Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

tajemniczyusmiech, rozumiem cię doskonale, też w swojej karierze hipochondrycznej miałam duuuużą jazdę z czerniakiem. A zaczęło się od tego,że mój sąsiad-wielki przyjaciel-zachorował na czerniaka i zmarł po 4 miesiącach od diagnozy.

Mam wiele pieprzyków,ale jeden, na plecach zaczął mnie wtedy swędzieć,czułam go,oczywiście internet,no i moja diagnoza na 100% czerniak.

Nie mogłam go dokładnie obejrzeć,co ja wyprawiałam przed lustrem to szok,korzystałam z każdej okazji żeby go zobaczyć,z lusterkiem siedziałam na dworze bo było lepiej widać no i naturalne światło...córka robiła mi zdjęcia,a ja na komputerze powiększałam jak pod mikroskopem.

Nie spałam prawie wcale,bo jak tylko zamykałam oczy widziałam się w trumnie...a co z dziećmi idt.

Poszłam w końcu prosto do onkologa,chociaż tak jak ty nie chciałam,rodzina mnie zmusiła. A ja bałam się usłyszeć prawdę,ale onkolog obejrzał i powiedział :to zwykły pieprzyk,nie ma pani czerniaka, ale jeśli pani chce mogę zaraz usunąć ten pieprzyk i dać do przebadania.Zgodziłam się.

14 dni walczyłam ze sobą,żeby jeść,mówić,żyć...tyle dni do wyniku i okazało się,że onkolog miał rację.Było czysto.

Gdy odbierałam wynik trochę z nim rozmawiałam o wyglądzie podejrzanego pieprzyka i uświadomiłam sobie,że przecież ja to wszystko wiem,widziałam na własne oczy u sąsiada i ten mój to był zwykły,a że swędział to od wiecznego dotykania.

Widziałam objawy jakie miał sąsiad, jego pieprzyk zwyczajnie bolał,miał taką ciemnogranatową barwę, nie czarną czy ciemnobrązową. Powiększył mu się w ciągu 2 tygodni prawie dwukrotnie i był taki nabrzmiały,brzydki. Każdy choćby nie wiedział,że to czerniak powiedziałby,że coś mu się tam jak to się mówi paprze.

Po miesiącu taką barwę miały wszystkie pieprzyki jakie miał.

 

Nie martw się, na 100% nie masz czerniaka. Widać go bez lupy. Tym ciągłym sprawdzaniem tylko podrażnisz te pieprzyki i jak zacznie swędzieć czy boleć to dopiero się nakręcisz.

Naprawdę!!! Taką podejrzaną zmianę widać na odległość.

 

Ja jestem teraz na etapie węzłów chłonnych mojego syna,jego morfologii...no i chłoniaka,ziarnicy,białaczki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, jestem nowa na tym forum. Podejrzewam, że mam hipochondrię. Od dziecka lękałam się o swoje zdrowie, moją ulubioną lekturą była encyklopedia zdrowia oraz atlas dermatologi.. ;/ Wieleby bym mogła opowiedzieć śmieszno- strasznych historii ale zostawię to na następny raz. W rzeczywistości do tej pory, choć sugerowano mi to niejednokrotnie, nie dopuszczałam do siebie tak do końca myśli, że jestem hipochondryczką - moje objawy wydawały mi się obiektywne i jednoznaczne. Kiedy przełamałam się i wszystkie zaczęłam konsultować z lekarzami (dermatolodzy, onkolodzy), którzy jednogłośnie zapewniali mnie o moim zdrowiu zdałam sobie sprawę, że coś jest ze mną nie tak i podjęłam się próby uspokajania siebie i logicznego tłumaczenia sobie, że moje objawy nie są przecież jednoznaczne - mogą dotyczyć różnych schorzeń, również tych nie groźnych, lub, że ci lekarze, do których się zgłaszam mają większe pojęcie o chorobach i ich objawach niż ja, że to oni studiowali medycynę - nie ja, i że oni oceniają mój stan zdrowia obiektywnie, nie pod wpływem lęku i stresu - jak to przecież robię ja ;) (ja przez pewien czas uważałam się za mądrzejszą od wszystkich lekarzy, którzy nie dostrzegali tych "jednoznacznych" objawów, sugerowałam diagnozy, dyskutowałam na temat naczyń limfatycznych, o których się naczytałam i to za dużo, do tego stopnia, ze byłam pewna, że wyczuwam drobne guzki osadzone wzdłuż biegu tych naczyń przy okazji przerabiania tematu czerniaka, który to temat aktualnie mnie znów nęka. Mój problem jest taki, że kiedy coś zauważę i uznam to za nieprawidłowość, od razu widzę najczarniejszy scenariusz- tym razem całą moja uwaga skupiona jest wokół czegoś, co zdiagnozowałam jako znamię bezbarwne (z tendencją na "nie tylko") - jest to jakby zarys niewielkiego listka - ok. 5-6 mm długości, który innym przypomina bardziej bliznę (ślad) niż cokolwiek innego (listem tworzy delikatny cienki kontur jakby lekko uwypuklonego naskórka - niewyczuwalnie, nic się z nim nie dzieje, miejsce nie jest zaczerwienione, tego prawie nie widać ale pasuje mi jak ulał do opisu znamienia bezbarwnego a moja jazda zaczęła się od momentu, gdy trzymałam w dłoni Książkę i po jej odłożeniu przeszył mi rękę jakby prąd, uczucie bólu i pieczenia - właśnie w formie takiego prądu przeszywającego i pamiętając o istnieniu w tamtych okolicach tego "listka", o którym wspomniałam, szybciutko powiązałam fakty i od tygodnia walczę z przerażeniem wzrastającym w miarę zmęczenia, ręka mnie jakby pobolewa - bardzo dziwny ból, jakby ucisk i mrowienie - zwłaszcza gdy o tym myślę, rano w ogóle więc mam nadzieję, że to z nerwów, a w miarę myślenia o tym coraz bardziej, czasami nawet udaje mi się zlokalizować to uczucie pieczącego bólu w miejscu "listka", raz gdy obudziłąm się w nocy było to samo ale może to podświadomość, dodam, ze ból trudno zwykle umiejscowić - jak już to najczęściej na ścięgnach. Pomyślałam, że przecież jakby to było moje rzekome znamię to przecież bólowi towarzyszyłby stan zapalny a tutaj żadnych widocznych zmian.. ;/ martwię się :( powiedzcie proszę, myślicie, że w tym ostatnim zdaniu mam rację? Co uważacie o moich objawach. Zauważyłam, że obawa o zdrowie pojawia się u mnie po długotrwałym stresie. Ciężko mi. Pozdrawiam Was serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam kochani, dzisiaj mam fatalny dzień, wczoraj wyszłam na imprezę, polał się alkohol- chciałam zapomnieć. Jakże głupia byłam myśląc, że chociaż troszkę będzie mi lepiej spędzając czas w miłym towarzystwie- tylko przekroczywszy próg domu siedziałam z lusterkiem i trzęsłam się...

