Skocz do zawartości
Nerwica.com

qwertz

Użytkownik
  • Postów

    86
  • Dołączył

Osiągnięcia qwertz

  1. A może masz nerwicę z objawami somatycznymi + depresja? Źle rozumiesz definicję osobowości unikającej, przekształciłeś i dopasowałeś ją na siłę do samego siebie. Osobowość unikająca to głównie unikanie ludzi i sytuacji społecznych które dla zwykłe człowieka są normalnością. Po za tym od diagnozowania są psychiatrzy i psychologowie. I tak polecam Ci terapię na NFZ jest za darmo ale trzeba trochę czekać albo prywatnie trzeba płacić.
  2. Przepraszam Chciałbym żebyś to co naskrobałem niżej przeczytał w ramach przestrogi odnośnie bycia towarzyskim, może znajdziesz coś dla siebie i z tego wyciągniesz, a może zrobi to ktoś innych i mu to pomoże kiedyś tam. Wiesz miałem też podobną fazę. Z bardzo zamkniętego człowieka starałem się być MIŁY, towarzyski itd. Z czasem zauważyłem, że poświęcam się dla innych ludzi, nie pamiętam jak to nazwał mój terapeuta ale miało to coś w nazwie 'altruizm'. Wyglądało to tak, że jak ktoś coś chciał ode mnie w pracy lub w życiu prywatnym to nie odmawiałem, tylko robiłem wszystko żeby jakoś się przypodobać tej osobie np. czasem pracowałem za kogoś innego, gdy ta stała i klepała z kimś innym o dupie Marynie, wyręczałem ją. Często bywało też tak, że uśmiechałem się gdy ktoś opowiadał jakąś nie zbyt śmieszną historię, żeby tylko nie było mu przykro i mnie polubił. Pożyczałem kasę, a to coś postawiłem, dałem fajkę i przytakiwałem jak ktoś mi coś opowiadał, bo to wydawało mi się, że rozwiąże moje problemy i ludzie zaczną mnie lubić, szanować, zadawać się ze mną itd. Jak to się skończyło? Źle. Zamiast szacunku miałem więcej obowiązków, zaczęli mnie traktować jak psa - przynieś, odnieś, pozamiataj, zrób to, zrób tamto, wyręcz mnie + masę swoich obowiązków. I tak mój dzień w pracy wyglądał, że biegałem jak dzika świnia bez chwili odpoczynku. Co do uśmiechania się do tych często głupich opowiadań, to ludzie przestali mi je opowiadać chyba uśmiechałem się wtedy kiedy nie trzeba, albo to nie miało być śmieszne? Pieniędzy, chociaż były to grosze w większości przypadków nie odzyskałem. Piwo? Raz mi ktoś kupił w ramach podziękowania, że mu pomogłem. Chodź na fajkę? Tylko po to żeby ode mnie wsiąść, pożyczyć a potem nigdy nie oddać, ludzie czasem posuwali się do takiego chamstwa, że potrafili kraść papierosy, czy pieniądze z mojego portfela - nie wiem kto, wiem że zamiast 18 papierosów, to wychodząc z pracy miałem np. 2, zamiast drobnych 10zł, miałem 2 zł. Ci sami ludzie dla których starałem się być życzliwy, miły, pomocny. Pomyślisz sobie co za ch...? Nie, tak działają ludzie. Nie szanują rzeczy które mają za darmo, bo i po co skoro niezależnie od tego co zrobią znajdzie się jakiś łoś który to zrobi za nich(w tym przypadku ja byłem tym łosiem) i nic ich to nie kosztuje. W czym tkwi problem? Jak zwykle w mojej samoocenie, czy jak tam kto woli niskiemu poczuciu własnej wartości którą uzależniłem od tego ilu mam 'kolegów', z iloma osobami rozmawiam, z kim i jakie mam relacje(odzywa się do mnie to już dobrze), jak ktoś coś ode mnie chce - to to ma, w końcu chyba jesteśmy 'kumplami' a kumple sobie wzajemnie pomagają no nie? POŚWIĘCAŁEM się dla innych, mając nadzieję, że to jest rozwiązaniem moich problemów - tych w kontaktach między ludzkich. Może i by tak było gdyby ludzie odpłacali mi tym samym i byli równie szczerzy w tym co robią jak i ja. Po jakimś czasie zauważyłem, że coś jest tu nie tak - robię coś dla innych - oni nie robią dla mnie nic. Z perspektywy czasu przecież fajnie jest coś mieć za darmo. Jak to sobie poukładałem? A no tak, że przyjąłem w końcu do wiadomości ŻE NIE KAŻDY MUSI MNIE LUBIĆ, I JA NIE MUSZĘ KAŻDEGO LUBIĆ. Tak po prostu jest, można się nad tym