Skocz do zawartości
Nerwica.com

DDD pełną parą :/


Sad_Bumblebee

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem na forum od jakiegoś czasu, jakoś nie odważyłam się do tej pory napisać o sobie (lęk przed oceną?). Ale mój czas nadszedł, więc trochę Was pomęczę swoją historią, cholernie potrzebuję się wygadać, poczuć się zrozumianą...

Mam nerwicę od kiedy skończyłam 11 lat, to wtedy zdarzyło mi się pierwsze załamanie nerwowe: bałam się za cokolwiek zabrać, bałam się chodzić do szkoły, bałam się swojej przyszłości, ciągle płakałam. Chodziłam za moją mamą i prosiłam ją żeby mi pomogła bo nie wiem co się dzieje. Wyprowadziło ją to z równowagi, powiedziała że nie wie jak mi pomóc i że samo przejdzie. I od tej pory zaczęły się moje samotne zmagania ze sobą. Kilka lat później lęk przeobraził się w fobię, zaczęłam brać środki farmakologiczne.

 

A teraz o przyczynach...

Wychowałam się w małej miejscowości, moi rodzice mają duże gospodarstwo. Zarówno jedno jak i drugie ma nerwicę. Ojciec jest frustratem, nie może znieść żadnego negatywnego słowa na swój temat. Gdy mój brat zaczął przejawiać samodzielność w działaniu i kreatywność, bo - notabene- chciał mu pomóc w jego pracy, ojciec gnoił go jak mógł, byleby tylko nie okazało się że nastolatek zrobił coś czy wymyślił lepiej od niego. Z drugiej strony za brak działania ojciec potrafił sprać na kwaśne jabłko, wyzywając przy tym od najgorszych. Mnie nigdy nie uderzył, bardzo to podkreślał że nigdy tego nie zrobi, ale nie miało to żadnego znaczenia dla mnie, bo i tak się go bałam. W atakach furii był nieprzewidywalny, więc czekałam aż któregoś dnia po prostu przyjdzie moja kolej.

Matka była z kolei bardzo uległa i wręcz bierna jeśli chodzi o jakieś decyzje. Z natury ciepła osoba, ale przez nerwicę też trochę zamknięta. Za cel postawiła sobie w życiu pracę fizyczną (podobnie chyba jak ojciec), wszystkie inne sprawy były mniej ważne, nie miała czasu na przejmowanie się problemami swoich dzieci, zresztą, od zawsze słyszałam - co to za problemy te twoje problemy, jak dorośniesz to zobaczysz co to jest życie. Więc nikt mi nie pomógł w momencie mojego pierwszego wspomnianego już załamania, nikt się nie przejął jak miałam problemy z cerą, problemy z samoakceptacją, nawet jak miałam fobię (w klasie maturalnej) sama musiałam znaleźć psychiatrę (kilka razy pojechała ze mną z obowiązku, ale i z wyrzutami że odciągam ją od pracy). Matka nie powiedziała o tym co się ze mną dzieje bratu i ojcu, bo to wstyd coś takiego mieć i jeszcze na psychotropy pieniądze wydawać. Ojciec jak się w końcu dowiedział to stwierdził, że jestem wariatką i ze on nie rozumie, jak mając wszystko, ubrania, jedzenie, kompletną rodzinę, można narzekać?

Zawsze porównywano nas z innymi, inni byli lepsi, pomocni, kreatywni, aktywni, a my byliśmy "nieudanymi dziećmi".

Przemoc fizyczna nie spotkała mnie ze strony ojca, ale ze strony brata. Widocznie nie radził sobie w całej tej sytuacji z ojcem, i próbował odreagować na mnie. Zamykał się ze mną w pokoju i wyładowywał fizycznie, a przede wszystkim poprzez szantaż emocjonalny i obraźliwe epitety. Matka nie reagowała, bo zajęta pracą też niewiele widziała, a jak widziała to prosiła go żeby przestał, a mi mówiła że rodzeństwa zawsze się kłócą, że ona też tak miała.

Walczyłam, wykłócałam się, wręcz biłam z bratem, mówiłam głośno jakie to wszystko chore itd. Aż w końcu matka powiedziała, żebym przestała się wykłócać bo doprowadzam do eskalacji konfliktów. A że mam super rozwinięte poczucie winy, to jej posłuchałam, i zamknęłam to wszystko w sobie. Niedługo później pojawiła się fobia. Od tej pory, z przerwami, towarzyszą mi leki.

 

Dziś mam 27 lat, nie bardzo potrafię sobie ze sobą poradzić. Brak samoakceptacji, ogromne poczucie winy - jak coś robię to boję się że zrobię źle, jak nie robię- to wyrzucam sobie że jestem leniuchem i jak tak można. Boję się ludzi i ich opinii na mój temat. Mam przekonanie że jestem brzydka (brak samoakceptacji ze względu na problemy z cerą). Mam do obrony pracę mgr, ale odkładam to od 3 lat bo boję się konfrontacji z promotorem.

