Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie mogę znaleźć chłopaka/dziewczyny


peace-b

Rekomendowane odpowiedzi

Przepraszam męską część forum za takie stwierdzenie - wiem że nie wszyscy sa tacy, że nie należy wkładać wszystkich do jednego wora ale.. ja niestety mam pecha trafiać na takich właśnie facetów... :cry:

 

Tydzień temu wspomniałam gdzieś na forum że mój ukochany chłopak wyjechał na tydzień i że bardzo tęsknię. Dziś wrócił... nawet nie miał dla mnie czasu. Pochawalił się za to naszemu wspólnemu przyjacielowi paroma... "pikantnymi" fotkami z pobytu na wyjeździe. Potem ot tak wyszedł offline rzucając "bye" - jak bym nie istniała :( Nasz przyjaciel został dłużej online, wogóle rozmawialiśmy przez całe popołudnie. Powiedziałam mu że nie wiem co się dzieje ale mój chłopak zachowuje się jakoś dziwnie i nie rozumiem dlaczego przyszedł wyszedł potem znów wrócił i wyszedł... Przyjaciel powiedział że nie miał ochoty z nim rozmawiać po zdjeciach które zobaczył i że on wrócił tylko aby podesłać mu te zdjęcia. Byłam troche zdziwiona że podesłał jemu zdjęcia z wycieczki a mi nie? Na to przyjaciel powiedział że nie może mi ich pokazać bo jest tam coś czego nie chciałabym zobaczyć i że nie wie co ma zrobić bo czuje się jak idiota pośrodku tego wszystkiego. Oczywiście nawet nie musiał mówić co było na tych zdjeciach - nie było mi tródno sie domyśleć... Po około godzinnej przepychance zobaczyłam zdjęcia... już nawet nie byłam zszokowana bo byłam przygotowana na to co zobaczę - alkohol i jakaś orgia... I po co ufać ludziom? Tak bardzo mu ufałam... wiedziałam że mogę zawsze na niego liczyć... Czuję się tak dziwnie... mam dreszcze i jest mi niedobrze... Nawet już nie płacze bo nie mam siły... :( Brzydze się go!!! :cry::cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, nie wiadomo, co napisać w takiej sytucaji... Tak trudno zrozumieć dlaczego mężczyżni potrafią tak skrzywdzić!!! Chyba najbardziej oczywiste jest, że on to jeszcze dzieciak...

Masz rację peace-b, nie wszyscy tacy są, choć zdecydowana większość właśnie taka jest...może warto więc chociaz wyjść z tego z głową do góry? To jest łatwe, wręcz przeciwnie - cholernie trudne, bo my kobiety mamy chyba barzioej wrażliwą i ludzką naturę niż niektóre bydlaki....

Piszę tak, bo sama to przeżyłam i dziś żałuję, że nie zacisłam zębów...a mojego dzieciaka cieszyło to, że prócz swoich panienek ma jeszcze płaczliwą, zakochaną w nim idiotkę, czyli mnie. Nie warto było, masz prawo do szacunku, do radości, do prawdziwej miłości. Takich zdrad się nie przebacza, można jedynie wybaczyć i..dać sobie z ta osobą spokój. Ale na to potrzeba czasu...

 

Trzymaj się cieplutko! Dasz rady!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na tydzień i że bardzo tęsknię. Dziś wrócił... nawet nie miał dla mnie czasu.

 

Charakterystyczna cecha tego typu osób (bez względu na to czy to są mężczyźni, czy też kobiety). Wczoraj zapewnienia o miłości, bezgraniczna czułość, a gdy pojawia się ta nowa/nowy - brak jakiegokolwiek nawet szacunku, czy delikatności, choćby jedynie ze względu na to co was łączyło. Choć przecież było tego trochę. Jesteś niepotrzebna/y, więc nie zależy mi już. Mogę przestać się maskować i teraz dopiero pokażę Ci moje prawdziwe oblicze. Przygotuj się - jeśli jest podobny zobaczysz innego człowieka...

