Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Wiecie co macie dobry pomysł śmiejąc się z tego, zaobserwowałem,że takie olewanie ataków i swoich obaw i objawów napewno w jakiś sposób działa i objawy i ataki są o wiele łagodmiejsze dlatego w walce z nerwicą jest to jedna z moich broni dlatego wierzę, że psycholog leki i silna wola uczyni u mnie cuda i w końcu będę zdrowy :D:D:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się bardzo boję Aids. Boję się tak potwornie, że nie jestem w stanie się przebadać.

Generalnie jestem potworną hipochondryczką, wkręcałam sobie co najmniej tyle chorób, co Moniczka. ALe teraz nic mnie nie jest w stanie nic przerazić, chyba nawet rak. Tylko HIV.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim,

weszłam tu i poczułam się, jak w domu. :-)

Od kilku miesięcy "przerobiłam" cały zestaw chorób:

zawał serca

udar mózgu

tętniaka

guza mózgu

raka mięśni

reakcje alergiczne z obrzękiem śluzówki

astmę

raka kości

czerniaka

 

i mnóstwo innych

 

W tej chwili "na tapecie" mam chłoniaka, ze szczególnym naciskiem na ziarnicę. Wymacałam węzły chłonne na szyi i nie trafia do mnie argument, że nie są powiększone - ważne, że ja je wyczuwam (szyję od tego "badania" mam posiniaczoną).

W zanadrzu mam raka kości (pourazowy guz na kości krzyżowej), odkąd guz na mięśniu łydki prawie zniknął.

Maniacko się obmacuję w poszukiwaniu kolejnych objawów i przetrząsam net, żeby potwierdzić swoje obawy.

 

Zaczęło się kilka miesięcy po urodzeniu dziecka: obsesyjnie się boję, że osierocę synka.

 

Chodzę na terapię, jest nieznaczna poprawa, ale do dawnej jakości życia jeszcze mi daleko. Przyznam, że z ulgą widzę, że nie jestem sama z takimi lękami. Że nie tylko ja mam "objawy", że to naprawdę jest tak, że nerwica właśnie tak daje człowiekowi popalić.

 

A Wami będzie mi raźniej. Pozwolę sobie tu zaglądać czasami.

Pośmiałam się czytając listy chorób, choć sama wiem, jak bardzo nie do śmiechu jest je przerabiać na sobie.

 

Boję się tego, jak będę funkcjonować, gdy ptasia grypa dotrze do Polski. Co z tego, że nie mam kontaktu z ptactwem. I tak będzie mi się wydawało, że ten kontakt, jaki mam (czyli ptaki na linii telefonicznej, czy innym kablu) jest wystarczający. Ha!

Ale może wtedy nie będę już miała chłoniaka...

 

Pozdrawiam ciepło. :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Gdyby nie dziecko, łatwiej by mi było się pozbyć tego paskudztwa, a tak to... Ech.

Szczególnie, że lęki "wyzwoliły się" spod mojej kontroli nie bezpośredniu po urodzeniu synka, lecz po jego dość ciężkiej chorobie. Gdy miał 4 m-ce i najgorsze było już za nami - dopiero zaczęłam się bać.

 

A teraz świruję maksymalnie, ręce mnie świerzbią, żeby coś sobie "wymacać", cały czas muszę się pilnować, jak palacz na odwyku. Ale się łamię, więc te moje ręce robią, co chcą.

 

W piątek znów idę do lekarza, może jak mi ulubiona pani doktor pomaca szyję i powie, że te węzły, co tam są, to mają tam być, MOŻE wtedy uwierzę (i znajdę coś innego?). Na razie szyja mnie boli, a ratuje mnie poczucie humoru. Chyba tylko wyśmiewanie objawów w szerszym gronie przynosi mi ulgę.

 

Niby, jak coś dolega, należy to sprawdzić u lekarza, żeby mieć pewność, że to "tylko" nerwica. Ale, kochani, przecież to niewykonalne. Musiałabym nawiązać bliskie stosunki ze specjalistami ze wszystkich dziedzin, bo moja nerwica naprawdę daje objawy somatyczne, więc w zasadzie to wciąż mi coś dolega.

 

W samym tym tygodniu musiałabym odwiedzić lekarza ogólnego (skierowania), laryngologa, onkologa i endokrynologa, a w przypadku, gdyby to mi nie pomogło, zrobić jeszcze usg szyi, badania krwi i tak dalej. Powinnam tez zajrzeć do chirurga.

