Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zespół PSSD-dysfunkcje seksualne spowodowane zażywaniem SSRI


media

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Od 4 lat mam PSSD po escitalopramie i od tego czasu moje życie zmieniło się o 180 stopni, mozna powiedzieć, że wegetuje. Mam na tym punkcie "obsesje" i codziennie wchodzę w ten wątek oraz przeglądam PSSD forum aby zobaczyć czy ktoś się wyleczył i co mu pomogło. Kiedyś nawet sie zmobilizowałem, założyłem tutaj konto i napisałem kilka zdań. Mam prośbę, jak jest tutaj wiecej takich osób jak ja, które cierpią i tylko przeglądają te forum w nadziei, że ktoś napisze że się wyleczył o to aby ZAŁOŻYŁY KONTO I NAPISAŁY SWOJĄ HISTORIĘ ORAZ TYCH "STARYCH" FORUMOWICZÓW ABY BYLI BARDZIEJ AKTYWNI. Jest nas trochę, musimy coś z tym zrobić. Opiszę jutro szczegółowo swoją bardzo bogatą historię walki z tym gównem...a jest tego naprawdę sporo. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam taką teorię, że PSSD może być wynikiem tego że antydepresanty maja jakiś wpływ na modulację układu odpornościowego i albo on nas autoimmunologicznie atakuje, albo jest ślepy na jakieś wirusy które normalnie by blokował i warto sprawdzić czy są jakieś powiązania z tym tropem.