 

Takie osoby prowadzą pasożytnictwo utajnione, znajdują lepszego hosta i jeśli mają możliwość - przemieszczają się. Tam dostosowują swoje emocje i zachowanie do ofiary by zostać nierozpoznanym. Notabene osobom wrażliwym i delikatnym zwykle odpowiada mniejsza delikatność, większa niezależność i siła przebicia takich jednostek. Dlatego następnym razem ponownie wybierają takie obiekty westchnień i cały proces się powtarza z innym pasożytem... Ja np. lubię niebezpieczne kobiety, wiele mężczyzn je lubi. Jednak nikt nie lubi lizać ran.

 

Trzymaj się ciepło Peace-b. Jeśli okaże się, że facet nie jest tym za kogo się podawał, to pamiętaj że tak naprawdę nie ma za kim płakać!

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby dramatyczna historia i wogóle ale jakoś nie robi na mnie najmniejszego wrażenia. Cholera, zawsze tak było odkąd pamiętam (nie powiem, bo sam się w ten sposób pozbyłem jedynej miłości w moim życiu).

Facet ma troche inne podjeście do tych spraw. Będąc w związku czuje się ubezwłasnowolniony, a mówiąc prościej uwięziony. Gdy koledzy zabawiaja się codziennie z inną laską, tamtego trafia szlag bo też by chciał. W końcu dochodzi do próby i okazuje się, że to jest zajebiste. Na początku myśli, że nic złego nie robi bo zdradził tylko raz, ale to jest jak nałóg. Mało znam ludzi, którzy poważnie podchodzą do związku. Mój kolega tydzień po ślubie zdradził swoją żone na pewnej imprezie.

Nie ma się co dziwić. Faceci się lubią bawić kobietami i vice versa. peace-b, wybacz, że ci to powiem ale całkiem możliwe, że zdradzał cię wcześniej.

yo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czy inaczej demagogie na temat czy zdradzal wczesniej czy nie ...moim zdaniem nie maja sensu.I tak cierpienie bedzie..zawsze tak jest i bedzie tez analizowanie ..kazdego momentu spedzonego razem....i szukanie powodow....Moge jedynie byc myslami z Toba ..pace-be.I wiem tez ,ze przyniesie to potem jakies korzysci dla Ciebie...bo przeciez nawet najbolesniejsze doswiadczenia ...pozwalaja nam czegos sie nauczyc...wystrzegac...i mimo wszystko umacniaja nas,nawet jezeli tego nie czujemy.Trzymaj sie cieplutko.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja bym powiedziała Antagonist że tego typu faceci są niczym (ale całe sczęście ze nie wszyscy są tacy ) , obudzi sie kiedyś taki z przysłowiową reką w nocniku ,kiedy bedzie juz za poźno na poskładanie swojego życia i jakiekolwiek uczucie ,z reguły bywa tak że zostaje sam i na starość nie ma nawet kogoś bliskiego przy sobie, a jego wszelkie podboje może sobie schować nie powiem gdzie ! Całe szcęscie w tym wszystkim że los bywa mściwy i tym samym sprawiedliwy,jak wyrządzisz komuś krzywdę to powróci do ciebie za jakiś czas ze zdwojoną mocą ! Nie martw sie Peace-b zasługujesz na prawdziwego mężczyznę a nie na świnię,przyjdą jeszcze dobre chwile czego ci życzę :lol: aha jeszcze dodam że jak ktoś jest całe życie świnią to i umrze jak świnia ,warto o tym pamiętać!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wam wszystkim za wsparcie! Twój post Toshiro był jak zwykle bardzo interesujący. Wczoraj przez jakiś czas czułam się okropnie - nawet zaczęła drętwieć mi ręka - ale potem dziwnym zbiegiem okoliczności spojrzałam na wszystko inaczej - powiem nawet że poczułam ulgę... Jestem z siebie dumna że nie dałam się załamać, że udało mi się zapanować samej nad swoim samopoczuciem. Chyba jednak z moją samokontrolą nie jest aż tak źle :)

 

Facet ma troche inne podjeście do tych spraw. Będąc w związku czuje się ubezwłasnowolniony, a mówiąc prościej uwięziony. Gdy koledzy zabawiaja się codziennie z inną laską, tamtego trafia szlag bo też by chciał. W końcu dochodzi do próby i okazuje się, że to jest zajebiste.

