Skocz do zawartości
Nerwica.com

nie pogodziłam się z przeszłością


karolcia2502

Rekomendowane odpowiedzi

wczoraj sie zarejestrowałam i przymierzam się co kolwiek napisac...zdaje się że mam ułożone swoje zycie a jednak ciagle gdzies głęboko cos wemnie siedzi...przeszlosc chodzi za mna jak cien, ale zanim zaczne pisac to moze powiem cos osobie na dzien dzisiejszy. Mam 24 lata i jestem mezatka mam trojke dzieci wspanialych dzieci dwie coreczki w wieku 3 latek oraz prawie dwoch miesiecy i cudownego synka ktory ma 2 latka. wydaje sie ze jestem szczesliwa a jednak jak jest jakas cieza sytuacja czy klotnia z mezem czy poprostu stres spowodowany tym ze jestem nie wypoczeta, a dzieci mi daja w kość ( no jak to dzieci sa czasem marudne tez maja swoje humorki tak jak dorosli) to se nie radze poprostu jest mi na duszy ciezko. chyba jeszcze nie pogodzilam sie z przeszloscia hm... moze inaczej nie to ze sie nie pogodzilam ale mam lek wielki lek ze spotka mnie to samo co moja matke.

zaraz wytłumacze i zaczne od poczatku. mam matke alkoholiczke ktora nie stety wypila to zmieniala sie w potwora i uwierzcie bardzo czesto byla tym potworem. kiedy wchodzilam w wiek dojrzewania to moja matka upijajac sie zaczela nademna sie znecac w sposopb i fizyczny i psychiczny. wyzywala bila ponizala malo tego oskarzala mnie o romans z wlasnym ojcem a tylko dlatego ze ojciec zawsze mnie bronil i prawdopodobnie byla zazdrosna bo poczesci bylam jego oczkiem w glowie i wolalam z ojcem spedzac czas niz z nia. mam mlodsze rodzenstwo niestety patrzyli na to wszytko staralam sie ich chronic zebym to ja obrywala a nie oni no bo jak onaczej przeciez byli mlodsi i tacy bezbronni a ja mialam juz 13 lat... tak wogole to ja bardzo szybko doroslam musialam ja dla nich bylam matka ja ich pilnowalam przewijalam i dbalam chodz nie potrafilam im dac jesc bo bylo tak bardzo czesto ze niestety nie bylo pieniedzy i glodowalismy pamietam ze potrafilismy bardzo dlugo nie jesc bo matka przepila cala kase. tak sie zastanawiam dla czego bylam tak traktowana przez nia dlaczego pijla i pije dalej dlaczego nigdy nie mialam normalnej matki... przysieglam sobie ze moje dzieci nigdy tego nie przezyja co ja i napewno nie z mojej reki chodz mam gdzies gleboko w sercu zakopane ze tez taka moge byc i boje sie tego nie samowicie. gdy mialam 15 lat niestety zaczelam najgorsze co moglam zaczac ciac sie.... hm... czemu? tak wydawalo mi sie ze to mi pomaga ze przynosi ulge ukojenie... a moze takie ciecie cos zmieni prawda? no i co skonczylo sie tym ze w wieku 16 lat probowalam sie zabic bo matka mi juz tak wjechala na psychike ze juz zyc mi sie nie chcialo nie wiedzialam sensu nic mnie nie cieszylo. ale Bóg mnie chyba pilnowal bo nigdy mi to nie wychodzilo gdy polykalam tabletki zwracalam je gdy chcialam sie powiesc klamra sie urwala w pasku zbiek okolicznosci szczescie? nie wiem ale do dzis dziekuje ze to mi nie wyszło. staram sie przypomniec te najwazniejsze momenty ale powiem wam ze wszystkie moemnty dla mnie sa straszne i nie potrafie sobie ich polukladac. jak nie udalao mi sie zabic pomyslalam zaczne ja pic a co ona moze ja nie i tak mam u niej przesrane o jednego wiecej siniaka czy wizwisko nic nie zmieni... no i tak sie stalo... w wieku 17 lat dostalismy eksmisje no i tam stalo sie ja poprostu juz nie dalam rady ojciec zostawil nas( nie dziwie sie sam juz nie dawal rady a jak poczul wolnosc od niej to zapomnial o nas ale przyznal sie do tego) nie mial mi kto pomoc i wiecie co ja wam nie powiem co sie stalo w ta noc bo nie pamietam moge wam powiedziec tylko to co mi powiedzialo moje rodzenstwo. podobno zamknelam sie w lazience pocielam sie al tym razem mocno zyly... wpadla do domu sasiadka bo matka zawolala zeby otworzyla drzwi od lazienki to jak mnie wyciagnely to wyobrazicie sobie ze bylam w jakims amoku mialam drgawki widzialam swojego dziadka nie zyjacego bylo widac tylko bialka oczne. wezwali karetke i zabrali mnie do szpitala psychiatrycznego... siedzialam tam trzy miesiace i wieciec co kiedy wyszlam to zamiast zamieszkac u babci bo mialam taka szanse to wrocilam do matki czemu? sama sie pytam czy to bylo uzaleznienie moje mieszkac z matka? nie wiem ... cos sie zmienilo nie bylo dwa razy gozej tylko z ta roznica ze ja nie pilam a przynajmniej sie staralam... strasznie potrzebowalam milosci szukalam wszedzie w kazdym chlopaku ale kazdy tylko potrafil wykozystac...nawet moge powiedziec na dzien dzisiejszy ze bylam az nachalna ale poznalam swojego meza tzn ja go juz wczesniej znalam byl moim przyjacielem oddawna sie podkochiwal we mnie ale ja niewidzialam tego a moze niechcialam... az w koncu zobaczylam cos w nim tak to cieplo to ze sie martwil o mnie to ze on jedyny mnie bronil przed matka ba przed calym swiatem... tyle milosci w ni bylo do mnie... zaszlam w ciaze bylismy szczesliwi chodz dalej mieszkalam z matka... ale on mial 17 lat ja 18 nie mielismy pracy... i wieciec co i tak bylismy szczesliwi nawet nie wiecie jak... az pewnego wieczora myslalam ze poronilam... poleciala krew... pobieglam do mamy bo byla trzeziwa i jej powiedzialam a ona do mnie ze juz po wszytkim niestety ale poronilas... ja uwierzylam w koncu dorosla tak czworke dzieci porodzila nie kazala mi isc do lekaza... a maz moj mowil idz do lekaza nie posluchalam... i zylam w przekonaniu ze stracilismy swoje szczesccie...az ktoregos dnia godzina hm... gdzies 18 moze po matka przyszla pijana jego nie bylo.... no i co znow to samo rekoczyny wyzwiska bronilam sie ona kopnela mnie w brzuch padlam ale sie podnioslam i dostalam ataku znow to samo ale tym razem pamietam co sie stalo wzielam noz chcialam ja zabic ale sie opamietalam zucilam ten noz wybieglam na klatke padlam i urwal sie film ale gdy juz sie ocknelam jego zobaczylam ja bylam na lozku kartek wezwal grzesiek dostalam srodki uspakajajace... policja wkoncu zaragowla chcieli ja zabrac ale co dobra sasiadka ja do siebie zabrala ja zostalam sama.... spac mi sie chcialo az dostalam jakis boli poterznych boli nadranem okazalo sie ze bylam jednak w ciazy i dopiero teraz poronilam... bol niesamowity strach ze on mnie znienawidzidzi bo go nie posluchalam... ale on byl ze mna przytulil i w tedy zrozumialam ze musze sie wyprowadzic nie moge tyle cierpiec dosc... pojakims czasie znalazlam prace mieszkanie zamieszkalismy razem jak skonczyl 18 lat...wyjechalismy do irlandi pojawila sie jula potem bartek teraz roksana... i dzis ech...czesciej sie klucimy juz sie tak nie rozumiem chodz kochamy sie to przestalismy to okazywac stracilismy cieplo... nie wiem jak mam temu zaradzic...

