Skocz do zawartości
Nerwica.com

kopciuszek

Użytkownik
  • Postów

    48
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kopciuszek

  1. Ja na razie nie biorę jak będę u lekarki to musze jej powiedzieć jak zadziałały na mnie niech przepisze mi na spanie coś innego ten lek widocznie nie jest dla mnie dobry.
  2. Ostatnio pani dr psychiatra na prośbe o przepisaniu leku na sen, przepisała mi lerivon. Najpierw przez pierwsze 3 dni po pół tabletki. Wieczorem wzięłam pół tabletki nad ranem obudziłam się i miałam bardzo niespokojne nogi, postanowiłam wstać i i iść do łazienki i w drodze do niej niestety ale omdlałam ojciec nie mógł mnie docudzić . Cały dzień spałam oczywiście już go nie brałam bo bardzo się po nim źle czułam. Dzisiaj jest trzeci dzień jak go nie biorę i mam zawroty głowy szumy w głowie.
  3. kopciuszek

    [Sosnowiec]

    Łukaszu ale o czym chcesz pisać .Napisz ja chętnie Ci odpowiem.
  4. kopciuszek

    [Sosnowiec]

    Ty boisz się wyjść z domu a mnie znowu dopadły lęki. Boję się ciemności, boję się wejść do pokoju gdzie leżała mama. Gdy siedzę przy komputerze to ciągle wydaje mi się jak by ktoś stał za mną i te ciągłe przed oczyma obrazy z ostatnich dni chwil kostnica. Nie wiem czy mi to kiedyś choć trochę przejdzie. Zawsze byłam bardzo strachliwa i bojąca i jak pierwszy odszedł teściu z którym się lubiliśmy to trochę przestałam się bać. Jak odeszła teściowa to przestałam się całkowicie bać i tak się cieszyłam że wyzwoliłam się od tego lęku. Moja mama zawsze mi mówiła że jak ona odejdzie to ja się przestanę całkowicie bać a niestety jest odwrotnie. Moje zachowanie jest iracjonalne bo przecież bardzo się kochałyśmy i cały czas opiekowałam się nią i wszystko koło niej robiłam i dlaczego lęki powróciły Pozdrawiam Jagoda
  5. kopciuszek

    [Sosnowiec]

    Dlaczego się nie nadajesz?
  6. kopciuszek

    [Sosnowiec]

    Ja jestem za tylko gdzie i kiedy, kto zorganizuje.
  7. kopciuszek

    [Sosnowiec]

    Kochana Gusiu Ostatnie trzy miesiąca a zwłaszcza ostatnie tygodnie były straszne i nie wiem co się ze mną dzieje. Byłam do końca mamy chwil byłam pożegnać w kaplicy i nie ma we mnie strasznej rozpaczy tylko spokój i smutek. Kiedyś myślałam że jak nadejdzie ta chwila to nie będę wstanie żyć tak byłam emocjonalnie związana z mamą jak rzadko która córka a jak już jej nie ma to jedyna myśl która krąży po mojej głowie to to że już tak strasznie nie cierpi . Od dłuższego czasu była chora ale te ostatnie miesiące to był horor z jej cierpieniem. Napisz mi czy ja zwariowałam bo nie wiem co się ze mną dzieje . Jak ją wycałowałam przy pożegnaniu tak spłynął na mnie spokój ale nie moge tego zrozumieć ani wytłumaczyć. Co będzie dalej. Jagoda
  8. kopciuszek

    [Sosnowiec]

