Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chce obniżyć sobie wykształcenie


carlosbueno

Rekomendowane odpowiedzi

Niktita, Nikt tu nikim nie pomiata tylko piszemy że Polsce nie potrzeba tylu ludzi z wyższym wykształceniem, które przez swoją masowość obniżają loty. No ale tez faktem jest że ta masowość absolwentów z wyższym wykształceniem spowodowała że w wielu profesjach, stanowiskach w których wykształcenie wyższe jest zbędne się go wymaga( np prace biurowe, urzędnicze, częściowo handel). Dziś nawet żeby sprzątać i być zatrudnionym przez miasto trzeba mieć średnie wykształcenie, a w takiej Anglii aby uczyć w szkole( jako pomocnik nauczyciela) można być po szkole na poziomie naszego gimnazjum, a tytuł magistra to zwykle mają tylko naukowcy. Powinniśmy brac z tego przykład a w fabrykach, sprzątaniu i na budowach to ludzie po gimnazjum mogli pracować tak jak tam gdzie do takich prac kończy się szkołę w wieku 15-16 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niktita, Nikt tu nikim nie pomiata tylko piszemy że Polsce nie potrzeba tylu ludzi z wyższym wykształceniem, które przez swoją masowość obniżają loty. No ale tez faktem jest że ta masowość absolwentów z wyższym wykształceniem spowodowała że w wielu profesjach, stanowiskach w których wykształcenie wyższe jest zbędne się go wymaga( np prace biurowe, urzędnicze, częściowo handel). Dziś nawet żeby sprzątać i być zatrudnionym przez miasto trzeba mieć średnie wykształcenie, a w takiej Anglii aby uczyć w szkole( jako pomocnik nauczyciela) można być po szkole na poziomie naszego gimnazjum, a tytuł magistra to zwykle mają tylko naukowcy. Powinniśmy brac z tego przykład a w fabrykach, sprzątaniu i na budowach to ludzie po gimnazjum mogli pracować tak jak tam gdzie do takich prac kończy się szkołę w wieku 15-16 lat.

 

Tak? Skończenie studiów nie jest wcale takie proste! Byłem na AGH w Krakowie na samogłoskach i musiałem zrezygnować z powodów finansowych, ale co tam się działo, Matulo ma! Nie było w programie rozszerzonej matematyki NIC o wymiarach, a na analizie matematycznej wymagali znajomości relacji przechodnich, antysymetrycznych, całek, macierzy, liczb zespolonych/urojonych i się KURFA dowiedziałem, że te buce mnie oszukiwały przez całe liceum. Totalną bzdurą jest, że, jak delta jest ujemna, to nie ma pierwiastków. BZDURA! Są! Nie ma pierwiastków RZECZYWISTYCH, ale pierwiastki są dla danej funkcji kwadratowej, dla liczb właśnie zespolonych. Wymagali pojęcia 4 wymiaru w przestrzeni - nie czasu! Kazali rysować tesseracty, potem zaginać 2 wymiary do 3 i z 3 do 4. W piątym opisać czas i w czwartym czas zachowujący się niczym wstęga Mobiusa, czyli zakrzywienie czasu do wyższego wymiaru i to wszystko mięliśmy opisywać RÓWNANIAMI i DOWODAMI! Nie powinni nas najpierw tego nauczyć, a potem tego wymagać? Wykłady oczywiście były, ale nic z nich zrozumieć nie możnabyło, a laboratoria i ćwiczenia z tychże wykładów były ich wielokrotnością. Uwalali wszystkich, jak tylko się dało, już na samym wzmacniaczu operacyjnym były jaja... Albo "konsultacje" dla tych, co nie zrozumieli wykładów. Jak ktoś szedł do profesora Karafiata, to kończyło się na tym, że przybywały tłumy, a po chwili wszyscy byli wypraszani i wyzywani od "gawiedzi", "cymbałów" i tak dalej... Czy my jesteśmy kurfa geniuszami w każdej dziedzinie, że mamy posiadać w wieku 19-21 lat (przeważnie najwięcej jest studentów w tym wieku) wiedzę z każdej dziedziny na poziomie wiedzy profesorka, co tę wiedzę zdobywał latami?

