Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ronin

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ronin

  1. Witam. Od ponad 10 lat leczę się na nerwicę ( w tej chwili mam 37 lat ). Przeżywałem już różne głupie stany, ale ostatnio mój stan sięga apogeum nienormalności. Otóż od kilku miesięcy mam problem z poczuciem czasu. Ujmę to tak że moja osobowość nie ogarnia poczucia przeszości, teraźniejszości i przeszłości. Wydaje mi się jakby przeszłosć nie istniała, byłą zaledwie mgnieniem oka, nie potrafię zrozumieć że kiedyś mnie nie było na tym świecie. Mam wrażenie jakby cąły wrzechświat był jakąś iluzją czy sztuczką mojego "Ja". Bo jak mierzyć czas i przemijanie, co to wogóle jest ? Teraźniejszości też nie ma bo to co włąsnie powiedziałem to już przeszłość, a przyszłośc jest nieznana. Z tym też mam wielki problem bo mój mózg cały czas analizuje rzeczy typu co za chwilę ktoś powie, jaka reklama włączy się w TV, co ja sam sobię pomyślę. Momnetami ogarnia mnie przerażenie że nie łeb mi eksploduje od "ciężaru istnienia i myślenia". Nie potrafie się wyciszyć, leki tez słabo działają ( SSRI ).. Biore je od lat z przerwami i nie jest ani trochę lepiej. Próbuję z tym żyć ale jest cholernie ciężko...
  2. napisze jeszcze o moich metodach z psychoterapii "oswajanie leków w nerwicy" które doprowadziły mnie do wyzzdrowienia. Np. nie lubiałem stać w kolejkach sklepowych/pocztowych/straganowych itp bo dopadały mnie dusznosci, zawroty glowy, od razu uciekalem do domu bo balem sie ze wykorkuje. Zaczałem przez kilka miesięcy przerabiać w myslach schemat możliwosci co moze sie wydarzyc w takiej kolejce. Typu - omdlenia, drzenia ciala, zawroty czyli wszystkie zle rzeczy. Zawsze znajdujac dobre rozwiazanie - ze mam do tego prawo, nie musze sie wstydzic, moge pokazac innym ze jestem chory, moge wreszcie wyladowac w szpitalu bo tam sa sami fachowcy i mi pomoga. Mieląc te wszystkie możliwości pokazałem sobie samemu że zawsze znajdzie się jakieś pozytywne wyjście i nerwica nie może wygrac bo to tylko urojenie w głowie. Takim sposobem dzisiaj normalnie chodze po sklepach, nie przeszkadza mi tłum ludzi i długie kolejki
  3. Ja biore seroxat pół roku ( + dłuższa psychoterapia ). Czuje się bardzo dobrze, nerwica ustapiła w 90% . Cały czas zazywam pół tabletki dziennie i to mi wystarcza. Skutki uboczne miałem na poczatku brania leku, a potem ustapiły. Została mi lekka obawa żeby kiedys nie dostać zespołu serotoninowego z ciągłego brania leku ale to chyba trzeba by nieźle przecholować i brac jednocześnie inne leki.
  4. Ronin

