Skocz do zawartości
Nerwica.com

Leki a wzrost/spadek wagi.Wątek zbiorczy.


kate80

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Palkrolik
7 minut temu, tarantula napisał:

chyba do sądu podam

Heh... Też kiedyś o tym myślałem na poważnie 🤣🙃🤣, no ale jak mi przeszło i racjonalnie pomyślałem sobie o tym to przecież nikt mi nie kazał brać tych benzodiazepiny na lekki stresik czy "pierdołe". ( Moja wina, moja wina, moja bardzo ciężka wina... ) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślicie że zmniejszenie dawki deprexoletu (mianseryna) z 10 mg do 5 by coś pomogło na odchudzanie? Po odstawieniu całkowitym mam problemy ze snem ale zastanawiam się czy znowu nie spróbować... Zwłaszcza że biorę też inny lek- escitalopram, który mocniej działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, serotoninowiec napisał(a):

Nawet jak zmniejszyłem ilość jedzenia i tak przytyłem. Leki całkowicie mieszają w metaboliźmie.

No nie do końca się zgodzę z tym, że stricte leki powodują tycie, bo brałam leki znane z "tuczenia" m.in. olanzapinę i nie przytyłam ani trochę 🙃 gdzie na upartego ja mam i tak tendencję do tycia przez niedoczynność tarczycy. Jedyny lek, na którym przytyłam ok 10kg, ale to jako dziecko, to kwas walproinowy, z tym, że po odstawieniu sama waga spadła praktycznie do wartości sprzed leczenia kwasem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, acherontia styx napisał(a):

No nie do końca się zgodzę z tym, że stricte leki powodują tycie, bo brałam leki znane z "tuczenia" m.in. olanzapinę i nie przytyłam ani trochę 🙃 gdzie na upartego ja mam i tak tendencję do tycia przez niedoczynność tarczycy. Jedyny lek, na którym przytyłam ok 10kg, ale to jako dziecko, to kwas walproinowy, z tym, że po odstawieniu sama waga spadła praktycznie do wartości sprzed leczenia kwasem.

Leki mogą spowolnić metabolizm przez sedację i wtedy podaż kaloryczna też jest mniejsza i trzeba się dostosować i aktywność zachować. Jak jest kaloryczność dopasowana na styk, albo z deficytem przy aktywności też sporej to nie ma możliwości żeby przytyć bo z powietrza ta waga się nie weźmie. Może zatrzymać się trochę wody, ale to też jest do zbicia. Nawet na sterydach retencyjnych typu anapolon i nandrolon można ciąć tłuszcz przy zachowaniu masy mięśniowej. Ja nie tyje nic po mirtazapinie, bo nie żre jak mnie łapie ssanie, jak żarłem to przytyłem 12-13 kg, ale od żarcia, a nie od leków. Tłumaczenie, że po lekach się tyje to, albo nie wiedza o mechanizmie ich działania, albo wymówka żeby nie zmieniać nawyków żywieniowych i  nie włączenia aktywności fizycznej z lenistwa , bo tak jest wygodniej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Szczebiotka napisał(a):

To chyba jednak nie do końca prawda. Ja jem nawet mniej niż przed branie paro, bo na paro może nie istnieć dla mnie jedzenie a waga idzie strasznie w górę 😮‍💨 za każdym razem tak mam na tym leku. 

Jedyne co zauważyłam to to że więcej wody mi się zbiera w organizmie🤨 a ja ogólnie mało płynów pije. No i po paro też za bardzo nic mi się nie chce, więc może to też przez to doopa rośnie😅 

Nie ma możliwości tyć na deficycie, to jest po prostu nie możliwe. Nic nie robisz i dlatego kaloryczność Ci nie jest potrzebna, a jak jeszcze podjadasz sernik, nic nie robisz, metabolizm stoi no to masz dodatkowe kilogramy:) i utyjesz nawet na tysiącu kalorii

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inna sprawa, że jak człowiek nie je, albo je po 1000kcal to organizm wygłodzony zaczyna magazynować wszystko jak leci, bo nie wiadomo kiedy będzie następna "dostawa". Co nadal nie zmienia faktu, że tłumaczenie wzrostu masy ciała lekami jest wygodną, ale całkiem bzdurną wymówką 🙃 bo idąc tym tokiem to ja już powinnam ważyć co najmniej 2x tyle co ważę obecnie, a jakoś od lat jestem na granicy niedowagi, nieważne jakie leki biorę.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.07.2023 o 18:03, acherontia styx napisał(a):

Można w ogóle nie jeść słodyczy i przytyć. Nie tyjemy od konkretnych produktów, tylko od nadwyżki kalorycznej.

