Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Wkurza mnie to, że ludzie, zamiast pracować nad planem własnej firmy, uzależniają całą swoją młodość od "rynku pracy". Przecież są konkursy, w których można wygrać pieniądze na start działalności gospodarczej, są dofinansowania z UE i nie tylko, są organizacje biznesowe, które organizują szkolenia, pomagają rozeznać się w świecie... No ale przecież łatwiej "iść na studia" i "szukać pracy". I łatwiej, wybierając tą drogę, zwalić swoją niesamodzielność na kogoś innego, kto nie dał "pracy".

 

Cieszę się, że jest tak fatalnie na rynku pracy, ponieważ sądzę, że dzięki temu w końcu przybędzie ludzi, którzy zamiast kończyć studia (choć często one w niczym nie przeszkadzają, zwłaszcza na początku działalności takiej, jak np. pieczenie pizzy w przystosowanym do małej gastronomii samochodzie na parkingach pod klubami). Z drugiej strony sam mam problem odnalezienia się w kapitalistycznym świecie. Nikt nas nie nauczył, jak kreować własne otoczenie, a warunki pracy i płace dyktują zagraniczne firmy, których właściciele taką wiedzę od rodziców i/lub dziadków otrzymali.

 

Tyle, że zamiast skupiać się na durnych studiach (tak, są durne, w obliczu wizji budowania firmy w oparciu o własną wizję jej funkcjonowania oraz chorób, które wiele użytkowników tego forum dotknęły) moim zdaniem młodzi ludzie powinni skupić się na odkrywaniu w sobie chęci do działania w jakieś dziedzinie (a może we wszystkich?) i na samym praktycznym działaniu (szkoleniu biznesowym, tworzeniu biznesplanu, zdobywaniu finansowania, prowadzenia firmy). Angielskiego można uczyć się przez całe życie, a życie na marnym poziomie materialnym wykańcza niemal każdego. Kiedy pracuje się przez 1/3 życia i okazuje się, że w zamian za to można jedynie dalej żyć i pracować... Według mnie lepiej dawać z siebie wszystko przez 10-20 lat biznesowo (szczególnie dopóki mamy kapitalizm), a potem odcinać z tego kupony... A po 2-3 latach od rozkręcenia firmy można zająć się rodziną, nie trzeba oddawać siebie całego pracy. Można. I jest to niezwykle kuszące, dlatego wiele ludzi to robi i cierpi... Tyle, że praca na etacie jest równie kusząca, a i cierpienie to samo... Tylko korzyści jakby mniejsze, przynajmniej tak widzę moimi oczyma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie to zawsze zastanawiało po co sie uczyc jezykow skoro polska pensja(zwlaszcza mlodych ludzi do lat 30) raczej nie pozwala na podrozowanie :lol: a serio to ja wole osobiscie amerykanski system nauczania gdzie ucza krytycyzmu i analitycznego myslenia, kreatywnosci. w polskiej szkole masz zatkac dziub i sluchac. w amerykanskiej jak popelnisz blad, nie radzisz sobie zawsze masz pomoc nauczyciela, w polskiej nauczyciela nie obchodzi ,ze sobie nie radzisz i albo dostajesz pałka za pałką, albo idziesz na platne korki ^^ no i nie ma glupich zapychaczy czasu w postaci przedmiotow typu religia,plastyka i inne glupoty. w ameryce od malego uczy sie dzieci publicznych wystapiec, pewnosci siebie, wlasnej samoswiadomosci, rozwijasz indywidualizm. w polskiej masz sie dostosowac do ogółu. podobnie jest ze studiami. nie ma glupich przedmiotow typu politologia,socjologia tylko promowane sa glownie kierunki po ktorych jest przyszlosc.

