Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

A tak sie cieszylam, ze wszystko wraca do normy, nie jest mi juz slabo miedzy posilkami, waga sie normuje, ja sie czuje lepiej niz kiedys, mam wiecej energii, cukier spadl choc jeszcze jest troche ponad norme no to klops bo gdzieś przeczytalam, ze ludzie byli na diecie i gubili wage a sie okazalo, ze to trzustka - kto pisze takie rzeczy. Ten internet to dla nas przekleństwo :(:(

Musze isc na to usg bo sie nie uspokoje, ale jak?  na samą mysl mi slabo z nerwów. Podstawa wyjscia z tych zaburzen hormonalnych u mnie to brak stresu, tylko jak to zrobic jak glupi siniak potrafi mnie przyprawic o zawal, ze to moze bialaczka ... Ehh

Edytowane przez laveno

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.11.2018 o 14:46, Pholler napisał:

Panika to taki nagły atak o bardzo dużej intensywności, to co po nim następuje a trwa tygodniami to intensywny lęk, ale już jednak nie tak silny i skondensowany, to etap szoku i stanu alarmu, tu wrażenie nieuchronności zdarzeń najgorszych jest bardzo żywe. Potem przechodzi w coś takiego jak lęk wolnoplynacy trwający miesiącami. W tym czasie i atak paniki i etap szoku mogą się pojawiać normalnie. Opisuje to z doświadczenia a nie z jakiejs "nerwicy dla opornych" więc jeśli coś tam nie pasuje to nie będę się miał jak bronić, bo to moja ballada o nerwicy 🙂 mialem napady silnej nerwicy kilkuminutowe, kilkugodzinne, okresy szoku dluzsze i krótsze. Nie miałem ataku paniki który by mnie "odciął", choć nie eykluczam, że było blisko. Od dawna mam za to ten cholerny lęk wolnoplynacy, takie zarzewie przyszlego pożaru. Obecnie wraz z nasileniami w różnych okresach trwa on 3 lata, a ostatni nagły "pożar" wybuchł 2 miesiące temu...

Cóż za trafne (niestety) uwagi.. Czyli (jak myślę) etap paniki mam (mam nadzieję) za sobą... Teraz mam intensywny lęk, właśnie wrażenie nieuchronności zdarzeń najgorszych jest bardzo żywe. Ciągle jestem "spięty", co chwila większe (bądź mniejsze) zatykanie uszu, szumy.. Podwyższone ciśnienie mam od kilku dni.. Co jakiś czas skoczy mi puls... Boję się (ale nie wiem czego)... Podświadomie jestem czegoś przerażony... Czuję ciągłe napięcie (w głowie plus rozpieranie, takie jakby mrowienie w głowie, na dłoniach, stopach, w klatce piersiowej).. Do tego raz po raz suchość w ustach.. Plus raz mam apetyt (wilczy) a raz w ogóle go nie mam.. Ale to dziwne uczucie.. Czy tak to mniej więcej wygląda? Starałem się z pamięci wymazać to co się działo ostatnimi razy (i może częściowo mi się udało), ale właśnie teraz powracają wspomnienia...Atak, skoki ciśnienia, pulsu przez kilka dni, nieprzespane noc (strach przed nocą), mrowienie w głowie itd. A potem tak jakby życie poza sobą - wszystko robię tak wolniej uważając (nie wiem na co), ruchy spowolnione... To jest to?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To znowu ja, miesiączka przyszła, blizna na piersi schodzi i blednie i nawet odpuściłam za namową mamy wizyty u lekarza. Ale nie jest wcale tak kolorowo! Mam dzisiaj 5 dzień okresu i ta krew jest jakas za jasna jak na końcówkę okresu... No nic czekam az mi sie skonczy bo znowu jestem na tropie nowej choroby w zwiazku z tym ze tym razem okres mi sie nie chce skończyć! To jest dopiero wariactwo, najpierw płakałam ze nie chce przyjsc to teraz ze nie chce sie skończyć! Nie mam sama juz do siebie sily, poza tym dziewczyny, jak wyglada wasz okres? Ile trwa? Ciekawa jestem czy u mnie jest normalnie bo wczesniej nie zwracałam w sumie na to uwagi jak miesiączka przebiegała...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, laveno napisał:

Usg jamy brzusznej nie mialam nigdy :(We wtorek zadzwonie sie zapisac, ale nie wiem czy pojde. Za bardzo sie boje tym razem. Najgorsze, ze na diecie jestem jakos od stycznia a chudnac zaczelam dopiero od kwietnia bez zmian w diecie. Najpierw przestalam tyc a po kilku miesiącach zaczelam wkoncu chudnac. W glowie mam jedno, ze to pewnie chudniecie wiadomo od czego a nie od diety. Ehh moja glowa nadaje sie do wymiany. Tyle sie naczytalam o tym, ze nie umie przestać myśleć wszystko jak zwykle mi sie zgadza. 