Mnie aż krew zalewała, jak Pliś wyzywał nas od upośledzonych umysłowo ludzi, a ciągle popełniał kardynalny błąd językowy na poziomie trzeciej klasy szkoły podstawowej, a mianowicie: "Przecież tutaj na tablicy pisze, głąbie!" Takie odzywki to standard. Raz na ćwiczeniach z analizy spytał się nas o arcsin. To były drugie zajęcia i nigdy tego nie zapomnę. Cała grupa (około trzydzieści osób) milczała. Sam Pliś wkurwiony, że nikt nie wie, sam zadzwonił do żony i ta mu podała z tablic matematycznych, jaki jest na to wzór. Pomijam, że Pliś jest człowiekiem, który NIGDY nie powinien uczyć, nawet w podstawówce. Jego umiejętności pedagogiczne były na poziomie superstrun. Można powiedzieć, że tak znikoma, że praktycznie jej nie było. Jego bełkotu nie dało się zrozumieć i co chwila się mylił. Zacząłem robić zadanie z liczbami zespolonymi (i) i zrobiłem je dobrze, a ten mnie opierdolił, że źle, a okazało się potem, że zrobiłem dobrze. Miałem to szczęście, że rozwiązałem przed zajęciami wszystkie zadania z liczbami urojonymi z podręcznika, bo Pliś nie był w stanie się wysilić o stworzenie nowego zadania. Wybaczcie za słowotok i bełkot, jakim was obdarzyłem, lecz, jak pisałem - jestem głupiutkim ekstrawertykiem i piszę, co mi ślina na język przyniesie.

 

-- 15 sty 2014, 22:48 --

 

Przepraszam też za błędy, jeśli takowe się wkradły, ale ośmielę się wytłumaczyć tym, że pisałem szybko i dość ekspresyjnie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niktita, niwiele z tego zrozumiałem nie wiem co to całki i macierze nigdy nie potrafiłem nic więcej z matmy jak mnożyć i dzielić, to w życiu zwykłym zjadaczom chleba i fizolom wystarczy.

 

Tylko ja nie chcę, ja chcę coś ukończyć, a nie mam ŻADNYCH możliwości, nawet, jakbym miał, to wykształceniem wyższym z jakiejkolwiek uczelni w Polsce, mogę sobie co najwyżej tyłek podetrzeć, albo pracować za 900 zł brutto na umowę zlecenie, jako babcia klozetowa, bo w końcu wykształcenie wyższe to prestiż.

 

-- 15 sty 2014, 23:00 --

 

Niktita, niwiele z tego zrozumiałem nie wiem co to całki i macierze nigdy nie potrafiłem nic więcej z matmy jak mnożyć i dzielić, to w życiu zwykłym zjadaczom chleba i fizolom wystarczy.

 

Dokładnie! Pomyśl teraz sobie, jak się musieli czuć studenci, gdy zaczęto tego od nich wymagać, bez ŻADNYCH wcześniej wyjaśnień z "czym to się je".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niktita, wykształcenie wyższe to nie prestiż, znam dużo osób, co nie poszło na studia i teraz zarabiają i spełniają się w swoich pracach. mój kuzyn po technikum od razu poszedł do fabryki mebli, zobaczyli, że się stara i teraz siedzi w biurze i pisze programy do obrabiarek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poziom w szkolach wyzszych MUSIAL sie obnizyc skoro ma je ukonczyc 90% populacji a nie 25% jak kiedys

Zależy jakich. Na infie nadal jest przemiał. Klasy się bardzo kurczą z tych co na pierwszym semestrze kończy mniej niż 25%. A potem w gazetach płaczą że uczniowie "wyłudzają" stypendia Europejskie bo szkoły nie skończyli i pieprzą że ci którzy nie skończyli powinni je zwracać.

 

Niktita, Nikt tu nikim nie pomiata tylko piszemy że Polsce nie potrzeba tylu ludzi z wyższym wykształceniem, które przez swoją masowość obniżają loty. No ale tez faktem jest że ta masowość absolwentów z wyższym wykształceniem spowodowała że w wielu profesjach, stanowiskach w których wykształcenie wyższe jest zbędne się go wymaga( np prace biurowe, urzędnicze, częściowo handel). Dziś nawet żeby sprzątać i być zatrudnionym przez miasto trzeba mieć średnie wykształcenie, a w takiej Anglii aby uczyć w szkole( jako pomocnik nauczyciela) można być po szkole na poziomie naszego gimnazjum, a tytuł magistra to zwykle mają tylko naukowcy. Powinniśmy brac z tego przykład a w fabrykach, sprzątaniu i na budowach to ludzie po gimnazjum mogli pracować tak jak tam gdzie do takich prac kończy się szkołę w wieku 15-16 lat.

