Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyzdrowiałem/wyzdrowiałam... :)


roccola

Rekomendowane odpowiedzi

A ja wygłoszę moją opinię.

Zauważyłam ostatnio, że duże znaczenie ma to ile chorujemy.

Podam przykład.

Czasami, męcząc się przez dłuższy czas (np. rok) , nie wierzymy aby pojedyncze zdarzenia, czy nawet nasza determinacja mogłaby okazać się skuteczna. Jesteśmy jakoby matematykami => błądzę już rok, jestem zdrowa kilka dni -> wynik jest na minusie. I w koło macieju.

Trzeba to zmienić. Chcę wyliczyć na plus. Z wami będzie raźniej.

Oczywiście są to tylko słowa. A sami wiecie jak trudno jest obrócić słowa w czyny =) pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mysle ze ronin z ta akceptacja mial na mysli ze jak dopada nas gorsze samopoczucie to to akceptujemy i dajemy sobie czas by gorzej sie poczuc, po czym to przechodzi. natomiast walka z objawami to gdy zaczynamy sie zle czuc i wyobrazamy sobie = wywolujemy co bedzie dalej, ze zaraz- zemdlejemy, umrzemy, zwariujemy itd itd i wtedy wlasnie wpadamy w panike. z objawami nie ma co walczyc, trzeba zaakceptowac ze nasz organizm tak reaguje z jakiejs przyczyny i szukac tej przyczyny (znalezienie jej jest najczesciej proste jak budowa cepa, bo wystarczy tylko otworzyc oczy). bez zlikwidowania przyczyny nie da sie moim zdaniem wyjsc z nerwicy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, jestem tu nowa... moja historia tam gdzie wszyscy nowi :smile: u mnie nerwica (chociaz nikt nigdy mi nie powiedzial, ze to jest ona napewno) trwa w sumie jakies 3 lata... bylam "wyleczona" przez dlugi czas, ale potem znow cos powodowalo, ze wracalam do tych beznadziejnych mysli... teraz znow cos mi swita w glowce i choc bardzo sie staram odrzucac te mysli to nie za bardzo mi to wychodzi...

 

wiem, ze to forum pozytywnego myslenia, a nie dolowania sie, ale mam nadzieje, ze poprostu ktos mi powi cos co mnie jakos postawi na nogi... juz dwa razy wychodzilam z tego, a teraz jakbym zapomniala jak to sie robi...

 

aha, chodze do lekarza (psycholog i psychiatra) i biore asentre...

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

az się boje to pisać....

ale od tygodnia czuję sie po prostu zdrowa. fakt, biore Seronil, ale czuje że wracam do równowagi. zadne paskudne mysli ni eprzychodza mi do głowy...czuje się wolna. dawno ni eodzcuwałam czegos takiego. Chyba od roku siedziało we mnie coś, co nie dawało mi spokoju, szczęścia. Byłam płaczliwa i niepwena.

A teraz znowu chce mi sie żyć!!!

 

Lecze sie od 2 miesiący, ale uważam, ze deprasje mam od ponad roku, tylko ni ezdawałam sobie wczsniej z tego sprawy. Non stop czułam że sie dusze, ze nie jest tak jabkbym chciała.

teraz układam sobie w głowie wszytsko i wiem, ze wygram z ta chorobą :D:D:D:D:D

Wam tez sie uda!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na pewno jestem już zdrowa, więc jedynym pytaniem jakie mi pozostaje jest "czy kiedykolwiek byłam chora?". Moja "terapia" polegała głównie na tym, żeby się nad sobą nie użalać i podjąć ryzyko, w związku z czym zmieniłam studia, zaczęłam seryjnie (po raz kolejny) umawiać się na randki, znalazłam pracę (mimo że odczuwam coś w rodzaju lekkiej fobii społecznej nadal) etc. W ogóle czuję, jakby mi się mózg obrócił w drugą stronę (tą właściwą :mrgreen: ). No i pomogli mi ludzie, ale nie "wprost" - nie mówiłam im w sumie, że mam depresję etc., bo kiedy zobaczyłam jakie mają problemy, to jakoś głupio mi było opowiadać o czymś, co nawet fizycznie "nie istnieje" :x. Uznałam, że wszystko ze mną ok, i chyba faktycznie wszystko było ze mną ok:D. A na pewno teraz jest wszystko ze mną ok, żadne czarne myśli etc. mnie nie nawiedzają, bo ogólnie skupiłam się na działaniu w świecie fizycznym, a nie tylko w swojej wyobraźni. Ale przede wszystkim przestałam w ogóle wierzyć w tą całą depresję u siebie, więc to chyba była jakaś "urojona depresja" :x . No i poczucie własnej wartości i inne rzeczy same do mnie wróciły 8) . Aż nie mogę się nadziwić, że to wszystko stało się tak "bezboleśnie" :mrgreen: ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej hej! Ja też jestem zdrowy :D . Jeszcze biorę leki ale już tylko małe daweczki podtrzymujące. W skutek zażywania narkotyków popadłem