 

Wiecie co? Szkoda mi nas... bardzo... to co nas spotyka jest tak często nie rozumiane przez otoczenie- z czasem już nawet nikt nie zwraca na nas uwagi. Przynajmniej tak jest w moim wypadku....

A cierpimy... czemu nie można z tym wygrać? Tzn. może i to jest do osiągnięcia ale ja nadal nie potrafię znaleźć złotego środka...

Przyznacie mi, że najgorszy jest moment kiedy zobaczymy jakaś zmianę na ciele, jakiś objaw i ten okropny moment bezgranicznej paniki, najokropniejszy strach... biegunka, zawroty... wył. możliwość racjonalnego myślenia... :(

 

Judytko bardzo dziękuję za odzew i za te wszystkie informacje... Zgadzam się, że u Twojego sąsiada trudno było nie zauważyć, że coś się dzieje złego ale mnie nawet przeraża, że to jest dopiero początek... początek końca... wiesz mimo, że piszesz, że to niemożliwe, że mam czerniaka ponieważ jest to widoczne i naprawdę budzi niepokój to i tak żyję w smutnym przekonaniu, że gdybyś tylko zobaczyła moje pieprzyki dostałabyś zawału... jeden blisko piersi jest nieregularny, mam go bardzo długo... ostatnio trafiłam na zdjęcie z 2008 roku i jednak na tym zdjęciu nie był taki ciemny... on jakby się zaciemnia w środku, jakby był wylew... dlatego jestem pewna, że moje objawy nie są wyimaginowane tylko naprawdę mam problem... o drugim już pisałam wcześniej, natomiast jest jeszcze jeden...., który już całkiem mnie zrujnował, okrągły lekko brązowy, ok 4mm i ma kropkę, punkcik, brązowa wchodząca w czarny kolor kropka... jak punkt zrobiony długopisem... oprócz tego mam powiększonego węzła pod pachą i na szyi- są ruchome, mam je od roku, niestety nie wiem czy były wcześniej- w tedy zaczęłam się macać.... miałam wyjęte dwa miesiące z życia przez hiv. No i kolejny koło pupy, brązowy też z czymś czarnym, jakby kreską... no i mogłabym napisać o jeszcze wielu innych... np między palcami mam 'takie coś' jasno brązowe wypukłe... pieprze guzkowate przecież są najniebezpieczniejsze... teraz już rozumiem skąd te węzły się pojawiły... JA WIEM, że muszę iść do lekarza ale ja próbuję się pogodzić z widokiem jego miny jak powie" boże w tej chwili proszę zgłosić się do onkologa!!! później onkolog, jego wielkie oczy... później badania... czerniak... wszystkie plany zrujnowane... a przecież tak kocham życie... ja nie chcę, nie chcę nie chcę :(....

 

Kłębku nerwów... tak doskonalę Cię rozumiem.... kochana mam tak samo... "Mój problem jest taki, że kiedy coś zauważę i uznam to za nieprawidłowość, od razu widzę najczarniejszy scenariusz"... życie mi przez to ucieka... jestem więźniem własnym myśli, kiedy mam takie stany wył się z życia, nie wychodzę z domu, tylko siedzę i czytam nakręcając całą cholerną machinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć dziewczynki :smile:

