Skocz do zawartości
Nerwica.com

DDD pełną parą :/


Sad_Bumblebee

Rekomendowane odpowiedzi

ja bardzo bym chciała się wyprowadzić, uwierzcie. ale też najzwyczajniej w świecie - boję się. boję się, że sobie nie poradzę, że to za szybko, że to nie mój czas. bo jednak to nie to samo co studenci sobie pójdą do akademików. ich rodzice wspierają, ja nie będę mieć żadnej pomocy. jak się wyprowadzę, to będę sama.
ech. boję się tego, że jak wyjdę z domu (co wiąże się z zamkniętymi wrotami powrotnymi), coś nie pójdzie i co wtedy? do kogo się zwrócić? :bezradny:

 

-- 29 sie 2012, 14:05 --

 

Kiya, czemu? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abbey, mam takie pytanie - czy pisanie bloga daje Ci ulgę ? coś tak jak żyletka... ? czy to nic nie daje? bo się tak zastanawiam, mogłabym tam się żalić, pisać z emocjami i nikt, by mnie za to nie karał... brzmi nieźle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, no właśnie nie poradzi... to jest grubsza sprawa... bo teraz stara się o umowę w tej pracy, co teraz na czarno robi, by móc wziąć pożyczkę na mieszkanie (35 tysi). no to będzie musiał pracować na budowie, a do kiosku kto pójdzie? zatrudnić nikogo nie może, bo nie ma takiego zysku, a nikt za 500zł nie usiądzie do pracy od 7 do 18... jedynie ja.

 

-- 29 sie 2012, 14:24 --

 

Abbey, ciekawe czy mi by to pomoglo... trza się zastanowic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, też myślę nad blogiem tylko, że bardziej skłaniałam się ku kosmetycznemu. Pisanie podobno pomaga, niekoniecznie bloga, nawet pamiętnika, nawet listów, które by miały nigdy nie zostać wysłane :)

 

By the way ale dziś pikna pogoda - normalnie ostatnie dni lata:)

 

Kiya, czemu smutasz?? Opowiadaj, co jest nie tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, Candy14 ma trochę racji. Za jakiś czas będziesz chciała wejść w związek i tworzyć swoją własną przyszłość, interesowanie się cały czas domem, tym co możesz jeszcze zrobić dla ojca, może sprawić że trudno Ci będzie prawdziwie usamodzielnić, skupić na przyszłości Twojej i Twojego związku.

Widzisz, mój chłopak ma ojca alkoholika, trochę próbowaliśmy wspólnie pomóc jego mamie, uświadomić czym jest współuzależnienie, jakie kroki trzeba podjąć itd. ale inicjatywa do niej należy, daliśmy spokój. On uważa że to jak wygląda życie jego rodziców to jest tylko i wyłącznie ich decyzja i działania, skupia się na swoim własnym życiu. Tak samo Twój tata, każdy niech powoli postara pogodzić się z tym że trzeba żyć własnym życiem i nie angażować nadmiernie dzieci w swoje problemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

On uważa że to jak wygląda życie jego rodziców to jest tylko i wyłącznie ich decyzja i działania, skupia się na swoim własnym życiu.

No i słusznie, tak powinno być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie angażować nadmiernie dzieci w swoje problemy.

to również moje problemy, powinnam pomagać, w końcu ojciec i matka utrzymują mnie.

więc muszę pomóc w kiosku, jak matka 'wyzdrowieje' to mogę się wyprowadzić.

Candy14, ale ma dzieci i chyba chociaż na mnie może liczyć, nie ? mój brat jest nie za ciekawym typem, więc chociaż ja powinnam być dobrą córką nie ? wiem, co to za role, czytałam, ale to do mnie nie pasuje, ja się nimi nie opiekuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

więc muszę pomóc w kiosku, jak matka 'wyzdrowieje' to mogę się wyprowadzić.

A co zrobisz jak nie wyzdrowieje? Bierzesz to pod uwagę?

ja się nimi nie opiekuję

sorry monia, ale ty chyba ślepa jesteś, cały czas zaprzeczasz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

więc chociaż ja powinnam być dobrą córką nie ?

Dobra corka powinna mu powiedziec "czlowieku dorosnij i zacznij cos robic ze swoim zyciem bo wiecznie cie nanczyc nie bede". To nie o to chodzi ze chcesz byc dobra corka.. raczej zrekompensowac brak dobrej zony , ktora powinna o niego dbac i wspierac. Ale tego nie da sie zastapic. Nie te role przyjelas.

