Skocz do zawartości
Nerwica.com

matti2515

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez matti2515

  1. Leki faktycznie pomagają po jakimś miesiącu może i krócej zmniejszają się lęki (fizyczne np. nie czujesz drżenia rąk itd.). Lecz ważny jest też sposób myślenia i tu już potrzebna jest terapia bo bez niej po odstawieniu leku reakcje mogą wrócić. Poza tym jak zrobi się detoks paro genu lub innych pochodnych np. nagle się je odstawi to masz te same objawy może nawet spotęgowane.
  2. matti2515

    Terapia

    Gunia76 powiem Ci ostatnio przeglądałem mnóstwo artykułów w poszukiwaniu odpowiedzi na moje pytania. I za każdym razem znalazłem informację że w każdej sytuacji negatywne emocje mogą zostać zrównoważone poprzez okazywanie dziecku dużo miłości. Niektórym może się to wydawać głupie na pierwszy rzut oka ale po przeanalizowaniu rzeczywiście tak jest. Najlepsze co możesz zrobić dla nich w tej chwili to pozwolić pomóc sobie, przez co będziesz się zmieniać a zapewniam Ciebie dzieci zauważą Twoje zmiany podejścia do życia a także do nich i z pewnością docenią.
  3. matti2515

    Terapia

    Dzięki dziewczyny :) chyba muszę zacząć w to wierzyć skoro wszystko i wszyscy mówią że to nie była moja wina. Będzie to ciężkie ale nikt nie powiedział że terapia jest łatwa. :) Kurcze muszę powiedzieć że po roku terapii zmiana myślenia o niektórych rzeczach będzie łatwiejsza. A jednak informacje i wiadomości, które zaszczepili we mnie rodzice siedzą tak głęboko że ciężko je dotknąć/zmienić. A to pewnie tym bardziej jak do jakiegoś czasu wszyscy mówili mi że to nie jest ok, a jak się spojrzy na szczegóły i zrozumie przyczynę to okazuje się że to nie była wina dziecka tylko rodziców. Ale chyba tak już jest że przerzucenie winy na rodziców jest po prostu trudne. gunia76 musisz być naprawdę dobrą matką. :) Każdy rodzic popełnia błędy ale tylko prawdziwi i kochający rodzice potrafią się do nich przyznać. Tak sobie myślę że to przez to pewnie jest mi to tak ciężko to zrozumieć bo moi rodzice jak pewnie rodzice większości tutaj osób po prostu nie są zdolni do przyznania się do błędów. :/ Pewnie nie musiałbym chodzić na terapię gdybym kiedyś usłyszał z ust rodziców słowo przepraszam. No ale trudno widocznie moi rodzice nie są do tego zdolni i w końcu muszę to zrozumieć. :)
  4. matti2515

    Terapia

    Zgadza się szkód fizycznych nie poniósł. To jest moje po prostu jedno z najwcześniejszych wspomnień z dzieciństwa, które pamiętam bardzo wyraźnie i dokładnie. Ale wiesz czy powiedzenie że nie jestem odpowiedzialny za to że podniosłem na ojca/matkę rękę w wieku 6 lat i przerzucenie winy na rodziców za taki czyn jest w porządku? Czy to nie sprawia ze mnie gorszego człowieka? Prawda jest taka że reaguję tak tylko wtedy jak mnie niesprawiedliwie oskarżają mimo że czegoś nie zrobiłem i wiele razy muszę to udowadniać że tak jest. Albo jak oni zaczynają się wydzierać. Nigdy sam z siebie nie wybuchłem złością a może po prostu to było coś co pewnego dnia oddałem rodzicom. I może postanowiłem że więcej tego nie chcę przyjąć na siebie (nieuzasadnione poczucie winy) zamieniając to na uzasadnione poczucie winy czyli uderzając rodziców. Wiem trochę pogmatwane ale chyba coś uzasadnia prawda?
  5. matti2515