w depresje psychotyczną z napadami lęku i zaburzeniami osobowości.

Było ze mną bardzo źle a przy życiu trzymało mnie tylko wsparcie najbliższych. Trafiłem do wspaniałej pani doktor, która od razu trafiła

z lekami w dziesiątkę. Najpierw minęły lęki i bezsenność, potem natrętne myśli, potem pani doktor przekonała mnie żebym nie pił alkoholu i nie brał narkotyków i żebym poszedł do terapeuty od uzależnień. Następnie stopniowo odzyskałem pogodę ducha i sens życia 8). ) Dzięki temu koszmarowi, który trwał prawie rok czasu nauczyłem się doceniać najwspanialszy dar - życie. Nabrałem pokory i odzyskałem to co zabrały mi narkotyki - szacunek dla samego siebie i poczucie własnej wartości. Dziś leczę swoje uzależnienie, dostałem się na studia, uprawiam sport, mam marzenia, zainteresowania, kocham życie i jestem panem swojego losu.

"Dziś mocno przyszłości patrzę prosto w oczy

ciekawy jestem czym jutro mnie zaskoczy..."

 

Pozdrawiam wszystkich i życzę pogody ducha!

Nie traćcie nadziei i wyjdźcie do ludzi, którzy mogą Wam pomóc!

Nie martwcie się, wszystko się ułoży a co Was nie zabije to Was wzmocni!

Trzymajcie sie.

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani , nareszcie po kilkunasty latach mialam wakacje na miare moich marzeń. Chodziłam juz bez męża tylko z córką na spacery nad morze, do sklepu czy na lody. Nadrabiałam stracone z nią 14 lat, gdy nerwica nie pozwoliła mi wyjść z nia za bramę domu.Skończyły sie bóle głowy,arytmia, strach i panika że za chwile zemdleje i nie dam sobie rady. Naprawde warto sie leczyć i nareszcie brać od życia to co najlepsze. Pozdrawiam wszystkich co w najtrudniejszych dla mnie chwilach mnie wspierali i tych co dopiero walke zaczynaja. :lol:

 

MOŻE NAPISZ JAK TO zrobiłaś

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:23 pm ]

Wszystkim ozdrowieńcom gratuluje, wiem że 90% uzdrowień lezy w naszym umyśle i my sami mamy wpływ na naszą nerwice czy depresję, to w jaki sposób bedzie ona przebiegać i co będzie z nami robić. Jesli chodzi o farmakologie to bym tak bardzo na to nie stawiał bo mózg i umsł sie przyzwyczaja , leki zmieniają chemię w mózgu i niby leki nie uzależniają można je odstawić i bedzie ok, to do końca tak nie jest, po kilku latach zazywania leku i po jego odstawieniu, jest tak duze jego steżenie w organiźmie, ze wystarczy nam go na pół roku lub dużej, ale co bedzie jak ten cały zapas się zużyję? Ja brałem 2 lata starczyło mniej więcej na 5 miesięcy, zaczęło wszystko delikatnie wracać, zmieniłem doktora dał mi słabsze leki, które biore od 3 tygodni i w zasadzie jest meksyk w mojej głowie każdy dzień inny, ale walczę zapisałem sie na terapie, pracuje , chodzę na siłownie staram sie robić co kolwiek byle nie siedzieć bezczynnie i analizowć siebie, moje objawy zachowania i myśli. Nie zawsze jest superowo, ale idzie przeżyć. Po fizycznym przyzwyczajeniu do leków przychodzi psychiczne, jak poszedłem do doktora i odstawiałem lek to juz po wyjściu z gabinetu poczułem się fatalnie , matko! co ja narobiłem mogłem przecież łykać dale , co będzie jeśli..... itd otrząsnołem sie walczyłem po 5 miesiącach jak napisałem wróciłem do leku słabszego po to by odzwyczaic się od leków stopniowo , by nabrać pewności siebie , wydaje mi się że leki nie działają więc nie mam w nich juz tak dużego oparcia, więc teraz psychoterapia i praca nad sobą czasem jes cholernie ciężko ale wciąż zyję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm...nie mam juz od ponad miesiaca atakow lekow..(chorowalem 3 miechy wizyta u psychiatry beznadzeja i wogle...ciagle mysli o leku itp itd)

wiem ze duzo pracy nademna jeszcze jest ale to juz raczej zmiana swojego postepowania..