 

Tak? Skończenie studiów nie jest wcale takie proste! Byłem na AGH w Krakowie na samogłoskach i musiałem zrezygnować z powodów finansowych, ale co tam się działo, Matulo ma! Nie było w programie rozszerzonej matematyki NIC o wymiarach, a na analizie matematycznej wymagali znajomości relacji przechodnich, antysymetrycznych, całek, macierzy, liczb zespolonych/urojonych i się KURFA dowiedziałem, że te buce mnie oszukiwały przez całe liceum. Totalną bzdurą jest, że, jak delta jest ujemna, to nie ma pierwiastków. BZDURA! Są! Nie ma pierwiastków RZECZYWISTYCH, ale pierwiastki są dla danej funkcji kwadratowej, dla liczb właśnie zespolonych. Wymagali pojęcia 4 wymiaru w przestrzeni - nie czasu! Kazali rysować tesseracty, potem zaginać 2 wymiary do 3 i z 3 do 4. W piątym opisać czas i w czwartym czas zachowujący się niczym wstęga Mobiusa, czyli zakrzywienie czasu do wyższego wymiaru i to wszystko mięliśmy opisywać RÓWNANIAMI i DOWODAMI! Nie powinni nas najpierw tego nauczyć, a potem tego wymagać? Wykłady oczywiście były, ale nic z nich zrozumieć nie możnabyło, a laboratoria i ćwiczenia z tychże wykładów były ich wielokrotnością. Uwalali wszystkich, jak tylko się dało, już na samym wzmacniaczu operacyjnym były jaja... Albo "konsultacje" dla tych, co nie zrozumieli wykładów. Jak ktoś szedł do profesora Karafiata, to kończyło się na tym, że przybywały tłumy, a po chwili wszyscy byli wypraszani i wyzywani od "gawiedzi", "cymbałów" i tak dalej... Czy my jesteśmy kurfa geniuszami w każdej dziedzinie, że mamy posiadać w wieku 19-21 lat (przeważnie najwięcej jest studentów w tym wieku) wiedzę z każdej dziedziny na poziomie wiedzy profesorka, co tę wiedzę zdobywał latami?

Mnie aż krew zalewała, jak Pliś wyzywał nas od upośledzonych umysłowo ludzi, a ciągle popełniał kardynalny błąd językowy na poziomie trzeciej klasy szkoły podstawowej, a mianowicie: "Przecież tutaj na tablicy pisze, głąbie!" Takie odzywki to standard. Raz na ćwiczeniach z analizy spytał się nas o arcsin. To były drugie zajęcia i nigdy tego nie zapomnę. Cała grupa (około trzydzieści osób) milczała. Sam Pliś wkurwiony, że nikt nie wie, sam zadzwonił do żony i ta mu podała z tablic matematycznych, jaki jest na to wzór. Pomijam, że Pliś jest człowiekiem, który NIGDY nie powinien uczyć, nawet w podstawówce. Jego umiejętności pedagogiczne były na poziomie superstrun. Można powiedzieć, że tak znikoma, że praktycznie jej nie było. Jego bełkotu nie dało się zrozumieć i co chwila się mylił. Zacząłem robić zadanie z liczbami zespolonymi (i) i zrobiłem je dobrze, a ten mnie opierdolił, że źle, a okazało się potem, że zrobiłem dobrze. Miałem to szczęście, że rozwiązałem przed zajęciami wszystkie zadania z liczbami urojonymi z podręcznika, bo Pliś nie był w stanie się wysilić o stworzenie nowego zadania. Wybaczcie za słowotok i bełkot, jakim was obdarzyłem, lecz, jak pisałem - jestem głupiutkim ekstrawertykiem i piszę, co mi ślina na język przyniesie.

Jezu :/ . Coś takiego jest przykre. Że na studiach gość się tak zachowywał to jeszcze gorzej. Ostatnio widziałem coś takiego w szkole średniej. Na studiach na szczęście nie, ale to możliwe że dlatego że byłem na uczelni prywatnej i nauczyciele musieli się hamować. Od razu mi się przypomina matematyczka i informatyk z mojej drugiej szkoły średniej. Też mieli takie odpały.

 

-- Śr sty 15, 2014 11:53 pm --

 

mark123, no ale studiujesz informatykę, nawet jeśli na kiepskiej uczelni to zawsze lepsze niż studia humanistyczne i przynajmniej coś na komputerze umiesz zrobić, a ja jestem kompletnym zerem w tym temacie.

