Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

55 minut temu, Szczebiotka napisał:

Niestety wiem. Ja nadal czasami się na tym łapie 🤦 ale już zdecydowanie mniej to robię. 

Będzie dobrze zobaczysz.

Znaczy było mniej czytania jak się uspokoiło właśnie tego nie rozumiem wycisza się to samo z siebie jest fajnie nie przejmuje się i nagle jeb sam nie wiem skąd znowu wraca przeżywanie i  choroby bóle itp a np nic stresującego nie miałem w dniach poprzedzających nazwijmy to atak hipo 

wiec nie rozumiem działania tego mechanizmu ze potrafi być dobrze bez żadnej terapii pare miesięcy i nagle jeb miesiąc marudzenia chodzenia po lekarzach diagnozowania się i wmawiania chorób i potem za jakiś czas znowu się wycisza 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie poziom lęku był bardzo niski przez dłuższy czas - przede wszystkim dlatego, ze byłam bardzo zajęta. Ale to błędne koło, jak jestem zajęta to lecę na adrenalinie, poziom stresu jest wysoki i wtedy bardzo czekam na luźny okres planując jak to będę się relaksować 😊 ale w luźnym okresie niestety schodzi adrenalina i pojawiają się konsekwencje przemęczenia - lęki, irytacja, niepokój. To zreszta typowe dla mojej głównej diagnozy - ADHD. Jednak wydaje mi się, ze leki na ADHD nawet działają. Może być różnie, stymulanty zwykle zwiększają poziom lęku, z drugiej strony jak się „ogarnie” zaburzenia koncentracji przy ADHD to poziom stresu i codziennego lęku spada. Na razie jest ok choć martwi mnie serce. Lekarze to ignorują wiec ja tez muszę. Prawdopodobnie to nie serce mnie boli tylko nerwy - od kręgosłupa. W piątek idę pierwszy raz na fizjoterapie połączoną z akupunkturą… będą mi wbijać igły w te wszystkie strasznie napięte mięśnie w plecach i karku, może być zabawnie 😉

Od wczoraj psychiatra podwoił mi dawkę medikinetu a wizytę u rodzinnego który być może zerknie na te moje bóle w klatce mam dopiero 1 lutego….

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, maribellcherry napisał:

A cos konkretnego chcesz omowic z rodzinnym???? Nie da sie przyspieszyc?? Do rodzinnych chyba nie ma az tak dlugich terminów?

Jeśli to nic nagłego to terminy są odległe. Byłam u niego w grudniu żeby go poinformować ze mój polski psychiatra zapisał mi leki na ADHD i spytać, czy on może się zając „fizyczną” stroną leczenia - czyli sprawdzaniem czy nie ma skutków ubocznych. Zgodził się bez problemu i wtedy tez mu powiedziałam ze od czasu kiedy miałam koronę mam jakby krótki oddech. No i ze boli mnie kręgosłup i klatka piersiowa, wiec chciałabym sprawdzić czy to nie serce, bo przy moim leczeniu lepiej mniej zdrowe serce ;) lekarz stwierdził, ze nic w tym, co mówię, nie zaniepokoiło go w związku z moim sercem. Zmierzył mi ciśnienie, EKG miałam pare lat temu, także on mówi, ze mam się ruszyć, ćwiczyć, iść na fizjoterapie na ten mój kręgosłup i jeśli nadal będę mieć krótki oddech to mnie wyśle na pocovidowe badanie pojemności płuc. A co do serca i leczenia to on widzi większa potrzebę kontroli cholesterolu itd bo to bardziej to zwykle jest problemem. No i jeśli bym miała kołatania to wtedy mam się zgłosić. Umówiliśmy się, ze pierwsze badanie kontrolne ma sens po pół roku od rozpoczęcia leczenia - czyli koło lutego. Po prostu wiesz jak to jest u osób „lękowych” - skoro sobie to serce wkręciłam to po prostu czułabym się lepiej mając w ręce prawidłowy świeżutki wynik ekg :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejka kochani, ja tu przychodzę z dobrymi wiadomościami u mnie. Nowy Rok zaczął się dla mnie naprawdę super i póki co czuje się ogólnie dobrze, mam bardzo duży apetyt od kilku dni z czego również się bardzo cieszę. Mam taki czas teraz, że dosłownie kocham żyć i jest po prostu świetnie. Leki dalej biorę, ale co nowego? Otóż to, że od 19 stycznia zaczynam terapię na oddziale dziennym w szpitalu. Będę tam przychodzić od poniedziałku do piątku w godzinie 8:30-14 jakoś i cieszę się bardzo oraz nie mogę doczekać jak to będzie wyglądać. Jestem pozytywnie nastawiona do tego 🙂 i chyba od poniedziałku do czwartku będę mieć grupową terapię, a w piątki tylko indywidualną także takie połączenie może być dla mnie naprawdę dobre😅a co u Was dobrego? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ja po dermatologu wszystkie znamiona gitarka powód swędzenia : sucha wysuszona skóra trochę mi to odjęło leku staram się nie rozkminiac czy lekarz się pomylił czy nie bo by to nasiliło leki . 
walcze dalej z bólem gardła i twardymi węzłami na szyji jednym bolesnym w pachwinie . 