 

Też mam dokładnie taki sam lęk jak Ty przed badaniem, tyle że mam więcej objawów, ale naprawdę, powtarzam, podwyższony cukier (lekko) wraz z chudnięciem naprawdę nie oznacza raka trzustki. Nie każdy cukrzyk ma raka trzustki. To bardzo rzadka choroba. Mam kolegę, który w trakcie diagnozy cukrzycy miał cukier około 500 i nie miał żadnych problemów z trzustką (tzn. no wiadomo, miał, ale nic "poważnego"). 

Problem metaboliczny, nadczynność tarczycy - lekarzem nie jestem, więc Ci nie powiem, dlaczego nie chudłaś. Ale naprawdę, przestań przede wszystkim czytać fora onkologiczne, bo jak się wkręcam w takie rzeczy, to wychodzi, że ktoś z bólem brzucha ma już raka trzustki, co jest naprawdę absurdem.  

Leczysz się psychiatrycznie?

Ale widzę, że mam w ogóle podobne wyniki do Twoich w tym przypadku. Mam też jakieś prawdopodobnie problemy z tarczycą i podwyższony cukier. Być może to jakoś wpływa na psychikę. 

Mnie się standardowo wkręcił rak jelit plus ta trzustka, ale dzisiaj już poszukałam psychiatry, do którego prawdopodobnie zdecyduję się pójść. Chociaż ogarnia mnie niesamowita żenada, że mam komuś w ogóle opowiedzieć o swoich myślach. Wręcz odkąd mnie to męczy - a to już chyba trzeci miesiąc - myślę sobie, że moje myśli są obraźliwe w stosunku do osób, które cierpią na nowotwory. Oni chcą żyć i jakoś żyją, a ja się użalam nad chorobami, których mi nikt nie wykrył. 

1 minutę temu, mloda_hipochondryczka napisał:

To znowu ja, miesiączka przyszła, blizna na piersi schodzi i blednie i nawet odpuściłam za namową mamy wizyty u lekarza. Ale nie jest wcale tak kolorowo! Mam dzisiaj 5 dzień okresu i ta krew jest jakas za jasna jak na końcówkę okresu... No nic czekam az mi sie skonczy bo znowu jestem na tropie nowej choroby w zwiazku z tym ze tym razem okres mi sie nie chce skończyć! To jest dopiero wariactwo, najpierw płakałam ze nie chce przyjsc to teraz ze nie chce sie skończyć! Nie mam sama juz do siebie sily, poza tym dziewczyny, jak wyglada wasz okres? Ile trwa? Ciekawa jestem czy u mnie jest normalnie bo wczesniej nie zwracałam w sumie na to uwagi jak miesiączka przebiegała...

Mój okres jest bardzo bolesny, długi i nieregularny. Czasami trwa 8 dni. Dostałam go, jak miałam 9 lat.

Nie będę opisywać szczegółów krwi, ale jest nieciekawa. A mam wszystko ok z tymi sprawami, bo akurat tutaj się badam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ugh, a ja mimo brania leków przypisanych od psychiatry, to wymyślam sobie teraz jeszcze Helicobacter pylori, ponieważ mam znów te głupie wrażenie jakbym miała mieć odruch wymiotny ale go nie mam...chociaż to jest raczej jedyny objaw a jeśli miałabym tą bakterie to raczej byłoby więcej objawów co nie?😕a może miał ktoś z was, lub ma? jakie mieliście lub macie objawy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam ze ja tak zacznę pisząc tylko o sobie ale dawno jakoś nie pisałam o swoich problemach i muszę się wygadać. U mnie raz jest lepiej raz gorzej jednak temat załatwiania się jest obecny dzien w dzien w moim życiu. Co rano muszę lecieć do toalety, nie było jeszcze takiego dnia żeby było inaczej. Czasem stolec jest bardziej uformowany czasem mniej. Zdarza się ze załatwię się tylko raz ale częściej jest tak ze po kawie lecę drugi raz i wtedy to juz jest miękki, cienki nieuformowany stolec. Słuchajcie zwłaszcza @biedronka @zakazana88 @patisson134 @Roza00 wy tez macie/miałyście różne przeboje w toalecie. Jak to jest u was, coś uległo zmianie jest dobrze czy juz nie zwracacie na to uwagi? Napiszcie coś, pocieszcie bo ja znów od paru dni dostaje do głowy :( może jestem chora może to jelita a może coś ze sprawami kobiecymi a może to głowa wszystkie te problemy powoduje...napiszcie coś bo znów popadam w mega dol :( :( :( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, patisson134 napisał:

