Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość narcystyczna


milhouse

Rekomendowane odpowiedzi

27/40 w NPI

 

*być w centrum uwagi uwielbiam

*mam przeczucie, że jestem predestynowany do sukcesu i odegram wielką rolę w historii - nawet jeśli teraz gówno robię, to w przyszłości przyjdzie takie zdarzenie, które odmieni wszystko na moją korzyść i zostanę półbogiem, o czym zresztą nadmiernie fantazjuję

*wyniosły chyba nie jestem

*jestem empatyczny... a może to pozory?

*eksploatowanie raczej nie

*podziw i pochwały są dla mnie super, nie radzę sobie zaś z krytyką negatywną - muszę być idealny, a ktoś mi wytyka błędy, wady i porażki

*wyjątkowe uprawnienia, dobieranie sobie osób z wyższej półki? nie

 

Nie mam diagnozy NPD. Co inni o tym myślą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczynam sie powoli dusić ze swoją osobowością. Ciągle fantazjuje, że jestem kimś na wysokim stanowisku . Ostatnio fantazjowałem o tym, że zrobiono o mnie film ( byłem w niej wysokiej rangi politykiem), który dzięki swojej odwadze i samozaparciu odmienił losy naszego kraju :lol: To już mnie naprawdę męczy. Szkoda tylko że moje wyobrażenia tak bardzo odbiegają od rzeczywistości. Ale to mnie nie zniechęca i ciągle jestem w swojej głowie kimś wielkim. Kimś kto jeszcze nic nie robi, żeby osiągnąć sukces, ale tak czy siak on przyjdzie, bo pojawi sie jakieś wydarzenie, które odmieni moje życie. W końcu jestem skazany na sukces. Mam silne wrażenie, że to nieuniknione przy kimś tak wyjątkowym jak ja.

Do tego żebranie o podziw innych. Wyobrażam też sobie sytuacje, gdzie są na mnie skierowane oczy innych ludzi, a ja dokonuje czegoś wielkiego na ich oczach. Potem dochodzą fantazję o idealnej miłości, gdzie moją żoną jest jakaś inteligentna, silna kobieta. Czasem w moich wyobrażeniach jest to osoba znana np aktorka ( projektuje sobie wygląd tej osoby w głowie od podstaw, nie są to fantazję związane z jakąś rzeczywistą aktorką) a następnie sobie wmawiam, że to przecież nie ma znaczenia jaki by miała zawód. Myśle, że w realu by to naprawdę nie miało znaczenia, ale fajnie sobie pofantazjować, jak to jest być ze sławną kobietą.

Wmawiam sobie, że opinie innych nie mają dla mnie znaczenia. Potem dopiero wychodzi szydło z worka. Lęk przed oceną, lęk przed wyśmianiem. Nie jest to jakiś paniczny lęk, który mnie ogranicza, ale dziwi mnie jedna rzecz. Mianowicie są to jakieś cykle. Mam dni gdy czuje się pewny siebie wręcz niezniszczalny. A potem nadchodzi okres, gdy sie czuję słaby, boje się panicznie ocen innych ludzi. Mam zawsze na to receptę. Jeszcze bardziej muszę zadbać o swój wygląd zewnętrzny i włożyć kolejną maskę. Ale to i tak gówno daje. Może na krótką metę działa, ale w dłuższym okresie i tak wracam do stanu wyjściowego. To mnie przeraża. Przeraża mnie oszukiwanie siebie, że inni ludzie są tak naprawdę zbędni. Nawet pisząc ten post czuje się jakbym coś ukrywał, żeby teraz zabłyszczeć w oczach użytkowników. Żeby wyjść na kogoś z fascynującą osobowością. Sam już nie wiem, czy to co piszę jest prawdą. Boje sie pisać o swoich słabościach, żeby nie zburzyć swojego obrazu silnego gościa. Nawet teraz mam wrażenie, że chce coś ukryć. Przeraża mnie wizja, że gdy ludzie zobaczą we mnie słabość, to przestaną mnie szanować i stracę ich podziw. Tyczy się to również wpisów na forum.

