Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zespół PSSD-dysfunkcje seksualne spowodowane zażywaniem SSRI


media

Rekomendowane odpowiedzi

To fakt ze całkowite odstawienie leków powoduje większe pssd niż w czasie brania leków. Na lekach libido jest słabe ale bez leków jest zerowe. Dla mnie puki co rozwiązaniem nadal jest branie niskich dawek ssri, takie na prawdę mikro. Efektu terapeutycznego nie ma ale jakieś tam libido jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Gregor25 napisał(a):

Witam 

przerwalem asertin ponieważ spowodował spadek libido i zaburzenia erekcji.Czekam już rok i nic czy kiedyś jeszcze będzie normalnie czy powinienem wziąćinny  antydepresant, nie ukrywam że boję sie już tych lekow.

Czyli to nie asertin zapewne jest przyczyną spadku libido, tylko zaburzenia na które nie zadziałał, a utozsamiasz to z asertinem bo akurat się zbiegło z jego stosowaniem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, DEPERS napisał(a):

Czyli to nie asertin zapewne jest przyczyną spadku libido, tylko zaburzenia na które nie zadziałał, a utozsamiasz to z asertinem bo akurat się zbiegło z jego stosowaniem

Możesz mieć rację, a może to być przewlekłe PSSD spowodowane skutkami ubocznymi leku.

 

Ogólnie temat-rzeka, wszystkie SSRI mogą mniej lub bardziej wpływać na sprawy związane z seksem, zazwyczaj negatywnie. Jest na forum sporo wątków o tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, skakunna napisał(a):

Możesz mieć rację, a może to być przewlekłe PSSD spowodowane skutkami ubocznymi leku.

 

Ogólnie temat-rzeka, wszystkie SSRI mogą mniej lub bardziej wpływać na sprawy związane z seksem, zazwyczaj negatywnie. Jest na forum sporo wątków o tym.

Na libido składa się bardzo wiele rzeczy, na pewno wysoki poziom serotoniny je obniża, ale niski też, to są kwestie indywidualne. Mi np na kombinacji wenla+trazodon+mirtazapina+cabergolina, to mało gaci nie zrywało, a kisiel w majtkach cały dzień

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,

W skrocie mam 33 lata. Zachorowalem w wieku 22 lat na depresje. Probowalem wyleczyc lekami nie dalo rady. Przepilem alkoholem- nie jest to idealne rozwiazanie ale jakies tam bylo i pomoglo w stopniu takim ze az taki zdolowany nie bylem. Nastepnie zapodawalem ssri bo balem sie nawrotu depresji . ( myslalem ze lekami podtrzymam dzialanie alko) W efekcie wiadomo ssri blokowalo orgazm ale po odstawieniu puszczalo. Raz nie puscilo....tzn troche puscilo ale lekki przedwczesny wytrysk zostal. Radzilem sobie dobrze . Niestety przez traume znowu stwierdzilem ze deprecha mi wraca ( a chyba nie wracala !) no i wzialem znowu ssri i znowu zablokowalo wytrysk. Mija narazie tydzien czasu i sie martwie czy wyrysk wroci do normy czy nie wroci. czuje sie ponadto paskudnie. 

coz pozostaje czekac. Mysle ze nie ma na to lekarstwa. a branie lekarstw moze tylko dodatkowo zaszkodzic nam bo sa to substancje ktorych dzialania nie znamy. Jesli juz warto byloby ryzykowac i cos testowac na sobie to jakies substancje zmniwjszajace serotonine chyba... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.04.2023 o 11:30, Gregor25 napisał(a):

Witam 

przerwalem asertin ponieważ spowodował spadek libido i zaburzenia erekcji.Czekam już rok i nic czy kiedyś jeszcze będzie normalnie czy powinienem wziąćinny  antydepresant, nie ukrywam że boję sie już tych lekow.

 

Spośród antydepresantów najmniejszym ryzykiem wystąpienia dysfunkcji seksualnych odznaczają się: fluwoksamina, mirtazapina, bupropion, moklobemid, trazodon, agomelatyna, mianseryna, tianeptyna, reboksetyna. 

 

Jeżeli brałeś 1 rok ten Asertin i w ten czas nie było żadnych zmian na lepsze w seksie, to powinieneś już dawno ten antydepresant zmienić. Przyjmuje się, że jeśli po 12 tygodniach brania leku psychotropowego funkcje seksualne leżą, to trzeba go odstawić i/lub zamienić na inny, niepowodujący dysfunkcji seksualnych, albo ewentualnie dodać lek, który mógłby te funkcje seksualne poprawić (spośród tych, które wymieniłem).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, MarekWawka01 napisał(a):

 

Spośród antydepresantów najmniejszym ryzykiem wystąpienia dysfunkcji seksualnych odznaczają się: fluwoksamina, mirtazapina, bupropion, moklobemid, trazodon, agomelatyna, mianseryna, tianeptyna, reboksetyna. 

