Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

W metryce wkrótce 30-tka :)

 

90 -na tyle mam samopoczucie.

 

...u mnie tak samo.

 

Paulita, dożyjesz wizyty. Powiem Ci szczerze, że ja też mam myśli, że chciałabym żeby mi było coś konkretnego, bo są leki. Wolałabym odczuwać ból, bo można wziąć tabletkę od bólu, a na "TO" co nam się dzieje? nie ma lekarstwa tak naprawdę, jest doraźne leczenie i jeśli my same z tym się nie uporamy to po farmakologii wszystko wróci za jakiś czas.

 

Coś Wam powiem...kilka ładnych lat temu miałam dolegliwości sercowe, tzn. kołatania i potworne duszności po przejściu kilku dosłownie kroków. Kiedy przebadałam się na wszystkie możliwe sposoby, poszłam w końcu do...psychiatry...Wizyta nie była zbyt miła, poczułam się jak "wariatka", tzn. lekarz dał mi coś takiego odczuć i zapisał lek....nie pamiętam juz co to było, ale przyszłam do domu i zaczęłam dumać nad tą receptą. Wystraszyłam się leków, wizyty i konieczności chodzenia do kontroli, wystraszyłam się skutków ubocznych leku...to było przerażenie...I wierzcie lub nie ale receptę podarłam, powiedziałam sobie, że nie będę brnąć w jeszcze gorsze bagno, uzależniać się od kolejnych leków (brałam wtedy jeszcze chwilowo betalok na serce i bardzo ciężko szło mi jego odstawianie). Objawy uspokoiły się, aż w końcu zupełnie przeszły i był spokój aż do teraz ;)

 

Tamta akcja dodała mi tylko pewności siebie, siły, że mogę sama jak tylko zechcę choć jest to bardzo trudne ale możliwe!

Teraz próbuję podobnie choć dużo czasu to zajmuje, choć jest ciężko, choć się nie udaje to WIEM, że potrafię, bo raz już dałam radę.

 

Tzn. to jest moje podejście do sprawy i nie namawiam Was oczywiście żebyście rezygnowały z wizyt u psychiatry czy z leków. Ale polecam żebyście same rozważyły, przemyślały czy aby Wy też nie macie w sobie takiej siły :o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć dziewczyny mi od wczorajszej mojej shizy jest ciężko,myślę ciągle o tym guzie w głowie..ach...zaraz będę miała gości więc może na chwilę zapomnę,ogólnie nie czuję się źle nawet wiele dolegliwości mi nie dokucza,ale psychicznie jestem wypompowana masakra jakaś :( Ach no ale cóż trzeba zabrać się za robotę,mąż za niedługo wróci z pracy i 4 dni razem,trochę u rodziny te święta więc być może poczuje się chodź odrobinkę lepiej :) Buziaki kochani i Wesołych Świąt!! ivaP czasem mam wrażenie,że mam taką siłę umię panować nad sobą a czasem wydaje mi się,że dłużej już nie mogę ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proszę napisz jak dałaś radę? Co robiłaś? Ja już czasami nie daję rady.

Nie wiem Patuś jak to zrobiłam....:( to wszystko z czasem przeszło samo, wyłączyło się myślenie o tych objawach. Tylko że ja wtedy pracowałam i to w pewnym sensie też mi pomogło, bo przez 8 godzin miałam czym innym myśli zajęte, były koleżanki z pracy, byli petenci ;)

 

Ach gdyby była konkretna recepta na to jak dać sobie z tym radę, to już dawno nie męczyła bym się z chwiejnością :lol: jak narazie sama sobie nie radzę i nie przechodzą mi objawy, ale ciągle mam myśl "jestem zdrowa" i "kiedyś dałam radę, to muszę dać i teraz". Tylko tyle mogę Wam doradzić :(

Zamierzam też zacząć chodzić z kijkami (tylko muszę trafić gdzieś w sklepie), a jak zginą śniegi to może włączę rower. Ponoć sport bardzo pomaga takim nerwusom jak my :) a tego jeszcze nie próbowałam.

A najlepiej to było by pójść do pracy....marzę o tym i tęsknię za "robotą" i kontaktem z ludźmi, co pomogło by w "nerwach", no i wiadomo kasa...żebym chciała to powietrzem żyć się nie da...

 

-- 29 mar 2013, 11:36 --

 

mąż za niedługo wróci z pracy i 4 dni razem,trochę u rodziny te święta więc być może poczuje się chodź odrobinkę lepiej :) Buziaki kochani i Wesołych Świąt!! ivaP czasem mam wrażenie,że mam taką siłę umię panować nad sobą a czasem wydaje mi się,że dłużej już nie mogę ...

