Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Nie odzywacie się więc pewnie świętujecie. Ja dzisiaj przypaliłam biszkopt bo gdzieś zgubił się termometrwz piekarnika... Ale do rzeczy. Siedzę sama z psem, nie obchodzę świąt.. Piję piwo, nie mam z kim pogadać. Życie prywatne u mnie nie istnieje. Jakieś powierzchowne znajomości są.. I w tym temacie jestem chyba desperatką, bo ciągle szukam i jaram się i nic z tego nie wychodzi... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ezojaa troszkę świętujemy - znaczy ja z rodziną. W sumie święta to zawsze najbardziej dla córki. Ale wieczór i jutro idę do pracy, więc się nastawiam psychicznie. Miałem niedawno małą przerwę (zwolnienie) i dopiero od tygodnia z kawałkiem wróciłem do pracy, więc jeszcze mi ciężko się skupić. Musiałem się mocniej podkurować. Doskonale wiem jak to jest, kiedy człowiek kwiczy z samotności, żeby nie było, że tego nie znam. Z drugiej zaś strony męczą mnie ludzie - jak jest za duży tłum, uciekam. Powiem tak, moja Żona ma sporo znajomych i rodzinę - czuję się ze wszystkimi obco a jej rodzina ledwie mnie toleruje. W sumie pandemia była dla mnie wybawieniem, bo nikt nie przychodził. Zresztą nadal jeszcze ta kwestia nie wróciła do stanu sprzed dwóch lat (co mnie cieszy, bo nie lubiłem świąt w większym gronie). Jak Żona przyjmowała gości, najczęściej zamykałem się w swoim pokoju. Mają mnie za dzikusa, dziwaka i (zupełnie słusznie zresztą) wariata. Trudno... Boję się tylko jednego, że Żona w końcu mnie zostawi, będzie miała dość moich ataków psychotycznych i odejdzie. Z drugiej strony chciałbym, żeby moje dziecko miało dobre dzieciństwo, a nie w cieniu moich wyskoków. Ta choroba to straszny ciężar dla Rodziny

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie po dłuższej przerwie...

Czy jeśli po antydepach 2-krotnie w ciągu 3 lat trochę pobawiłem się w giełdę GPW, ale na niewielkich kwotach (kilka tysi) + ostatnio obsesyjny kilkunastodniowy ciąg śledzenia kursów- to czy jest to w granicach normy czy już podejrzane? Dodam jeszcze, że po maksymalnych dawkach esci po miesiącu wstąpiła we mnie taka k.rwica, że nawet 3 tabsy xanaxu mnie nie schłodziły. Mój psychiatra chciał dowalić mi 30mg esci, ale 20mg już mi sieczkę zrobiły tak więc dziękuję bardzo. Teraz szybko zjechałem z dawką do 10mg + xanax i zaczynam patrzeć z nieco większym dystansem, że byłem chyba w lekkim amoku...

Edytowane przez Tańczący z lękami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Tańczący z lękami napisał:

Witajcie po dłuższej przerwie...

Czy jeśli po antydepach 2-krotnie w ciągu 3 lat trochę pobawiłem się w giełdę GPW, ale na niewielkich kwotach (kilka tysi) + ostatnio obsesyjny kilkunastodniowy ciąg śledzenia kursów- to czy jest to w granicach normy czy już podejrzane? Dodam jeszcze, że po maksymalnych dawkach esci po miesiącu wstąpiła we mnie taka k.rwica, że nawet 3 tabsy xanaxu mnie nie schłodziły. Mój psychiatra chciał dowalić mi 30mg esci, ale 20mg już mi sieczkę zrobiły tak więc dziękuję bardzo. Teraz szybko zjechałem z dawką do 10mg + xanax i zaczynam patrzeć z nieco większym dystansem, że byłem chyba w lekkim amoku...

Jeśli czujesz że coś jest nie tak, to pewnie jest... 

Przerażające jest to, że nawet po lekach człowiek nie może funkcjonować normalnie bo wszędzie czyhają pokusy. 

Giełda to taki hazard, więc może wkrecasz się... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.04.2022 o 20:10, Dryagan napisał:

@ezojaa troszkę świętujemy - znaczy ja z rodziną. W sumie święta to zawsze najbardziej dla córki. Ale wieczór i jutro idę do pracy, więc się nastawiam psychicznie. Miałem niedawno małą przerwę (zwolnienie) i dopiero od tygodnia z kawałkiem wróciłem do pracy, więc jeszcze mi ciężko się skupić. Musiałem się mocniej podkurować. Doskonale wiem jak to jest, kiedy człowiek kwiczy z samotności, żeby nie było, że tego nie znam. Z drugiej zaś strony męczą mnie ludzie - jak jest za duży tłum, uciekam. Powiem tak, moja Żona ma sporo znajomych i rodzinę - czuję się ze wszystkimi obco a jej rodzina ledwie mnie toleruje. W sumie pandemia była dla mnie wybawieniem, bo nikt nie przychodził. Zresztą nadal jeszcze ta kwestia nie wróciła do stanu sprzed dwóch lat (co mnie cieszy, bo nie lubiłem świąt w większym gronie). Jak Żona przyjmowała gości, najczęściej zamykałem się w swoim pokoju. Mają mnie za dzikusa, dziwaka i (zupełnie słusznie zresztą) wariata. Trudno... Boję się tylko jednego, że Żona w końcu mnie zostawi, będzie miała dość moich ataków psychotycznych i odejdzie. Z drugiej strony chciałbym, żeby moje dziecko miało dobre dzieciństwo, a nie w cieniu moich wyskoków. Ta choroba to straszny ciężar dla Rodziny