    Droga Gusiu. Powiadamiam Cię że moja mama od nas odeszła nie cierpi . Jagoda
  9. Właśnie mi chodzi o to że państwo powinno otoczyć opieką ludzi którzy nie zawsze z powodu lenistwa są niezaradni. Ja uważam że jeżeli ktos jest sprytny ma głowę do interesów to proszę bardzo niech żyje dostatnio ale nie układami i szachrajstwem tylko uczciwą pracą. Natomiast są osoby niepełnosprawne umysłowo one nie dadzą sobie rady same a co im oferuje państwo. Przedtem były Spółdzielnie i takie osoby mogły sobie wypracować rentę. Teraz jak szczęśliwie padną na dobrego orzecznika dostaną rentę socjalną w wysokości 400 zł i jak są w stanie samodzielnie żyć.
  10. Przede wszystkim ja pamietam były czasy za Gierka że w sklepach było wszystko. Pamietam że po ślubie wzielismy MM kę i dużo kupilismy do domu sprzętu a potem raty były niskie że nawet przy jednej pensji męża nam starczało. Byłam trzy lata na urlopie bezpłatnym i nie musiałam się martwić że nie przyjmą mnie do pracy tylko spokojnie mogłam się zająć wychowanie syna. Jak wróciłam do pracy to spotkałam się ze zrozumieniem kierownictwa że mam chore dziecko i często byłam na zwolnieniach lekarskich. W mojej rodzinie nikt nie zajmował sie polityką i nikt nie był szykanowany i milicją nie mieliśmy nic wspólnego ale praca atmosfera w pracy to buła druga rodzina. Jeden drugiemu pomagał i nie było zawiści. Syn był parę razy w szpitalu ale nie miałam problemów żeby być z nim jedynie na noc nie mogłam zostać. Mnie się zupełnie dobrze spokojnie i wesoło żyło w tamtych czasach. Obydwoje z mężem mieliśmy pracę i nie martwiliśmy sie o to że zostaniemy zwolnieni. Czas kartek to wyjątkowy czas ale wszyscy mieli kartki na mięso i każdy je wykupił a teraz spotykam się z tym że ludzie starsi jedzą bardzo skromnie bo nie mają pieniędzy. Cóż z tego że w sklepach jest wszystko jak wiele rodzin dzieci nie może sobie kupić nawet słodyczy bo matka mówi że nie ma pieniedzy.
  11. Wcale Ci sie nie dziwie ja też bym się w tych czasach nie odnalazła nigdy nie umiałam sie rozpychać łokciami ani być asertywna. Na szczęście życie zawodowe mam już za sobą . Obserwuje ten świat i nic mi się w nim nie podoba. Jedni za grosze wykorzystywani przez prywaciarzy ciężko pracują inni w krótkim czasie dorabiają się fortuny nie wiedząc z kąd. Rodzice znerwicowani zabiegani nie mają czasu dla swych dzieci. Młodzieżą nie ma się kto zająć. Mam w rodzinie młodych ludzi i widzę jak muszą się zmagają się z tym życiem a jeszcze do tego jak dojdą choroby i nasza służba zdrowia i lekarze to jest tragedia. Dzisiaj tylko silne osobowości dadzą sobie radę ale pytam się co z tymi którzy są słabi psychicznie kto im pomoże odnaleść się w tych czasach.
  12. Dzisiejsze czasy uważam za bardzo trudne dla młodzieży i nie dziwię się że popadają w różne stany psychiczne. Trudno pocieszać i mówić weź się w garść bo to jest bardzo trudne. Niestety trzeba w sobie zebrać dużo odwagi i sił by się ludziom przeciwstawić trzeba nad sobą stale pracować . Najlepiej jest kogoś mieć przy sobie aby potrafił docenić dobre cechy. Pisz na tym forum bo samo wypisanie też pomaga. Może sięgnij po jakąś literaturę aby nauczyć się w tym świecie żyć. Pozdrawiam
  13. kopciuszek

    [Sosnowiec]

    Gusiu witam Cię moja mama to różnie raz jest lepiej raz gorzej, ale ważne rana się goi. Nareszcie nie wymiotuje ma apetyt. Dużo śpi ale też siedzi z nami rozmawia i robi na drutach oby tak było dalej . Jagoda
  14. kopciuszek

    [Sosnowiec]

    Proponuje Ci udać sie do Przychodni na Zagórze bez skierowania zapisać się na wizytę do pani doktor bardzo sympatyczna wysłucha doradzi.
  15. kopciuszek

    [Sosnowiec]

    Chętnie z Tobą pogadam też jestem z Sosnowca jakie masz problemy. O czym chcesz pogadać jestem otwarta na dyskusję. Pozdrawiam Jagoda
  16. kopciuszek

    [Sosnowiec]