Na pewno świeta Cię wzmocnia, ja w Boże Narodzenie czułam się świetnie, odwiedzałam rodzinę, odwiedzali mnie, było super :)

 

Jeśli choć raz udało Ci się zapanować nad tym g****m to znaczy, że masz taką siłę, a to że czasem "już nie możesz" to ma każdy, nawet siłacze :) ja "nie mogłam" wczoraj....miałam jakiś dziwny stan...ale dzisiaj psyche jest w porządku :)

 

Jutro zabieram się za pieczenie i będzie dobrze :)

 

Ja też Wam wszystkim nerwuskom życzę ZDROWYCH i RADOSNYCH Świąt, radości z przebywania z Rodziną i dużo, dużo SIŁY na kolejne dni, na ten rok :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hejka popieram was moze te swieta nas wzmocnia zapomnimy troche o naszych dolegliwosciach ivap masz racje zeby sie troche oderwac od rzeczywistosci to trzeba sie czyms zajac ja mam to szczescie ze chodze do pracy i w niej jest calkiem inaczej niz w domu zapominam ale gdy wracam po pracy wszystko wraca mysli ,leki zle sapopoczucie i tak w kolko poz i zycze Wesoluch Swiat pa

 

-- 29 mar 2013, 12:33 --

 

hejka popieram was moze te swieta nas wzmocnia zapomnimy troche o naszych dolegliwosciach ivap masz racje zeby sie troche oderwac od rzeczywistosci to trzeba sie czyms zajac ja mam to szczescie ze chodze do pracy i w niej jest calkiem inaczej niz w domu zapominam ale gdy wracam po pracy wszystko wraca mysli ,leki zle sapopoczucie i tak w kolko poz i zycze Wesolych Swiat pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam to szczescie ze chodze do pracy i w niej jest calkiem inaczej niz w domu zapominam ale gdy wracam po pracy wszystko wraca mysli ,leki zle sapopoczucie i tak w kolko

 

No widzisz :) to "zwykłe" nerwy :) to jest moim zdaniem dowód na to :)

Trzymaj się Bet :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Od 3 tyg siedzę w domu, biorę leki, boję się jeszcze gdziekolwiek wyjść. Mam zamiar wybrać się na psychoterapie no ale to też muszę kawałek pojechać, póki co choroba mi nie pozwala, czekam aż jeszcze trochę odpuści. Przestraszona że umrę czy zemdleje jestem cały czas, chociaż chyba powoli zaczynam się czuć lepiej. Próbuje przyzwyczaic sie do tych objawow i delikatnie to olac, no ale to nie takie proste.

Dzisiaj mam zamiar wyjsc ze znajomymi posiedziec gdzies przy soczku, nastawiam sie pozytywnie na to juz od kilku dni :D tylko jak wyjde to co zrobic? Jak mnie ogarnie lęk, bedzie mi słabo to uciekać do domu, czy moze to przeczekać jakos? Chce być w koncu normalna i wyjsc czasem do ludzi, a nie siedzieć w domu i obserwowac tylko ta okropną pogode. Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj maania:) Wiem dobrze z czym się borykasz. Jeżeli czujesz się na siłach to śmiało wybierz się ze znajomymi. Jeżeli dopadnie cię lęk spróbuj przeczekać , uwierz nic ci się nie stanie. Jak nie dasz rady to po prostu wyjdziesz. Trzeba się mierzyć z lękami . Pozdrawiam.

Kochane słońca ja również życzę Wam zdrowych ,spokojnych świąt ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam Was, mam 22 lata i mam nadzieję, że chociaż jedna dobra osoba przeczyta mój post i na niego odpowie...

