Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyuczona bezradność


carlosbueno

Rekomendowane odpowiedzi

Do tego jestem chyba jedynym człowiekiem na świecie który potrafi robić wolno i byle jak jednocześnie, powinni mi jakąś rentę przyznać albo specjalne zaświadczenie abym mógł pracować na specjalnych prawach.

A ja to już chyba w żadnych ramach się nie mieszczę. Staram się jak mogę a i tak gówno przeważnie z tego wychodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to nie mam, aż takich problemów z pracą.

Ale jak pracowałem w ZAKŁADZIE PRACY u mnie, to tam posadzili mnie na maszynie i ja nie za bardzo wykonywałem dobrze tą pracę, ponieważ nigdy wcześniej takiej pracy nie wykonywałem.

To jest oczywiście kwestia wprawy, ale mimo to, kierowniczka miała pretensję, że będąc nowym pracownikiem, na okresie próbnym, nie potrafiłem za bardzo tego robić.

Ale przecież uczyłem się, musiałem zobaczyć, jak to się robi. A to nic wyrozumiałości dla człowieka. Natomiast, ja znam się na drobnych pracach fizycznych, bo takie prace wykonuję u rodziny. I to już od lat 18 zajmuję się takimi pracami tam. A najbardziej cenię sobie zajęcia przy drewnie. I ja też zajęcia wykonuję dobrze, sumiennie. Czasami zdarzy się, że się pomylę, pominę coś, ale to zdarza się każdemu.

 

-- 04 cze 2013, 09:49 --

 

Ja sobie radzę w mojej sytuacji, ale są takie sprawy, w których nie mam możliwości zrobić więcej.

Dla mnie wiara w siebie jest czymś istotnym i tego się trzymam. Ale czasem nie jest łatwo w siebie wierzyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlos pewnie jesteś wysoki a więksi ludzie często mają trochę wolniejsze ruchy.Ale za to masz siłę a to się liczy w pracy.

Siostro na pewno przesadzasz.Piszesz że się starasz jak możesz więc to na pewno ktoś doceni.Wogóle to jesteś przecież miss forum i gdy jakiemuś pracodawcy na rozmowie kwalfikacyjnej się spodobasz to masz pracę zapewnioną :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Z tym że u mnie dochodzi do wyzywania całe życie: nie umiesz, nie dasz rady i porównywanie do innych ludzi(z tym ze nie bywa u innych ludzi w domu) jak się za coś zabiorę np. odkurzanie to jeszcze mnie opierdoli nie tak, za wolno, nie dokładnie i przez kilka dni to przeżywa. Chce umyć naczynia to darcie mordy że za dużo wody, za dużo płynu, za wolno, nie tą ścierką - stoi i patrzy.

U mnie też tak było. Potem się dziwią, że człowiek ma niską samoocenę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.06.2013 o 15:24, ( Dean )^2 napisał:

Psychologicznie chyba problem wyuczonej bezradności był rozwiązany w 'Optymizmu można się nauczyć",więc jeśli ktoś ma z tym problem to chyba metody tam zawarte mogą go częsciowo rozwiązać,a może nawet znacznie.Co innego że często subiektywne poczucie bezradności bywa adekwatną reakcją na sytuacje życiowe tyle że niewiele osób chce się do tego przyznac że są często w yciu bezradni.

Właśnie takiej książki potrzebuję. Pomimo terapii moja bezradność nadal ma się bardzo dobrze. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.03.2019 o 23:56, Wirginia Zachodnia napisał:

U mnie też tak było. Potem się dziwią, że człowiek ma niską samoocenę.

Ja chodziłem na śmietniki aby utrzymać rodzinne. Ojciec nie płacił alimentów a rodzina niewiele pomagała. Brak mi pewności siebie. Często spotykam się ze zdziwieniem ze strony specjalistów z powodu mojej niezaradności życiowej mimo wyższego wykształcenia i licznych osiągnięć szkolnych.  