wiecej tez tam sie stawia na praktyke i zdobywanie doswiadczen(dzieci zdobywaja je juz w szkole sredniej), a u nas? jakbym miala opowiedziec o moich pierwszych praktykach na studiach to .... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie to zawsze zastanawiało po co sie uczyc jezykow skoro polska pensja(zwlaszcza mlodych ludzi do lat 30) raczej nie pozwala na podrozowanie :lol: a serio to ja wole osobiscie amerykanski system nauczania gdzie ucza krytycyzmu i analitycznego myslenia, kreatywnosci. w polskiej szkole masz zatkac dziub i sluchac. w amerykanskiej jak popelnisz blad, nie radzisz sobie zawsze masz pomoc nauczyciela, w polskiej nauczyciela nie obchodzi ,ze sobie nie radzisz i albo dostajesz pałka za pałką, albo idziesz na platne korki ^^ no i nie ma glupich zapychaczy czasu w postaci przedmiotow typu religia,plastyka i inne glupoty.

Racja...uczenie sie jezykow po to aby sie przydal w podrozach bez sensu... Mysle ze jednak ludzie ucza sie ich z troszke innych wzgledow ;)

 

Skad wiesz ze nauczyciela nie obchodzi? Skad wiesz jakie ma pole manewru nauczyciel? I skad taka doskonala znajomosc systemu edukacji w usa?

 

I nie porownuj polskiej szkoly do amerykanskiej... To zupelnie inne realia... Btw...poziom nauki u nas jest znacznie wyzszy.

Kiedys widzialam wyniki ankiet przeprowadzonych wsrod amerykanskich studentow...jakas polowa z nich odpowiedziala za do europy mizna dojechac pociagiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[quote name="Sigrun"Racja...uczenie sie jezykow po to aby sie przydal w podrozach bez sensu... Mysle ze jednak ludzie ucza sie ich z troszke innych wzgledow ;)

to bylo napisane z przymrozeniem oka o tych jezykach ;)

 

Skad wiesz ze nauczyciela nie obchodzi? Skad wiesz jakie ma pole manewru nauczyciel?

chodzilam do polskiej szkoly i wiem, co obchodzi polskiego nauczyciela. na pewno nie uczen.

 

I skad taka doskonala znajomosc systemu edukacji w usa?

mam rodzine w usa i kuzynki ktore pokonczyly tam szkoly , pozniej prestizowe uniwersytety , by potem dostac tam dosc prestizowe posady.

 

I nie porownuj polskiej szkoly do amerykanskiej... To zupelnie inne realia... Btw...poziom nauki u nas jest znacznie wyzszy.

moja kolezanka jest teraz w high school w USA i wiele razy opowiadala o tym, ze tam wcale nie jest tak niski poziom jak to sie mowi w PL(ich program chociazby z zakresu szkoly sredniej z matematyki jest zblizony do polskiego poziomu) . zreszta porownaj sobie autostrady i technologie i zobacz kto jest na wyzszym poziomie my czy oni ;) zreszta jak ostatnio byl robiony ranking uczelni swiatowych o najwyzszym poziomie to pierwsze 10 miejsc mialy amerykanskie uczelnie.

poza tym wiele razy slysze argument " amerykanskie szkoly maja niski poziom bo nie wiedza gdzie lezy PL" to mnie to smieszy, to nie jest zaden argument dla mnie. gdybym mieszkala w USA tez by mnie niewiele to obchodzilo.

 

Kiedys widzialam wyniki ankiet przeprowadzonych wsrod amerykanskich studentow...jakas polowa z nich odpowiedziala za do europy mizna dojechac pociagiem...

poogladaj sobie przypadkowa ankiete uliczna w PL albo chociaz takie kanaly jak "matura to bzdura" gdzie polacy nie grzesza inteligencja. albo chociaz najnowszy filmik z Beata Szydlo - kandydatke na pania premier ktora nie wie kiedy Polska weszla do NATO.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

za dużo ostatnio myślę, zdecydowanie...