Ugh, a ja mimo brania leków przypisanych od psychiatry, to wymyślam sobie teraz jeszcze Helicobacter pylori, ponieważ mam znów te głupie wrażenie jakbym miała mieć odruch wymiotny ale go nie mam...chociaż to jest raczej jedyny objaw a jeśli miałabym tą bakterie to raczej byłoby więcej objawów co nie?😕a może miał ktoś z was, lub ma? jakie mieliście lub macie objawy?

Miałem helicobacter, w tym nie ma nic strasznego, masa osób cierpi na tę przypadłość. Brałem antybiotyk przez 10 dni, potem zrobiłem badania z kału i wyszło, że jestem czysty 🙂 niektórzy potrafią całe życie mieć tę bakterię, nawet o tym nie wiedząc, to naprawdę żaden kłopot :D
Moje objawy:
- zgaga, cholerna zgaga, wypalała wręcz przełyk,
- bóle pod lewym żebrem,
- czasem gorzej trawiłem i częściej sruta się trafiała :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@alicja_z_krainy_czarów nie chodze do psychiatry choc sie nad tym zastanawiam. Głupio właśnie rozmawiać z kims o tych myślach. Tego nikt nie zrozumie a najgorszy jest ten lęk. Tez mi chwilami głupio bo ludzie sa naprawde chorzy a ja czasem takimi bzdetami sie potrafie nakręcić, nie panuje nad tym.

Zapisalam sie na usg za tydzien w najblizszy wtorek, ale nie wiem czy pojde boje sie strasznie a poza tym jest termin tylko wieczorem, nie wiem czy wytrzymam tyle bez jedzenia, przy stresie spada mi cukier. Ile trzeba nie jesc przed usg?

Tak w ogole razem z tym chudnieciem pojawila mi sie wysypka na rękach i do dzis nie zeszla wyglada tak samo jak rogowacenie okolomieszkowe z tym, ze zeszla nizej, jest na dole ręki miedzy lokciem a nadgarstkiem. Troche sie zmniejszyla po opalaniu i peelingach ale nadal jest a ja to jeszcze wygniatam, porobilam blizny. I tez czytalam ze zmiany skorne to moze byc objaw trzustki :( W mojej glowie jak zawsze wszystko sie złożylo w jedno .. juz nie czytam tych for i kart choroby pacjentow - to ostatnio moje "hobby". 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, agapetos napisał:

Cóż za trafne (niestety) uwagi.. Czyli (jak myślę) etap paniki mam (mam nadzieję) za sobą... Teraz mam intensywny lęk, właśnie wrażenie nieuchronności zdarzeń najgorszych jest bardzo żywe. Ciągle jestem "spięty", co chwila większe (bądź mniejsze) zatykanie uszu, szumy.. Podwyższone ciśnienie mam od kilku dni.. Co jakiś czas skoczy mi puls... Boję się (ale nie wiem czego)... Podświadomie jestem czegoś przerażony... Czuję ciągłe napięcie (w głowie plus rozpieranie, takie jakby mrowienie w głowie, na dłoniach, stopach, w klatce piersiowej).. Do tego raz po raz suchość w ustach.. Plus raz mam apetyt (wilczy) a raz w ogóle go nie mam.. Ale to dziwne uczucie.. Czy tak to mniej więcej wygląda? Starałem się z pamięci wymazać to co się działo ostatnimi razy (i może częściowo mi się udało), ale właśnie teraz powracają wspomnienia...Atak, skoki ciśnienia, pulsu przez kilka dni, nieprzespane noc (strach przed nocą), mrowienie w głowie itd. A potem tak jakby życie poza sobą - wszystko robię tak wolniej uważając (nie wiem na co), ruchy spowolnione... To jest to?

