Skocz do zawartości
Nerwica.com

Boje sie tego ze zyje.....


Patrishia

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich forumowiczow. Nazywam sie Patrycja i jestem swiezo po rejestracji takze jeszcze do konca nie orientuje sie jak tu sie obsluguje to wszystko:)

trafilam tu poniewaz jestem chora na depresje lekowa i zaburzenia adaptacyjne. Od ponad 4 miesiecy nie potrafie sobie z tym poradzic.Nie wiem czy wypada pisac o tym na samym wstepie ale mimo wszystko bede kontynuowac:)

Oczywiscie jak kazdy chory na depresje lekowa posiadam swoje leki .Moje leki maja charakter egzystencjalny, straszliwie boje sie smierci, zarowno moich bliskich jak i swojej .PRzeraza mnie to ze sie w ogole urodzilam i to ze moge po smierci tak po prostu zgasnac i to ze nie wiem kiedy ta smierc nastapi,moze jutro..boje sie tego potwornie,chcialabym znac odpowiedzi na to skad przybywamy,jak to sie stalo ze jestesmy akurat soba i kim wlasciwie jestesmy,moje mysli doprowadzaja mnie do szalenstwa i do takiego zwariowania ze zaczynam bac sie sama siebie ze jestem czlowiekiem ,zaczynam podziwiac ludzi ktorzy dozyli 40 stki,ja mam 21 lat i boje sie smierci tak bardzo ze nie wyobrazam sobie co bedzie gdy bede miec 30 lat.Zastanawiam sie czym jest wszechswiat i czy to wszystko nie jest jednym wielkim klamstwem. Nie moge spac po nocach,od dwoch lat mam koszmary,slowem przerabane ale pewnie kazdy z Was ma jakies swoje leki. Oczywiscie wg mnie moje leki sa wyjatkowo glupie i uciazliwe bo nie przestaje o nich myslec( no moze w tej chwili jest troszke lzej bo jestem 6 mg bromazepamu) Czy ktos z Was przezywal cos tak nienormalnego? czy ja kiedys z tego wyjde ???? pewniei tak nikt nie odpisze ale z gory dziekuje za wszelkie odpowiedzi:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Patrishia :D

 

Lęki egzystencjonalne to nic dziwnego. Obawiam się, że nie pomożesz sobie szukając odpowiedzi na te wszystkie pytania. Załóżmy, że je znajdziesz (chociaż nie ma na tym świecie na nie odpowiedzi) - to nic Ci nie da. Zrodzą się następne pytania. I tak będzie w kółko. Więc musisz postarać się nie myśleć o tym wszystkim co wywołuje lęk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hello Pati :P

Pogrązasz się,,,ja wiem ,to samo pewnie przychodzi ,te mysli ,ten strach ,w każdym bądż razie napewno nieuzasadniony.

Wiesz co myslę?Psychoterapia,nie bede umoralniac bo sama do tej pory niekorzystam ale myslę że to jedyne rozwiazanie problemu.

Przekierowanie myslenia,ktoś czasem musi Nam w tym pomóc,ktos kompetentny ,bo my wiemy że to głupie ,zdajemy sobie z tego sprawe ale...no włąsnie ,to wraca.

Zyczę Ci wszystkiego dobrego.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj! Patrishia

 

Czy ktos z Was przezywal cos tak nienormalnego? czy ja kiedys z tego wyjde ????

Kochana :smile: - to i jeszcze parę innych. Teraz już umiem jakoś sobie poradzić jak zaczynam bać się tego....końca ale kiedyś- wolę o tym nie myśleć. też mam mnóstwo takich pytań egzystencjalnych na które nikt mi nie odpowie. Staram się tym nie zadręczać.

Wyjdziesz z tego - trzeba dużo cierpliwości i pracy nad sobą - włąsnie tej zmiany sposobu myślenia. Ale będzie dobrze! Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Patrishia !

Mam nadzieję że na forum znajdziesz osoby które mają podobny problem do twojego. Ja niestety niewiele mogę ci pomóc gdyż moja żona choruje na urojenie. Boi się że przyjdą i zamkną ją za coś czego nie zrobiła.

Strach i lęk to dla niej codzienność.

Zyczę ci siły i wytrwałości w walce z chorobą a przede wszystkim tego abyś w tej walce nie była osamotniona.

Szybkiego powrotu do zdrowia !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo sie ciesze ze mi odpisaliscie,ja rowniez za Wszystkich trzymam kciuki,pozdrawiam ograco:):)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:35 pm ]

Gepard, moj chlopak z ktorym jestem 4 lata tez niestety bierze wspoludzial w mojej chorobie. Robi wszystko- przemalowal mi pokoj na kolor pomaranczowy zeby bylo wiecej slonca, przyniosl nowe meble,pelno kwiatkow, przyjezdza do mnie regularnie z Anglii,dzwoni codziennie.