 

zastanawiam się czy złapał mnie mały kryzys, który minie jak tylko wezmę się w garść... czy też może przerodzić się w coś większego. Boję się powrotu do choroby, leków itp. może powinnam spotkać się z swoją lekarką i powiedzieć jej o moich niepokojach, zacząć jakąś terapię? z drugiej strony męczy mnie sytuacja w pracy i bezowocne starania się o dziecko... czy w ogóle jest sens zachodzić w ciążę jeśli pogarsza się stan mojego zdrowia?? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

za dużo ostatnio myślę, zdecydowanie...

 

zastanawiam się czy złapał mnie mały kryzys, który minie jak tylko wezmę się w garść... czy też może przerodzić się w coś większego. Boję się powrotu do choroby, leków itp. może powinnam spotkać się z swoją lekarką i powiedzieć jej o moich niepokojach, zacząć jakąś terapię? z drugiej strony męczy mnie sytuacja w pracy i bezowocne starania się o dziecko... czy w ogóle jest sens zachodzić w ciążę jeśli pogarsza się stan mojego zdrowia?? :roll:

Pewnie to kryzys sama wiesz jak to jest,nie myśl za dużo nakręcasz się sama też czuję sie dużo gorzej,jak nie polepszy się idż do lekarza powiedz co Cię trapi nie siedż z tym sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Little Red Fox, a moze wlasnie te starania i ciagly stres sa powodem pogorszenia bo nasze lęki nie biora sie z powietrza tylko cos za tym stoi. Trzymam kciuki za staranka i badz teraz w takich chwilach dla siebie dobra i sie porozpieszczaj. Tak zawsze mi radzi moja T.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie ma glupich przedmiotow typu politologia,socjologia tylko promowane sa glownie kierunki po ktorych jest przyszlosc.

Jest politologia (odstosunkować się proszę od niej :evil: ) i socjologia z tym, że studenci tych kierunków robią potem świetne kariery na zachodzie z tego tytułu, a u nas - pomimo. Tam po naukach politycznych jesteś dla pracodawcy osobą, która ma szeroką wiedzę ogólną, zdolność łatwego posługiwania się językiem w mowie i piśmie oraz zdolność analitycznego myślenia. U nas te kierunki zdewaluowały się przez natłok studentów czyli chciwość uczelni na pieniądze. Na wydawałoby się przyszłościowych studiach jak ekonomia mój facet ma studentów, którzy nie umieją podstaw matematyki, są siłą przepychani wyżej i coraz częściej studia ekonomiczne budzą w pracodawcach śmiech. Po prostu ich ukończenie nie oznacza obecnie z automatu tego, co kiedyś. Oni nie mogą u niego zdać mikroekonomii nawet jak na poprawce daje ciągle te same zadania! Jak tępym trzeba być... A już moje koleżanki ze studiów co ogarniają ze świata to pominę milczeniem.

I nie ma co narzekać na system, tylko sprawić, żeby system był naszą dz.... No!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zadanie na studia mnie przerasta. A jest obszerne i pewien etap muszę mieć zrobiony już dziś by się wyrobić jutro. Nie wierze w siebie. Mam wbite w głowę że wykładowcy po mnie pojadą i nic po mnie nie zostanie. Tak parszywie boje się kompromitacji że nie robię tego po prostu. Gdy zaczynam o tym myśleć zaczyna się lęk tak mocny że prawie serce mi wywala. A więc śpię. Co za gówniana 'ucieczka' od problemu.