zapytacie jak wyszedlem z lekow...

na poczatku bylo ciezko ciagle powracajace mysli...

wizyta u psychiatry..leki...

mysalem ze nigdy z tego nie wyjde i bede tarzal sie na dnie juz do konca zycia..

czytalem wiele postow waszych...duzo przemyslen nad soba..

1..oswajanie sie z mysla(stwierdzilem ze trzeba rozgraniczyc strach i lek...a w sumie ze od strachu zaczyna sie lek...zaczelem sobie tlumaczyc ze jestem w pewnych sytulacjach ograniczony a nie to ze niemozliwe..

(chodzi mi np o pojsc na zabawe...nie jestem dno bo nie moge tam pujsc..tylko jestem ograniczony...i poprostu nie pojde bo jestem ograniczony(lekiem) a nie to ze jestem dno przez lek...)

po 2..lek ogranial mnie w miejscach publicznych...wiec pewnego razu poszedlem do kosciola..zucilem sie w zywiol tlum ludzi...przezylem..potem coraz dalej bar..(pare razy do tego samego przywyklem i okazalo sie nic strasznego)

oczywscie z przyjaciolmi...

potem wyjazd samemu(mysalem ze wyskocze z wagonu ale poznalem milych ludzi i jakos poszlo) potem tlumaczylem sobie ze tam jest moj "nowy dom" i w nim nie mam czego sie bac wychodzac na spacery samemu wsrod ludzi "turystow" moja psychika zbila sie w jednosc i wiedzialem ze musze sobie sam poradzic...chodzilem na spacery zwiedzialem...i umocnialem sie w swiadomosci ze ja to ja...

po 4...slowa piosenki "zastanow sie dwa razy zanim zwatpisz...bo Bog o tobie nie zapomni...ze po deszczowych dniach sa sloneczne..to ze kazdy ma lepsze i gorsze dni"dalo mi swiadomosc a raczej perspetywy a te sa nawaznejsze...

po 5 obralem cel w zyciu...i malymi kroczkami go realizuje..

po 6 przestalem odbierac ludzi jako wrogow lecz jako obojetnych(poprostu keidys mysalem ze ludzi oceniaja mnie i wogle ) teraz to mnie malo obchodzi co ktos mysli o mnie na ulicy(powiedzialem sobie ze ludzie nie mysla hehehe i juz mnie to nie meczy)

co do lekow...hmm bralem 5 dni..wiec nie moge nic powiedziec..

a tak z suplemetow to (magnez plus omega 3)

dieta:przezucenie sie na razowy chleb i jogurt codzienie...)

teraz nie mam juz lekow wyszedlem z tego poprostu zobaczylem ze to mnie moja wlasna wyobraznia ogranicza i tylko ona..

zaczelem sie cieszyc z malych rzeczy..i zauwaylem ze szczescie to chwila...a chwile skladaja sie na zycie..

(to ze ladna pogoda idze sie przyjemniej do szkoly)

no i szczeze mowiac na koniec duzo wlasnego egoizmu ze jestem lepszy od innych,ze jestem madry inteligetny i przystojny..:)(fakt ze byly pewne fakty ktore to potwierdzaly)

i teraz gdy czuje ze mi zle:powatrzam zastanow sie dwa razy zanim zwatpisz bo bog o tobie nie zapomni..

zyje w miare normalnie(bez lekow ,fakt ze chyba jeszcze mi zaburzenia osobowosci zostaly no ale :P

wyzbyc sie tego wszytkiego przejsc przez syf cetralnie srodkiem..

wwo-Ej, czy ty też wyrównujesz do dołu? Za mądry dla ciebie, kto mądrzejszy od ogółu matołów? Za bogaty ten, kto bogatszy niż ty? Ludzie zachowują się jak ogrodnika psy. Ej, czy równasz w dół? Skoro tobie brak, to niech też braknie mu? Brak mi słów na takie podejście -zawiść, zazdrość, zamiast starać się mieć więcej, tylko myślisz żeby inni mieli mniej... Ej, śmiej się, śmiej, zobaczysz jednak, twój śmiech urwie się jak hejnał. Niech myśl jedna ogarnie tu wszystkie umysły...

