Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie lubię kobiet - dlaczego - też tak ktoś ma?


Gość Strzyga

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem kobietą i też nie lubię kobiet. Ale niektóre toleruję - mam bardzo dobra przyjaciółkę. Łatwiej dogadać mi sie z facetami dlatego nie wyobrazam sobie żeby moim psychoterapeuta była kobieta. Lubię kobiecość ale u siebie. Generalnie ta moja niechęc bierze sie z tego, że kobiety sa bardzo wredne dla innych kobiet i nie jestem odosobniona w tej opinii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem kobietą i też nie lubię kobiet. Ale niektóre toleruję - mam bardzo dobra przyjaciółkę. Łatwiej dogadać mi sie z facetami dlatego nie wyobrazam sobie żeby moim psychoterapeuta była kobieta. Lubię kobiecość ale u siebie. Generalnie ta moja niechęc bierze sie z tego, że kobiety sa bardzo wredne dla innych kobiet i nie jestem odosobniona w tej opinii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię kobiet bo się ich boję. Kilka razy obce kobiety boleśnie mnie zraniły i od tego czasu wpadłem w taki rodzaj bronienia się przed nimi poprzez obrzydzanie sobie ich.

Zrobiłem to na tyle skutecznie że teraz ich bardzo nie lubię. Został tylko fizyczny pociąg.

No i cierpienie wróciło z powodu samotności którego już długo nie było. Tak jakbym długo skutecznie oszukiwał siebie że ich nie potrzebuje a i tak bolesna prawda mnie dopadła.

Kobiet nie lubię za ich próżność, wyrachowanie, interesowność. Interesowanie się niczym. Mam tu na myśli modę, życie celebrytów i tym podobne.

Jeszcze za przekonanie że wiele im się należy z tego powodu że są kobietami.

Za to że przy nich czuje się słaby i bezbronny bardziej niż bez nich.

U mnie chyba powodem było to że wychowywałem się z matką i siostrą które były takie wymagające i dojrzałe. A ja młodszy jak jakieś dziecko przy nich zawsze bez prawa do własnego zdania i ciągle tłamszony.

Ech te kobiety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię kobiet bo się ich boję. Kilka razy obce kobiety boleśnie mnie zraniły i od tego czasu wpadłem w taki rodzaj bronienia się przed nimi poprzez obrzydzanie sobie ich.

Zrobiłem to na tyle skutecznie że teraz ich bardzo nie lubię. Został tylko fizyczny pociąg.

No i cierpienie wróciło z powodu samotności którego już długo nie było. Tak jakbym długo skutecznie oszukiwał siebie że ich nie potrzebuje a i tak bolesna prawda mnie dopadła.

Kobiet nie lubię za ich próżność, wyrachowanie, interesowność. Interesowanie się niczym. Mam tu na myśli modę, życie celebrytów i tym podobne.

Jeszcze za przekonanie że wiele im się należy z tego powodu że są kobietami.

Za to że przy nich czuje się słaby i bezbronny bardziej niż bez nich.

U mnie chyba powodem było to że wychowywałem się z matką i siostrą które były takie wymagające i dojrzałe. A ja młodszy jak jakieś dziecko przy nich zawsze bez prawa do własnego zdania i ciągle tłamszony.

Ech te kobiety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może ja trochę się "polansuję" w tym wątku.

Nie mam czegoś takiego że nie lubię kobiet, a może raczej nie mam takiego rozgraniczenia na kobiety i facetów. Dla mnie ta tęcza ma więcej kolorów. Niektóre typy kobiet rzeczywiście mnie denerwują, mają jakiś taki pierwiastek pogardy, chęć "gnojenia" biednych chłopaczków. Takiego czegoś nie lubię. Nie będę się jakoś specjalnie rozpisywał. Syndrom kolegowania się z przeciwną płcią miałem bardziej w liceum, teraz jednak trzymam się bardziej z chłopakami. No, to by było tyle. :mhm:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może ja trochę się "polansuję" w tym wątku.

