Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś myślałam, że najgorsze jest czekanie.

Dziś uważam, że najgorsze jest godzenie się z tym, że nie stanie się to, na co się czekało.

 

Wiem, co masz na myśli... Niestety zostałam przymuszona do przyzwyczajenia się, że w moim życiu co rusz muszę się pogodzić z tym, co się nie stało mimo iż na to wcześniej czekałam... mąż mi zapewnia tę "rozrywkę" bardzo często... Chyba nawet przestałam już wierzyć we wszystko, co miałoby się stać.... Jestem zdana tylko i wyłącznie na własne siły i muszę czasem robić wszystko pod prąd, by realizować to, na czym mi zależy, na co bym liczyła, że się spełni, na co czekam. A i tak czasami on krzyżuje wszystko tak, bym tylko nie mogła zrobić tego, na co tak czekam... :cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

te blizny tak łatwo i szybko nie zejdą... o ile w ogóle zejdą. bardzo wolno mi się takie rzeczy goją i znikają. niektóre mam dłuuuuuugo i nie zeszły do tej pory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wstyd mi jak patrzę na swoje ręce. w lecie chyba w ogóle nie będę z domu wychodzić :-|
paradoksy, Ja niedługo będę musiała się chlastać na rękach, bo na nogach już nie mam miejsca :oops::evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się tnę na nogach (głównie na udach) właśnie po to żeby nikt nie zobaczył... Na rękach mam kilka szram, ale to się pewnie zmieni. Niedługo pewnie wszyscy zobaczą jaka Karolinka jest rąbnięta :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zalezy. Ja np cięzko teraz widze związek z kims kto jest zdrowy i mnie nie rozumie.

Ale to chyba zalezy od psychiki. Jak ktoś ma silną to mimo choroby da rade z kims się związać i ten związek przetrwa.

 

Mnie akurat ciężko jest sobie wyobrazić partnera który mnie opieprza, żebym się wzieła w graśc, albo że sobie cos wymyslam, a tak naprawde nic mi nie jest. A co już najgorsze nie znosłabym jakbym była w takim złym stanie a on w końcu by mnie zdradził.

 

Wiec czasem samotność jest lepsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś byłem powiedzmy mocny Psychicznie , obecnie "upadek psychiczny" spowodował inne postrzeganie świata- walke przez 12 lat :( ( jest ciut lepiej obecnie ) , ale sam nie wiem czy byłbym w stanie podołać . Ja potrafię ( mimo swej kijowej sytuacji ) dość dobrze odczytać emocje/fobie/problemy innych osób , i chyba znajoma z któraą byłem na sylwku też ma problemy ( jestem prawie pewien tego ), i sam nie wiem co robić ...

 

A czy pragniecie związku :?:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zalezy. Ja np cięzko teraz widze związek z kims kto jest zdrowy i mnie nie rozumie.

Ale to chyba zalezy od psychiki. Jak ktoś ma silną to mimo choroby da rade z kims się związać i ten związek przetrwa.

 

Mnie akurat ciężko jest sobie wyobrazić partnera który mnie opieprza, żebym się wzieła w graśc, albo że sobie cos wymyslam, a tak naprawde nic mi nie jest.

 

Dokładnie, zresztą nikt "normalny" ze mną nie wytrzyma. Poza tym boję się, że miałabym na kogoś zdrowego zły wpływ, że zaraziłby się moją chorobą. No i z kimś takim, obawiam się, zanudziłabym się na śmierc..

A co do samotności, jestem na nie, nie do tego zostaliśmy stworzeni. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

źle się czuję , źle , będę ryczeć, nie powiedziałam rodzicom, że zawaliłam nawet tę szkołę przez internet, bo wiem że nie pójdę na egzaminy. i już odwrotu nie ma. mama codziennie dzwoni żebym poszła do fotografa. że jestem młoda i marnuję sobie życie. jakby to wszystko była moja wina jakbym ja tak chciała i tak było mi dobrze.... :why::why::why::why::why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty jesteś głodna Helvetti, a ja mam bardzo często momenty, że jedzenie jest dla mnie katorgą. Nie wiem, co jest z tym moim żołądkiem. Zawsze mniej jadłam przy zbyt wysokim stresie w domu, ale teraz to nie kwestia stresu... A nasz kochany NFZ chce umawiać z dalekimi terminami na gastroskopię.

A ja w tym czasie - cholercia - znów tracę na wadze i ciuchy ze mnie zwisają. Tak trudno mi ostatnio utrzymać odpowiednią wagę i nie potrafię wrócić do mojej wagi sprzed ciąży już drugi rok (po ciąży w swojej depresji w którą wtedy wpadłam schudłam strasznie)... Makabra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×