Skocz do zawartości
Nerwica.com

Terapia


Gość Monar

Rekomendowane odpowiedzi

a zapytałaś o szczegóły jego oferty dla Ciebie?

nie.

 

kurde czy to tak trudno zrozumiec, że ja chciałabym sama dojsc do czegoś w życiu?

 

-- 03 sty 2013, 22:43 --

 

Dam sobie rękę uciąć, że nigdy tak o Tobie nie pomyślał :)

A ja sobie nie dam. :?

 

-- 03 sty 2013, 22:44 --

 

jesteś wolnym człowiekiem, nikt Cię do niczego nie może zmusić, zawsze możesz kategorycznie zamknąć temat.

wtedy z terapią mogę się pożegnać. :bezradny:

 

-- 03 sty 2013, 22:45 --

 

Sad_Bumblebee, pójdziesz ze mną do Sądu? Ja muszę poinformowac ich, że matka zmieniła adres, by sprawa ta, którą zaczęłam, ruszyła... A że nie wiem, jak się za to zabrac, to może Ty byś mi pomogła??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chciałabym sama dojsc do czegoś w życiu

przyjęcie oferty wcale temu nie przeczy. Dzięki własnemu zaangażowaniu możesz awansować, albo zmienić później pracę.

Wydaje mi się, że tu w tej całej sprawie chodzi też o nauczenie Cię przyjmowania pomocy, zmianę nastawienia w stosunku do ludzi.

 

Ok, tylko jutro chyba nie dam rady, ale w przyszłym tyg. jak najbardziej. Do sądu? Nie na komisariat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że tu w tej całej sprawie chodzi też o nauczenie Cię przyjmowania pomocy

Umiem prosić o pomoc i umiem ją przyjmować, jeśli uważam to za słuszne.

Gdybym nie umiała prosić o pomoc, to nie poszłabym wgl do terapeuty... Bo po co do niego poszłam? Po pomoc.

 

-- 03 sty 2013, 22:53 --

 

Ok, tylko jutro chyba nie dam rady, ale w przyszłym tyg. jak najbardziej. Do sądu? Nie na komisariat?

Jak byli gliniarze to się pytałam ich o to, wszyscy twierdzą, że do Sądu, bo to Sąd musi wydac kolejną decyzję. Swoją drogą... Nie wiem co to za Sąd, chyba Rejonowy. :bezradny: Spoko, ja jutro też nie mogę, ale w przyszłym tygodniu chciałabym to załatwić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sad_Bumblebee, nie, raczej chyba nie...... Muszę ogarnac chociaż jeden przedmiot, mam dużo nauki, wolę zrobic to szybciej, żeby potem miec spokój.

 

-- 03 sty 2013, 23:00 --

 

Ale jak chcesz, to mogę jakoś dac radę i do Cb przyjsc, ale to powiedz na którą, ja Ci rano napiszę, czy dam radę. (planuję w nocy się pouczyć)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No mi tak na 16.00 by pasowało powiem Ci szczerze. Bo jeśli całą noc będę się uczyc, to do jakiejś 13/14 to ja pewnie spac będę. :P A zanim ruszę dupsko, to trochę minie. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przejmujcie się że są kolejki na NFZ :) na początku też miałem wizyty raz na tydzień. Później się wydłużyły raz na dwa tygodnie a teraz czasami raz na trzy tygodnie. A nawet raz jak psycholog zachorował to 4 tygodnie czekałem :)

 

Powiem szczerze byłem tak totalnie wkurzony że nie mogłem wytrzymać. Powiedziałem jej o tym jak się czuję a ona powiedziała że to normalne bo w sumie byłem w ważnym punkcie terapii (czytanie listów do rodziców) które czekały na ich odczytanie. Nawet powiedziałem jej że trochę się na nią wkurzyłem i było ok :) wiecie fajne jest to że można czasami otwarcie pogadać o swoich uczuciach i nie zostać odrzuconym. :)

 

