Skocz do zawartości
Nerwica.com

sekret szcześcia


Śmiercionauta

Rekomendowane odpowiedzi

możesz sobie poczytać tu: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22071824

i w wielu innych publikacjach na PubMedzie ;)

Czytałam już dawno temu wiele tego typu publikacji . 50% jest za, a drugie 50% przeciw. I wszystkie oparte na naukowych analizach i swoich własnych badaniach :smile: Dla mnie sprawa B17 jest grubymi nićmi szyta. Tak jak i wprowadzenie do masowej produkcji samochodów napędzanych wodorem. ;) Jednym i drugim kierują potentaci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja się spotkałam z tymi "przeciw"

w latach 70. były publikowane artykuły wychwalające tą substancję, a szał na amigdalinę w leczeniu nowotworów w USA minął już dobre 20 lat temu.

rzucił mi się w oczy całkiem rozsądny, napisany prostym językiem artykuł na ten temat: http://blogdebart.pl/2010/07/29/witamina-w-cudzyslowie/comment-page-21/

Jednym i drugim kierują potentaci.

to prawda.

a dla każdego opcja, która jest tańsza, innowacyjna, zdrowsza wydaje się lepsza

co się dziwić chorym, że poddają się różnym pseudonaukowym kuracjom (np. terapii Gersona), skorą widzą w tym nadzieję, że wyzdrowieją. nie mają nic do stracenia więc łapią się ostatniej deski ratunku, a "wynalazcy" trzepią gruby hajz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

socorro, bo to nie było pstryknięcie palcem. To długotrwały proces. Zmienia się wszystko, zmieniasz się Ty. I to nie dzieje się od razu, ale "stan szczęścia' trwa - najpierw króciutko, potem coraz dłużej a potem osiąga apogeum i wypełnia Cię całą i jest i trwa. Zdarzają się gorsze chwile - ale to nie jest : jestem nieszczęśliwa a czasami coś mi się udaje ,ale - jestem szczęśliwa, ale czasami i mnie jest przykro (kobieta i jej hormony...) I patrząc z perspektywy czasu widzisz - wtedy byłam nieszczęśliwa a teraz już nie jestem. Kiedy byłeś na dnie a teraz patrzysz na niego z góry - to widzisz czujesz różnicę. Byłam szczera ze sobą. Naprawdę szczera - zrozumienie jak sami siebie okłamujemy to znaczący krok - uświadomienie sobie, że zachowujemy się jak aktorzy - wyuczone zachowanie. Ktoś mnie atakuje a ja się bronię. Dlaczego, co mi to daję, co dobrego wynoszę z tego dla siebie. Przyznałam się do wielu rzeczy przed samą sobą. Odkryłam, że mam w sobie tak przerażające ciemne strony, takie myśli... Sama siebie krzywdziłam, karciłam, oceniałam, skreślałam i sama sobie nie pozwalałam nie dawałam szansy ani nadziei. Wróciłam do moich grzechów przeszłości (a było ich wiele) i wybaczyłam sobie, bo to było kiedyś - przeszłości nie zmienię, teraźniejszość jednak należy do mnie. Przypominałam sobie każdą urazę jaka mnie w życiu spotkała, każdy policzek i też ją wybaczałam - może nie od razu, ale stopniowo - gniew znikał. Kiedy dowiadujesz się że Twój ojciec zdradzał Twoją matkę świat Ci się wali - a teraz patrzysz na to i myślisz - przecież to jego życie - dlaczego ja mam cierpieć przez cudze błędy? Też chcę żeby i mnie było wybaczone - kiedy skrzywdziłam kogoś mi bliskiego. Kiedy kłamałam to w duchu zastanawiałam się dlaczego to robię - ktoś mądry powiedział mi, że tylko prawda mnie wyzwoli. nie jestem idealna, mam wady - no i co z tego? Póki dobrze mi z nimi to po co naprawiać coś co nie jest zepsute? Codzienna spowiedź przed samą sobą. A z drugiej strony - nie potępiałam samej siebie - zgrzeszyłam na trudno - wybaczam sobie. Aha popełniłam ten błąd raz, drugi, trzeci - czwartego nie będzie. Samoobserwacja siebie. Kochanie siebie nie jest próżne. Jak mogę kochać kogoś innego kiedy sama siebie nie szanuję? I chyba wielka olewka na wiele spraw - ktoś powiedział mi coś przykrego - jego problem. To nie oszukany żyje z poczuciem winy tylko oszukujący. i to, że pilnuj siebie a będziesz w niebie. Jakoś zawsze łatwiej nam żyć cudzym życiem a swoje przelatuje nam przez palce. I ogólnie poczucie winy - co ja komuś jestem winna? Dobrze ma mi być samej ze sobą. Wiele osób przejmuje się co pomyślą o nich inni - a inni są zbyt zajęci sobą żeby myśleć jak ja wyglądam czy co robię. Docenianie tego co mam, docenianie chwili. W sumie to nie mam stada przyjaciół, ale jest to parę osób, którym wiem, że mogę ufać. Czasami wydaje mi się, że mój świat jest pusty - nie ma ludzi, a może to ja nie potrzebuję ich zauważać? Bo to my wybieramy sobie towarzyszy, znajomych i moi kiedy już się pojawiają to perełki, nauczyciele dla mnie. Nie oceniam ( nie oceniam na głos, ale moja podświadomość robi selekcje - czyli ocenia :P) - sama nie chcę być oceniana. Nie gram w życiu uw gierki - nie lubię kogoś a uśmiecham się do niego i udaję, że wszystko jest okay - to jest walka samej sobą, przeciwko sobie. Ufam, że każdy jest dobry - jeżeli okaże się inaczej to omijam tego człowieka - nie jestem głupia ufam, ale skrzywdzić się nie daję. Nie daję się wciągać w kłótnie - wszystko można jakoś pokojowo załatwić, albo przemilczeć. Wierzę, że dobro do nas wraca... W sumie jak byłam skazana dać sobie sama radę to nie ma innej opcji tylko zaufać - jest środek nocy, stoisz na stacji metra, jesteś w obcym mieście wokół pełno meneli, mieszkasz z obcymi ludźmi i nawet nie masz do kogo zadzwonić po pomoc - więc albo się zamartwiasz, że wszyscy są przeciwko Tobie i chcą Cię skrzywdzić i wariujesz, albo się poddajesz, ufasz, że twój świat troszczy się o Ciebie i wszystko dobrze się ułoży, ktoś nad Tobą czuwa i dobrze się bawisz. Ktoś widzi za oknem deszcz i wkurza się " o nie znowu taka okropna pogoda'' a ten deszcz - daje życie roślinką, jest potrzebny i konieczny - różny punkt widzenia. A i nie oglądam wiadomości, nie czytam o tym jaki świat jest zły i okropny - nie bombarduję się tym całym złem - mój świat jest mój i chcę żeby był piękny i ode mnie zależy jak on wyglądać będzie- wolę popatrzeć w niebo.