(wyzbylem sie wszytkich mysli z tych tu zawartych...

da sie wyjsc z tego nerwuski 3 mi sie cieplutko :*

ps..a kiedys mysalem ze nigdy tego nie napisze i mozna kopac sobie grob..a jednak da sie wyleczyc nerwicke:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

napisze jeszcze o moich metodach z psychoterapii "oswajanie leków w nerwicy" które doprowadziły mnie do wyzzdrowienia. Np. nie lubiałem stać w kolejkach sklepowych/pocztowych/straganowych itp bo dopadały mnie dusznosci, zawroty glowy, od razu uciekalem do domu bo balem sie ze wykorkuje.

Zaczałem przez kilka miesięcy przerabiać w myslach schemat możliwosci co moze sie wydarzyc w takiej kolejce. Typu - omdlenia, drzenia ciala, zawroty czyli wszystkie zle rzeczy. Zawsze znajdujac dobre rozwiazanie - ze mam do tego prawo, nie musze sie wstydzic, moge pokazac innym ze jestem chory, moge wreszcie wyladowac w szpitalu bo tam sa sami fachowcy i mi pomoga.

Mieląc te wszystkie możliwości pokazałem sobie samemu że zawsze znajdzie się jakieś pozytywne wyjście i nerwica nie może wygrac bo to tylko urojenie w głowie. Takim sposobem dzisiaj normalnie chodze po sklepach, nie przeszkadza mi tłum ludzi i długie kolejki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym też wyzdrowieć i cieszyć się życiem...ale nie jest mi łatwo,jeden facet ode mnie odszedł to po nim została mi silna nerwica,wykańczał mnie psychicznie,niszczył mnie od środka byłam typową niewolnicą która zrobi wszystko w imię miłości...Drugi odszedł bo stwierdził że jego miłość wygasa,bo nie pasujemy do siebie a to co najbardziej zabolało to"Przepraszam,byłem z Tobą tylko dlatego że mogłaś być w ciąży a nie chciałem żeby moje dziecko w przyszłości nazwało mnie skurwysynem"

Cierpię nadal bardzo bo go kocham ale nie wrócę do niego choćby chciał bo wiem że kolejny raz mnie zawiedzie....Chodzę na terapię walczę z życiem ale już nie daję rady..Pragnę oczekuję śmierci...To dobrze że Tobie się udało...

POZDRAWIAM

Bardzo bym chciała z kimś pogadać więc jeśli będziesz mieć chwile czasu napisz do mnie

aga_stokrotka@wp.pl

gg:9145493

 

Ogólnie piszcie do mnie jeśli chcecie pogadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem już zdrowy od dwóch miesięcy nie biorę leków. Udało mi się to w dzięki mojej determinacji a było naprawdę ciężko. Miałem zaburzenia nerwowe (lęki, natręctwa i somatyczne cuda) kilka razy próbowałem przestać

brać ale dopiero teraz się udało. Wszystko to zajęło mi okrągły rok cały ten okres był piekłem przepełniony bólem i wypełniającą mnie chorą miłością. Miałem zawsze głęboką nadzieje że wszystko minie a nadzieje podpierałem

swoją wewnętrzną siłą. I tak minuta po minucie dzień, miesiąc...wzloty upadki aż któregoś pięknego jesiennego dnia poczułem wielką ulgę. Jak mówiłem nie stało się to od razu i cudów nie ma jest praca ciężka praca nad sobą(leki + terapia). Teraz nie jest całkowicie idealnie czasem są doły ale ja ciągle idę w wyznaczonym przez siebie kierunku...ku lepszemu. Kiedy trafiłem na to forum wyczytałem że nerwica może zmienić charakter

otóż w moim przypadku jest to prawda. Z małego skulonego chłopczyka otrzymującego razy niemającego swojego zdania zmieniłem się w wojownika pewnego siebie mężczyznę który idzie po swoje szczęście.