Ale dzisiaj przyszedł stan odrealnienia czuje się taki słaby kręci się mi w głowie kiedyś słyszałem ze to dzieje się przez silny stres mózg tak jakby wchodzi czas ochrony przed stresującymi bodźcami i rzeczywiście czuje się /cenzura/owo ale nie stresuje się niczym znaczy mam myśli jakieś delikatne ze co z tymi węzłami raki nieboraki ale nie czuje leku 

Stawiam 100 tysięcy ze pewnie większość osób tak miało niby wkurza to uczucie odrealnienia jakby się było w śnie nieobecnym ale wtedy nie czuć leku i to jest w tym  dobre. 
pamietam jak miałem silny stres to przez rok czułem takie odrealnienie i słabość jakbym miał się przewrócić ale wtedy lęków  nie było dzięki właśnie temu stanowi 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Dustin ja tez miałam i nadal mam okresy z derealizacją, ale chyba nie od stresu. Czasem były przyjemne a czasem wręcz przeciwnie, bo miałam wrażenie, że średnio kontroluję swoje życie.

 

Bylam na fizjoterapii, moje prywatne ubezpieczenie wysłało mnie na fizjoterapię z akupunkturą, ale okazało się że ten fizjoterapeuta, do którego mnie skierowano, nie ma do niej uprawnień. Ehhh. Na razie przebadał mi odcinek szyjny kręgosłupa i wszystko jest w miarę ok. Napięcie mięśniowe, zmniejszona ruchomość, ale żaden dysk nie wypadł itd. Odcinkiem piersiowym na razie się w ogole nie zajął bo ma opis prześwietlenia wiec mówi, ze tam wie co się dzieje. Nadal mam bóle, nie cały czas, takie jakby w okolicy mostka, bardziej po lewej, trochę kłujące, trochę piekące. Mam nadzieję, że sam taki ból nie oznacza problemów z sercem, że byłyby tez inne objawy. Od dziecka miałam i bóle i czasem mam tez okresy kiedy przez np kilka tygodni czy nawet miesięcy mam takie wrażenie dodatkowego skurczu serca, jakby się trzęsło lub odbijało od ścian klatki piersiowej. Kilka EKG nic nie wykryło, ale akurat jak byłam podpięta do aparatów to tego nie czułam. To uczucie zreszta, poza tym ze mnie martwi, jest bezbolesne i nawet śmieszne, takie w miarę przyjemne. Nie robi mi się przy tym słabo, nie pocę się itd. Teraz akurat tego nie mam. Ale chyba jednak powiem lekarzowi ze bez sprawdzenia serca nie będę się czuła spokojna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@minou zawsze z zainteresowaniem czytałam Twoje posty, masz bardzo rozsądne podejście do nerwicy i ogólnie wydajesz się bardzo mądrą osobą. Gdzieś mi mignęło, że otrzymałaś diagnozę ADHD. Zaczęłam ostatnio się nad tym zastanawiać - wcześniej nawet nie sądziłam, że można to stwierdzić u osób dorosłych. Nie pytam się nerwicowo o objawy, bo wiadomo że diagnozę wykonam w razie czego u specjalisty, ale mogłabyś przybliżyć, jak u Ciebie przebiegała droga do tej diagnozy, na jakiej podstawie to stwierdzono? Zauważyłam u siebie prokastynację, niepokój psychoruchowy (trudno mi wysiedzieć w jednym miejscu), problemy z uwagą - łatwe rozproszenie, dużą niecierpliwość, problemy z motywacją do codziennych czynności i tak ostatnio czytałam o ADHD i zastanawiam się, czy u mnie to też "tylko" nerwica.

 

To, że się nie wypowiadałam, nie oznacza niestety, że u mnie dużo lepiej. Biorę leki z grupy SSRI i ataków paniki mam mniej; bardzo doraźnie benzo (Xanax 0,25, biorę maksymalnie raz w tygodniu). Ale co - nadal o chorobach czasami myślę, po lekach odczuwam lekką anhedonię.