 

Jeżeli brałeś 1 rok ten Asertin i w ten czas nie było żadnych zmian na lepsze w seksie, to powinieneś już dawno ten antydepresant zmienić. Przyjmuje się, że jeśli po 12 tygodniach brania leku psychotropowego funkcje seksualne leżą, to trzeba go odstawić i/lub zamienić na inny, niepowodujący dysfunkcji seksualnych, albo ewentualnie dodać lek, który mógłby te funkcje seksualne poprawić (spośród tych, które wymieniłem).

Nie no po reboksetynie to nie ma czym 🤏😂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.04.2023 o 16:23, tadeusz.chory napisał(a):

aha i żeby być precyzyjnym przedwcxesny / opozniony...ciezko go zdefiniowac. Raczej w pewien sposob prsedwczesi i w pewien opozniony.... sami zreszta wiecie o co chodzi

Masz na myśli że masturbacja opóźniony a stosunek przyspieszony?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.05.2023 o 19:52, GJ1982 napisał(a):

Masz na myśli że masturbacja opóźniony a stosunek przyspieszony?

nie. mam na mysli ten dziwny stan po ssri to znieczulenie czlonka ktore powoduje opozniony wytrysk , a zaraz niekonotrolowany czyli mozna powiedziec....przedwczesny.

Zreszta szkoda gadac co te prochy robią w glowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a dla wszystkicg ciekawych co sie stalo w moim przypadku....coz z ssri mialem do czybienia juz wczesniej i to libido zawsze mi wracalo. Tym razem nie wrocilo. Bardzo slabo czuje smak po tym escitalopramie. I moj peni jest jak to wssyscy pieknie najtrafniej okresliliscie z n i e c z u l o n y. Troche przypomina to jakby u dntysty byl i dostal prosto w grzyba....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Objawy mam od jakichś 4 miesięcy z hakiem. Moja historia jest dość groteskowa. Zoloft brałam jakieś 4- 5 lat i nie miałam żadnych zaburzeń seksualnych, moja dawka to 50 mg/dzień. Z różnych względów miałam przerwę kilkunastodniową w oczekiwaniu na receptę... rozważałam wtedy rezygnację z leczenia (moja terapia przynosiła świetne efekty, w międzyczasie pojawił się manifest beaty Pawlikowskiej w mediach...), jednak racjonalny umysł podpowiedział, że to nieodpowiedzialne bez kontaktu z psychiatrą. Gdy wróciłam do brania, w ciągu kilku- kilkunastu dni pojawiło się totalne znieczulenie genitaliów, zaburzenie podniecenia, zaburzenie przyjemności, zaburzenia orgazmu. Kiedy, nie obserwując poprawy, po ok. trzech tygodniach leki odstawiłam, wróciło libido, częściowe czucie w genitaliach i zdolność osiągania orgazmu, jednak bez przyjemności. Oszczędzając sobie szczegółów, szok i rozpacz oraz przewlekły stres, których w związku z tą sytuacją doświadczyłam, a które są pewnie udziałem wielu z nas, doprowadziły do załamania nerwowego. Nigdy niczego tak destrukcyjnego i o takim potencjale samobójczym nie przeżyłam. Skończyło się powrotem do leczenia, tym razem SNRI wenlafaksyną i Preato. 

Tu zbliżam się do pewnej kontrowersyjnej tezy o tym, że na SSRI i SNRI przy PSSD seks jest lepszy... Nie zdecydowałabym się formułować tej tezy, gdyby ona wcześniej nie wybrzmiała- moje doświadczenie dysfunkcji trwa stosunkowo krótko i brak mu szerszego kontekstu, ale w trakcie leczenia na przestrzeni ostatniego miesiąca mój orgazm przeżywam z przyjemnością, podczas gdy nie czułam jej od trzech miesięcy, a szczytowanie było tylko serią rytmicznych skurczów. Nie każdy orgazm jest taki, ale zdecydowanie większość. Pytaniem pozostaje, co za tym stoi- leki czy zmiany w czasie. Zmiana dotyczy tylko orgazmu, pozostałe dysfunkcje utrzymują się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.12.2022 o 23:24, arturop77 napisał(a):

Pytanie do osób, które radzą sobie małymi dawkami ssri. Jakie preparaty i dawki stosujecie i w jakich odstępach czasu. U mnie pomaga 12mg orivenu co trzeci dzień 

Arturop77, w kontekście Twojej tezy, że seks przy PSSD jest lepszy z SRRI niż bez, a która może budzić kontrowersje.

Nie wiem, co w moim przypadku jest czynnikiem determinujacym, leki czy upływający czas, ale daje mi to do myślenia.