 

Miłego dnia:)

johnn

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Lilith napisał:

A jakie wnioski wyciągnęłaś na terapii odnośnie bezradności?

Na razie przyglądam się tym uczuciom. Porażki życiowe odciagaja moją uwagę od podejmowania wyzwań. Jako dziecko sądziłam, że kiedy dorosnę to będę o wszystkim decydować, kierować swoim życiem. Tak się jednak nie stało. Bolesna lekcja życia. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.12.2019 o 15:11, johnn napisał:

Ja chodziłem na śmietniki aby utrzymać rodzinne. Ojciec nie płacił alimentów a rodzina niewiele pomagała. Brak mi pewności siebie. Często spotykam się ze zdziwieniem ze strony specjalistów z powodu mojej niezaradności życiowej mimo wyższego wykształcenia i licznych osiągnięć szkolnych.  

 

Miłego dnia:)

johnn

 

Jak osiągnęłam pełnoletnošć to moja mama strasznie się ucieszyła. Uważała, że teraz nadszedł czas, żebym to ja ją utrzymywała. Chciała mnie nawet podać o alimenty w przyszłości. W moim domu był ojciec i pracował do momentu, aż jego zakład pracy upadł. Mama prawie w ogóle nie pracowała. A jak zarobiła to potem to przepiła. I wychodziła na zero. Do swojej śmierci mieszkała z nami babcia, która też dokładala się do rachunków i jedzenia. Jak miałam stypendium socjalne na studiach to też wydawalam je na rachunki i jedzenie. 

 

Myślę, że jest w tobie żal do matki, że musiałeś utrzymywać ją, brata i siebie. Nastąpiła parentyfikacja. Odwrócenie ról. Dziecko stało się rodzicem dla swojego rodzica. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wirginia Zachodnia napisał:

Do swojej śmierci mieszkała z nami babcia, która też dokładala się do rachunków i jedzenia. Jak miałam stypendium socjalne na studiach to też wydawalam je na rachunki i jedzenie. 

Przykro mi. Mam nadzieję, że teraz masz się lepiej:)

Godzinę temu, Wirginia Zachodnia napisał:

Myślę, że jest w tobie żal do matki, że musiałeś utrzymywać ją, brata i siebie. Nastąpiła parentyfikacja. Odwrócenie ról. Dziecko stało się rodzicem dla swojego rodzica. 

Mam żal do mamy. 

 

Nie znałem tego terminu.

 

Moja mama mogła znacząco polepszyć naszą sytuację. Ale cofnęła się przed decyzjami zmuszającymi ją do rozmowy o ojcu lub przeciwstawienia się członkom rodziny. Tym sposobem straciliśmy z bratem około 50 tys. alimentów (mama nie wystąpiła do Funduszu Alimentacyjnego).

 

Przekazując zdobyte  środki finansowe na utrzymanie rodziny nie myślałem o sobie (tj. nie myślałem o swoich potrzebach). Moi rówieśnicy w szkole średniej chodzili na imprezy, rozwijali swoje zainteresowania lub samodzielnie dysponowali swoimi pieniędzmi. Na studiach to zachowanie u moich kolegów i koleżanek postępowało. Ja stałem w miejscu.  Po uzyskanu absolutorium (zdaniu wszystkich egzaminów) nadal przekazywałem wszystkie pieniądze na utrzymanie rodziny. Po uzyskaniu stypendium z Fundacji na dokończenie pracy magisterskiej również je przekazałem na wspomniane wyżej cele.  

Gdy zrozumiałem, że każdy człowiek ma swoje zainteresowania i cele w życiu było za późno. Pieniędzy już nie było a mnie były przypisywane decyzje finansowe. Teraz kiedy chce odpocząć od wszystkiego nie mogę bo muszę podołać obowiązkom stawianym ludziom dorosłym.  Mojej pracy nie ma końca.