 

W dniu 17.07.2023 o 16:04, DEPERS napisał(a):

Nie ma możliwości tyć na deficycie, to jest po prostu nie możliwe. Nic nie robisz i dlatego kaloryczność Ci nie jest potrzebna, a jak jeszcze podjadasz sernik, nic nie robisz, metabolizm stoi no to masz dodatkowe kilogramy:) i utyjesz nawet na tysiącu kalorii

 

 

Niekoniecznie. Jestem żywym przykładem bycia na 1200 kcal i z trudnościami schudnięcia. Otarłam się o nadwagę. Nie jestem typem, który je byle co, także jakość jedzenia też nie wchodziła w grę. Więc? 

 

Według mnie konieczna jest diagnostyka w kierunku cukrzycy/inulinooporności. Leki antydepresyjne mogą, ale nie muszą powodować trudności z utratą wagi. Byłam kiedyś nawet na specjalnej redukcyjnej diecie układanej przez dietetyka - zero efektów. Może ledwo 1 kg. w niecałe 2 mies. 

 

Mierzę się z podobnymi trudnościami do zdiagnozowania i tę drogę właśnie przechodzę. Bardzo pomaga mi dieta o niskim indeksie glikemicznym. Jak bardzo? Schudłam prawie 7 kg. w 6 mies. To dużo jak na fakt, że nie mogłam schudnąć w ogóle. Poza tym dieta o niskim Ig jest bardzo zdrowa tak po prostu.

Przyśpieszenia utraty wagi nabrałam jak przeniosłam się na catering. Gotując sobie samej, nawet z książką o niskim Ig. nie zawsze byłam w stanie zachować częstotliwość posiłków. A z przykrością stwierdzam, że jest to walka nierówna i nawet małe odchylenia czy zmiany spowalniają efekty. 

No i ruch fizyczny. Jakikolwiek jest rekomendowany. Chociażby spacery. 

 

Nie tylko cukier jest ten zły.

Cuda działa zminimalizowanie węglowodanów najbardziej jak to możliwe, bo całkowicie niestety nie można. 

Co do cukru, zapominamy,  że jest praktycznie wszędzie - jogurt truskawkowy, kupne przetwory na przykład. Na prawdę warto zaglądać na wszystko, co ma etykietę. Może nie po to, aby się zafiksować na punkcie cukru, ale wiedzieć ile go jest i czy może być mniej w innej wersji produktu. 

Ja cukier usunęłam całkowicie poza okazjonalnym spożyciem. Nawet lody znalazłam słodzone ksylitolem.

 

Jeżeli już słodzę, to stewią i tylko kawę. Można ją kupić w pudrze lub tabletkach. 

Całkowicie usunęłam laktozę. Dotarło do mnie, że mi szkodzi po eksperymencie - klika dni na mlekach roślinnych a potem powrót do zwykłego niby bez laktozowego. Efekt? Brzuch ciążowy. Mój mąż z perspektywy ocenił tak na późny 6 wczesny 7 mies. I ten tzw. brzuch ciążowy pojawiający się znienacka oprócz trudności z utratą wagi lub wraz z nimi, to wskazówka, żeby szukać wśród problemów metabolicznych. Podobnie mam jak zjem tradycyjne spaghettii itp.

 

Polecam też sprawdzenie SIBO, alergii pokarmowych. Głównie gluten jest problemem. 

Odwiedzić też endokrynologa, tylko dobrze wybrać, bo to specjalizacja, w której jakoś trudno o rzetelnego specjalistę. 

Hormony, to już tu często poruszany wątek, więc nie będę się powtarzać. 🙂 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, HerShadow napisał(a):

Niekoniecznie. Jestem żywym przykładem bycia na 1200 kcal i z trudnościami schudnięcia. Otarłam się o nadwagę. Nie jestem typem, który je byle co, także jakość jedzenia też nie wchodziła w grę. Więc? 