Ja czerniaka przerabiałam w tamtym roku latem. Też mam dużo pieprzyków w tym dwa dość nieregularne, wypukłe, w środku są brązowe i mają taka jaśniejszą obwódkę. Obsesyjnie całymi godzinami je obserwowałam, dotykałam i też wychodziłam na balkon żeby lepiej się im przyjrzeć bo tam było lepsze światło. judyta14, ja tak samo prosiłam swojego męża żeby robił zdjęcia moich pieprzyków i później obserwowałam je w powiększeniu na komputerze. Ponieważ lato to okres, w którym niewielka część naszego ciała jest przysłonięta przez ubranie miałam doskonałą okazję do obserwacji i tym sposobem jak głupia obsesyjnie wgapiałam się w ręce ludzi i patrzyłam na ich pieprzyki :-|. Tak samo wydawało mi się, że mnie swędzą. W tym czasie słońca bałam się jak ognia. Pamiętam też, że wyciągałam stare zdjęcia i pod lupą sprawdzałam jak wyglądały te moje pieprzyki kilka lat temu i czy w ogóle tam były. W końcu na którejś wizycie pokazałam je mojemu lekarzowi, który stwierdził, że nie widzi w nich nic niepokojącego, że człowiek ma wiele różnych znamion, zwłaszcza kobiety i to są właśnie takie znamiona. Od tego czasu trochę sie uspokoiłam ale czasem mnie jeszcze coś nachodzi i proszę np. mojego męża żeby spojrzał na te moje pieprzyki i powiedział czy są takie same czy się powiększyły, czy wyglądają normalnie, czy nie ma zaczerwienienia... Muszę się upewnić czy moje obserwacje są takie same jak jego. Ale ta obawa przed czerniakiem to nic w porównaniu z tym co przechodzę przez swoje powiekszone węzły :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim!

Znowu mam lęki, boję się a to o płuca, a to o wątrobę, a to o ślinianki czy coś co jest obok nich, bo ostatnio mnie boli w okolicy prawego ucha (jak zawsze) i po tej stronie , gdzie mam najgorsze węzły-mam wizje , że tam coś rośnie, rozwija sie i daje odczyn do węzłów :why::why::why: Nie mam czasu nawet pisać, bo u mnie remont :why: Dzisiaj zaczęłam pokasływać, coś mi "siedzi " w krtani, czy w oskrzelach :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od dzisiaj mam czerniaka. nie zmieniam zdania, dopóki nie dostanę za ok. 3 tygodnie wyników po interwencji chirurga.

:mrgreen:

 

olinelka, a może masz powiększone węzły chłonne, bo Cię przewiało?

a kaszlenie - masz remont - pełno pyłów. organizm chce sie ich pozbyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

olinelka, a może masz powiększone węzły chłonne, bo Cię przewiało?

a kaszlenie - masz remont - pełno pyłów. organizm chce sie ich pozbyć.

 

Węzły to mam powiększone od 5 lat i sie przestałam nimi przejmować, a teraz martwi mnie ten ból w okolicy ucha. A jeszcze przed chwilą czytałam artykuł o kawie i jakaś naturoterapeutka pisała że kawa zakwasza organizm , jak niektóre diety i że wtedy jak ten organizm jest zakwaszany to wtedy ten zasr... rak ma idealne warunki rozwoju, a ja jestem teraz na diecie niskowęglowodanowej i sie boję, że może sobie zakwaszam organizm :why::why:

 

paradoksy wycięłaś sobie "czerniaka" ?

 

-- 11 kwi 2011, 12:23 --

 

Moja dobra koleżanka też dziś sobie coś wycina, tylko nie do końca zrozumiałam co :shock: Dzwoniłam rano, to płakała, że sie boi , że nie wybudzi się z narkozy. Coś tam jej ginowi sie nie podobało w szyjce i pobieraja wycinek.

paradoksy, nie martw się , wynik będzie satysfakcjonujacy dla CIebie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W zeszłym roku, po rumieniu guzowaty, miałem na oczach piekące, czerwone grudki, więc wkręciłem sobie sarkoidozę. :)

A może to było uczulenie na krem pod oczy? :mrgreen::mrgreen:

 

sarkoidozę
Kiedyś jak człowiek nie miał dostępu do tych wszystkich encyklopedyi, książek, internetów, to spał spokojny, bo nie wiedział. Co za czasy panie. :smile:

 

święta prawda!

 

paradoksy trzymam kciuki !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mama się rozchorowała.Miała iść dzisiaj do lekarza i nie poszła-jak zwykle.Jak będzie mi znów narzekać i umierać żeby wymusić współczucie to,aż wstydzę się pisać co jej powiem.. :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobry wieczór... :papa:

 

Po bełkoczę sobie tutaj trochę bo już nawet nie mam gdzie udać się z moim problemem, zamykam się w swoim wirtualnym świecie i staję się więźniem własnego umysłu. Nic więcej.

Jakie macie stosunki z bliskimi ?

