Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak powiedzieć "Kocham Cię" ?


Gość Monar

Rekomendowane odpowiedzi

Nie chcę zakładać nowego tematu, więc napiszę to tu. To są moje myśli z ostatnich dni. Jak ktoś chce, niech sobie przeczyta.

 

Pod koniec spotkania pan Michał spytał się mnie, czy czuję przygnębienie. Odpowiedziałam, że nie, że raczej to zamyślenie. Aczkolwiek po wyjściu zrozumiałam, że jednak pan Michał miał rację. Po wyjściu nie wiem, co we mnie wstąpiło. Byłam rozzłoszczona. Nie wiem na co. Chyba na siebie... Za to, że jestem taka głupia. Chciałam umrzec. Wróciłam do domu, czułam się samotna, pocięłam się. Było jeszcze gorzej. Byłam zła na siebie, że znów to zrobiłam. Właśnie to świadczy o mojej głupocie. Jestem beznadziejna!

Czuję się jak dziecko, no powiedzmy - jak nastolatka, która wszystko wyolbrzymia, żali się innym, by zwrócic na siebie uwagę. Ja nie chcę się nad sobą użalac. Nie chce innych obarczac moimi problemami. To w końcu moje problemy, to ja muszę sobie z nimi jakoś radzic. Mam wyrzuty sumienia po spotkaniu z panem Michałem, po rozmowie z przyjaciółką. Naprawdę jestem beznadziejna... Czemu nie umiem zamknąc buzi na kłódkę?! Czemu wplątuję inne osoby w moje osobiste sprawy? Chyba nie dorosłam do życia.

Nie umiem dostosowac się do społeczeństwa. Nie potrafię normalnie funkcjonowac. Już nigdy nie będę taka jak inni, zawsze będę nienormalna. Przyjaciółka będzie traktowac mnie jak osobę niepełnosprawną, bo jestem niepełnosprawna... uczuiowo, emocjonalnie. Jestem jednym słowem - pojebana.

Postanowiłam nie wychodzic z domu. Nie czuję się już nigdzie bezpiecznie. Prócz miejsca, w którym widuję się z panem Michałem, stamtąd najchętniej bym nie wychodziła. A tak zostaję w swoim pokoju, samotna, opuszczona, nic nie znacząca. I nikt się mną nie przejmuje. Może do tego dążę? Może mam dość udawania? Może czas by rzucic to nędzne aktorstwo i zając się czymś innym. Czymś, w czym jestem dobra. Tylko w czym, no w czym jestem dobra?! Oto jest pytanie...

Nie potrafię sobie radzic z problemami, nie umiem żyć!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czemu nie umiem zamknąc buzi na kłódkę?! Czemu wplątuję inne osoby w moje osobiste sprawy? Chyba nie dorosłam do życia.

Chyba właśnie dorastasz do tego by umiec się tymi problemami dzielić, nie cofaj się więc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale mi nie jest źle dlatego, że opowiadam o złych rzeczach, tylko czuję się, jakbym raniła innych tym, co mówię. Jak mówię przyjaciółce, że chętnie bym się zabiła, to potem jest mi źle. Mam wyrzuty sumienia, że jej to powiedziałam. Ma swoje problemy. Każdy ma swoje problemy i każdy powinien zając się swoimi. A ja robię z siebie wielką ofiarę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to mówię jej, że staram się przetrwać, ale jak jest już naprawdę źle, to skupiam się na tym, że jest mi źle i faktycznie myślę o tym, że może lepiej by było beze mnie. Widać, że walczę. Ale ona tego i tak nie zrozumie. Mówi, że stara się mnie zrozumieć, ja to doceniam, ale co mi po jej staraniach. Potrzebuję osoby, która mnie zrozumie. Terapeuta. Był w takiej samej sytuacji. Jego tata pił. To mi dużo daje. Czuję się rozumiana. Ale to głupie sumienie...!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, skąd wiesz o terapeucie? Mówił ci o tym?

 

-- 14 lip 2012, 22:30 --

 

Monar, skąd wiesz o terapeucie? Mówił ci o tym?

 

-- 14 lip 2012, 22:30 --

 

Monar, skąd wiesz o terapeucie? Mówił ci o tym?