Ostatnio nawet postanowiłem wprowadzić zmiany w swoim życiu i naszła mnie taka refleksja. Kiedy myślałem o tych zmianach, to wyobrażałem sobie reakcje innych ludzi na te zmiany. Przeważnie był to podziw lub zazdrość. W końcu pewnego razu, gdy byłem pogrążony w jednej z tych fantazji, zadałem sobie pytanie po co te zmiany ? dla siebie czy dla podziwu ze strony innych ludzi ? czy ja cokolwiek jeszcze chce zrobić dla siebie ? to mnie wkur.wia. Potem będę znów siebie oszukiwał, że robie to wszystko wyłącznie dla siebie i mam w dupie oceny innych.

Nawet czasem się ciesze z tego, że mam taką osobowość. Czuje się kimś innym od reszty. Lubie sobie wmawiać, że ogólnie narcyzi mają wysoki iloraz inteligencji. Mają ciekawą, silną, samowystarczalną osobowość. Niestety ostatnio doszedłem do wniosku, że ta narcystyczna pewność siebie jest zbudowana na kruchych fundamentach. Skoro tym fundamentem jest podziw czy opinia innych, to co wtedy, gdy sie zostanie skrytykowanym ? gdy sie straci ten podziw ? no co ? w jednej chwili z boga można stać się śmieciem ? To jest największy problem. Raz się czuje świetnie, by potem uświadomić sobie jaki jestem pusty od środka. Czuje się jak nikt. Jak zwykły pozer, który żebrze o podziw innych i łudzi się, że jest samowystarczalny, a jest zwykłą marionetką. Trochę przydługi wpis, ale co zrobić. Musiałem to z siebie wyrzucić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym podejściem 'jestem narcyz, czyli lepszy, inteligentny, samowystarczalny' przypominasz mi siebie, gdy dowiedziałem się o swojej diagnozie. Wracałem do domu i czułem się zajebiście. Myślałem, że ja nie jestem zaburzony, po prostu lepszy i uśmiech nie schodził mi z ust. Do czasu. Później wpadłem w taki dół, że skończyło się to pobytem w szpitalu. Tutaj chodzi o to, że dla narcyza wszystko może służyć jako narzędzie do podwyższenia swego ego. To chore, ale podam Ci przykład. Ja lecząc się psychiatrycznie często uważam, że to czyni mnie wyjątkowym na tle moich znajomych. Paradoks.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Trafiłem na to forum z powodu bezsenności z którą sobie już radzę, a przy okazji trafiłem również na ten, niezwykle ciekawy wątek. Przyznam, że od lat mam świadomość istnienia we mnie cech, które zawsze mnie zastanawiały, a o których teraz wiem, że opisują osobę ,,narcystyczną". Poczucie wyjątkowości (bez oczywiście racjonalnego wytłumaczenia) i chęć pokazania tego, choćby pod postacią indywidualizmu - to znane mi zjawisko. To ciekawe, ale przypominam sobie, że zawsze byłem zachwalany przez rodziców (nawet za byle co), którzy wykształcili we mnie poczucie och i ach. Czyli polityka budowania pewności siebie u dziecka, może skończyć się narcyzmem? I jak tu znaleźć równowagę.

 

To niesamowite jak wiele rzeczy o których tu, w tym wątku przeczytałem, jest zbieżne z moimi doznaniami. Jestem pod wrażeniem Waszej wnikliwości i autoanalizy sytuacji. Nigdy nie starałem się zgłębiać tego tematu, bo uważałem, że tak jak jest to jest dobrze i po prostu taki jestem. Chyba, nawet w tej chwili nie traktuję tego jako problem. Ale może to wynika z tego, że typowy narcyz przecież problemu nie widzi. Idąc dalej, nigdy nie rozpatrywałem tematu jako ,,ja" prawdziwe i ,,ja sztuczne". To na pewno bardzo ciekawe i zgodne pewnie z teorią i dorobkiem naukowym w dziedzinie psychiatrii czy psychologii. Osobiście nie potrafię rozgraniczać tych dwóch ,,ja". Zawsze myślałem, że jak ,,karmię" swoje ego, to po prostu jest to typowa potrzeba, która jest potrzebą normalnego dowartościowania, która występuje u każdego.

