Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Asmo, Duże dawki leków orzesz. Lamo 200mg, wenla 75 + kweta. Przedawkowywanie leków antydepresyjnych może powodować myśli samobójcze i skoki nastrojów a także ostre zejścia. Kiedyś też brałem wenle 225 i mianserynę 90 i jeszcze fluanxol. Masakra i najgorsze jest potem schodzenie z takich dawek. Ale swoją drogą dorzuciłbym coś na sen do tej 37,5 mg wenli, bo ciężko zasypiam.

P.S. Ci co siedzą na ławeczce z piwkiem pod blokiem daleko nie zajadą. Nie ma co się na nich wzorować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ci co siedzą na ławeczce z piwkiem pod blokiem daleko nie zajadą. Nie ma co się na nich wzorować.

 

...ależ zajdą. Niestety. I to jest to co mnie bardzo rozsierdza. Wielokrotnie o tym pisałem. Nawet jeśli będą tyrać w fabryce czy kłaść kable w ziemi to i tak będą szczęśliwsi. W każdej chwili będą mogli coś zrobić ze swoim życiem, a ich "chcenie" nie będzie torpedowane coraz to nowymi ograniczeniami wynikającymi z objawów... A i błogostan czy choćby nawet iluzoryczne szczęście będą w każdej chwili mieli w zasięgu ręki w postaci kilku butelek piwa, debilnej gry, nowego modelu "phona" tudzież kretyńskiego filmu w telewizji, że nie wspomnę o "melanżach" i ruchaniu przechodnich towarów, które zostały wyrwane dzięki barakowi jakichkolwiek "dzieleń włosa na czworo" tudzież depresyjnych lenów. Nawet najbardziej skomplikowane decyzje życiowe nie będą filtrowane i kastrowane w zanadrzu poprzez rozkminki dotyczące niemożności zindukowanej chorobą psychiczną.

Tak więc zajdą, lub mogą zajść. A my to możemy sobie raczej "zejśc" niż "zajść"

Stosunkowo lżej mają ci z nas, których pozamiatało w momencie ugruntowanej stabilizacji zawodowo-finansowej i rodzinnej. Utrzymać powyższe w chorobie jest znacznie "łatwiej" niźli do nich dojść z pełnymi objawami. Dojście do czegokolwiek w trakcie pełnowymiarowej choroby jest w moim przekonaniu niemożliwe. Jedyne do czego można dojśc to żelbetonowy mur za ktorym jest już tylko samobójstwo.

Różnie to bywa z alkoholem. Mam sąsiada, który leje w gacie po upiciu alkoholowym. Pije codziennie i jest uzależniony. Też to się wiąże z wieloma ograniczeniami. Jest w szponach nałogu i ja już chyba wole swoją chorobę niż jego uzależnienie. Inna sprawa jest w przypadku młodzieży, która pije sporadycznie. Tutaj faktycznie masz racje. Mnie też zmiotło jak miałem ugruntowaną pozycje: po studiach z pracą + mieszkanie pod Warszawą za odszkodowanie, które obecnie wynajmuje. Oczywiście nie chwaląc się. Mam ten bonus, że nie gonią mnie żadne długi,kredyty. Ale zdychanie to zdychanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

macieywwa, Kurwa mać te antydepresanty można o kant dupy roztrzaskać na tyle się nadają. Nie wiem po co nimi leczyć jak nie mają żadnej skuteczności. Do innego usługobiorcy się pójdzie to od razu wypełni swoje obowiązki. Fryzjer obstrzyże, mechanik naprawi auto a tych debili lekarzy to równie dobrze mogłoby nie być.Ja też zdycham. Miałem dzisiaj iść na grilla, ale zrezygnowałem ,bo chujowe samopoczucie. Cierpliwość też ma swoje granice, do końca życia nie można przecież czekać na wyleczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Jack_, podswiadomie licze ze to jednodniowa, przejsciowa znizka formy tym bardziej ze na poczatku tygodnia, psych zmniejszyła mi lamo ze 100 na 50 i kwete z 200 na 100, ostrzegała mnie ze robimy to na moja prozbe i ryzyko, tylko po to zeby coaxil nie miał problemów z konkretnym zalogowaniem i powinienem liczyc sie z tym ze moje samopoczucie moze byc rożne.