 

Nie wydaje mi się żeby Twoje wypowiedzi były zgorzkniałe - kto pyta nie błądzi. Sama szukałam i nadal szukam. Zadaję sobie milion pytań, myślę przemyślam i odpowiedzi pojawiają się - ktoś coś powie, coś gdzieś usłyszę, przeczytam akurat o tym o czym się zastanawiałam. Trzeba chcieć. Pewna pani powiedziała mi, że zawsze trzeba starać się żeby żyło się lepiej i wygodniej. Żyłam w takim pośpiechu i pędzie a ona zapytała mnie a dokąd Ty się tak śpieszysz? Po co i na co? Szambo w głowie - najpierw trzeba zrozumieć jak to szambo wygląda poczuć a nawet posmakować a potem pomyśleć - dlaczego ono tam jest, co mi to daje. I nic nie dzieję się przypadkiem.

 

Ha ha sorry rozpisałam się :D... Ale ja naprawdę byłam na dnie. Wiem co to jest ból, rozpacz, złe i niedobre rzeczy, walczyć ze światem sobą, wszystkim i wszystkimi. Jak ktoś nie przeszedł napadów lękowych czy natręctwa myśli nie zrozumie ( i można w nich trwać i trwać i tylko się zamartwiać jak mi źle i niedobrze). Jak ktoś nigdy nie wciągał białej kreski na sedesie w pubie a potem wypijał litry wódki nie wie jak taki człowiek czuje się na drugi dzień ( i można się zapić, zaćpać) . Jak ktoś nie spróbuje jak to jest być szczęśliwym to też nie wie - jak to jest ( a można po prostu rano wstać i uśmiechnąć się do siebie - jestem szczęśliwa to będzie dobry dzień - i chociaż potem nic nie udaje Ci się załatwić, ale chociaż słońce świeci czy widziałaś pięknego łabędzia - to smutki idą w cień - i pod koniec dnia myślisz sobie, ale to był niezwykle dobry dzień!). Za bardzo skupiamy się na smutkach a za mało myślimy ile dobra nas spotyka i otacza.