To spowolnienie, uczucie bycia "poza sobą" to prawdopodobnie derealizacja. Różnie ja opisują: jako zawroty głowy, uczucie postrzegania *przez szybę* , nierealność, falowanie.

Zaintrygował mnie Twoj wpis o napadach wilczego apetytu i suchości w ustach. Miałem podobnie, a w chwilach największych zapaści dosłownie ani kropli śliny mogłem nie mieć. Lekarze wykluczyli cukrzycę i pochodne. Potem mi się poprawiło, ale nadal pojawia się napadowo. Niewiele osób o tym piszę na forum, stąd moje zaskoczenie 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie mam prawdopodobnie ten etap - spowolnienie, uczucie bycia "poza sobą". Bardzo męczący stan...

Co do apetytu - to obecnie, w fazie derealizacji tego apetytu nie mam - jem na siłę, żeby coś zjeść po prostu. Ale zdarzają się chwilę takiego apetytu, że bym wilka zjadł... W okresie "poza nerwicą" ogółem lubię jeść (oczywiście nie przesadnie), ale też zdarzają się chwile wilczego apetytu (pewnie reakcja na stresy)...

Suchość w ustach u mnie też występuje w chwilach zapaści... Już nawet sobie teraz butelkę wody koło łóżka stawiam, jakby przypadkiem mnie dopadło. W nocy z czw na pt, kiedy miałem najgorzej (totalnie bezsenna noc) chyba z 2 litry wypiłem i nie pomogło:(

Tak swoją drogą pytanie z "innej beczki" - czy Waszym zdaniem warto dzielić się swoimi dolegliwościami, przypadłościami nerwicowymi ze swoimi partnerami, przyjaciółmi czy rodzinami i czy się dzielicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś rano miałem pobieranie krwi i oddałem mocz do badania, bowiem minęły właśnie dwa lata od ostatnich badań pracowniczych. Dodatkowo jeszcze sobie, na własny koszt, pyknąłem profil lipidowy. Wszystkie wyniki perfekcyjnie oprócz... limfocytów, które mam 3,6 a norma jest do 3,0 i OB, które pierwszy raz w życiu mam 15, a norma jest do 8, czyli jakiś stan zapalny istnieje w moim ciele. Oczywiście mam świadomość, że tydzień temu kiepsko się czułem, męczyły mnie bóle brzucha i lekki stan podgorączkowy, ale mimo to już łapy się trzęsą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, mloda_hipochondryczka napisał:

 Mam dzisiaj 5 dzień okresu i ta krew jest jakas za jasna jak na końcówkę okresu... No nic czekam az mi sie skonczy bo znowu jestem na tropie nowej choroby w zwiazku z tym ze tym razem okres mi sie nie chce skończyć! To jest dopiero wariactwo, najpierw płakałam ze nie chce przyjsc to teraz ze nie chce sie skończyć! Nie mam sama juz do siebie sily, poza tym dziewczyny, jak wyglada wasz okres? Ile trwa? Ciekawa jestem czy u mnie jest normalnie bo wczesniej nie zwracałam w sumie na to uwagi jak miesiączka przebiegała...

Nie zastanawiaj się nad tym, bo zwariujesz! Ja co miesiąc wykańczam się tego typu rozważaniami - czy przyjdzie, jak za wcześnie to zle, jak za pózno to też zle. Jak mam plamienie przed to histeria, jak za słabe to się boję że choroba, jak za mocne to że się wykrwawię. Tak samo jak Ty analizuję ilość krwi w danym dniu i umieram ze strachu, że się nie skończy! Boję się też plamień na zakończenie okresu. Chyba z 10 razy lądowałam z tym u giekologa i za każdym razem USG niczego nie wykazywało, a lekarka nie mogła pojąć, o co mi chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alleluja! Czwarty okulista w końcu mnie zdiagnozował i nie muszę już się zastanawiać, czy mam chroniczne zapalenie spojówki, czy może guza mózgu. Połowa ciśnienia mi zeszła. Chociaż dobijające jest to, że lekarze karmią nerwicowców stwierdzeniami typu: nic pani nie jest, może to objaw jakiejś innej choroby albo nerwica. Byłabym bogatsza o jedną wypłatę i nie wyplułabym się tak z pokładów uzbieranych na walkę o spokój,  gdyby pierwszy okulista (a nawet drugi albo trzeci) mnie odpowiednio przebadał.