Wiem ze jest to dla Was obydwu bardzo ciezkie gdy ktos kogo kochacie jest chory,ale uwierz ze dajecie nam niesamowita sile bedac przy nas.Ja niejednokrotnie myslalam o tym by juz z tym wszystkim skonczyc i zabic sie ale ta swiadomosc ze on JEST daje mi sile zeby walczyc,wiesz czasem jest strasznie ciezko,ale na prawde, niejednokrotnie chcepokonac ta chorobe dla Niego. Jestem pewna ze Twoja zona mysli podobnie:) walczy dla Ciebie :) pozdrawiam:):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga Patrishio !

To że masz przy sobie kogoś na pewno dodaje ci siły i wiary w walce

z twoją chorobą. W twoim przypadku ty zdajesz sobie sprawę z tego

że masz dla kogo żyć,ile zawdzięczasz twojemu chłopakowi.

Czy to samo odczuwa moja żona? Myślę że to zależy od rodzaju choroby.

Moja żona boi się że coś kiedyś źle zrobiła w pracy i teraz za to spotka ją

zasłużona kara. I czeka aż przyjdzie policja i zamkną ją do więzienia.

I nie przemawiają do niej żadne argumenty że to nieprawda,że do więzienia nigdy nie pójdzie. Przez te dwa lata naprawdę robię co w mojej mocy.

Ale na razie przegrywam. Obecnie jeżdżę z nią prywatnie do pani doktor która kiedyś leczyła i wyleczyła znajomą osobę. Nieważne że to daleko,

ale może tym razem się uda. Z doświadczenia powiem ci jedno-trudno

jest trafić w odpowiednie leki dla dla chorego ale też sztuką jest znaleźć lekarza z powołania dla którego chory nie jest tylko kolejną cyfrą w kartotece ale kimś komu trzeba pomóc. Ale to już osobny rozdział do dyskusji. Przekaż twojemu chłopakowi pozdrowienia i wyrazy szacunku ode mnie. A ciebie zachęcam przede wszystkim do ćwiczeń i spacerów.

Najlepiej z pieskiem ( dla żony wziąłem ze schroniska psa-foksterierkę).

Bo branie leków to nie wszystko. Więc życzę ci samych pogodnych

i słonecznych dni w dalszym życiu. I wierzę że dacie sobie radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gepard.

Jestem pełna podziwu co robisz dla swojej żony.

Jak to przeczytałam to się popłakałam. Trzymaj tak dalej. Oby było więcej takich ludzi jak ty, którzy starają się pomóc nam nerwicowcom.Pozdrawiam.

 

 

Patrishia.

Ty również masz wspaniałego partnera. Ale moim zdaniem powinnaś iśc na psychoterapię , takie zaburzenia jak ty masz są uleczalne.Chodziłam na terapię z kobietą , która przechodziła to co ty, i wierz mi po 3 miesiecznej terapii była nowym człowiekiem i umiała sobie poradzić ze swoimi lękami.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Patrycjo ! Z tego co napisałaś wynika jasno, żę jestes bardzo wrażliwą i przede wszystkim inteligentną dziewczyną Uważam tak bo "zwykłemu burakowi" nie przyszły by nawet takie myśli do jego głowy !! I teraz tak . . . pojawia się tu problem. Ten przysłowiowy "burak" żyje sobie sielankowo, idzie przez życie nie przejmując się niczym i wszystko mając gdzieś . . . i kto tu ma lepiej ? On czy Ty, tacy jak on czy tutejsi forumowicze ? Niestety myśląc musimy być przygotowani, że będziemy dochodzić do rzeczy, które są dla nas straszne, których sie sami boimy (świat nie jest idealny) ale przecież swiat jest taki sam dla nas jak i dla "buraka" Dopóki będziemy nasze mysli odbierać negatywnie, pozwolimy żeby nas dręczyły zamiast wykorzystać je dla naszego dobra "burak" będzie przed nami. To, że myślimy na miliardy tematów, analizujemy bez przerwy to co się wokół nas dzieje, odbieramy rzeczywistość intensywniej, jesteśmy wrażliwsi jest naszym plusem tylko poprostu tak jak z elektrownią jądrową trzeba nauczyć się to dobrze obsługiwać żeby przynosiło same korzyści i czyniło nas szczęśliwymi, żeby tam skomplikowana maszyna pracowała dla nas tak jak byśmy tego chcieli !