 

Zastanawiam się, na ile moje właściwości takie jak: arogancja, złośliwość, zbytnia chęć skupienia na sobie uwagi, przeszkadzały mi do tej pory w życiu. Kilka razy zmiana pracy, nie raz konflikty z ludźmi. W pewnym momencie stwierdziłem, że pójdę na układ z otoczeniem i się zmienię. Zastanowiłem się jakim otoczenie chciałoby mnie widzieć. Zrobiłem się więc:

- bardziej małomówny (tylko niezbędne i we właściwym momencie wypowiadane treści),

- niezabiegający o poklask,

- skromny,

- pokorny (to przyszło niezależnie od wszystkiego),

- delikatny i nieraniący drugiego człowieka (nie zawsze oczywiście mi się to udaje),

- empatyczny, byłem zawsze.

 

To przyniosło pożądane skutki. Czyli jest raczej dobrze w relacjach w różnych sferach życia. Ale wystarczy o sobie, bo wyjdę na skrajnego narcyza.

 

Mam do Was pytanie, osób które mają zaburzenia narcystyczne, o relacje z ludźmi (nie mówię o związkach):

1. Czy ,, z góry" przyklejacie każdemu, kogo jeszcze nie znacie, łatkę że ta dana osoba nieznajoma jest niegodna waszej uwagi, gdyż jest prosta, mało interesująca i ma płytkie postrzegania świata? - to nie ważne, że później może okazać się tą, posiadającą cechy osobowe spełniające wasze oczekiwania,

 

2. Czy prawdziwą rozmowę i kontakt przewidujecie tylko dla kogoś wybranego, kto będzie was w stanie zrozumieć tak jak wy tego oczekujecie? a dla całej reszty osób wasze rozmowy to tylko niezbędne minimum słów dla zachowania grzeczności?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ekspertem nie jestem, ale oprócz bezpodstawnego zachwalania dziecka przez rodziców, trzeba mu też właśnie pokazywać ciągle jego negatywne cechy, najlepiej równie bezpodstawnie. Im więcej sprzecznych komunikatów tym lepiej. Trzeba mu też bardzo wysoko zawiesić poprzeczkę, tak żeby gówniarz zrozumiał, że nigdy nie będzie wystarczająco dobry żeby zadowolić rodziców i zyskać ich akceptację czy tym bardziej miłość. Oczywiście jak osiąga jakieś sukcesy, można go pochwalić, ale od razu należy mu postawić poprzeczkę wyżej, najlepiej porównując go do kogoś lepszego od niego. Dziecko musi zrozumieć że nigdy nie będzie wystarczająco dobre. Niech wie że nie kocha się go takim jakim jest, tylko warunkowo, za coś, a tak na prawdę miłość może zyskać tylko będąc doskonałym. Wtedy na pewno nie spełni oczekiwań rodzica, więc przy okazji można mu robić różne wyrzuty, pokazywać jaki jest niedoskonały i mówić jak to los rodziców pokarał takim beznadziejnym dzieckiem. Jak już wspomniałem ekspertem nie jestem, ale kluczowe chyba jest jednak niewłaściwe/niepełne oddzielenie dziecka od matki i nie nauczenie go że jest oddzielnym bytem, który musi się nauczyć radzić z frustracją związana z nie idealnością matki, tutaj chyba powstaje problem, a całą resztą można go mocno wzmocnić. Dobrze mówię?

Moje dzieciństwo w pigułce

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lochfyne, nie, nie nie. Nigdy nie chciałbym tak być wychowywany i mieć takich rodziców. Wolałbym się nie rodzić. To o czym piszesz może wywołać więcej szkody dla człowieka niż problemy związane z ewentualnym spowodowanie cech narcystycznych.