Nie mam czegoś takiego że nie lubię kobiet, a może raczej nie mam takiego rozgraniczenia na kobiety i facetów. Dla mnie ta tęcza ma więcej kolorów. Niektóre typy kobiet rzeczywiście mnie denerwują, mają jakiś taki pierwiastek pogardy, chęć "gnojenia" biednych chłopaczków. Takiego czegoś nie lubię. Nie będę się jakoś specjalnie rozpisywał. Syndrom kolegowania się z przeciwną płcią miałem bardziej w liceum, teraz jednak trzymam się bardziej z chłopakami. No, to by było tyle. :mhm:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

black swan, bardzo chyba rozumiem ten post... Ja mam w głębi podobnie... trochę...

 

Moja pani psycholog robi mi diagnozę od jakiegoś czasu. Waha się pomiędzy osobowością schizoidalną a borderline. Mówi, że mam część tego i tamtego.

 

Pasowałoby nawet. Ja sobie bym wystawiła narcyzm.

Generalnie ta moja niechęc bierze sie z tego, że kobiety sa bardzo wredne dla innych kobiet i nie jestem odosobniona w tej opinii.

 

andziax, no mi się też tak wydaje.

 

Nie ufam kobietom raczej, więc dlatego nie mogę z nimi się pokumplować. Ale umiałabym się zaprzyjaźnić, tylko musiałabym usunąć z siebie tą skazę. Bo ja rozumiem niby kobiety, sama nią jestem. Tylko, że mi bliżej do bycia w ogóle, niż czucia się kobietą czy mężczyzną. Po prostu jestem.

 

A trudność w relacji to mam w ogóle, teraz, obecnie z powodu takiego, że nie akceptuję w ogóle samej siebie. Swojej ekspresji i tak dalej. I że niby dlatego mam borderline i stany psychotyczne. Dlatego często mi się zmienia percepcja rzeczywistości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

black swan, bardzo chyba rozumiem ten post... Ja mam w głębi podobnie... trochę...

 

Moja pani psycholog robi mi diagnozę od jakiegoś czasu. Waha się pomiędzy osobowością schizoidalną a borderline. Mówi, że mam część tego i tamtego.

 

Pasowałoby nawet. Ja sobie bym wystawiła narcyzm.

Generalnie ta moja niechęc bierze sie z tego, że kobiety sa bardzo wredne dla innych kobiet i nie jestem odosobniona w tej opinii.

 

andziax, no mi się też tak wydaje.

 

Nie ufam kobietom raczej, więc dlatego nie mogę z nimi się pokumplować. Ale umiałabym się zaprzyjaźnić, tylko musiałabym usunąć z siebie tą skazę. Bo ja rozumiem niby kobiety, sama nią jestem. Tylko, że mi bliżej do bycia w ogóle, niż czucia się kobietą czy mężczyzną. Po prostu jestem.

 

A trudność w relacji to mam w ogóle, teraz, obecnie z powodu takiego, że nie akceptuję w ogóle samej siebie. Swojej ekspresji i tak dalej. I że niby dlatego mam borderline i stany psychotyczne. Dlatego często mi się zmienia percepcja rzeczywistości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Kobiet nie lubię za ich próżność, wyrachowanie, interesowność. Interesowanie się niczym. Mam tu na myśli modę, życie celebrytów i tym podobne.

Jeszcze za przekonanie że wiele im się należy z tego powodu że są kobietami."

"pierwiastek pogardy, chęć "gnojenia" biednych chłopaczków"

kobiety to egoistki i feministki, dążą do tego by wszystko zagarniać i oprawiac to w cnotliwe nazwy(ta ch miłość to teoria zyskowa), tak samo pojecie związku, można by sie dużo rozpisywać, ale pisanie jakie one złe są, tak naprawde negatywnie nastraja też siebie, no i gnojenie tych słabszych, tak jakby eliminowanie tych którzy nie są ah i oh, mężczyźni nie mają zupełnie takich zachowan np w tym przypadku. Brak empati no i tu przyszla mi na mysl wielolicowosc, wyraz twarzy rozumiejącej a nierozumiejąca, pewnego okresu mialem wrazenie ze kazda kobeta jest taka sama, pewnie wtedy gdy bylem slabym chlopakiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Kobiet nie lubię za ich próżność, wyrachowanie, interesowność. Interesowanie się niczym. Mam tu na myśli modę, życie celebrytów i tym podobne.