Nie wiem jak u Was ale u mnie hipochondria się cofała, dwa miesiące spokoju a później nawrót... od tygodnia nie wyszłam z łóżka, czuję się jak warzywo, ciągle płaczę, śpię... nie mogę znieść jak bardzo rujnuję sobie życie i nie wiem czy to moja głowa czy rak... Staję się okropna dla bliskich, zamknięta, smutna... Jeszcze niedawno miałam ochotę na wszystko, wspaniała praca, znajomi, spędzałam ambitnie czas... i znowu regres... Dzisiaj sobie pomyślałam czy nie lepiej będzie sobie strzelić w głowę niż znosić to wszystko... czy nie lepiej będzie jeśli to ja uprzedzę raka niż on mnie... Zginę z własnej decyzji a nie w wyniku tego, że nowotwór przejął nade mną władzę... Mam okropne pieprze i jestem pewna, że jeden z nich jest chory... ale na topie jest ten na ramieniu... no cobyście sobie pomyśleli- macie jasną brązową plamkę, okrągłą regularną, naprawdę jasną i na boku czarną kropkę9no może bardziej ciemną brązową) jakby zrobioną długopisem... przecież to logiczne, że to czerniak. Nawet jeśli okazałoby się, że to nie czerniak to skąd wiem co będzie za miesiąc, dwa ? Najbardziej zabija mnie myśl, że gdy mam takie stany traktuję okropnie swoich bliskich, mówię rzeczy, które później gdy już jest noc odbijają swoje echo w mojej duszy i doprowadzają mnie do bezgranicznej rozpaczy, wyrzutów sumienia i okropnego cierpienia, że jak mogę być taką podłą egoistką... Chcę być dobrym człowiekiem a popadam w coraz to większą destrukcję, nienawidzę powoli siebie. Bardzo się źle czuję gdy robię komuś przykrość bo z natury staram się być dobrym człowiekiem bo w tedy naprawdę czuję się szczęśliwa. Świadomość, że kogoś zraniłam sprawia, że nie mogę normalne, zdrowo funkcjonować... Czuję się jakbym dotykała dna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak a propos czerniaków.. bardzo często, wybitnie często niektórzy "mylą" znamię będące brodawką łojotokową z czerniakiem złośliwym. Te znamiona faktycznie nie należą do ładnych ozdóbek, potrafią być realnie brzydkie, nieregularne, mogą być zrogowacone, kiedy przytrafi się wypadek i taki pieprzyk "odpadnie", może mieć rozmaite odcienie od brązu po czerwień - ale wciąż będzie to brodawka łojotokowa. Te znamiona MOGĄ złośliwieć, ja nie mówię, że nie. W odpowiednich warunkach, przy obciążeniu genetycznym (czerniak złośliwy w rodzinie), przy nadmiernym opalaniu czy korzystaniu z modnego solarium, one mogą powoli przeobrażać się w nowotwór. Ale jest kilka ale. Taki nowotwór musi spełniać kilka cech: musi przekraczać określoną, znaną dermatologom czy onkologom wielkość, muszą być nieregularne pod względem kształtu i koloru - i co ważne: najczęściej są powiedzmy, że "zaognione", objęte częstymi zaczerwienieniami w okolicy ("obwódka"). Kolejna sprawa to badania. My nie możemy sami ocenić, które znamię jest podejrzane, które nie. Zdarza się i tak, że ludzie latami chodzą z czerniakiem - bo znamię w ich mniemaniu najgorzej nie wygląda a zdarza się też tak, że czerniak sam "rzuca się w oczy" - bo ma spore rozmiary. Nie jesteśmy wiec w stanie ocenić sytuacji, to może zrobić TYLKO dermatolog/onkolog. TYLKO lekarz!

 

Biorąc pod uwagę, że pacjent zgłaszający się z subiektywnym podejrzeniem czerniaka choruje na hipochondrię - prawdopodobieństwo, że jest to w istocie czerniak maleje. Dlatego, że dla hipochondryka każda kropka, każde znamię może wyglądać na czerniaka - wystarczy sugestia wyczytana w Internecie, wystarczy niewielkie nakręcanie się.

 

Nie ma sensu przyglądać się pieprzykowi w nieskończoność i obawiać najgorszego. Jeśli są wątpliwości - to można zapytać znajomego: "co sądzisz o moim pieprzyku?". Niech ktoś obok, ktoś inny i niewtajemniczony oceni problem. Wystarczy skorzystać z porady lekarza internisty (!) - który nauczony czujności onkologicznej w razie potrzeby skieruje na badania. :)

 

Więc.. tajemniczyusmiech, z jednej strony chce się napisać Tobie i innym którzy boją się czerniaka: idźcie do lekarza, pokażcie lekarzowi. Z drugiej jednak strony ja wiem, że to rozwiąże problem jedynie na krótką chwilę. "Wyjdziesz" z czerniaka i "wejdziesz" w inny nowotwór. I wiesz o tym, bo jak sama mówisz:

 

Nawet jeśli okazałoby się, że to nie czerniak to skąd wiem co będzie za miesiąc, dwa ?

 

To klasyczna hipochondria. :-) Pytanie tylko: czy nie jest ona maską depresji? Często bywa tak, że hipochondria "to nie wszystko". Może być ona jedynie objawem - depresji właśnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zetVi, Witaj mój/moja droga/ drogi :mrgreen:

Dziękuję za odzew- to miłe, że poświęciłaś/eś mi swój czas. Taka namiastka zrozumienia. Bardzo mi tego brakuje. Niestety... nic do mnie nie dociera...

Bardzo słuszne to co napisałeś/ napisałaś- mam na myśli depresję... jako, że wiele kwestii umiem sobie wyjaśnić i zrozumieć to w tej kwestii wymiękam... nie wiem co wynika z czego... wiem też, że to zakrawa na obsesję- zamykam oczy widzę czarny punkt na pieprzyku na ramieniu, oglądam ludziom ukradkiem ręce czy inne odsłonięte części ciała gdzie mogę ujrzeć pieprzyk... ostatnio... spotkała mnie pewna straszna syt... aż nie chcę o tym pisać bo na samą myśl łzy się cisną do oczu... ale jeżeli ktoś będzie chciał- mogę napisać.