Autoimmunologiczne zapalenia mózgu

Badanie autoprzeciwciał przeciwneuronalnych jest stosowane w diagnostyce i różnicowaniu autoimmunizacyjnego zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego oraz neuronalnych zespołów paranowotworowych. W przypadkach autoimmunologicznego zapalenia mózgu i rdzenia kręgowego w krwi i płynie mózgowo-rdzeniowym stwierdzana jest obecność autoprzeciwciał przeciwneuronalnych skierowanych przeciwko antygenom komórek nerwowych, którymi są: kanały jonowe, receptory i białka synaptyczne (m.in. receptory pobudzające NMDA i AMPA oraz hamujące GABAb, GABAa, receptory glicynowe i dopaminergiczne) oraz białka kompleksu kanału potasowego VGKC, z wyróżnieniem składników: białek LGI1 i  CASPR2. Przeciwciała przeciwko kwasowi N-metylo-D-asparaginowemu, NMDA (ang. N-Methyl-D-Aspartate) są swoiste w stosunku do zewnątrzkomórkowego epitopu podjednostki NR1 receptora glutaminianu. Pojawiają się w surowicy chorego lub w płynie mózgowo-rdzeniowym. Reakcja autoimmunizacyjna skierowana przeciw receptorowi glutaminianu  wywołuje objawy zapalenie mózgu typu NMDA (zapalenia mózgu związanego z obecnością przeciwciał anty-NMDA(R). Schorzenie towarzyszy nowotworom, choć znaczna ilość przypadków stwierdzana jest mimo braku wykrywalnego nowotworu.  Zapaleniu układu limbicznego mózgu (odpowiedzialnego za pamięć, uczenie się, emocje) towarzyszą przeciwciała przeciwko receptorom glutaminianu (typ NMDA oraz AMPA), przeciwko kompleksowi VGKC i receptorom GABAB. W przypadku obecności przeciwciał  przeciw kanałom potasowym bramkowanym napięciem, anty-VGKC (ang. anti-voltage-gated potassium channel), charakter i objawy zapalenia zależą od specyficzności przeciwciał, choć mogą się pokrywać. U chorych na zespół Morvana, z dodatnim wynikiem dla przeciwciał anty-LGI-1, dominuje upośledzenie funkcji poznawczych i napady padaczkowe. U chorych z dodatnim wynikiem anty-CASPR2 dominuje nadreaktywność  ruchowa. Autoimmunizacyjne zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego jest odróżniane od neuronalnych zespołów paranowotworowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kutwa nawet po escitalopramie ludzie mają takie problemy. Ehhh esci chyba wmiare nowy lek. Powinni powycofywac te leki. Jedyne w czym pomagaja to troche uspokajaja, poprawiaja sen. Ja po zadnym nigdy nie doswiadczylem jakiwgos dzialania antydepresyjnego. Za dzialanie antydepresyjne mam na mysli usmiech na twarzy, energia to bycia kreatywnym i tworczym. Po zadnym nic takiego nie mialem. Kazdy z nas chetnie cofnal by sie w czasie jakby mogl. Co do leczenia sie na wlasna reke, mysle ze jakies leki bez recepty sa ok, ale uwazajcie tez co teetujecie. Skoro ssri moga skasowac libido, to inne pewnie moga tez narobic innych szkod. Wprowadzic np w dodatkowe choroby....:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, zaczynamy. W wieku 10 lat jakiś mądry lekarz przypisał mi fluoksetyne na zaburzenia lękowe, lek podziałał, brałem najmniejszą dawkę przez 6 miesięcy. W okresie leczenia pamiętam jak mówiłem mamie, że czuję sie jak we śnie (teraz wiem, ze to była derealizacja i depersonalizacja) oraz mówiłem ze śnieży mi obraz. Moja mama poszła ze mną do okulisty, po badaniach przez Panią okulistke wyszło, że wszystko jest ok. Od 10 roku życia mam śnieg optyczny przez fluoksetynę...ale prawdziwa jazda zaczęła się po odstawieniu tego magicznego leku. Zacząłem być fobikiem społecznym, dłonie i stopy był wiecznie fioletowe i spocone, pot mi lał się strumieniem po dłoniach. I tak żyłem przez całe gimnazjum i szkołę średnią. Pod koniec szkoły średniej gdzie było sporo alkoholu, który mi pomagał przy fobii społecznej i potliwości moja nerwica rosła w siłę. Zaczęły się problemy z sercem, częstoskurcze i później doszły mocne napady lęku. Powiedziałem sobie, że muszę coś z tym zrobić bo moje życie towarzyskie było bardzo upośledzone przez fobie społeczną no i te napady lękowe z częstoskurczami, które mogą zagrażać życiu mnie przerażały. Poszedłem do psychiatry i dostałem paroksetyne + alprazolam na pierwsze 3 tygodnie leczenia. Alprazolam nic mi nie dawał, paroksetyna bardzo mocno mnie odrealniała i sprawiła, że nie miałem w ogole erekcji co mnie przeraziło, fakt że wyeliminowała częstoskurcze i stany lękowe ale efekty uboczne były zerowe jeśli chodzi o fobie społeczną no i dłonie nadal były mokre 24/7. Odstawiłem, dałem sobie spokój z psychiatrą aż do kolejnych życiowych porażek związanych z fobią. Trafiłem do lekarki, która przypisała mi escitalopram, twierdziła że to najnowszy lek i najlepszy na fobie społęczną, twierdziła że skutki uboczne występują tylko w czasie leczenia i po odstawieniu będzie z nimi jeszcze lepiej. Wmawiałem sobie, że tamten lek był poprostu nietrafiony i ten mnie wyleczy, więc zacząłem kuracje. W pierwszych dniach leczenia skutki uboczne w postaci dysfunkcji seksualnych oraz dziwne bóle w okolicach 5-8 cm nad jądrami oraz mocne bóle jąder, wszystkie rzeczy jakie lubiłem do tej pory robić i sprawiały mi przyjemność stały się dla mnie obojętne, muzyka nie wzbudzała we mnie zadnych emocji, byłem jak zombie, zerowy apetyt który pozostał i dziwny skutek uboczny, którego nie jest w stanie mi wyjaśnić żaden lekarz (jak szybciej sie poruszałem