 

Jestem od 2 lat w związku, niby jest dobrze, ale nie czuję się rozumiana. Pod pewnymi względami wręcz czuję się samotna. Chłopak wie o wszystkim, "nie wie jak mi pomóc". Jest mi źle ;/

 

Dzięki, że mogłam się wygadać i wyżalić. Byłoby tego dużo więcej, ale nie chcę Was zmuszać do czytania taaaaakich ilości tekstu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kafka, nie mieszkam już z rodzicami, ale nie potrafię o tym zapomnieć. Niszczy mnie to że nie potrafię się zmusić do tego cholernego spotkania z promotorem i zakończyć tego etapu. Czuję się nieudacznicą, czuję jak by te epitety, które wygłaszali moi rodzice miały potwierdzenie:( Zapisałam się na terapię grupową z NFZ, ale jeszcze trochę muszę poczekać.

 

Svara, nie stać mnie raczej na terapię dla par. Na tą chwilę nie pracuję. Zaczęłam brać Asertin, czuję się odrobinę lepiej, ale nie na tyle żeby odnaleźć się między ludźmi i znowu podjąć pracę. R. uważa że dużo rzeczy sobie wmawiam, że za bardzo analizuję. Nie wie jak mnie wesprzeć - jego słowa;/

 

Monar, dzięki. Jesteś z kuj-pom?;>

 

 

Powietrzny Kowal, dgyby nie ten lęk, który ciągle mam pod skórą analityczne myślenie super, w lęku działa na moją niekorzyść bo myślę negatywnie. Oczekuję negatywnych zdarzeń:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za cel postawiła sobie w życiu pracę fizyczną (podobnie chyba jak ojciec), wszystkie inne sprawy były mniej ważne, nie miała czasu na przejmowanie się problemami swoich dzieci, zresztą, od zawsze słyszałam - co to za problemy te twoje problemy, jak dorośniesz to zobaczysz co to jest życie. Więc nikt mi nie pomógł w momencie mojego pierwszego wspomnianego już załamania, nikt się nie przejął jak miałam problemy z cerą, problemy z samoakceptacją, nawet jak miałam fobię (w klasie maturalnej) sama musiałam znaleźć psychiatrę (kilka razy pojechała ze mną z obowiązku, ale i z wyrzutami że odciągam ją od pracy). Matka nie powiedziała o tym co się ze mną dzieje bratu i ojcu, bo to wstyd coś takiego mieć i jeszcze na psychotropy pieniądze wydawać. Ojciec jak się w końcu dowiedział to stwierdził, że jestem wariatką i ze on nie rozumie, jak mając wszystko, ubrania, jedzenie, kompletną rodzinę, można narzekać?

 

Jakbym o sobie czytała. Mamy bardzo podobny schemat. Kochana, nie martw się, łączę się w bólu :* Może nawet jeśli nie terapia dla par, to daj chociaż chłopakowi do poczytania parę książek o DDA/DDD (Może być i dla alkoholików, bo to działa bardzo podobnie) i pogadajcie o tym konkretnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapisałam się na terapię grupową z NFZ, ale jeszcze trochę muszę poczekać.

to fajnie, a długo będziesz musiała czekać? pewnie jakoś we wrześniu zaczynasz?

Svara, nie stać mnie raczej na terapię dla par.

kurde, to za to się płaci? nie ma czegoś takiego na nfz?

daj chociaż chłopakowi do poczytania parę książek o DDA/DDD

jeśli będzie chciał czyta ć, bo mój np nie ma na to czasu, a jak mu sama coś tlumaczę to nie wszystko jest w stanie zrozumieć, bo wiadomo, nie rpzeżył tego, więc nie rozumie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kafka, dłużej. Załatwiałam to niedawno, babka powiedziała - 2-3 m-ce. Apropo's terapii dla par po prostu niewiele wiem, chyba nie widziałam oferty z NFZ u siebie w mieście, ale też nie rozglądałam się konkretnie za tym. Apropo's chłopaka, chciałam żeby poczytał moje wynurzenia na forum (jestem też na jeszcze jednym) i w ten sposób poznał mnie lepiej, ale przeczytał tylko część, jakoś tak bez entuzjazmu, praktycznie bez komentarza...Wydaje mi się że z jego perspektywy jest dużo ważniejszych spraw do załatwienia/zrobienia i nie ma czasu na takie rzeczy.