Tęsknie za beztroskim życiem, za tymi dnami kiedy czułam się taka wolna i szczęśliwa, żadne szpony moich urojeń i lęków nie dźgały mnie. Teraz mam tyle planów, tyle bym chciała zrobić, ale myśl o tym, że to może być ta choroba odbiera mi wszystko a więc wskakuję do łóżka, zamykam się w sobie, zwracam się do lekarza google i trwam... i mijają dni... godziny... i życie mi ucieka... to taki absurd. Przez dwa lata moja hipochondria osiągała apogeum, nawet nie wiem kiedy mi ten czas przeleciał przed oczami jak mgła... Nic nie zrobiłam. Wegetowałam. Na dzień dzisiejszy nic mnie nie cieszy, jestem świadoma, że to już tyle trwa, że wiem, że to może mieć związek z depresją. Ciągle płaczę- wszystko mnie dobija. Boję się o bliskich, przytłacza mnie ulotność życia. Przecież ono jest takie piękne... ja nie chcę go stracić... Z drugiej strony już nie marzę o nocnych spacerach po plaży, o letnim deszczu, o muzyce płynącej z gramofonu w mojej ulubionej kawiarence bo to wszystko straciło swój urok przez przeświadczenie, że jestem chora... Gdyby się tylko zbadać... poczułabym się wolna i szczęśliwa... ale nie potrafię się zbadać, lęk przed badaniem i wynikiem paraliżuję mnie stokroć mocniej... Pamiętam jak raz się skusiłam... później chodziłam jak w chmurach, pełen optymizm, mogłam wszystko. Teraz nie mogę już nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tajemniczyuśmiech, byłam dzisiaj u lekarza.. o znamieniu na ręku nic nie mówiłam bo wczoraj pojawił się poważniejszy problem, który sprawił, że przestałam przejmować się pieprzykiem na ręku. Otóż wczoraj ku przerażeniu zauważyłam, że moje znamię zaczerwieniło się, przyczyną prawdopodobnie ramiączko od stanika.. niestety :( Niesamowicie się wystraszyłam, zamiast spać do późna oglądałam zmianę i prosiłam 1000 razy narzeczonego, żeby ocenił czy coś mi jest na jego oko. On powiedział, ze to wygląda jak krwiak, jakby rozlana czerwona kropeczka. Nakręciłam się niemiłosiernie, spałam jak na szpilkach a z samego rana modląc się nieustannie pojechałam do lekarza. Byłą moja pani doktor, której kiedyś już uwierzyłam (rany.. jak to brzmi ;). Pani doktor zadawała mi pytania więc uwierzyłam, że jest zainteresowana, pokazałam jej zmianę a ona powiedziała, że jest rzeczywiście znamię, że jest podrażnione, że to podrażnienie zejdzie (to zaczerwienienie) i że nawet znamiona mają prawo czasem zmienić się ale to znamię ma wszystkie cechy łagodności.. zapytałam o dermatoskopię (podpowiadając, co powinna mi zalecić ;p) ale pani doktor powiedziała, że z tym znamieniem to nie, że w ogóle nie nadaje się do diagnozowania w ten sposób ani wycinać tym bardziej nie trzeba. W tamtej chwili uwierzyłam. Wyszłam z gabinetu i odetchnęłam z ulgą aż puściły mi nerwy.. po powrocie do domu chciałam spojrzeć na znamię (jakby inaczej;p) i przestraszyłam się ponieważ było zasłonięte stanikiem - pomyślałam, że pani dr mogła zobaczyć inne, znajdujące się w pobliżu i nie budzące nawet moich podejrzeń. Ale z drugiej strony, wtedy może nie było zasłonięte, może widziała właściwe, w końcu widziała, że jest zaczerwienienie.. jak myślicie?? :?: Myślę, żeby jeszcze gdzieś to skonsultować. Tajemniczyuśmiech, nie przejmuj się, ja też widzę, że moje gadanie w kółko o tym samym nie robi wrażenia. Właśnie omówiłam się na wizytę. Ja kiedy się martwię mam tak jak Ty - czuję jak bardzo kocham życie i niektórych ludzi, wpadam w rozpacz i rozżalenie ale mam siłę zweryfikować swe obawy konsultacją lekarską. Mogę Ci powiedzieć, że to najlepszy sposób. Jeżeli jesteś w stanie mi zaufać i to Ci pomoże choćby w uspokojeniu się na tyle,żeby iść do lekarza ze znamieniem powiem Ci, że dwa lata temu zamartwiałam się podobnym znamieniem do tego, które Ty opisujesz- moje było ciemne, prawie czarne a w środku miało czarne kreseczki i kropeczkę.Byłam przerażona. Byłam u tylu lekarzy, ze nie uwierzysz, w końcu uwierzyłam pani dermatolog , którą w "nagrodę" nazwalam "moją panią dermatolog" ;p i wszystko było dobrze. Po jakimś czasie zjaśniało, te kropeczki jakby zniknęły, w miejscu tej 'której się bałam' ;) wyrósł włos. Nie bój się, idź do lekarza- tak będzie najlepiej :) masz nerwicę, której prawdopodobną przyczyną jest depresja - może miałaś jakieś ciężkie przeżycia, ktoś z rodziny chorował albo nie masz poczucia bezpieczeństwa ze strony bliskich, może nie radzisz sobie z codziennymi problemami i po ich rozwiązaniu uciekasz w chorobę, uciekasz przed życiem, które czasem Cię przerasta a przecież wiesz jak potrafi być piękne? To okropnie skomplikowane, cała nasza psychika, a ja nie jestem lekarzem. Ja wyciągam głębokie wnioski ze swoich doświadczeń, analizuje swoje reakcje, emocje ogólnie to co czuję i zawsze staram się szukać przyczyn - to mi pozwala spojrzeć z dystansem, trzeźwo (w miarę) na to co stanowi dla mnie problem. Wiem, że dasz radę :) już prawie dałaś. KTOŚ MĄDRY napisał dużo prawdy o znamionach i o tym, że hipochondrycy wyolbrzymiają wszystko. Naszym wrogiem jest dr google i to jego powinnaś się obawiać :) ja też. Doktor google jest moim asystentem niestety przy każdym problemie zdrowotnym. Czasem to się wymyka spod kontroli więc nie powinnyśmy korzystać z jego usług. Ja jak teraz okaże się, że wszystko dobrze to go zwalniam, koniec z nami :) Główka do góry, umów się do jakiejś miłej pani doktor, która da Ci poczucie bezpieczeństwa i nie zwlekaj -0 szkoda życia. Potrafisz doceniać piękno tego świata, a niewiele osób jeszcze to robi (takie wrażenie odnoszę) więc daj sobie szansę na szczęście i pamiętaj, że (może to paradoksalne ale...) przez te obawy uświadamiamy sobie pewne rzeczy, wartości dla nas istotne, doceniamy to co naprawdę ważne, odwróćmy negatywne skutki hipochondrii i wyrwijmy jej wszystko to, co dobrego możemy - doceńmy te aspekty i nie dajmy się. Jesteśmy przewrażliwione - to fakt - ale poza tym, że obawiamy się o najdrobniejszy problem z naszym zdrowiem to dostrzegamy najdrobniejsze piękno świata, życia - po to być może też jesteśmy i teraz naszym zadaniem jest opanować "wrażliwość" czy przewrażliwienie jak kto woli i skoncentrować wrażliwość na tym co pozytywne :) Do lekarza i bierz z życia to co Ci podtyka pod nos :D W razie czego porozmawiaj z psychologiem :) to dobry pomysł Buziaki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewelinka! Jak miło , że jesteś :D Nie martw się tymi lękam, u mnie też trochę gorzej ostatnio :( . Może ta pogoda wpływa na nas źle , czy jak? Znowu mnie bolało gdzieś w okolicach ucha, jakby bardzo głęboko i nie jest to przyjemne. Wróciły lęki, nie poszłam nawet morfo zrobić, bo się boję, że popsuję sobie Święta , że wyniki będą złe :why: Idę dziś do psychiatry, pogadam z nim :<img src=:'>