Zaburzenia seksualne pojawiły się ok. 4 miesięcy temu, objawy: znieczulenie genitaliów, zaburzenia podniecenia, zaburzenia przyjemności, zaburzenia orgazmu. Załamanie nerwowe na skutek PSSD doprowadziło do wdrożenia leczenia wenlafaksyną 37,5 i Preato 100.  Na przestrzeni ostatniego miesiąca wróciło odczuwanie przyjemności z orgazmu, podczas gdy przed leczeniem była to jedynie seria skurczów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Recoveryguy

Cześć, jestem nowy na forum. To będzie długi wstępy. W czasie pandemii trafiłem do lekarza i przepisał mi brintellix a potem dołożony był bupropion. Pobrałem trochę ponad rok, odstawiłem i było wszystko w porządku - jedynie zauważyłem problem z przedwczesnym wytryskiem, ale poza tym libido bardzo wysokie i wszystko inne w porządku. Zimą tradycyjnie dla mnie pojawił się zjazd i trochę lęków, potem w styczniu miałem dość stresujący okres w życiu i w pracy i poczułem że nastrój trochę gorszy. Było trochę walki ze sobą, ale dalej funkcjonowałem w pracy i na studiach. Zacząłem się jednak bać że to może nawrót i wróciłem do konowała który mnie leczył ostatnio żeby się skonsultować i oczywiście przepisał leki a ja głupi je wziąłem - nie mając świadomości o istnieniu pssd i wierząc że ich potrzebuję oraz po poprzednich dość dobrych doświadczeniach z lekami sądząc że nie są niczym strasznym. Jak bardzo się myliłem. Próbowali na mnie sertraline a potem po złej reakcji brintellix, na który reakcja była jeszcze gorsza. Mając prawdopodobnie lekki zjazd przez stres wylądowałem na tych lekach po których dostałem myśli samobójczych, lęków i depresji takich że straciłem pracę i musiałem poddać studia zaoczne. Trafiłem do innego lekarza, pierwszego myślącego którego spotkałem i odstawił leki. Jestem 1,5 miesiąca po odstawieniu i w porównaniu z tym piekłem które miałem na "lekach" jest znacząco lepiej. Ale nadal daleko choćby do stanu sprzed wzięcia tego gówna. Mam mega nasilone lęki, ataki paniki, obniżony nastrój. Dodatkowo mega zjazd intelektualny, problemy z pamięcią, pisk w uszac. Plus generalnie dość depresyjnie, bo autentycznie życie mi się posypało i muszę próbować je układać na nowo. W międzyczasie jeszcze biorąc leki dowiedziałem się o pssd i lęki i panika były jeszcze większe. Teraz te 1,5 miesiąca bez leków zauważyłem że mam znacznie mniejsze libido, pobudzenie nie przychodzi tak łatwo jak przychodzilo, dojście zajmuje dłużej (to może niewielki plus bo już nie mam tak wczesnego wytrysku ;p). Czasem jest mały problem z uzyskaniem erekcji, ale ogólnie jeszcze nie zdarzyła się sytuacja żebym nie mógł z dziewczyną, a orgazmy są i to momentami bardzo przyjemne. Niestety jest pewien niedosyt bo przyjemność ze stosunku jest w jakiś sposób mniejsza niż wcześniej, jakby czegoś brakowało oraz nie podniecam się tak łatwo.


Teraz się zastanawiam czy mam pssd czy moje zaburzenia wynikają z mojego turbo lęku przed pssd i olbrzymiego stresu i obniżonego nastroju z tym związanymi. Jak sądzicie? A jeśli nawet to pssd to czy jest ryzyko że jeszcze się pogorszy czy powinno być tylko lepiej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Recoveryguy napisał(a):