 

Porównywanie do kogoś lepszego, itd., kochać warunkowo? Naprawdę wierzysz w to o czym piszesz, że tak byłoby dobrze? Ja też lubię przedstawiać odrębne zdania, ale bez przesady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie to najbardziej zaczynają denerwować te fantazję o idealnej miłości. Ale teraz na szczęście, gdy się zaczynają pojawiać, to szybko schodzę na ziemie. Wyjebane mam na nie, ale i tak sie pewnie będą dalej pojawiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A gdyby np. miał Cię denerwować brak nerwów to byłby paradox czy zwrot logiki?

na ch.uj do mnie pijesz Kowalu z tymi swoimi dennymi żartami. Poszalej sobie na czacie, bo do tego tematu to nic nie wnosi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

niedawno dostałam diagnozę osobowości narcystycznej. Właściwie to sama zasugerowałam terapeutce po przeczytaniu artykułu w pewnej gazecie. Natomiast po zagłębieniu się w tematykę, coraz bardziej ta diagnoza mi się nie podoba. Miałam 2 dni strasznego doła i gdyby nie to, że niedawno próbowałam już sobie "ulżyć" lekarstwami i wylądowałam w szpitalu, to chyba znów bym to zrobiła :/ Szczerze mówiąc, to wydawało mi się, że jestem osobowością borderline. No ale wracając do narcyzmu:

- potrafię się zakochać, zdarzyło mi się to 2 razy w życiu :D

- przeżywam emocje i to bardzo, czasem mam wrażenie, że jestem jedną wielką emocją ;)

- bardzo przeżywam utratę kogoś, czy to śmierć, czy rozstanie

- nie uważam, że jestem najlepsza, najpiękniejsza, wręcz na odwrót, mam wrażenie, że do niczego się nie nadaję

- czasem się wręcz nienawidzę

- mam duzo znajomych i potrafię ich słuchać, często nawet jestem dośc bierna w rozmowie, ponadto bardzo przeżywam stratę kontaktu z ludźmi

- nie przejmuję się opinią obcych mi osób, mogę się ubrać w dres i nie robić makijażu, jeśli wiem, że nikt znajomy mnie nie zobaczy.

To tak ogólnikowo. Natomiast to, co wytykają mi bliscy, a jest związane z NPD:

- brak empatii (ja uważam, że ją mam, tylko nie potrafię jej pokazać)

- nieumiejętność odpowiadania na potrzeby innych (to w związku, jak nie powiedział, to nie dostał ;))

- nie umiem przepraszać, prosić, dziękować i mam to od dziecka (mama wypomina mi to od zawsze)

- nie przyjmuję krytyki, reaguję na nią atakiem

- często przeglądam się w lustrze, w witrynach sklepów itd.; czasem uważam, że jestem bardzo atrakcyjna, choć bywa, że nienawidzę swojego wyglądu, widzę każdy mankament, najmniejszą kropeczkę czy zmarszczkę na twarzy i ją bardzo przeżywam

- odtrącam znajomość z byle powodu (ktoś się do mnie nie odezwał, a ja pierwsza nie mogę)

- jestem zazwyczaj perfekcyjna w tym co robię (praca, sprzątanie i inne)

- jeśli ktoś mnie urazi, potrafię bardzo negatywnie o nim wypowiadać się do innych osób, za chwilę znów potrafię bronić tą osobę w tej samej dyskusji (jakieś totalne rozszczepienie)

- lubię opowiadać o swoich ciekawych pasjach, co z tego co słyszałam, jest odbierane jako chęć wywyższenia się (niby w jakiś taki sposób to wyrażam)

- uwielbiam być w centrum uwagi, choć nie dążę do tego za wszelką cenę

- czasem moje zachowania są dość infantylne (na poziomie emocjonalnym oczywiście)

- jestem depresyjna (nie wiem czy to występuje czy nie w NPD, bo opinie są różne).