po pokoju w którym był dywan na którym było dużo pasków to one zostawiały za sobą takie smugi, albo drugi przykład, moja dziewczyna miała na sobie czarną sukienkę w biały groszki to w momencie szybszego poruszania te groszki zostawiały za sobą groszki, tak jakby odbicie groszków zostawiało smugi tych groszków). Zadzwoniłem do lekarki i powiedziałem, że po 1,5 miesiaca brania tego escitalopramu nie czuje pozytywnych efektów a bardzo wiele negatywnych i czuję się jak zombie. Lekarka postanowiła odstawić lek, zrobiłem to jakoś w tydzień. Mijały tygodnie, miesiące po odstawieniu i nic się nie działo, totalna kastracja z wypraniem radości z zycia. Próbowałem z tym walczyć, jeść zdrowo, ćwiczyć (już nie było endorfin, po wysiłku fizycznym byłem jeszcze bardziej zjechany psychicznie), rzuciłem papierosy, suplementowałem się L-argininą, efekty zerowe. Po ok 4 miesiącach czekania na cud zobaczyłem w biurku fluoksetyne na którą miałem przejść po escitalopramie, pomyślałem sobie wezme ! a może coś się odblokuje co zablokował mi escitalopram. Fluoksetyne dała mi ta sama Pani doktor, twierdząc że fobie społeczną najpierw się atakuje mocnym lekiem a później przechodzi na słabszy czyli fluoksetynę. To co się stało w okolicach pierwszych dni brania przerosło mojego oczekiwania, do tej pory zaden lekarz z którym rozmawiałem nie jest w stanie mi w to uwierzyć i twierdzi że sobie to wmówiłem. Wstaje rano, piękny poranek, energia do życia, erekcja 10/10, wrażliwośc na bodźce, miałem uczucie jakby miał zaraz wybuchnąć, zacząłem się masturbować, doszedłem jakbym to robił pierwszy raz, podczas orgazmu który był przyjemny jak przed braniem leków, miałem normalną objętność nasienia. Na drugi dzień tych efektów juz nie było. Pojawiła się kastracja taka jak wcześniej + doszedł brak wytrysku (nie strzelałem tylko sperma ledwo wypływała z penisa) i oczywiście anhedonia. Pobrałem miesiąc i nic się nie zmieniło poza bardziej nasyconymi kolorami wieczorem na ulicy, odstawiłem, wróciłem do papierosów. Zacząłem dużo czytać i temat dysfunkcji seksualnych i tak dalej, zrobiłem szereg badań hormonalnych, zawsze był wystrzelony dwukrotnie kortyzol oraz prolaktyna. Pobrałem 2 tygodnie kabergoline i po tygodniu zrobiłem badania prolaktyny i kortyzolu, wyniki było bardzo dobre ale nic sie nie poprawiło w zakresie anhedonii i funkcji seksualnych. I teraz będę wymieniał całą resztę, w kwietniu 2016 trafiłem do lekarza z trójmiasta z 3 specializacjami, psychiatra, seksuolog, androlog. Lekarz powiedział, że wie co to jest pssd, że może zastosować leczenie tzw offlabel Wellbutrinem i że miał już taki przypadek młodego chłopaka z pssd ale jak się go zapytałem czy go wyleczył to troche zaczał zbaczać z tematu. Zaczałęm kuracje Wellbutrinem i po miesiącu nie było zadnych efektów, jedyne co dawał to pobudzenie, ale nie było to fajne uczucie, to była tzw nerwówka, ręce sine, znowu miałem wrażenie jakby serce miało mi wyskoczyć i tak dalej, zamiast dopaminy dawał chyba mocno po noradrenalinie, jeszcze plus był taki że jak troche poćwiczyłem to mięsnie były mocno nabrzmiałe, jak na jakis sterydach (nigdy nie brałem sterydów ani narkotyków poza pojedynczymi epizodami trawki). Kuracje przerwałem bo portfel był dużo lżejszy od Wellbutrinu a efektów seksualnych zero. Później ten sam lekarz powiedział, że jeszcze moklobemid mozna spróbować i spróbowaliśmy. Po 1,5 miesiacach braniach moklobemidu efektów również zero, nawet było jeszcze gorzej i ładnie rozwalił mi żołądek z jelitami. Do tej pory mam problemy w ukladem trawiennym ale zaden lekarz tez w to nie wierzy bo przeciez te leki nie mogą dać efektów ubocznych które się będą utrzymywać po odstawieniu...parodia. Po odstawieniu moklobemidu stwierdził że ostatnią deską ratunku będzie spróbowanie jakiegoś SSRI ale w to nie wszedłem, odmówiłem. Poźniej był buspiron brany na własną rękę ale to było "branie" przez tydzien to samo było z cyproheptedyną. Te dwa leki brałem bardzo krótki okres czasu dlatego, że moja mysl była taka "jak mają coś odblokować to to odblokują tak jak fluoksetyna w początkowym okresie brania. Niestety zero efektów. Później miałem przerwę w lekach, dałem sobie spokój i dalej wegetowałem. W wakacje 2017 postanowiłem znowu rzucić papierosy, paliłem paczke dziennie przy tych wszystkich lekach...Udało mi się rzucić dosyć szybko ale w październiku 2017 przezyłem koszmar, nie wiem czy słowa są w stanie to opisać co przezyłem i po dziś dzień trwa ale w troche mniejszym stopniu. Zaczęły się dziwne napinania i strzelania w gornym odcinku kręgosłupa oraz tyłu głowy, miałem wrażenie ze zaraz cos mi pęknie w głowie, do tej nie mogłem stać, musiałem leżeć bo miałem wrażenie ze tracę grunt, nigdy nie miałem tak potwornej somatyzacji ze stanami lękowymi, Najpierw sor, tam mogą dać tylko hydroksyzyne która nic nie dawała, później karetka, znowu prawie miałem częstoskurcze, silne napady lękowe z tą potworną somatyzacją, ale to jest dopiero początek bo tamten stan był przyjemnością do tego co zaraz opowiem, Do dobrego specjalisty trzeba trochę poczekać więc pojechałem do szpitala na izbe psychiatryczną po alprazolam żeby się nie męczy, lekarz przypisał. Brałem go ok 3 tygodni w małych dawkach, po tygodniu brania juz w ogole nie