 

Według mnie konieczna jest diagnostyka w kierunku cukrzycy/inulinooporności. Leki antydepresyjne mogą, ale nie muszą powodować trudności z utratą wagi. Byłam kiedyś nawet na specjalnej redukcyjnej diecie układanej przez dietetyka - zero efektów. Może ledwo 1 kg. w niecałe 2 mies. 

Gratuluję wyboru osoby, która rozpisała dietę na 1200 kcal 🤡 nie dziwię się że nie schudłaś bo organizm był tak zagłodzony (tak, można mieć nadwagę i być skrajnie zagłodzonym), że magazynował wszystko jak leci, nie ważne czy potrzebne, czy nie.

 

Dla porównania ja jestem obecnie na redukcji, nie mając nadwagi, przy BMI 20,4 i jem prawie 1900 kcal i chudnę, mimo, że w teorii dla mnie CPM przy moim trybie życia to ok 1750 kcal - magia? Nie, rozsądne rozpisanie makroskładników i odżywianie na zasadzie 80/20. A mam też niedoczynność tarczycy, co w teorii powinno utrudnić i no nadal magicznie nie utrudnia.

I tak, redukować też trzeba umieć.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, acherontia styx napisał(a):

Gratuluję wyboru osoby, która rozpisała dietę na 1200 kcal 🤡 nie dziwię się że nie schudłaś bo organizm był tak zagłodzony (tak, można mieć nadwagę i być skrajnie zagłodzonym), że magazynował wszystko jak leci, nie ważne czy potrzebne, czy nie.


w ogóle nie byłam zagłodzona. 😃Zwłaszcza kiedy u dietetyka nie byłam na diecie dedykowanej pod IO. Czułam się przepelniona pomimo niskiej kaloryczności. Ciągle jestem na 1200 i podczas kiedy schudłam bardzo, także byłam na 1200 kcal. Mało tego. Potrafię nie zjeść wszystkich porcji, bo jest tak dobrze zbilansowana, że czuje się najedzona i oddaje porcje mężowi. Chyba, że robię trening, to czasem muszę coś dojeść, ale to już żadne wyzwanie. 

Tak jest przy IO lub innych problemach metabolicznych. Czujesz się ciągle pełna, dlatego nie można traktować redukcji w takich przypadkach tak samo jak u zdrowych osób
 

Zapotrzebowanie kaloryczne się oblicza przecież i ja dokładnie to zrobiłam. Dietetyczka też. Wyszło mi nieco ponad 1200. W cateringu nawet nie ma do wyboru nic poza okrągłymi liczbami. Zgodnie z tym, że człowiek ciagle czuje się pełny, 1200 wystarcza na bardzo długo. 

 

Kiedy waga spada, zapotrzebowanie kaloryczne rośnie i schodzi się z redukcji zostając przy kaloryczności utrzymującej, ale przy tego typu chorobach od razu zaczyna sie wtedy tyć. Nie mówiąc o tym, że nie jesteś w stanie tego zjeść, bo nie dość

że czujesz się przeżarta, to sensacje żołądkowe murowane. 
 

Dlatego ludzie z tymi schorzeniami czują się tak osamotnieni. Nikt tego nie jest w stanie zrozumieć. :( 

Poza tym to, że 1200 kcal to zło jest absolutnym mitem.

 

Ja polecam posłuchać trenerki Marty Kruk z codziennie fit. Ona z takimi i innymi mitami się rozprawia. Wszystko zależy od indywidualnego przypadku. 
 

To, że organizm magazynuje zasoby jest prawdą wtedy, kiedy ludzie naprawdę się głodzą i faktycznie są głodni ale nie jedzą. To jest oczywista głupota i wtedy też mogą być trudności z utrata wagi a przede wszystkim efekt jojo. Przede wszystkim jest to niezdrowe. 
 

Trzeba obserwować i słucha swoje ciało. Gdybym zjadła wiecej kcal nie byłabym w stanie wstać z łozka, więc bez sensu dla zasady ogólnej ignorować swój organizm. Tak można sobie zaszkodzić dopiero. 
 