Czułem sie prawie normalnie, zapakowałem psa do auta i specjalnie pojechałem do rodziców pod Wawe, na kilka dni aby dobrze spożytkować nadmiar energii, na pomoc w remoncie domu a nie na głupoty, odrabianie strat za ostatnie miesiące i poszukiwanie wrażeń w stolicy. Byc moze przegrzały mi sie łącza w bani, od tego codziennego malowania i szpachlowania ścian. :D

Zobaczymy co bedzie jutro, jednak ostatnie dni nastrajają mnie optymistycznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czułem sie prawie normalnie, zapakowałem psa do auta i specjalnie pojechałem do rodziców pod Wawe, na kilka dni aby dobrze spożytkować nadmiar energii, na pomoc w remoncie domu a nie na głupoty, odrabianie strat za ostatnie miesiące i poszukiwanie wrażeń w stolicy. Byc moze przegrzały mi sie łącza w bani, od tego codziennego malowania i szpachlowania ścian. :D

Zobaczymy co bedzie jutro, jednak ostatnie dni nastrajają mnie optymistycznie.

Ale czy właściwie to nie możne być tak normalnie? Przecież po coś bierzemy te stabilizatory. A tu albo człowiek nie rusza się z wyra kilka dni albo lata jakby mu motor z turbo doładowaniem w tyłek wsadzili. I to w ciągu miesiąca kilka razy w te i we wte. Dwa tygodnie się opierdalałam, a dziś od rana bez jedzenia i z minimalnym piciem latam by wszystko co trzeba zrobić bo akurat lepszy dzień. Nie można tak normalnie i rozsądnie tylko na wariackich papierach. ( ups też mi się powiedziało :mrgreen: ) Czyżby nadal stan mieszany miał się super?????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem iść dzisiaj z koleżanka posiedzieć nad rzeka i pogadać o głupotach ale musiałem zrezygnować bo niedałbym rady. Po obiedzie zbierałem sie godzinę by wyjść z psem i nie mogłem. Wkońcu mówię zawalcze i wyjde i to był błąd. Wyszedłem i pędem w nimi lasek miedzy drzewa i czekanie aż pies sie wysra. Coraz większe przerażenie mnie ogarniało. Wkońcu mogłem iść do domu. Miałem jakieś 50 metrów do bloku a pętla ściskała mi gdykę coraz bardziej. Czas jakby stanął. Czułem że mam strasznie daleko do schronu. Prawie wyć zacząłem. Ścisnąłem mocno klucze od mieszkania które miałem w kieszeni i klatka po klatce niczym na pokazie slajdów zmierzałem w stronę bloku. Wkońcu sie udało. Przeżyłem horror. Ból w klatce niesamowity. W domu xanax i spać. Gdy wstałem nie wiele lepiej. Jutro mam iść do pracy nie wiem czy dam radę. Jeśli ten stan będzie sie przedłużał będę musiał z niej zrezygnować bo poprostu nie dam rady. Napisałem do lekarki ale cóż pomoże. Pewnie zaleci brać xanax i czekać aż zacznie działać ta mikro dawka venli. Nie daje rady. Naprawdę. Nie wiem bo robić. Będę ćpał benzo przez najbliższe dni bo inaczej zwariuje. Chyba tylko duże dawki benzo są w stanie mnie uratować. Odwrotu już nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asmo będąc kiedyś w podobnym stanie chodziłem do pracy nie mając nawet benzo. W głowie kołatała się tylko myśl o ucieczce do domu i łóżka. Udawało się jakoś, to były początki zachorowania i miałem siłę do walki.

W następnych epizodach skutkowało to "pierdolę, nie mogę- to nie robię"

Obecnie kilkanaście miesięcy bujam się w depresji do pracy bo nie mam wyjścia. W najgorszym okresie od kwietnia do stycznia ubiegłego roku poranki przelegiwałem u rodziców w domu. Od stycznia tego roku jestem już 7.30 w pracy ale to dla mnie obecnie najwieksza trauma. Po takim tygodniu sobotę odsypiam i dopiero w niedzielę czasem poczuję się jak człowiek.

mając mozliwoś nie pracować - w najgorszej depresji nie powinno się tego robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

związki emocjonalne w chorobach naszych moim zdaniem są lekko pisząc nie wskazane...

tym bardziej jak człowiek jest w gorszej formie to trzeba liczyć sie z pewnymi dziwnymi ,sytuacjami

a jak jeszcze dodamy partnerke do tego chorą także to ................................. :<img src=:'>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znowu kolejny dzień którego nie można sklasyfikować do niczego. Jebnięta Ania znowu wysyłała mi sms, w pewnym momencie się wkurwiłem, wyciszyłem telefon, wziąłem większą dawkę Olanzapiny i po prostu poszedłem spać. O poranku, a raczej o południu, czekał na mnie taki oto sms:

 

"Nie będę z tobą rozmawiała tylko wtedy kiedy ty chcesz i kiedy tobie to wygodnie. Nie odbierasz...nawet gdy się śpi to wtedy są rzeczy tak ważne że jesteś czujny. Straciłeś swoją szansę na rozmowę...Bo szybka reakcja coś mówi. Wiem że stawiasz mnie cały czas na szali i ważysz cały czas przegrywam. A teraz porozmawiam z kimś innym. Zostawiam twoje piekło..."