 

-- 14 lip 2012, 22:30 --

 

Monar, skąd wiesz o terapeucie? Mówił ci o tym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka tak. powiedział mi, tak jakoś też trochę go popytałam o różne rzeczy, jak już mi powiedział, że jego ojciec też pił. on sam też pił, ale z tego wyszedł. wiele przeszedł, naprawdę zajebisty terapeuta. mimo, że to tylko terapeuta, to też człowiek i jak już mówię o sobie to też wypada coś wiedzieć o osobie, z którą się mówi. od samego początku wzbudził we mnie sympatię, jakoś tak od razu się przy nim otworzyłam, nie musiał mi nawet mówić, że on też ma problemy. ;) to chyba dobrze o nim świadczy. a to, że on ma jakieś przeżycia, to wiem, że zna teorię ale również sam "praktykował" i dobrze wie, co mówi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka ale to ja gadam przecież... ale tak jakoś czasem się go zapytam z ciekawości o jego sytuację. jak on sobie poradził i takie tam... zawsze ma doświadczenie i chyba wolno mu o tym mówić, jeśli chce...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, ja po prostu staram się trzymać na dystans, o takich rzeczach mogę sobie rozmawiać na forum, a w życiu bym o to nie zapytała, bo nie chcę przekraczać granic pewnych, a do faceta to już w ogóle nie wyobrażam sobie chodzić. Po prostu każdy ma inne potrzeby i upodobania, a terapeutę trzeba sobie pod swoim kątem dobierać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no mi on pasuje, jeśli o to chodzi, to podoba mi się to, że mogę z nim tak na loozie pogadać i wgl. a co do płci... wolę z facetami gadać. lepiej się z nimi dogaduję. mój psychiatra to kobita i z nią nie umiem tak gadać, jak z tym terapeutą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka no to tak samo jak ja ostatnio się wkurzyłam, tyle, że ja nie wiem nawet na co, więc...

a Cb czym wkurzyła ?? coś czytałam, ale nie wiem, czy to o to chodziło, więc wolę się spytać. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, bo mnie ochrzaniła że poruszam temat na koniec sesji i że mi już coś mówiła, a wcale tak nie było .Pytałam sie jej o szczegóły na jakiej terapiii będę a mówiła mi wcześniej o tym jakie są rodzaje, bez tego na której będę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, skoro gadasz z terapeutą to jesteś. Na indywidualnej.

Nie wiem czy ci coś zaproponuje, ja poszłam w konkretnym celu. Możesz się go o to zapytać.

W sumie byłam chyba na 3.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wrócę do tematu.

Swoim rodzicom nie powiedziałam ze ich kocham. Może jak miałam 2-3 latka to im mówiłam, ale nie pamiętam. Potem już nie. Od nich tego też nigdy nie usłyszałam.Żałuję, że nie powiedziałam tego mamie, jak jeszcze mogła to usłyszeć...ojcu nie powiem chyba nigdy w życiu, nie potrafię, wstydzę się, nie wiem jak zareaguje,i boję się że nie zareaguje,że nie odpowie że mnie kocha, że mnie zignoruje. Nie zadowoli mnie też zdawkowe ,,ja ciebie też,, bo to takie stereotypowe,wyuczone...Mój partner też nie powie sam z siebie że mnie kocha, albo dzieci... nie potrafi,w domu go tego nie miał kto nauczyć... Okazuje uczucia gestem, przytuleniem,pomalowaniem mi kuchni :lol::lol:

Dlatego uczę swoje dzieci mówić ,,kocham cię,, Mówię im to kilka razy w tygodniu. Chcę żeby to było dla nich coś naturalnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też na tym się zastanawiałem. Niby jest ta potrzeba by powiedzieć/usłyszeć "kocham cię". Ale z drugiej strony ma się świadomość, że to mocne słowo i lepiej nie rzucać go na wiatr. Wszystko zależy od sytuacji, kto wie może jeszcze spotka mnie sytuacja, gdy będzie pasowało by powiedzieć, że kogoś kocham. Ale warto też żyć tak by werbalne sugestie nie były potrzebne. Po prostu byłoby to naturalnym faktem.

 

-- 06 lis 2012, 01:47 --

 

PS mam zamiar (może na walentynki), wyznać formę podziwu dla mojej byłej nauczycielki polskiego. Kocham Cię, ma wiele form, myślę że wdzięczność i podziw mogą być jedną z nich.

 

Spoko nie będzie serenad pod oknem. Wyślę kartkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale po co mówić werbalnie, że się kocha? Nie lepiej pokazać gestami? :)

 

-- 06 lis 2012, 01:11 --

 

Twój partener ma klasę.

No ja to rozumiem, ale brakuje mi przy przytuleniach tych słów. Ja nie mówię że codziennie mam je słyszeć, ale chociaż czasami. No bo w ciągu kilkunastu lat bycia razem usłyszałam je może kilka razy i to takie banalne ,,ja ciebie też,, albo na pytanie czy mnie kocha - yhy... A moja dusza dda nie uznaje tego jako potwierdzenie uczucia raczej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×