Przepraszam ze tak sie rozpisalam ale w sumie i tak tego wszytkiego bylo owiele wiecej i jest nadal....

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak to mozliwe ze mam syndrom DDA ale mam jeszcze jeden problem otoz jak lezalam w tym szpitalu lekarz stwierdzil u mnie depresje z objawem atodystrukcji czy jakos tak wiesz boje sie i tego ze moze byc nawrot tej choroby hm... chodz nie bylo nawrotu od 6 lat... ale z tego co sie orientuje to depresja moze powrocic nawet przy malym problemie... chodz staram sie nie myslec o tym i zyc z dniem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

karolcia2502, po tym, co przeszłaś w życiu - nic dziwnego, że nie czujesz się do końca szczęśliwa.

Twoje dzieciństwo miało duży wpływ na Twoją psychikę. Twoje potrzeby emocjonalne nie zostały zaspokojone - nie zaznałaś miłości, akceptacji, poczucia bezpieczeństwa.

 

Ja też miałam nieszczęśliwe i smutne dzieciństwo. Ten koszmar pozostawił "cień" na moim zdrowiu - nerwica lękowo-depresyjna.

Nie wiedziałam, jakie to ważne - skorzystać z psychoterapii.

Radzę - skorzystaj z psychoterapii - na pewno dużo Ci pomoże.

 

Szanuj męża, chrońcie swój związek i pielęgnujcie swoje uczucia, bo warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najgorsze jest w tym ze zdaje sie czlowiekowi ze jest wszytko ok tak ze stworzylam normalny dom a jednak....przyznam sie ze nie jestem szczeslliwa matka nie to ze zaluje czego kolwiek bo tak niejest ale wykancza mnie to ze stram sie stworzyc idealny dom ale tak sie nie da nie ma nic idealnego... zawsze cos jest nie tak i to mnie tak dobija... chce dac dzieciom milosci tyle ile ja nie mialam... kazde zwrocenie uwagi dla dzieci kazda kara mnie meczy bo mam wrazenie ze im robie krzywde...a meza hm... chyba troszku go niezaniedbuje bo swoj kazdy czas poswiecam dla domu i dzieci... i on pewnie dlatego od nas sie oddalil... terapia tak wiem ze by sie przydala ale mieszkam w irlandii i w sumie z tego co wiem to tu daja automatyczni leki a ja potrzebuje leczenia duszy... dla tego sie tu zarejestrowalam bo kazdy ma jakis problem kazdy rozumie a nie udaje ze rozumie...:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×