działał na napady lękowe ale pogorszył to wszystko co miałem. Moja waga spadła juz naprawdę do tragicznego punktu, wymiotowałem żółcią, pierwszy raz w zyciu pojawiły się u mnie mysli samobójcze, potworna bezsenność (nigdy nie miałem problemów ze snem) Nie mogłem zasnąć a jak zasnąłem to się budziłem o pierwszej rano, trzeciej i piątek z tym, że juz jak o piątek się obudziłem to leżałem z otwartymi oczami do ósmej i wstawałem, Mozna powiedzieć ze zaczym zasnąłem i się obudziłem to mój cały sen trwał ze 30 minut. Podczas tej bezsenności budziłem się z taką napiętą szczęką, aż mnie bolała i pobudzony, w nocy miałem dziwny lęk że juz mi nic nie jest w stanie pomóc i czarne mysli przychodzi do mojej głowy. Miałem czerwone oczy jak u królika z rana i do tej pory je mam, mam potworną depresję (nie chodzi o zaburzenie nastroju), nie mogłem skupić na niczym uwagi, leżałem ciągle w łóżku i przewracałem się z boku na bok zalany zimnym potem i najgorszy był ten ŚCISK W KLATCE PIERSIOWEJ, który mnie wykańczał, trwał od rana i o 22 delikatnie ustępował, nie bylem w stanie uzyskać erekcji ręką a jak juz jakims cudem udało mi się dojść to mó organizm nie produkował w ogole spermy ! ani kropelki. Pojechałem ledwo żywy na izbe szpitala psychiatrycznego i dostałem Relanium 5 gdzie mówiłem im, że benzodiazepiny mi to wszystko pogorszyły, nie musze pisać że po R5 było jeszcze gorzej...Trafiłem do lekarza, który był w trakcie robienia specjalizacji, stwierdził u mnie silną nerwica (pomylił silną nerwicę z silną depresją i prawdopodobnie efektem odbicia benzo) ale jak usłyszał o dysfunkcjach seksualnych i bezsennosci to przypisał mi wiadomo co, Trazodon XR 150 mg plus początkowo znowu chciał mnie karmić benzo ale odmówiłem, zamiast benzo dał mi Depakine...Trazodon pięknie unormował mi sen, ale nic pozatym nie zrobił, po miesiącu brania byłem ledwo w stanie wyjsc do sklepu, byłem tak cholernie słaby. Depakine przestałem brać po 1,5 miesiąca bo to jest mega syf. Przy wejściu na te leki miałem seks z dziewczynąi stała się dziwna rzecz, pomimo braku czucia penisa i mocnego PSSD, doszedłem w ciągu 20 sekund. Oczywiście nie zrozumcie mnie źle, Nie było zadnej poprawy, nadal penis był odłączony od mózgu i tak dalej ale poprostu w nocy dziewczyna postawiła mi ustami maszt i podczas stosunku doszedłem w jakies 20 sekund... Później oczywiście było tak jak zwykle, kastracja, zablokowany wystrysk, funkcje seksualne zerowe. Męcząc się w tym stanie w którym byłem i tym piekielnym ściskiem w klatce piersiowej postanowiłem zmienic lekarza. Nowy lekarz zaproponował wenlafaksyne ale odmówiłem ze wzgledu na to, że to przecież SNRI czy mozna powiedzieć, że SSRI, któy powoduje kastracje. Lekarz dodał mi do Trittico LIT, wmawiał mi, że to może oczyścić receptory i tak dalej ale tak naprawdę dał mi to na czarne myśli i nie powiem, pomógł. Lit brałem tydzień, ponieważ nie było zadnej poprawy jesli chodzi o depresje, miałem juz wykupioną Tianeptynę (lekarz mi dał od razu receptę gdyby Lit nie zadziałał). I powiem wam tak, Tianeptyna mi usuneła ten piekielny ścisk w klatce piersiowej, który mnie wykańczał. Lek, który był uważany za placebo mi pomógł w tym jednym aspekcie. Brałem Triticco + Tianeptyne. Po kilku miesiącach odstawiłem coaxil, próbowałem zejść z Trittico ale skończyło się to od razu powrotem nieprzespanej nocy. Od czasu wystąpienia tej prawdziwej depresji mam duze problemy z pamięcią, mam wrazenie jakby całe moje wspomnienia zostały przykryte kocem a nad kocem była mgła, kazdy poprzedni dzień jakby był wymazywany z pamięci. W maju przeszedłem na mianseryne, biorę 40 mg na noc. W czasie wchodzenia na mianserynę był jeden wieczór kiedy moja anhedonia po SSRI się wyłączyłą. Dopiero po prawie 2 miesiacach brania mianseryny moja erekcja została przywrócona (oczywiście tylko przy stymulacji fizycznej, przy stymulacji wizualnej nawet nie drgnie, penis nadal jest odłączony od mózgu oraz całę ciało jest znieczulone na bodzce dotykowe). Trazodon albo Coaxil wykosił mi libido, jest mniejsze ale jestem ciągle niezaspokojony (paradoks, ale pewnie wiecie o co mi chodzi). Robiłem mnóstwo badań w czasie tego leczenia, MRI głowy w porzadku, USG nadnerczy w porzadku, jedyne co mnie zostanawia to stale podwyzszony kortyzol, prolaktyna oraz 3 krotnie podwyzszony PROGESTERON. Ostatnie badania hormonalne robiłem ponad rok temu, poniewaz szło na to duzo pieniedzy a zaden lekarz nie był mi w stanie pomoc czy to psychiatra, seksuolog czy endokrynolog. Testosteron całkowity, Testosteron wolny, SHGB, DHAE, ACTH, LH, hormony tarczycy + przeciwciałą tarczycy były w normie. Obecnie całymi dniami leże w łóżku, nie mam apetytu, nie mam na nic siły, mam osłabione mięśnie, przy zrobieniu prostej czynności jestem cały spocony, po mianserynie wstaje ale po 11 i jestem zajechany....a powinienem budzic sie o 8 i byc wypoczętym i miec energie. Nie wiem czy nie pójśc do lekarza i nie spróbować tej wenlafaksyny bo tak się zyć nie da. Dodam ze po mianserynie moja fobia społęczna i lęki się pogorszyły mocno ale troche bardziej czuje się sobą po przebudzeniu. Z dodatkowych badań miałem robioną kolonoskopię ponieważ miałem krawienia z dolnego odcinka pokarmowego ale nic na niej nie wyszło i ponad rok