    Terapia

    Nie przejmujcie się że są kolejki na NFZ :) na początku też miałem wizyty raz na tydzień. Później się wydłużyły raz na dwa tygodnie a teraz czasami raz na trzy tygodnie. A nawet raz jak psycholog zachorował to 4 tygodnie czekałem :) Powiem szczerze byłem tak totalnie wkurzony że nie mogłem wytrzymać. Powiedziałem jej o tym jak się czuję a ona powiedziała że to normalne bo w sumie byłem w ważnym punkcie terapii (czytanie listów do rodziców) które czekały na ich odczytanie. Nawet powiedziałem jej że trochę się na nią wkurzyłem i było ok :) wiecie fajne jest to że można czasami otwarcie pogadać o swoich uczuciach i nie zostać odrzuconym. :) A teraz na terapię czekam średnio dwa tygodnie. Czasami rejestruję się na dwie wizyty do przodu jak widzę że nie ma wolnych miejsc ona o tym wie i to rozumie. :) Powiedziała mi nawet że chciałaby przeprowadzać sesje co tydzień no ale niestety nie ma takiej możliwości bo ma tylu pacjentów. A jak się zwalnia miejsce to informuje o tym pacjentów przez sms którzy tego potrzebują. Powiem szczerze cieszę się że trafiłem na taką terapeutkę. :) ------------------------------------------------ A teraz zmagam się z poczuciem winy bo strasznie to boli i cholera nie wiem jak mam przerzucić odpowiedzialność za swoje uczucia w wieku 6 albo 14 lat na swoich rodziców. Bo ponoć nie byłem odpowiedzialny za to że jak mój ojciec się wydzierał a ja ze złości go uderzyłem że tak zrobił. Albo jak agresywnie się zachowywał w stosunku do matki to też go uderzyłem żeby przestał to robić. Nie mam zielonego pojęcia jak to zrobić i czy to jest ok. Ponoć moja złość może wynikać z tego że jak byłem mały to się tego bałem a potem nauczyłem sobie z tym radzić zamieniając strach w złość. Czy sądzicie że małe dziecko w wieku 6 lat jest odpowiedzialne za swoje zachowanie? Poza tym jak cokolwiek w domu jest nie ok np. moja siostra przyjechała do domu w zeszłym miesiącu i było dwa razy większe zużycie prądu to moja matka obwinia za to mnie. Mimo że w poprzednich miesiącach tak samo użytkowałem komputer. A moja matka włączała w ostatnim miesiącu rano bojler czego wczesniej nie robiła. Zrozumiałbym jakby powiedziała no tak zdarzyło się były święta itd pieczenie ciasta zdarza się trudno trzeba zapłacić. Ale zwala całą winę na mnie w taki sposób że to mnie wkurza i boli. A do tego nigdy nie rozmawiałem z rodzicami o uczuciach nawet nie pamiętam kiedy czułbym się lepszy od mojej siostry. Jeszcze jakiś rok temu przed terapią czułem konieczność pójścia do pracy i zarobieniu na dom dla siostry. To trochę chore ale jak z siostrą się w czymś nie zgadzam to moja matka przychodzi do mnie i mówi "ale Wy musicie żyć w zgodzie jest Was tylko dwoje". I zawsze mam robić to co chce moja siostra. Cokolwiek by się nie działo to mam jej pomóc. I jeszcze jak chodziłem do gimnazjum było to z 7 lat temu to koledzy się ze mnie nabijali nawet miałem rozcięty łuk brwiowy i musiałem jechać na szycie. Do tego wtedy z nikim o tym nie gadałem w klasie panowała zmowa i jedna dwie osoby stanęły po mojej stronie a reszta chłopców kłamała bo to kolega z ich "paczki" mnie tak urządził. Pierwszy raz o tym rozmawiałem podczas terapii po 6 latach. I w końcu odważyłem się o tym pogadać z rodzicami i powiedzieli mi tak "Dlaczego nam tego nie powiedziałem wcześniej" nie zmartwili się tylko zwalili winę na mnie. Że sam sobie jestem winny. Niby jak miałem z nimi o tym pogadać skoro nawet się nie pytali o szczegóły? A ja nie wyobrażam sobie że przychodząc do domu miałbym powiedzieć matce: "mamo słuchaj dziś koledzy mnie pobili.". Najbardziej w tym boli myśl czy rodzicom na mnie zależało? Przecież ich czyny pokazują to że miałbym żyć dla siostry i robić wszystko żeby ona miała lepiej. Że moje uczucia się nie liczą. Przez to czuję się jakby tak naprawdę rodzice mnie nie kochali. I byłem dla nich może trochę jakby niewidzialny. Próbując nieskutecznie zwrócić na siebie uwagę uderzając matkę czy też ojca w plecy albo rękę za niesłuszne oskarżenia z ich strony. Cholera to wszystko tak bardzo boli że sprawia że małemu dziecku we mnie chce się płakać. :/ Do tej pory łatwiej mi było uwierzyć że ze mną było coś nie tak że koledzy mieli rację że jestem nieatrakcyjny, nielubiany po prostu do dupy. Wiem że to zabrzmi głupio pytając się Was ale czy moi rodzice są toksyczni? Bo tak naprawdę kurcze nie są chyba żadnym z przykładów podanych w książce "Toksyczni rodzice" a ja mając 6 lat już uderzyłem ojca który się wydzierał. Powiem nawet szczerze że mam ochotę się wyprowadzić z domu i do nich nigdy się nie odezwać jeśli okaże się że im tak naprawdę na mnie nie zależało. Bo po co im syn na którego nie zwracają nawet uwagi. --------------------- Dziękuję Wa za odpowiedzi bo po prostu nie wiem czy to moja wina czy ich. Jeśli ich to uzasadniłoby to mi dlaczego czasami tak postępowałem. By zwrócono na mnie też czasami uwagę i pokazać im halo ja też tu jestem mnie też proszę szanować. Sory ale gdzieś musiałem to napisać bo już nie mogę wytrzymać. Pozdrawiam
  6. matti2515

    Terapia

    Oj znam to czasami też nie potrafię utrzymać wzroku muszę spojrzeć się gdzie indziej bo nie mogę wytrzymać. Wybaczcie że walnę tego wielkiego offtopa. Ale spróbuję odpowiedzieć na pytanie z pierwszego posta. Na pierwszy rzut oka niektórym wydaje się że znają swoje problemy. Ale tak niekoniecznie musi być. Ja np. nie zdawałem sobie sprawy że z moją rodziną mogłoby być coś nie tak co prawda czułem wkurzenie na rodziców ale mówiono mi że jestem zazdrosny. Więc to wtedy zaakceptowałem. Natomiast po otworzeniu się i napisaniu listów powoli zdaję sobie z tego sprawę że jest coś nie ok. I jakoś próbuję to zrozumieć. Powiem szczerze bez profesjonalnej pomocy nie dałbym sobie z tym rady i dalej nie wiedziałbym że to nie moja wina tylko ich. Tak samo jak nie każdy trafia na książkę toksyczni rodzice. :)
×