zastanawiać, ale po co? Jak i tak to nic nie zmieni w zachowaniu innych ludzi - innych ludzi nie da się zmienić, można tylko siebie. Wiesz jaką poczułem ulgę gdy zaczęłam mówić nie? Fajnie gdy ma się tą świadomość, że nie muszę się na wszystko zgadzać, wszystkiego robić - ja mam swoje obowiązki, poglądy, przekonania, zachcianki i inni mają swoje. Ważne jest, żeby znaleźć jakąś granicę między zdrowym rozsądkiem i tym czego JA chcę, pragnę, muszę a tym co sobie myślą, chcą itd. inni ludzie. Jakim byłbym człowiekiem jakbym oddał wszystko to co mam innym ludziom? - myślę, że o wiele bardziej sfrustrowanym człowiekiem, złym na cały świat, zniewieściałym - znam to z autopsji już tak było, sam do tego doprowadziłem nieświadomie. Żadne słowa nie oddadzą tego ile pracy musiałem i muszę nadal wkładać aby pozbyć się tego mechanizmu bycia wspaniałomyślnym dla innych, ale myślę że warto - skoro to moje życie.
  3. adaptogen, ludzie zazwyczaj lubią uśmiechnięte otwarte osoby, twoje zachowanie spowodowane przekonaniem, że jesteś nieatrakcyjny powoduje, że ludzie odbierają Cie jak buca, chama, wkurzonego, smutnego itd. Co do dysmorfobii i fobii od diagnozowania i leczenia są psychiatrzy i psychoterapeuci, ale wątpię żebyś miał dysmorfobie skoro nie potrafisz określić co Ci się nie podoba, ale napewno bardzo zaniżona samoocena. Idź do specjalisty i niech oni się Tobą zajmą, bo zrobią to najlepiej - pamiętaj tylko o tym, że im dłużej z tym będziesz czekał tym gorzej dla Ciebie - szkoda stracić kilka lat i nic z tym nie zrobić. Laura243, robisz coś z tym - w sensie czy chodzisz na psychoterapie jakąś? Bardzo dobrze Cie rozumiem, bo mam podobnie. I tak jak Ty zbieram na wymarzony zabieg, w sumie to dwa. Już coś z sobą zrobiłem i faktycznie jest lepiej niż było, ale jeszcze długa droga przede mną. Trzymaj się.
  4. Co do twojej atrakcyjności to mam podobnie choć szczerze nie mam pojęcia czy to tylko nie twój 'wymysł' ale przyjmę że to co mówisz jest prawdą. Więc tak nad atrakcyjnością można zawsze popracować. Ja udałem się do psychiatry potem do psychoterapeuty jako że jest to jeden z moich głównych problemów - nie umiem zaakceptować siebie i chciałem coś zmienić, bałem się że zacznie się pier.dol.enie w stylu 'nic Panu nie jest, Pan sobie to wymyślił' itd. zamiast tego dostałem wsparcie ze strony terapeuty co mi dodało odwagi żeby coś robić w tym kierunku(zacząć zmieniać to co mi się nie podoba w sobie) na każdej sesji chwilkę poświęcamy na ten temat co mi udało się zmienić, jak mi idzie itd. Poza tym wpadłem na pomysł (pewnie nie ja pierwszy) żeby robić coś dla swoich poszczególnych części ciała, tak jak się robi coś dla ukochanej osoby - więc czemu by nie robić czegoś dla siebie - i tak oto funduję swoim nogą co jakiś czas kąpiel, masaż itd. i staram się powoli robić tak z każdą inną częścią ciała Po prostu robię wszystko żeby zmienić stan początkowy który mi się nie podobał. Szczerze nie rozumiem przyjmowania przez innych użytkowników za pewne że wszystko jest z Tobą ok i nic nie trzeba zmieniać w twoim wyglądzie - sama musisz sobie szczerze odpowiedzieć na to pytanie 'czy jest coś co chciałabyś zmienić?' Jeśli tak to zacznij pomału robić coś w tym kierunku. Poczytaj o przeniesieniu - przenosisz swoje emocje, myśli i zachowanie na innych ludzi - to że Ty byś się porównywała do innych partnerek twojego ewentualnego partnera wcale nie oznacza że on by to robił czyt. porównywał Ciebie do swoich byłych. Z tym myśleniem 'chciałabym mieć kogoś kto nikogo wcześniej nie miał' miałem podobnie, chodziło mi o doświadczenie że inni jakieś mają a ja nie, nie chcę mieć dziewczyny która miała więcej penisów w buzi niż ja frytek(zaniepokojonym tłumaczę że nie przepadam za frytkami ;p) Z czasem chyba dojrzałem i stwierdziłem