Jak jeszcze zacznę jeść, to uznam mój epizod nerwicowy za zażegnany. BTW oka nigdy nie przypisywałam nerwicy, chociaż z czasem standardowo wyolbrzymiałam objawy i czułam się przez nie coraz bardziej "chora" .

A jak mi zejdzie ten stres, to będę mogła zająć się faktycznymi problemami, które do tej pory ignorowałam, bo wydawało mi się, że nie mam na nie siły. Jakkolwiek by to nie brzmiało, lubię tę swoją nerwicę o tyle, że udowadnia mi, jak wiele mogę znieść i że wcale nie jestem taka słaba, bezsilna i beznadziejna, jak mi się wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, zestresowana1990 napisał:

Przepraszam ze ja tak zacznę pisząc tylko o sobie ale dawno jakoś nie pisałam o swoich problemach i muszę się wygadać. U mnie raz jest lepiej raz gorzej jednak temat załatwiania się jest obecny dzien w dzien w moim życiu. Co rano muszę lecieć do toalety, nie było jeszcze takiego dnia żeby było inaczej. Czasem stolec jest bardziej uformowany czasem mniej. Zdarza się ze załatwię się tylko raz ale częściej jest tak ze po kawie lecę drugi raz i wtedy to juz jest miękki, cienki nieuformowany stolec. Słuchajcie zwłaszcza @biedronka @zakazana88 @patisson134 @Roza00 wy tez macie/miałyście różne przeboje w toalecie. Jak to jest u was, coś uległo zmianie jest dobrze czy juz nie zwracacie na to uwagi? Napiszcie coś, pocieszcie bo ja znów od paru dni dostaje do głowy :( może jestem chora może to jelita a może coś ze sprawami kobiecymi a może to głowa wszystkie te problemy powoduje...napiszcie coś bo znów popadam w mega dol :( :( :( 

Kochana, ja jestem przebadana pod tym kontem i już nie zwracam uwagi na to bo wiem że pół roku temu miałam badanie Ale moje "posiedzenia" tez odbiegają od normy, nie są normalnie uformowane i raczej z luzniejszych. Co prawda chodzę raz dziennie tylko ale z to muszę biec od razu jak tylko otworzę oczy. Także spokojnie, myślę że po takim czasie już dawno by Ci się objawy pogorszyła.

Ja widzisz już równe pół roku cierpię na te bóle głowy A in bliżej jest rezonansu tym gorzej że mną psychicznie. Bo boje się co zobaczę na wyniku.

A jeszcze w czwartek usg piersi i tez już strach się udziela. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, zakazana88 napisał:

Kochana, ja jestem przebadana pod tym kontem i już nie zwracam uwagi na to bo wiem że pół roku temu miałam badanie Ale moje "posiedzenia" tez odbiegają od normy, nie są normalnie uformowane i raczej z luzniejszych. Co prawda chodzę raz dziennie tylko ale z to muszę biec od razu jak tylko otworzę oczy. Także spokojnie, myślę że po takim czasie już dawno by Ci się objawy pogorszyła.

Ja widzisz już równe pół roku cierpię na te bóle głowy A in bliżej jest rezonansu tym gorzej że mną psychicznie. Bo boje się co zobaczę na wyniku.

A jeszcze w czwartek usg piersi i tez już strach się udziela. 

Hmm ale tez odrazu po wstaniu musisz iść do toalety...to tak samo jak ja. Trochę mnie pocieszyłas, może ja za bardzo zwracam uwagę na to wszystko i skupiam się na tym.

a jak twoj bol piersi? Minęło? Jestem pewna ze na Usg nic nie wyjdzie bo ja miałam tak samo i tez okropnie się bałam ale wszystko było w porzadku 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, zestresowana1990 napisał:

Przepraszam ze ja tak zacznę pisząc tylko o sobie ale dawno jakoś nie pisałam o swoich problemach i muszę się wygadać. U mnie raz jest lepiej raz gorzej jednak temat załatwiania się jest obecny dzien w dzien w moim życiu. Co rano muszę lecieć do toalety, nie było jeszcze takiego dnia żeby było inaczej. Czasem stolec jest bardziej uformowany czasem mniej. Zdarza się ze załatwię się tylko raz ale częściej jest tak ze po kawie lecę drugi raz i wtedy to juz jest miękki, cienki nieuformowany stolec. Słuchajcie zwłaszcza @biedronka @zakazana88 @patisson134 @Roza00 wy tez macie/miałyście różne przeboje w toalecie. Jak to jest u was, coś uległo zmianie jest dobrze czy juz nie zwracacie na to uwagi? Napiszcie coś, pocieszcie bo ja znów od paru dni dostaje do głowy :( może jestem chora może to jelita a może coś ze sprawami kobiecymi a może to głowa wszystkie te problemy powoduje...napiszcie coś bo znów popadam w mega dol :( :( :( 