To chyba w skrócie tyle, na razie nic więcej nie przychodzi mi do głowy, pewnie jest tego więcej.

Chciałabym prosić o opinię. Może terapeutka się myli. Przeraża mnie to co piszą o tych zaburzeniach osoby postronne, głównie o związkach, relacjach interpersonalnych. Nie chcę dostać takiej łatki, nie uważam się za jakiegoś emocjonalnego potwora. Jestem lubianą osobą (przynajmniej tak mi się wydaje, skoro ludzie sami ze mną się umawiają).

 

Pozdrawiam wszystkich forumowiczów :)

 

-- 31 paź 2014, 13:42 --

 

A, zapomniałam chyba o najważniejszym. Czuję tę straszną pustkę i samotność, kiedy mi się w życiu nie układa, nie mam okresu "euforycznego". Brak widoków na przyszłość, szarość, nicość. Bardzo mnie to przeraża i próbuję się przed tym bronić, nie zostawać wieczorami sama (to jest chore, ale tak robię ostatnio, bo mam paskudny czas).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Nie mam zdiagnozowanego narcyzmu, ale pewnie tylko dlatego, że moja terapeutka nie chce mi niczego stwierdzić. Przypuszczalnie jest to spowodowane tym, że moge się, albo nadmiernie utożsamić z zaburzeniem, albo załamać faktem posiadania go. Moj problem polega na tym, iż chciałbym być "człowiekiem sukcesu", tzn. mieć fascynującą pracę (oczywiście na wysokim stanowisku), mieć mnóstwo hajsu, zajebiste mieszkanie, ekskluzywne samochody, bujać się całymi dniami w szytych na miarę garniturach, być mega przystojniakiem, no i oczywiście zdobywać kolejne kobiety. Najlepiej starsze od siebie ( takie preferuję i są trudniejsze do zdobycia) oraz na wysokich stanowiskach ( z tych samych powodów). Jak się pewnie domyślacie gówno w życiu osiągnąłem, i pewnie nic już nie osiągne. Obecnie jestem czlowiekiem uzależnionym od terapeutki, w której sie podkochuje, a tak właściwie to nie moge przestać o niej myśleć i mam na jej punkcie obsesję, więc miłością to to raczej nazwać nie można. Nienawidze całej swojej rodziny, mam ich za podludzi i śmieci, przez których nic nie osiągnąłem. Ja nie mam ego, to ego ma mnie!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lochfyne

 

ja tkwię w związku, nawet jak nie do końca wiem czy mi pasuje i psioczę naokoło na partnera, dopóki on nie skończy związku. Tylko 2 relacje sama urwałam (tej drugiej urwać się nie da, ale to już inna bajka). I strasznię cierpię (oczywiście po tych zerwanych przez partnera ;)). Mój ostatni związek był ciężki, myślę, że ta osoba też ma coś z osobowości narcystycznej, a już na 100% jakieś zaburzenia, ale nic z tym nie robi. Przez ostatni miesiąc płakałam prawie codziennie przez niego, a teraz co??Jakby wrócił, to bym przyjęła (choć na innych nieco zasadach).

Z drugiej strony potrafię mężczyzn okropnie traktować, strasznie przedmiotowo. W stosunku do kobiet tego nie mam.

Z tą empatią u mnie też nie wiem jak dokładnie jest, mam ją ale czasami, bardziej chyba wyuczoną, taką której by ktoś oczekiwał, a czasem kompletnie jej nie mam i nie wczuwam się w to co ktoś czuje i mówię mu coś co mu na pewno nie pomoże.

Też czasem tak komuś coś wystrzelę, w najmniej odpowiednim momencie.

Nie zastanawiałam się nad wyuczeniem empatii, może też tak mam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matką gardzę bardzo mocno, nie odzywam się do niej, wkurza mnie mocno, bo to ją obwiniam o swój narcyzm, to ona żądała perfekcji, dawała sprzeczne sygnały i stosowała typową miłość warunkową.