Problem w tym że on nie czuł się ubezwłasnowolniony - on sam rządał ode mnie "limitowanej wolności" - gdy dawałam mu wolną rękę i nie kontrolowałam robił mi awantury że nie zależy mi na nim :| Też wydawało mi się że każdy docenia wolność i swobodę i że dziewczyna (ja) która nie robi cyrków i paniki że się spóźnił 5 minut, że idzie gdzieś ze znajomymi których nie znam itd itd to skarb - a tu figa :| W dodatku w swoim otoczeniu ma dużo łądnych, atrakcyjnych fizycznie dziewczyn - niebieskookie blondynki, brunetki - które lecą na niego a on nie jest zainteresowany, a tu zdradził mnie z dziewczyną która wygląda jak 7 nieszczęść, no ale może szybko rozłożyła nogi po 2 godzinach znajomości a że on był po litrze alkoholu to może miał omamy że to miss-polonia :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym że on nie czuł się ubezwłasnowolniony - on sam rządał ode mnie "limitowanej wolności"

 

Własciwie są zawsze dwie strony medalu - ta druga jest poprostu bardziej

popularna. Jednym słowem pojawia się tekst "przesadzasz".

 

peace-b wiesz co? A może dzięki Bogu, że teraz wszystko wyszło -

wiem,że boli, ale pomyśl - co by było jak by było jeszcze dziecko?

Generalnie - jak by była rodzina? Pomyśl...

 

A tak, kop -> nauka -> wniosek a później, nadzieja na coś dobrego.

Jesteś w końcu warta tego dobrego.No. :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie był wart Ciebie!!!

My kobiety myślimy inaczej (i dzięki Bogu). Nie zgadzam się z tym, co napisał Antagonist, bo ja wierzę, że gdzieś tam są Ci wyjątkowi. Bo uważam, że faceci pistępujący tak jak kumple nie są wiele warci... Ja tam cenię mężczyzn dojarzałych, nie tych dzieciaków, co jak psy ślinia się na każdą kobietę, która co tu dużo mówić - rozłoży nogi po chwili znajomości:D

 

Do miłości trzeba dorosnąć niestety...ja tam pocieszam się, że te dranie są opóźnione w rozwoju trochę i dlatego tak mają... a poza tym zawsze lepiej jest być człowiekiem ;)

 

Też wiele przeszłam w teh kwestii i teraz nie dam się! Może to trochę okropne, ale najgorzej jest dać poznać swoją słabość... a możesz być silna i uwierz mi - wyjdziesz na tym lepiej niż on. Nie będź więc głupia i delikatnie mówiąc olej to.

Taki mężczyzna nie jest wiele wart, naprawdę.

 

Trzymam kciuki!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie generalizuję - ówiłabym raczej o wyjątkach... (słowa nigdy nie oddadzą myśli w pełni ;))

Kobiety też zdrazają bez wyrzutów sumienia, mężczyzni tez potrafią być wierni i strasznie przeżywac tego typu zawody miłosne.

Ja nie generalizuje, tylko straam się ustosunkowac do wypowiedzi powyższych i powyższej sytuacji.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś niepotrzebna/y, więc nie zależy mi już. Mogę przestać się maskować i teraz dopiero pokażę Ci moje prawdziwe oblicze. Przygotuj się - jeśli jest podobny zobaczysz innego człowieka...

Od 2 dni widzę innego człowieka: nerwowego, który nie ma dla mnie czasu, któremu na niczym nie zależy, który zachowuje sie jakby na coś czekał (chyba nowa ukochana go olewa), w którym znikła czułość, poczucie humoru...... możnaby długo wymieniać zmiany.