Niestety, odnoszę wrażenie, że psychoterapia absolutnie nic mi nie daje. Chodzę na nią od lipca. Na razie omawiamy w sumie moje życie - nadal. Mam na pewno problemy z regulowaniem swoich emocji, natomiast poza tym, że ten fakt został stwierdzony, to nic poza tym. Zastanawiam się, jak ta praca na terapii powinna wyglądać, wiem, że nikt za mnie niczego nie zrobi, ale te spotkania mnie stresują i kolejny czynnik stresogenny jest w moim życiu. Byłam u fizjoterapeuty i też odnoszę wrażenie, że mam problemy z tym odcinkiem szyjnym, ale ogólnie nic nie stwierdzono niepokojącego. Ciągle odkładam badania, muszę w końcu wykonać sobie morfologię, iść do ginekologa, na USG piersi kontrolne to bodajże w maju.

 

Męczę się z nerwowym przełykaniem śliny. Odnoszę wrażenie, jakby coś tam było, ale bez problemu jem czy piję. Jakieś tam bóle raz mam, raz nie mam.

 

Dzisiaj otrzymałam bardzo druzgocącą wiadomość; nie będę zdradzać szczegółów i proszę, żeby nie pytać, szczególnie o objawy, bo to miód na hipochondrię, ale pomyślałam sobie ponownie, jakie życie jest ulotne i kruche. Ciężko sobie z takimi sytuacjami poradzić i chyba się po prostu nie da. Już któryś przypadek, że ktoś dostaje diagnozę nowotworu i po krótkim czasie go nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@alicja_z_krainy_czarów tak w skrócie: od dziecka miałam wrażenie, że coś ze mną nie tak. Byłam bardzo roztrzepana i zapominalska, np ciągle w szkolnej szatni zapominałam plecaka i musiałam się wracać. Byłam wściekła na siebie, rodzice tez, ale nic nie pomagało, ani postanowienia, ani kary, ani pomoc, przypominanie. Często po 30 sek. juz nie pamiętałam co obiecałam.
Czesto się wykłócałam z rodzicami o wszystko, nie akceptowałam autorytetow, nie umiałam iść na kompromis.

Do czasów nastoletnich miałam spore problemy z relacjami - dzieci mnie nie lubiły ale ja nie wiedziałam dlaczego. Później bycie ciut dziwnym zrobiło się popularnym i od czasów nastoletnich miałam nawet po kilka różnych grup znajomych, ;) ale dzieciństwo było hmmm ciężkie. No i wiecznie byłam zmęczona, wręcz wyczerpana, a jednocześnie się np nakręcałam czymś i zajmowałam się tym wiele godzin…

Na studiach kiedy miałam depresję psychiatra pierwszy raz zasugerowała, że cierpię na coś przewlekłego. Nie nazwała tego, ale powiedziała, ze widzi pewien wzór i podejrzewa, ze moja nerwica i depresja będą wracać ze względu na jakieś zaburzenia z neuroprzekaźnikami. Wtedy jeszcze niewiele wiedziano o ADHD, ale ja po prostu poczułam, ze ta lekarka ma racje, ze z moim mózgiem jest coś fizycznie nie tak. No ale nie było wtedy opcji tego rozgrzebywać. Na NFZ w życiu by mi nie pomogli, nie miałam kasy na niekończące się wizyty i wiedza była inna.

Potem - i to jest typowe dla dorosłych dostających diagnozy - urodzilam

dzieci, których zachowanie zaniepokoiło pedagogów. Diagnoza syna była łatwa, ale z córką długo nikt nie wiedział co sie dzieje, wiec czytałam i czytałam. W końcu wysłali ją na rozszerzoną diagnostykę i wyszło ADHD, cechy autystyczne, zaburzenia lękowe, możliwe zaburzenia osobowości (za wcześnie żeby potwierdzić). 
Wtedy juz wiedziałam co mi dolega i zgłosiłam sie do prywatnej kliniki na diagnozę ADHD dorosłych. Wykazało ADHD w stopniu znacznym. Nerwica i dwa epizody depresji to tylko konsekwencja. Byłam badana holenderską metodą DIVA, uważam, ze jest bardzo dobra. Diagnozę można postawić tylko pod warunkiem występowania objawów od dość wczesnego dzieciństwa. Jeśli pojawiają się później, to nie jest to ADHD.

Jestem pewna, ze mam diagnozę mieszaną, tak jak moje dzieci, czyli mam tez cechy autystyczne i coś z integracją sensoryczną. Ale nie mam cierpliwości potwierdzać tego badaniami, bo nic więcej już mi to nie da.