A teraz na terapię czekam średnio dwa tygodnie. Czasami rejestruję się na dwie wizyty do przodu jak widzę że nie ma wolnych miejsc ona o tym wie i to rozumie. :) Powiedziała mi nawet że chciałaby przeprowadzać sesje co tydzień no ale niestety nie ma takiej możliwości bo ma tylu pacjentów. A jak się zwalnia miejsce to informuje o tym pacjentów przez sms którzy tego potrzebują. Powiem szczerze cieszę się że trafiłem na taką terapeutkę. :)

 

------------------------------------------------

 

 

A teraz zmagam się z poczuciem winy bo strasznie to boli i cholera nie wiem jak mam przerzucić odpowiedzialność za swoje uczucia w wieku 6 albo 14 lat na swoich rodziców. Bo ponoć nie byłem odpowiedzialny za to że jak mój ojciec się wydzierał a ja ze złości go uderzyłem że tak zrobił. Albo jak agresywnie się zachowywał w stosunku do matki to też go uderzyłem żeby przestał to robić. Nie mam zielonego pojęcia jak to zrobić i czy to jest ok. Ponoć moja złość może wynikać z tego że jak byłem mały to się tego bałem a potem nauczyłem sobie z tym radzić zamieniając strach w złość. Czy sądzicie że małe dziecko w wieku 6 lat jest odpowiedzialne za swoje zachowanie?

 

Poza tym jak cokolwiek w domu jest nie ok np. moja siostra przyjechała do domu w zeszłym miesiącu i było dwa razy większe zużycie prądu to moja matka obwinia za to mnie. Mimo że w poprzednich miesiącach tak samo użytkowałem komputer. A moja matka włączała w ostatnim miesiącu rano bojler czego wczesniej nie robiła. Zrozumiałbym jakby powiedziała no tak zdarzyło się były święta itd pieczenie ciasta zdarza się trudno trzeba zapłacić. Ale zwala całą winę na mnie w taki sposób że to mnie wkurza i boli.

 

A do tego nigdy nie rozmawiałem z rodzicami o uczuciach nawet nie pamiętam kiedy czułbym się lepszy od mojej siostry. Jeszcze jakiś rok temu przed terapią czułem konieczność pójścia do pracy i zarobieniu na dom dla siostry. To trochę chore ale jak z siostrą się w czymś nie zgadzam to moja matka przychodzi do mnie i mówi "ale Wy musicie żyć w zgodzie jest Was tylko dwoje". I zawsze mam robić to co chce moja siostra. Cokolwiek by się nie działo to mam jej pomóc.

 

I jeszcze jak chodziłem do gimnazjum było to z 7 lat temu to koledzy się ze mnie nabijali nawet miałem rozcięty łuk brwiowy i musiałem jechać na szycie. Do tego wtedy z nikim o tym nie gadałem w klasie panowała zmowa i jedna dwie osoby stanęły po mojej stronie a reszta chłopców kłamała bo to kolega z ich "paczki" mnie tak urządził. Pierwszy raz o tym rozmawiałem podczas terapii po 6 latach. I w końcu odważyłem się o tym pogadać z rodzicami i powiedzieli mi tak "Dlaczego nam tego nie powiedziałem wcześniej" nie zmartwili się tylko zwalili winę na mnie. Że sam sobie jestem winny. Niby jak miałem z nimi o tym pogadać skoro nawet się nie pytali o szczegóły? A ja nie wyobrażam sobie że przychodząc do domu miałbym powiedzieć matce: "mamo słuchaj dziś koledzy mnie pobili.".

 

Najbardziej w tym boli myśl czy rodzicom na mnie zależało? Przecież ich czyny pokazują to że miałbym żyć dla siostry i robić wszystko żeby ona miała lepiej. Że moje uczucia się nie liczą. Przez to czuję się jakby tak naprawdę rodzice mnie nie kochali. I byłem dla nich może trochę jakby niewidzialny. Próbując nieskutecznie zwrócić na siebie uwagę uderzając matkę czy też ojca w plecy albo rękę za niesłuszne oskarżenia z ich strony.

 

 

Cholera to wszystko tak bardzo boli że sprawia że małemu dziecku we mnie chce się płakać. :/ Do tej pory łatwiej mi było uwierzyć że ze mną było coś nie tak że koledzy mieli rację że jestem nieatrakcyjny, nielubiany po prostu do dupy.

