Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak wybaczać?


CzlowiekWmasce

Rekomendowane odpowiedzi

W moim przypadku jest dokładnie na odwrót.

Dopiero zemsta pozwala mi na zerwanie więzi emocjonalnej z winowajcą.

I mówię tu o zemście tak zdecydowanej, że odbiera winowajcy jakąkolwiek chęc eskalowania sporu....

Niewyrównany rachunek powoduje właśnie tą zbędną, niszczącą więź z delikwentem.

Intel, koncepcja ciekawa, ale nie wyobrażam sobie tej teorii w realu .... nie żyjemy na Dzikim zachodzie, żeby brać sprawiedliwość w swoje ręce... bo sami popadniemy w tarapaty.

Oczywiście można sie uprzeć i samemu realizować prawo dżungli, mniej lub bardziej subtelnie. Przypomina mi sie bodajże ostatnia część "Ojca chrzestnego" . W skrócie : Al Pacino stracił na wojnie z wrogami całą rodzinę. Żone odepchnął od siebie, bo usunęła ciążę, jednego brata sam zabił, bo ten był nielojalny.... w ostatniej scenie zostaje sam.

Całkowicie samotny - tak kończą ludzie, którzy nie potrafią wybaczać ani akceptować błedów innych.

 

 

Twoja koncepcja jest bardzo..........ludzka i ze wszech miar prawidłowa..

Jednak w moim przypadku jest nie do przyjęcia.

Kilkukrotnie sprawdziłem swoje przekonania w praktyce-daje mi to nieopisaną ulgę.

Poczucie definitywnego zamknięcia pewnego rozdziału w życiu- tego mi nigdy nie da i nie dawało wybaczanie.

Tylko domykając zemstę czuję się spełniony.

Fakt-z każdą zrealizowaną zemstą tracę kawalek człowieczeństwa.

Lecz mój los został już dawno zdeterminowany poprzez kompletnie stracone dzieciństwo, młodośc w nędzy oraz dorosłośc w chorobie.

Nie zamierzam się zmieniać bez względu na konsekwencje.

I jeszcze jedno-coraz mniej krzywd mi wyrządzają. Boją się zemsty. Wolą odpuszczać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Otóż z tego co pisałem wcześniej. To udało mi się odbyć rozmowę z oprawcami z dzieciństwa bez tego nie poszedł bym do przodu teraz czuję się wolny, ponieważ wszystko postawiłem jasno w obecnym życiu i w przeszłości. Szczera rozmowa pomogła mi zrozumieć dlaczego działo się kiedyś tak, a nie inaczej. Rozumiem to co działo się w głowach moich oprawców i to ode mnie zależało czy to pojmę czy też nie.

 

Intel, wspominałeś coś o kryminalistach? Większość z nich to zwierzęta ludzie przedstawiający najniższy pułap mentalności ludzkiej.

Pokazujesz właśnie ich obraz w swoim zachowaniu. Kryminaliści dopuszczają się do takich zachowań jakie wymieniłeś, a dlaczego? Ponieważ robili to z zemsty, a dzięki temu pierdzą w celi, a to, że są socjopatami to lubią zmyślać i wkręcać filmy, więc nie wierze w połowę słów człowieka, który odpierdział jakiś wyrok. Myślisz, że życie polega na tym jak warczysz i jak bardzo pokazujesz swoją siłę po przez zemstę? To się zastanów nad sobą co musiałbyś zrobić, aby nie mścić się? Skoro się mścisz to muszą Ciebie krzywdzić! Czyż nie? Bądź na tyle inteligenty, aby nie dopuszczać do tych krzywd, bo skoro się mścisz to jesteś ofiarą. Ofiara może wybrać opcję wybaczyć lub się zemścić. Weź jeszcze jeden fakt pod uwagę, że kiedyś życie wyważy Ci szalkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak już prawiłem wcześniej -każdy ma swój sposób na radzenie sobie z krzywdami.

Mój jest skuteczny.Dla mnie.

Czas pokaże kto z Nas w przyszłości będzie mniej krzywdzony:

-Ty roztaczając wokół siebie aurę wybaczania , które zachęca hipotetycznych winowajców do czynienia dalszych krzywd z powodu poczucia bezkarności...

-czy Ja , wściekły pies , ktorego dla świetego spokoju lepiej nie drażnić i obchodzić szerokim łukiem.

Skurwieli jest więcej niż ludzi empatycznych. Jak myślisz kogo wolą wybierać na swoje ofiary?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ha.