 

Na moją odpowiedź, że wziąłem leki i zasnąłem, oraz że miałem wyciszony telefon Ania napisała takie oto coś:

 

"Zły wybór. Trzeba było nie brać. Zresztą byłam pijana i tylko dlatego chciałam się zgodzić na rozmowę, a teraz zmieniłam zdanie i nie chcę rozmowy. Nie chcę niczego"

 

Jeśli mogę Ci coś doradzić w kwestii Ani to chciałabym Ci zwrócić uwagę na pewne rzeczy. Dzięki temu Twoje życie z nią stanie się dużo łatwiejsze. Ona ma chyba Borderlina tak mi się zdaje. Ale kocha Cię na swój sposób.

Też ma ze sobą problemy, ale to nie przekłada się niestety na to, że bardziej rozumie Twoje kłopoty z chorobą. Taka jest specyfika Borderline'a. Ona jest skupiona na sobie, bo tez cierpi. Jeśli podejdziesz do tego w ten sposób to może łatwiej się dogadacie.

Bo jednak, przyznasz, że ciągle wracacie do siebie.

Mów jej czasem, że Ci na niej zależy i że ją kochasz, nawet jeśli to nie jest prawda i czujesz co innego. Zobaczysz, że ona wtedy będzie i milsza dla Ciebie. Ona bardzo potrzebuje Twojego uczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za radę. Starałem się jej wielokrotnie wytłumaczyć że też jest chora, ale nie potrafiła tego przyjąć do siebie. Ale faktycznie, już zapomniałem kiedy jej mówiłem że ją kocham, czy że mi na niej zależy. Zrobię to dzisiaj.

No tak, ilekroć się kłocimy, to zawsze do siebie wracamy.

 

Też tak miałam, ze swoim facetem, więc znam to. Przez 6 lat chyba z dwadzieścia razy to zrywaliśmy się to schodziliśmy się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marwil stan stanowi nie równy. Niestety nie ma miarki by porównać kto był lub jest w gorszym. Czasami poprostu już sie nie da...

 

Coraz gorzej. Zdziczeje. Naprawdę. Dziś bym uciekł z pracy. 0.50 clona pozwoliło mi w niej poprostu być. Kur.wa jak ja sie męcze.

 

Czekam na wiatr co rozgoni... Ciemne skłębione zasłony...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asmo, myślę, że nasilenie objawów może być przeróżne i różna jest osobnicza odporność na nie. Jednak ten stan który opisałeś bardzo przypomina niegdysiejszy mój. Wyjście z domu i najmniejszy dystans pokonywany z wielkim wysiłkiem, z usztywnionym ciałem, lękiem i pragnieniem odnalezienia schronienia, szczególnie od ludzi. Częste ucieczki z pracy do łóżka. Bezmiar upadku, w którym zwyczajna depresyjna beznadzieja i anhedonia, zmęczenie wydają się być rajem. Wyro i pozycja leżąca jedyną złudną ostoją. Sen- niebytem dającym ulgę.

Oby te najgorsze objawy jak najszybciej u Ciebie ustąpiły.

 

No to jestem w raju..przynajmniej w porównaniu ze stanem sprzed roku.

Staram się nie narzekać i nie jęczęć, na wyrost próbując usprawiedliwić wegetację.

Dark Passenger rozwiał moje obawy przed braniem 25mg kwetiapiny na sen. (podobno miała się gryźć z Wellbutrinem na poziomie dopaminy).

Godzę się z poranną zamułą - sen ważniejszy i przynajmniej nie jest jak u zająca pod miedzą przeplatany co chwilę koszmarami.

Społecznie już się tak nie alienuję, znoszę ludzi, nie unikam np. spędów rodzinnych, choć towarzystwo szybko mnie męczy.

Trochę jak pokiereszowany w wypadku pacjent, którego stan z krytycznego stał się zaledwie stabilny.

Występują nadal pojedyncze dni zwały, odbierające nadzieję ale generalnie jest do wytrzymania.

Między wytrzymywaniem jednak a życiem jest ogromna różnica.

Chcę do człona żyć!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę jak pokiereszowany w wypadku pacjent, którego stan z krytycznego stał się zaledwie stabilny.

U mnie sytuacja podobna, z tym ze pacjent ze stanu krytycznego przeszedł zaledwie w stan nie zagrażający życiu.