 

Wiem że to zabrzmi głupio pytając się Was ale czy moi rodzice są toksyczni? Bo tak naprawdę kurcze nie są chyba żadnym z przykładów podanych w książce "Toksyczni rodzice" a ja mając 6 lat już uderzyłem ojca który się wydzierał.

 

Powiem nawet szczerze że mam ochotę się wyprowadzić z domu i do nich nigdy się nie odezwać jeśli okaże się że im tak naprawdę na mnie nie zależało. Bo po co im syn na którego nie zwracają nawet uwagi.

 

 

---------------------

Dziękuję Wa za odpowiedzi bo po prostu nie wiem czy to moja wina czy ich. Jeśli ich to uzasadniłoby to mi dlaczego czasami tak postępowałem. By zwrócono na mnie też czasami uwagę i pokazać im halo ja też tu jestem mnie też proszę szanować.

 

Sory ale gdzieś musiałem to napisać bo już nie mogę wytrzymać. ;)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się szkód fizycznych nie poniósł. To jest moje po prostu jedno z najwcześniejszych wspomnień z dzieciństwa, które pamiętam bardzo wyraźnie i dokładnie.

 

Ale wiesz czy powiedzenie że nie jestem odpowiedzialny za to że podniosłem na ojca/matkę rękę w wieku 6 lat i przerzucenie winy na rodziców za taki czyn jest w porządku? Czy to nie sprawia ze mnie gorszego człowieka? Prawda jest taka że reaguję tak tylko wtedy jak mnie niesprawiedliwie oskarżają mimo że czegoś nie zrobiłem i wiele razy muszę to udowadniać że tak jest. Albo jak oni zaczynają się wydzierać.

 

Nigdy sam z siebie nie wybuchłem złością a może po prostu to było coś co pewnego dnia oddałem rodzicom. I może postanowiłem że więcej tego nie chcę przyjąć na siebie (nieuzasadnione poczucie winy) zamieniając to na uzasadnione poczucie winy czyli uderzając rodziców. Wiem trochę pogmatwane ale chyba coś uzasadnia prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

matti2515, Ja Cię doskonale rozumiem....

Wiesz , parę dni temu mój dziewięcioletni syn powiedział do mnie, ,,Ja dla Ciebie jestem nieważny,, I był baardzo nieszczęśliwy, a chodziło o to, że miał za zadanie domowe wypisać słowa jakimi nazywał w dzieciństwie różne rzeczy, albo jak nazywała to jego młodsza siostra lub kuzynostwo. Ja pamiętałam słowa jego starszego kuzyna i młodszej siostry a jego nie .. bardzo go to zabolało i dlatego mi tak powiedział...Wtedy kiedy zaczynał mówić to ja zajmowałam się swoją karierą, nim zajmowali się inni...więc to moja wina nie jego. Dzieci nie są winni błędów rodziców. Ucieszyłam się że miał odwagę mi to powiedzieć, bo ja w dzieciństwie wszystko chowałam w sobie, zeby nie martwić chorej matki, ojciec i tak mnie nie rozumiał...

Twoje zachowanie, było tylko zwróceniem na siebie uwagi. Mój syn w wieku sześciu-siedmiu lat jak go coś ,,gryzło,, stawał się strasznie nieznośny, wszystkim dokuczał, bił siostrę, pyskował... Któregoś dnia, zamiast na niego krzyczeć i wymyślać kolejne kary usiadłam i go przytuliłam i spytałam jaki jest prawdziwy powód jego zachowania. Popłakał się i wszystko mi powiedział.Teraz już wiem co robić jak znowu zaczyna być nieznośny.