 

U mnie akurat nerwica najgorzej wpływa na jakość życia. ADHD i umiarkowana depresja razem czy osobno dla mnie są do wytrzymania. Ale epizody nerwicy strasznie mnie męczą, nie umiem się wtedy niczym cieszyć, nie umiem odpocząć czy się zrelaksować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, minou napisał:

@alicja_z_krainy_czarów tak w skrócie: od dziecka miałam wrażenie, że coś ze mną nie tak. Byłam bardzo roztrzepana i zapominalska, np ciągle w szkolnej szatni zapominałam plecaka i musiałam się wracać. Byłam wściekła na siebie, rodzice tez, ale nic nie pomagało, ani postanowienia, ani kary, ani pomoc, przypominanie. Często po 30 sek. juz nie pamiętałam co obiecałam.
Czesto się wykłócałam z rodzicami o wszystko, nie akceptowałam autorytetow, nie umiałam iść na kompromis.

Do czasów nastoletnich miałam spore problemy z relacjami - dzieci mnie nie lubiły ale ja nie wiedziałam dlaczego. Później bycie ciut dziwnym zrobiło się popularnym i od czasów nastoletnich miałam nawet po kilka różnych grup znajomych, ;) ale dzieciństwo było hmmm ciężkie. No i wiecznie byłam zmęczona, wręcz wyczerpana, a jednocześnie się np nakręcałam czymś i zajmowałam się tym wiele godzin… 

Na studiach kiedy miałam depresję psychiatra pierwszy raz zasugerowała, że cierpię na coś przewlekłego. Nie nazwała tego, ale powiedziała, ze widzi pewien wzór i podejrzewa, ze moja nerwica i depresja będą wracać ze względu na jakieś zaburzenia z neuroprzekaźnikami. Wtedy jeszcze niewiele wiedziano o ADHD, ale ja po prostu poczułam, ze ta lekarka ma racje, ze z moim mózgiem jest coś fizycznie nie tak. No ale nie było wtedy opcji tego rozgrzebywać. Na NFZ w życiu by mi nie pomogli, nie miałam kasy na niekończące się wizyty i wiedza była inna. 

Potem - i to jest typowe dla dorosłych dostających diagnozy - urodzilam

dzieci, których zachowanie zaniepokoiło pedagogów. Diagnoza syna była łatwa, ale z córką długo nikt nie wiedział co sie dzieje, wiec czytałam i czytałam. W końcu wysłali ją na rozszerzoną diagnostykę i wyszło ADHD, cechy autystyczne, zaburzenia lękowe, możliwe zaburzenia osobowości (za wcześnie żeby potwierdzić). 
Wtedy juz wiedziałam co mi dolega i zgłosiłam sie do prywatnej kliniki na diagnozę ADHD dorosłych. Wykazało ADHD w stopniu znacznym. Nerwica i dwa epizody depresji to tylko konsekwencja. Byłam badana holenderską metodą DIVA, uważam, ze jest bardzo dobra. Diagnozę można postawić tylko pod warunkiem występowania objawów od dość wczesnego dzieciństwa. Jeśli pojawiają się później, to nie jest to ADHD.

Jestem pewna, ze mam diagnozę mieszaną, tak jak moje dzieci, czyli mam tez cechy autystyczne i coś z integracją sensoryczną. Ale nie mam cierpliwości potwierdzać tego badaniami, bo nic więcej już mi to nie da.

 

U mnie akurat nerwica najgorzej wpływa na jakość życia. ADHD i umiarkowana depresja razem czy osobno dla mnie są do wytrzymania. Ale epizody nerwicy strasznie mnie męczą, nie umiem się wtedy niczym cieszyć, nie umiem odpocząć czy się zrelaksować.

Dziękuję za odpowiedź, trochę się z Twoją historią utożsamiam; mam podobnie ze zmęczeniem, nakręcaniem się na jakiś temat, ludzie często mi mówili w sposób potoczny, że chyba mam "ADHD". Nie przyszłoby mi to do głowy, bo tak naprawdę przez całe dzieciństwo dobrze się uczyłam, nie miałam raczej kłopotów z zapamiętywaniem, ale jednocześnie od zawsze byłam bardzo roztrzepana, bujałam w obłokach, cierpiałam na niepokój psychoruchowy itd. Umiałam też wysiedzieć na lekcji np., tylko zmieniam często pozycję, telepię nogą. Z roku na rok widzę u siebie tego coraz więcej. 

 

Tylko średnio w sumie chciałabym brać lekarstwa, wolałabym terapie, ale obecna terapia mi nawet nie pomaga.