Kochana, spokojnie, ja mimo tego że jestem już prawie 2 miesiące na lekach, to i tak czasami nadal zdarzają mi się luźne stolce i tak dalej. Ale jestem szczęśliwa z jednej strony, bo wczoraj czy tam przedwczoraj udało mi się zrobić chyba pierwszy raz od paru miesięcy czy nawet roku taki najnormalniejszy stolec! :D czyli żadnego guza napewno tam nie mam, bo inaczej nie byłby takiej wielkości i w ogóle objętości

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Tukaszwili napisał:

Miałem helicobacter, w tym nie ma nic strasznego, masa osób cierpi na tę przypadłość. Brałem antybiotyk przez 10 dni, potem zrobiłem badania z kału i wyszło, że jestem czysty 🙂 niektórzy potrafią całe życie mieć tę bakterię, nawet o tym nie wiedząc, to naprawdę żaden kłopot :D
Moje objawy:
- zgaga, cholerna zgaga, wypalała wręcz przełyk,
- bóle pod lewym żebrem,
- czasem gorzej trawiłem i częściej sruta się trafiała :D

Serio? ja czytałam (standard XD) że trzeba to jak najszybciej wyleczyć, ponieważ może ta bakteria wywołać wrzody a nawet raka żołądka. A ja w sumie nie mam żadnych z twoich objawów...Tylko znów te głupie wrażenie jakbym miała zaraz mieć odruch wymiotny (ale wiadomo nie mam go) ale nie ciągle w sumie rzadko. A że wyczytałam że ktoś gdzieś tam mial wlaśnie odruch wymiotny przy helicobacter i no od razu ciągle o tym myśle i w ogóle dramat totalny....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, patisson134 napisał:

Serio? ja czytałam (standard XD) że trzeba to jak najszybciej wyleczyć, ponieważ może ta bakteria wywołać wrzody a nawet raka żołądka. A ja w sumie nie mam żadnych z twoich objawów...Tylko znów te głupie wrażenie jakbym miała zaraz mieć odruch wymiotny (ale wiadomo nie mam go) ale nie ciągle w sumie rzadko. A że wyczytałam że ktoś gdzieś tam mial wlaśnie odruch wymiotny przy helicobacter i no od razu ciągle o tym myśle i w ogóle dramat totalny....

Oczywiście, że helicobacter może się przyczynić do raka żołądka, ale nie musi. Tysiąc innych rzeczy MOŻE powodować raka żołądka również. To nie jest tak, że jak masz helicobacter, to na pewno będziesz miała raka żołądka, prawdopodobieństwo nadal jest małe. Poza tym rak żołądka się raczej długo rozwija. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Tukaszwili napisał:

Oczywiście, że helicobacter może się przyczynić do raka żołądka, ale nie musi. Tysiąc innych rzeczy MOŻE powodować raka żołądka również. To nie jest tak, że jak masz helicobacter, to na pewno będziesz miała raka żołądka, prawdopodobieństwo nadal jest małe. Poza tym rak żołądka się raczej długo rozwija. 

No w sumie racja...Ale jednak mam nadzieje że znów to tylko głupi wymysł i nie mam żadnej takiej bakterii. A ty jakie badania lub badanie wykonałeś żeby stwierdzić na 100%?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, agapetos napisał:

No właśnie mam prawdopodobnie ten etap - spowolnienie, uczucie bycia "poza sobą". Bardzo męczący stan...

Co do apetytu - to obecnie, w fazie derealizacji tego apetytu nie mam - jem na siłę, żeby coś zjeść po prostu. Ale zdarzają się chwilę takiego apetytu, że bym wilka zjadł... W okresie "poza nerwicą" ogółem lubię jeść (oczywiście nie przesadnie), ale też zdarzają się chwile wilczego apetytu (pewnie reakcja na stresy)...