 

Współczuję tych lęków. Ja w relacjach zawsze się bałam. Ciągle góra i dół, ekscytacja i zwątpienie. Po lekach było bardziej stabilnie ale nadal w głowie tworzyły się różne historie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.04.2022 o 00:14, Heledore napisał:

Ja to nie świętuję, ale póki co poprzestawiały mi się godziny snu i czuwania. Najaktywniejsza jestem wieczorem i nocą a dni przesypiam. Jak tylko spróbuję wstać rano, to jest dramat. Język mi się plącze i nie jestem w stanie nawet usiedzieć na miejscu. Coś tu trzeba zrobić, bo tak się funkcjonować nie da...

Też mam poprzrstawiany tryb przez zmianową pracę. Rozleniwia mnie to strasznie. Wiem, że powinnam ustalić sobie jakiś harmonogram i według tego funkcjonować, ale ostatnio odpuszczam sobie wszystko... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ezojaa napisał:

Ale pieprze głupoty. Radzę sobie, nie radzę. Wogóle sobie nie radzę od paru miesięcy. Kompletnie się pogubiłam. Zaczęłam drinkowac i to ostro, prawie codziennie... Wyciągnęłam dzisiaj leki które mi zostały.. Trochę tego jest i zastanawiam się czy zacząć brać, ale nie chcę znowu.. Zwłaszcza że moja wątroba nieco podupadła przez ostatnie chlanie... Mam sajgon w głowie bo trochę narozrabialam, ewidentnie wpadłam w manię. Mysliscie że hydroksyzyna 2 lata po terminie będzie dobra? 

Wszelkie leki lepiej tylko pod kontrolą lekarza, zwłaszcza psychotropy 😕 Zgadzam się z przedmówcą - jeśli stan poważny, to do szpitala. Nie ma co... A wątrobę można podnieść nawet z tragicznego stanu 🙂 Daj znać, jak się sytuacja rozwinie. Trzymam kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.04.2022 o 00:14, Heledore napisał:

Ja to nie świętuję, ale póki co poprzestawiały mi się godziny snu i czuwania. Najaktywniejsza jestem wieczorem i nocą a dni przesypiam. Jak tylko spróbuję wstać rano, to jest dramat. Język mi się plącze i nie jestem w stanie nawet usiedzieć na miejscu. Coś tu trzeba zrobić, bo tak się funkcjonować nie da...

 

A dlaczego tak się stało? Czy to wina leków? Ja bym skonsultował to z lekarzem psychiatrą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Heledore napisał:

Ja dobrze wspominam arypiprazol. Kwetiapinę za to fatalnie- tyłam po niej równo. Przez cały okres brania 30kg, a i tak nie spełniła swojej roli.

 

Ja na arypiprazolu czułem się fatalnie. Arytmia, bezsenność, sztywnienie mięśni, akatyzja. I na dodatek w ogóle nie pomagał...

 

Nooo to sporo tyłaś! No kwetiapina to rzeczywiście nie jest jakaś kosa, raczej jest dobra na takie średnio nasilone rzeczy. Ale też jest wyjątkowo silna antydepresyjnie, najsilniejsza z neuroleptyków.

 

A ja mam na kwetiapinie uregulowany apetyt właśnie. Kwetiapina pięknie mnie całego reguluje. I żadnych uboków, no może poza zaparciami, ale lekarz tutaj zaleca dietę. Kwetiapina podniosła mnie z mega ciężkiego epizodu depresji, nic do mnie nie docierało, tylko o jednym myślałem... Ale na szczęście koniec końców wróciłem do żywych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Wiśniówka napisał:

Wszelkie leki lepiej tylko pod kontrolą lekarza, zwłaszcza psychotropy 😕 Zgadzam się z przedmówcą - jeśli stan poważny, to do szpitala. Nie ma co... A wątrobę można podnieść nawet z tragicznego stanu 🙂 Daj znać, jak się sytuacja rozwinie. Trzymam kciuki!

Zamówiłam wczoraj leki z receptomatu, popieprzylo mi się w głowie. Chciałam lecieć do apteki, ale odpuściłam sobie. Jakoś usnęłam. Kompletnie odlecialam emocjonalnie w te kilka miesięcy. Teraz gruby moralny kac... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Heledore No to bardzo ciekawa sprawa z tymi lekami. Ja się spotkałem z przypadkami, że kwetiapina zamiast leczyć górki, to jeszcze je wzmagała. Na mnie działa silnie przeciwdepresyjnie. No i też przeciwlękowo bardzo ładnie się spisuje - i z tego się cieszę najbardziej, bo miałem naprawdę straszne lęki, nie do przeżycia...