A dietetyczkę polecam - wybrałam jedną z lepszych w Wawie

 https://www.google.pl/search?q=Poradnictwo Dietetyczne Ewa Marchlewska&ludocid=15175373987320681944&ibp=gwp;0,7&sa=X&ved=2ahUKEwjtmc-zh6WAAxXvHxAIHY1RDjAQ_coHegQIHhAB&biw=393&bih=741&dpr=3#lpg=cid:CgIgAQ%3D%3D

 

 


 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak grochem w ścianę. Prawa fizyki są łamane tutaj. Ja rozumiem, że parosetyna może spowolnić metabolizm i sedować do tego stopnia, że nic się nie chce, ale jak się zmusi do aktywności fizycznej to i 5000 kalorii może być deficytem. Wielokrotnie wchodziłem na masę i później ciąłem wagę na 3500  kalorii. Przy ciężkiej pracy , treningu siłowym, aerobach i dwóch godzinach na rowerze tłuszcz się spala nawet i na sterydach retencyjnych i pisanie takich rzeczy, że się nie można schudnąć na lekach przeciwdepresyjnych jest totalną bzdurą. Przy siedzeniu przed telewizorem, albo leżeniu na łóżku bez żadnej aktywność no to i na 500kaloriach waga będzie stała. Przebiegnij się codziennie 10 km to się przekonasz czy te 1200 kalorii nie będzie deficytem i nie będzie Ci potrzebna dietetyczka którą polecasz, a nie możesz schudnąć, na prawdę godna polecenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@HerShadow nie przemawia to do mnie, bo znam trenerkę która u dziewczn PCOS, IO, niedoczynnością tarczycy rozpisując dietę, suplementacje i zestaw ćwiczeń porobiła metamorfozy takie, że głowa mała i niespodzianka, żadna nie jadła mniej niż 1800 kcal. 

 

Poczytaj sobie jakiekolwiek badania, nie znajdziesz przypadku w którym ktokolwiek twierdzi, ze diety poniżej 1600kcal są zdrowe - nie są i nigdy nie będą. 

 

I tak jak napisał @DEPERS, praw fizyki i fizjologii nie zmienisz, chociażbyś nie wiadomo jak próbowała to wszystkim wmawiać.

 

Inna sprawa, że powodzenia w efekcie jo-jo przy powrocie do wyższej kaloryki. Przytyjesz 2x tyle co schudłaś bo metabolizm będzie tak rozp***y.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, acherontia styx napisał(a):

Inna sprawa, że stosowanie diet bez zwiększenia aktywności fizycznej jedyne co powoduje to spadek beztłuszczowej masy ciała 🙃 czyli tłuszczu zostaje tyle samo, mięśnie organizm tylko zjada 🙃

Atrofia to się nazywa:) Białko mięśniowe wątroba potrafi przekształcić w węglowodany które lepiej wykorzystuje do energii niż organizm by miał energię produkować z tłuszczu. Insulina tłuszczu nie transportuje więc wyewoluował mechanizm przekształcenia białek w węglowodany

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, acherontia styx napisał(a):

@HerShadow nie przemawia to do mnie, bo znam trenerkę która u dziewczn PCOS, IO, niedoczynnością tarczycy rozpisując dietę, suplementacje i zestaw ćwiczeń porobiła metamorfozy takie, że głowa mała i niespodzianka, żadna nie jadła mniej niż 1800 kcal. 

 

Poczytaj sobie jakiekolwiek badania, nie znajdziesz przypadku w którym ktokolwiek twierdzi, ze diety poniżej 1600kcal są zdrowe - nie są i nigdy nie będą. 

 

I tak jak napisał @DEPERS, praw fizyki i fizjologii nie zmienisz, chociażbyś nie wiadomo jak próbowała to wszystkim wmawiać.

 

Inna sprawa, że powodzenia w efekcie jo-jo przy powrocie do wyższej kaloryki. Przytyjesz 2x tyle co schudłaś bo metabolizm będzie tak rozp***y.

 

Nie wątpię, że tak jest i każdy 1:1 będzie miał taki sam problem. Piszę tylko, że może być i tak, że na 1200 kcal będziesz na full. Jestem tego żywym przykładem, więc być może przeczę prawom fizyki, chociaż chyba bardziej biochemii, jeśli już.  Niestety SIBO już nie jest tak łaskawe. Nie życzę nikomu poczucia przeżarcia Ii innych sensacji po zjedzeniu paru kęsów z porcji. 