że nie każdy człowiek jest zaburzony i ma prawo korzystać z życia - to że ja tak nie mam (choć bardzo bym tego chciał) nie musi oznaczać że inni ludzie są źli, bez zahamowań, zboczeni itd. - po prostu robią to co robią zwykle ludzie i drążenie tego nie ma sensu - bo jakkolwiek bym nie myślał i tak wyjdzie na to że to ja mam problem a nie oni. Szansa na poznanie jest - wystarczy wejść w temat 'faceci którzy nigdy nie byli w związku' - ostrzegam ten temat służy tylko wylewaniu gorzkich żali. No i jestem jeszcze ja ćwierć wieku na karku a nikogo jeszcze nie miałem ;p
  5. Z tego co mi wiadomo to psychiatrzy nie patrzą się często na osobę która do nich przychodzi żeby tej osoby nie peszyć i żeby nie czuła się ona skrępowana. Na mnie też się nie popatrzył no może zerknął raz a tak to pisał sobie w mojej kartotece co mi dolega. Możesz iść jeszcze raz do państwowego i poprosić o skierowanie do psychologa albo na psychoterapie tak naprawdę to są właściwi ludzie z którymi się rozmawia o swoich problemach i dopiero później zadecydować co dalej. Co do pracy to uprawnień nie odbiorą o ile nie mają do tego podstaw, tak na dobrą sprawę sam byś się musiał przyznać żeby wiedzieli że coś ci dolega(jakaś tam ustawa o ochronie danych osobowych pacjentów) z tym że jest małe 'ale' jeśli dostałbyś leki psychotropowe które jak mniemam upośledzają czyt. spowalniają funkcje psychoruchowe czy byłoby to dobrym pomysłem aby kierować takim pojazdem?(nie wiem nie znam się na lekach- nigdy ich nie przyjmowałem - może inni wyjaśnią tą kwestie). Od siebie polecić mogę psychoterapię (jest możliwość uczęszczania na nią bezpłatnie przez NFZ) i wtedy problem o którym pisałem wyżej nie występuje. Pisałeś że rodzice piją poczytaj może o DDA(Dorosłe Dzieci Alkoholików) może coś tam znajdziesz i w jakiś sposób będziesz potrafił wytłumaczyć/znaleźć punkt zaczepienia dlaczego się tak czujesz. I cokolwiek by Ci nie było da się to wyleczyć potrzeba tylko czasu i zaangażowania. Od siebie życzę odwagi i powodzenia Pozdrawiam
  6. Zazwyczaj leczy się to psychoterapią, jeśli ma się w sobie dużo motywacji i samozaparcia można samemu nad tym pracować(co jest cholernie ciężkie bo nie widzimy samych siebie, swojego zachowania, jak reagujemy na otoczenie etc.) W zaburzeniach osobowości zazwyczaj stosuje się psychoanalizę, terapię poznawczo-behawioralną, humanistyczno-egzystencjalną lub systemową. Terapeuci często korzystają z kilku nurtów. Osobiście z wymienionych tutaj nie polecam tylko psychoanalizy bo twój terapeuta będzie jak głaz a ty będziesz gadał do czterech ścian. W innych wymienionych nurtach okażą Ci zrozumienie, pocieszą, wysłuchają(będziesz miał takie wrażenie), troszeczkę naprowadzą. Nie idziesz do psychologa tylko szukasz psychoterapeuty(czyli kogoś po skończonym kierunku psychologia[5lat] + kurs psychoterapeutyczny[zazwyczaj 4lata]. Jak będziesz szukał w internecie to często sami piszą czym się zajmują w twoim przypadku może to być - leczenie zaburzeń osobowości. Idąc do psychoterapeuty ma na Tobie wywrzeć pozytywne wrażenie żebyś mu zaufał i mógł powiedzieć o bolesnych dla Ciebie rzeczach, co do metody to zazwyczaj jest to terapia psychodynamiczną bo daje najlepsze efekty czyt % wyleczonych ludzi. Na efekty trzeba poczekać zazwyczaj jest to do pół roku, jeśli po tym czasie nic się nie zmienia to trzeba się poważnie zastanowić nad psychoterapią z tą osobą którą mamy sesje. Terapia jeśli jest finansowana z NFZ nie kosztuje nic, a sesje masz raz w tygodniu. Jeśli chcesz chodzić prywatnie to są to koszta w zależności od miasta, psychoterapeuty itd. od 80 do 100 zł za jedną sesję czyli 50 minut. Co do polecania psychoterapeutów to nie jestem z łodzi i pamiętaj że to jest kwestia indywidualna czy się zgracie z psychoterapeutą.