 

Wczoraj sam pokazał mi więcej zdjęć z wyjazdu - dla niego wszystko jest ok, to że na każdym zdjęciu w jego objęciach wisi inna dziewczyna, że leżą na nim itd. Nie rozumie dlaczego nasz wspólny przyjaciel wczoraj zmieszał go z błotem i zerwał z nim kontakt... :|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja np. lubię niebezpieczne kobiety, wiele mężczyzn je lubi.

jestem pod tym względem identyczna- moi znajomi nie moga wyjśc z podziwu dla mężczyzn, na których ja zwracam uwagę. Ostatnia diagnoza jest taka, ze wybieram takich a nie innych, bo czegos sie boje w związku, a po takich mężczyznach z góry wiadomo, że się nie ułoży. Ja w sumie sie z tym nie zgadzam. Myślałam kiedyś, że to może kwestia jakichs fascynacji seksualnych- "niebezpieczni" mężczyźni, bardzo mnie pociągają, ale to nie moze być tylko to. Być może to raczej podswiadoma chęć podniesienia własnej wartości poprzez usidlenie kogoś w jakims sensie niedostępnego. Jak to jest u Ciebie Toshiro?

 

[ Dodano: Czw Wrz 28, 2006 10:42 am ]

Własciwie są zawsze dwie strony medalu - ta druga jest poprostu bardziej

popularna. Jednym słowem pojawia się tekst "przesadzasz".

- tak, tak -skąd ja to znam :) strasznie mnie to wyprowadza z równowagi. Dla mnie nie istnieje coś takiego jak przesada w mówieniu o swoich uczuciach. Każdy posiada swó własny układ odniesienia i jesli cos jest dla niego problemem- to jest, mimo, że obiektywnie moze sie to wydawać mało znaczące. Na tym polega dla mnie właśnie związek- na umiejętności dialogu i choćby próbie przyjęcia perspektywy partnera.

 

przykład z mojej ostatniej, nawet nie wiem jak to nazwać-przygody?

 

początek pełen fajerwerków, po kilkanaście telefonów dziennie, absolutne poczucie tego, ze idealnie do siebie pasujemy (pierwszy raz w moim życiu), bardzo szybkie tempo i ogólnie jednym słowem idylla. Mineło pare miesiecy- zmiana o 180 stopni, zupełnie nagle, tak z dnia na dzień. Próbuje wiec o tym porozmawiać- mówie, ze przykrośc sprawia mi, ze zrobił sie nagle taki zimny i powierzchowny i ze zupelnie tego nie rozumiem. Jego odpowieedź- PRZESADZASZ. No k..... , jak przesadzam! Zmiana w relacji jest faktem obiektywnym, moje odczucia są faktem dla mnie- gdzie jest tu miejsce na przesadę!?

 

[ Dodano: Czw Wrz 28, 2006 10:55 am ]

jeszcze mała ogólna refleksja na koniec...

Byc może przemawia przeze mnie zbyt duzy pragmatyzm, smutna jest Twoja historia Peace-b, ale podobnie jak Antagonista, niestety mnie nie dziwi. Nie mam osobiście takich doświadczeń, moje miłosne historie kończyły sie z o wiele mniej jasnych przyczyn ;). Ale wiem, ze takie juz są z nas ludzi dziwne konstrukcje- w ranieniu siebie jesteśmy mistrzami i to działa w obie strony. Smutna to refleksja, ale tak juz jest i nie wiem czy mozna to jakos zmienić. W takich momentach pojawia sie często kwestia winy- z myślą o tym załozyłam też temat "związki". Moze to oni/ one są draniami, ze nas zostawiają, a może to my do tego doprowadzamy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to jest u Ciebie Toshiro?

 

Osobiste pytanie, mimo to odpowiem. :roll: Wybieram kobiety raczej młodsze, przebojowe, przyciągające mężczyzn. Zwykle takie które mają za sobą multum związków. Są inteligentne i twardo stąpają po ziemi, pragną ciepła i czegoś poszukują. Mogę stwierdzić że są często mniej wrażliwe w odbiorze świata. Mniej analizują, bardziej żyją chwilą, a przede wszystkim nie mają problemów egzystencjalnych. Dla przykładu moja ostatnia partnerka nigdy nie zastanawiała się nad życiem po śmierci co wtedy było dla mnie szokiem. Dziś juz nie jest...