 

33 minuty temu, DEPERS napisał(a):

Jak grochem w ścianę. 

 

Wiesz, słabo trochę takim tonem. Zakładasz, że wszyscy inni, to kretyni, bo nie zgadzają się z Tobą i mają inne doświadczenia na własnej skórze. 

Rozmawiamy sobie tylko... chyba (?) wymieniamy się doświadczeniami.  Dobrze jest posłuchać/poczytać z otwartą głową, że przypadki mogą być różne. 

Jestem pod opieką gastrologa i endokrynologa. Konsultowałam też z innymi wcześniej. Każdy mi powiedział, że 1200 kcal, to mało, ale jeżeli nie jestem głodna, jest ok. A może piwonnam im powiedzieć, że się mylą? 🤔

 

Liczby i zasady, to jedno. 

Podam kolejny ciekawy przykład z innego podwórka - weterynaria. 

Żeby nie było, nie żałuję  na zwierzęta, leczę je u jednej z lepszych nefrologów w Europie. 

Jedna z moich kotek całe życie miała pewne parametry zaniżone. Objawów zero. Kocisko w formie życia. 

Pytam więc jakie badania dalej, żeby znaleźć powód tych spadków. 

Pani doktor mi na to, że na razie nic nie robimy. Suplementujemy i regularnie kontrolujemy - leczymy organizm a nie wyniki. Mogłaby ją naszpikować i zniszczyć wątrobę, tylko po co? Zwierzę ma już 14 lat i całe życie z takimi wynikami jest w życiowej formie.  Dla odmiany druga kotka ma już opanowaną sytuację i wyniki w odpowiednich przedziałach a jest schorowanym kotem dwukrotnie już z resztą, przez panią doktor ściągniętym z tamtego świata. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, HerShadow napisał(a):

 

Liczby i zasady, to jedno. 

Podam kolejny ciekawy przykład z innego podwórka - weterynaria. 

Żeby nie było, nie żałuję  na zwierzęta, leczę je u jednej z lepszych nefrologów w Europie. 

Jedna z moich kotek całe życie miała pewne parametry zaniżone. Objawów zero. Kocisko w formie życia. 

Pytam więc jakie badania dalej, żeby znaleźć powód tych spadków. 

Pani doktor mi na to, że na razie nic nie robimy. Suplementujemy i regularnie kontrolujemy - leczymy organizm a nie wyniki. Mogłaby ją naszpikować i zniszczyć wątrobę, tylko po co? Zwierzę ma już 14 lat i całe życie z takimi wynikami jest w życiowej formie.  Dla odmiany druga kotka ma już opanowaną sytuację i wyniki w odpowiednich przedziałach a jest schorowanym kotem dwukrotnie już z resztą, przez panią doktor ściągniętym z tamtego świata. 

 

A co ma piernik do wiatraka? Fizjologia zwierząt to zupełnie inna bajka. Owszem, pokrywa się w jakimś stopniu, ale porównywanie zwierząt do ludzi jest totalnie nietrafionym porównaniem. 

 

A Ty nie zrozumiałaś pojęcia wygłodzenia przy otyłości. Ono nie ma nic wspólnego z poczuciem głodu 🙃

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Inna sprawa, że powodzenia w efekcie jo-jo przy powrocie do wyższej kaloryki. Przytyjesz 2x tyle co schudłaś bo metabolizm będzie tak rozp***y.

 

Nie rozumiem co masz na mysli. Efekt jojo jest wtedy, kiedy się człowiek głodzi a potem nadrabia. Klasyczna sytuacja. Tak, metabolizm głupieje. 

 

 

7 minut temu, DEPERS napisał(a):

Atrofia to się nazywa:) Białko mięśniowe wątroba potrafi przekształcić w węglowodany które lepiej wykorzystuje do energii niż organizm by miał energię produkować z tłuszczu. Insulina tłuszczu nie transportuje więc wyewoluował mechanizm przekształcenia białek w węglowodany

 

Jak już to katabolizm. 🙂 

 

10 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Inna sprawa, że stosowanie diet bez zwiększenia aktywności fizycznej jedyne co powoduje to spadek beztłuszczowej masy ciała 🙃 czyli tłuszczu zostaje tyle samo, mięśnie organizm tylko zjada 🙃

 

 

 

Ćwiczenia to 20% sukcesu, dieta to 80%. Rozumiem, że trenerzy, którzy tak twierdzą też są niekompetentni. ?