  7. Źródło: http://socialanxietydisorder.about.com/od/eatingdisorders/a/avoidant.htm Osobowość unikająca dotyczy KAŻDEJ sytuacji społecznej a w szczególności skupia się na lęku przed odrzuceniem, wyśmianiem i upokorzeniem. Fobia społeczna dotyczy lęku przed NIEKTÓRYMI sytuacjami społecznymi np. wystąpienia publiczne, jedzenie wśród ludzi itd.
  8. dziewczynka24 szczerze to nie wiem po co to pisałaś jeśli chciałaś wywołać ból końcowego otworu przewodu pokarmowego to Ci się udało xD Może jakieś zadanie dostałaś na terapii żeby napisać cokolwiek co może sprowokować ludzi, żeby z kolei pokazać że czego byś nie zrobiła zawsze spotkasz się z krytyką otoczenia? Albo żeby zobaczyć że takie zachowanie zazwyczaj nie jest społecznie akceptowalne? Spinacie się jakbyście ją musieli utrzymywać - ojejku ja muszę pracować a ona sobie siedzi w domku xD To jest jej życie, jej wybór i ma do tego prawo, jeśli twierdzi że jej taki układ odpowiada to niech sobie tak żyje :))
  9. Wstydze się powiedzieć;p Nie wstydź się
  10. Nie oceniam Cię droga autorko i życzę Ci jak najlepiej Co jest celem twojej terapii, tak z ciekawości się pytam.
  11. Nic takiego nie napisałem, jak nie umiesz sobie poradzić z kuzynką to trzeba było od razu napisać że nie podoba Ci się w jaki sposób zachowuje się w stosunku do Ciebie i jak to zmienić, co zrobić to bym Ci napisał poczytaj o asertywności etc. Nie tłumaczę tak tego, ale 'co nie zabronione jest dozwolone' i nie musi Ci się to wcale podobać, to my sami określamy granice do jakich się posuniemy, co zrobimy a czego nie itd. oczywiście wszystko w świetle prawa. Btw. powiem wprost właśnie przez takie uszczęśliwianie innych ludzi, robienie najpierw tego co oni by chcieli, martwienie się tym co sobie pomyślą itp. wylądowałem na terapii nie mając własnego życia w ogóle, teraz uczę się że nie muszę zawsze 'być' dla kogoś, nie zawsze muszę 'robić' coś kto chciałby żebym zrobił i tym podobne rzeczy. Więc wybacz ale jestem cięty na takie posty gdy komuś się nie podoba coś dlatego że nie robi 'tak jak ja bym sobie tego chciała'. następnym razem napisz wprost o co Ci chodzi, najdokładniej jak potrafisz żeby nie było nie porozumień.
  12. Ale to zawsze jacyś ludzie mają z tym problem. Piszesz o osobach sławnych które odniosły sukces i nagle uważają się za nie wiadomo kogo, no więc Ci tłumaczę że np. piłkarz który jest sławny, rozchwytywany zaczyna sobie wybierać gdzie warto iść, gdzie warto się pokazać itd. najzwyczajniej w świecie wybiera to co uważa dla siebie słuszne nie idzie do radia maryja, nie występuje na gównianych festynach tylko chodzi na bankiety, udziela wywiadów w tvn'ie itd. Tak poznał smak sukcesu, ale to nie oznacza że ma nagle na czyjeś zawołanie iść tutaj i rozmawiać z kimś dlatego że ten ktoś tak by chciał. Nie opłaca się mu to, nie ma z tego żadnych korzyści, może nie będzie się tam czuł swobodnie itd. Są tysiące teori. No i wiesz kto zawsze ma z tym największy problem? Ludzie którzy czują się pominięcie, komuś odmówił z jakiegoś powodu to już jest cham, prostak, samolub, nieczuły, karierowicz itd. tylko i wyłącznie że nie zrobił czegoś co ktoś by chciał. I teraz najlepsze że tacy ludzie którzy widzą wszystko w ten sposób stanowią zdecydowaną większość naszego społeczeństwa - wejdź na jakikolwiek portal i zobaczysz wyzwiska, hejt tylko i wyłącznie zazwyczaj bo ktoś 'jest sławny'.
