Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problemy z samym sobą, w związkach, życiu.


PsychoQuest

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie wszystkich.

 

Postanowiłem tu napisać, bo już sam nie daje rady z samym sobą.

Brak chęci do życia, nic mi nie sprawia radości, satysfakcji ... brak ochoty na cokolwiek, no jedynie alkohol, dla sltumienia myslenia, i beztroskiego zasniecia.

Chodz juz i to mnie nie pociaga, bo rano jest jeszcze gorzej.

 

A wszystko przez ostatni roczny zwiazek, ktory sie ponad miesiac temu zakonczyl, przez ostatnie pol roku konczyl sie z 5 razy.

Toksycznosc obustronna, jednak w mysl idei ze prawdziwa milosc wszystko przetrwa walczylismy o nas ....

Nie udalo sie, i we mnie drzemie wielkie poczucie winy.

Paralizuje mnie to dosc mocno, niby wiem ze nie bylem szczesliwy w tej relacji, ale jest cos co nie pozwala mi zyc dalej tylko non-stop zaprzata glowe.

 

Cale moje otoczenie powtarza mi ze to byl chory zwiazek, ze w ogole nie rozumieja dlaczego w tym tkwilem, dlaczego soebie to robilismy, zadajac wiele bolu, a jednoczesnie sie godzac byly to najpiekniejsze chwile z mega wielkim pragnieniem bliskosci.

 

Wszystko jest pelne sprzecznosci, a ja siedze i jak ten chomik w klatce, moja glowa napiernicza w kolko bez przerwy ...

 

Bylem u psychochologa czy tam psychoterapeuty, 2 razy, pomagalo tylko gdy tam bylem, ale mialem wielkie poczucie ze to wszystko co mi mowi, to ja to wiem, ale tylko wiem ...

 

Ciezko mi odnalesc swoje zdanie, swoje subiektywna ocene sytuacji, polegam na zdaniu innych, co inni powiedza, co powinienem zrobic ...

czuje sie jakby tak naprawde mnie nie bylo ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PsychoQuest, objawy, o których wspomniałeś, a więc - brak radości, brak chęci do życia, smutek, brak inicjatywy i chęci do jakiegokolwiek działania, pesymizm, topienie smutków w alkoholu - mogą być świadectwem nastroju depresyjnego. Drogą wirtualną jednak nie da się postawić diagnozy. Być może Twoje kiepskie samopoczucie faktycznie nasiliło się wskutek rozstania z dziewczyną. Masz za sobą negatywne doświadczenia, bo jak sam stwierdziłeś, Wasz związek był bardzo burzliwy - rozstawaliście się kilka razy, by do siebie ponownie wrócić, mimo iż chyba żadna ze stron nie do końca była usatysfakcjonowana z tej relacji. Myślę, że powinieneś dać sobie czas na przeżycie tego rozstania i poukładanie wszystkiego w głowie. Zdaję sobie sprawę, jak musi być teraz Tobie bardzo ciężko. Pamiętaj jednak, że nie da się wyłączyć emocji i uczuć ani przeżyć ich w przyspieszonym tempie. Chociaż teraz ciągłe myśli i wspomnienia są dla Ciebie udręką i wzbudzają poczucie winy, to z czasem będzie lepiej. Myślę, że powinieneś bardziej skoncentrować się na tym, czego Ty chcesz i co jest dla Ciebie najlepsze. Napisałeś bowiem:

Ciezko mi odnalesc swoje zdanie, swoje subiektywna ocene sytuacji, polegam na zdaniu innych, co inni powiedza, co powinienem zrobic
Nikt nie pokieruje za Ciebie Twoim życiem i nie powie Ci, co masz czuć albo kogo kochać. W wyborze miłości najlepiej być niezależnym. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciezko mi odnalesc swoje zdanie, swoje subiektywna ocene sytuacji, polegam na zdaniu innych, co inni powiedza, co powinienem zrobic
Nikt nie pokieruje za Ciebie Twoim życiem i nie powie Ci, co masz czuć albo kogo kochać. W wyborze miłości najlepiej być niezależnym. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

zgadzam się,że nikt nie powie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za zainteresowanie i odpowiedzi.