 

31 minut temu, acherontia styx napisał:

@alicja_z_krainy_czarów bo ludzie się nie badają 🤷‍♀️ sama w swoim otoczeniu mam taki przypadek. Osoba wiedziała doskonale, że ma 3x wyższe ryzyko wystąpienia nowotworu, bo 2 osoby z najbliższej rodziny miały to samo, a jak lekarka proponowała jedno proste badanie z krwi które pozwala ocenić stan, to odmawiał. No to teraz ma. Guza, który bez biopsji wiadomo że jest złośliwy, wyczuwalny bez problemu w badaniu palpacyjnym. Przy tym jeszcze nie dopuszczał długo do siebie, że to nowotwór, dopiero jak powiedziałam wprost, że czas przestać się łudzić że to zmiana łagodna i umówiłam go na wizytę w centrum onkologii, to najpierw się wściekł, ale po kilku godzinach zmądrzał i stwierdził, że pójdzie. Gdyby się badał regularnie to zostałoby to wyłapane o wiele, wiele wcześniej. A na chwilę obecną onkolog poza skierowaniem na biopsję szuka też od razu przerzutów, bo jest prawie pewny że są, mimo że ta osoba nie ma jeszcze objawów za bardzo i pacjent nawet nie wie, że szuka przerzutów bo nie ma pewności lekarz. Wiem tylko ja, bo mam kontakt z doktorem mimo że nie jestem rodziną.

 

Jako że nakręcamy się sami na tym forum, to jak powiedziałam, nie opiszę tych dwóch historii ze swojego otoczenia, ale to nie były przypadki, że te osoby się nie badały; to były przypadki błędu lekarskiego. Te osoby więcej się badały niż przeciętny człowiek, którego znam, to po prostu były przypadki jak na loterii. Życie nie jest zawsze proste i sprawiedliwe.

 

Choć tak, uważam, że sporo racji masz - wielu ludzi zaniedbuje. Sama do nich należę, bo panicznie się boję badań (choć w epizodzie hipochondrycznym trochę ich zrobiłam). Ponadto, niestety leczenie nowotworów w Polsce jest tragedią - znam kilka relacji bezpośrednich, słuchałam też ostatnio podcastu na ten temat. Nie ma wsparcia psychologicznego, nikt Ci nie mówi, co masz zrobić, gdzie się udać, trzeba mieć ogromną siłę walki. Nie wspomnę o wsparciu finansowym, bo go po prostu nie ma.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@alicja_z_krainy_czarów Potocznie mówi się o 3 typach ADHD: z niepokojem ruchowym, z z zaburzeniem koncentracji i mieszany.

Ten pierwszy to ci słynni latający po ścianach mali chłopcy ;) drugi objawia się przede wszystkim totalnym bujaniem w obłokach. A trzeci - i ja mam ten - to połączenie zaburzeń koncentracji, bujania w obłokach, z niepokojem ruchowym. Ten niepokój często może dotyczyć tzw. małej motoryki. Czyli nie bieganie, ale np nakręcanie włosów na palec, wiercenie się, obgryzanie paznokci, ołówka, bawienie się małymi przedmiotami na stole itd.

Ja tez nie mam i nie miałam kłopotów z pamięcią w szkole. Wręcz przeciwnie, uczyłam się błyskawicznie. To tzw. hiperkoncentracja, dzieci z ADHD często to rozwijają, żeby zrekompensować swoje bujanie w obłokach. Jak trzeba było, skupiałam się na 100%, byłam ślepa i głucha na wszystko i np projekt semestralny robiłam w 10 godzin dostając np 4 plus.

Za to w sprawach praktycznych i życiu codziennym byłam strasznie zapominalska. Np szlam odnieść coś do kuchni ale po drodze się rozpraszałam czymś i zostawiałam ją w korytarzu. Nie pamiętałam gdzie kładłam rzeczy, klucze w lodowce, perfumy w szafce na buty bo akurat psikałam się przed wyjściem. I nigdy nie pamiętałam gdzie te rzeczy są, czarna plama…


Nie ma terapii „na ADHD” ale są treningi i programy treningowe pomagające ludziom zrozumieć swoje trudności i nauczyć się technik radzenia sobie z nimi. Np organizacja, zarządzanie energią, planowanie, relaksacja, trening uważności itd. 
To zaburzenie powoduje niedobór serotoniny i noradrenaliny wiec da się to leczyć lekami.

