Skocz do zawartości
Nerwica.com

Basianka

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Basianka

  1. Nie wiem, jak to kwalifikować, i co masz na myśli pisząc "wyzdrowiał", ale opisywałam mój przypadek wyżej i od tej pory są kolejne zmiany na plus. Objawy PSSD mam od marca/kwietnia tego roku- łącznie z pełnym znieczuleniem genitaliów, brakiem przyjemności ze zbliżeń i z orgazmu. Z czasem jednak moje dysfunkcje zaczęły słabnąć. Stopniowo wracały kolejne funkcje na przestrzeni kilku miesięcy. Na ten moment oceniam swój stan na ok. 80 proc dawnej sprawności. Istotna w tym kontekście informacja- w międzyczasie musiałam wrócić do leków!, a przyjemność z seksu zaczęła wracać po ok. miesiącu stosowania SNRI, które biorę do dziś.
  2. Niestety nie znam. Sama nie miałam innego wyjścia, jak trafić znów do psychiatry, choć było to ostatnie, co chciałam zrobić w tamtej sytuacji, przeraźliwie się tego bałam. Ale życie w tamtym stanie dalej nie było możliwe. Ta psychiatra nie negowała pssd, ale byłam pierwszym przypadkiem, z którym się zetknęła. Mam nadzieję, że jednak u Ciebie lepiej. Źle się czyta o niezrozumieniu ze strony Twoich bliskich. Ja w całym tym procesie załamania nerwowego i wychodzenia z niego miałam wokół bliskich, którzy byli gotowi zostawić swoje sprawy i zająć się moimi, żebym tylko miała przestrzeń na powrót do życia. Wiem, jak ważne jest mieć wsparcie w tym momencie, choć jest ogrom pracy do wykonania samemu, w tym przede wszystkim decyzja, żeby się nie poddać. Chcę Ci napisać, że wobec powikłań polekowych byłam w miejscu w którym chciałam skończyć ze swoim życiem, nie widziałam żadnej nadziei na powrót w nurt codzienności. A jednak jestem, żyję, cieszę się życiem, a z efektami ubocznymi jest lepiej niż było. Nie skreślaj siebie, szukaj dla siebie pomocy i kompetentnych, życzliwych osób- jest szansa na poprawę, choć możesz teraz tego nie widzieć.
  3. Są konkretne kryteria diagnostyczne, jeśli chodzi o PSSD, że wspomnę tylko znieczulenie genitaliów (nie wspominając o tym, że dysfunkcje seksualne musiałyby utrzymywać się dłużej niż trzy miesiące od odstawienia). Nie piszesz, żeby u Ciebie to wystąpiło, a niemożliwym jest, żebyś to przeoczył- to bardzo, baaaardzo przykry objaw. Dlatego kwalifikowałabym Cię do grona szczęśliwców, których PSSD nie dotknęło
  4. Arturop77, w kontekście Twojej tezy, że seks przy PSSD jest lepszy z SRRI niż bez, a która może budzić kontrowersje. Nie wiem, co w moim przypadku jest czynnikiem determinujacym, leki czy upływający czas, ale daje mi to do myślenia. Zaburzenia seksualne pojawiły się ok. 4 miesięcy temu, objawy: znieczulenie genitaliów, zaburzenia podniecenia, zaburzenia przyjemności, zaburzenia orgazmu. Załamanie nerwowe na skutek PSSD doprowadziło do wdrożenia leczenia wenlafaksyną 37,5 i Preato 100. Na przestrzeni ostatniego miesiąca wróciło odczuwanie przyjemności z orgazmu, podczas gdy przed leczeniem była to jedynie seria skurczów.
  5. Objawy mam od jakichś 4 miesięcy z hakiem. Moja historia jest dość groteskowa. Zoloft brałam jakieś 4- 5 lat i nie miałam żadnych zaburzeń seksualnych, moja dawka to 50 mg/dzień. Z różnych względów miałam przerwę kilkunastodniową w oczekiwaniu na receptę... rozważałam wtedy rezygnację z leczenia (moja terapia przynosiła świetne efekty, w międzyczasie pojawił się manifest beaty Pawlikowskiej w mediach...), jednak racjonalny umysł podpowiedział, że to nieodpowiedzialne bez kontaktu z psychiatrą. Gdy wróciłam do brania, w ciągu kilku- kilkunastu dni pojawiło się totalne znieczulenie genitaliów, zaburzenie podniecenia, zaburzenie przyjemności, zaburzenia orgazmu. Kiedy, nie obserwując poprawy, po ok. trzech tygodniach leki odstawiłam, wróciło libido, częściowe czucie w genitaliach i zdolność osiągania orgazmu, jednak bez przyjemności. Oszczędzając sobie szczegółów, szok i rozpacz oraz przewlekły stres, których w związku z tą sytuacją doświadczyłam, a które są pewnie udziałem wielu z nas, doprowadziły do załamania nerwowego. Nigdy niczego tak destrukcyjnego i o takim potencjale samobójczym nie przeżyłam. Skończyło się powrotem do leczenia, tym razem SNRI wenlafaksyną i Preato. Tu zbliżam się do pewnej kontrowersyjnej tezy o tym, że na SSRI i SNRI przy PSSD seks jest lepszy... Nie zdecydowałabym się formułować tej tezy, gdyby ona wcześniej nie wybrzmiała- moje doświadczenie dysfunkcji trwa stosunkowo krótko i brak mu szerszego kontekstu, ale w trakcie leczenia na przestrzeni ostatniego miesiąca mój orgazm przeżywam z przyjemnością, podczas gdy nie czułam jej od trzech miesięcy, a szczytowanie było tylko serią rytmicznych skurczów. Nie każdy orgazm jest taki, ale zdecydowanie większość. Pytaniem pozostaje, co za tym stoi- leki czy zmiany w czasie. Zmiana dotyczy tylko orgazmu, pozostałe dysfunkcje utrzymują się.
  6. Nie wiem czy wyleczeni (każdemu z nas tego życzę!), ale na pewno są następni "chorzy"- ja, i są wku*wieni. Cześć wszystkim.
×