No właśnie wiem, że nikt mi tego nie powie.

Zresztą i tak wszyscy mówili co innego, a ja robiłem co innego.

 

Tylko jak sobie odpowiedzieć właśnie na to pytanie czego chce, czy kocham ... wszystko pełne sprzeczności ...

 

Doprowadził mnie ten związek do stanu, że sam nie wiem co jest prawdą a co manipulacją czy też intrygą ...

 

Po pierwszym rostaniu SMS o treści: "Właśnie usunełam ciążę", pozniej ze poroniła.

A ja tak naprawde do dzisiaj nie wiem jak było, nie potrafię sam tego ocenić, ani uwierzyć ani zaprzeczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PsychoQuest, Ty najlepiej jesteś w stanie ocenić Wasz związek, bo tylko Ty wiesz, jak naprawdę było między Wami, tylko Ty znasz swoje uczucia. Może Twoje sprzeczności i mieszane uczucia biorą się własnie z tego, że Wasz związek był pełen sprzeczności - raz super świetnie, cudownie, po prostu idealna para, a niedługo potem - pretensje, nieporozumienia, kłótnie, rozstania... W takim niestabilnym związku bardzo łatwo się pogubić - człowiek sam nie wie, co ma już o tym wszystkim myśleć i co tak naprawdę czuje. Chyba nikt na forum nie jest w stanie ocenić jakości Waszej relacji ani tym bardziej orzec, czy Twoja kobieta dopuszczała się jakichś intryg albo manipulacji.

Po pierwszym rostaniu SMS o treści: "Właśnie usunełam ciążę", pozniej ze poroniła.

A ja tak naprawde do dzisiaj nie wiem jak było, nie potrafię sam tego ocenić, ani uwierzyć ani zaprzeczyć.

Takie zachowanie jest bardzo niedojrzałe. O takich sprawach, jak ciąża, powinno rozmawiać się razem, wspólnie, tym bardziej, że w tym czasie, jak mniemam, tworzyliście jeszcze związek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem jest, a już teraz raczej był, że widząc swoje problemy ze samym sobą, jakoś łagodniej patrzyłem na nią z jej problemami ....

Różnica polegała na tym, że jak mi się wydaje ja byłem krok do przodu, miałem świadomość że część problemu tkwi we mnie, ona widziała tylko winę we mnie, i oczekiwała że tylko ja zrobię coś by było lepiej ...

 

De facto nie po to już teraz piszę by coś ratować, raczej jestem już na etapie, że ten rozdział mam zamknięty, jednakże chciałbym to przeanalizować, różne sytuacje i poznać Wasze opinie ... jakże cenne :)

 

Jeśli ktoś jest zainteresowany konwersacją, będzie mi bardzo miło ... i proszę o info :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego uważam,że osoby mające pewne problemy ze sobą nie powinny być razem,nie powinny wchodzić ze sobą w związek lub np. mieszkać ze sobą razem...bo zawsze zachodzi niebezpieczeństwo,że jedno z tych dwóch osób może niszczyć drugie,i odwrotnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam przeczytanie książki pt:"Toksyczne związki" autor : Pia Mellody recenzja-"Współuzależnienie to skłonność do związków, w których miłość mylona jest z posiadaniem, przywiązanie zamienia się w zależność, odpowiedzialność miesza się z poczuciem winy, troska przesiąknięta jest lękiem, a seks łączy się z nadużyciem lub nie dochodzi do głosu. Zrozumienie istoty współuzależnienia to klucz do uzdrowienia toksycznych relacji między rodzicami i dziećmi lub pełnych napięcia i cierpienia związków małżeńskich, problemów z autorytetami, skłonności do konfliktów w pracy". Tam napewno znajdziecie odpowiedzi na nurtujące was pytania. Ta książka odmieniła moje życie i zakończyło pasmo udręk wreszcie po 7 latach toksycznego związku odetchnęłam z ulgą i wiele rzeczy zrozumiałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego uważam,że osoby mające pewne problemy ze sobą nie powinny być razem,nie powinny wchodzić ze sobą w związek lub np. mieszkać ze sobą razem...bo zawsze zachodzi niebezpieczeństwo,że jedno z tych dwóch osób może niszczyć drugie,i odwrotnie.