temu gastroskopię z powodu dziwnego zapachu fermentacji z ust. Na badaniu lekarz powiedział, że to moze być delikatny refluks i przypisał mi inhibitory pompy protonowej i tutaj będzie DZIWNA HISTORIA. Przepraszam troche za zmianę kolejności ale historia z tym lekiem była jakoś po moklobemidzie i nie brałem wtedy zadnych leków. miałem 2 podejścia do tych leków na refluks i kazda konczyła się pogorszeniem DEPRESJI. Za kazdym razem miałem kaszel prowadzący do wymiotów, nie mogłem przestać kaszleć, bardzo mocne zamulenie, bardzo złe samopoczucie, energetyk ani kawa nie dawały rady, poprostu gapiłem się w ścianę. Za pierwszym razem myslałem, że złapałem jakąś grype jelitową ale drugie podejscie po dluzsyzm czasie było takie samo. Wyczytałem, że inhibitory pompy protonowej mogą pogłębiać silną depresje. To jest jakas masakra w jaki sposob to wszystko jest powiązane. Tabletki na refluks mogą coś takiego robić a w ulotce nic nie jest napisane o depresji. Dodam jeszcze, ze mam zespoł Gilberta (Bilirubinemie) i na pssd forum tez ludzie mają ten zespół. Może to ma jakis związek z PSSD? Ten zespół może powodować zły metabolizm niektórych leków. Duzo ludzi chorych na PSSD na ten zespół + problemy z prolaktyną, kortyzolem, progesteronem. Ale przechodząc do końca chciałbym napisać, że wątpię w 90% historii odzyskania funkcji seksualnych, Ci ludzię piszą że coś im pomogło żebyście Wy tego spróbowali i zdali im relacje. Brałem mnóstwo leków które wymieniłem i tylko jeden lek mi przywrócił wszystko o czym pisałem i tym lekiem była FLUOKSETYNA. MECHANIZM DZIAŁANIA LEKÓW SSRI/SNRI COŚ WŁĄCZA I WYŁĄCZA, I MOIM ZDANIEM JEST TO JEDYNA OPCJA WYLECZENIA SIĘ. TRUCIZNA KTÓRA NAM TO ZROBIŁA MOŻE NAS WYLECZYĆ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niezla historia trzeba przyznac. Az nie chce sie wierzyc ze to wszystko od leków. Ten kto nie sprobowal nigdy ssri pewnie nawet i nie uwierzy. Co do fluoksetyny tez mialem po niej okresowa poprawe. Ja mialem tak ze jak ja odstawialem to mialem z tydzien poprawy libido. Na prawde na niezlym poziomie sie utrzymywalo. Ale niestety naukowo ciezko to wytlumaczyc... Wydaje mi sie ze antagonizm 5ht2c to robił. Ale np mianseryna jest duzo silniejszym antagonista 5ht2c i ....nic. ja teraz mialem w planach probowac mirty badz miansy ale mysle ze jednak chyba nie warto. Mam dosc juz skutkow ubocznych od tych leków. I tez uwazam ze rozwiazania raczej nie uda sie znalezc. Normalni ludzie wezma braveran czy cos i maja wzrost libido. Niestety u nas po ssri jest kompletny bajzel w glowie i chyba najlepsze co mozna zrobic to akceptowac taki stan rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj nie chodzi o "okresową poprawe", albo po leku miałeś przywrócone funkcje seksualne i mogłeś się podniecić stymulacją wizualną, twój sprzęt był podłączony pod mózg i wszystko było jak dawniej oraz miałeś spontaniczne erekcje albo nie miałeś zadnej poprawy. Bo jeśli mamy tak określać poprawę to ja mogę powiedzieć, że po ok 2 miesiacach brania mianseryny odczuwam bardziej orgazm i mam lepszą erekcję (tylko stymulacja fizyczna), ale to nie jest zadna poprawa. Wspomagałem się sildenafilem jak nie brałem leków i mogłem odbyć stosunek, ale tylko raz, drugie podejście juz było "ciężkie". Co z tego, ze byłem w stanie mieć erekcje na jeden raz oczywiście również tylko przy stymulacji fizycznej. Ciało jest znieczulone na bodzce łącznie z genitaliami. Plus był taki, ze po sildenafilu mogłem odbyć długi stosunek i to była nowość dla mojej partnerki ale co z tego jak miałem z tego bardzo mało przyjemności  O seksie oralnym juz nie wspomne bo to jest masakra. Troche mnie zastanawia fakt, ze po mianserynie mój apetyt nadal jest zerowy i waga nie wzrasta. Ludzie piszą o bardzo dużym tyciu, potwornym apetycie i że na początku leczenia mianseryna ich zwalała z nóg a u mnie nie ma ani apetytu, przyrostu wagi i nigdy mnie nie zwaliła z nóg, nawet jak zaczynałem od 10 mg...Co do PSSD to możemy miec teorie rdzenia kręgowego, odczulenia receptorów i wiele wiele innych ale jak mi wytłumaczycie fakt, że na początku leczenia taka fluoksetyna przywróciła mi w 100% funkcje seksualne, usunęła anhedonie, zmęczenie, to były początkowe dni, przecież te leki działają dopiero po okresie kilku tygodni (dla mnie to jest bzdura, poniewaz czy to wchodziłem na paroksetyne czy inny SSRI to po 2 dniach był flak). To gówno coś włącza i wyłącza i mechanizm nie musi być wcale taki skomplikowany skoro w kilka dni zostaje wszystko przywrócone. Te leki robią burdel w neuroprzekaźnikach, kiedyś jak wziałem 20 mg hydroksyzyny to mnie ścinała z nóg, po leczeniu SSRI nawet 80 mg, które wziąłem na uczulenie mnie nie usypiało. Kiedys mogłem wypić kilka piw i się fajnie czuć (oczywiście na drugi dzień nerwica była silniejsza) a teraz jak wypije 1 piwo to moja depresja bardzo mocno się pogłębia, dochodzi ten dziwny paranoiczny lęk, śluzówki w oczach robią się suche, oczy czerwone. Nie wiem co robić z tą depresją bo plan był taki żeby leczyć się antydepresantami z poza grupy SSRI/SNRI a juz większość leków przerobiłem...Ciągle mi chodzi po głowie wenlafaksyna, może ona przywróci funkcje seksualne i zlikwiduje depresję, chociaż boje się ze może to pójść i w drugą stronę 😕

