bym się wściekł i dostał strasznych nerwów. Od tej pory lęk towarzyszy mi cały czas. Nie śpię drugą noc bo lęk nie daje zasnąć. Prawnie nie jem. W czasie spacerów czuję lęk myślę sobie, że ten lęk to wszystko przez tę cholerną babe z ośrodka bo to ona wpakowała mnie w ten stan. Czasami wracam ze spaceru i czuje taką złość, silny lęk i napięcie, że nie idzie tego wytrzymać. Ten stan jest bardzo ciężki. Niesamowite cierpienie. Wszystko przez tą kurwę! Ta piepszona pizda zmarnowała pracę psychiatrów , którzy mie wyprowadzili na prostą.

 

Co dalej. Nie wiadomo. Do lęku nie jestem przyzwyczajony. Do tej pory miałem tylko napięcia, które nie wpływały tak dysfunkcyjne na życie. Lęk to inna sprawa, męczy, nie daje spać, cierpienie jest większe. Nie wiadomo jak długo będę z tego wychodził. Pół roku najmniej. I tak oto na odziale dziennym na którym powinienem dostać pomoc i poprawę zdrowia zostałem wykończony nerwowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry!

 

Kto rano wstaje temu pan Bóg daje.... załatwienie wszystkiego przed deszczem. :smile:

Burość jak zwykle. Pies pełen energii wyciągnął mnie rano nad morze - myślę, chyba wie futrzak co robi, trza mu zaufać, że nie chluśnie.

Łyknęłam procha bólowego i krokiem sportowym żeśmy . Czułam jak mi terkoce w organiźmie produkcja endorfin. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piardł mi lapek, bo przetarł mi się kabelek zasilający i nie skończyłam posta. Ale obudziłam innego zakurzonego staruszka i mogę pisać dalej, ku zanudzeniu. :D

 

Po spacerze, zaróżowiona od chłodu, zmobilizowałam się i pojechałam na ryneczek. Oj ciężko było wsiąść do samochodu -dusiło mnie, słabość w nogach, ale się nie dałam. Nabyłam główny cel mojej wyprawy, czyli dynie - włoską i piżmową, tudzież inne ryneczkowe frykasy.

W drodze powrotnej zarejestrowałam młodego do okulisty ( jest się czym chwalić, bo tydzień się zbierałam :bezradny: ).

I jak już wszystko załatwiłam, chlusnęło.

Dlaczego to wszystko piszę, otóż jestem zadowolona i to z tak drobnych powodów. Zrobiłam wszystko co chciałam, przemogłam obolałość, lenistwo, lęki...

Pokawkowałam i teraz pichcenie z przyjemnością!

 

Kochani Chadowcy z uwagą Wasze refleksje czytam. W zasadzie duża część mojej terapii była poświęcona temu, żeby wykres moich nastrojów nie przypominał EKG zawałowca, tylko delikatną falę. Na ile oczywiście się da, dobrze jest próbować wpływać na przebieg swoich nastrojów. Jak przychodzi hipomania nie ładować się w nią z radością, próbować nie wkręcać się w euforię, ściągać lejce, a jak przychodzi dół, nie traktować tego jak końca świata i nie pogrążać się bardziej. Oczywiście jest mi łatwiej mając tylko spektrum Chad, ale jest i tak bardzo trudno, zwłaszcza nie wpadać w ekstazę nerwową. ;) Bycie Zen nie jest moją naturą i ciężko pewne nawyki zmieniać, ciężko również stawać okoniem igraszkom mózgu. I ciężko nie uważać zwykłości za nudę. Ale już jest postępem widzieć pewne procesy i mechanizmy.

 

Miłego dzionka, sympatycznej pogody poniektórym zazdraszczam! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry! :papa:

 

Zaraz zwijam się do domu, wszak ukochany piąteczek. A słoneczko faktycznie jest od rana i od razu radośniejszy dzień. Ponoć jutro znowu chlapa.

 

kosmostrada, tak myślałam, że jest coś nie halo z tym Twoim postem, bo się urwał ni w pięć, ni w dziesięć...

Toś miała dobry moment pogodowy na załatwienie spraw i widzę, że dzielnie poradziłaś sobie z autem... nogi miękkie, ale co tam!

Co będziesz pichcić dzisiaj?

 

Carica Milica, tak się cieszę Kochana!, ;) że masz lepszy dzień dzisiaj i inne spojrzenie na świat -postaraj się utrzymać ten dobry nastrój i na spokojnie działać. :great:

 

Ḍryāgan, :uklon::uklon::great::great: dziękujemy Ci "Kochanie" :mrgreen:

 

Miłego popołudnia Kochani!!! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monster6, Domyślam się, jak jest trudno, gdy się ma Chad "pełnokrwisty"...

Ja też nie mam wpływu do końca na to, co się dzieje, ale mogę obserwować symptomy i trochę jakby modulować siłę, a przede wszystkim swoją reakcję, na to co się dzieje. ( np. mówić sobie - wiem, że się uważasz za panią świata, ale jednakowoż to nie końca jest prawda... ;) ) i takie tam...

Masz dużą samoświadomość...

 

Carica Milica, Oj tam zaraz do porzygania... :smile: Poniekąd człowiek jako zwierzę stadne dąży do bycia członkiem jakiegoś kółeczka wzajemnej adoracji.

 

mirunia, No znasz już mój przydługawy nienetowy stajl . :D Dobrze, że mam tego lapka starucha zapasowego, którego w pracy z dna szafy wykopałam i pożyczyłam, co to nawet jednego klawisza nie ma. ( szczerbaty :D )

Ano pichcę kolejną moją wariację z duszonych warzyw, dzisiejsze nabytki plus soczewica, przyprawione na rozgrzewająco i kasza bulgur. Ostatnio uwielbiam.

Może jakiś spacerek po pracy zaliczysz, jak taka pogoda. :105:

Może u mnie też kiedyś będzie słońce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Purpurowy, ja mogę :mrgreen: Ja nie lubię rozmawiać przez telefon, ale nie jest ze mną tak źle i chętnie też się przełamię bardziej. Mam za to tak, ze nie mogę rozmawiać w pomieszczeniu zamkniętym przez telefon, wy pewnie też, prawda? :)

Super! Dzisiaj wieczorem będę miał nowy numer (zmiana operatora po wielu latach) to Ci wyślę na PW. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam bardzo bardzo bardzo (po stokroć bardzo) głupie pytanie..(..)

Kiedyś rozmawiałem kilka razy przez telefon z osobą z forum, ale tak mnie to stresowało że zerwałem kontakt i aż mi głupio z tego powodu. :roll:

jak masz na karcie to zadzwon

witam robaczki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry :D

 

Ḍryāgan, Carica Milica, :brawo: dołączam do Was, czyli do tych, którzy wolą mdłości od słodkości, niż "rzucanie błotem".

Mając na uwadze nasze problemy, każdy atak w naszym kierunku pogarsza samopoczucie, nastrój w ogóle.

Może trochę jestem idealistką, ale nie tracę nadziei na lepszy świat :mrgreen:

 

Ḍryāgan, :lol: umówmy się, że wszystkie czujemy się piękne :mrgreen: i przesyłamy całusy /ach, zapomniałam zapytać, czy wiek ma znaczenie, czy tylko uroda :D:?: /.

 

Pozdrawiam Spamową, choć jeszcze nie wyleczona, ale optymistycznie nastawiona do życia, mimo wszystko :!:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×