Keji, DDA/DDD powinien rozumieć, bo ma ojca alkoholika. Ma też bardzo poukładaną matkę, o której spokojnie można powiedzieć że mimo wszystko dobrze wychowała jego i jego rodzeństwo. Zazdroszczę mu tego, jakie podejście ta kobieta miała do swoich obowiązków jako matka. Spróbuję mu podsunąć jakąś książkę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przeczytał tylko część, jakoś tak bez entuzjazmu, praktycznie bez komentarza

no mój tez nie chciał czytać, zaproponowałam mu żeby wszedł na forum, a on odmówił

w sumie bardziej mówiłam o tym w kontekście jego problemów, bo moim zdaniem jest ddd, no ale nie chciał

nie wiem

może boi się?

że zobaczy coś nieprzychylnego o sobie?

nie mam pojęcia

 

-- 22 sie 2012, 12:48 --

 

Zazdroszczę mu tego, jakie podejście ta kobieta miała do swoich obowiązków jako matka.

też mojemu zazdroszczę matki :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też trochę przypomina mi to moją historię... Najbardziej mi smutno z powodu tego Twojego brata, że zaczął się wyładowywać na Tobie. Jak to przeczytałam, to z jednej strony jest to dla mnie właśnie smutne, z drugiej denerwuje mnie to, że wykorzystał kogoś słabszego i zrobił dokładnie to samo, co robiono jemu :( Szkoda, że to wszystko się tak rozszerza na innych ludzi... :( A co do tego olewania Twoich spraw, kiedy byłaś dzieckiem: myślę, że dużo ludzi Cię tu rozumie. Ja też rozumiem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sad_Bumblebee, tak, jestem z Torunia :)

 

e tam nie mam chłopaka, ale wiem, jak komuś bliskiemu trudno jest wytłumaczyć, że bycie ddd, a w moim przypadku dda, jest ciężkie. że ma się takie i takie myślenie, takie i takie zachowania... ale oni myślą : to się zmień. przesadzasz.

mojemu ojcu czytałam o dda, ale on chyba nie wierzy w to, że ludzie naprawdę przez rodziców alkoholików mogą mieć problemy ze sobą. to, że powie mi "nie przejmuj się" lub "idź do swojego pokoju" nie oznacza przecież, że problemy znikają lub że się nie przejmuję... :roll:

w każdym bądź razie miejmy nadzieję, ze Twój facet to zrozumie, że zrozumie Cię choć trochę po jakiejś książce o ddd...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mojemu ojcu czytałam o dda, ale on chyba nie wierzy w to, że ludzie naprawdę przez rodziców alkoholików mogą mieć problemy ze sobą. to, że powie mi "nie przejmuj się" lub "idź do swojego pokoju" nie oznacza przecież, że problemy znikają lub że się nie przejmuję... :roll:

wiesz mi się wydaje, że on przed soba się nie chce przyznać, ze po części przyczynia się do nieszczęścia swoich dzieci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, no to jest nas 2, bo ja też z Toronto ;)

 

Apropo's ojców, próbowałam kiedyś porozmawiać delikatnie ze swoim. Tłumaczyłam, argumentowałam, mówiłam że przecież sam wie jak trudno jest gdy się ma takiego rodzica itd itp., że może powinien starać się mieć więcej cierpliwości, nie wyrzucać z siebie niekontrolowanie emocji, dla dobra swojej rodziny, której przecież jest głową...Głupia byłam wierząc że to odniesie jakikolwiek skutek. Stwierdził że zapewnił mi cudowne dzieciństwo w porównaniu z tym jakie on miał, i zaczął wrzeszczeć jak zwykle.

Próbowałam rozmawiać i z matką. Zawsze mi mówiła że to wszystko minie, że brat zmądrzeje, a ojciec już taki jest. Że ona nic nie może zrobić bo mieszkamy w małej miejscowości i wszyscy szybko by się dowiedzieli. A teraz, jak mam problemy ze sobą, kwituje że ona też ma i że każdy coś ma. Wkuuurza mnie takie gadanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DDA/DDD rodzice - czyli najczęściej osoby które wywołały nasze problemy, same musiałyby przejść terapię żeby cokolwiek zrozumieć z tego co do nich mówimy.

Zapytałam kiedyś moją matkę czemu zdecydowała się na drugie dziecko, skoro już wiedziała jaką mordęgę będzie przechodzić z ojcem (między mną a moim bratem jest 6 lat różnicy). Twierdzi, że byłam planowana. Odpowiedziała: nie wiem :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sad_Bumblebee, no, moja matka ma trójkę dzieci i tez tego nie rozumiem...

Ja to sobie zawsze tłumaczę tak: worek do bicia już był, to jeszcze potrzebna była kucharka i sprzataczka. :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też zazdroszczę terapii, bo muszę do pełnoletności czekać :( Oryginalna nastolatka ze mnie. No cóż, jedni chcą nowy model iphone'a, inni terapię psychologiczną, ach ta ludzka różnorodność 8):mrgreen:

 

Powodzenia Ci w ogóle :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×