Monar, Sloneczko .. przemysl to sobie. To on powinien o Ciebie dbac i Cie chronic ... Nie powinnas robic nic kosztem siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja zgadzam się z Monar. Nie popadajmy w skrajności. Jak rodzina dysfunkcyjna, to już nie można sobie nawzajem pomagać? Nie bo nie? Z tego to czytam, to u Monar głównym problemem jest matka. I brat. Więc tym bardziej ojciec i córka powinni w jakimś sensie trzymać się razem. Poza tym, jak sama zauważyła, JESZCZE z nim mieszka. Więc JESZCZE ma obowiązki. I uważam, że pomoc w takiej sytuacji jak najbardziej do tych obowiązków należy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, chciałam się Was spytać, apropo's Waszych związków, zwłaszcza osób które są DDD/DDA, jak wyglądają? Czy umiecie stawiać granice? Czy słowa partnera Was dotykają bardziej niż powinny tzn czy analizujecie? Jak się do tego odnoszą Wasi partnerzy/partnerki? Czy Was wspierają w Waszych zmaganiach z nerwicą?

Wk..urza mnie moja relacja.Same wymagania, niewiele wsparcia. Jak się kłócimy wina zawsze jest moja i to ja mam przepraszać, raptem wczoraj się zdarzyło że przytulił i przeprosił, ale to chyba 2 raz raptem. Często unosi się honorem, nie odzywa się, bo on się pierwszy nie odezwie, to ja muszę skapitulować i odezwać się pierwsza. On jest perfekcjonistą, wszystko musi być zrobione tak jak on by to zrobił, nie ma "robienia po swojemu", mówi wtedy do mnie tak że mam wrażenie że na mnie "naskakuje" on twierdzi że tylko zwraca uwagę. Ciężko mi, bo jednak mój nastrój i emocje nie są stabilne, nie przeżywał tego, więc też nie rozumie co to znaczy.

Jakoś taki wk...rw mnie dziś złapał, musiałam się wygadać:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy umiecie stawiać granice?

A co przez to rozumiesz? Mówienie, że ktoś ma czegoś nie robić, bo ci się to nie podoba? Nie podporządkowywanie się za wszelką cenę partnerowi?

Jeśli tak, to w moim przypadku umiem.

 

Czy słowa partnera Was dotykają bardziej niż powinny tzn czy analizujecie?

Tak, zawsze sobie dorabiam jakies chore insynuacje. Warto wtedy zapytać co partner ma na myśli, zamisat dorabiac złą wolę, no ale łatwo powiedziec, trudniej wykonać;)

 

Jak się do tego odnoszą Wasi partnerzy/partnerki?

Do czego?

 

Czy Was wspierają w Waszych zmaganiach z nerwicą?

Tak, ale myślę że za wiele nie mogą "zrobić",mogą jedynie cierpliwie słuchać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawsze sobie dorabiam jakies chore insynuacje. Warto wtedy zapytać co partner ma na myśli

no właśnie, ja też mam takie skłonności, a do tego jak czuję się urażona, zraniona, mam skłonności do zamykania się zamiast wyjaśniania

 

Jak się do tego odnoszą Wasi partnerzy/partnerki?

jak się odnoszą do Waszego zachowania, czy je krytykują?

 

Czy Was wspierają w Waszych zmaganiach z nerwicą?

a ja się czuję w tym samotna, bo on uważa że to mój problem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak się odnoszą do Waszego zachowania, czy je krytykują?

Mój partner nigdy nie krytykuje mojego zachowania, to raczej ja się ciągle do niego czepiam o jakieś pierdoły, które mnie drażnią.

Jak zrobię coś nie tak, to potem mu próbuję tłumaczyć dlaczego tak zrobiłam (tzn np tłumaczę że poczułam się tak i tak, bo myślałam że to i to) i przepraszam za swoje zachowanie.

 

a ja się czuję w tym samotna, bo on uważa że to mój problem

niby ma rację, ale jak jest z tobą to też jego problem

mój facet ma typowo męską cechę,że chce od razu pomagać, w sensie działania, a niewiele się da zrobić

tłumaczę, że wystarczy, że mnie wysłucha i przytuli, no ale wiadomo, że on chce coś zrobić żeby bylo lepiej; jak on się źle czuje to ja tez się pytam co moge zrobic i zazwyczaj to jest niestety nic i ogarnia mnie bezsilność, no ale jakoś trzeba sie z tym pogodzić

 

-- 05 wrz 2012, 13:38 --

 

Sad_Bumblebee, chciałam jeszcze powiedzieć, że przykro mi z powodu podejścia twojego partnera, bo wsparcie jest ważne. Tez miałam kiedyś faceta, który twierdził, że to mój problem i że to ode mnie zależy czy jestem szczęśliwa czy nie. Ok, zgadza się, często czuję się np nieszczęśliwa i nie jest to z powodu mojego faceta czy relacji z nim, tylko z powodu traum jakie przeżyłam i tego jak wpłynęły one na mnie i moje postrzeganie rzeczywistości. No, ale to brzmiało w jego ustach tak: to ty jesteś winna temu , że jesteś nieszczęśliwa, to twój problem, radź sobie sama, ja mam to w dupie. Nie jest to przyjemne uczucie jeśli ktoś na kim powinno się móc polegac mówi ci, że masz liczyć sama na siebie, tak jak przez całe swoje zycie.