Totalnie nie wiem jak się pozbyć tego lęku, zatrzymać te gonitwę czarnych myśli i po prostu się tym zająć na spokojnie. Myślę że może alkohol mi zalagodzi ten stan ale to będzie widać na projekcie gdy zbyt swobodnie popracuje. Ale trudno. Lepszy chyba projekt slaby niż żaden :<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siedzac w wannie zaczalem rozmyslac o swoich ostatnich 9 latach zycia i wpadlem nagle w rozpacz...ciezko sie pogodzic z tym ze najfajniejsze lata zycia dla czlowieka ja mialem jako najgorsze chyba.boli to i nadal smuci.powoduje ze nie chce sie patrzec do przodu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do kitu to wszystko. Jestem wykończona a cały czas mam wrażenie że nie zdaże z tym wszystkim do rana. Każdy ból daje o sobie znać akurat w tym momencie. Oczy mi się zamykają, wszystko ''rozjeżdża''. Mam dość. Dość. Dość.... Chce iść spać i już nie wstawać. :-| Marzę o tym by nastąpiła jutro jakaś akcja bym nie musiała iść na zajęcia.Mam swiadomosc swojej głupoty a raczej braku dyscypliny. Właśnie dlatego nie lubię siebie. Nie mam zaniżonego poczucia własnej wartości. To fakty, które można potwierdzić przykładami takich właśnie sytuacji, w których tracę grunt pod nogami. Jakie z tego wnioski? Za dużo czasu marnuję, za dużo czasu tracę nawet nie wiem na co. więc powinnam sobie zaplanować dzień. Planowałam. Tylko jak się zmusić do wykonywania rzeczy których mi się nie chce? Właściwie to nic mi się nie chce. Nawet wychodzić z domu. Jestem taka leniwa że tego nie da się opisać. Mogłabym tylko spać i nic więcej nie robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do kitu to wszystko. Jestem wykończona a cały czas mam wrażenie że nie zdaże z tym wszystkim do rana. Każdy ból daje o sobie znać akurat w tym momencie. Oczy mi się zamykają, wszystko ''rozjeżdża''. Mam dość. Dość. Dość.... Chce iść spać i już nie wstawać. :-| Marzę o tym by nastąpiła jutro jakaś akcja bym nie musiała iść na zajęcia.Mam swiadomosc swojej głupoty a raczej braku dyscypliny. Właśnie dlatego nie lubię siebie. Nie mam zaniżonego poczucia własnej wartości. To fakty, które można potwierdzić przykładami takich właśnie sytuacji, w których tracę grunt pod nogami. Jakie z tego wnioski? Za dużo czasu marnuję, za dużo czasu tracę nawet nie wiem na co. więc powinnam sobie zaplanować dzień. Planowałam. Tylko jak się zmusić do wykonywania rzeczy których mi się nie chce? Właściwie to nic mi się nie chce. Nawet wychodzić z domu. Jestem taka leniwa że tego nie da się opisać. Mogłabym tylko spać i nic więcej nie robić.

Masz zaniżone poczucie własnej wartości. Nie wiem czy już to gdzieś pisałam, ale wysokie poczucie własnej wartości to stan naturalny - obniżenie jest wbrew mechanizmom psychicznym, racjonalizacjom, które tworzymy, usprawiedliwieniom, które nasz umysł podsuwa nam za każdym razem żebyśmy mogli dalej normalnie funkcjonować. Hitler nie miał niskiej samooceny, ani Stalin, ani Pol Pot.

Ostatecznie sięgnij po efedrynę, jeśli masz gdzieś pod ręką aptekę całodobową. O ile masz zdrowe serce. Ratowałam się tym przed egzaminami, nie jest to mądre, ale skuteczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wysokie poczucie własnej wartości to stan naturalny

lekarze diagnozujacy urojenia i schizofrenie pewnie cie zdissuja.

 

?

Jakby każdy z nas naturalnie uważał, że jest do niczego, wszystko jest jego winą, a każda pomyłka to dowód głupoty, to zamiast rozwijać gatunek urządzalibyśmy zbiorowe samobójstwa. Z punktu widzenia ewolucji jest to więc niemożliwe, bo mamy się rozmnażać i wierzyć, że to właśnie nasze osobnicze geny należy przekazać dalej (bo jak nie to niech sobie ten piękny samiec zalicza, a ja siądę w kącie i będę prawiczkiem do końca świata).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×