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, AnonimPSSD napisał:

Dobra, zaczynamy. W wieku 10 lat jakiś mądry lekarz przypisał mi fluoksetyne na zaburzenia lękowe, lek podziałał, brałem najmniejszą dawkę przez 6 miesięcy. W okresie leczenia pamiętam jak mówiłem mamie, że czuję sie jak we śnie (teraz wiem, ze to była derealizacja i depersonalizacja) oraz mówiłem ze śnieży mi obraz. Moja mama poszła ze mną do okulisty, po badaniach przez Panią okulistke wyszło, że wszystko jest ok. Od 10 roku życia mam śnieg optyczny przez fluoksetynę...ale prawdziwa jazda zaczęła się po odstawieniu tego magicznego leku. Zacząłem być fobikiem społecznym, dłonie i stopy był wiecznie fioletowe i spocone, pot mi lał się strumieniem po dłoniach. I tak żyłem przez całe gimnazjum i szkołę średnią.

Zajebałbym skurwysyna ( kurwę? ), ktory 10 letniemu dziecku zapisuje SSRI. No zajebałbym...

Toż takie dziecko jest bezbronne i nie jest w stanie w żaden sposób przekonać nikogo, że to gówno go rozpierdala strasznie i być może dożywotnio...

To już chyba dragi i sterydy mniejsza szkodę by wyrządziły bo są "złe" i KAŻDY dorosły zabroni brać, no ale jeżeli "lekarz" kaze brać SSRI to choćby na siłę czy poprzez dosypkę nawet coraz gorzej czującemu sie dziecku się zaaplikuje "dla jego dobra"

Zajebałbym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobno w UK jak lekarz zapisze komuś antydepresanty na zaburzenia nerwicowe to może stracić prawo do wykonywania zawodu. Mam dobrą sąsiadkę, która jest farmaceutką i mówiła mi, że realizuje pełno recept dla dzieci w wieku 12 lat ? 14lat? na antydepresanty a nawet neuroleptyki, przecież na ulotce jest nawet napisane, że nie podaje się młodzieży w wieku ponizej 18 lat, oczywiście są wyjątki jak np Anafranil, który mozna podać dziecku które się moczy w wieku 5 lat... tak jest napisane na ulotce a wszyscy wiemy jaki to jest mocny lek, porazka. W Polsce jak w lesie, lekarze nie ogarniają skutków ubocznych leków, patrzą się na Ciebie jak na typowego pacjenta z nerwicą który sobie wmawia i wszystko wyolbrzymia. Dziwi mnie fakt, że minęło tyle lat od wprowadzenia antydepresantów i jeszcze nie wiadomo do końca jak one działają, koncerty ukrywały wyniki badań na temat szkodliwości tych środków i płaciły kary w wysokości wielu milionów ale dla nich to są grosze...Co do PSSD to powinniśmy utworzyć grupe pacjentów jak na PSSD forum, lub się dołączyć i znaleźć jakiegos specjalistę, który potrafi odczytywać/zobaczyć jakies nieprawidłowości z dziedziny psychiatry w takich badaniach jak fMri, SPECT/PeT,Dat Scan. Musi być jakaś wspólna nieprawidłowość, która mogła by wyjść w tego typu badaniach. I radzę nowym przyszłym bywalcom tego forum w oszczędzaniu swojej gotówki bo chodzenie do doktora Staszka, który jest psychiatrą, seksuologiem lub endokrynologiem nic Wam nie da. Psychiatra może wam dać takie leki jak Trazodon, Wellbutrin a seksuolog będzie wam wciskał inhibitory fosfodiesterazy typu 5 czyli viagre bądź terapie Testosteronem, który prawdopodobnie będziecie mieli w normie...Jeszcze endokrynolog, który może wam zapisać w najlepszym przypadku Dostinex na zbicie prolaktyny... Nikt nic więcej nie moze zrobić bo po prostu nie ma leczenia, ba nawet 99% lekarzy nie wie co to jest PSSD.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz

Lekarz, który zapisał fluoksetynę lub jakikolwiek inny SSRI 10-latkowi to albo niedouczony konował albo, parafrazując Intela, skurwysyn lub skurwycórka na usługach firmy farmaceutycznej. Nie ma znaczenia, że to było circa 20 lat temu (strzelam, że masz, AnonimiePSSD około 30 lat - jeżeli przeczytałem Twoją historię po łebkach i nie zauważyłem, to przepraszam). Siekanie mózgu tym gównem w tak młodym wieku, kiedy mózg jest plastyczny i regularne wizyty u _dobrego_ psychologa dziecięcego są w stanie dużo wyprostować, a jednocześnie młody mózg jest dużo mniej odporny na skutki uboczne (jak i cały organizm) to zbrodnia.

Ten od paroksetyny dla 18-letniego młodzika też "dobry". Najsilniejszy i dający najwięcej skutków ubocznych ze wszystkich SSRI, których stosowanie, nota bene, przed 25 rokiem życia nosi za sobą podwyższone ryzyko.

Skoro już wtedy odczuwałeś (wtedy, czyli po pierwszej kuracji fluoksetyną) trwałe skutki uboczne, to te wszystkie leki na pewno nie pozostały bez wpływu na to, jak się teraz czujesz.

Po wielu SSRI się człowiek mocno poci, ja tak miałem i po fluoksetynie i po escitalopramie.

Jeżeli brałeś trittico i coaxil i obniżyło Ci się libido, to raczej po trittico. Coaxil nie wpływa na tę sferę.

Jeżeli lekarze, lepsi i gorsi, różnych specjalności nie wiedzą, co Ci jest, to tu też wiele nie odkryjemy. Pewne jest, że to, co zrobiono Ci, gdy byłeś dzieckiem mogło wyrządzić Ci krzywdę na całe życie. Brak słów na to. Wiem, że Eli Lilly swego czasu próbował przekonywać lekarzy, że prozac jest świetnym lekiem również dla niedomagających psychicznie dzieci, firmy od generyków mogły to też podchwycić, więc podejrzewam, że wszystko może mieć źródło w pazerności lekarza.

Edytowane przez weltschmerz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, weltschmerz napisał:

A możesz jakoś to streścić, bo nie każdy tu włada językiem Goethego? ;)

Ja tez nie znam tego głupiego języka, w google chrome tłumaczenie z wiekszosci jezyków świata nastepuje automatycznie bez wzgledu na strone na której sie znajdujemy.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz

To ja tego nie mam ustawionego (firefox), wybaczcie offtop. Nie ufam google translatorowi, to dlatego. ;)

Edytowane przez weltschmerz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszą tam że wystarczy kilkudniowe stosowanie ssri by "nabawić " sie PSSD.  Piszą ze objaw ten moze dotyczyć nawet 70% ludzi którzy stosowali ssri. PSSD może trwać miesiącami,latami,może też być nieodwracalne nawet wówczas gdy w celu jego odwrócenia zastosowano by bupropion czy inne dopaminergiki.