Moje umiejętności informatyczne są prawie zerowe, nie umiem prawie nic ze swojej pracy inżynierskiej, a z wykładów, ćwiczeń nie rozumiem kompletnie nic, nic nie notuję, nie słucham i w ogóle nie jestem zainteresowany, ale już niedługo może to wszystko wyjdzie na jaw i mnie w końcu wywalą, co już dawno powinni zrobić. Jestem chyba jedynym studentem, który absolutnie nie powinien studiować, a studiuje.

W jaki sposób przechodzisz z roku na rok?

 

Niktita, wykształcenie wyższe to nie prestiż, znam dużo osób, co nie poszło na studia i teraz zarabiają i spełniają się w swoich pracach. mój kuzyn po technikum od razu poszedł do fabryki mebli, zobaczyli, że się stara i teraz siedzi w biurze i pisze programy do obrabiarek.

Na czym polegało jego staranie się?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niktita, wykształcenie wyższe to nie prestiż, znam dużo osób, co nie poszło na studia i teraz zarabiają i spełniają się w swoich pracach. mój kuzyn po technikum od razu poszedł do fabryki mebli, zobaczyli, że się stara i teraz siedzi w biurze i pisze programy do obrabiarek.

 

Widać kolega nie zrozumiał cynizmu, które zastosowałem w zdaniu. Chciałem dobitnie podkreślić, że teraz wymagają do pracy za psie pieniądze, na umowę zlecenie (bez składek ZUS'owskich, ubezpieczenia i wliczania się lat pracy do emerytury) znajomości co najmniej 5 języków, 30-letnie doświadczenie zawodowe, itd. Problem w tym, że nikt nie chce przyjmować młodych ludzi świeżo po studiach, a jak przyjmują, to za psie grosze. Nieważne, jak dobry jesteś, bo i tak dostaniesz 900 zł brutto. Takie są realia w Polsce. Wbrew pozorom nawet do zostania babcią klozetową trzeba mieć doświadczenie i CO NAJMNIEJ wykształcenie średnie. Zatem wykształcenie wyższe to nie prestiż, tylko kpina. Wykształcenie w dzisiejszych czasach stało się kompletnie bezwartościowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale na agh to raczej nikt głupi by sie nie znalazł...i co to za kierunek samogłoski?...Na studiach to raczej tryb nauki jest taki, że trzeba samemu sie uczyć...Nie wiem jak to jest na agh i jak to jest z tym wymaganiem, ale sam na studiach byłem i jakoś zawsze to wygląda w rzeczywistości lepiej niż wynika z opowieści....poza tym. To chyba jednak nic dziwnego, że na studiach program był szerszy niz w liceum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale na agh to raczej nikt głupi by sie nie znalazł...i co to za kierunek samogłoski?...Na studiach to raczej tryb nauki jest taki, że trzeba samemu sie uczyć...Nie wiem jak to jest na agh i jak to jest z tym wymaganiem, ale sam na studiach byłem i jakoś zawsze to wygląda w rzeczywistości lepiej niż wynika z opowieści....poza tym. To chyba jednak nic dziwnego, że na studiach program był szerszy niz w liceum.

 

Zuzuj, jak zwykle snob. Samogłoski to wydział Automatyki i Robotyki, znajdują się tam jeszcze inne wydziały stricte techniczne o wyższym poziomie nauczania, niż normalne kierunki, nie należące do samogłosek. Zuzuj, jak zwykle chce mnie wyśmiać i dokopać, ale jest w tym tak nieudolny, że aż zabawny. Jakbym chciał studiować głoski, samogłoski, spółgłoski, morfemy, itd, to bym musiał udać się na filologię polską. Taka rada na przyszłość, jak nie chcesz się zbłaźnić - weź najpierw poczytaj o tym, co nie rozumiesz i dopiero potem się wymądrzaj. :nono: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życie w Polsce to kpina zresztą na zachodzie tam gdzie pracują Polacy jest też beznadziejnie tylko zarobki lepsze.