Ja miałam zapisywane i antydepresanty i benzo i opiaty na różne nerwobóle. Stwierdziłam, ze jak już się truć, to chociaż na podstawową chorobę, nie na te zaburzenia, które z niej wynikają. Zreszta to nie leczenie na całe życie. Co najmniej co roku przeprowadza się próbę odstawienia leków i u części pacjentów poprawa i tak się utrzymuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aha, doprecyzuję, bo to dość mylące: bardzo szybko zapamiętywałam materiał i super się uczyłam. Ale często zapominałam robić lekcje, wiec stwierdziłam ze muszę je zapisywać. Ale… zapominałam zapisać, jak zapisałam w szkole, w domu zapomniałam sprawdzić, jeśli w domu sprawdziłam to i tak często zaraz zapomniałam zrobić, a jeśli zrobiłam, to cóż… zapominałam zeszytu w domu :D moi rodzice i nauczyciele mieli ze mną piekło a ja byłam cały czas wściekła na samą siebie. Dobrze rozumieć i wiedzieć, ze nikt nic nie mógł na to poradzić…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@minou dzięki za cenne informacje i powiem, że z tym opisem utożsamiam się aż za bardzo. Podobnie jak Ty w życiu codziennym zawsze byłam roztrzepana i słyszałam "ogarnij się". Spacery do kuchni i wrócenie bez tego, po co poszłam, chowanie pilota do lodówki, zostawienie klucza w drzwiach czy portfela na ławce, ciągłe kontrolowanie "czy na pewno wszystko wzięłam", mylenie terminów to coś, co znam aż nazbyt dobrze. Tak samo również nadpobudliwość małej motoryki - obgryzanie paznokci, ruszanie rękami, ruszanie nogą, obgryzanie ołówków, długopisów itd. to coś, co robię od zawsze. Twój posty uświadomił mi, że powinnam iść się zdiagnozować w tym kierunku, a nawet nigdy bym o tym nie pomyślała - bo, tak jak piszesz, utożsamiałam ADHD z chłopcami biegającymi od ściany do ściany. Również odkładanie wszystkiego na ostatnią chwilę, ale wówczas wkręcenie się maksymalnie w zadanie, bez zwracania uwagi na bodźce zewnętrzne towarzyszy mi od zawsze. Szkoda tylko że w Polsce - może w sumie nie tylko w Polsce - nadal diagnozowanie ADHD u osób dorosłych nie jest takie częste, ale widzę kilku specjalistów w moim mieście. Choć myślę, że moja obecna terapeutka nie zna się na tym i będę musiała ją prawdopodobnie zmienić.

 

3 godziny temu, acherontia styx napisał:

Akurat diagnostyka onkologiczna i leczenie w Polsce działa dobrze. Znam kilka osób, które w przeciągu ostatnich 2 lat były leczone z powodu nowotworów, aktualnie są w remisji i wszystkie badania i wszystko było robiona praktycznie z dnia na dzień na NFZ. W różnych szpitalach byli leczeni. Sam oporny delikwent był wczoraj w szoku, bo myślał, że rezonans będzie musiał zrobić prywatnie, bo na NFZ będzie czekał. Wczoraj dostał skierowanie, w poniedziałek o 7 rano ma badanie. Jak wiele rzeczy można zarzucić naszemu systemowi opieki zdrowotnej, tak w przypadku nowotworów to wszystko działa bardzo szybko.

Bardzo się cieszę - bez ironii zupełnie - że w Twoim otoczeniu są same dobre doświadczenia w tym obszarze. Mam nadzieję, że jeśli kiedykolwiek - odpukać - mnie bądź moją rodzinę spotka choroba, to będę mieć takie doświadczenia. Niestety, w moim otoczeniu te doświadczenia nie były dobre - może dużo tutaj robi miejsce zamieszkania. Późne wyniki badań, brak pomocy, nieprawidłowa diagnoza, nieprzedstawienie wszystkich opcji leczenia, brak wsparcia, grubiańskie podejście to coś, z czym znajome mi osoby niestety się zetknęły. Jak @minou pisała o Danii - jak dobrze kojarzę? - i o tym, jak się leczy tam nowotwory, to byłam pod wielkim wrażeniem, że tam tak to wygląda. U nas może u niektórych wygląda to dobrze, bo nie chcę uogólniać, ale niestety są przypadki, że to przebiega nie tak, jak powinno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@alicja_z_krainy_czarów