 

-- 06 lut 2014, 16:20 --

 

Aha i bardzo mądry mężczyzna powiedział mi, że muszę zapomnieć o wszystkim czego się nauczyłam, wyzbyć się przekonań, granic ( hahaha rozebrał mnie do rosołu - wstyd to też ponoć niedobra cecha - walka :)) i każdego dnia przyjmować życie jakbym dopiero co się narodziła. Ludzie są cholernie mądrzy, kocham ich, naprawdę każdy w sobie ma "to co" i nawet od pijaczyny można się czego dowiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lul, no to już dużo.

 

chociaż potem nic nie udaje Ci się załatwić, ale chociaż słońce świeci czy widziałaś pięknego łabędzia - to smutki idą w cień

 

jak słońce świecie to myślę, sobie, że ono nic o tym nie wie, a jak widzę łabędzia, to patrzę no łabędź, no fajnie, jest sobie, zajęty swoimi sprawami, a moje mi dzisiaj nie poszły :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, dzisiaj nie poszły jutro pójdą. Co mam Ci powiedzieć?Ttwoja sprawa, Twoje myślenie. uwielbiam czuć ciepły dotyk słońca na twarzy - sprawia mi to radość, widzę coś ładnego i cieszy mnie to. Nie załatwiłam czegoś - świat się nie zawalił - no trudno.

 

 

Wiecie jak mało osób wie czego chce? trzeba się określić. Chciałam malin a ich nie było, ale ja chciałam - i wylądowałam w miejscu gdzie pukały mi do okna. Chciałam miłości - spotkałam ją i tak samo chcę szczęścia i ono jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lul, nie masz mi nic szczególnego powiedzieć, przedstawiam tylko sytuacje swoją jak to u mnie wygląda.

 

ja tam wiem czego chce od życia, a nie tylko czego chciałbym.

 

-- 06 lut 2014, 17:47 --

 

no nie umiem się cieszyć małymi rzeczami, kiedy duże się walą.

w tym tekście jeszcze zauważyłem, że wierzysz w powrót dobrych i złych uczynków.

taka wiara nastąpiła przed wybaczaniem czy po?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeżeli człowiek jest zapatrzony tylko w siebie,tylko w swoje ego,w swoje problemy,koncentruje się tylko na swoim bólu, to ciężko jest mu się zachwycić pięknem świata i darem życia,

w zasadzie przechodzi on obojętny obok tego piękna jak ślepiec,który nie dostrzega,jak wiele

dobra otrzymuje każdego dnia,

natomiast gdy uda się człowiekowi uwolnić od takiego totalnego egocentryzmu,to przychodzi zrozumienie,że ten jego ból jest niczym,w porównaniu do cierpienia innych ludzi i zaczyna wtedy doceniać "małe"szczęścia i radości życia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, wiara - przed. Kiedyś byłam wredną małpką (kiedy jeszcze po świecie stąpały dinozaury) - ale świat tak oszalał, że wredność stała się pospolitą rzeczywistością - a ja nie lubię być taka jak wszyscy i lubię wyzwania i umyśliłam sobie, że będę lepsza. Nie na pokaz, nie dla kogoś, ale dla siebie.

 

Praca, praca i jeszcze raz praca nad sobą, ze sobą.

 

Duże / małe

dobre/złe

biegunowość, porównania. Jeżeli ktoś nie umie docenić czegoś małego to jak ma docenić coś dużego? Jeżeli ktoś partaczy małe sprawy to jak ma sobie poradzić z dużymi? Dla każdego "duże sprawy" to coś innego. Dla Ciebie błahe słońce a dla mnie ogromnie cudowne słońce.

 

Nie słuchaj mnie - ja tam nic nie wiem. Nie słuchaj nikogo - słuchaj siebie - rób tak żeby było Ci dobrze. Nie ma uniwersalnego przepisu, każdy wie co mu smakuje chociaż drugiej osobie może to nie smakować. Nie jest Ci dobrze - to widocznie coś nie gra i wsłuchaj się w siebie co to jest to coś...