  13. Nie unoszę się To że Ty w taki sposób odbierasz jej zachowanie wcale nie oznacza że musi tak być. Nie wiem czego oczekiwałaś, napisałem co myślę na ten temat.
  14. Według syndromu DDA: niska samoocena, na to składa się u mnie jeszcze coś oprócz picia rodzica, mój wygląd ale do tego przyczynili się też inni ludzie silne poczucie winy i wstydu, nie czuję się winny ale się wstydzę np. kogoś do domu zaprosić bo mam takiego ojca a nie innego, boję się żeby jakiejś akcji nie odwalił i żeby komuś się przykro z tego powodu nie zrobiło, skłonność do brania na siebie nadmiernej odpowiedzialności za innych, to akurat mnie wykańcza chociaż próbuję z tym walczyć, na to również składa się to że byłem wychowywany tak a nie inaczej tj. matka zawsze powtarzała że rodzina najważniejsza, w szkole tak samo pierdolenie o tym jaka to rodzina nie jest ważna etc. nie wzięli poprawki na domy dysfunkcyjne XD potrzeba uzyskiwania ciągłej aprobaty, nie mam takiej potrzeby, chociaż chyba każdy od czasu do czasu chciałby usłyszeć coś miłego, problemy z poczuciem bliskości, to wynika u mnie z niskiej samooceny, problemy z panowaniem nad odruchami, nie wiem o co tu chodzi, trzęsące się ciało w ataku paniki? skłonność do syndromu współuzależnienia, czyż to nie wynika z skłonność do brania na siebie nadmiernej odpowiedzialności za innych i tego co tam napisałem? Według 'rzeczywistych skłonności dzieci alkoholików' według autora: większy poziom niepokoju (anxiety), co uogólnia się zarówno na nerwowość jak i na agresję, fakt nerwowy jestem ale mało agresywny, większa towarzyskość i silniejsza skłonność do szukania towarzystwa poza domem, mam problem z opuszczaniem domu, boję się ludzi, więc jest wręcz odwrotnie - chociaż chcę to zmienić tj. chodzę na terapię btw. czy to nie jest czasem pożądana cecha u normalnych ludzi że tworzą jakieś relacje społeczne? większa skłonność do szeroko rozumianego podejmowania ryzyka, w tym do zachowań niebezpiecznych, jestem chorobliwie ostrożny To co proponuje autor też jest bardzo ogólne W moim przypadku syndrom DDA/DDD bardziej do mnie pasuje niż to co proponuje autor a i mam jedną przewagę bo wiem co z czego wynika mniej więcej w moim przypadku, i nie nienawidzę jak się mnie określa mianem różnych syndromów, chorób itp. ;p Zwróciliście na tytuł tych badań? Purported characteristics of adult children of alcoholics: A possible "Barnum effect."
  15. 'Normalny' jest pojęciem względnym. To że kiedyś postrzegaliśmy osoby jako 'normalne' może wynikać z tego że spędzaliśmy z nimi dużo czasu, przyjaźniliśmy się, mieliśmy wspólne zainteresowania, poglądy etc. Z czasem ludzie zmieniają zainteresowania, poglądy i ludzi którymi się otaczają na takich które im odpowiadają czyli np. z nudnych, narzekających, na ciekawych świata, radosnych itp. Największy problem z ich 'zmianą' mają te osoby które znały je wcześniej chyba przez to że czują się odrzucone i nie zwraca się na nie takiej uwagi jak wcześniej. Każdy ma prawo decydować o swoim życiu, gdzie i z kim spędza czas, co robi itd. zależy to od nas samych. Nam to zazwyczaj nie przeszkadza a inni mają z tym 'jakiś problem', no i to jest już ich problem skoro chcą aby ludzie byli tacy jak oni chcą nie szanując wyborów innych ludzi. To że ktoś się zachowuje inaczej niż Ty byś sobie tego życzył/życzyła nie znaczy że ma od razu zaburzenia osobowości, to prędzej Ty jesteś emocjonalnie nie dojrzały/dojrzała skoro ktoś kto się nie zachowuje według Twojego widzimisię budzi w Tobie takie negatywne emocje.
×