tak Dania, wiele rzeczy tu funkcjonuje lepiej w służbie zdrowia, ale tez zdarzają się skandaliczne zaniedbania - ostatnio częściej, mam wrażenie. Korona trochę wszystko postawiła na głowie i detonowała bombę pod tutejszym niewydolnym systemem psychiatrii… mój lekarz rodzinny wręcz polecił mi zdiagnozować się prywatnie jeśli mam możliwość. 
Wybrałam polską klinikę i wszystko odbyło się online - znów zmiana spowodowana pandemią. Bałam się, ze w PL będzie „płacisz i masz”, ale było bardzo profesjonalnie. Od razu mi powiedzieli, ze leczenie farmakologiczne będzie zalecone tylko jeśli lekarz zadecyduje, ze ma szanse dać wymierne korzyści. Tzn nawet gdybym dostała diagnozę, ale np w stopniu lekkim, to nie wystawiono by mi recept. Miałam dokładny wywiad a kwestionariusz wypełniałam kilka godz. Musiałam się wylegitymować paszportem itd. U mnie sprawa była prosta bo z dwójką już zdiagnozowanych dzieci raczej nie było wątpliwości, ze mam to samo. Ale klinika oferuje pakiet diagnozy dorosłych tylko z lekarzem wyspecjalizowanym w tym kierunku, początkowo wybrałam z listy innego i od razu oddzwonili i powiedzieli ze nie. Miałam szczęście, bo od razu „zaskoczyło” z tym lekarzem, bardzo mi pasuje sposób, w jaki tłumaczy itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.01.2023 o 15:52, minou napisał:

@alicja_z_krainy_czarów tak w skrócie: od dziecka miałam wrażenie, że coś ze mną nie tak. Byłam bardzo roztrzepana i zapominalska, np ciągle w szkolnej szatni zapominałam plecaka i musiałam się wracać. Byłam wściekła na siebie, rodzice tez, ale nic nie pomagało, ani postanowienia, ani kary, ani pomoc, przypominanie. Często po 30 sek. juz nie pamiętałam co obiecałam.
Czesto się wykłócałam z rodzicami o wszystko, nie akceptowałam autorytetow, nie umiałam iść na kompromis.

Do czasów nastoletnich miałam spore problemy z relacjami - dzieci mnie nie lubiły ale ja nie wiedziałam dlaczego. Później bycie ciut dziwnym zrobiło się popularnym i od czasów nastoletnich miałam nawet po kilka różnych grup znajomych, ;) ale dzieciństwo było hmmm ciężkie. No i wiecznie byłam zmęczona, wręcz wyczerpana, a jednocześnie się np nakręcałam czymś i zajmowałam się tym wiele godzin…

Na studiach kiedy miałam depresję psychiatra pierwszy raz zasugerowała, że cierpię na coś przewlekłego. Nie nazwała tego, ale powiedziała, ze widzi pewien wzór i podejrzewa, ze moja nerwica i depresja będą wracać ze względu na jakieś zaburzenia z neuroprzekaźnikami. Wtedy jeszcze niewiele wiedziano o ADHD, ale ja po prostu poczułam, ze ta lekarka ma racje, ze z moim mózgiem jest coś fizycznie nie tak. No ale nie było wtedy opcji tego rozgrzebywać. Na NFZ w życiu by mi nie pomogli, nie miałam kasy na niekończące się wizyty i wiedza była inna.

Potem - i to jest typowe dla dorosłych dostających diagnozy - urodzilam

dzieci, których zachowanie zaniepokoiło pedagogów. Diagnoza syna była łatwa, ale z córką długo nikt nie wiedział co sie dzieje, wiec czytałam i czytałam. W końcu wysłali ją na rozszerzoną diagnostykę i wyszło ADHD, cechy autystyczne, zaburzenia lękowe, możliwe zaburzenia osobowości (za wcześnie żeby potwierdzić). 
Wtedy juz wiedziałam co mi dolega i zgłosiłam sie do prywatnej kliniki na diagnozę ADHD dorosłych. Wykazało ADHD w stopniu znacznym. Nerwica i dwa epizody depresji to tylko konsekwencja. Byłam badana holenderską metodą DIVA, uważam, ze jest bardzo dobra. Diagnozę można postawić tylko pod warunkiem występowania objawów od dość wczesnego dzieciństwa. Jeśli pojawiają się później, to nie jest to ADHD.

Jestem pewna, ze mam diagnozę mieszaną, tak jak moje dzieci, czyli mam tez cechy autystyczne i coś z integracją sensoryczną. Ale nie mam cierpliwości potwierdzać tego badaniami, bo nic więcej już mi to nie da.

 

U mnie akurat nerwica najgorzej wpływa na jakość życia. ADHD i umiarkowana depresja razem czy osobno dla mnie są do wytrzymania. Ale epizody nerwicy strasznie mnie męczą, nie umiem się wtedy niczym cieszyć, nie umiem odpocząć czy się zrelaksować.