Jeszcze za przekonanie że wiele im się należy z tego powodu że są kobietami."

"pierwiastek pogardy, chęć "gnojenia" biednych chłopaczków"

kobiety to egoistki i feministki, dążą do tego by wszystko zagarniać i oprawiac to w cnotliwe nazwy(ta ch miłość to teoria zyskowa), tak samo pojecie związku, można by sie dużo rozpisywać, ale pisanie jakie one złe są, tak naprawde negatywnie nastraja też siebie, no i gnojenie tych słabszych, tak jakby eliminowanie tych którzy nie są ah i oh, mężczyźni nie mają zupełnie takich zachowan np w tym przypadku. Brak empati no i tu przyszla mi na mysl wielolicowosc, wyraz twarzy rozumiejącej a nierozumiejąca, pewnego okresu mialem wrazenie ze kazda kobeta jest taka sama, pewnie wtedy gdy bylem slabym chlopakiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, w temacie ogólnie chodziło bardziej o nieumiejętność znalezienia wspólnego języka z kobietami i jakąś obawę przed nimi ze strony właśnie kobiet. O kobiety, którym trudno rozumieć inne kobiety. A widać po co niektórych postach, że temat został opacznie zrozumiany (faceci zionący nienawiścią do płci przeciwnej).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, w temacie ogólnie chodziło bardziej o nieumiejętność znalezienia wspólnego języka z kobietami i jakąś obawę przed nimi ze strony właśnie kobiet. O kobiety, którym trudno rozumieć inne kobiety. A widać po co niektórych postach, że temat został opacznie zrozumiany (faceci zionący nienawiścią do płci przeciwnej).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem dość specyficznym przypadkiem. Otóż psychicznie czuję się mężczyzną, chociaż ciało mam w 100% kobiece, takie, jakie powinno być. Jednak nie mogę nazwać się transseksualistką. Samo wyobrażenie sobie tych wszystkich operacji napawa mnie obrzydzeniem. Potrafię przełknąć to, jakie mam ciało i dostrzegać tego pozytywne strony, problem bardziej leży w ludziach. Lepiej, swobodniej i naturalniej czuję się wśród mężczyzn i to z nimi chcę przebywać. Mam wrażenie, że bardziej mnie rozumieją, że bardziej skupiają się na tym, co istotne, w przeciwieństwie do większości kobiet. W ich przypadku powierzchowność odgrywa główną rolę, na to najbardziej zwracają uwagę (często spotykam się z komentarzami i pytaniami dotyczącymi mojego wyglądu - nie chodzi mi o negatywny wydźwięk, ale drażni mnie samo ich istnienie). Odpycha mnie w większości z nich sposób bycia, typowe zachowania. Na szczęście nie wszystkie takie są, choć spotkać inne to naprawdę rzadkość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem dość specyficznym przypadkiem. Otóż psychicznie czuję się mężczyzną, chociaż ciało mam w 100% kobiece, takie, jakie powinno być. Jednak nie mogę nazwać się transseksualistką. Samo wyobrażenie sobie tych wszystkich operacji napawa mnie obrzydzeniem. Potrafię przełknąć to, jakie mam ciało i dostrzegać tego pozytywne strony, problem bardziej leży w ludziach. Lepiej, swobodniej i naturalniej czuję się wśród mężczyzn i to z nimi chcę przebywać. Mam wrażenie, że bardziej mnie rozumieją, że bardziej skupiają się na tym, co istotne, w przeciwieństwie do większości kobiet. W ich przypadku powierzchowność odgrywa główną rolę, na to najbardziej zwracają uwagę (często spotykam się z komentarzami i pytaniami dotyczącymi mojego wyglądu - nie chodzi mi o negatywny wydźwięk, ale drażni mnie samo ich istnienie). Odpycha mnie w większości z nich sposób bycia, typowe zachowania. Na szczęście nie wszystkie takie są, choć spotkać inne to naprawdę rzadkość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×