od ponad roku mam problemy psychiczne. Wszystko zaczęło się po zakończeniu leczenia mojej mamy, która była chora na raka. pewnego wieczoru kiedy leżałam już w łóżku nagle naszły mnie okropne myśli (przestraszyłam się, że może dotknąć mnie opętanie). serce zaczęło walić, cała zaczęłam się pocić, nie umiałam znaleźć sobie miejsca, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Wtedy się zaczęło, przez kilka miesięcy bałam chodzić się do Kościoła, nie modliłam się i potrafiłam nie przespać całej nocy, bo bałam się że może się coś ze mną stać, że 'coś' może mnie zaatakować, bałam się wychodzić na dwór, ale najgorzej było/jest nocą. Potem stwierdziłam, że muszę coś z tym zrobić, zmusiłam się chodzić do Kościoła pomimo tego, że bardzo się bałam. po mału wszystko wracało do normy. nawet przez okres lata było bardzo dobrze, ale ostatnio znowu nawróciły się u mnie lęki. Wierzę w Boga, modlę się. Ale pomimo tego nie umiem sobie do końca z tymi myślami wszystkimi natrętnymi poradzić, a wstydzę się z kimkolwiek o tym porozmawiać więcej bo jakby nie było nie jest to normalne. Ostatnio bardzo pogorszyły się moje relacje z chłopakiem, na początku zaczęłam bać się z nim kochać, bo to przecież grzech - myśli moje mówią mi że przez to mogłoby dojść do pętania bo jest to zabronione przez kościół. teraz już w ogóle nie mam ochoty się z nim kochać, a czasami nawet spotykać. Ciągle mi wszystko przeszkadza i kierują mną natrętne myśli. Relacje z rodzicami już od dawna nie są dobre, kiedy urodziła się moja siostra jak miałam 13 lat zostałam odsunięta na bok, przestali się mną interesować w sensie rozmów, były tylko zakazy. Bardzo rzadko byłam/jestem chwalona, zawsze zwracali/zwracają uwagę na to co robiłam/robię źle.Tacie czasami przeszkadzał fakt, że źle powiesiłam ręcznik albo przypaliłam mięso. Kiedy mama była chora wiele różnych przykrych słów padało: to przez Ciebie jestem chora, jesteś pusta itd - wiem, że powinnam ją zrozumieć w tych ciężkich chwilach ale do tej pory mam problem sobie z tym wszystkim poradzić. Dziwi mnie też fakt, że nie za bardzo pamiętam życia z okresu choroby mamy, ciekawe czemu ? Od paru tygodni mam napady płaczu, krzyku nie mam ochoty na nic kompletnie, często boli mnie głowa w różnych miejscach. Parę razy zdarzyły się myśli, które powtarzałam w głowie : 'coś bym im wszystkim zrobiła' ale potem strasznie bałam się zasnąć żeby faktycznie do czegoś nie doszło bo wszystkich ich bardzo kocham (pamiętam że jak byłam jeszcze mała, może miałam 9 lat to zdarzało mi się płakać w nocy, bo bałam się że moi rodzice umrą). Nie wiem co mam zrobić, osoby które są na tym forum i wierzą w Boga na pewno mogą potwierdzić że modlitwa pomaga w zwalczaniu problemów, ale chciałabym znać Waszą opinię od strony medycznej i doświadczeń ..co może ze mną być, co mam zrobić... Bo czasami natrętne myśli nie pozwalają mi normalnie funkcjonować. Mogłabym tu napisać wiadomość na parę stron, ale myślę że wszystko co ważniejsze już napisałam i bardzo proszę Was o odpowiedź,

Pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego w nerwicy wmawiamy sobie najgorsze choroby i ich objawy?

Tak naprawdę objawy zawsze pasują do raka, SM, czy innego dziadostwa.( u mnie wszystko można po trochę dopasować a nigdy nie biorę pod uwagę drobnych schorzeń typu krzywy kręgosłup, brak witamin itd.)

Zna ktoś na to odpowiedź?

Czy osoby chore na raka cały dzień myślą o objawach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy osoby chore na raka cały dzień myślą o objawach?

 

Moja mama ma raka. Cukrzycę. Astmę. Nadciśnienie. I parę innych chorób.

 

Czy myśli o tym? No pewnie. Ale nie przeżywa tak jak my - ja. Nie siedzi i nie zastanawia się - Boże, tu mnie kłuje, to na pewno coś strasznego. Mówi - kurczę, ale mnie dziś boli, pewnie od pogody. I idzie dalej. Do czego zmierzam - dla osób chorych, jakby nie brzmiało to brutalnie, to codzienność. Można sobie radzić z tym lepiej, albo gorzej, ale to już jest. A nerwicowcy boją się czegoś, co dopiero może się stać. Taka walka z wiatrakami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Jestem nowa, ale chciałam o coś zapytać.

Mianowicie, czytałam, że bierzecie Tryptofan na poprawę nastroju. Chciałam się zapytać, który polecacie, bo na rynku jest duży wybór, i czy on w ogóle działa.