Tez mam ADHD wykryte tez w dorosłym życiu przez neurologa i paru innych specjalistów to się jakos leczy ? Bo nie dostałem żadnych lekarstw 

Pozdrawiam  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Dustin z lekarstw używa się łagodnych stymulantów jeśli lekarz uzna, ze to będzie korzystne. Zdaje się, że tylko w przypadku adhd w stopniu umiarkowanym lub ciężkim.
Oprocz tego dobrze byłoby mieć wiedzę na temat radzenia sobie w codziennym życiu z organizacją, koncentracją, niepokojem ruchowym, spadkami energii. Są fajne poradniki, bo na jakąś systemową pomoc trudno liczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny i panowie - czy przy stresie pojawiają się u Was bóle brzucha? biegunki? stresuje się i właściwie nie wiem czym. Już sobie chciałam wkręcić raka jelita choć nie mam objawów , ale koleżanka zachorowała i już w głowie tylko jedno. Brzuch mnie jedynie boli ale mam wrażenie, że to od stresu non stop.

Leki przestałam brać jak mi się poprawiło i nie chciałabym póki co do nich wracać bo planuję ciążę w tym roku. Ale może chociaż macie jakieś alternatywy ziołowe już bez recepty na uspokojenie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Dryagan napisał:

@Eve19 o tak, całe życie cierpiałem z tego powodu. Stres równał się u mnie bólowi brzucha, biegunce, aż do wymiotów. Na pocieszenie powiem, że z wiekiem to złagodniało, teraz już bardzo rzadko się pojawia. Więc można z tego "wyrosnąć"


ja już się stresuje tym, że boli mnie brzuch, bo nie wiem czy boli mnie ze stresu czy powód jest inny. Choć przypuszczam że to moje nerwy. Ale to takie błędne koło .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Eve19 napisał:


ja już się stresuje tym, że boli mnie brzuch, bo nie wiem czy boli mnie ze stresu czy powód jest inny. Choć przypuszczam że to moje nerwy. Ale to takie błędne koło .

Od nerwicy niestety często tak jest. Ja też przy silnej nerwicy mam tak że boli mnie brzuch, żołądek, jest mi niedobrze a czasami nawet wymiotuje, albo jak mam gdzieś iść czy jechać to dostaje biegunki( tzn teraz już nie bo jak zaczęłam brać leki to jakoś mi to przeszło). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Eve19 napisał:

Dziewczyny i panowie - czy przy stresie pojawiają się u Was bóle brzucha? biegunki? stresuje się i właściwie nie wiem czym. Już sobie chciałam wkręcić raka jelita choć nie mam objawów , ale koleżanka zachorowała i już w głowie tylko jedno. Brzuch mnie jedynie boli ale mam wrażenie, że to od stresu non stop.

Nigdy nie można na podstawie takich objawów od razu stwierdzić, że to na 100% nerwy. Ja np. w pewnym momencie przy podobnych objawach jak wcześniej z nerwów trafiłem na stół operacyjny z wyrostkiem.  Można przecież wykluczyć choroby somatyczne dzięki badaniom (usg brzucha, względnie gastroskopia, czy kolonoskopia)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dryagan napisał:

Nigdy nie można na podstawie takich objawów od razu stwierdzić, że to na 100% nerwy. Ja np. w pewnym momencie przy podobnych objawach jak wcześniej z nerwów trafiłem na stół operacyjny z wyrostkiem.  Można przecież wykluczyć choroby somatyczne dzięki badaniom (usg brzucha, względnie gastroskopia, czy kolonoskopia)


jasne, masz racje, tyle ze ja czuje po sobie że to bardziej nerwy. Jak budzę się rano to czuje się rewelacyjnie a po chwili zaczynam się nakręcać i już czuje brzuch z tego niepokoju. Podobnie jest wieczorami, wtedy jakby czuje się bardziej wyluzowana i brzuch odpuszcza. Raczej należę do osób którym jak coś dolega to gonią do lekarza , ale będę obserwować. 
wyjelam swoje cbd, czas wrócić do niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Dryagan napisał:

@Eve19 no w sumie ja też generalnie wiedziałem, że to nerwy. Tylko ten jeden raz nie były to nerwy - z tym wyrostkiem. Ale potem doszły takie objawy, że wiadomo już było, że coś nie tak.

Wyrostek to już ból konkretny, a wiem bo ostatnio wiozłam siostrzenice do szpitala z wyrostkiem . Takich bóli to ja nie mam na szczęście. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.01.2023 o 15:43, Dustin napisał:
W dniu 14.01.2023 o 15:52, minou napisał:

@alicja_z_krainy_czarów

 Macie nieraz od nerwicy gule w gardle jakby wam coś stało w nim bo ja to nawet w dniu którym się nie stresuje pojawia mi się taka gula

 

Tak, mam to teraz cały czas. Obsesyjnie przełykam ślinę i czuję się, jakbym miała coś w środku, a jednocześnie bez problemu przełykam jedzenie i płyny. Czuję suchość w gardle. Myślę już o raku krtani albo gardła.

 

Niestety, mam obecnie gorszy czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×