 

Zwykle kobiety mówią, że doświadczają przy mnie tzw. prawdziwej miłości ;), często pierwszy raz w życiu (bardzo miłe). Na początku jest maksymalna sielanka, coś na kształt uzależnienia obustronnego, miłosnego haju. Po niewiarygodnym iskrzeniu wyraźne stają się różnice w poglądach, wartościach i rozumieniu wielu spraw, pojawiają się pierwsze problemy. W końcu któreś z nas zauważa jak duża dzieli nas przepaść. Oczywiście nie muszę mówić, że związki dla mnie (mimo że długie) kończą się klapą. Rozstanie najczęściej na zasadzie obustronnego „Kocham Cie”, ale po prostu tak musi być. Czasem pojawia się inny facet, ale jakby na to nie patrzeć te biedne kobietki nie potrafią się same odkleić od neurotyka. Płacz, zgrzytanie zębów i nieprzespane noce obustronnie - jak przy jakimś uzależnieniu. Byłem rzucany i rzucałem mniej więcej proporcjonalnie.

 

Obecnie wyrwałem się ze schematu i od ponad roku jestem sam. Są bolączki bycia w związku oraz są bolączki bycia samemu. Ja chwilowo wybieram te drugie 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiste pytanie, mimo to odpowiem

- wybacz Toshiro jeśli tym pytaniem wkroczyłam w Twoja prywatną przestrzeń- może to dlatego, ze nie brzmisz jak osoba szczególnie skryta...

 

u mnie jest w miare podobnie, tylko końcówka jest inna- ja sie w miare dobrze maskuje i praktycznie nikt nie widzi we mnie neurotyczki- wtedy jest dobrze. Gorzej jest jak zaczynam przy kims czuc się bezpiecznie i próbuje odwrócic role- szukac w kims oparcia... wtedy mniej wiecej jest kniec :)

 

ale jakby na to nie patrzeć te biedne kobietki nie potrafią się same odkleić od neurotyka

- ... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj wieczorem nastąpiła kolejna przemiana - z tego co wiem rozmawiał ze swoją nową "tylko przyjaciółką". Po rozmowie z nią był taki jak zawsze: ciepły, serdeczny, śmiał się, żartował... :shock: Ja już nic nie wiem, najgorsze jest to że sama sobie zaczynam wmawiać że "nic się nie stało" :|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

peace-b wiesz co, jak już "poszło" raz to spodziewaj się kolejnego.

TERAZ wydaje Ci się, że jest okej - włączasz racjonalizację i "jedziesz" dalej.

 

Być może czegoś po prostu chce od Ciebie, dlatego się przymila.

O ile dobrze rozumiem, własnie to coś sugeruje Antagonist,

a wcześniej już napomknął.

 

Nie jesteś kobietą "zastępczą"/na czas określony, gdzie to wypełnia się "luki" między kolejnymi 'skokami'. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już nic nie wiem, najgorsze jest to że sama sobie zaczynam wmawiać że "nic się nie stało"

Peace-b- no obiektywnie niestety sie stało, jeżeli jednak sobie wmawiasz ze to nic takiego, to moze musisz sie zastanowic nad tym jak tobie będzie lepiej: przymykając oczy na pewne rzeczy, czy godząc się z tym, że jego juz w ogóle nie będzie. ...ja często wybierałam tą pierwszą opcję, bo koszty tej drugiej byłyby dla mnie o wiele większe. Wszystko się i tak rozpadało, ale to juz nie był dla mnie taki szok. Moi znajomi nie mogli zrozumieć takich decyzji, no ale neurotyków mało kto rozumie. Na Twoim miejscu, nie byłabym juz ufna (Antagonist ma niestety rację), ale zrobilabym sobie bilans strat i zysków nim podejmę jakąś decyzję...