Twoi rodzice, moi zresztą też i tysiaca innych DDD nie potrafili tego. Nie potrafili mentalnie wyczuć co nas boli, my nie chcielismy ich martwić bo mięli ,,tyle na głowie,, bo ,,co dziecko może mieć za problemy,, Więc w różny sposób próbowaliśmy zwracać na siebie uwagę. Ty pięściami, ja byłam baardzo grzeczna, posłuszna i w życiu się rodzicom nie sprzeciwiłam. A też się nieźle kłócili ze sobą.( dlatego boję się awantur)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki dziewczyny :)

chyba muszę zacząć w to wierzyć skoro wszystko i wszyscy mówią że to nie była moja wina. Będzie to ciężkie ale nikt nie powiedział że terapia jest łatwa. :)

 

Kurcze muszę powiedzieć że po roku terapii zmiana myślenia o niektórych rzeczach będzie łatwiejsza. A jednak informacje i wiadomości, które zaszczepili we mnie rodzice siedzą tak głęboko że ciężko je dotknąć/zmienić. A to pewnie tym bardziej jak do jakiegoś czasu wszyscy mówili mi że to nie jest ok, a jak się spojrzy na szczegóły i zrozumie przyczynę to okazuje się że to nie była wina dziecka tylko rodziców. Ale chyba tak już jest że przerzucenie winy na rodziców jest po prostu trudne.

 

gunia76 musisz być naprawdę dobrą matką. :) Każdy rodzic popełnia błędy ale tylko prawdziwi i kochający rodzice potrafią się do nich przyznać. Tak sobie myślę że to przez to pewnie jest mi to tak ciężko to zrozumieć bo moi rodzice jak pewnie rodzice większości tutaj osób po prostu nie są zdolni do przyznania się do błędów. :/ Pewnie nie musiałbym chodzić na terapię gdybym kiedyś usłyszał z ust rodziców słowo przepraszam. No ale trudno widocznie moi rodzice nie są do tego zdolni i w końcu muszę to zrozumieć. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki dziewczyny :)

chyba muszę zacząć w to wierzyć skoro wszystko i wszyscy mówią że to nie była moja wina. Będzie to ciężkie ale nikt nie powiedział że terapia jest łatwa. :)

 

gunia76 musisz być naprawdę dobrą matką. :) Każdy rodzic popełnia błędy ale tylko prawdziwi i kochający rodzice potrafią się do nich przyznać. Tak sobie myślę że to przez to pewnie jest mi to tak ciężko to zrozumieć bo moi rodzice jak pewnie rodzice większości tutaj osób po prostu nie są zdolni do przyznania się do błędów. :/ Pewnie nie musiałbym chodzić na terapię gdybym kiedyś usłyszał z ust rodziców słowo przepraszam. No ale trudno widocznie moi rodzice nie są do tego zdolni i w końcu muszę to zrozumieć. :)

Hmm poruszyłeś właśnie to co mnie boli najbardziej... Uważam ze nie jestem dobrą matką :?

Największy mój problem , to właśnie kontakty z dziećmi. Wylądowałam na terapii z własnej woli, gdy uświadomiłam sobie, co ja robię... :cry: Ciągle wrzeszczę na dzie

ci, musztruję je, nie rozmawiam tylko rozkazuję, nawet klapsy były za co mi wstyd najwięcej ( kurde starszemu to i pasem wlałam parę razy) :zonk: Wstyd mi nawet o tym pisać. Jak mi córka parę razy przez łzy powiedziała ,,mamusiu ty mnie chyba nie kochasz,, to się opamiętałam.

Najpierw psychiatra- diagnoza stany depresyjno lękowe i nerwica, potem terapia... nawet nie wiesz jak ja się bałam iść do jednego i drugiego po pomoc... :uklon: Ale jak tylko miałam wątpliwości to mi się corka przypominała... Leki działają, terapia-zaczyna... Co z tego że się przyznaję do błędów, ze przepraszam swoje dzieci za krzyki, za to ze przeklinam, jeszcze dłuugo będzie nie tak jak ma być. Mam tylko nadzieję, że nie zjechałam im psychiki tak jak moi rodzice mi. :bezradny: A jeśli tak, to że mi to wybaczą.. No i jeszcze jedno- muszę nauczyć się z nimi rozmawiać i sprawic żeby mi na nowo zaufali. Syn ma 9 lat i jest zamknięty w sobie na maksa, nie potrafi albo boi się przyjsć do mnie z problemami. Muszę z niego wyciagać je siłą... nie tak miało wyglądać moje macieżyństwo... :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76 powiem Ci ostatnio przeglądałem mnóstwo artykułów w poszukiwaniu odpowiedzi na moje pytania. I za każdym razem znalazłem informację że w każdej sytuacji negatywne emocje mogą zostać zrównoważone poprzez okazywanie dziecku dużo miłości. Niektórym może się to wydawać głupie na pierwszy rzut oka ale po przeanalizowaniu rzeczywiście tak jest.