Zawsze to jakas poprawa, czekam na jakakolwiek stabilizacje, jak do tej pory wyglada to tak..4dni w miare normalne, nastepnie 2 dni wszechobecnego wkurwu i niemoc...

coraz bardziej zaczynam watpic w powodzenie zaleczenia tej suki i jakakolwiek dłuzsza remisje, juz chyba do końca zycia bede tak sie bujał z dolu do góry a najbardziej martwi mnie, jak mam podjąć jakakolwiek stała prace z taka choroba, jak dzisiaj jestem wesoly z checia do pracy a jutro zombi bez zycia i tak w kółko macieju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety każdy chory na depresje ma taki dylemat. Ja jakoś pracuje ,ale jest ciężko. Mniejsza wydajność i zmęczenie. Przestawiłem się z lekiem biorę go ok 15 jak kończę pracę a nie jak wcześniej o 8, bo trochę mnie zamula. Przychodzę zjebany jak szmata zamykam się w moim kokpicie z komputerem gdzie nikt mi nie truje dupy. Czuję się wtedy bezpiecznie. Wczoraj naszły mnie jakieś myśli samobójcze i niepokój. Miałem ochotę wrzucić do wanny suszarkę, ale potem jakoś przeszło. Oglądałem debilny program na MTV o 23 "Ekipa z Warszawy" przy którym zasnąłem. Wcześniej program sportowy o zbliżającym się mundialu. Telewizja działa na mnie kojąco tak samo jak komputer. Może to jest dobry sposób na życie? Przynajmniej nie odpierdalam jakiś głupot i spokojnie przemijam.

 

Depakiniarz, Ja szkolenie miałem całkowicie darmowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobno depresja nie byłaby depresją gdyby nie odebrałą nadziei . Mi już jest wszystko jedno , robię automatycznie tak jest lepiej , po co myśleć w ogóle . Każda myśl jest tak samo pesymistycznie odbierana przez mój spierdolony ośrodek w głowie . Po co w ogóle miec nadzeje jak to jest coś kruchego i w każdej chwili moze uciec jak Ted Bundy przez wentylacje . On podobno też był chory na ChaD ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Padła decyzja lekarki o zwiększeniu venli z 75 do 150. Myślę że pomoże mi ten lek. Efekt pierwszego dnia jest taki że nie brałem benzo. Muszę sie przyzwyczaić do tej dawki bo czuć że ten lek ma moc. Łeb mi pulsuję oczy jak 5zl ciarki mi latają po plecach i czuje sie wytrzepany i naćpany. Mam nadzieję że jakoś pośpie bo czuje że może być słabo. Kweta mnie mocno usypia więc powinno być ok. Cieszę sie że lekarka postanowiła zwiększyć dawkę. Bo na 75 poza większymi źrenicami to nic nie czułem. Dawka poszła w górę bo wg niej powinny być pierwsze oznaki poprawy. Zresztą widzę że anty depy daje tak by sprawdzić najmniejszą skuteczna dawkę. Bez lęków dam radę chodzić do pracy. Wtedy pozostanie czekać na dalszą poprawę. Gdzieś czytałem że venla jest nie wiem czy polecana czy stosowana ale coś mi sie przewinęło jako jeden z iluś anty depów w chad. Ciekawe jak duże jest ryzyko manii. Mam nadzieję że lek mi pomoże bo jak mnie wystrzeli to sie wkurwię. Chce sie czuć zwyczajnie i dobrze oraz bez lękowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe jak duże jest ryzyko manii.

 

Wg. Ł.Ś.:

 

Inne często wspominane ryzyko związane ze stoso-

waniem LPD u osób z CHAD to ryzyko niekorzystnego

wpływu na przebieg choroby, a zwłaszcza ryzyko in-

dukowania fazy maniakalnej. Zwiększenie ryzyka zmia-

ny fazy podczas kuracji LPD było opisywane wielokrot-

nie. Zjawisko ma dotyczyć zwłaszcza trójpierścienio-

wych leków przeciwdepresyjnych i wenlafaksyny

(SNRI, Serotonin Noradrenaline Reuptake Inhibitor),

a w małym stopniu inhibitorów MAO (monoamino-

oxidase inhibitor), bupropionu i selektywnych inhibi-

torów wychwytu serotoniny (SSRI, Selective Seroto-

nin Reuptake Inhibitor).

 

Nie ma co wszystkiego brać bezkrytycznie. Mnie (i kilka innych osób) nie wystrzeliło po wenli (którą brałem) - tylko po paro (SSRI), a podobno ryzyko wywołania manii po SSRI jest na równi z placebo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie dni trochę lepsze. Więcej mi się chce i lęki znacznie zmalały. To chyba zasługa hydroksyzyny, którą ponownie zacząłem łykać. Z drugiej strony dalej ciągnie się to straszliwe otępienie i "brak kontaktu", faza chemiczna szalejąca w mózgu. W piątek wizyta u psychola, jak zwykle nie wiem co mu powiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×