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iman ja właśnie zrobiłam bilans strat i zysków i wygląda on następująo:

 

STRATY:

- zostanę sama

- utracę wsparcie, stabilizację, poczucie bezpieczeństwa

- moje nerwice się nasilą i mnie wyniszczą (bo to tylko dzięki niemu tak dobrze funkcjonuję)

- popadnę w depresję i załamanie

 

ZYSKI:

- brak

 

Teraz gdy emocje nieco opadły postanowiłam podsumować parę faktów:

 

1. Nie mam pewności że do czegokolwiek oprócz tego co na zdjęciach doszło. Zdjęcia przedstawiają jego rozpartego w fotelu jakiegoś klubu i trzymającego w objeciach parę dziewczyn. Ujęcia są różne, na niektórych jakieś dziewczyny dosłownie leżą na nim ALE on zawsze miał luźny fizycznie stosunek do swoich koleżanek. Zawsze uważał za coś naturalnego obejmowanie ich, przytulanie czy całusy w policzek, podkreślał jednak że pocałunki w usta i sex są zarezerwowane tylko dla tej jednej jedynej (czyt. mnie) i że nigdy się do nich nie posunie z nikim innym.

 

2. Nigdy do tej pory nie zawiódł mnie w tej kwestii. Ma wokół siebie mnóstwo atrakcyjnych koleżanek z których część zabiega(ła) o jego względy. Mieszkamy przecież w innych państwach - gdyby chciał bez problemu mógłby prowadzić sobie podwójne życie o którym nie miałabym pojęcia. Jesteśmy razem od roku, zawsze przez ten czas był wierny i nie dawał mi powodu aby w to wątpić.

 

3. On jest typem który zawsze spowiada mi się ze wszystkiego z detalami - co osobiście mnie dobija. Po prostu nie potrafi niczego ukryć czy zachować dla siebie (mówi mi nawet o rzeczach które moim zdaniem powinien zachować dla siebie). Myślę więc że w razie faktycznej zdrady wydusiłby to z siebie, zwłaszcza że próbowałam nawet podebrać go psychologicznie aby się przyznał (powiedziałam że zależy mi na nim tak bardzo że nawet jeśli na wyjeździe doszło do czegokolwiek to ja jestem w stanie zaakceptować jego zdradę itd) - jednak on wciąż się upiera że doniczego nie doszło.

 

4. Nie mam faktycznych dowodów na to aby wątpić w jego słowa a w końcu niby mu ufam... Pewnie nigdy nie dowiem się do czego tak naprawdę doszło między nim a jego nowymi koleżankami. Pewne jest natomiast że jeżeli mnie zdradził to z pewnością dokona tego i w przyszłości, wtedy przynajmniej będę miała niepodwarzalny dowód na zaistnienie takiego faktu.

 

5. On jest młodszy ode mnie o 4 lata - jest jeszcze w głupim wieku (nie skończył jeszcze 19 lat) i w sumie od początku tego związku podchodziłam do wszystkiego z rezerwą. Pomyślałam: jest jeszcze młody, zauroczył się, przejdzie mu. Zawsze jednak dojrzale i odpowiedzialnie podchodził do naszego związku, w pewnym momencie nawet stwierdziłam że przecież nikt nie kazał mu się śpieszyć i gdyby nie czuł się gotowy na powazny związek lub nie uważałby mnie za idealną partnerkę to nie zadawałby sobie tyle trudu dla podtrzymania tego tródnego związku (mój neurotyczny charakter, odległość, koszty itd).

 

Uważam że na zerwanie zawsze jest czas. Gdybym zerwała teraz, nie tylko popadnę w całkowity kryzys, depresję i załamanie ale także zawsze będę się zastanawiać "a co jesli on faktycznie mnie nie zdradził?".

 

peace-b Pamiętaj, że zawsze możesz zrobić to samo co on <-D Może wtedy zrozumiesz głębiej dlaczego ludzie robią takie rzeczy >-)

Hmm... to nie w moim stylu ;) Nie potrafiłabym iść z kimś do łóżka dla zabawy albo kaprysu. Nikomu nie zrobiłabym tym skokiem w bok na złość - no chyba że samej sobie, bo nie miałabym z tego ani przyjemności, ani satysfakcji i przede wszystkim czułabym się jak dzifka. A on na 100% by odszedł bo zawsze powtarzał jak ważna jest dla niego wierność :roll:

 

Dzięki wszystkim za posty :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×