Mi życie "dojebało" i to groźnie.

CHAD,upadek, areszt, ciężki wyrok na karku.

Co może mi bardziej "dojebać"?

Chyba nie ma już takiej rzeczy.Rak? Rak to byłoby wybawienie od kłopotów, poważnie.

Myślę że "odjebało"mi dlatego właśnie , że życie mi "dojebało"

I skorupa nie pękła, a scementowala się przez to jeszcze bardziej.

Tak to zadziałało.

W skorupie jest mi dobrze. Obojętnie co by się nie działo-jestem mentalnie bezpieczny.

To ci , co są poza skorupą mają powód do zmartwień -nie ja

Myślę że czas zakończyć dyskusję z mojej strony.

Pomimo że szanuję Wasze poglądy nie mogę i nie chce się z nimi utożsamiać. Nie leży mi to.

Chyba chodzi o to , żeby czuć się dobrze, czyż nie?

Zwłaszcza że skoro jesteśmy na tym forum-to znaczy że czujemy się źle

A dla mnie cel uświęca środki.

Celem jest czuć się znośnie.

Dla mnie to cel nadrzędny i nie mam żadnych skrupułów ani rozterek w dążeniu do tego celu.

W końcu to moje życie od kilku lat wisi na włosku .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak już prawiłem wcześniej -każdy ma swój sposób na radzenie sobie z krzywdami.

Mój jest skuteczny.Dla mnie.

Czas pokaże kto z Nas w przyszłości będzie mniej krzywdzony:

-Ty roztaczając wokół siebie aurę wybaczania , które zachęca hipotetycznych winowajców do czynienia dalszych krzywd z powodu poczucia bezkarności...

-czy Ja , wściekły pies , ktorego dla świetego spokoju lepiej nie drażnić i obchodzić szerokim łukiem.

Skurwieli jest więcej niż ludzi empatycznych. Jak myślisz kogo wolą wybierać na swoje ofiary?

 

Ja naprawiłem swój system granic i nie dopuszczam do siebie ludzi, którzy krzywdzą potrafię ocenić sytuację i wyjść z niej w asertywny sposób, bo znam swoje wartości. Ja w dzisiejszym życiu nie czuję już krzywdy, ponieważ sam decyduję o swoich emocjach i toku myślenia.

 

"Skurwieli jest, więcej niż ludzi empatycznych" to Ty tak patrzysz na świat, a nie ja. W ogóle kim są te ofiary od tego trzeba zacząć. Kim według Ciebie jest ofiara?

Według mnie ofiarą może być dziecko lub osoba dorosła, która spotkała na swojej drodze napastnika bezwzględnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skinheadem nie jestem. Jestem zbyt wielki oportunistą , żeby identyfikować się z jakimkolwiek ruchem, czy partią.

Można powiedzieć że jestem świeckim prawicowcem ktory dodatkowo jest przeciwny degenerującej asymilacji z obcymi, napływowymi i ekspansywnymi "kulturami" typu islam .

Dodatkowo spełniam wszelkie kryteria "homofoba" jak z ochotą określają mnie lewicujący nihiliści

Gdybyś był tak wielkim oportunistą, jak mówisz, to pracowałbyś jako urzędnik państwowy, skakałbyś z gołą dupą za kase z lewicowych organizacji na paradach równości, albo przywiązywał się łańcuchami do drzewa za cięzkie pieniądze rosyjskiego GazPromu w obronie zagrożonego gatunku ślimaka bagnistego, czy też naturalnego środowiska lęgowego innego komara zwyczajnego i protestował przeciwko budowie elektrowni atomowej, wydobyciu gazu łupkowego, budowie jakiejś drogi itd. :D Ale nie jest z Tobą jeszcze tak źle ;) Poglądy polityczne też masz całkiem szlachetne. Może trochę zbyt nacjonalistyczne. Asymilacja zawsze była, jest i będzie. Ważniejsze są wartości cywilizacyjne, kulturowe i takowych powinno się bronić ;)

 