A co do automatyki i robotyki to chyba żeby na tym kierunku poradzić to trzeba być półgeniuszem albo i całym, dla mnie to czysta abstrakcja,ja tylko humanistyczne brednie nieprzydatne w życiu mógłbym skończyć. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

automatyka i robotyka jest u mnie w mieście...ale podobno nie ma wielu chętnych choć kierunek jest bardzo dobry(w zasadzie to dzisiaj mało gdzie jest wielu)...i może własnie z tego powodu nie jest aż tak ciężki...chociaż ja z doświadczenia moge powiedziec że przedmioty matematyczne bardzo nie lubia opuszczania zajęć...ciężko jest nadrobic zaległości z takich przedmiotów jeśli sie olewało zajęcia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wracając do głównego tematu wątku to ze znanych mi osób choć tylko medialnie to Janusz Korwin Mikke nie wiem czy se obniżył ale wystosował list do UW żeby anulowali mu jego tytuł magistra w proteście przeciwko obecnemu postępowaniu uczelni która wg niego jest tak lewacka że wstyd mieć ją ukończoną. Ja póki co jeszcze żadnego nie na pisałem ale kto wie może pora, ale wielu osobom nie przyznaję się do tego że mam te beznadziejne studia bo to wstyd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do automatyki i robotyki to chyba żeby na tym kierunku poradzić to trzeba być półgeniuszem albo i całym, dla mnie to czysta abstrakcja,ja tylko humanistyczne brednie nieprzydatne w życiu mógłbym skończyć. ;)

 

 

Mylisz się, Milordzie. Przypomnę tylko historię sławnego Einsteina, który był bardzo słaby w szkole, zaś, gdy już wysnuwał pewne teorie, to nie potrafił ich udowodnić matematycznie i od tego miał przyjaciela, który mu w tym pomagał. Zatem bycie geniuszem nijak się ma do wiedzy. Podobno (było napisane na onecie) Arnold Schwarzenegger ma IQ ponad 140 (nie pamiętam dokładnie. Wiem tyle, że IQ Hitlera szacowali na około 135-140, zaś sam Arnold jest ponoć inteligentniejszy od Hitlera) i dzięki temu, jak donoszą media z łUEsa, jest osobą idealnie nadającą się na gubernatora Kalifornii. Cóż, amerykanie mają lepszą propagandę od ruskich, ale nie o to mi tutaj chodzi. By poradzić sobie na samogłoskach na AGH musiałbym się uczyć od najmłodszych lat matematyki, fizyki, chemii. I to codziennie, bez przerwy, przez wiele godzin, bo profesorowie wymagają wiedzy na ich poziomie. Nie orientuję się ile trwa zdobycie tytułu profesora, ale nasz pan socjolog z pewnością mi udzieli tej, jakże ważnej wiedzy. Jeśli posiadasz wiedzę profesorów z tych dziedzin, które na danym kierunku obowiązują (i stricte dotyczących ich, bo wiadomo, nikt nie będzie dla celów automatyki i robotyki uczył się z chemii, jak wytwarza się rum i jak przebiega ten proces). Zatem, jeśli chcecie ukończyć AGH, to musicie już od najmłodszych lat zajrzeć na podręczniki preferowane przez uczelnię, do której chcecie się dostać i uczyć się, uczyć, uczyć i uczyć. Jak ktoś będzie miał wiedzę z tych dziedzin w 70%, co profesor, to z palcem w nosie sobie poradzi. Problem w tym, że nie ma co mówić o dziecku 10-letnim, aby wiedział, że chce skończyć automatykę z robotyką. Zresztą wiedzę, która nabędzie na przestrzeni lat się zmieni. Zatem... Jedynym chyba wyjściem jest uczenie się samemu i tak w wieku 45, no może 50 lat będziemy mięli na tyle wiedzy w tej dziedzinie, że możemy startować na ten wydział i nie straszne będą nam superstruny. To jest jakaś paranoja! Ja idę na studia, bo chcę się dopiero NAUCZYĆ zawodu. Jeśli miałbym wiedzę wszystkich profesorów, co mnie uczą, to po cholerę mi studia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktos w ogole konczy uczelnię na ktorej ty masz takie trudnosci?

Nieliczni, a podejrzewam, że są tam przekręty, bo na początku w naszej grupie gościu uważany za najmądrzejszego z nas w dziedzinie mateamtyki, bo jego tatuś to matematyk, zatem świetnie znał całki, macierze, liczby zespolone i takie tam. On napisał kolokwium na 4, a takich dwóch matołków, co naprawdę nie potrafili rozwiązać zadań z logarytmami dostawali piątki i czwórki i NIGDY nie byli odpytywani na ćwiczeniach. Cała grupa przestała z nimi rozmawiać, bo czuliśmy, że mają jakieś wtyki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rety Nikita...czy ty masz jakikolwiek krytyczny/refleksyjny stosunek do tego co piszesz?...Przecież sam wiesz, że wcale nie trzeba od 10 latka czytac ksiązek z uczelni wyższych...Rozumiem że to jest jakas metafora...ale to już lepiej napisać że jest "ciężko jak huj" niż wymyślać takie głupoty