 

"Katabolizm mięśniowy to proces, który zaczyna się w momencie częściowego lub całkowitego wyczerpania zapasu substancji odżywczych, jakie dostarczane są z zewnątrz. Taki stan może zatem pojawić się na przykład przy głodówce, w ramach której nie dostarcza się do organizmu praktycznie żadnego pożywienia."

 

To tak z definicji, a ja nigdzie nie pisze o głodówce. Piszę o tym, że człowiek może być najedzony na 1200 kalorii. Przecież czujesz, czy jesteś głodna. Głód to oznaka, że czas uzupełnić zapasy. 

Jeżeli z powodu treningu czujesz brak - uzupełniasz, a najlepiej dostarczasz przed treningiem, jeśli wiesz, że będziesz go w danym dniu robić. 

 

Nie wiem co jest trudnego w zrozumieniu, że są choroby, które powodują takie a nie inne skutki. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, acherontia styx napisał(a):

A co ma piernik do wiatraka? Fizjologia zwierząt to zupełnie inna bajka. Owszem, pokrywa się w jakimś stopniu, ale porównywanie zwierząt do ludzi jest totalnie nietrafionym porównaniem. 

 

A Ty nie zrozumiałaś pojęcia wygłodzenia przy otyłości. Ono nie ma nic wspólnego z poczuciem głodu 🙃

 

No ma, bo chodzi o organizm jako taki. Przykład z weterynarii, bo mój własny. Znam wiele innych ludzkich, ale nie jestem typem, który mówi "ja to nie byłam za granicą, ale znam kogoś, kto był" :D Mówię o czymś, czego sama doświadczyłam. 

 

Ja nie pisze o otyłości. Piszę o tym, co sama doświadczyłam a doświadczyłam, że SIBO, IMO i IO zwłaszcza w połączeniu, powodują, ze przez większość życia czujesz się przeżarta, masz wzdęcia, biegunki lub zaparcia lub na zmianę itp. 

U niektórych wtedy jest tak, że 1200 kcal wystarcza, bo nie mają siły w takim stanie iść do pracy a o treningu nawet pomyśleć. 

 

O uzupełnieniu pisałam wyżej, nie będę powielać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, acherontia styx napisał(a):

Dobra, nie będę sie kłócić z laikiem, bo nie mam na to ani czasu ani ochoty. Oznacz poziom albumin we krwi to pogadamy jak wygłodzony jest organizm. Zobaczysz za kilka lat ;) 


Śmiechłam :D Świetny zabieg umniejszenia kogoś, ale słaby i nie działa. :D 

Że żaden lekarz mi o tym wszystkim nie powiedział ani dietetyk. 🤔  Partacze. 😡 :D 

Miałam robione szczegółowe badania, albuminy również.

Wiem dokładnie o czym mówisz, ale Ty niestety nie rozumiesz o czym mówię ja. Od lat zmagam się tymi problemami. Polecam zagłębić wiedzę o te konkretne wątki, bo postępowanie jest przy nich trudne a walka nierówna. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, HerShadow napisał(a):

 

Nie wątpię, że tak jest i każdy 1:1 będzie miał taki sam problem. Piszę tylko, że może być i tak, że na 1200 kcal będziesz na full. Jestem tego żywym przykładem, więc być może przeczę prawom fizyki, chociaż chyba bardziej biochemii, jeśli już.  Niestety SIBO już nie jest tak łaskawe. Nie życzę nikomu poczucia przeżarcia Ii innych sensacji po zjedzeniu paru kęsów z porcji. 

 

 

Wiesz, słabo trochę takim tonem. Zakładasz, że wszyscy inni, to kretyni, bo nie zgadzają się z Tobą i mają inne doświadczenia na własnej skórze. 

Rozmawiamy sobie tylko... chyba (?) wymieniamy się doświadczeniami.  Dobrze jest posłuchać/poczytać z otwartą głową, że przypadki mogą być różne. 