Motyw przewodni tematu ? "Oko za oko, ząb za ząb" Hammurabiego. Bardzo ważna zasada, na której budowano cywilizacje europejską. W jej myśl wymienionych przez Intela skurwysynów-kryminalistów o których mówił, wsadzało się do kamieniołomów i nie ma że boli, łatwego zycia nie mieli, nie było ping-ponga i innych mediów, zapierdalali jak pojebani i jeszcze się na nich zarabiało. W cięższych przypadkach wieszano podczas publicznych procesów na mocy prawa. Gwałciciele i inni szubrawcy wiedzieli, że nawet gdyby jakimś cudem umknęli uczciwemu procesowi, rodziny ofiar najzwyczajniej w świecie ich po cichu zajebią za ogólnym przyzwoleniem społecznym, a także przy cichym przyzwoleniu władzy. Miało to swoje dobre strony, bo jak mawiają: "Jedyną rzeczą potrzebną, aby zło triumfowało, jest bierność dobrych ludzi". Nie prawda, że skurwysynów jest więcej od ludzi empatycznych. Jest ich mniej. Problem tylko, że ludzie empatyczni są na ogół bierni, a skurwysyny wszelkiej maści nadzwyczaj aktywni.

 

I tak gdy kiedyś człowiek szlachetny spotykał bandytę, nie nadstawiał drugiego policzka (lewackie ideologie mówią, broń boże agresja, mamy się dać okraść, pobić, wyruchać itd., a lewackie prawodastwo coraz czesciej odbiera ludziom szlachetnym instrumenty do skutecznej walki z bandytami, a także grozi rozmaitymi restrykcjami), ale miał obowiązek bronić się dla zasady. Nawet jeżeli się nie obronił i stracił życie, to kolejna ofiara pozbawiała bandytę życia. Obydwu ludzi traktowano jak bohaterów, a bandytów z roku na rok było coraz mniej. Z racji obecnego trendu i socjalistycznego "prewencyjnego" podejścia do prawodastwa, a nie "represyjnego" jak to miało miejsce za czasów cywilizowanych, bandytów, chamstwa, skurwysyństwa jest z roku na rok coraz więcej.

 

No ale przecież nie na każde skurwysyństwo będziesz odpłacał skurwysyństwem. Kiedy ktoś z kim czujesz się związany emocjonalnie zachowa się w stosunku do Ciebie po "skurwysyńsku", nie powesz w myślach żonie: "O Ty k*rwo j*bana, zobaczysz jak Ci teraz dopierdolę". Gdy zrobi to Twoje dziecko nie powiesz "O Ty mały skurwysynie, zobaczysz jak Ci się za to odwdzięcze". Gdy zrobi to Twój teść, znajomy z którym w jakimś stopniu jesteś związany emocjonalnie, też raczej odpuścisz, staniesz w roli "ofiary" i postarasz się to z nimi wyjasnić jakoś bardziej polubownie. Może Ci się nie uda. Może zerwiesz dla własnego spokoju z nimi kontakt, ale nie będziesz miał ochoty dokonać na nich zemsty. Bo krzywdząc te osoby, skrzywdziłbyś sam siebie jeszcze bardziej.

 

Inna sprawa, czy jest w ogóle sens planować wiekopomne wendety do siódmego pokolenia włącznie, czyniąc z nich w jakimś stopniu sens swojego życia. O ile represje w przypadku z bandytami, są korzystne dla ogółu społeczeństwa, wręcz konieczne i szlachetne, o tyle niektóre zemsty nie wnoszą niczego pozytywnego, a czasem nawet szkodzą jeszcze bardziej.

 

No i czy będziemy dokonywać zemsty w momencie, gdy nasz oprawca ma się w najlepsze, czy gdy sam będzie leżał, a my wyczekamy moment i dopiero wtedy mu dopierdolimy.

 

Czy przykładowo na schorowanym 80-letniemu zbrodniarzu wojennym powinniśmy dokonywać zemsty, czy może jednak powinniśmy się nad nim zlitować i mu odpuścić, uznając, że jego winy się przedawniły, a on sam swoje wycierpiał ?

 

Nachodzą nas w tej kwestii rozmaite dylematy moralne :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak już prawiłem wcześniej -każdy ma swój sposób na radzenie sobie z krzywdami.

Mój jest skuteczny.Dla mnie.

Czas pokaże kto z Nas w przyszłości będzie mniej krzywdzony:

-Ty roztaczając wokół siebie aurę wybaczania , które zachęca hipotetycznych winowajców do czynienia dalszych krzywd z powodu poczucia bezkarności...

-czy Ja , wściekły pies , ktorego dla świetego spokoju lepiej nie drażnić i obchodzić szerokim łukiem.

Skurwieli jest więcej niż ludzi empatycznych. Jak myślisz kogo wolą wybierać na swoje ofiary?