    prosze o pomoc/problemy/pytania

    Ja cały czas zażywam połówkę tabletki czyli 10mg i działa na mnie bardzo dobrze. Żadnych innych leków nie biore
  5. ja mam wypadanie płatka i zyje z tym od 10 lat. Nie odczówam jakiś specjalych dolegliwości oprócz tego ze szybciej się męcze i przy złej pogodzie jestem osłabiony. to nawet nie jest choroba serca tylko tak jego uroda, od tego się nie umiera Wszystkie objawy typu kłucia i duszności są na pewno objawem nerwicy. Sama depresja nie ma bezpośredniego wpływu na serce, raczej osłabia cały organizm. Skontaktuj się z psychiatra i kardiologiem i obydwu opowiedz dokładnie o objawach
  6. Czołem. Skrobnę tu pare zdań coby podieść na duchu kilku nerwicowców którzy podobno nie widza szans w walce z tą paskudną chorobą Z nerwicą walczłem kilka lat ; przyczyny - rózne życiowe sprawy o których myślę nie ma co pisac. objawy mialem klasyczne - zawroty głowy, duszności, skręcanie w brzuchu i przede wszystkim ogólna niechęć do wszystkego. Neriwca rządziła moim życiem, ciągle czułem się źle z powodu jej objawów. Odmawiałem sobie większości fajnych rzeczy - zakupy, kino, wakacje, wyjście na piwo. Poszedłem na psychoterapię w nadziej że coś zmienię. Postanowiłem sobie za wszelką cenę wygonić nerwicę z mojego organizmu, z mojej podświadomości. Psychoterapia analizowala moje życiowe problemy próbując znależć żródlo nerwicy. Na początku było OK tzn. łagodziliśmy objawy, starałem się nie myśleć o nerwicy i przeganiać ją kiedy atakowała. To pomogło na chwilę, ale po paru miesiącach nerwica wrócila chyba z jeszcze większą siłą. Prawie kompletnie się wtedy załamałem i starciłem wiare w wyzdowienie. Ale postanowłem jeszcze raz spróbwać tym razem na "wyższym poziomie trudnośći". Zamiast przeganiać nerwicę zaakceptowałem ją Tzn. przestałem sie jej opierać i przeciwstawiać. Był to bolesny zabieg bo ta "cholera" atakowala mnie niemal codzinnie. Ja natomiast przestałem się bronić i nawet nie próbowałem jej hamować. Kiedy stałem w sklepie w kolejce a świat wirował w głowie krzyczałem w myślach "teraz atakuj, niech padnę na ziemię, nich wszyscy zobaczą jaki jestem chory". Kiedy jechałem autobusem i mialem atak duszności sam podjudzałem neriwcę "uduś mnie natchmiast !!! przejmij włądzę nademną !!! suppperrr nerwica !!!" Pociłem się i sapałem, nie raz myślać że zemdleję i umrę I co ? i po paru tygodniach nerwica odpuściła Przestała mnie atakować objawami. Tak silnie ja zaakceptowałem że nie maiła się już po co pokazywać. Kluczem okazało się nie przegnanie nerwicy ale AKCEPTACJA. To było dla mnie niewyobrażalne, że trzeba ją polubić. A ona jak na złość odeszła Teraz kiedy od roku obajwy przestały mnie tak nękać mogę wrócić do normalnego życia. Owszem nerwica daje czasem o sobie znać ale jej ataki nie dezorganizują mi juz życia. Mogę jechać autobusem, siedzieć w knajpie czy stać w kolejce w sklepie. Kiedy coś złego się dzieje wpuszczam nerwicę "do siebie", ona chwile poszturcha ale zaraz znika bo wie że jest mi już totalnie obojętna. Życze Wam zebyście zrozumieli i zaakceptowali swoje nerwice. To najtrudniejsza z terapii bo trzeba "pokochać" swoejgo najgorszego wroga. Ja tak zrobiłem, było bardzo ciężko ale się udalo. Wrócilem do życia, a nerwica tuz koło mnie taka malutka że zawsze mogę ją rozdeptać
  7. Na mnie seroxat podziałał brardzo dobrze Nerwica poszła sobie w las ( oczywiscie przy odpowiedniej psychoterapi ) tzn. stala sie "obojetna". Lek dzialal lagodnie, zazywalem 3 miesiace. Przez pierwszy tydzien zazywania mialem nudnosci i silne bole glowy, ale potem zupelnie ustapilo. Przy odstawieniu bardzo wolno schodzilem z pelnej dawki leku czyli 20 mg - 10 mg - 5mg. Takze mialem objawy odstawienia - cos jak drgawki w glowie. Trzymalo 2 tygodnie i popuscilo. Polecam seroxat bo czyni cuda
  8. Ja sie dołączam do ekipy "Bolących głów" podobnie jak u ciebie odczówam fale gorąca w głowie na przemian z rozpieraniem skroni albo bólem środkowej części głowy. W sumie nie wiem od czego to wszystko, bo nerwica u mnie już bardzo się zmniejszyła . ? czasem zastanawiam się czy to nie od wysokiego ciśnienia , ale nie mam jak zmierzyć prawdziwego wyniku bo zaraz jak usiąde do mierzenia to mnie nerwy łapią i mam 145/95
  9. Ronin

    Nerwica a ciśnienie

    Czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć w jaki konkretny sposób "boli głowa" przy nadciśnieniu. Tzn. czy jest to jakieś uczucie ucisku w głowie w konkretnym miejscu, rozpierania czy gorąca ? I czy można to odróżnić np. od bóli napięciowych głowy Kiedyś słyszałęm że od wysokiego ciśnienie boli tylna część głowy ?
  10. Duszności są typowym objawem nerwicy. Nie bój się bo tego się nie umiera , nie można tak po prostu sie udusić To reakcja podświadomości i nic wiecej , fizycznie płuca pracuja normalnie. Leczy sie to psychoterapia jak wiekszosc objawow nerwicy i z czasem samo przechodzi
  11. Ronin

    Nerwica a ciśnienie

    Ja do ciśnieniomierza nawet nie podchodze na samą myśl gorzej się czuje , a jak zakładam opaske na ręke i odpalam przycisk start to juz tragedia. Momentalnie serducho dostaje speed jak na dopalaczu. Tętno jak mierze spokojnie palcem na tętnicy to mam ok.70 a na ciśnieniomierzu minium 110 Szkoda czasu i nerwów
  12. Derealizacja "przechodzi" przy udziale psychoterapii. Nie ma reguły ile moze potrwać , u jednych 2 tygodnie u innych rok. Umsył ludzki nie jest w stanie siedzieć za tą "barierą" w nieskończoność. Po prostu w końcu sam zrzuci mroczną zasłonę, która przesłania prawdziwy świat. Najprościej ująć to tak że jak to oisujecie - "widok zza brudnej szyby" przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie , rozpłynie się gdzieś w podśwaidomości nie stanowiąc już zagrożenia
  13. Dołączam się do pytania. Słyszał ktoś może o prywatnym gabinecie psychiatri i psychoterapii na ul.Sławkowskiej ?
×