 

tajemniczyusmiech, czy byłaś u psychiatry lub psychologa? Hipochondria skutecznie potrafi nam zatruć życie. A depresja to jej serdeczna przyjaciółka. Moim zdaniem powinnaś się zgłosić po pomoc do specjalisty. W takim stanie jak Ty byłam już kilka razy i wiem , jak sie czujesz. Nie cieszy nic, jedyna myśl to "jestem chora a jak nie to zaraz będę". Pomyśl o psychoterapii, ale najpierw pogadaj ze specjalistą, bo to może się pogłebić.

 

klebeknerwow u Ciebie to samo co u wszystkich: idziesz do lekarza, lekarz mówi, żeby sie nie przejmować, wracasz do domu i jesteś przerażona, bo na pewno pani doktor nie obejrzała TEGO znamienia. Nie zauważyła, zbagatelizowała itd. No i myślisz, że polecisz do kolejnego lekarza, który Ci też powie, że ok. I znowu się uspokoisz ale tylko na chwilę. No bo nikt nie zlecił dalszych badań... Ja swojego czasu biegałam na morfologię dwa razy w tygodniu , na usg 5 razy w tygodniu, odwiedziłam masę specjalistów, w tym onkologa i hematologa i uspokajałam sie na chwilę. Dopiero pomógł mi psychiatra i leki. Powinnam tez iść na psychoterapię ale ciągle nie mam czasu :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i byłam, pani doktor powiedziała, że nie wie jak wyglądało wcześniej to znamię ale, że nie widzi, żadnych atypii, żeby się nie martwić... ale przyjąć na kontrolę po świętach i jak będzie się coś działo to usuniemy i teraz się boję :(( ale powiedziała, że nie podejrzewa i żeby się nie martwić. Poprzednia zapewniała. Mam ochotę iść do jeszcze jakiegoś lekarza. To okropne.. Olenelko, masz rację :) Myślisz, że mam powód do obaw z tego co powiedziały lekarki? Jesteś w stanie ocenić to "z boku"? Mnie ciężko obiektywnie to ocenić :(( trochę się martwię.. troszkę bardziej...

Ja nie martwiłam się od roku o zdrowie w sumie. Więc nie wiem... ale byłam zajęta bardzo..

 

Jak radzisz sobie z hipochondrią? Czy lęk jest nieustanny, czy miewasz okresy, że nic Ci nie dolega? ;)

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anetka ja wchodze na forum i czytam ale juz nie piszemy jak kiedys:) Mni wczoraj cos bolało za uchem ale jaka chrostka sie robi chyba:) Ja juz przestalam z tymi chorobami jedynie te ataki paniki mnie denerwuja i pojawiaja sie jak jade gdzies dalej sama badz ide na rozmowe gdzies szok ale nie chce dodatkowych leków brac bo bede tez nad dzieckiem myslala moze to pomoze hehe:) Ja tez dawno nie badalam sie hehe ale w maju powinnam isc cytologie zrobic i zbadac si eu gina ale jakos sie nie boje tylko mi sie nie chce a co do morfo napewno wszystko bedzie dobrze tez by mi sie zdalo ja zrobic.