Istnieje hipoteza ze ssri na podstawie badań przeprowadzonych na fluoksetynie to tzw neurotoksyny reprodukcyjne tj powodują silne i szybkie zmiany w ekspresji genów niszcząc genom odpowiedzialny za szlak syntezy amin katecholowych ,pogarszają jakość nasienia ,powodują impotencje .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.08.2018 o 19:26, AnonimPSSD napisał:

Co do PSSD to powinniśmy utworzyć grupe pacjentów jak na PSSD forum, lub się dołączyć i znaleźć jakiegos specjalistę, który potrafi odczytywać/zobaczyć jakies nieprawidłowości z dziedziny psychiatry w takich badaniach jak fMri, SPECT/PeT,Dat Scan.

Bardzo sie ciesze że dołączyłeś do naszej grupy, naprawdę masz spore doświadczenie, jednocześnie ze smutkiem czyta się Twoją historię, niestety na lekarzy nie mamy co liczyć od dawna twierdzę że to jest DNO, biorą kasę za tytuł raz skończy studia i koniec święta krowa za mało zarabiają ciągle słyszę. Zgadzam się z Tobą w 100% że musi być jakaś prawidłowość, sam nawet kilka lat temu chciałem robić specta to mi powiedzieli że to badanie jest nie potrzebne nie wiele wniesie a jak chciałem zrobić mimo to koszt z tego co pamiętam ok 1k, to powiedzieli że prywatnie nie robią , czyli masz kasę chcesz zapłacić a nie masz komu, dzwoniłem gdzieś do jakiegoś ośrodka na śląsku sury za nieścisłości ale nie pamiętam szczegółów , próbowałem się kontaktować z grupą adamed oni prowadzą badania nad nowymi lekami ale cisza, można też spróbować kontaktu z

Dział Badań Przedklinicznych

Jerzy Pieczykolan
e-mail: jerzy.pieczykolan@celonpharma.com

chciałem brać udział w testach nad esketaminą tak jestem zdesperowany ale gościu milczy wiec nie pisałem nawet o pssd,

Przetestowałeś sporo leków i chwała Ci za to takich ludzi właśnie trzeba, co do mojej teorii to jest to tylko alternatywa, może a nie musi zachodzić, co do fluoksetyny to pierwszy antydepresant jaki brałem a powtarzam pssd mam po escitalopramie, inne wywoływały ale czasowe osłabienie libiodo, skoro fluo Ci pomaga spóbuj mikrodawki albo kombinacje tego ze środkami , które Ci np nie szkodzą, nie wiem może seleginina albo pramipexol, pirebydyl, z rożnych grup , może jakiś TLPD ja np dobrze toleruje rysperydon w małych dawkach nawet mnie pobudza pozytywnie, a w dużych zamula , tak że nie spisujmy środków na straty, może warto zacząć od mikrodawek jeśli środek jest za silny. Na problemy żołądkowo jelitowe pobierz bakterie probiotyczne np swanson ma kilkanaście szczepów warto, ja po antybiotykach długo się męczyłem zanim wszystko wróciło do normy. Co do gości z PSSD, fak tam jest dużo fake newesów,  goście albo maja przejściowe problemy z libido i ustępuje im samoistnie a nie że coś tam im pomogło jak to oni przypisują rożnym lekom czy środkom, albo jak piszesz wkręcają innych żeby testowali, jest to chamskie ale z drugiej strony coś wiemy na temat rożnych środków tak że trochę po trupach do celu ale jakiś tam pożytek z tego jest, chociaż nie popieram tego ale zauważam też plusy.

treść maila jaki wysłałem do grupy adamed

achc@adamed.com.pl                                                                                                   21 cze 2018 08:41

witam
Cierpię na PSSD, ma to wiele osób zażywające leki z grupy SSRI
na stronie są podane leki które rzekomo pomagają ale jakoś nikomu do tej pory nie pomogły a wiec oczekujemy na taki lek, rynek jest dozy tak w Polsce jak i za granicą, kto pierwszy opatentuje /wynajdzie na to lek ten zbierze spora kasę bo ludzi biorących ssri jest na prawdę dużo link do forum na ten temat. Wystarczy że wpiszecie "PSSD nerwica" i wyjdzie wam kolejne polskie forum.
 
Pozdrawiam i czekam na odpowiedź.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz
W dniu 29.08.2018 o 22:12, Marek77 napisał:

Piszą tam że wystarczy kilkudniowe stosowanie ssri by "nabawić " sie PSSD.  Piszą ze objaw ten moze dotyczyć nawet 70% ludzi którzy stosowali ssri. PSSD może trwać miesiącami,latami,może też być nieodwracalne nawet wówczas gdy w celu jego odwrócenia zastosowano by bupropion czy inne dopaminergiki.

Istnieje hipoteza ze ssri na podstawie badań przeprowadzonych na fluoksetynie to tzw neurotoksyny reprodukcyjne tj powodują silne i szybkie zmiany w ekspresji genów niszcząc genom odpowiedzialny za szlak syntezy amin katecholowych ,pogarszają jakość nasienia ,powodują impotencje .

Okej, ale kto stosuje SSRI przez kilka dni? Przez pierwsze 2-3 tygodnie te leki w ogóle robią więcej szkody niż pożytku, zanim wejdą na właściwe obroty, a jeśli nie wchodzą, to znaczy, że trzeba je zmienić.

Obawiam się, że jeżeli nawet dowiedziono w sposób niepodważalny bezpośredniego skutku między zażywaniem SSRI i trwałymi zaburzeniami funkcji seksualnych, to po pierwsze, tego typu leki działają bardzo różnie na różne organizmy osób, które je zażywają, a po drugie, firmom farmaceutycznym nie bardzo w smak nagłaśnianie wyników takich badań. SSRI/SNRI są tanie w produkcji i latami robiono im wizerunek pigułek szczęścia, choć osobiście sram na takie "szczęście", kiedy stajesz się kompilacją ciepłej kluchy, zombie i psychopaty bez uczuć i uważam to za lepsze tylko wtedy, kiedy nie można już ze sobą samym wytrzymać i coraz bardziej kuszą tory, sznur, most itd.