 

Wybacz obszerną wypowiedź.

 

Edytowane przez johnn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.12.2019 o 15:11, johnn napisał:

Ja chodziłem na śmietniki aby utrzymać rodzinne. Ojciec nie płacił alimentów a rodzina niewiele pomagała. Brak mi pewności siebie. Często spotykam się ze zdziwieniem ze strony specjalistów z powodu mojej niezaradności życiowej mimo wyższego wykształcenia i licznych osiągnięć szkolnych.  

 

Miłego dnia:)

johnn

 

Ja mam odwrotnie, tkwię w bezradności, bo zawsze inni wszystko za mnie robili, utrzymywali, nadal nie odciąłem się od pępowiny mimo że 40-tka na karku. Ty miałeś trudne dzieciństwo i nie jest to Twoja wina że tak Ci się nie układa, a ja miałem wszystko żeby zostać kimś a zostałem nikim i do nikogo poza sobą nie mogę mieć pretensji. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wirginia Zachodnia napisał:

Jak osiągnęłam pełnoletnošć to moja mama strasznie się ucieszyła. Uważała, że teraz nadszedł czas, żebym to ja ją utrzymywała.

Utrzymywanie rodzica to przesada, ale pełna  samodzielność od tego wieku to kwestia dyskusji , na zachodzie to normalka że jak masz 18 lat to idziesz na swoje, no ale tez zarobki są wyższe i życie łatwiejsze. Ja miałem, mam w domu przegięcie w drugą stronę, wszystko podstawione pod nos a ja miałem się tylko uczyć a teraz pracować.   Matka traktuje mnie jak dziecko, wyręcza, po części odciąża finansowo mimo 40-ki, w jej wieku  kobiety dawno są babciami, czasami nawet pra a ona nie jest i traktuje mnie oraz brata jak rozpieszczone wnuki takie mam wrażenie czasem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, carlosbueno napisał:

Utrzymywanie rodzica to przesada, ale pełna  samodzielność od tego wieku to kwestia dyskusji , na zachodzie to normalka że jak masz 18 lat to idziesz na swoje, no ale tez zarobki są wyższe i życie łatwiejsze. Ja miałem, mam w domu przegięcie w drugą stronę, wszystko podstawione pod nos a ja miałem się tylko uczyć a teraz pracować.   Matka traktuje mnie jak dziecko, wyręcza, po części odciąża finansowo mimo 40-ki, w jej wieku  kobiety dawno są babciami, czasami nawet pra a ona nie jest i traktuje mnie oraz brata jak rozpieszczone wnuki takie mam wrażenie czasem. 

Znam takie przypadki, że matka tak manipulowała, żeby córka została w domu, nie zakładała własnej rodziny tylko opiekowała się rodzicami. Ale to córki. O synach nie słyszałam. Dość nietypowa sytuacja. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Wirginia Zachodnia napisał:

Znam takie przypadki, że matka tak manipulowała, żeby córka została w domu, nie zakładała własnej rodziny tylko opiekowała się rodzicami. Ale to córki. O synach nie słyszałam. Dość nietypowa sytuacja. 

Moja matka chce abym miał żonę, wszystkich na około wypytuje czy znają jakieś wolne panny dla mnie, to czasem wręcz żenujące. 

Ogólnie takie życie jest dla mnie wygodne, obiad podany, posprzątane, niewiele robię poza pracą, no ale zdrowe to na pewno nie jest i odstrasza potencjalne kobiety, bo która by chciała takiego mamisynka.  

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.12.2019 o 15:53, Wirginia Zachodnia napisał:

Jako dziecko sądziłam, że kiedy dorosnę to będę o wszystkim decydować, kierować swoim życiem

Ja jako dziecko przeczuwałem, że kiedy dorosnę, decydowanie i kierowanie życiem będzie dla mnie poważnym problemem, sprawa była przesądzona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×