    Dziękuję za odpowiedź mama była drugi raz w szpitalu Nr 5 obecnie jest w domu opiekujemy się nią i pielęgnujemy. Do wielu rzeczy zdążyłam się przyzwyczaić. Jak tylko mój syn i czas mi pozwala to wchodzę na różne fora czytam innych problemy wielu rzeczy się uczę. Jestem nawet spokojna i z pokorą znoszę to co mi los daje. Jagoda
  17. Popieram Lulę bardzo ładnie i prawdziwie to ujęłaś. Ja strasznie bałam się ciemności bałam się właściwie nie wiem czego jak usłyszałam że ktoś znajomy zmarł to było okropne bo wtedy " spałam rodzicom na plecach" potem mężowi , ale jak człowiek zetknie się oko w oko ze strasznymi zdarzeniami to zaczyna być twardziejszy . Teraz już wielu irracjonalnych rzeczy nie boję się. Może trzeba należeć do jakiejś organizacji spotykać się z ludźmi i posłuchać o ich problemach nieraz dużo większych niż moje własne i wtedy człowiek też zaczyna patrzeć na życie inaczej Trzymajcie się dzielnie i walczcie ze swoimi słabostkami bo życie to jedna wielka bitwa. Jagoda
  18. Ja bałam się całe życie bardzo dużo rzeczy z biegiem lat i doświadczeniami które mnie spotykałam powoli przechodziły lęki. Pierwszą sytuacją była opieka i śmierć mojej teściowej to tak jak bym przeszła psychoterapie grupową. Obecnie mam pod opieką bardzo chorą matkę i pielęgniarka zmusiła mnie do robienia jej opatrunków na bardzo dużej ranie w wyniku 10 lat temu radioterapia to był dla mnie szok jak ją zobaczyłam nie wiem co takiego się stało w mojej głowie że przestałam się bać robię jej opatrunki i zdaję sobie sprawę (opinia lekarza) że jest ciężko z jej zdrowiem. Nie wiem jak będzie ze mną kiedy rzeczywiście nadejdzie moment kiedy już jej nie będzie ale na razie opieka nad nią dała mi strasznie dużo siły aby żyć i robić wszystko aby w jak najlepszych warunkach żyła moja mama. Pozdrawiam Jagoda
  19. Tak jak pisałam życie przynosi niespodzianki obecnie mam tak chorą matkę że z wyjazdów i spotkań nici muszę być przy niej dobrze że chociaż syn jeździ na świetlice terapeutyczną to ma kontakt z rówieśnikami i wspaniale się tam bawi. Widzisz jeszcze trzy miesiące temu żyłam zupełnie inaczej a na dzień dzisiejszy mam inne obowiązki ale pracuję cały czas nad sobą żeby się nie załamać bo życie niesie niespodzianki. Pozdrawiam Jagoda
  20. Nie warto wracać do tego co było bo czasu się nie cofnie. Z mojego doświadczenia wiem że trudno przewidzieć co będzie dalej, ponieważ życie może nas bardzo zaskoczyć. Mam syna niepełnosprawnego ale właśnie dlatego poznałam wspaniałych ludzi i przyjaciół którzy też mają chore dzieci wyjazdy , spotkania , dyskusje dużo by tu można opisywać w każdym razie finał jest taki że z nerwicowanej i czarnowidzącej osoby pomału stałam się osobą która czerpie z życia co może potrafi się śmiać i wspaniale bawić. Jagoda
  21. kopciuszek

    Książki

    Ja uważam że życie przynosi nam różne niespodzianki i gdy jesteśmy zmuszeni do ich przezwyciężania i nie mamy innego wyjścia to naprawdę wtedy zmieniamy się i hartujemy.
  22. Ja też mam takie objawy np. był czas że bolała mnie głowa i cały czas myślałam że mam guza mózgu dopiero lekarz neurolog dała mi skierowanie na tomograf i jak okazało się że wszystko w porządku to mnie głowa nie boli innym razem cierpiałam z powodu bóli żołądka lekarka przepisywała różne leki ale potem wysłała mnie na gastroskopie która wykazała że mam żołądek zdrowy jak niemowlę od tego momentu ustąpiły bóle i tak jest z innymi objawami. Dość że sama się męczę to jeszcze rodzinę przypuszczeniami że to na pewno rak. Jagoda
  23. kopciuszek

    [Sosnowiec]

    Tak nie jestem sama ale skąd zebrać w sobie siły aby to wszystko przetrwać. Pielęgniarka powiedziała mi że ta rana nie ma możliwości się zagoić jest za duża. Staram się być dzielna ale dokąd mi starczy sił. Pozdrawiam Jagoda [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:14 pm ] Dlaczego tak mało ludzi z Sosnowca chce pisać o swoich problemach albo pomagać innym w problemach. Jagoda
  24. kopciuszek

    [Sosnowiec]

    Pielęgniarka przychodzi tylko zmienić opatrunek, na brata i bratowa nie mogę absolutnie liczyć ponieważ oni nigdy nie mają czasu i nie chcą sie angażować kiedyś dali mi do zrozumienia że jak rodzice pomogli mi przy chowaniu chorego Michała to teraz ja powinnam się zająć chorymi rodzicami dzwonią od czasu do czasu i pytają się jak się mama czuje. W domu pomaga mi ojciec który sam jest chory ale na chodzie i mój mąż ale on tylko w domowo-zakupowych sprawach ale dobre i to. Najgorsze jest to że mam pewne objawi ginekologiczne które mnie niepokoją i jestem zapisana do lekarza po świętach i jestem słaba. Dziękuję za kontakt i zainteresowanie Jagoda
  25. kopciuszek

    [Sosnowiec]

    Dzisiaj była piękna niedziela a ja spędziłam ją cały czas w domu ponieważ moja mama ma problemy z wypróżnieniem i musi robić lewatywę to długi temat. Jest bardzo słaba więc muszę ją dowieź do ubikacji i tak było prawie cały dzień mycie przebieranie pranie zmiana pamperów. Pielęgniarka środowiskowa nauczyła mnie zmieniać opatrunki ale rana jest tak strasznie duża że widok jest przerażający oczywiście nikt tej rany nie widział oprócz mnie i mama też nie zdaje sobie sprawę z jej ogromu. Staram się zachować spokój ale są momenty że puszczają mi nerwy i wtedy obrywa mój mąż. Raz z rodzicami zostaje się mój syn a często ja chodzi o noc. Syn niestety niewiele pomaga ale przynajmniej ja wyśpię się w swoim domu. Ciekawa jestem jak inni radzą sobie z obłożnie chorą osobą w domu. Nie mam nadziei na lepsze jutro Jagoda
×