Jeśli upadnę .... to wstaję a myśl o porażce podnosi mnie jeszcze bardziej

 

Czasem patrze w niebo i myślę z uśmiechem na ustach..."ty mi to specjalnie zrobiłeś a przecież zawsze byłem odwrócony od ciebie"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej powiedzcie mi jak to jest z tym wyleczeniem się. Czy ktoś z was wyleczył się Efectinem i uczęszcza na psychoterapię . Bo ja to się martwię że to już tak ciągle będzie ze nie będę umiała zapomnieć o tej chorobie i ona zawsze będzie pierwsza odemnie ten stach i lęk. Podzielcie się swoimi uwagami. Mój nr gg 5094799 jakby ktoś chciał pogadac. Ja to jestem na poczatku leczenia biorę lekarstwo 3 tydzień i mam za sobą 6 spotkan u psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim :D w sobotę idę do pracy!!!!tak,tak będę jeździł ciężarówką,marki MAN po całej Polsce z artykułami spożywczymi dla pewnej sieci handlowej,już mam sraczkę i nerwy,ale nie cofnę sie już tyle wygrałem bitew z nerwicą,mam tez nowe hobby,mam wykrywacz metali i latam po polach i lasach w poszukiwaniu monet odznaczeń itp,zdarzyło mi się wykopać dwie bomby lotnicze :!: ale delikatnie zasypałem z powrotem.

Teraz jest paskudna jesienna pogoda i troszkę gorzej się czuje ale to tylko taka pogoda :D

Więc kochani naprawdę można żyć ,a pomaga w przezwyciężeniu nerwicy pasja praca,najgorsze jak się położymy i zaczniemy myśleć co mnie boli,co może mi się stać itp,to jest najgorsze nerwica to uwielbia.

Pani psycholog też była ze mnie zadowolona,bo w sumie to ja się sam z diagnozowałem i sam znalazłem antidotum na nerwice.

Tak że wszystkim życzę też takich postępów a nawet jeszcze lepszych :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, boję się przyznać ale wczoraj poczułam się fajnie poszłam sama na jogę. Udało się, ale boję się tego uczucia nie wiem czy wy też tak mieliście. Taki starch że potem to wróci z podwójną siłą i wszystko trzeba będzie zaczynać od początku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skoro się boisz to znaczy że już wraca, wróciło albo nigdy nie odeszło tylko sie przyczaiło, ja też się tak zamartwiałem co będzie jutro, może znów przyjdzie lęk itp, narazie udaje mi się tak nie myśleć a to jest połowa sukcesu do pokonania tej przypadłości, mysląc o tym czy przyjdzie czy nie napewno sobie nie pomagasz, a wkońcu zaczniesz sie nakręcać i po ptokach jak to mówią, zresztą jak to napisałaś codzienna rekonwalescencja, tzn że już się boisz brak ci spontaniczności bo czekasz na to czy będzie się dziać coś czy nie, zacznij na tym etapie coś z tym robić, zajmij sobie głowę czymś innym a nie oczekiwaniem na to co będzie, albo poradź się psychologa to napewno ci pomoże, bo obchodzenie sie z sobą jak z jajkiem nie wróży nic dobrego, a jeśli tego tak naprwdę nie widzisz to stań obok siebie i przypatrz się temu jak się zachowujesz co jest z twoimi myślami dokąd ten stan zmierza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

didado1 chciałam zadać pytanie: po czym czujesz,że jesteś zdrowa?

Jak to nastąpiło?

Ja miałam okres bez leków, przeszłam terapie ( 4 miechy-to za krótko wiem) potem okres półrocznego spokoju,ale wróciło, chodzę znów na terpie od jakieś 5 miesięcy, leków nie biorę no i tak się zastanawaim, bo czuje że jest znów lepiej..........ale no właśnie...........w środku czuje,że jestem chora jeszcze.

i tak sobie myśle -jak to człowiek czuje-że jest już zdrowy, że to nie wróci,że pozbył sie tego raz na zawsze.......

 

czy w trakcie terapi coś nastąpiło, czułaś o - to ten moment, tego się bałam??

:roll:

 

daj znaka, albo wklej linka jak już pisałaś o tym.

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie ,mam podbnie w zasadzie czuję się dobrze,ale........no właśnie.mam wrażenie,że to "guwno" ciągle we mnie siedzi. nie biorę leków już, bo nie chcę.

wydaje mi się,że jak nie dojdę na terapi do prawdziwej przyczyny to będzie ciągle nawracać. :x

no mam swoje metody, muzyka, książki, ect. praca.

 

no ale............chcę się tego pozbyć raz na zawsze! :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×