 

A jaki będzie ten twój nowy zestaw leków teraz?

Edytowane przez MarekWawka01

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, ezojaa napisał:

Zamówiłam wczoraj leki z receptomatu, popieprzylo mi się w głowie. Chciałam lecieć do apteki, ale odpuściłam sobie. Jakoś usnęłam. Kompletnie odlecialam emocjonalnie w te kilka miesięcy. Teraz gruby moralny kac... 

Mam nadzieję, że uda Ci się jakoś stanąć na nogi. Myślę, że najlepiej by było jak najszybciej do lekarza 😕 Bo z tego, co opisujesz, Twoje sytuacja jest dość poważna.

Edytowane przez Wiśniówka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Wiśniówka napisał:

Mam nadzieję, że uda Ci się jakoś stanąć na nogi. Myślę, że najlepiej by było jak najszybciej do lekarza 😕 Bo z tego, co opisujesz, Twoje sytuacja jest dość poważna.

Dziękuję... Zatoczylam koło w swoim życiu, po raz kolejny wróciłam do punktu wyjścia...Trochę wstydu i zmarnowanego czasu... Właściwie nic takiego. Trzeba wstać, otrzepac się i iść dalej... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ezojaa Nie powinnaś się dać owładnąć chorobie, póki jeszcze ten rozum podpowiada, że trzeba się podnieść. Później może być naprawdę coraz gorzej, choroba psychiczna to naprawdę nie są przelewki. Porozmawiaj z lekarzem o tym koniecznie. Czasem zmiana lekarza może bardzo pomóc.

Edytowane przez MarekWawka01

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.04.2018 o 22:16, __Jack__ napisał:

Pragnę być zdrowy i nie mieć z tymi lekami, chorobą nic wspólnego, ale to złudne marzenia. Nie ma co się oszukiwać ,że choroba psychiczna to nie wyrok. TO WYROK I TO NA CAŁE ŻYCIE I NIC JUŻ TEGO NIE ZMIENI!!!!!!

niestety ja też po 20 latach "skutecznego" leczenia nie mam już złudzeń, że z tego da się wyzdrowieć. Mój jedyna wiara to żeby było lekko źle a nie bardzo źle - o to walczę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Tańczący z lękami masz rację - z tego nie da się wyleczyć, ChAD jest chorobą nieuleczalną, można tylko niwelować objawy. Ja miewam remisje i wtedy jestem zupełnie "normalny", jednak niestety wracają też psychozy. Ta choroba to jak miecz Damoklesa nad głową

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@MarekWawka01 nie, bo się nie starałem i przynajmniej na razie nie zamierzam. Póki będę mógł pracować - będę to robić. W momencie ataków psychozy zwykle idę na zwolnienie (albo do szpitala), przynajmniej w ostatnich latach. Poza atakami staram się żyć zupełnie normalnie, pracuję, mam rodzinę 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Dryagan To, że możesz funkcjonować, to najważniejsze. No ja rodziny mieć nie będę, ale to z innego powodu i szczerze troszkę mnie to boli, ale cóż, nie każdy może mieć rodzinę i trzeba się z tym pogodzić. 

 

Mi jedna znajoma proponowała kiedyś zasiłek, ale szczerze to wolę samemu dać sobie z tym radę, ja też mogę pracować, dzięki dobrze dobranym lekom jest obecnie dość dobrze, choć miewam jeszcze gdzieś tam spadki nastroju. Antydepresantów nie wolno mi podawać na to. Mam też spore zaburzenia lękowe od czasów gimnazjum, które strasznie mi utrudniały życie. Nawet studiować nie mogłem przez nie. Teraz jednak jest dużo lepiej, może się w końcu zdecyduję na studia, a jak nie, to zostanę w swojej obecnej pracy, bo też bardzo fajna praca mi się trafiła jak na osobę bez kwalifikacji. Podejrzewam, że w chwili obecnej to właśnie praca najlepiej pomaga mi się trzymać. Trzeba mieć zajęcie, bo bez tego, to tylko się stoczymy w dół. Moja mama przez 3 lata siedziała non stop w domu, nie chciało jej się pracować i w końcu zrujnowała sobie całkowicie zdrowie, umierając nagle w wieku 50 lat, co nie jest typowe dla takiego wieku. Straszna trauma. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MarekWawka01 napisał:

Podejrzewam, że w chwili obecnej to właśnie praca najlepiej pomaga mi się trzymać. Trzeba mieć zajęcie, bo bez tego, to tylko się stoczymy w dół. 

Zgadza się. Siedzenie w domu i myślenie to najgorsze co można zrobić, byłem pół roku bezrobotny swego czasu. Masakra... Ważne, żeby praca nie była zbyt stresująca. Ja z tego powodu musiałem zrezygnować z jednej roboty, bo nie dawałem rady. Teraz mam spokojniejszą, chociaż oczywiście nie da się stresu wyeliminować zupełnie. Tak więc popieram - a lepsze momenty możesz wykorzystać na podwyższenie kwalifikacji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×