 

Droga Patrycjo twoja siła drzemie w Tobie Jeżeli w to wierzysz wkoncu musi się ułożyc i bedziesz wolna . . . Trzymam kciuki :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

murti - zgadzam się w 100%. Taki tekst należy się do zawieszenia na ścianie i do czytania każdego ranka. okok.gif

 

Patrishia - a to dla Ciebie - temat o lęku przed śmiercią - sam za bardzo nie czytałem, ale może sama wyciągniesz z tego jakieś wnioski - mam nadzieję, że pozytywne

http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?t=1145

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Patrycjo! :) Nie ma to jak uroki młodości - "twardy duszy formował się krawężnik"... I ja tyż tak myślę, że lepiej być nadwrażliwym, wiecznie rozchybotanym, przeżywającym weltschmerze, niż przetoczyć się przez życie jak kamyczek, utartym szlakiem. A że ciężko? Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Ale za to jest - ciekawie... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście bardzo boję się cierpienia i niedołęstwa swojego i moich najbliższych.Leczę się i dużo dają mi rozmowy z przyjaciółmi którzy tak jak ja mają niepełnosprawne dzieci. Teraz mi trochę lżej chociaż są momenty gdy bliskie osoby cierpią z powodu fizycznych chorób a ja nie mogę im pomóc. Wtedy nachodzą mnie myśli że dobrze by było gdybyśmy wszyscy razem zginęli. Bardzo mi pomaga mój niepełnosprawny i chory syn który jest optymistą. Ma dziwne właściwości że umie pocieszać ludzi.

To na razie pozdrawiam Jagoda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem cię doskonale. Ja też tego się boje. Mam chory kręgosłup i jeśli nie będę o niego odpowiednio dbała to grozi mi wózek inwalidzki - to jest wyrok przekazany mi przez lekarzy. Kiedy o tym myśle ogarnia mnie przerażenie. Pracowałam kiedyś w służbie zdrowia i wiem co to jest i jak wygląda ból, cierpienie,niedołęstwo. Myśle że najlepiej nie myśleć o tym, że może być źle. Trzeba żyć dniem dzisiejszym i starać się odsuwać złe myśli. Nie zawsze możemy pomóc cierpiącym ale możemy ich wspierać i próbować choć na chwile odwrócić ich uwage od cierpienia. To wspaniałe, że masz tak optymistycznego syna. Jakie Ty masz w nim oparcie. Gratuluje. Myśl pozytywnie. Zobacz jakie dziś ładne na niebie słoneczko.

Idzie wiosna. Wszystko budzi się do życia. To słoneczko świeci też i dla Ciebie. Czyż to nie piękne?

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się wspieramy nawzajem ale przychodzą momenty ciężkie. Ja już od dłuższego czasu żyję z dnia na dzień. Miałam bardzo fajną pracę ale przeszłam na świadczenie przedemerytalne bo bałam się że nie podołam.

I w perspektywie czasu chyba dobrze zrobiłam chociaż na początku bardzo przeżyłam odejście z pracy. Ojciec szpital amputacja nogi do kolana, mama wiecznie chora. Syn od urodzenia chory porażenie mózgowe i zarażony wirusem C, mąż po zawale to jest tylko króciutko. Mogłabym napisać na ten temat książkę, ale może innym razem

Jagoda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Współczuje Ci bardzo kopciuszku. No rzeczywićcie masz wyjątkowo trudną sytuację. No wiesz - rodzice to już starsze osoby i nic dziwnego że chorują. Prawo natury.Wiek robi swoje. Mąż po zawale - ale zapewne czuje się już lepiej i dochodzi do siebie. Widze że przeżyłaś w ostatnim czasie dużo. Wpadaj tu na forum. Ono rzeczywiście pomaga. Ja co prawda za dużo o sobie nie pisze=chyba jeszcze nie jestem na to gotowa. Raczej dziele się spostrzeżeniami, opiniami, czasami doradzam. Może dlatego że kiedyś chciałam być psychologiem. Życie potoczyło się inaczej. Ale lubię pomagać ludziom i wspierać ich w ciężkich chwilach, choć sama bardzo rzadko dostaje pomoc od ludzi. Ale tu dostaje dużo i to pomaga mi, poprawia nastrój. Myśle że i Tobie to forum - Ci ludzie, ktorzy nas rozumieją pomogą Ci poczuć się lepiej. Głowa do góry. Zdrówa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście to forum to wspaniała rzecz, że mogę poczytać o kimś i napisać o sobie. Znam ludzi dużo starszych niż moi rodzice i są w bardzo dobrej kondycji i wtedy wiem że niedobrze ale im zazdroszczę bo ja też bym chciała jeszcze z mamą iść na spacer lub do sklepu a tak muszę patrzyć jak moja mam tak strasznie cierpi a to tacy wspaniali ludzie pod każdym względem.

Ja jestem z zawodu technikiem a teraz przeobraziłam się w pielęgniarkę i robię opatrunki kiedyś to było nie do pomyślenia .Życie taki scenariusz pisze.

Pozdrawiam Jagoda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć Patrycja.współczuję Ci twojego cierpienia.Jeśli masz zaburzenie takie jakie napisałaś to jest całkiem normalne te myśli o śmierci i o wielu bzdurach. Napisałaś że po lekach uspakajających maleje intensywność tych myśli.no to jasno wynika, że z twoją psychiką jest okej.jeśli podejmiesz właściwe leczenie to te problemy z czasem ustąpią.życzę wytrwałości w powrocie do zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×