 

warrior11, jesteśmy malutką kroplą w oceanie, wszyscy jesteśmy wyjątkowi, niepowtarzalni, chociaż tacy sami i dopiero milion kropel daje ocean.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

socorro, a czy to ważne? wiek to tylko liczba. Jesteś inteligentną osobą, szukasz. Liczą się doświadczenia a nie liczby. Wiesz co mi się jeszcze przypomniało, że kiedy zaczyna mi się "walić" wszystko to ja się cieszę - to znaczy wiem, że idą zmiany na lepsze. Nie wiem co i nie wiem jak, ale wiem, że będzie lepiej :) Fajna opcja: "Uwierz, że spełni się wszystko, o czym pomyślisz, następnie zapomnij o swoich pragnieniach i przestań zaprzątać sobie nimi głowę. Co ma być, to będzie. Proste? Oczywiście, na dodatek skuteczne." :))

 

-- 06 lut 2014, 19:08 --

 

i czas jest względny... można 30 lat przemarnować na nic a można w 10 dni zrobić więcej niż przez całe życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami wydaje mi się, że mój świat jest pusty - nie ma ludzi, a może to ja nie potrzebuję ich zauważać? Bo to my wybieramy sobie towarzyszy, znajomych i moi kiedy już się pojawiają to perełki, nauczyciele dla mnie. Nie oceniam ( nie oceniam na głos, ale moja podświadomość robi selekcje - czyli ocenia :P) - sama nie chcę być oceniana. Nie gram w życiu uw gierki - nie lubię kogoś a uśmiecham się do niego i udaję, że wszystko jest okay - to jest walka samej sobą, przeciwko sobie. Ufam, że każdy jest dobry - jeżeli okaże się inaczej to omijam tego człowieka - nie jestem głupia ufam, ale skrzywdzić się nie daję. Nie daję się wciągać w kłótnie - wszystko można jakoś pokojowo załatwić, albo przemilczeć. Wierzę, że dobro do nas wraca... W sumie jak byłam skazana dać sobie sama radę to nie ma innej opcji tylko zaufać - jest środek nocy, stoisz na stacji metra, jesteś w obcym mieście wokół pełno meneli, mieszkasz z obcymi ludźmi i nawet nie masz do kogo zadzwonić po pomoc - więc albo się zamartwiasz, że wszyscy są przeciwko Tobie i chcą Cię skrzywdzić i wariujesz, albo się poddajesz, ufasz, że twój świat troszczy się o Ciebie i wszystko dobrze się ułoży, ktoś nad Tobą czuwa i dobrze się bawisz. Ktoś widzi za oknem deszcz i wkurza się " o nie znowu taka okropna pogoda'' a ten deszcz - daje życie roślinką, jest potrzebny i konieczny - różny punkt widzenia. A i nie oglądam wiadomości, nie czytam o tym jaki świat jest zły i okropny - nie bombarduję się tym całym złem - mój świat jest mój i chcę żeby był piękny i ode mnie zależy jak on wyglądać będzie- wolę popatrzeć w niebo.

 

Sorry, ale to brzmi jak zycie w wyimaginowanym swiecie...

 

Jak ktoś nigdy nie wciągał białej kreski na sedesie w pubie a potem wypijał litry wódki nie wie jak taki człowiek czuje się na drugi dzień ( i można się zapić, zaćpać)

Uwierz, ze sa gorsze rzeczy od natrecwt i wciagania kreski z kibla oraz zapijania sie woda...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, to może mam paranoję i żyję w wyimaginowanym świecie, ale jest mi tutaj dobrze - weekendy na wsi, wśród gór, natury i ciszy - robią swoje. Uwierz, że wiem, że są gorsze rzeczy, takie drobnostki tylko przytoczyłam bo rozpamiętywanie i ubolewanie nad przeszłością nic nie da. Niech każdy żyje tak jak chce... Ja nikogo nie chcę zmieniać czy naprawiać. Tylko mówię, że jak się chce to się da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, Tylko mówię, że jak się chce to się da.

 

Kazdy to wie...

Zalezy to tylko wylacznie od czasu i glebokosci bagna w jakim siedzisz... Zmiana zycia to nie pstrykniecie palcem... Niektorzy ludzie potrzebuja na to wieeeeeeelu lat.