Dziękuję i pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam wysokie ciśnienie, w przeciągu tygodnia mierzyłam dwa razy i cały czas oscyluje w granicach 140 na 90. Jak dla mnie to wysokie, bo całe życie miałam około 120 na 80. A do tego dzisiaj kręciło mi się w głowie, chodziłam jak pijana i nie mogłam się na niczym skupić. To było straszne! Na nerwicę leczę się prawie 5 lat. Nie wiem czy to ciśnienie wysokie może być spowodowane moją chorobą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam wysokie ciśnienie, w przeciągu tygodnia mierzyłam dwa razy i cały czas oscyluje w granicach 140 na 90. Jak dla mnie to wysokie, bo całe życie miałam około 120 na 80. A do tego dzisiaj kręciło mi się w głowie, chodziłam jak pijana i nie mogłam się na niczym skupić. To było straszne! Na nerwicę leczę się prawie 5 lat. Nie wiem czy to ciśnienie wysokie może być spowodowane moją chorobą?

 

W czasach mojej obsesji ciśnieniem miałam 160/110. Normalnie mam koło 130/85.

Naprawdę, te wartości, które podajesz, gdyby się powtarzały przez dłuższy czas, albo gdybyś miała niskie ciśnienie - a masz normalne - mogłyby powodować jakieś dodatkowe objawy. Nie myśl o tym, głęboko oddychaj i przestań mierzyć ciśnienie przez kilka dni:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Jestem nowa, ale chciałam o coś zapytać.

Mianowicie, czytałam, że bierzecie Tryptofan na poprawę nastroju. Chciałam się zapytać, który polecacie, bo na rynku jest duży wybór, i czy on w ogóle działa.

Dziękuję i pozdrawiam.

A nie lepiej dostarczać go w sposób naturalny? Jedząc m.in.:

suszone białko jaj

suszona spirulina

mięso dorsza suszone

pestki dyni

ser Parmesan

mięso karibu

ziarno sezamu

ser cheddar

ziarno słonecznika

wieprzowina

indyk

kurczak

wołowina

łosoś

baranina

karmazyn

jajko

mąka pszenna

mleko

ryż biały

płatki owsiane

ziemniaki

banany

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam Was, mam 22 lata i mam nadzieję, że chociaż jedna dobra osoba przeczyta mój post i na niego odpowie...

od ponad roku mam problemy psychiczne. Wszystko zaczęło się po zakończeniu leczenia mojej mamy, która była chora na raka. pewnego wieczoru kiedy leżałam już w łóżku nagle naszły mnie okropne myśli (przestraszyłam się, że może dotknąć mnie opętanie). serce zaczęło walić, cała zaczęłam się pocić, nie umiałam znaleźć sobie miejsca, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Wtedy się zaczęło, przez kilka miesięcy bałam chodzić się do Kościoła, nie modliłam się i potrafiłam nie przespać całej nocy, bo bałam się że może się coś ze mną stać, że 'coś' może mnie zaatakować, bałam się wychodzić na dwór, ale najgorzej było/jest nocą. Potem stwierdziłam, że muszę coś z tym zrobić, zmusiłam się chodzić do Kościoła pomimo tego, że bardzo się bałam. po mału wszystko wracało do normy. nawet przez okres lata było bardzo dobrze, ale ostatnio znowu nawróciły się u mnie lęki. Wierzę w Boga, modlę się. Ale pomimo tego nie umiem sobie do końca z tymi myślami wszystkimi natrętnymi poradzić, a wstydzę się z kimkolwiek o tym porozmawiać więcej bo jakby nie było nie jest to normalne. Ostatnio bardzo pogorszyły się moje relacje z chłopakiem, na początku zaczęłam bać się z nim kochać, bo to przecież grzech - myśli moje mówią mi że przez to mogłoby dojść do pętania bo jest to zabronione przez kościół. teraz już w ogóle nie mam ochoty się z nim kochać, a czasami nawet spotykać. Ciągle mi wszystko przeszkadza i kierują mną natrętne myśli. Relacje z rodzicami już od dawna nie są dobre, kiedy urodziła się moja siostra jak miałam 13 lat zostałam odsunięta na bok, przestali się mną interesować w sensie rozmów, były tylko zakazy. Bardzo rzadko byłam/jestem chwalona, zawsze zwracali/zwracają uwagę na to co robiłam/robię źle.Tacie czasami przeszkadzał fakt, że źle powiesiłam ręcznik albo przypaliłam mięso. Kiedy mama była chora wiele różnych przykrych słów padało: to przez Ciebie jestem chora, jesteś pusta itd - wiem, że powinnam ją zrozumieć w tych ciężkich chwilach ale do tej pory mam problem sobie z tym wszystkim poradzić. Dziwi mnie też fakt, że nie za bardzo pamiętam życia z okresu choroby mamy, ciekawe czemu ? Od paru tygodni mam napady płaczu, krzyku nie mam ochoty na nic kompletnie, często boli mnie głowa w różnych miejscach. Parę razy zdarzyły się myśli, które powtarzałam w głowie : 'coś bym im wszystkim zrobiła' ale potem strasznie bałam się zasnąć żeby faktycznie do czegoś nie doszło bo wszystkich ich bardzo kocham (pamiętam że jak byłam jeszcze mała, może miałam 9 lat to zdarzało mi się płakać w nocy, bo bałam się że moi rodzice umrą). Nie wiem co mam zrobić, osoby które są na tym forum i wierzą w Boga na pewno mogą potwierdzić że modlitwa pomaga w zwalczaniu problemów, ale chciałabym znać Waszą opinię od strony medycznej i doświadczeń ..co może ze mną być, co mam zrobić... Bo czasami natrętne myśli nie pozwalają mi normalnie funkcjonować. Mogłabym tu napisać wiadomość na parę stron, ale myślę że wszystko co ważniejsze już napisałam i bardzo proszę Was o odpowiedź,