Lęki niestety lubią powracać to zmora jest :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klebeknerwow, no i mówiłam, że następna Cię uspokoi tylko na chwilę? Bo hipochondria to taka franca, że ilu byś lekarzy nie odwiedziła, ile badań nie zrobiła, to i tak będziesz myślała, że jesteś chora a lekarze albo bagatelizują , albo nie przykładają się jak należy , albo jeszcze nie widzieli takiego przypadku , jak Twój :shock: Ja jestem PEWNA, że nie masz powodów do niepokoju. Jeśli dwie lekarki mówią, że nie widzą nic złego, to tak jest i już. Ta druga , u której byłaś powiedziała, żebyś przyszła po Świętach i jak Cię to bardzo niepokoi to wytnie , bo najzwyczajniej w świecie chciała Cie uspokoić, żebyś nie myślała, że CIę olewa, i powiedziała, żebyś dla własnego spokoju przyszła po Świętach. Nie martw się , uwierz lekarzom i nie czytaj dr Google :nono:

 

Ewelinka, ja też ostatnio nie mam czasu pisać ale też wchodzę codziennie i czytam :smile: . Teraz jest wiosna, okres przedświąteczny i każdy z nas ma pewnie mniej czasu :( . Mi też brakuje tych pogaduch :( Nie martw się atakami paniki, na pewno przejdą. Jak zaczynasz czuć, że zaraz wpadniesz w panikę to licz , tak jak Asia np. czerwone samochody :D

 

A ja byłam u doktorka :<img src=:'> i stwierdziliśmy zgodnie, że jeszcze za wcześnie na odstawienie leków, bo nie dość , że pół roku temu to byłam w totalnej rozsypce, to jeszcze dalej sobie wymyślam :? Za dwa miesiące wizyta. Tylko ostatnio cholernie jestem rozdrażniona, wszystko mnie denerwuje . Zasugerował pan doktor , że to może przejście na dietę niskowęglowodanową powoduje to rozdrażnienie :roll: No i teraz zaczynam sie zastanawiać, co robić , bo sie boję, że jakieś braki w organiźmie mam i zaraz zachoruję. Ale schudnąć muszę, bo mi internistka powiedziała, że mam lekką nadwagę i żeby mieć prawidłowe ciśnienie, to muszę trochę schudnąć. CO ja mam robić :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klebeknerwow, jesteś idealnym przykładem na to w jaki sposób "działa" hipochondria. :) U hipochondryków w pewnym momencie trwania leku związanego z jakąś chorobą, pojawia się „nowy lęk” (tu: był czerniak ALE pękło naczynko w oku). Wówczas ten poprzedni lęk albo gwałtownie się zmniejsza (mniejsza uwaga) albo zanika całkowicie na rzecz nowego. Czerniak przestaje być najgorszą wizją z wizji, bo coś się dzieje z narządem wzroku. A przecież wzrok wydaje się ważniejszym.. Przykładów takiego sposobu myślenia można mnożyć i mnożyć, np.: ktoś obawia się nowotworu jelita grubego przez dwa, trzy miesiące, pewnego dnia zaczyna boleć głowa – i pojawia się lęk przez tętniakiem. Nowotwór jelita gdzieś tam w umyśle się zaczaja, tyle, że wygląda już „lżej” w porównaniu z tętniakiem mózgu. Hipochondryk myśli: "mogę mieć, wolę mieć raka w jelicie niż tętniaka" i tak stopniowo, powolutku zapomina o nowotworze jelita. Oczywiście czasem do tego wróci - np. po wykluczeniu tętniaka "przypomni się" jelito i koło się zamknie. Rozumiesz.. to taki mechanizm hipochondrii. Mówiąc o przygodzie z okiem, dałaś idealny przykład jak to wygląda w praktyce. Na pewno wielu hipochondryków miewało takie sytuacje tysiące razy...

 

zetVi, Witaj mój/moja droga/ drogi :mrgreen:

 

Ti pierwsze. :-)

 

tajemniczyusmiech, prawdę powiedziawszy nie potrzeba być specjalistą, by czasem u kogoś móc podejrzewać depresję. Jeśli masz już pewne objawy (ciężko Ci wstać z łóżka, lubisz do niego wracać, nie wychodzisz z domu, praca domowa nie sprawia ci przyjemności, żadne zajęcie nie daje ci satysfakcji, ba, jest trudnym zadaniem, wydaje ci się, że „się nie opłaca” (brak motywacji?) i tak dalej) to niemalże na pewno będzie to depresja. Jestem pewna – nie znam Cię a wiem – że Tobie nie chce się żyć czy funkcjonować, bo nie dostrzegasz już sensu. Jakiż sens ma cokolwiek, skoro czai się rak, choroba i nieszczęście? Po cóż działać, skoro moje życie może zakończyć się jutro, za miesiąc czy za rok? Jestem przekonana, że taka myśl jest Twoim problemem. Nie jestem psychologiem, nie znam się na psychiatrii ale od wielu lat mam chorą na depresję siostrę. Wysławia się podobnie do Ciebie, ma identyczny problem. I wiem, że hipochondria w tym wypadku jest OBJAWEM depresji a nie osobnym problemem.