 

Truizmy, truizmy, truizmy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami wydaje mi się, że mój świat jest pusty - nie ma ludzi, a może to ja nie potrzebuję ich zauważać? Bo to my wybieramy sobie towarzyszy, znajomych i moi kiedy już się pojawiają to perełki, nauczyciele dla mnie. Nie oceniam ( nie oceniam na głos, ale moja podświadomość robi selekcje - czyli ocenia :P) - sama nie chcę być oceniana. Nie gram w życiu uw gierki - nie lubię kogoś a uśmiecham się do niego i udaję, że wszystko jest okay - to jest walka samej sobą, przeciwko sobie. Ufam, że każdy jest dobry - jeżeli okaże się inaczej to omijam tego człowieka - nie jestem głupia ufam, ale skrzywdzić się nie daję. Nie daję się wciągać w kłótnie - wszystko można jakoś pokojowo załatwić, albo przemilczeć. Wierzę, że dobro do nas wraca... W sumie jak byłam skazana dać sobie sama radę to nie ma innej opcji tylko zaufać - jest środek nocy, stoisz na stacji metra, jesteś w obcym mieście wokół pełno meneli, mieszkasz z obcymi ludźmi i nawet nie masz do kogo zadzwonić po pomoc - więc albo się zamartwiasz, że wszyscy są przeciwko Tobie i chcą Cię skrzywdzić i wariujesz, albo się poddajesz, ufasz, że twój świat troszczy się o Ciebie i wszystko dobrze się ułoży, ktoś nad Tobą czuwa i dobrze się bawisz. Ktoś widzi za oknem deszcz i wkurza się " o nie znowu taka okropna pogoda'' a ten deszcz - daje życie roślinką, jest potrzebny i konieczny - różny punkt widzenia. A i nie oglądam wiadomości, nie czytam o tym jaki świat jest zły i okropny - nie bombarduję się tym całym złem - mój świat jest mój i chcę żeby był piękny i ode mnie zależy jak on wyglądać będzie- wolę popatrzeć w niebo.

 

Kto nad Tobą czuwa?
Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zalezy to tylko wylacznie od czasu i glebokosci bagna w jakim siedzisz...

i od tego, jakie sposoby na wyjście z tego bagna znasz, i jakie masz narzędzia

to wraca znow do bagna w ktorym sie jest bo narzedzia jakimi dysponujemy wynika z tego bagnba w ktorym sie jest, trzeba by nowych narzedzi niezwiazanych z obecnym bagnem ale nowej jakosci , ktora ciezko jest wypracowac, potrzeba czasu i mozołu

 

-- 06 lut 2014, 22:07 --

 

to co pisze lul to dobry punkt wyjscia wg mnie zeby te narzedzia zdobyc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, skoro uważasz, że potrzebujesz na to wielu lat to pewnie tyle Ci to zajmie. Ja wolą tok myślenia: na zmianę potrzebna jest odpowiednia ilość czasu, nie wiem ile - tyle ile każdemu potrzeba - po co niepotrzebnie się ograniczać :). Wiesz, każdy uważa, że jego problemy są najgorsze i najcięższe i każdy ma rację. Kiedy byłam małolatą i wydawało mi się że mam problem - czułam się strasznie i wydawało mi się że gorzej być nie może. A rok później myślałam - i mi kiedyś wydawało się że mam problemy - teraz dopiero wiem co to są prawdziwe problemy. A miesiąc temu myślałam - jestem szczęśliwa a teraz myślę sobie - matko co ja miesiąc temu wiedziałam o szczęściu - dzisiaj to dopiero jestem szczęśliwa. I tak samo w miłości - wydawało mi się tydzień temu, że kocham a teraz myślę, że tydzień to ja kompletnie nic nie wiedziałam o kochaniu - teraz to dopiero kocham...:D

 

Kokojoko, życzę Ci szczęścia :)

 

-- 06 lut 2014, 21:16 --

 

Truizmy, truizmy, truizmy... - życie stanie się ŁATWIEJSZE kiedy zrozumiemy, że wszystko co genialne - JEST PROSTE!

 

Czuwa nade mną Mój Anioł Stóż ... :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Truizmy, truizmy, truizmy... - życie stanie się ŁATWIEJSZE kiedy zrozumiemy, że wszystko co genialne - JEST PROSTE!

 

Nie od razu Rzym zbudowano. Optytmizm, optymizmem, ale trzeba twardo stapac po ziemi...

 

Dzieki za zyczenia, na wzajem.

 

P.S. lul, nie zajmnie mi to tyle, wszystko najtrudniejsze za mna, teraz zostaly szczegoly, ale to nie miejsce na opisywanie mojego zycia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×