 

Czyli dwie osoby, które zaczynają się spotykać, powinny zabierać ze sobą świadectwo zdrowia psychicznego? ;> Jak jedna jest zaburzona, to druga musi być zdrowa? Ciekaweee....

Wiesz, ja się związałam z tak zwanym normalsem. Kompletnie się nie rozumiemy. Jak miałam depresję, on się na mnie wydzierał, że nic nie robię, doprowadzał mnie do tak silnych wyrzutów sumienia, że próbowałam popełnić samobójstwo.

Teraz, kiedy mam oparcie w kimś, kto boryka się z problemami psychicznymi, tak jak ja, wiem, że mam wsparcie, że mogę liczyć na pełne zrozumienie... zupełnie inna bajka...

 

Wracając do wątku...

PsychoQuest, zamknąłeś rozdział, gratuluję. Ja czuję, że mój rozdział będę zamykać jeszcze długo, dłuuuugo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne, od czasu załozenia tego tematu jeszcze z 3-4 zdozyła mnie zostawić a ja oczywiście później wróciłem, no bo w końcu staram się ją rozumieć ...

W międzyczasie i ona i ja probowaliśmy z kimś innym się spotykać ... ale i tak poleciałem do niej, kiedy tylko wykazała taką chęć ...

 

 

No i teraz znów to samo, i oczywiście definitywny koniec, jak za każdym razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego uważam,że osoby mające pewne problemy ze sobą nie powinny być razem,nie powinny wchodzić ze sobą w związek lub np. mieszkać ze sobą razem...bo zawsze zachodzi niebezpieczeństwo,że jedno z tych dwóch osób może niszczyć drugie,i odwrotnie.

I zgadzam sie i nie. Dwoje zaburzonych taplajacych sie w zaburzeniach rzeczywiscie nie powinno.. ale zaburzeni swiadomi zaburzen i pracujacy nad nimi czemu nie?

W tym wypadku

Problem jest, a już teraz raczej był, że widząc swoje problemy ze samym sobą, jakoś łagodniej patrzyłem na nią z jej problemami ....

Różnica polegała na tym, że jak mi się wydaje ja byłem krok do przodu, miałem świadomość że część problemu tkwi we mnie, ona widziała tylko winę we mnie, i oczekiwała że tylko ja zrobię coś by było lepiej ...

tylko jedna strona ma swiadomosc jazd ..wiec rzeczywiscie mala szansa zeby sie udalo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Druga strona ma swiadomosc jazd, ale juz po jazdach w sensiejak ja probuje zerwac kontakt, odizolowuje sie, to wtedy jakby zaczyna widziec swoj problem ....

Ale pozniej wszystko sie powiela, i chodz probuje tlumaczyc spokojnie, ze to juz bylo, i wiemy jakie skutki niesie, nic to nie daje, jej agresja jest tak silna wtedy ....

Nie ma wogole rozmowy ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W zaden ... PO kazdym powrocie niby widzi problemy, i mamy isc do poradni razem ale na tym sie twierdzi.

 

Z czasem ze ona juz tak ma i koniec, a kilka dni pozniej ze to znow moja wina, bo mi tylko dupy w glowie i nic wiecej.

Ostatnio anwet uslyszalem ze w sumie to nie byla w ciazy, ze mnie oklamala, i jest dumna ze sie w koncu przyznala.

Po czym dzien czy dwa pozniej, znow inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PsychoQuest, czyli jednak tylko jedna strona widzi i stara sie cos z tym robic. Tak mialam w malzenstwie i nigdy nie zwiazalabym sie z facetem ktory ma zaburzenia ale uwaza

ze on juz tak ma i koniec

to bylby jego koniec ;) Z moim mezczyzna jestem bo widzial swoje odchyly ale chcial to zmienic. I zmienil

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No pewnie kiedys do tego dojde, ze bede na tyle silny i powiem sam dosc, i stane sie obojetny.

Jak narazie, probuje zrozumiec dlaczego tak robi, ani jej nie zdradzilem, ma zal o poronienie do mnie, bo niby przeze mnie ...