A później, za przeproszeniem, nie staje i znowu ma się ochotę pójść na tory.

Nie chcę zniechęcać do zażywania SSRI/SNRI, także starszych, mniej selektywnych leków trójpierścieniowych, bo wielu ludzi wyciągnęły z dużego bagna, jak na przykład mnie, czasami po stosunkowo krótkim stosowaniu. Natomiast przewlekłe, wieloletnie ich stosowanie przez część osób słabo świadczy o ich skuteczności, szczególnie wobec bardzo uciążliwych skutków ubocznych.

Gorzej, że z leków antydepresyjnych niebędących inhibitorami wychwytu zwrotnego serotoniny lub serotoniny i noradrenaliny, a co za tym idzie niemającymi negatywnego działania na sprawność seksualną, mamy tylko:

- valdoxan, który dla odmiany rozwala wątrobę

- coaxil, który w wielu przypadkach jest zbyt słaby

- edronax, bo to NRI i nie mam pojęcia, jak to w ogóle działa i jakie skutki za sobą niesie, zresztą w Polsce chyba prawie tego dostać się nie da i nie przy każdej depresji noradrenalina ma duże znaczenie (jak i serotonina)

- wellbutrin, który jest ku///wsko drogi

- no i MAO, ale jak to działa, też nie mam pojęcia, wiem, że wchodzi w bardzo wiele interakcji

 

i to by było na tyle.

Edytowane przez weltschmerz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klarytromycyna wykazuje takze dzialanie psychotropowe wpływając modulująco na transmisje gabaergiczna jakoś ją osłabiając co skutkuje pobudzeniem psychicznym, testowano ten antybiotyk przy narkolepsji wlasnie dlatego....

doxycyklina takze pobudza na tej samej zasadzie, mnie odmuliła od benzodiazepin. Moze macie za dużo GABA i stad te dysfunkcje sexualne? spróbojcie dać komuś sporo benzo i zapytac jak sie sex udal:D

levoxa? fluorochinolony działają też pobudzająco, są antahonistami adenozyny (podobnie jak kofeina), antagonistama gaba (stad mozliwe napady padaczkowe), i podbijają transmisje histaminergiczną która to odpowiada m.in za osiągnięcie podniecenia seksualnego

SSRI mogą obniżać odporność organizmu a przez to zwiekszac prawdopodobieństwo jakiejs infekcji.... ciekawe czemu w skutkach sertraliny jest "uczucie przeziebienia" - nawet miałem coś takiego jak popatrzyłem w swoje notatki sprzed lat gdzie notowałem co mi sie dzieje po leku który brałem, przy niektórych SSRI pisze ze moga powodować zapalenie zatok nawet.

Antybiotyki są toksynami biobójczymi, pozyskuje się je z innych mikroorganizmow które to produkują te toksyny w celu samoobrony by zabijac inne mikroorganizmy. dawka antybiotyku musi byc na tyle duza zeby zabic mikroorganizmy a przy okazji nie zabićczłowieka, który to też jest żywym bio-organizmem.

Levoxa to chemia przeciwnowotworowa w wersji "light"

 

antybiotyk przeciwgrzybiczy Nystatyna oddziaływuje w jakiś sposób na serotoninę..... czy na receptor serotoninowy https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15219865

 

Co to wszystko oznacza? Oznacza że antybiotyki/chemioterapeutyki maja właściwości psychotropowe.

Edytowane przez xanonymous

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy psychiatrzy to debile: ostatnio czytałem że pewien chłopak miał  częstoskurcze więc brał betabloker 125mg Metocard'u (metoprolol) .... z jakiegoś powodu poszedł do psychiatry a ten przepisał mu paroxetyne czyli najgorszy lek w tym wypadku i można powiedzieć przeciwwskazany bo paroksetyna nawet 5-krotnie zwiększa stężenie metoprololu we krwi (inhibicja izoenzymu CYP2D6 przez paroksetyne, izoenzym ten metabolizuje metoprolol) czyli niebezpieczna interakcja leków, czytałem jakies badanie gdzie koles wyladował w szpitalu jak brał takie polaczenie lekow z jakims zaburzeniem pracy serca ( https://en.wikipedia.org/wiki/Atrioventricular_block )  https://portal.abczdrowie.pl/pytania/jakie-leki-antydepresyjne-mozna-przyjmowac-z-metoprololem

https://www.mayoclinicproceedings.org/article/S0025-6196(11)60736-2/fulltext

Edytowane przez xanonymous

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z leków przeciwdepresyjnych o których zapomniałeś masz jeszcze mirtazapine, mianseryne,

 

inhibitory MAO blokują monoaminooksydaze, enzym rozkładający neuroprzekaxniki i przez to zwiekszają ich ilość , jest też selegilina zarejestrowana do lznoszenia objawów choroby parkinsona która w większych dawkach blokuje (oprócz MAO-B) także MAO-A

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz
W dniu 29.08.2018 o 21:35, weltschmerz napisał:

A możesz jakoś to streścić, bo nie każdy tu włada językiem Goethego? ;)

W zestawieniu z moim nickiem to powinno iść do top postów. 🙂

 

AnonimPSSD, w sprawie tych hormonów, może to jest temat nie tylko dla lekarza endokrynologa, ale też dla dietetyka? Niektóre produkty wzmagają produkcję pewnych hormonów, innych hamują. Próbowałeś konsultacji z dietetykiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×