Cześć, jestem nowy na forum. To będzie długi wstępy. W czasie pandemii trafiłem do lekarza i przepisał mi brintellix a potem dołożony był bupropion. Pobrałem trochę ponad rok, odstawiłem i było wszystko w porządku - jedynie zauważyłem problem z przedwczesnym wytryskiem, ale poza tym libido bardzo wysokie i wszystko inne w porządku. Zimą tradycyjnie dla mnie pojawił się zjazd i trochę lęków, potem w styczniu miałem dość stresujący okres w życiu i w pracy i poczułem że nastrój trochę gorszy. Było trochę walki ze sobą, ale dalej funkcjonowałem w pracy i na studiach. Zacząłem się jednak bać że to może nawrót i wróciłem do konowała który mnie leczył ostatnio żeby się skonsultować i oczywiście przepisał leki a ja głupi je wziąłem - nie mając świadomości o istnieniu pssd i wierząc że ich potrzebuję oraz po poprzednich dość dobrych doświadczeniach z lekami sądząc że nie są niczym strasznym. Jak bardzo się myliłem. Próbowali na mnie sertraline a potem po złej reakcji brintellix, na który reakcja była jeszcze gorsza. Mając prawdopodobnie lekki zjazd przez stres wylądowałem na tych lekach po których dostałem myśli samobójczych, lęków i depresji takich że straciłem pracę i musiałem poddać studia zaoczne. Trafiłem do innego lekarza, pierwszego myślącego którego spotkałem i odstawił leki. Jestem 1,5 miesiąca po odstawieniu i w porównaniu z tym piekłem które miałem na "lekach" jest znacząco lepiej. Ale nadal daleko choćby do stanu sprzed wzięcia tego gówna. Mam mega nasilone lęki, ataki paniki, obniżony nastrój. Dodatkowo mega zjazd intelektualny, problemy z pamięcią, pisk w uszac. Plus generalnie dość depresyjnie, bo autentycznie życie mi się posypało i muszę próbować je układać na nowo. W międzyczasie jeszcze biorąc leki dowiedziałem się o pssd i lęki i panika były jeszcze większe. Teraz te 1,5 miesiąca bez leków zauważyłem że mam znacznie mniejsze libido, pobudzenie nie przychodzi tak łatwo jak przychodzilo, dojście zajmuje dłużej (to może niewielki plus bo już nie mam tak wczesnego wytrysku ;p). Czasem jest mały problem z uzyskaniem erekcji, ale ogólnie jeszcze nie zdarzyła się sytuacja żebym nie mógł z dziewczyną, a orgazmy są i to momentami bardzo przyjemne. Niestety jest pewien niedosyt bo przyjemność ze stosunku jest w jakiś sposób mniejsza niż wcześniej, jakby czegoś brakowało oraz nie podniecam się tak łatwo.


Teraz się zastanawiam czy mam pssd czy moje zaburzenia wynikają z mojego turbo lęku przed pssd i olbrzymiego stresu i obniżonego nastroju z tym związanymi. Jak sądzicie? A jeśli nawet to pssd to czy jest ryzyko że jeszcze się pogorszy czy powinno być tylko lepiej?

Są konkretne kryteria diagnostyczne, jeśli chodzi o PSSD, że wspomnę tylko znieczulenie genitaliów (nie wspominając o tym, że dysfunkcje seksualne musiałyby utrzymywać się dłużej niż trzy miesiące od odstawienia). Nie piszesz, żeby u Ciebie to wystąpiło, a niemożliwym jest, żebyś to przeoczył- to bardzo, baaaardzo przykry objaw. Dlatego kwalifikowałabym Cię do grona szczęśliwców, których PSSD nie dotknęło ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Recoveryguy

Trochę mnie pocieszyłaś :). No niestety czuję że leki mi jednak odebrały w sporym stopniu libido, ale może to po prostu zespół odstawienny, bo chwiejność emocjonalna, lęki, depresyjne myśli, zawroty głowy są na porządku dziennym, brain zapsy już coraz rzadsze.

Dzisiaj odebrałem badania od endokrynologa i wygląda że coś nabruździły w hormonach. Mam LH powyżej normy i jak poczytałem jakie mogą być przyczyny to nie brzmi to fajnie. Strasznie się stałem lękowy i wrażliwy na punkcie zdrowia przez to i każda taka rzecz wywołuje olbrzymi niepokój.

 

Mega żałuję że się dałem ponownie wrobić w te leki, bo życie póki co rozjechane, stan dużo gorszy niż był kiedykolwiek i weź się teraz człowieku zbieraj, nie wiadomo czy uboki po lekach, czy już z lęku i stresu organizm wariuje. Masakra że tak przepisują te trucizny a człowiek ufa w to gadanie że mu potrzebne, że bezpieczne itp. 

Normalnie jakby lekarz komuś tak rozjechał życie jak mi to powinien iść siedzieć i odszkodowanie, a tutaj bez szans bo nic nie udowosnisz, powiedzą że się choroba zaostrzyła a leki nie mają z tym nic wspólnego, nie ich wina itp.

W czasie jak to brałem to dostałem takich myśli samobójczych, których w ogóle w życiu nie miałem, nawet w najgorszych czasach i momentami mało brakowało a by mnie tu nie było. Tragedia dla rodziny ogromna i jeszcze by było że się zabiłem bo depresja, a leki przecież bezpieczne i nikt by za to nie odpowiedział.

Ta cała psychiatria to jest jakiś ponury żart, a potem my się musimy mierzyć z tym wszystkim sami, rozwalone zdrowie, rozjechana psychika bo człowiek zaufał że oni wiedzą co robią -,-

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Recoveryguy

A mega frustrujące jest to że moi bliscy mnie mają za wariata, że się naczytałem i sobie wymyślam teraz objawy, że jestem hipochondrykiem. No trochę jestem, tylko niestety te wspaniałe psychotropy mnie takim uczyniły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×