 

sa różni ludzie na studiach i różnie podchodzą do nauki...są tacy co sie trzesą jak dostaną 3-ke...sa tacy co wciagają amfe...są nawet tacy którym odbija od uczenia...ale są tez tacy co są na kazdej poprawce z czego by nie była...a idąc na egzamin nie wiedzą nawet jak wygląda profesor...Ja tak podchodziłem...a dodam jeszcze że nigdy nie byłem przy tablicy, nie robiłem prezentacji ze względu na wstyd...miałem pełno nieobecności a niektórych przedmiotów musiałem sie uczyc sam....i widziałem takich co mówili że rezygnuja pod 2 tygodniach bo nie wytrzymują stresu...Pamiętam te tony niestworzonych historii na temat przedmiotów, jakie to trudne, jacy wykładowcy szaleni...wszystko bzdury...Jednak nigdy nie spotkałem się z czymś tak przerażającym co ty piszesz. Przeciez studiowac w takiej atmosferze jaką sam sobie stwarzasz to są katusze i straszne męki...wiedziec co profesor...trzeba sie uczyć od 10-latka...po prostu WTF?

 

-- 16 sty 2014, 21:48 --

 

żadne studia czy inna cholera nie zrobią z Ciebie milioner tylko graj w pokera http://www.sport.pl/inne/1,64998,15270887,Poker__Polak_wygral_PokerStars_Caribbean_Adventure_.html 8)

 

 

oja własnie gram:)...dla matematyków pokerka gorąco polecam. Nikitajeśli jesteś dobry to zarejestruj sie na starsach...dostaniesz nawet kapitał startowy w postaci kilku $ jak sie zapiszesz do jakiejś grupy szkoleniowej...polecam. Dobra zabawa, a troche pln można wygrać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zujzuj, jak zwykle próbujesz mnie poniżyć, udowodnić moją głupotę i wywyższyć siebie. Jak zwykle Ci się to nie udaje. Prawdziwą grą dla matematyków to są ponoć szachy, bardzo rozwijają zdolności poznawcze przestrzeni i geometrii. Poker, tak, lecz to samo, co z szachami - nigdy nie grałem, nie mam zatem doświadczenia i pierwszy lepszy mnie ogra, zresztą zachęcanie do hazardu jest złe, bo jakbym się Ciebie (o zgrozo) posłuchał (albo jakiejkolwiek innej twej rady), to wylądowałbym pewnie zakopany gdzieś w lesie z powodu długów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikita...napisałem co uważam na temat studiów. Są ludzie co uważają je za najfajniejszy okres życia...i są tacy co nie mogą sie doczekać jak ta męka przeminie. Na bank sa absolwenci AGH którzy świetnie wspominają czas studiów i studiowało im sie przyjemnie...tyle

 

Co do pokera, to nie jest on stricte matematyczny...wbrew pozorom bardzo, ale to bardzo dużą rolę spełnia stan emocjonalny...Sa ludzie którzy pomimo dobrej gry, dużych umiejętności musieli zakończyć karierę bo nie byli w stanie emocjonalnie tego udzwignąć...jeden koles co wygrywał zawodowo spora kasę miał taki problem że wpadał z "monkey tilt"...czyli po prostu po pechowo przegranej partii klikał ze wściekłości all-in...i przegrywał przez coś takiego dużo kasy. Już pomijam że niektórzy nie robia nic innego, tylko siedzą przed monitorami...niektórzy niszczą myszki, klawiatury, monitory itd... polecam filmiki "tuff fish" i Phila Helmutha..można sie pośmiać

 

Co do samej gry...To jest podstawa. Grasz za tyle ile możesz przegrać...ja nie mogłem przegrac nic, więc nic nie wpłacałem. Wszystko co ugrałem ugrałem od zera...są turnieje gdzie możesz wygrać kilkadziesiąt centów, kilka $...są programy szkoleniowe które dadzą ci jakies drobne....generalnie można zrobić bankroll od zera...w dzisiejszych czasach to dużo łatwiejsze niż kiedy ja zaczynałem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam sie co madrzyc w temacie bo filologia to przeciez banalne ;)

Zależy jaka filologia, niektóre są mocno nie banalne i można nauczyć się mało znanego języka. No ale studia techniczne zawsze będą wyżej cenione bo nie każdy jest je w stanie skończyć. I taki inżynier niby niższy stopniem od magistra jest bardziej ceniony przez pracodawców i przeważnie trudniejszy do osiągnięcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×