 

W tym momencie oczywiście potrzeba leczenia, może jakiejś terapii.. ale i dojścia do źródeł problemu. Ja bym nie skupiała się tak bardzo na hipochondrii – a wzięła raczej za depresyjny nastrój i jego źródła. (!) I przede wszystkim: jakieś zajęcie. Tyle się mówi o zajęciu umysłu.. - człowiek, który nie ma żadnych planów, żadnych obowiązków, żadnych zadań domowych czy zatrudnienia, człowiek bezczynny zawsze odczuje to w formie obniżonego nastroju. Jeśli to trwa jakiś czas – mamy idealne warunki do rozwinięcia się depresji w skład której wchodzi w pakiecie hipochondria, przesadne zamartwianie się o własne zdrowie czy życie. Jakąś wiarę, potrzeba mieć, że życie ma sens -że życie ma sens i nie ważne czy jest to życie w zdrowiu i dostatku, czy pełne problemów i w chorobie. Ma sens i koniec, bez dyskusji. Funkcjonowanie w społeczeństwie, będąc zdrowym czy chorym, upośledzonym czy nie - z rakiem czy bez - zawsze ma sens. I to trzeba umieć sobie zakodować, żeby ruszyć z kopyta i skutecznie wyleczyć depresję... :)

 

CO ja mam robić :?:

 

olinelka, zastosuj jakąś mało uciążliwą dietkę. :-) Byle bez ostrych zakazów czy gwałtownych zmian.. po prostu, mała dietkę - i nie dlatego, że lekarz każe. Dla siebie samej.. ! :-) I bez myślenia (tak zawczasu piszę), że zachorujesz czy nadciśnienie będzie powodem jakichkolwiek problemów. Bo nie będzie, jesteś młoda i masz czas na "te" choroby. :)

 

-- 12 kwi 2011, 22:24 --

 

klebeknerwow, przepraszam, źle doczytałam, oczywiście nie chodzi o oko :oops: tylko o zaczerwienienie w okolicy pieprzyka. :D chodziło mi o to, że ono (to zaczerwienienie) zabrało Ci całą uwagę którą dotychczas poświęcałaś czerniakowi, więc to nie zmienia sensu posta. :-) Swoją drogą nie wiem skąd mi się to oko wzięło, teraz się śmieje do monitora z własnej głupoty. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie Anetka moze przejs cna normalna dietke taka mniej kaloryczna ale zeby jesc wszystko bo organizm moze na to zle reagowac rzeczywiscie. Jakies witaminki moze brac omega 3 tez podobno dobre. Bo wiem ze przy odchudzaniu duzo dziewczyn ma anemie wiesz. Ja znowu przytylam z dobre 6 kg od lutego gdzies juz powoli mniej jem zeby nie tyc wiecej bo brzydko bede wygladala do mojego wzrostu.

A co do lekow ja mam leczenie zapisane na 2 lata tez by mi sie zdala jakas psychoterapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej

 

Widzę, że teraz pieprzyki panują to się dołączę :smile: Ja mam ich tysiące, na rękach po 3o, na nogach mniej i na karku trochę. Ale jeden mam taki inny. Wypukły, ale z płaską otoczką. (widziałam podobne w na stronie jakiegoś lekarza), i ta wypukła część jest troszeczkę ciemniejsza niż otoczka ale to zależy od światła. I ta otoczka jest podłużna, ale nie ma idealnie równych krawędzi z jednej strony są troszkę postrzępione, ale też nie przesadnie. Pieprzyk ma długość ok 5mm, szerokość 2-3. Mam go do zawsze, nie zmienia się nie boli, nic się z nim nie dzieje. Jest pod lewym cyckiem, ale na tyle nisko że nie podrażniam go stanikiem. A jak rozciągnę skórę to jest taki bardziej kwadratowy, ale też nie jest idealnie kwadratowy, tylko taki troszeczkę nieregularny. I zastanawiam się czy skoro nic się z nim nie dzieje to czy powinnam się o niego martwić. Chyba nie, prawda? Bo czytałam, że należy tylko obserwować czy się te pieprzyki nie zmieniają, ale Wy się bardziej znacie to spytam :smile:

 

Bo szczerze powiem, ze nie uśmiecha mi się lecieć do lekarza znowu.

 

Aneta a może byś spróbowała jeść normalnie, ale zmniejszyć porcję i zamiast kolacji np owoce i warzywa wprowadzić. I może jakiś sport? Podobno rower świetnie działa, albo basen. Ja np. chodzę na kijki i bardzo to lubię. Spala się ok. 450kcal/h.

 

-- 13 kwi 2011, 10:21 --

 

klebeknerwow, jesteś idealnym przykładem na to w jaki sposób "działa" hipochondria. :) U hipochondryków w pewnym momencie trwania leku związanego z jakąś chorobą, pojawia się „nowy lęk” (tu: był czerniak ALE pękło naczynko w oku). Wówczas ten poprzedni lęk albo gwałtownie się zmniejsza (mniejsza uwaga) albo zanika całkowicie na rzecz nowego. Czerniak przestaje być najgorszą wizją z wizji, bo coś się dzieje z narządem wzroku. A przecież wzrok wydaje się ważniejszym..

 

Też tak mam jak wymacałam to coś w piersi to wszystko inne mi przeszło, pomacałam wtedy tą swoją kulkę nieszczęsną i stwierdziłam - co mnie w niej tak martwiło, przecież to jakaś chrząstka?! :mrgreen::mrgreen::mrgreen: Ale co najgorsze to zauważyłam, że jak nie mam żadnych chorób na tapecie to odczuwam niepokój i płynnie przechodzę z raka w raka. :roll: Jak mi lekarz w poniedziałek nic w cycku oprócz torbielki 3mm nie znalazł to 3 dni miałam euforię, a potem czułam takie rozdygotanie - nie wiem jak to określić. A teraz poczytałam o Waszych pieprzykach i zastanawiam się nad swoim. A mam go od kiedy pamiętam i nigdy mnie nie zastanawiał. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×