Suchość w ustach u mnie też występuje w chwilach zapaści... Już nawet sobie teraz butelkę wody koło łóżka stawiam, jakby przypadkiem mnie dopadło. W nocy z czw na pt, kiedy miałem najgorzej (totalnie bezsenna noc) chyba z 2 litry wypiłem i nie pomogło:(

Tak swoją drogą pytanie z "innej beczki" - czy Waszym zdaniem warto dzielić się swoimi dolegliwościami, przypadłościami nerwicowymi ze swoimi partnerami, przyjaciółmi czy rodzinami i czy się dzielicie?

Ja sie nie dzielę, bo widzę ile im wyrządzamy szkód swoją nerwica, więc trzymam ja w ukryciu. Nie poradziłbym sobie mając na głowie oprócz samozadreczania dodatkowo zadreczanie innych i unoszenie emocjonalne ich lęków o mnie. Wiem, że to nie jest dobra droga, ale ja nie potrafię inaczej. Widziałem ile innych kosztuje mój stan, jak bardzo swoją obciążoną psychiką obciążam również ich. Teraz więc toczę swoją wewnętrzną walkę sam na sam ze sobą samym z małą ekshibicją na tym forum 🙂 w pewnym sensie nauczyłem się tego i przyzwyczaiłem. Nawet jakoś łatwiej mi samemu przez to brnąć. Nie powiem, czasem mi brakuje otwartej rozmowy o swoich lękach, ale wiem z doświadczenia, że mi to pomaga na chwilę, a potem mi jeszcze gorzej. Wmawiam sobie, że chronie swoich bliskich i normalności życia w standardzie uśrednionym zwykłego obywatela. I nawet myślę, że to działa całkiem dobrze w moim przypadku.

 

@Tukaszwili mój rekord OB to 18. Lekarz medycyny pracy powiedział, że tyle to się ma od kataru. Nic to jednak nie dało, chyba pół roku wracałem do tego wyniku 🙂 w szczytowej obsesji stresowałem się, że jakis wynik morfologii nie jest w środku normy tylko na poziomie jej 75%. Boże , ale ja bywam wykolejony 🙂

Edytowane przez Pholler

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@patisson134, helicobacter wyszedł mi podczas gastroskopii. Możesz jednak wykonać badanie kału, jest równie dobre. 

@Pholler, zadzwoniłem oczywiście do mojej pani psychiatry, opowiedziałem wszystko, poprosiła, abym wysłał jej wyniki na WhatsAppie. pięć minut później już się wspólnie śmialiśmy z mojej paniki. ciśnienie kompletnie ze mnie zeszło, wszak jeszcze w sobotę rano miałem problemy żołądkowe. powiedziała mi, że taki stan OB i limfocytów będzie się utrzymywał jeszcze co najmniej kilka dni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, a ja dzisiaj do szkoły nie poszłam, bo rano dostałam biegunki i nie wiadomo czy to było jednorazowe czy może jakiś wirus się zaczyna...(jak narazie to byłam tylko raz) więc mama mi kazała zostać w domu. No ale z drugiej strony jeśli byłby to wirus, to przecież pewnie bolał by mnie brzuch i byłoby mi niedobrze (nie to, że chce tak mieć bo oczywiście wręcz przeciwnie) a nie mam nic z tych rzeczy, raczej czuje się dobrze...No chyba, że istnieje taki łagodny wirus jelitówki? chociaż nie wiem...Jak myślicie? no bo jeżeli to nie żaden wirus no to zostaje tylko: albo coś zjadłam, albo helicobacter, albo w najgorszym wypadku ten rak jelita (staram się to odganiać od siebie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, laveno napisał:

@alicja_z_krainy_czarów nie chodze do psychiatry choc sie nad tym zastanawiam. Głupio właśnie rozmawiać z kims o tych myślach. Tego nikt nie zrozumie a najgorszy jest ten lęk. Tez mi chwilami głupio bo ludzie sa naprawde chorzy a ja czasem takimi bzdetami sie potrafie nakręcić, nie panuje nad tym.

Zapisalam sie na usg za tydzien w najblizszy wtorek, ale nie wiem czy pojde boje sie strasznie a poza tym jest termin tylko wieczorem, nie wiem czy wytrzymam tyle bez jedzenia, przy stresie spada mi cukier. Ile trzeba nie jesc przed usg?