Ze poklocilismy sie, leciala na mnie z rekama, i nadziala sie na moja noge, ona twierdzi ze koplem, ja nie pamietam jak to dokladnie bylo, byly emocje i nerwy ....

No i dosc czesto miedzy nami do jakis przepychanek, uzycia sily dochodzi, obustronnie...

 

Tyle ze no i koncu mnie emocje siadaja, gdy po ilus godzinach prob nawiaania normalnej rozmowy slysze tylko wyzwiska, jaki to kurwiarz i w ogole jestem ....

 

Boze jakie to wszystko jest chore ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym w takim związku na pewno nie niszczył siebie. O swój chcę walczyć bo było idealnie jak w bajce i nie rozumiem jej wątpliwości, ale jak by mi dała jeden konkretny powód albo jedno konkretne wytłumaczenie tego co się teraz w jej głowie stało że zwątpiła to bym próbował się z tym pogodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawał mi wiele, inaczej bym nie tkwił w nim.

Gdy było dobrze a naprawdę bywało i to wcale nie w mniejszości, to i było zrozumienie, i wsparcie i opiekunczosc, troska, rozmowa, sprawy lozkowe bez zarzutu a wrecz rewelacyjnie, nigdy w zadnych zwiazkow nie odczuwalem takich doznan w tej materii.

 

Niestety w jednej chwili, jakbym za chwile mial do czynienia z zupelnie inna osoba, jakbym nagle mial przed soba najwiekszego wroga.

I imie zazdrosci i jakis dziwnych schiz, ze tylko dupy mi w glowie.

Problemy ze ktos klika mi na FB itp. A skoro klika tzn. ze cos mnie laczy z ta osoba, znaleziony wlos u mnie w domu, to oznaka zdrady.

 

David023 zawsze na pcozatku jest idealnie jak w bajce, a pozniej idealnie jak w horrorze :)

 

-- 19 gru 2012, 23:07 --

 

Nadmienie ze te stosowanie wyzwisk to schemat z domu, jej mama nie przebierala w slowach, potrafila ja od najgorszych zjechac, i tak tez widze jak robi wobec mnie.

A jednoczesnie widze jak uzalezniona jest od nich, od ich opinii, chodz nie jest w domu rozumiana, wysluchana, z problemem raczej nie moze sie do nikogo wzrocic.

Do tego jakby nasz zwiazek tez ukrywa, no po takich roznych dziwnych akcjach, kiedy najpierw na mnie naopowiadala jak to ja nie leje, pozniej juz brak odwagi sie z tego wycofac.

 

I tak sie zastanawiam czy ta cala presja i to wszystko nie powoduje, ze jej latwiej jest zniszczyc ten zwiazek niz powiedziec w domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PsychoQuest, już trochę ze sobą rozmawialiśmy na ten temat w wiadomościach PW. Znasz moje zdanie w tej materii. Uważam, że sam nie uzdrowisz tej relacji, a Twoja partnerka ogranicza się tylko do obietnic bez pokrycia. Nic nie robi, by uporządkować swoje osobiste sprawy i by naprawić Wasz związek. Moim zdaniem jest bardzo niestabilna emocjonalnie i pełna sprzeczności. Wspominałeś, że raz mówi, byś odszedł, że to definitywny koniec relacji, a kiedy nie odzywasz się do niej, ona zmienia strategię działania i zaczyna dawać sygnały "wróć do mnie". Mówi A, robi B. Jest w niej wiele przeciwieństw, które mogą wynikać też z tego, że zamiast żyć dla siebie, kieruje się opinią innych, np. rodziców. Moim zdaniem powinna skorzystać z pomocy dobrego terapeuty, bo niewykluczone, że ma problemy osobowościowe (na podstawie tego, co mi pisałeś, zastanawiam się, czy nie podejrzewać osobowości chwiejnej emocjonalnie). Na dzień dzisiejszy nie widzę szans, byście tworzyli zdrową i stabilną relację. Nic nie zmieni się samo, ot tak. Obawiam się, że schemat rozstań-powrotów będzie trwał, póki żadne z Was nie znajdzie odwagi, by to przerwać albo podjąć próbę pracy nad sobą, np. na terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×