 

Najlepsze co możesz zrobić dla nich w tej chwili to pozwolić pomóc sobie, przez co będziesz się zmieniać a zapewniam Ciebie dzieci zauważą Twoje zmiany podejścia do życia a także do nich i z pewnością docenią. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76 powiem Ci ostatnio przeglądałem mnóstwo artykułów w poszukiwaniu odpowiedzi na moje pytania. I za każdym razem znalazłem informację że w każdej sytuacji negatywne emocje mogą zostać zrównoważone poprzez okazywanie dziecku dużo miłości. Niektórym może się to wydawać głupie na pierwszy rzut oka ale po przeanalizowaniu rzeczywiście tak jest.

 

Najlepsze co możesz zrobić dla nich w tej chwili to pozwolić pomóc sobie, przez co będziesz się zmieniać a zapewniam Ciebie dzieci zauważą Twoje zmiany podejścia do życia a także do nich i z pewnością docenią. ;)

Zmieniam siebie i Syn to zauważa. A dzisiaj idę do psychologa dziecięcego porozmawiać o dzieciach... Może one też potrzebują pomocy specjalisty,przeze mnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja córcia też znerwicowana przez swoją matkę:(. Ech, jest dla mnie najważniejsza, a pomimo tego bywa, że ją krzywdzę swoim zachowaniem. Robię to, bo nie radzę sobie ze swoim życiem. Rozmawiam o tym na terapii, ale na razie wszystko jest jeszcze takie niepoukładane:(. Zastanawiam się nad braniem leków co zasugerował terapeuta. Po to by jej nie krzywdzić. Ale boję się skutków ubocznych i liczę, że jednak jakoś jeszcze przetrwamy. W końcu z dnia na dzień jest coraz lepiej.

Chodziłam z córką również do psychologa dziecięcego, choć teraz myślę, że wizyty były bardziej mi niż jej potrzebne. Tak naprawdę to psycholog dziecięcy wysłał mnie na terapię dla dda i wskazał konkretne miejsce. Zastanawiam się czy nie iść tam jeszcze, bo chyba potrzeba mi wsparcia w wychowywaniu dziecka, takiego umocnienia, wskazania kierunku.

 

Dziś zrobiłam konkretny krok w kierunku czegoś, na co zbierałam się od kilku lat i co ma szansę odmienić moje życie... przynajmniej w mojej głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mojanati, I super :)

Ja właśnie zdecydowałam sie na leki, zeby nie krzywdzić dzieci. Prawie codziennie sie na nie wydzierałam, wpadałam w furie z byle głupoty. Odkąd biorę leki jest o niebo lepiej.Ale Syn strasznie się ode mnie odsunął, przestał mi ufać widzę ze jest w domu nieszczęśliwy. Ja juz po rozmowie z psycholog dziecięcym. Fajna kobieta mi się trafiła. Mam przyjsć z synem dopiero na początku marca, ale zawsze coś juz ruszyłam w tym temacie. Uważam, że muszę zrobić wszystko, zeby dzieci były szczęśliwe, zeby w dorosłym życiu nie miały do mnie pretensji że im skopałam dzieciństwo. A wiem ze ja mam problem ze sobą i przeze mnie one też zaczynają mieć problem..trzeba przerwać to błędne ko\ło :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia - szczera prawda. "Trzeba przerwać błędne koło". Zgadzam się z Tobą. Ja miałem wielkie problemy i opory przed pójściem na terapię i na grupę. Po roku jednak się zdecydowałem i nie żałuję tego. Jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Też robię wszystko, by przerwać to błędne koło i dać początek czemuś nowemu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×