 

I jestem absolutnie przekonana, że gdyby powyżej wymienieni specjaliści nie doszukali się niczego niepokojącego, w przyszłym tygodniu na tapecie byłby neurolog, kardiolog, okulista i jeszcze kilku.

 

A potem apiać od nowa, jak siebie znam.

 

Czy to się kiedyś skończy? Wiem, że tak, ale czasem po prostu już nie mam siły. :-)

 

Słabosilne uściski. ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O matko! Poppy jakbym czytała o sobie, u mnie też wszystko zaczęło się kilka miesięcy po urodzeniu dziecka, tzn. wcześniej cierpiałam na nerwicę lękową, ale z nią sobie poradziłam, ok. 1 roku miałam spokój i teraz to. Moja córeczka ma teraz roczek , a ja cały czas panicznie boję się, że ja osierocę. Ale ja mam fobię na punkcie raka, w ciągu ostatnich kilku miesięcy miałam już: raka jelita grubego, raka płuc, raka kości, ziarnicę złośliwą. Teraz jestem na etapie czerniaka, w związku z czym kazde znamię w moich oczach codziennie wyglada inaczej i kilkaset razy dziennie ogladam swoje ciało. I ta obsesja obmacywania się... to straszne, dokładnie tak jak u Ciebie, moje rece mnie nie słuchają, szyja mi puchnie i boli od tego. Cholera to okropne, też zaczyna brakować mi sił :? Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poppy, Biedronko

ja mam miesięcznego synka, zawsze byłam straszną hipochondryczką a teraz mam to samo co Wy - patrzę na niego jak śpi i płaczę co będzie gdy umrę, kto go wychowa...

ja mam głównie jazdy na punkcie chorób neurologicznych i raka

oto moja lista:

guz mózgu

SM

choroba krów

borelioza

zanik mięśni

rak oczodołu

czerniak

rak sutka

HIV

a ostatnio białaczka

 

po drodze było jeszcze kilka innych schorzeń

 

jak długo tak możemy?

 

a może macie ochotę razem pokorespondować i powspierać się nawzajem?

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to słuchajcie

to mój adres:

ania@csc.pl

napiszcie do mnie, podajcie swoje namiary

mamy ten sam problem więc musimy sobie pomagać

jak sobie pooopwiadamy o swoich dolegliwościach to może wreszcie nabierzemy dystansu do tych strasznych objawów, które nas niepokoją

 

czekam na kontakt

 

pozdrawiam

Ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój mąż też czasem z trudem to wytrzymuje, ale zwykle jest mi oparciem. Bo tak naprawdę to dla mnie samej to jest najstraszniejsze, wiecie, przecież to życie w piekle.

 

Zabawną zaś stroną całej sytuacji jest na przykład mój paniczny strach przed utratą wagi. Zawsze marzyłam o tym, żeby schudnąć, bo do szczuplaczków nie należałam nigdy, a teraz, gdy chudnę, panikuję, że to rak.

A chudnąć mam powody, bo od ponad roku już karmię piersią, do niedawna wyłącznie. W związku z tym jestem teraz szczuplejsza niż nawet przed ciażą (ale nadal nie jest to figura do bikini). I zamiast się cieszyć, łzy gorzkie ronię za strachu.

Nie trafiają do mnie argumenty, że przy karminiu się chudnie, że jako że niemal wyłącznie ja się zajmuję dzieckiem, mam taki aerobik, że hej, i tak dalej, i tak dalej...

 

Co mi przypomina: w lecie panicznie się bałam zawału. Miałam duszności i takie bóle zamostkowe, że myslałam, że wyjdę z siebie. EKG niczego nie wykazywało, za to któryś lekarz uważny wypatrzył w mojej torbie pieluchę i spytał, czy noszę dziecko. A nosiłam synka wówczas bardzo dużo, po 8-9 godzin dziennie. I tak dowiedziałam się o bólach przeciążeniowych. Teraz zawału boję się tylko czasami, ale najczęściej potrafię sobie wytłumaczyć, że to bolą mięśnie...