Nie wiem, może chciał dobrze, może i miał rację, ale faktem jest również to że był bardzo niedojrzałym człowiekiem i ciężko było przewidzieć czy będzie można na niego liczyć skoro walił takimi tekstami.

Ja w życiu naprawdę nie miałam za wiele wsparcia i dlatego jest ono dla mnie szczególnie ważne. Nie mówię, że trzeba ciągle na kogos liczyć i popadać w skrajności w stylu, że samemu nic się nie umie zrobić, ale wydaje mi się, że bycie na maxa niezależnym i ciagłe radzenie sobie bez pomocy innych tez nie jest zdrowe.

W każdym razie chcialam powiedzieć, że wiem jak się czujesz i że cieszę się, że mam osobę, na którą mogę liczyć. Wydaje mi się, że zachowanie twojego partnera może wynikac z tego, że on nie wie co ma zrobić by bylo lepiej i może z poczucia bezsilności tak mówi, bo go to przytłacza? Jak myslisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, nie wiem, naprawdę nie wiem. Już mi mówił, że on nie wiem co zrobić i jak mi pomóc, nie wie od czego miałby zacząć. Ale jak sam sobie z czymś nie radzi to przychodzi do mnie i chce pomocy. Może ja mu po prostu na zbyt wiele pozwalam i się przyzwyczaił, że Monia jest zawsze dobra i zawsze pomoże?

Czuję, że moje poczucie własnej wartości leci na łeb na szyję. Nie pomaga mi świadomość że jak się z nim pokłócę to będą ciche dni, krytyka i zrzucanie winy na mnie. Wczoraj np jak do mnie przyszedł przeprosić, to aż się nie potrafiłam przestawić by rozmawiać normalnie, bo już się nastawiłam wewnętrznie że się nie będziemy odzywać.

Dzięki kafka za odp i zrozumienie :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już mi mówił, że on nie wiem co zrobić i jak mi pomóc, nie wie od czego miałby zacząć.

No, ale masz jakiś pomysł jak miałby ci pomóc? No bo przecież nie wyciagnie magicznej różdżki i nie sprawi że nerwica zniknie.

Może ja mu po prostu na zbyt wiele pozwalam i się przyzwyczaił, że Monia jest zawsze dobra i zawsze pomoże?

Tego nie wiem, bo nie wiem jakie macie relacje...

Czuję, że moje poczucie własnej wartości leci na łeb na szyję.

Też tak mam. A powinno się mieć poczucie wartości w sobie, a nie na zewnątrz. A ja nie umiem. Więc musze zapierdzielać jak głupia na studiach, bo nie potrafię być przeciętna; więc wkurzam się, że nie mam jeszcz epierścionka na palcu i wkurzają mnie pytania o to czy mam pracę itd Tak jakby moja wartośc od tego zależała. Nie zalezy, ale taka jest prawda że wielu ludzi tak własnie innych postrzega.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na początek mógłby postarać się bardziej wspierać, to już coś :)

Rozmawiałaś z nim o tym? Może wystarczy mu tylko powiedzieć, że potrzebujesz wsparcia? I wytłumaczyć na czym to wsparcie miałoby polegać.

A co studiujesz Kafka?

jeszcze nic:D Tak ogólnie mówiłam o sytuacji jak studiowałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może wystarczy mu tylko powiedzieć, że potrzebujesz wsparcia? I wytłumaczyć na czym to wsparcie miałoby polegać

rozmawiałam, nie dociera chyba... Czasem jak mam zły dzień i się zamykam w sobie, albo ryczę, to on potrafi się obrazić że się nie odzywam. Mimo że tłumaczyłam mu czego wtedy potrzebuję. Wtedy się czuję jeszcze gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, ale on jest DDA. to jego zachowanie też tłumaczy. postawmy się w jego sytuacji teraz... miał dziewczynę, po której ewidentnie widać, że cierpiał. i się z tym nie pogodził, bo się "wyżywa" na Tobie Monia... Nie potrafi Tobie zaufać. Jak już wspominałam na naszym spotkaniu. Związek opiera się na zaufaniu. Bez zaufania nie ma związku. A jest nieufny, bo jest dda. Moim zdaniem on też wgl powinien isc na terapię.

 

-- 06 wrz 2012, 15:26 --

 

żeby ten Wasz związek przetrwał, to wydaje mi się to koniecznością. bo chyba nie będziesz z nim z litości ?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, nie wiedzialam że jest DDA, a poza tym co z tego? Bycie DDA to właśnie forma niedojrzałości w różnych dziedzinach. Nie można tym wszystkiego usprawiedliwiać, można rozumieć, ale niekoniecznie trzeba tolerować;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×