Jestem pod opieką gastrologa i endokrynologa. Konsultowałam też z innymi wcześniej. Każdy mi powiedział, że 1200 kcal, to mało, ale jeżeli nie jestem głodna, jest ok. A może piwonnam im powiedzieć, że się mylą? 🤔

 

Liczby i zasady, to jedno. 

Podam kolejny ciekawy przykład z innego podwórka - weterynaria. 

Żeby nie było, nie żałuję  na zwierzęta, leczę je u jednej z lepszych nefrologów w Europie. 

Jedna z moich kotek całe życie miała pewne parametry zaniżone. Objawów zero. Kocisko w formie życia. 

Pytam więc jakie badania dalej, żeby znaleźć powód tych spadków. 

Pani doktor mi na to, że na razie nic nie robimy. Suplementujemy i regularnie kontrolujemy - leczymy organizm a nie wyniki. Mogłaby ją naszpikować i zniszczyć wątrobę, tylko po co? Zwierzę ma już 14 lat i całe życie z takimi wynikami jest w życiowej formie.  Dla odmiany druga kotka ma już opanowaną sytuację i wyniki w odpowiednich przedziałach a jest schorowanym kotem dwukrotnie już z resztą, przez panią doktor ściągniętym z tamtego świata. 

 

Ty piszesz bzdury i to nie moja opinia tylko nauka która do tego doszła. Wypisujesz, że po paroksetynie się tyje, ktoś nieświadomy to czyta i przez to rezygnuje z leku. Nie wiesz to pytaj, a nie twierdzisz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, DEPERS napisał(a):

Ty piszesz bzdury i to nie moja opinia tylko nauka która do tego doszła. Wypisujesz, że po paroksetynie się tyje, ktoś nieświadomy to czyta i przez to rezygnuje z leku. Nie wiesz to pytaj, a nie twierdzisz

 

Nie! Nie napisałam nigdzie, że po leku! Napisałam na samym początku, że oprócz tego, że leki mogą tak działać, ale przecież nie muszą, to  mogą być też inne powody. I tych innych powodów dotyczyła moja wypowiedź!

16 godzin temu, HerShadow napisał(a):

Według mnie konieczna jest diagnostyka w kierunku cukrzycy/inulinooporności. Leki antydepresyjne mogą, ale nie muszą powodować trudności z utratą wagi.

 

 

Poza tym, jak niżej: 

29 minut temu, Dryagan napisał(a):

Szanowni Państwo, chyba troszkę odbiegliście od tematu (który brzmi PAROXETYNA) - właśnie zastanawiam się czy wszystkich tych rozważań nie przenieść do kosza, ale jakoś tego dużo. Niemniej proszę o zakończenie tej dyskusji, względnie przeniesienie się do wątku dotyczącego odchudzania. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, DEPERS napisał(a):

I dodawaj, że to Twoja opinia i się nie podpieraj jakimiś dietetykami i lekarzami bo inni mało doświadczeni ludzie w temacie mogą te bzdury potraktować całkiem serio i zrezygnują z leczenia bo dla niektórych waga jest bardzo istotna

 

Nie, nie jest to moja opinia! 

Leczę się, diagnozuję. I MAM OPINIE LEKARZY!! Przynajmniej jeżeli chodzi o MÓJ PRZYPADEK, który pokazuje, że tak też może być. Jakbyś nie czytał wybiórczo, to byś może doczytał, że często to podkreślam.  Nie każę każdemu tak robić! Poradziłam się zbadać! 

 

Nie jesteś specjalistą lekarzem w żadnej z tych dziedzin jak sądzę, więc dla mnie to co piszesz, to fakt dotyczący ZDROWYCH ludzi. Od chorób mam LEKARZY i ich zalecenia są dla mnie wiążące. No jakoś już tak mam., że nie diagnozuję sie przez Internet jak większość populacji. 🤷🏻‍♀️

 

Każdemu polecam się zbadać i sprawdzić czy wyniki są ok. Postępowanie dla każdego przypadku zaleca LEKARZ. A ja nigdzie nie napisałam, ze całe zycie można być na 1200 kcal. Odniosłam się do obecnej sytuacji WŁASNEJ. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×