 

Śmiać się, czy płakać? :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poppy czytam Twoje posty jakbym czytała swój pamiętnik :shock: Dokładnie tak samo boję się utraty wagi, kiedyś kazdy stracony kilogram to byłby dla mnie ogromny powód do radości, teraz - wręcz przeciwnie. Z tym, że ja akurat, mimo karmienia piersią, nie chudnę wcale. Doszło nawet do tego, że gdy ostatnio przytyłam 2 kg to ucieszyłam się jak wariatka. Naprawdę źle ze mną skoro cieszę się z takim rzeczy :? A jeśli chodzi o bóle w klatce piersiowej to kilka miesięcy temu tez je miałam, bolało nawet przy głębszym oddechu, a ponieważ dochodziły do tego bóle stawów więc wybrałam się do reumatologa. Na szczęście trafiłam na mądrą panią doktor, która zdiagnozowała właśnie bóle przeciążeniowe, ja też bardzo dużo nosiłam córeczkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zabawną zaś stroną całej sytuacji jest na przykład mój paniczny strach przed utratą wagi. Zawsze marzyłam o tym, żeby schudnąć, bo do szczuplaczków nie należałam nigdy, a teraz, gdy chudnę, panikuję, że to rak.

AŚmiać się, czy płakać? :-)

 

Rany, mam identycznie...

Wczoraj mój psychiatra do mnie (bo wie, że się maniakalnie odchudzałam): Ale schudłaś!

O mało nie dostałam zawału. Bo akurat mam fazę Jestem chuda=Jestem chora.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MAm 21 lat jestem mężatką. Od jakiegoś czasu odczuwamsilne bóle kręgosłupa są ona uciążliwe występują w odcinku szyjnym, w okolicy łopatek, czyję się zmęczona jestem nerwowa, nie mam problemów z oddawaniem moczu, ale odczuwam częste kłucia z lewej strony ciała w okolicy serca ale kłucia często tez występuja w kończynach nóg o rąk. Moja mama zmarła w wieku 39 lat na stwardnienie rozsiane męczyła się od 20 roku zycia choroba przebiegała ciężko z bardzo częstymi rzutami głównie po ciąży( dwoje dzieci) Ja podejrzewam u siebie to samo lekarze cały czas kieruja mnie na te same badania bez zadnego podejrzenia SM otóz krew zawsze wychodzi mi prawidłowo, OB 12 (cały czas) CRP na stawy ujemne, mocz posiew i osad też dobry mały zług w lewej nerce 0,75 mm (kamień) torbiel na lewym janiku 4 na 3 cm Cytologia grupy I, płuca bez zmian, żadnych zaburzeń widzenia,w wieku 12 lat wykryta dyskopatia ,ogólnie odczuwam ostatnio cały czas zmęczenie no i tak jak drętwienie kręgosłupa, drżenie rąk ,cały czas podwyzszona temperatura ciała 37..37,5 cały czas taka temperatura nerwowość(odczuwam lęk przed smiercią i róznymi chorobami cos jak Fobia) śr przeciwbólowe nie pomagają. Nie wiem co robić męczy mnie to no i mojego męża. Trzy razy w tygodniu chodze na godzinny alerobik jestem sprawna fizycznie szczupła. Czy ja jestem znerwicowana??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DZieki Ci Rafik .. no staram sie o tym nie myslec ale mi to nie wychodzi.. tym bardziej podbierałam wyniki wszystkie sa dobre a ja dalej szukam dziury w całym... dostałam skierownie do neurologa, zobaczymy co dalej.. miejmy nadzieje ze dobrze, ale znajac życie zaraz wymysle sobie inna chorobe .. ale dobrze że trafiłam na to forum zawsze moge sie wygadać ..

 

Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cierpie na nerwicę lękową, ale najwiekszym lękiem jest mierzenie ciśnienia, sama myśl o tym a także widok ciśnieniomierza powoduje strach. Oczywiście przy pomiarach u lekarzy zawsze zwyżki 170/100. Cisnienie mierzę rano (po wstaniu z łóżka)to jest dobre 120/80 110/70 bo jeszcze nie zdążę się nakręcić. Odkładając ciśnieniomierz mam ochotę je znowu mierzyć (może żle mierzyłam - myslę sobie) a przy tym już się denerwuję. O swoim ciśnieniu myśle i w dzień i wnocy jak się obudzę. Wszystkie objawy przypisulę wysokiemu ciśnieniu (zawroty głowy, szum w uszach) i cały czas się o nie denerwuję. Istny Horror. od miesiąca przestałąm je mierzyć , pomoary miały mnie uspokoić a wprowadzały większy lęk. Sama rozmowa ociśnieniu mnie strasuje, także to pisanie oraz czytanie o ciśnieniu. miałam holtera wyniki w nocy prawidłowe, w dzień różnie czsami ok 145/85 raz 160/100 , gdyz samo uruchomienie aparatu, ten warkot mnie stresuje. Czy ktoś może mi pomóc. Jak zmierzyć normalnie ciśnienie, aby poznąć jego prawdziwą wartoć a nie w kółko nakręcaną. Proszę pomożcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×