Pozdrawiam serdecznie!

Chyba wiem przez co przechodzisz kochana,niestety ja to co Ty opisujesz z rodzicami miałam od dziecka,dziś jako dorosła kobieta mając swoją rodzinę,jestem rok starsza od Ciebie,mam różne konflikty z mama,która wiecznie się mnie czepia,to cos źle zrobiłam,mimo,że mieszkam na swoim..Ach nie ma sensu o tym wiele pisać moja Pani psycholog stwierdziła,że niestety ale moje objawy to wina mamy :( ciężko się z tym pogodzić,bo to moja mama... mimo wszystko ją kocham i zawsze chciałam polepszyć nasze relacje dlatego tak to u mnie wygląda.. mi dolega fizycznie to,że mam ciężką głowę,jak by pełną z tyłu,boli kark,mam napięta skórę na nim,kłójące bóle głowy z prawej str,czasami ściska mnie u nasady nosa,czy też policzki..mrowieje mi język,czy też usta..mam czasem problemy z koncentracją,do tego uciążliwe myśli,że jestem poważnie chora,że mam zakrzepicę,nowotwór lub guza mózgu..to jest straszne,ciągle bym tylko czytała o moich objawach i co to za choroba,nakręcała się sprawdzała czy z moim wzrokiem itd ok. masakra,chodzę na psychoterapię i biorę lek ziołowy deprenim 2x dziennie mam takie dni,że jest ok uśmiecham się nic mi nie dolega i nagle takie bummmm i przychodzi,płacz,lęki i ból..

 

-- 04 kwi 2013, 09:47 --

 

A ogólnie to Cześć dziewczęta,co u Was słychać po świętach,ja kochane święta przeżyłam super,bez objawów bez leków,no może nie do końca jakaś myśl o śmierci na pewno mi przemkła..ach jutro moja pierwsza wizyta u psychiatry :( stresa mam..nie powiem i to dużego. Od kilku dni z głową lepiej,chodź dziś już tak jak by coś się działo..hm oby nie wróciło,mąż bardzo mnie wspiera :) Od jakiegoś czasu ciągle dokucza mi prawa,noga boli,ciągnie w ciąży z małą zrobiły mi się tak zwane pajączki,no i cóż wiele osób mi mówi,że robią mi sie żylaki,słyszałam,że to dziedziczne,a ma je moja babcia i moja mama..ach.. A ja wkręcam sobie i chyba nawet pójdę z tym do lekarza,że może to być zakrzepica :( ...Buziaki kochane moje i miłego dnia!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jak po incydentach związanych z paniką typu, słomiane nogi napady gorąca itd. napadły mnie natrętne myśli dotyczące skrzywdzenia bliskich ( żona dzieci ) - Potworne piekło - sto razy wolałem omdlenia czy słabości fizyczne.

Bałem się do tego stopnia że nie obierałem owoców przy dzieciach, obawiając się niezapanowania nad sobą. Było to tak ciężkie że wstydziłem się o tym powiedzieć lekarzowi.

Ale przeszło tylko po jednym - na siłę nie odrzucałem tych myśli i się skończyły - głupie nie?

Miesiąc czasu z myślami i jeden wieczór z rodziną bez blokady na te chore myśli.

P.S.

Też wam stopy marzną?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×