 

No właśnie to typowe dla narcyzów lub perfekcjonistów, że ich rodzice żądali od nich bycia lepszymi, idealnymi, perfekcyjnymi, a w moim wypadku było zgoła odmiennie. Rodzice kompletnie ode mnie niczego nie wymagali, byłem rozpuszczony jak dziadowski bicz, wyręczany na każdym kroku,można powiedzieć Jego Wysokość Dziecko. A więc jak to możliwe, że przy tak nadopiekuńczych rodzicach, zrodziła się we mnie obsesja bycia doskonałym?

 

Mi moja poprzednia terapuetka też kompletnie nic nie powiedziała

 

Jak to argumentowała? Pytałeś ją o to? Sugerowałeś, że możesz być narcyzem, a ona zaprzeczała? No i jeśli możesz napisz jak długo trwała ta terapia i z jakim skutkiem się zakończyła, bo chce to odnieś do siebie.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie to typowe dla narcyzów lub perfekcjonistów, że ich rodzice żądali od nich bycia lepszymi, idealnymi, perfekcyjnymi, a w moim wypadku było zgoła odmiennie. Rodzice kompletnie ode mnie niczego nie wymagali, byłem rozpuszczony jak dziadowski bicz, wyręczany na każdym kroku,można powiedzieć Jego Wysokość Dziecko. A więc jak to możliwe, że przy tak nadopiekuńczych rodzicach, zrodziła się we mnie obsesja bycia doskonałym?

 

Perfekcjonizm i narcyzm to przeciwieństwa. Perfekcjonizm rodzi się z lęku. Zbyt wygórowane wymagania rodziców wobec dziecka przeważnie kształcą osobowość lękową. Być może facjata wygląda na narcystyczną, lecz jest to tylko maska perfekcjonisty, który panicznie boi się pokazać siebie w niekorzystnym świetle. Moim zdaniem właśnie podobne twoim rodzicom podejście może wykształcić narcystyczne zaburzenie osobowości u dziecka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem pewna czy przeciwieństwa, skoro już któraś osoba z osobowością narcystyczną jest również perfekcjonistą/tką. Ja też tak mam. Wszystko musi być idealnie zrobione. Kiedy sprzątam mieszkanie, to mi pół dnia zajmiuje, chociaż jako takiego nieporządku nigdy nie mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam tak w ogóle. Pisałam na mój temat stronę wcześniej. Myslę, że nie każda osoba z osobowością narcystyczną (czy inną) jest taka sama. Ja raczej uważam się za bardzo słabą istotę, ale raczej tego nie pokazuję (wszyscy odbierają mnie odwrotnie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kamaja, Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, kiedy ktoś musi coś zrobić, ale nie wie właściwie dlaczego. A jakbyś celowo zaniechała wykonania jakiejś czynności, to co się będzie działo w twojej głowie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie o to chodzi.Ja mogę czegoś nie zrobić. Ale kiedy już muszę, albo z obowiązku, albo sama się zmuszę, to to musi być zrobione perfekcyjnie, dokładnie. Nie.potrafię inaczej i nie mogę nie dokończyć, bo wtedy mam wyrzuty sumienia.Np. teraz się zabieram do sprzątania. Nie mogę się zmobilizować, bo jak już zacznę, to będę musiała temu poświęcić sporo czasu.A wiadomo,nie chce mi się ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kamaja, Sprzątanie składa się z wielu pojedynczych czynności. Ciekawi mnie to "musi" ..skąd to się bierze.. bo przecież "musisz" przeważnie przychodzi do nas z zewnątrz albo wynika z wpojonych w nas cudzych oczekiwań ..zresztą na jedno wychodzi.

 

Jeśli masz ochotę możemy zrobić eksperyment :) Kiedy już będziesz sprzątać ..no bo będziez na bank ;) ..celowo omiń coś co uważasz za bardzo ważne, obniż wyznawane normy, przełam schemat w ten niedobry twoim zdaniem sposób ..wytrzymaj jakiś czas i napisz co się działo w tym czasie w twojej głowie. Co ty na to? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×