 Tak w ogole razem z tym chudnieciem pojawila mi sie wysypka na rękach i do dzis nie zeszla wyglada tak samo jak rogowacenie okolomieszkowe z tym, ze zeszla nizej, jest na dole ręki miedzy lokciem a nadgarstkiem. Troche sie zmniejszyla po opalaniu i peelingach ale nadal jest a ja to jeszcze wygniatam, porobilam blizny. I tez czytalam ze zmiany skorne to moze byc objaw trzustki :( W mojej glowie jak zawsze wszystko sie złożylo w jedno .. juz nie czytam tych for i kart choroby pacjentow - to ostatnio moje "hobby". 

Wydaje mi się, że jak masz popołudniu, to nie musisz być od rana na czczo, tylko tak od 12. Ale oczywiście nie powiem Ci na 100%. Na pewno trzeba jeść lekkostrawne posiłki i chyba lepiej coś wziąć na wzdęcia. 

Może być, może być. Wszystko może być objawem, ale w Twoim przypadku to Twoja głowa interpretuje te nieistotne rzeczy jako objaw.

Na "pocieszenie" powiem, że wczoraj na instagramie wyskoczył mi "miesiąc świadomości z rakiem trzustki", który opublikowała jakaś celebrytka. Mojej szajby nie da się opisać. Budziłam się w nocy kilka razy, myśląc o tym. Zinterpretowałam to jako znak od losu, że powinnam się zbadać, to może będę miała jakieś minimalne szanse. Wstałam i nadal o tym myślę. U Ciebie ten skok cukru wiążę się z przybraniem na wadze. Ja natomiast wagę mam taką samą mniej więcej po wyjściu z ED, więc się zaczynam poważnie martwić. Jak wrócę do miasta zamieszkania, to się zapisuję na to USG i niech się dzieje, co chce. 

Ludzie, ja rozumiem, że każdy ma tutaj problem, a ja jestem nowa, ale nie wiem, z jakiego powodu utożsamiacie biegunkę z rakiem jelita. Przecież to nie jest jeden z objawów - wręcz przeciwnie, są problemy z wydalaniem, są ołówkowate stolce (ciągle), zaparcia. Biegunka to u nerwicowca na prawie 100% to IBS. Rekordowcy potrafią chodzić kilkanaście razy dziennie, z czego zazwyczaj ostatnie razy to krew, bo jak się nie pokaleczyć? A wejdzie ktoś tutaj, kto ma nerwicę, nakręci się, bo założę się, że co druga osoba ma z tym problem. Też jednym z moich hobby jest oglądanie zawartości toalety, ale serio - nie przesadzajmy, a przede wszystkim nie nakręcajmy się nawzajem. Chyba zależy nam, żeby się poczuć lepiej i temu właśnie służy ten wątek.  

 

A co do dzielenia się problemami, to ja to robię z dwiema osobami i widzę, że nerwowo już nie wytrzymują, więc się powstrzymuję. Akurat partnera nie mam, nie sądzę, żebym w obecnym stanie mogła go mieć. Zresztą nawet bym nie chciała, dopóki nie wrócę do siebie.  Chociaż może powinnam sobie "poderwać" kogoś ze służby zdrowia - i wszystkie badania od razu w cenie, a i objawów nie musiałabym googlować :classic_tongue: .Według mnie to egoistyczne, no bo jak bym sama reagowała, jakby ktoś mi tutaj gadał nad uchem, że ma to, tamto. Na początku bym się wystraszyła. Zresztą ktoś "normalny" też może czuć się źle - a nie mówię za wszystkich, ale sądzę, że nerwica, w dodatku hipochondryczna, to bardzo "egoistyczne" zaburzenie niestety. Skupiamy się przede wszystkim na sobie.  

Przypomniało mi się w ogóle, że w tamtym roku byłam na podyplomówce okołomedycznej i musiałam zrezygnować. Jak opowiadali o chorobach, to po prostu miałam co drugą. Aj, a oszukuję się, że to trwa dwa miesiące. No niekoniecznie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie nadal węzły... To mi chyba nie minie nigdy. Tymi na szyi i w pachwinach nie przejmuje się w ogóle, ale te które wyczuwam w dole nadobojczykowym nie dają mi spokoju. Co prawda, nie są to histerie jak z początku roku, nie biegam na badania krwi i usg co tydzień. Mówię sobie, że tydzień temu byłam na kontroli i radiolog powiedział, że ok. No i już prawie rok mam temperaturę wiecznie 37 i ponad. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×