 

Ja naprawiłem swój system granic i nie dopuszczam do siebie ludzi, którzy krzywdzą potrafię ocenić sytuację i wyjść z niej w asertywny sposób, bo znam swoje wartości. Ja w dzisiejszym życiu nie czuję już krzywdy, ponieważ sam decyduję o swoich emocjach i toku myślenia.

Zgadzam sie w pełni z Tobą, @Czlowieku w masce :great: . Nie trzeba być wcale "skurwielem", "wściekłym psem" aby nie być ofiarą. Odwaga, asertywność - nie wykluczają empatii. Z doświadczenia wiem, że agresor nie upatrzy sobie osoby pewnej siebie i spokojnej. Bo wie, że ta potrafi się skutecznie obronić 8) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z doświadczenia wiem, że agresor nie upatrzy sobie osoby pewnej siebie i spokojnej. Bo wie, że ta potrafi się skutecznie obronić .

Tych emerytowanych rencistek też uczy się takich pierdół na różnego rodzaju kursach "samoobrony" i "psychologicznych", że jak będą dziarsko zapierdalać ze swoimi tasiami, to żaden dres do nich nie podejdzie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Relatywista, domyślam się że rencistki w tasiach powinny na wszelki wypadek nosić ze sobą uzi ?

Są różni agresorzy. Mówię tylko o tym, że bardziej chodzi o kwestię zdeterminowania danego agresora. I gdy przykładowo taki agresor zacznie Cię gwałcić, to będziesz mogła sobie w trakcie tego powtarzać w myslach jak mantre: "Jestem odwazna, jestem spokojna, jestem asertywna". Ale to Ci nic nie da ... Należy rozróżnić natężenie agresji, to czy agresorem jest ktoś z rodziny, kolega ze szkoły, lokalny pijaczek, dresik, wyrafinowany skurwysyn itd. i podjąć adekwatne do tego działania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są różni agresorzy. Mówię tylko o tym, że bardziej chodzi o kwestię zdeterminowania danego agresora. I gdy przykładowo taki agresor zacznie Cię gwałcić, to będziesz mogła sobie w trakcie tego powtarzać w myslach jak mantre: "Jestem odwazna, jestem spokojna, jestem asertywna". Ale to Ci nic nie da ... Należy rozróżnić natężenie agresji, to czy agresorem jest ktoś z rodziny, kolega ze szkoły, lokalny pijaczek, dresik, wyrafinowany skurwysyn itd. i podjąć adekwatne do tego działania.

Samo powtarzanie w myślach pewnych formułek nic mi nie da... ale bycie odważnym i asertywnym daje bardzo dużo. Do osoby pewnej siebie nie przyczepi się ani ktoś z rodziny, ani lokalny pijaczek, ani szkolny dręczyciel. Bo wiedza, że nic nie wskórają, ewentualnie dostaną opierdol. Od agresorów większego kalibru są stosowne organy, nie moją rola jest ściganie i prostowanie przestępców. Moja rolą jest za to powiadomienie tych organów i ewentualna zdecydowana obrona przed atakiem.

Tylko wiesz co zauważyłam ? Nawiązując do po danego przez Ciebie przykładu gwałciciela - teoretycznie w ciągu swojego życia powinnam stać się obiektem takiej napaści. Tak powinno się stać, ponieważ wielokrotnie narażałam sie na takie ryzyko :arrow: alko+ szukanie męskiego towarzystwa+ wyzywające stroje+ szlajanie się nocą po mieście itp. pomysły na poprawę nastroju. Tylko jakoś nikt za bardzo do mnie nie wyskakiwał, a jak już sie tak stało : wystarczyło kilka krótkich tekstów z mojej strony i cisza. Raz czy dwa byłam napastowana ale jak kolesie spotkali sie z agresywną reakcja z mojej strony - po prostu sobie odpuścili. Nigdy nie uciekałam, nigdy się nie bałam, nigdy nie udawałam, że nie wiadomo o co chodzi. Oczywiście gdybym trafiłam na prawdziwego psychola nic by to nie dało... opisuje tu konfrontacje z takimi zwykłymi ścierwojadami na poziomie hieny. Tacy rzucają się tylko na słabszych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cudak, Tak, zgadzam się z Tobą, że osoby asertywne i pewne siebie są statystycznie mniej narażone na tego typu ataki. Odniosłem się jedynie do Twojego kategorycznego stwierdzenia, że będąc asertywnym i pewnym siebie, agresor na pewno nie upatrzy sobie w nas ofiary ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×