Skocz do zawartości
Nerwica.com

DDD pełną parą :/


Sad_Bumblebee

Rekomendowane odpowiedzi

Facet jest dorosły, wie co robi, ma zdolność myślenia i analizowania, w każdej chwili może iść w drugą stronę.

 

A z czego wynika Twoje zachowanie? Boisz się zostać sama?

 

Że też dobrym, wrażliwym ludziom muszą się trafiać te cholerne choroby; nerwice, depresje etc! Nie jesteś żadna "gorsza", tylko zagubiona, jak i ja. Życiem można się cieszyć, może być fajne, ale bardzo często nie potrafię, bo lęk mnie przytłacza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może jednak Ci na nim zależy, tylko przez problemy emocjonalne, nie potrafisz tego odczuć?

Jak wygląda Wasza relacja? Spędzacie razem czas? Co robicie? Zwierzasz mu się? Jak się przy nim czujesz?

"Twój" jest w momencie jeśli jesteś w związku, jak nie, to on ze swoją wolnością może zrobić co chce, nawet jeśli na tą chwilę deklaruje że jest Twój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sad_Bumblebee, nie, nie "mój" w znaczeniu oficjalnym... Nie zrozumiesz, jesteś zbyt normalna ;) Zależy mi na nim, ale nie w ten sposób. Też nieraz myślę, że może po prostu nie potrafię już odczuwać takich rzeczy, ale raz na jakiś czas spotykam kogoś, kto sprawia, że mam motylki w brzuszku, rozmyślam o nim przed snem i wyczekuję wiadomości/spotkania i chcę i czuję i cały mój organizm mówi mi "to jest to!". A z nim nigdy tak nie miałam. Nic nie czuję przy pocałunkach, w ogóle nie mam na nie ochoty. Czas spędzamy bardzo różnie. Zależy od mojego "widzi mi się"... :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zrozumiałam w jakim sensie mówiłaś "mój":)

 

Czyli gdyby wypaliło z kimś kto powoduje motyle w brzuchu, to wtedy by poszedł w odstawkę? A że narazie nie ma nikogo konkretniejszego, to spędzasz czas z nim?

 

Powiem Ci co ja bym zrobiła: pozwoliłabym mu na utratę złudzeń. Jeśli chce, niech nawet odejdzie i pójdzie w swoją stronę. Już tak kiedyś miałam, po 6-mcach zerwałam z facetem, bo go nie kochałam i wiedziałam że to się już nie zmieni. W ten sposób zabiera się komuś możliwość bycia szczęśliwym z kimś innym, niestety. To takie bycie psem ogrodnika: sama nie wezmę, ale też nikomu nie dam.

Każda zmiana wywołuje niepokój i jest z początku trudna. Ale czułabyś się z nią lepiej, wydaje mi się, niż teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sad_Bumblebee, ale ja już z nim zrywałam :P Mam w niego rzucać kamieniami? :P

Czyli gdyby wypaliło z kimś kto powoduje motyle w brzuchu, to wtedy by poszedł w odstawkę? A że narazie nie ma nikogo konkretniejszego, to spędzasz czas z nim?

Nie do końca tak. Wciąż chętnie spędzałąbym z nim czas. Tylko pewnie mniej, bo w związku większość czasu poświęca się partnerowi... Zresztą już raz tak było, na samym początku naszej znajomości. Między nami nie iskrzyło, a kilka miesięcy później poznałam kogoś, z kim zaiskrzyło. A tamten grzecznie czekał upierając się, że już nic do mnie nie czuje.

 

Poinformowany, chyba jak na rodzinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, koniec tematu, jak wolisz:)

 

-- 12 wrz 2012, 13:01 --

 

Wczoraj była 2-ga sesja terapii grupowej. Uff, było lepiej, powoli się oswajam - pierwsze wrażenie było okropne, siedzę w grupie ludzi o których nic nie wiem, i mam mówić osobiste rzeczy o sobie? ;/ Za tydzień mam przed spotkaniem zobaczyć się z panią psycholog na terapii indywidualnej, więc się cieszę. Jednak fajnie że tam trafiłam:)

 

-- 12 wrz 2012, 13:06 --

 

Ps. Monar, dzięki Ci ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sad_Bumblebee, to w sumie mój terapeuta Ci niepotrzebny ?

Nie ma sprawy, dla mnie to przyjemność. Tam, jak czekam na Cb, mam czas dla siebie. Jest cisza i spokój, mam czas pomyśleć. Tak poważnie. Nad niektórymi sprawami ^^

 

-- 12 wrz 2012, 16:32 --

 

I wtedy nocek nie zarywam :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, taką rozmowę z panią psycholog będę mieć tylko 1 x na mc, nie wiem jak to będzie z nią wyglądać, czy będzie taka nić porozumienia jak u Ciebie i Twojego terapeuty, czy poczuję się zrozumiana. Na konsultacjach mi się wydała jakaś taka oschła...nie wiem, może czas ją gonił. Zobaczymy. Poczekam jeszcze trochę z tym zapisywaniem się do Twojej przychodni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczekam jeszcze trochę z tym zapisywaniem się do Twojej przychodni.

 

Właśnie chciałam Ci to zaproponować. Zobacz, jak będzie na wizycie z psychologiem. Potem się pomyśli. Poza tym, nic nie dzieje się bez przyczyny... Rejestracja była zamknięta, może nie Twój czas, nie te miejsce... :smile: Nie ma przypadków ! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dokładnie :P Moim przeznaczeniem był mój terapeuta. Przypomniałam sobie, jak to było dokładnie. Weszłam do ośrodka. On się mnie zapytał, jaki mam problem, ja że moja mama pije i on usiadł, ja usiadłam, pogadał ze mną, spytał się czy chcę jakiejś pomocy dla siebie, a ja, że właśnie chciałam isc do jakiegoś psychologa czy coś, on czy wolę facetkę czy faceta, że on jest psychoterapeutą właśnie... ja, że może byc on. I tak sobie o to chodzę do mojego terapeuty. Zwała. Akurat był w rejestracji. No normalnie co to, jak nie przeznaczenie moje :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sad_Bumblebee, wiem jedno. nasze wady uczą nas pokory, zatem taka nerwica chyba też. Też mam nerwicę. Jak jest awantura w domu, a ja nie odreaguję, to od razu mam ataki. Więc... Uczy mnie to tego, że nie mogę tłumic emocji, bo sobie tym szkodzę. Wszystko ma swój cel. Mój organizm mnie informuje, że źle robię... "Nie idź tą drogą" :D Następnym razem, jak będzie awantura, walnę znów w stół albo pójdę na dwór do przyjaciółki czy zrobię COKOLWIEK, by moje emocje znalazły ujście. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sad_Bumblebee, no mój tata tak samo. powiedział przy całej swojej rodzince, a raczej wykrzyczał (przekrzykiwał moje kontrargumenty), że to ja się awanturuję, że to ja wszczynam awantury!! No i cała rodzina przeciwko mnie. Jestem sama. Nikt mnie nie rozumie w tej pojebanej rodzince. Już nawet ciocia, mam takie wrażenie... Przejmują się tylko moim ojcem. I to mnie tak wkurza. Powiedziałam sobie, że już nikt na mnie nie będzie mieć żadnych haczyków. Ale to też tak nie do końca możliwe - nikt nie jest idealny. A ja tracę na zdrowiu... Bo gdy udaję kogoś innego, tłumię emocje, to zaczynają się ataki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×